Magiel | Gra na Halloween

RetroBorsukBorsuk (kontynuuje dziadyga pieprzony): Skoro jesteśmy przy przygodówkach to może przejdźmy w klimaty horrorów science fiction? Bo jaki byłby to wpis gdybyśmy pominęli tutaj tę jakże świetną i grywalną, a zarazem przerażającą kombinację. Horror plus scifi to chyba lubię najbardziej! No, na pewno w przypadku filmów, ale czy gry miały tutaj także godnych przedstawicieli? Jak najbardziej! Zacznijmy od Dark Seed (Cyberdreams, 1992), która to gra sponiewierała mnie niemiłosiernie jeszcze na Amidze… Na PC także była obecna. Prawdziwie koszmarną i psychodeliczną przygodę przeżywa niejaki Mike Dawson, utalentowany pisarz, kupując swoją nową posiadłość w miasteczku Woodland Hills nie przypuszczał pewnie, że otworzy bramę do innego świata i przeżyje najbardziej przerażające chwile swojego żywota… Ból głowy następnego dnia prędzej wskazywałby na mocno zakrapianą parapetówkę niż na embriona Obcych wszczepionego w jego głowę… Jednakże senny koszmar zdaje się mówić coś innego… Co więcej – eksploracja strasznego dworu położonego przy Ventura Drive nie pozostawia złudzeń… Żyjące lustro okazuje się portalem do równoległego wszechświata zwanego, a jakże – Mrocznym Światem i rządzonego przez wrogo nastawioną ludzkości rasę Pradawnych. Sztuczne ciało w głowie bohatera nie jest tylko jego wymysłem lecz prawdziwym Mrocznym Nasieniem, które po wykluciu zniszczy całą ludzkość. Jedyna nadzieja dla Mike’a to tajemniczy Strażnik Zwojów, jedynie przyjaźnie nastawiony przedstawiciel obcej rasy…

Dark Seed to prawdziwie artystyczny horror i  psychodeliczna jazda! (Amiga, PC, PSX, Saturn, Mac)

Po zakończonej “sukcesem” misji odparcia Obcych w pierwszej części gry, nasz prawie “zbzikowany” do cna bohater wraca do rodzinnego miasteczka Crowley w Teksasie celem odzyskania równowagi psychicznej. Dzieje się to w wydanej na PC oraz PSX i Saturna kontynuacji zatytułowanej po prostu Dark Seed II (Cyberdreams, 1995). I pewnie by się chłopinie udało, jednakże zwłoki jego dziewczyny, znalezione na licealnym spotkaniu – komplikują sprawę… Każdy obywatel tego małego miasteczka uważa Mike’a za mordercę, a na dodatek pojawiają się starzy znajomi czyli… Pradawni! Obie części Dark Seed to z jednej strony typowi staroszkolni przedstawiciele przygodówek point’n click, z drugiej zaś artystyczne i narkotykowe wojaże twórców połączone z niepowtarzalną i niezapomnianą twórczością samego wielkiego Hansa Rudolfa Gigera – czyli tatusia Obcego z filmów Ridleya Scott’a. Kojarzycie chłopa w ogóle? Wspaniały szwajcarski malarz, rzeźbiarz, scenograf i reżyser oraz projektant najbardziej klimatycznego baru na świecie czyli Giger Baru. Kto będzie w Chur w Szwajcarii polecam odwiedzić ten przybytek, tylko proszę zaopatrzyć się najpierw w pieluchy i zacisnąć mocno zwieracze…

Dark Seed II to przede wszystkim oniryczny i chory wręcz klimat! (PC, PSX, Saturn i MAC)

