Gramy na Gazie | Video – Nowości na Amigę (Bridge Strike, Lumberjack Reloaded, Tiger Claw, Power Glove Reloaded)

W dzisiejszym odcinku Gramy na Gazie zdradziliśmy nasze kochane Atari! Mam nadzieję, że po tym fakcie Larek nie dostanie od niego papierów rozwodowych, a ja nie będę miał cichych dni. No, ale co zrobić, że Przyjaciółka CD32 miała bardzo ponętne kształty i kusiła nieziemsko? A na poważnie to chcieliśmy pokazać wam kawałek innego zacnego retro sprzętu – stąd pojawienie się na jeden odcinek koleżanki Amigi CD32, abyście chwilowo odpoczęli od Małej Ataryny. Dodatkowym bodźcem powstania tego odcinka był wywiad, który przeprowadziliśmy z naszymi kolegami z amigowej sceny (Juenem oraz Koyotem 1222) – autorami gry Bridge Strike – duchowego następcy River Raid. W trakcie kręcenia tego odcinka sprawy się jednak pogmatwały! Zdecydowaliśmy się dodatkowo przedstawić wam kilka amigowych nowości, które wpadły nam w ręce i stwierdziliśmy, że zamiast robić tylko krótki filmik do wywiadu – zrobimy pełnometrażowy odcinek. Tak też się stało i wyszło chyba na dobre…


ZZA KULIS

Przed kamerami i mikrofonem gościmy dzisiaj piękną Przyjaciółkę CD32!

NOWOŚCI. Jakie gry wam dzisiaj z profesorem Larkiem zaprezentujemy? Od razu zaznaczamy, że nie będziemy ich przechodzić – tylko pokażemy wam trochę rozgrywki. Tak jak napomknąłem na wstępie – głównym daniem tego filmidła będzie polska spokojna strzelanina pionowa zwana Bridge Strike. Mogliście o niej już wielokrotnie poczytać na naszej witrynie (na przykład tutaj w recenzji WojTa), teraz w końcu pora zobaczyć ją w akcji! Naprawdę to plan był taki, żebym ją dla was przeszedł, niestety w treningową noc poprzedzającą nagrywanie tego odcinka – popsuł się mój arcade stick (awaria kabla)… Moim skromnym zdaniem granie w gry utrzymane w stylistyce River Raid za pomocą pada – jest niekomfortowe, dlatego nie wyrobiłem się z ukończeniem tego zacnego szpila… Drugim bardzo prostym, ale bardzo mocno wciągającym tytułem, który wam pokażemy będzie Lumberjack Reloaded, czyli zręcznościówka o pracującym w pocie czoła drwalu. Gra ta przypasowała w nasze gusta, gdyż Larek uwielbia rżnąć, ja zaś rąbać i zobaczycie na filmiku, że ino wióry lecą gdy bierzemy się do akcji! Myślę, że Monika Belucci byłaby zadowolona… Dodatkowo rzuciliśmy okiem na dwie dosyć nowe, przepięknie wydane produkcje od RGCD, czyli Tiger Claw oraz Power Glove Reloaded. Pierwsza to platformówka z elementami bijatyki wyraźnie inspirowana kultowym Bruce Lee, którego przechodziliśmy dla was w tym odcinku Gramy na Gazie. Rękawica Mocy to z kolei komnatowy run and gun inspirowany przygodami capcomowego Mega Mana. Czy równie udany, polecam sprawdzić na larkowym filmie!

CHOROBA I SPONTAN. Informujemy, że odcinek powstał trochę na spontanie i w sumie to miałem go przełożyć. Dlaczego? Zachorowałem (co widać niestety na filmie) i myślałem, że dam radę się wykurować. Okazało się jednak, że nie do końca to się udało, stąd problemy ze skupieniem, ochrypnięty głos, pomyłki i nos świecący się jak psu jajca… Informuję, żeby rozwiać pomówienia, że było pite! Gdyż takie głosy do nas dochodzą z różnych zaprzyjaźnionych witryn… Buhehehe, ponoć obrabiamy łychę po cichu poza kadrem i dlatego gier nie przechodzimy… Hmmm…

Po tylu latach w końcu Larek znalazł własną niszę na rynku! Torby, gacie, skarpety z naszym logiem. Uruchamiamy produkszyn!

