Książka | Wrota Baldura – seria

Wrota Baldura KsiążkiW ostatnim wpisie wspominałem, że dla równowagi po wałkowaniu Greyhawk’a czas na Forgotten Realms. Padło w sumie przypadkiem (dobra aukcja była;) na jedną z najbardziej zasłużonych marek w RPG’owym świecie gier video, na Wrota Baldura. Książki nie nawiązują do gier zapożyczając od nich jedynie tło, tylko się na nich bezpośrednio opierają o czym autor wspomina na pierwszej stronie („Abdela stworzyłem sam, ale każda inna postać w tej książce […] powstała na podstawie wspaniałej komputerowej gry Baldurs Gate”), a i po tytułach można się domyślić. Tak więc jak ktoś nie grał, a ma zamiar i jest uczulony na spoilery to niech trzyma się z dala od tych książek bo z grubsza są opisem tego co dzieje się w grze.

Wrota Baldura

Abdel wychował się w surowych murach Candlekeep pod okiem swego przybranego ojca Goriona. Od zawsze czuł, że tam nie pasuje. Spokojny rytm życia mnichów gnieżdżących się w bibliotece nie był tym co sprawiało mu radość. Po opuszczeniu murów trudnił się najemniczym rzemiosłem włócząc się po Wybrzeżu Mieczy. Eskortował ludzi, towary… i mordował wszystkich którzy chcieli mu przeszkodzić w zadaniu. Aż do tego feralnego dnia. Udając się wspólnie z Gorionem do gospody Pod Pomocną Dłonią w której starszy mnich miał pilne spotkanie, zostali zaatakowani przez wynajętych zbirów. Wynik tego zajścia popchnie Abdela w wydarzenia wykraczające poza jego wyobraźnię i dotychczasowe życie. Dokończenie spraw ojca i penetracja sabotowanych kopalni żelaza to dopiero początek.

Od razu zacznę z grubej rury bez ceregieli, że jak na taką markę jak Baldurs Gate książka jest słaba. Aż poszperałem po necie patrząc co napisał Philip Athans przed powierzeniem mu takiego zadania i wychodzi na to, że Baldur był pierwszym większym przedsięwzięciem. Jak u Hitchcock’a zaczynamy od trzęsienia ziemi. Pierwszy rozdział jest istnym szokiem i wielu pewnie na nim zakończyło lekturę. Aż zacytuję „ciął w odsłonięty brzuch napastnika, rozdzierając jego kolczugę, ciało i kręgosłup”, „Jego odcięta głowa mogła jeszcze żyć, aby to zobaczyć, ale on sam był już martwy, zanim głowa i ciało dotknęły ziemi”, no proszę państwa co za opis walki! Nie wiem kto tu ponosi większą winę autor, czy tłumacz, ale by było sprawiedliwie dodam jeszcze koszmarną korektę (mnóstwo literówek) i napisze, że wszyscy spieprzyli robotę. Może to dlatego, że w 1999 ISA nie miała jeszcze wprawy? Nie wiem.Wrota Baldura Książki

Książka cierpi na brak wzbudzania emocji. Główny bohater jest raczej nieciekawy i nijaki mimo tego, że powinien być charakterystyczny ze względu na swoją naturę. Elektroniczny Baldur powala postaciami drugo i trzecioplanowymi, a tu raczej przechodzimy obok nich obojętnie lecąc do kolejnego wątku, akcja jest rwana i nie miałem poczucia ciągłości. Mimo wieszania psów trzeba przyznać, że z każdym rozdziałem jest lepiej i od połowy książki już jest nawet strawnie (lub czytelnikowi zmniejszają się wymagania), ale zły dotyk pierwszego rozdziału boli niczym rana zadana przez boga Mordu.

Retrometr

Suche fakty:

Tytuł oryginału: Baldur’s Gate

Autor: Philip Athans

Ilość stron: 311

Rok wydania i wydania PL: 1999/1999


Wrota Baldura II: Cienie Amnu

Abdel nie nacieszył się końcem jednego koszmaru, a już wpadł w drugi. Trafił na tortury do lochu w którym nikt nie raczy mu powiedzieć nawet dlaczego się tu znalazł. W pomieszczeniu obok jest również Jaheira mająca za towarzysza niedoli podejrzanego Kozakurczyka i szaleńca rozmawiającego z chomikiem. Byli dalej od Wrót Baldura niż przypuszczali, a obłąkany człowiek prowadzący dialog z gryzoniem nie był największym szaleńcem jakiego przyjdzie im spotkać. Możliwe, że sami pogrążą się w szaleństwie.

