Książka | Wikingowie – Wojownicy Północy

Kolejny wpis o wikingach na RnG, czyżby przeprowadzono skuteczny abordaż na naszą redakcję?

Jakiś czas temu składałem raport z placu boju po przeczytaniu Mitologii Nordyckiej Neil’a Gaiman’a. Wpływ wierzeń Skandynawskich wojowników na poletko gier video jest znaczny, brakowało mi jednak w tej książce tych “prawdziwych” brodaczy z krwi i kości palących i grabiących wszystko co nie spieprzyło na drzewo. No bo przecież w grach nie chodzi tylko o Odyna i Thora, ale właśnie o nich, autentycznych bohaterów tamtych czasów.

Należy od razu wspomnieć, że Wikingowie – Wojownicy Północy to książka historyczna, tak więc pełno tutaj dat, faktów historycznych, odniesień do ówczesnej sytuacji geopolitycznej, często (możliwie najbardziej prawdopodobnych) domysłów na podstawie materiałów źródłowych i archeologicznych, nie ma więc tutaj fabuły, przechodzimy na twardy grunt brutalnej rzeczywistości. Okres jaki umownie przyjmujemy za “epokę wikingów” trwał od VIII do XI wieku i są to też ramy czasowe tutejszych wydarzeń. Autor skupia się tylko i wyłącznie na działaniach wojennych, ale robi to bardzo szczegółowo starając się patrzeć na wszystkie możliwe aspekty. Sam wielki napis “WIKINGOWIE” na okładce jest nieco mylący, są oni tutaj główną osią wokół której będzie się wszystko kręcić, ale nadużyciem byłoby stwierdzenie, że jest to książka tylko o nich. Sporo miejsca poświęcono ludom zamieszkującym dzisiejszą Wielką Brytanię tak więc pojawią się Anglosasi, Walijczycy, Irlandczycy, czy Piktowie, znajdzie się też miejsce dla Franków, a nawet Węgrów i Słowian, tak więc polski tytuł nie oddaje całkowicie tego co znajdziemy w książce, jego oryginalne brzmienie jest bardziej adekwatne (ciekawostka, w Polsce pod tytułem Wikingowie – Wojownicy Północy wydano również grę planszową).

Publikacja jest oczywiście podzielona na odpowiednie rozdziały, które prowadzą nas po kolejnych dziedzinach życia wojennego wczesnego średniowiecza w tej części Europy. Zaczynamy od krótkiego zreferowania dostępnych źródeł i kłopotów w ich interpretacji, potem przechodzimy do opisu ekwipunku, gdzie mamy polski akcent w postaci fotografii replik hełmów ze zbiorów Grzegorza Kuliga (Thorkil) i nie, hełmy nie miały rogów… Są informacje o tym “kto, co i gdzie” kupował, mamy wzmianki o hodowlach koni, tworzeniu flot itp. Trochę zawiodłem się z powodu braku większego opisu toporów, szczególnie tych które zwiemy “duńskimi”, ale i tak sporo się dowiedziałem. Ciekawe są też opisy organizacji i poboru wojska w różnych regionach, jak również zagadnienia logistyczne (stan dróg, zwierzęta pociągowe itp.). Rzucimy okiem na sposoby fortyfikacji, czy też tego co ówcześni mogli nimi nazwać (wały ziemne na dziesiątki kilometrów musiały robić wrażenie). Choć sami wikingowie raczej nie budowali grodów, czy zamków to można odnieść wrażenie, że byli przyczyną ich powstania w nawiedzanej przez nich Europie, co po części przyczyniło się do ich upadku.

Po tym całym przygotowaniu Philip Line zabierze nas też w sam środek wczesnośredniowiecznej bitwy zarówno lądowej jak i morskiej. Szerzej omówiono np. zagadnienie “ściany tarcz”, to jak faktycznie mogła ona wyglądać, kiedy i gdzie ją stosowano itp. ale mnie zaintrygowało coś innego. W tamtym czasie religia miała duże znaczenie to i dowiemy się jak chrześcijańskie wojska próbowały sobie zaskarbić wpływy u Boga i usprawiedliwić swoje czyny. Z punktu widzenia pogan oczywiście wiara miała nieco inny wymiar, ale cel przyświecał ten sam. W tej książce znalazłem część tego czego brakowało mi u Neil’a Gaiman’a, czyli autentyczny wpływ mitologii na wikingów, gdzie nawet sztandary poszczególnych oddziałów miały swe nazwy i moce, a przed bitwami dochodziło do różnych rytuałów i wróżbiarstwa. Mamy omówionych berserków i im podobnych, jak się dowiedziałem dzisiejsze pojęcie i to jak również w grach widzimy berserków różni się od tego co prawdopodobnie miało miejsce w tamtych czasach. Bardzo ciekawym fragmentem jest przekład z Sagi o Jomswikingach dotyczący opisu bitwy w zatoce Hjörungavágr pomiędzy flotą Haakona Sigurdssona, a flotą duńską na czele z Jomswikingami, którego również tutaj przytoczę. Zdaję sobie sprawę że upiększono to wszystko, ale Philip Line zwrócił uwagę na ważną sprawę, a mianowicie na to, że my w tym wszystkim widzimy dziś fikcję, a czasem nawet kicz, ale to nie znaczy że ówcześni tak to musieli traktować. Ludzie wychowani w dziczy wśród opowieści i zabobonów, wróżb i rytuałów, stojący przed wizją brutalnego boju z którego najprawdopodobniej nie wyjdą cali postrzegali rzeczywistość zupełnie inaczej.