BIELIZNA Z LOGIEM GRAMY NA GAZIE! Muszę wam coś powiedzieć w tajemnicy. Larek zawiedziony faktem, że retro gry sprzedają się w tak nikłych nakładach, uruchomił cichaczem produkcję bielizny, odzieży, butów, toreb, czapek i innych gadżetów z logotypami: Gramy na Gazie oraz Atari. I nie robię was w konia do cholery! Zerknijcie na zdjęcie powyżej i sami się przekonajcie. Prawda, że z taką torbą to lans wyjść na zakupy do Biedry czy na pobliski targ? Owoce w niej od razu wyglądają na pięknie rozpikselizowane, zaś każda kiełbasa na małobitową. Cokolwiek to znaczy… Aha, żeby nie było! Prosimy was o dyskrecję w sprawie majciochów, skarpet (pamiętacie je? Ninja knows no fear!), czapek, koszulek z logiem Atari. Wiemy, że jest to trochę nielegalne, ale jak nikt na za przeproszeniem nie podpierdoli – to sobie chociaż z Larkiem na jakieś wczasy na Karaibach nazbieramy… Bo wiecie, rozumiecie – na razie to prowadzimy działalność charytatywną. Tylko cicho sza! W związku z dzisiejszym amigowym odcinkiem planujemy wypuścić jeszcze komplety bielizny damskiej, wzorowane na fatałaszkach Elviry z wiadomej gry na Przyjaciółkę… Sexshopy prześcigają się w zamówieniach, a Larek zaciera ręce, że w końcu biznes wypalił! Yeah! Aha, zamówienia możecie składać w dziale SKLEP na stronie głównej naszej witryny.


BRIDGE STRIKE

PROJECT R3D (2019)

JUEN (KOD), KOYOT 1222 (GRAFIKA), SIMONE JMD (MUZYKA), DOOMER (SFX)

STRZELANINA / SHMUP PIONOWY

FILM DOTYCZY WERSJI NA: AMIGĘ

W PRZYSZŁOŚCI: SWITCH, PC, MOBILE.

Koyot i Juen wywiad AmigaFrruuuuu, już na okładce lecimy w bój! Juchu!

Na początku zaznaczę, że w poniższych wpisach będę posiłkował się pierwszymi wrażeniami, jakie opisywane gry zrobiły na mnie w przeszłości i dołożę do nich tylko mały update. Musicie zrozumieć ten recykling materiału, gdyż ostatnio mało sypiam, a ani Naczelny Kark (Repip), ani mój przyjaciel Larek nie należą do wyrozumiałych i każą mi pisać, pisać i jeszcze raz pisać… A urlopu jak nie było tak nie ma! Dobra, bo powiecie, że się tutaj żalę, ale ja się przecież tylko chwalę! Jedziemy z tym Bridge Strike! Pierwsze co rzuca się w oczy to bardzo przyjemna, nieprzekombinowana strona tytułowa gry. Dobrze skomponowane pod względem wizualnym oraz kolorystycznym logo na czarnym tle, plus informacja o autorach produkcji. Logotyp w pytkę, jednak czas wyruszyć na pełen adrenaliny rajd myśliwcem nad rzeką! Ale poczekajcie moi drodzy! Nawet najlepszy film akcji potrzebuje wprowadzenia, rozwinięcia historii, jakiegoś intro. I trzeba przyznać, że nasi rodacy dostarczyli bardzo klimatyczne wprowadzenie. Animowane ekrany, nastrojowa muzyka, zagrzewające do walki rozkazy! W takim razie ruszamy do boju niczym Tom Cruise w Top Gunie! A słyszeliśta, że niedługo sequel przygód Mavericka?

SACP Luty 2019Przyjemna strona tytułowa. Zdjęcie pochodzi z pewnego SACPa.