Jednak wróćmy do mistrza – przeniesienie jego wizji na ekran monitorów nie było takie proste! Giger nie chciał się zgodzić aby jego dzieła pokazywano w niskiej rozdzielczość VGA (320×200 pikseli) i specjalnie do Dark Seed użyto trybów wyższej rozdzielczości (co w przypadku amigowych gier było zaskakujące i rzadkie) i przedstawiono świat tylko w 16 kolorach – uzyskując efekt świetnie oddający psychodelię twórczości artysty – chorej i poruszającej jednocześnie. Na zeskanowane obrazy mistrza nałożono digitalizowane postacie głównych bohaterów, dodano oczywiście graficzny interfejs użytkownika i powstała jedna z gier, które pamiętam do dziś! Druga część gry niestety nie powstała na moją kochaną Amigę i zagrałem w nią dopiero po latach na PC… Tym razem mamy tu już grafikę SVGA (na konsolach niestety niższa rozdzielczość), co jeszcze lepiej pokazuje koszmarność gigerowskich miejscówek… Największą bolączką omawianych tutaj tytułów jest upływ czasu w grze, który w trakcie rozgrywki biegnie swoim trybem i jeżeli go nie kontrolujemy (na szczęście postać posiada zegarek) – możemy przeoczyć ważne dla fabuły wydarzenia. A to oznacza zazwyczaj załadowanie poprzedniego zapisu… Panowie i panie czy w swoim growym życiu mieliście przyjemność spotkać zarówno Mike’a Dawsona jak i Hansa R. Gigera? Jeżeli nie to polecam!

Smaczny wędzony kurrrrczaczek?! Nie to twarzołap Obcych! (autor: FUVL)

Kurka się zdyszałem normalnie z tego gadania i nie dość, że kurczaka wędzonego opierniczyłem całego, to głód na ludzkie mięsiwo nie zaspokojony… – A to co kolejny wędzony kurczak? – Nie, nie jedz tego Borsuku! To jakiś robal z kosmosu! – Łooo pieruna, facehugger! Kurde felek, czyżbym wspominając Gigera przyciągnął największych kosmicznych drapieżników? Ksenomorfy zwane Obcymi? Łooo, skubany twarzołap przebrzydły! Szykuje się do skoku?! Aaa w sumie, głodnym w ciul, a facehuggera jeszcze żem nie jadł… Łaps, mam cię paskudo! Refleks ma się brachu, bo się w shmupy dużo grało buhehehe. I co teraz robaczku? Już nie uciekniesz Borsukowi, oj nie! Kurcze, takim głodny, że chyba na surowo nadgryzę… Jest tu gdzieś ten repipowy trunek? O jest! No, trzeba czymś zalać robala! Chaps, gulp, gulp, chaps, gulp, gulp…

RepipRepip: Z oddali słyszę monolog Borsuka, który gada sam do siebie widząc Czarnego Ivo, Mroka i WojTa, choć oni już pół godziny temu poszli dalej – niezły kwas w tych delicjach był. Swoją drogą WojT owinięty kocem i udający Draculę też wyglądał na smakosza delicji… Siedząc tak na gargulczym łbie nagle znów odzyskałem swój wzrost i tym samym chyba swoim ciężarem obudziłem ten posępny posąg. Jegomość nie był przyjazny choć kurduplowaty, od razu poszliśmy w zapasy rozwalając połowę nagrobków w okolicy. Cholernik wyglądał jak karaczan, ale nie dawał za wygraną! Ej chwila… toż to Scree z Primala na PS2! – No w końcu klapki na oczach ci zeszły gnoju niewdzięczny! My tu z Jen ochraniamy ci dupsko na tym cmentarzu, żebyś pijaczyno nie dostał po pysku od zombie, a ty słowem o nas nie wspomnisz! Tylko ten Sir Dan i Sir Dan na okrągło, a Cambridge stworzyło coś o wiele lepszego!

Jen i Scree – bohaterowie świetnej gry z gatunku akcja przygoda w ujęciu TPP – Primal na PS2.

A no tak, jak mogłem zapomnieć o tej dwójce! Scree przybył z otchłani by pomóc swej Pani w walce o równowagę pomiędzy dobrem i złem, na nieszczęście młodej Jen ona też jest częścią tej układanki. Piękna laska z rockowym pazurem, w innych wymiarach pokazuje swe mroczne oblicza, może korzystając z mocy czterech światów zmieniać się w cztery demoniczne formy i nie jest wtedy wcale miła! Borsuk na widok tej dzierlatki nagle wytrzeźwiał i zaczął skamleć że wraca do ksenomorfów, bo towarzystwo Obcych jest mu bardziej odpowiednie i chciałby dokończyć konsumpcję facehuggera na słodko-kwaśno. No cóż, ja z Jen i Scree znam się nie od dziś i wiem, że jej jak każdej kobiecie zaraz minie. Primal (PS2, SCEE Cambridge, 2003) – oj, śmiało można tu powiedzieć że jest to pod względem klimatu duchowy następca Soul Reavera. Fabularnie jest bardziej niż dobrze, design powala, a motyw z współpracą niskiego gargulca z demoniczną Jen wypada świetnie. Aż chciało mi się wycisnąć 100% z gry i odnaleźć wszystkie ukryte karty tarota.