Jarl zapewnił sobie pomoc swego “bóstwa opiekuńczego” Þorgerðr, poświęcając swego siedmioletniego syna. Gdy bitwa się rozpoczęła, nadciągnęły ciemne chmury, niebo przecięły błyskawice  i rozległy się grzmoty. Jomswikingowie, którym przed burzą było za gorąco, teraz zamarzli na kość. Musieli wiosłować i płynąć w środek burzy, padał grad i deszcz smagał im twarze, a kamienie i włócznie które miotali, wiatr zwracał wprost na nich. Ci, którzy mieli zdolność jasnowidzenia, dostrzegli we flocie Hakona Sigurdssona ogrzycę, z której palców wylatywały strzały.

Gdy sztorm przycichł, jarl przyzwał kolejną nawałnicę, tym razem w towarzystwie dwóch kobiet, które pojawiły się na jego statku: “Wówczas Sigvaldi powiedział: Teraz ucieknę i pozwolę wszystkim moim ludziom to zrobić. Nie przysięgałem walczyć z trollami, a teraz zrobiło się gorzej niż wcześniej bo ogrzyce są dwie.” Sigvaldi osobiście nie mógł zobaczyć Þorgerðr ani ogrzyc, ale widzieli je ci, którzy potrafili zajrzeć w zaświaty. Dla niego gwałtowna burza była dowodem, że mówili prawdę.

Philip Line, Wikingowie – Wojownicy Północy

Tym cytatem na koniec pozostawię sobie (podobnie jak autor) wspomnienie o Jomswikingach. Ta na wpół mityczna ekipa najemników wydaje się być bardzo ciekawym materiałem na świetne opowieści fantasy. Tak do końca nie wiadomo czy istniał legendarny Jomsborg i jego załoga, a jeśli już żyli to nie wiadomo czy mówimy o jednej grupie, czy o kilku o podobnym charakterze. Ich ślady często prowadzą do “naszego” Wolina, w którym panowały dobre warunki dla bezpaństwowych pogańskich ekip wypadowych. Miło że poświęcono im odrębny podrozdział, ale oczywiście chciałbym więcej!

W moim odczuciu książka sprawdza się świetnie dla chcących pogłębić wiedzę z zakresu wczesnego średniowiecza, dostarcza wielu ciekawych faktów i analiz, dostajemy też mapki i zdjęcia, ale jednocześnie nie jest to książka która na siłę chce z Ciebie zrobić profesora historii. Możliwe że jako człowiek zaczytujący się w szkole średniej w publikacjach Pana Pawła Jasienicy tego nie zauważyłem bo mam mniejszy próg wejścia, ale nie zostałem zaatakowany gradem dat i specjalistycznych pojęć co notuję na plus. Mimo iż książka historyczna stąpa twardo po ziemi to czas wczesnego średniowiecza wprowadza element magii i niejasności działający na wyobraźnię. Po takiej lekturze chętnie sięgnę po jakąś powieść historyczną z synami Odyna w tle, mam już nawet coś na oku, ale o tym kiedy indziej.

RetrometrSuche fakty:

Tytuł oryginału: The vikings and thier enemies. Warfare in northern Europe 750-1100

Autor: Philip Line

Ilość stron: 283 + przypisy

Rok wydania i wydania PL: 2014/2016

PS. Grafika wikinga to dzieło SebMcKinnon
Naczelna Osoba na stronie, czyli Nacz.Os. (zajmuje się wszystkim i niczym). Hedonistyczny megaloman o sercu z pikseli. Ulubione gatunki: platformery, sporty extreme w sosie arcade, carcade, logiczne, klasyki z C64 i wszystko co wyzwala adrenalinę! Posiadane platformy: C64, PSX, PS2, GC, Wii, PSP, PC, DC, Xbox