Wiadomo, że po rozpoczęciu zabawy z każdą grą – na początku oceniamy szatę graficzną. Czy Bridge Strike potrafi w tym temacie zauroczyć od pierwszego wejrzenia, czy raczej powoduje odruch wymiotny? Zdecydowanie to pierwsze! Stylistyka pikselartu użytego w grze – skojarzyła mi się od razu z dziełami takich uznanych amigowych twórców jak Bitmap Brothers (The Chaos Engine, Gods) czy Core Design (Banshee, WarZone). Kto zna największe przeboje tych firm, ten wie – że to prawdziwy komplement z mojej strony. Oczywiście to nie jest ten sam mistrzowski poziom, gdy Amiga była królową dwuwymiarowej grafiki w polskich domach, jednakże to jeden z najładniejszych nowych tytułów na ten sprzęcik. Larkowi, a także mi – najbardziej spodobał się  urzekający i kolorowy krajobraz, pełen najróżniejszych malutkich smaczków pokroju domków w lesie, obracających się latarni, latających ptaków. Oczywistym jest fakt, że skoro produkcja ta czerpie garściami z River Raid i jest pionowym shmupem, to jej rozgrywka musi być przedstawiona z lotu ptaka, zaś wszelkie obiekty w grze będą dosyć małych rozmiarów. I tak rzeczywiście jest, więc kto ogrywał za młodu przebój od Activision na Commodore czy Atarynie – odnajdzie się w tej grze bez problemu.Niektórych może zirytować fakt, że koryto naszej rzeki jest mocno kanciaste i prostokątne, jakby wydrążone ludzką ręką, a nie siłami natury.

SACP Luty 2019Wszystko malutkie, ale ładniutkie!

Bardzo spodobała mi się kolorystyka jaką wykorzystano w grze, oczywiście skoro latamy nad rzeką to przeważa błękit wody, w którym taplają się piaskowe skały, zaś z brunatnych, skalistych brzegów wyrastają gdzieniegdzie zielone pola, łąki czy lasy. Horyzont jest bardzo urozmaicony w stosunku do 8-bitowego pierwowzoru i w trakcie przelotu napotkamy częstsze rozwidlenia koryta rzeki, które mogą zakończyć się ślepym zaułkiem. Będziemy podziwiać piękne wodospady, czy zalane nadbrzeża wypełnione przezroczystą wodą. Naprawdę nie spodziewałem się, że ten tytuł będzie tak miły dla oka, biorąc pod uwagę surowość i prostotę River Raid. Należy docenić fakt, że w grze występują cztery zróżnicowane pod względem wyglądu scenerie: letnia, miejska, zimowa oraz pustynna. Bardzo dobre wrażenie robią też wszelkie jednostki wroga, które pomimo mikrych rozmiarów przykuwają uwagę szczegółowością wykonania oraz zróżnicowaniem. Znajdziemy tutaj znane z prekursora – statki chcące nas staranować, szybkie myśliwce wylatujące nagle z boku ekranu, czołgi rozstawione na dużych mostach, czy oczywiście upierdliwe i trudne do trafienia śmigłowce. W późniejszych etapach pojawią się nawet zeppeliny, bojowe helikoptery z dwoma wirnikami, coraz większe pancerne łajby, łodzie podwodne – które są dla nas groźne tylko w momencie ich wynurzenia, czy zdradliwe i trudne do zauważenia miny. A nawet jakiś dupny samolot, trzęsący całym ekranem i utrudniający nam przelot, niestety nie możemy zestrzelić tego skurkowańca i w tym momencie musimy skupić się tylko na przetrwaniu… Mnie najbardziej jednak wkurzały malutkie wyrzutnie rakiet, które trudno było zauważyć, a które bardzo szybko potrafiły posłać do piachu mój samolot… Brawo za oprawę graficzną i zróżnicowanie wojsk!

SACP Luty 2019Znane z River Raid tankowce / lotniskowce są tutaj także obecne…

A jak wypadła muzyka i efekty dźwiękowe? W trakcie intro przygrywa nam nuta pierwsza klasa, tej nie mogę nic zarzucić, wręcz przyjemnie ją zanucić! Mistrzowska i nastrojowa. Jednakże w trakcie rozgrywki jest już trochę gorzej. Na początku ucieszyłem się na gitarowe łojenie w soundtracku i dosyć mocne brzmienie perkusji, gdyż uwielbiam rockową, a nawet metalową jazdę bez trzymanki. Nie zrozumcie mnie źle, muzyka w Bridge Strike jest fajowa, ale na krótką metę, przy dłuższych posiedzeniach potrafi mocno irytować. Kiedy po raz któryś z rzędu przystępujemy do próby przejścia gry, naprawdę mamy jej dosyć i chcielibyśmy podmienić ją na coś spokojniejszego. Efekty dźwiękowe to standard w tego typu grach (wystrzały, wybuchy) i nie zauważyłem w nich nic nadzwyczajnie pozytywnego, czy negatywnego. Jebudu, trach, bęc i git! Chociaż… W pamięci najbardziej utkwił mi donośny huk walącego się mostu, upadającego pod naszym ostrzałem. Należy zauważyć, że w polskiej produkcji tytułowe mosty to nie maleńkie kładki znane z River Raid – tylko wielkie, betonowe konstrukcje, prawdziwe kolosy, kilkunastokrotnie większe rozmiarem od naszego myśliwca. Widocznie autorzy wyszli z dobrego założenia, że jeżeli mamy robić rozpierduchę to na całego!