Apogeum całości jest w trzecim świecie którym rządzi arystokracja wampirów. Wystawny bal z maskami i kreacjami minionych epok to tylko fasada za którą wampiry z niższych kast kłębią się po piwnicach uciekając przed egzekucją i pożarciem. – No w końcu sobie o nas przypomniałeś, jak się za rok spotkamy na tym cmentarzu znowu, a recenzji nie będzie to ci łeb urwię i nasram do środka! Jen, jesteś jak zwykle subtelna…

Poniżej zaprezentujemy najlepsze naszym zdaniem gry z Obcym (Ksenomorfem). Tutaj zobrazowana ta bestia w arcydziele Gigera.

RetroBorsukBorsuk: Błeee, niedobry ten twarzołap, kwaśny jakiś niczym spróchniały pocałunek bezzębnej Mańki! Fuuuj, ale co zrobić… Jak mawia klasyk głód nie wybiera, żryj facehuhuggera! Kurdelebele w smaku tragiczny, ale poczułem się jakby troszku lepiej. Ludzkiego ciała już mi się nie chce kosztować, jakby toksyny tego robala zabiły we mnie zombiakozę! (czytajcie: chorobę polegającą na przemianie w umarlaka). Ale skąd się tutaj wzięły te kosmiczne drapieżniki? Halloween widzę dzisiaj po całości, skoro ksenomorfy nawet zawitały. Ja bardzo dobrze znam Obcych, spotkałem się z nimi niejednokrotnie i to nie tylko w kinie…

Zacznijmy od najstarszej z nimi gry w jaką grałem czyli Aliens (Activision, 1986) opartą na Decydującym Starciu w sposób dosłowny, praktycznie scena w scenę i wydaną na Commodore 64. Tak naprawdę mogli się nią nacieszyć jedynie posiadacze stacji dysków, gdyż to rozbudowana produkcja była, z filmowym wręcz klimatem. Zestaw wielu minigier, z których każda oparta została na najważniejszych akcjach z filmu. Lądowanie wahadłowcem na gwiezdnej kolonii, planecie opanowanej przez Obcych, akcje w szybach wentylacyjnych czy naparzanka z samą Królową. Jeden z najlepszych tytułów na podstawie tego arcydzieła kina akcji i science fiction. Jest strasznie, jest duszno, jest trudno! Do tego fajnie udźwiękowiona. Pewnie teraz stopień trudności by mnie przeraził, tak jak w kolejnej produkcji zatytułowanej…

Pojedynek z Królową Obcych w Aliens od Activision na Commodore 64.

A jakże by inaczej – także Aliens (Electric Dreams, 1987) i też wydanej na Komodę. W grze tej należy upatrywać prekursora wszelakich strzelanin pierwszosobowych z ksenomorfami w rolach głównych! Powaga, nie zalewam. Widok FPP obecny, celownik naszej spluwy także na miejscu, chodzenie po korytarzach bazy kosmicznej jak najbardziej – z tym, że całą drużyną. Wredni Obcy atakują bez pardonu i z każdej strony – gra dosłownie przerażała młodocianych grających! Stopień trudności olbrzymi, ciśnienie nam skacze podobnie jak puls bohaterom, którzy schodzą jeden za drugim w ekspresowym tempie. Łatwo się było zgubić i szczerze to zbyt trudna była dla mnie ta gra za młodu. Klimat jednak porażający i jeśli, ktoś sobie życzy, aby przestraszyć się na 8-bitowej produkcji to polecam spróbować… Obydwie gry wyszły także na inne 8-bitowe systemy, pokroju Spektrusia czy chyba nawet Amstrada.