Baldur’s Gate – Main Theme

Znów Philip Athans i znów Abdul tzn. Abdel, ale korekta i tłumacz już inny. Po pierwszej części podszedłem z większą rezerwą, ale na szczęście nie było trzęsienia ziemi. Tym razem jest wyraźnie lepiej, choć Abdel nadal jest postacią której nie mogę polubić, wciąż jest płytki i bez większego wyrazu podobnie z resztą jak pozostała świta. Akcja kolejny raz potrafi być rwana i dosłownie z jednej strony na drugą dostajemy się bez większego wytłumaczenia w kolejną, zupełnie inną lokację. Apogeum tego wszystkiego jest sama końcówka, która jest chaotyczną miazgą. Autor mógł te 20 stron dopisać i porozwijać nieco swoje myśli, a może lepiej że tego nie zrobił? Patrząc na całokształt jest lepiej niż poprzednio, ale nadal wszystko nie pozostawia dobrego wrażenia (szczególnie po tej końcówce…).

Retrometr

Suche fakty:

Tytuł oryginału: Baldur’s Gate II: Shadows of Amn

Autor: Philip Athans

Ilość stron: 280

Rok wydania i wydania PL: 2000/2000


Wrota Baldura II: Tron Bhaala

Kolejny raz po morderczej walce przychodzi Abdelowi obejść się smakiem i ucztowanie pozostawić w sferze marzeń. Cały Faerun poluje na “pomiot Bhaala”, nie oszczędza się nikogo, a egzekucje wykonuje natychmiast. Abdel ma już sporą “renomę” i jest wysoko na liście tych, którymi należy się niezwłocznie zająć. Ucieczka prowadzi ich dalej na połódnie w głąb Thethyru, Wybrzeże Mieczy zdaje się już bardzo odległym wspomnieniem. Wraz z rosnącą sławą wojownika zwiększa się również ilość sieci intryg i interesów w jakie go wplątuje. Jego dziedzictwo da o sobie znać, ale to niekoniecznie dobra wiadomość.Wrota Baldura Książki

Na początek dobra wiadomość – zmiana autora, Philip Athans odchodzi w zapomnienie, staram się go usunąć z pamięci i wysłać do jakiejś samotni z której już nie wróci. Biznes przejmuje młody Drew Karpyshyn, który za kilka lat pod skrzydłami BioWare będzie znany w światku RPGów. Teraz zła wiadomość – ktoś możny postanowił, że historia Abdela będzie dalej kontynuowana, więc główny bohater bez wyrazu, pomnik nijakości i kliszy rębajła z świata fantasy znów jest w akcji. Książka jako całokształt jest pozbawiona wad poprzedników, czyli tragicznego początku jedynki i końca dwójki, nie ma tu takich armagedonów. Jednocześnie jest taka jak one, nijaka i nudna z lepszymi akcentami w drugiej połowie, ale jednak… Jest to najlepsza część z trylogii, ale nie potrzeba wiele by w tym nijakim bagnie być dobrym. Znów książka, która nie potrafiła we mnie wzbudzić emocji i zaciekawienia, przygoda na raz i to bez namiętności.

Retrometr

Suche fakty:

Tytuł oryginału: Baldur’s Gate II: Throne of Bhaal

Autor: Drew Karpyshyn

Ilość stron: 247

Rok wydania i wydania PL: 2001/2002


Podsumowanie

Niby trylogia na podstawie jednych z najlepszych gier w historii crpg, a tu taki klops. Nie jestem jakoś specjalnie rozczarowany,  przeczytałem opinie innych czytelników przed lekturą, więc cudów się nie spodziewałem, ale jednak myślałem, że choć trochę wyolbrzymiają i przesadzają. Najbardziej chyba razi fakt, że taką markę powierzono ludziom, którzy nigdy wcześniej niczego większego nie pisali. Blizzard zatrudniając na pełen etat Knaaka przynajmniej wybrał kogoś z doświadczeniem. Abdul to obok Shanhaevela z Świątyni Złych Żywiołów chyba najsłabsza główna postać z jaką miałem do czynienia. Wieje nudą i zaniedbano bardzo ważny czynnik – postacie poboczne, których właściwie nie ma. Książki z tej serii są tylko dla takich maniaków jak ja, lubiących czytać… ale niekoniecznie zawsze coś ambitnego. Mocno zaszkodziło tutaj liczenie wydawców na to, że tytuł sam wszystko sprzeda nie ważne jaka będzie jakość, bo inaczej nie potrafię sobie tego wytłumaczyć. Mimo wszystko to, że opisuje się fabułę z wielkiej gry nie oznacza od razu, że wyjdzie z tego kupa jak tutaj i już w przyszłym odcinku postaram się to udowodnić.

Naczelna Osoba na stronie, czyli Nacz.Os. (zajmuje się wszystkim i niczym). Hedonistyczny megaloman o sercu z pikseli. Ulubione gatunki: platformery, sporty extreme w sosie arcade, carcade, logiczne, klasyki z C64 i wszystko co wyzwala adrenalinę! Posiadane platformy: C64, PSX, PS2, GC, Wii, PSP, PC, DC, Xbox