Bardzo podobał mi się fakt, że mechanika rozgrywki jest wierna klasykowi od Activision i widać, że twórcy naprawdę są jego fanami. Miłośnicy grania na punkty – znajdą tutaj możliwość niszczenia lotniskowców w momencie tankowania na nich paliwa, zaś strzelcy wyborowi od razu ucieszą się z faktu, że możemy ukierunkować wystrzeliwane przez nas rakiety skręcając w lewo lub prawo naszym samolotem. Dzięki temu możemy prowadzić bardziej precyzyjny ostrzał, omijający przeszkody na naszej trasie. Jako wielki wyznawca niestarzejącego się Rzecznego Nalotu mogę tylko przyklasnąć autorom za takie podejście do tematu. Na koniec mojej relacji z placu boju dodam tylko, że jeżeli mocniej wychylimy wolant sterowniczy do przodu – akcja z powolnej, taktycznej strzelanki zamienia się w pełen adrenaliny lot na złamanie karku, wymagający od nas lepszego refleksu i szybszego naciskania spustu. Czyli dla każdego coś miłego! Aha, zapomniałbym – bardzo fajnym motywem było zaimplementowanie rozbitków do rozgrywki, których uratowanie skutkuje pozyskaniem dodatkowego życia. Tylko pamiętajcie by zwolnić nad jego głową, aby bidulek wdrapał się na pokład myśliwca, inaczej tylko pęd powietrza rozwieje mu mokrą czuprynę…

SACP Luty 2019Weźcie kożuch, będzie zimno!

Przejdźmy do największych wad Bridge Strike. Posiadacze Amig nie wyposażonych w pamięć FAST doświadczą zwolnień w rozgrywce w momentach większej zadymy, po prostu spadku klatek animacji… Niestety moja Amiga CD32 to fabryczny model, więc my z Larkiem także musieliśmy swoje przecierpieć w tym temacie. Trochę szkoda i zrozumiałbym takie zwolnienia na klasycznej Amidze 500, ale żeby CD32 się tutaj krztusiła? Szkoda, że autorzy lepiej nie zoptymalizowali silnika gry, jednak patrząc na małą ilość osób pracujących nad tym tytułem jest to w pełni wybaczalne. Bardziej irytującą kwestią jest nieprecyzyjna detekcja kolizji ze skałami (lądem) przy skręcaniu w prawo w wąskim korycie rzeki. Kiedy zobaczycie to na naszym filmie, to będziecie wiedzieć o czym teraz piszę. Wykonujemy manewr na pewniaka, a nasz samolot rozbija się nagle w momencie, kiedy ma jeszcze kilka pikseli bezpiecznego zapasu. Ki czort, myślę sobie, o co chodzi?! Może nie byłem zbytnio precyzyjny, może się spieszyłem? Powtórka i kurdelebele, znowu zgon! Słuchajcie, w tym temacie nic sobie nie wymyśliłem, gdyż zauważyłem ten fakt w trakcie żmudnego treningu przed nagrywaniem filmu. W niektórych miejscach (ale tylko w wybranych) detekcja kolizji zawodzi i nasza śmierć następuje zbyt wcześnie…

Koyot i Juen wywiad AmigaW przyszłości zagracie w Bridge Strike na wieeeelu platformach / systemach!