Obcy Decydujące Starcie jako prekursor strzelanin FPP. (C64, Amstrad, Spectrum).

Ha, oprócz sprzętów małobitowych kosmici zainfekowali także salony gier! Z pełnym sukcesem, bo jakże można było nie wykorzystać potencjału filmu Jamesa Camerona naładowanego akcją?! Świetny run’n gun, nazwany ponownie Aliens (Konami, 1990) naprawdę prawie wcale się nie zestarzał. Ripley widzianą z boku przemierzamy skażone kosmicznym robactwem miejscówki niczym w chodzonych bijatykach, a programiści udostępnili nam świetny arsenał spluw siejących niesamowitą pożogę. Normalnie nieraz eksterminacja oślizłych kosmitów na szeroką skalę! Multum różnistych giwer, przeciwników, wielkich bossów, napieprzanie nawet robotem załadunkowym oraz kooperacja z innym space marines. Kapitalna gra i muszę ją tu opisać.

Biegaj i strzelaj non stop! Aliens od Konami na automaty arcade to nieustanna walka o przetrwanie.

Kolejną wybitną grą z Obcymi, a także z Predatorami w rolach głównych, która zrobiła furorę w wozach Drzymały jest Alien vs Predator (Capcom, 1994). Jedna z najlepszych chodzonych mordoklepek w historii tego gatunku. Kosmiczny marines i jego koleżanka do wyboru oraz dwa wypasione Predatory: łowca i wojownik to nasi bohaterowie. Atakują nas ścierwa ksenomorficzne w ilościach hurtowych, które chyba zebrały się tutaj z całej galaktyki! Wszelkie ich odmiany, od małych twarzołapów po wielkich, śmiertelnie niebezpiecznych i najbardziej przerażających skurczybyków tego gatunku. Fantazja twórców była ogromna. Świetne i adekwatne do bohaterów narzędzia zagłady. Dla komandosów spluwy, granaty, miotacze ognia, czy nawet miecze, zaś dla predziów włócznie, nowoczesne halabardy, ostrza do rzucania, laserowe działko naramienne czy ładunki wybuchowe. Oj, kto jeszcze nie grał niech leci nadrabiać zaległości. Jedna z najlepszych gier w tym uniwersum w historii growej branży. Polecam i medal dałbym tu i teraz! Zresztą poprzednikowi od Konami chyba także. Trza je obie kiedyś opisać, kurrczaczek…

Trójka herosów kontra wyrośnięty ksenomorf. Chodzona bitka w uniwersum Obcych i Predzia to przemiodny szpil!

Teraz trochę ostudzimy wasze głowy, gdyż ostatnia gra należąca do dwuwymiarowych gier z przerośniętymi jaszczurkami wypełnionymi kwasem – czyli Alien 3 (Probe Software, 1992) – nie była już taka fajna. Cioprałem w nią zarówno na Amidze oraz SNES’ie i powiem wam, że wynudziłem się jej monotonią. Oparta zgodnie z tytułem na trzeciej części filmu – więc główną bohaterką jest łysa Ripley, która ze spluwą w ręku wyrusza do kompleksu opanowanego przez wiadomo kogo. I cholercia, większość pomieszczeń podobna do siebie, strzelanie do kosmicznych paskud zbytnio nie rajcuje, arsenał mocno średni. Fajna animacja głównej bohaterki, klimat odosobnienia i zaszczucia i w sumie tyle. Średniak jak w ryj strzelił! Obcy 3 wyszedł też na Segę Megadrive i w gorszych wersjach na Commodore 64 i Segę Master System.

Rozgrywka w Obcym 3 wygląda fajnie głównie na screenach. Zbyt jednostajnie i nudno. (Amiga, SNES, SMD i inne)

Kurcze, ja tu wam o grach z Obcymi opowiadam, a tu nagle jebudu! Wielkie jaja z facehuggerami z powietrza spadają! Gradobicie kokonami twarzołapów! Bum i bęc koło mnie… Trza kończyć imprezę, bo tylu małym pokrakom sam nie dam rady i ostrzec chłopaków! A to co na tle księżyca? Ja pieeeeerdziu… Wielki krążownik ksenomorfów, pewnie z wredna suczą, mamusią, królową balu na pokładzie! Do kitu, pozamiatane chyba mamy po całości… Moi drodzy – spójrzcie przez okno czy u was z nieba kosmity czasem nie srają jajami?! Materdyjo, co ja patrzę – jakąś wielką bombę spuszczają na nasz cmentarzyk?! Pewnikiem czarna materia albo pincet tysięcy jaj! Miło było chłopaki, nikt nie rzygał (chyba) ale to już pewnikiem nasz koniec… Wszyscy skończymy jako ciężarni, zgwałceni doustnie przez kosmitów… Fuuuuuuuj!