Podsumowując – moim skromnym zdaniem nasi rodacy przygotowali jedną z najlepszych nowych gier na uwielbianą w naszym kraju Przyjaciółkę. Zaskakującą graficznie i bardzo grywalną, która udanie rozwija genialne w swojej prostocie założenia znane z River Raid. Tamten tytuł nie zestarzał się pomimo upływu prawie czterdziestu lat, więc mam nadzieję, że wielu jego miłośników odnajdzie się w Bridge Strike i będzie czerpać z niego wiele radości. Ci, którzy jednak oczekują od tej strzelanki jakości godnej najlepszych amigowych shmupów – trochę się zawiodą prostotą tej produkcji. Dla tych drugich mam jednak komunikat – przecież 90% nowości na Amigę nie dorasta do pięt grom z momentów chwały tego wspaniałego komputera i na ich tle oceniam Bridge Strike bardzo pozytywnie. Dodatkowo weźcie pod uwagę, że jestem maniakiem Rzecznego Nalotu – stąd moja ocena poniżej jest tak pozytywna. Doceniam także porządne, fizyczne wydanie gry wycenione tylko na 70 złotych, co biorąc pod uwagę stosunek ceny do jakości – wydaje mi się prawdziwą promocją! Kto nie wierzy niech sprowadzi sobie oryginalne retro nowości z zachodu i przekona się ile kosztują ładnie wydane szpile na ośmio lub szesnastobitowe maszynki. Kto chciałby wspomóc twórców i zakupić sobie dobrą oryginalną grę na swoją najlepszą Przyjaciółkę – zapraszam na stronę dystrybutora. 

BRIDGE STRIKE (AMIGA)

Retrometr

Jeden z lepszych, nowszych amigowych tytułów, szczególnie jeżeli jesteście fanami River Raid!

Jeżeli zaś oczekujecie killera na miarę największych Przyjaciółkowych hitów – odejmijcie jedno światełko od oceny.


LUMBERJACK RELOADED

CDLABEL / AMIGA NET.PL (2017)

COBE (KOD/MUZYKA), KOYOT 1222 (GRAFIKA),

SIMONE JMD (MUZYKA), LEMMINGBBO (TESTY)

ZRĘCZNOŚCIOWA / PARTY GAME

FILM DOTYCZY WERSJI NA: AMIGĘ

TAKŻE: COMMODORE 64 I MASA INNYCH SPRZĘTÓW (KLONY).

Drwal rusza do pracy na okładce fizycznego wydania gry.

DRWAL I SOSNA

Rachu, ciachu, rachu, ciachu.

Z lewa, z prawa, z lewa, z prawa.

Tak wygląda ta zabawa!

Rąbie sobie drwal sosenkę,

w lasku, piękną jak panienkę!

Wielka ona jak sekwoja!

Czy na pewno to dziewoja?!

Lecą wióry! Rąbie w dechę!

Z pięknych kształtów ma uciechę.

Trza uważać na gałęzie!

Lekko swędzą go żołędzie…

… bo spocony jak cholera!

Napiłby się Budweisera?

Patrzy, leży butelczyna!

Sięga, pije, sił dostaje!

Trzonek teraz mocno staje!

Znowu może rąbać w dechę!

Sosna z niego ma pociechę!

Może jednak to dziewczyna?

Stanik zrzuca, się napina?

Cudnie ją obrobi całą…

…będzie mu się dobrze spało!

Drwal w akcji. Rąbie w dechę!

Pokrótce opis całości zabawy z amigowym Lumberjackiem Reloaded znajdziecie w tym grafomańskim wierszu powyżej, który wzorowałem na rozgrywce z tej wielce rajcownej, aczkolwiek bardzo prostej gierki. Naszym uroczym, brodatym drwalem sterujemy dżojem wychylając go tylko w lewo lub prawo – co odpowiada ścinaniu drzewa po obydwu jego stronach. Z każdym naszym rąbnięciem drzewo obniża się (chociaż w praktyce jest gargantuiczne niczym pradawna sekwoja), a wraz z nim jego gałęzie, które gdy walną nas w czerep powodują zgon naszego przodownika pracy. Game Over, man! Nasz zahartowany drwal nie jest supermanem i u góry ekranu widzimy wskaźnik jego siły. Energiczne i rytmiczne machanie siekierą powoduje utrzymanie go na odpowiednim poziomie, zaś nieskoordynowane ruchy szybciej męczą rębajłę. Stracimy całą werwę – robota spaprana! Znowu od początku… Dodatkowo po drodze możemy znaleźć butelczynę whiskacza, albo innego mocnego trunku (nie rozpoznałem po etykiecie), która mocno trzepie nas po łepetku i włącza tryb pijacki (zmieniający kierunki, jeżeli mamy w opcjach wybraną możliwość jego aktywacji, jeżeli nie – po prostu zmniejsza naszą energię). Dokładnie jak w życiu, praca po flaszce jest mniej owocna… Jeżeli mamy fart i jesteśmy wprawni w siekierezadzie to wejdziemy w posiadanie damskich fatałaszków rozwieszonych na drzewie! Na przykład seksownych czerwonych szpileczek (siła wolniej spada), czy koronkowego staniczka (+ 25 punktów) albo mniamuśnych majteczek (uzupełnienie energii!). Zebranie wszystkich tych fantów znacząco zwiększa naszą punktację (każde uderzenie + 10 punktów). Jaki jest cel gry? Po prostu rąbać jak najdłużej i zdobyć jak najlepszy wynik punktowy! Za wszelka cenę unikać znokautowania przez badyle, tylko tyle i aż tyle. Oprawa graficzna oraz dźwiękowa są bardzo dobre i pomimo faktu, że Lumberjack Reloaded pod względem mechaniki to popierdółka z telefonów – gra wciąga jak bagno. Szczególnie,  jeżeli mamy paczkę do pobijania rekordów. My z Larkiem bawiliśmy się przednio, co możecie zobaczyć na filmie, zaś gra bije rekordy popularności na wszelakich retro zlotach.

LUMBERJACK RELOADED (AMIGA)

Retrometr

W prostocie siła! Gdy masz z kim grać, będzie ubaw po pachy.

Z perspektywy samotnego gracza – odejmijcie jedno światełko od oceny.


TIGER CLAW

RGCD / LAZY COW (2018)

PLATFORMER / BIJATYKA / KOMNATÓWKA

TAKŻE: COMMODORE 64

Za takie wydania nalezą się RGCD wyrazy uznania!

Tygrysi Pazur to tytuł czerpiący garściami ze sławnego hitu Datasoftu – Bruce Lee i wydany niedawno, gdyż w tamtym roku przez raczkujące na amigowym rynku gier –  RGCD. Na początku muszę pochwalić wydawcę za wspaniałe fizyczne wydawnictwo jakim nas uraczył, godne postawienia na półce, jeżeli kogoś to rajcuje. Wystarczy, że zerkniecie na nasz filmik i zobaczycie o czym mowa! Zresztą opisywany poniżej Power Glove także nie ma się czego wstydzić pod tym względem. Wróćmy jednak do naszego mikroskopijnego mistrza sztuk walk, nie śmiejcie się z niego! Zobaczycie na naszym filmiku jaki to kurdupel… To, że konus to nie znaczy, że w ryj dać nie potrafi, bo potrafi i to całkiem sprawnie! Z kopa, z pięści, a także z wyskoku, do tego zręcznie skacze po platformach i bardzo czule reaguje na wychylenia naszego kontrolera. Sterowanie w tej produkcji jest naprawdę przyjemne, lecz trzeba się najpierw nauczyć tych kilku ciosów.

Bruce Lee powrócił zza grobu! Yeah!

Czy to jakaś  wielka draka w chińskiej dzielnicy, albo świątyni? A jakże! W trakcie mojej wędrówki stadami atakowały mnie różnorodne oprychy, uzbrojone w broń białą, ninjowskie gwiazdki, a nawet w ładunki wybuchowe. Co odważniejsi wyzywali mnie na solo na gołe pięści i klaty. Bardzo przyjemnie spuszczało się drabom bęcki, nie powiem, ale pogubiłem się w labiryncie komnat i nie wiedziałem jak dostać się w niedostępne dla mojego wojownika miejsca. Możliwe, że ta gra jest metroidvanią, w której zdobywamy nowe zdolności, gdyż niektóre platformy wydawały mi się chwilowo niedostępne. Przydałaby się umiejętność podwójnego skoku i kto wie – może zdobywamy ją później? Powłóczyłem się troszkę bez celu po jakichś podziemiach, uśpiłem kopniakiem w nos kilka wartowniczych psów, wspinałem wielokrotnie po drabinach, znalazłem kilka artefaktów w postaci starodawnych masek, ale głównie walczyłem, biłem się, naparzałem. Po pierwszym rzucie okiem na grafikę oraz rozgrywkę z tego tytułu – od razu widać, że to właśnie 8-bitowy Bruce Lee był największą inspiracją dla twórców. W to mi graj, gdyż lubię ten szpil! Tiger Claw zapowiada się na co najmniej dobrą i długą przygodę, pełną akcji, do której przejścia potrzebne będzie rysowanie w swojej głowie mapy zwiedzanych okolic. Po krótkim rendez-vous z potomkiem Małego Smoka – jestem zadowolony i oceniłbym go wstępnie na żółte światło w retrometrze, jednak wstrzymam się z tym do skończenia tego tytułu. Dla posiadaczy Komody mam także dobrą wiadomość – wcześniej ta gra ukazała się także na C64.