My tu gadu, gadu, a krążownik Obcych zaczął srać kokonami! (Projekt statku z filmu Alien: Covenant).

Nagle JEBUDU! – Nie peniaj Borsuku, zwijaj się stamtąd, wszystko pod kontrolą! Śledziłem drani od pierścieni Saturna. Baraszkowałem ze swoją nimfą, a tu nagle radary zwariowały! Patrzę,  ksenomorfy na przejażdżkę jadą… No to jestem. Bomba z czarną materią własnie zdezintegrowana! Nie dziękuj, napiszesz o paru moich przygodach i będziemy kwita. Za tamtym grobowcem zrzuciłem ci lasery, blastery i inne killery… Ruszaj! Ja tu polatam, deratyzację urządzę ścierwa pieprzonego, bo widzę nawet, że małe myśliwce mają?! Pewnie sztuczna inteligencja wszystkim steruje – to przebiegłe potwory, chociaż nie wyglądają…

– Ostatni Pilocie na Ziemi z nieba nam spadłeś! Kolejne jebudu i pierdut?! Co tam znowu tak jebło, hę Pilocie?! – Borsuku, gości macie! Właśnie storpedowałem karocę sucz-matki! Przygotuj się na niezłą jatkę. Za dziesięć minut krążownik z Królową Obcych i legionem jej trutni wejdzie w kurs kolizyjny z waszym cmentarzyskiem… Chybcikiem pędź po arsenał! Minigun w dłoń, czy jakiś miotacz ognia, albo blaster i potrenuj trochę na tych facehuggerach… Pędem Borsuku! Znalazłeś już ten mój zrzut? Koordynaty ślę ci na komórkę. Tam za tym wielkim grobem, widzisz? I jakichś sprzymierzeńców szukajcie z chłopakami. Może ziemskie straszydła wam pomogą, w końcu to Halloween?!

Obcy kontra Predator z 1999 roku i pojedynek z mamuśką. Dobra jatka, ale nie wszystko zatrybiło jak należy… (PC, MAC)

Dobra mam. Wezmę ten granatnik, albo to cacuszko, laser górniczy, ooo faaaajny! Jak się tym strzelało? Muszę sobie przypomnieć, przecież napieprzałem spluwami do ksenomorfów już wielokrotnie w przeszłości… Pierwszy raz, tak na poważniej, to w Aliens vs Predator na PC (1999 – Rebellion). Całkiem udana to była rozpierducha pierwszoosobowa wzorowana w znacznym stopniu na sławetnym pierwowzorze z Atari Jaguara wydanym wcześniej, bo w 1994 roku. Jednakże bardziej od niego rozbudowana. Wcielaliśmy się w kogoś z trójki przedstawicieli gatunków uczestniczących w tym galaktycznym terrorze. Wiadomo w człowieka czyli kosmicznego żołnierza, świetnie uzbrojonego Predzia albo ohydnego Obcego, i każdy z nich miał swoją kampanię i inne umiejętności oraz narzędzia zagłady. Za bardzo tej potyczki nie pamiętam, bo była ona tylko ciszą przed burzą, czyli…

Aliens vs Predator 2 z 2001 roku to zdecydowanie najlepsza strzelanina FPP w uniwersum Obcego.