POWER GLOVE RELOADED

RGCD / LAZY COW (2018)

PLATFORMER / RUN AND GUN / KOMNATÓWKA

TAKZE NA: COMMODORE 64 / PC / MAC

Bez cienia przekory – to chyba najlepiej wydane gry na Amigę!

Przepraszam, czy tu także biją? Gorzej, panie, gorzej! Tutaj to nawet strzelają z lasera oraz blastera! I na łby skaczą jakieś potwory z kosmosu czy innej galaktyki! Ratunku jesteśmy zgubieni… Nie wszystko stracone, wezwiemy Mega Mana! Kogo? Mega Mana na Amidze, chyba kpisz? No, raczej nie. Może nie oryginalnego od Capcomu, ale bohatera, który poniekąd jest na nim wzorowany. Ukrywa się on pod pseudonimem Rękawica Mocy i wcześniej z bardzo dobrym skutkiem gościł na Commodore 64. My przez chwilę przyglądaliśmy się z Larkiem jego wyczynom na naszym filmiku…

Power Glove to wielka obszarowo (rzekłbym gargantuiczna buhehehe, nie macie już dosyć tego słowa, no dobra – kolosalna!), komnatowa metroidvania w klimatach hard scifi. No z tym hard to przesadziłem, raczej w klimatach familijnego science fiction, jednak dosyć brutalnego pod względem poziomu trudności! Jej główny bohater z wyglądu przypomina klon Mega Mana i podobnie jak niebieski blaszak pruje pociskami z energetycznej rękawicy w złowrogą faunę, którą spotyka w kosmicznych jaskiniach oraz oczywiście skacze po napotkanych platformach. Dodatkowo potrafi niczym Marian wchodzić w rury i wychodzić w innych zakamarkach mapy, jest to jego dodatkowy środek transportu, a niekiedy trafimy jeszcze na jakieś windy i teleportery.

Mega Man to ty? Nie to Power Glove! Tyż fajnie.

Gra posiada bardzo dobre i czułe sterowanie co uznaję za atut oraz czytelną i kolorową grafikę wykonaną z kunsztem, chociaż jak mam być szczery to pod względem oprawy audio/video daleko temu tytułowi do największych amigowych przebojów. Jednak uczciwie stawiając sprawę – Power Glove jest ładniejsze niźli Tiger Claw i chyba będzie lepszą produkcją w ogólnym rozrachunku, jednak możliwe także, że zdecydowanie trudniejszą. Ginąłem tutaj bardzo często, gdyż wrogowie nie znają litości i potrafią zaskoczyć nas swoimi szybkimi seriami pocisków z każdej strony! Jest to jeden z tych tytułów, który będzie od gracza wymagał nauczenia się na pamięć rozkładu wszystkich pomieszczeń labiryntu – czyli zapewne gra na parę dni/tygodni masterowania. Szczerze, to jeszcze się w nią nie zagłębiałem… Pożyjemy i zobaczymy czy Power Glove to retro odpowiednik takich indyczych metroidvanii jak Axiom Verge czy Sundered? A może okaże się tylko popierdółkowatą i na dłuższą metę monotonną komnatówką? Podobnie jak w przypadku wcześniejszej gry – na ten tytuł tylko rzuciliśmy okiem. Możliwe, że oba te szpile dostana w przyszłości pełnoprawne recenzje na naszej witrynie!


Gramy na Gazie slider

ArSoft CORPORATION i Retro Na Gazie prezentują:

Gramy na Gazie – Video Przegląd Nowości na Amigę


PS1. Screeny oraz grafiki pochodzą zarówno z naszych archiwów oraz ze stron producentów i dystrybutorów powyższych gier – czyli: RGCD, Project R3D oraz AMIGA.NET.PL

O RetroBorsuk 228 artykułów
Zastępca Naczelnego, czyli prawie Nacz.Os. (właściciel Nory). Ulubione gatunki: wszystkie dobre gry! Z naciskiem na: akcja-przygoda, platformery, rpg, shmupy, run’n gun, salonówki. Posiadane platformy: Atari 800xl, C64, Amiga CD32, SNES, SMD, Jaguar, PSX, PS2, PS3, PS4, PSP, XboX, X360, WiiU, GC, DC, GBA, Game Gear.