Aliens vs Predator 2 (Monolith, 2001) także na PC, która to była według mnie grą wybitną. Ależ mi się podobała! Świetna i przerażająca kampania dla kosmicznych marines – klimat niczym z filmu Aliens, od cholery pukawek filmowych, scary jumpy i inne bajery. A ścieżka łowcy czyli Predatora? Także mega klimatyczna i grywalna! Skakanie po drzewach, termowizjery, kamuflaż, spalanie ksenomorfów działkiem z nad ramienia, rzucanie wirującym ostrzem czy przebijanie przebrzydłych monstrów włócznią. Wszystko to w widoku FPP! Trzeba przyznać, że kampania dla Obcego była trochę gorsza jakościowo, bo wiadomo, że broni gadzina nie podniesie, bo łapy zbyt pazurzaste, ale z ogona czy szczęką potrafi przykurwić! Oj, potrafi. No i w twarzołapa można się było wcielić na samym początku tego scenariusza. Dawać mi remake tej gry! Zjadała wszystkie pozostałe strzelaniny osadzone w tym uniwersum na śniadanie – Aliens vs Predator (2010, znowu Rebellion) na PC/X360/PS3 było tylko dobre i nie miało zupełnie startu do przytaczanej przeze mnie produkcji, zaś Aliens Colonial Marines (Sega, 2013) było zadziwiająco słabe – przez całą grę męczyłem się strasznie i tylko dzięki kooperacji ukończyłem…

Widły w dłoń i upuszczamy krew! Wszystkim koszmarom! Blood na PC.

– Borsuku uważaj nadchodzą! Stada oślizłych drapieżników! Będę je kosił z powietrza, a ty przedrzyj się do kumpli. Worek z bronią na plecy i jedziesz z dziwkami na maksa! – Dzięki Pilocie, spadam! Uff, wór ciężki jak jaja nosorożca! Czekaj, przewiąże go czymś za pasem. Laser w jedną rękę, ooo widły znalazłem. Przydadzą się! Pamiętam jak odcinałem nimi łby zombiakom w pamiętnym Blood (1997 Monolith). Najlepsza sieczkarnia straszydeł wszelakich z widoku FPP w historii. Bestiariusz ogromny i halloweenowy totalnie, a i oręż pomysłowy. Doczekała się bardzo dobrej kontynuacji, ale nie mam już czasu by o niej opowiadać…. Pizg! – Zdychaj ścierwo z kosmosu! Ale fajno ten laserek skwierczy. Pizg, Pizg, Pizg! – I kolejne trzy wredne kosmity do piachu! Normalnie niczym w Doomie! Pięknie się tam kosiło zastępy piekielnych demonów… Pizg, pizg, pizg! – Ooo, ten brzydal jeszcze dycha? Ciul! Widły pod żebro i już nie dycha. Buhehehe. Może dobiegnę do chłopaków, widzę ciżba jakaś, tłumy wielkie? Armię nasze zgredy jakową zebrali czy cuś…

RepipRepip: Jak już wiecie Borsuk na statek Obcych poszedł robić zadymę i nie były to wcale wytwory spożytych delicji z trupim nadzieniem. Odgłosy jatki i huk walących z nieba statków zeźlił mieszkańców cmentarzyska nie na żarty. Podszedł do mnie ich dowódca, który miał na sobie wszystkie artefakty nekromancji z Heroes III i już wiedziałem że nie będzie dyskutował… Zabiły dzwony, zawył wiatr, słońce pożegnało horyzont…

Heroes of Might and Magic III soundtrack – Necropolis theme

– Wy! Tak Wy! Worki na płyny ustrojowe! Co roku to samo! Cały rok macie w dupie zmarłych, ale w listopadzie to nagle wielki najazd i wszyscy się tu pchają z kwiatami na nasze włości! Ale tym razem to już przegięcie! Stefan miał setne uśmiertniny i sobie w spokoju biesiadowaliśmy, już w zniczach był napar, już wiedźmy niosły kota, a tu JEB! Kokon Obcych wpada do kociołka! Teraz się dowiecie co to zemsta nieumarłych! Pozbierałem całą armię Necropolis i dorwiemy szubrawców!

Łoo, w mordę! To już nie żarty, w Heroes of Might & Magic III (PC, The 3DO Company, 1999) Nekropolia jako jedyna nie musiała się bawić w dyplomację, wystarczyła im… nekromancja. Taki bohater jak ten, który nas zjebał z góry na dół – potrafił samodzielnie stworzyć tysiące szkieletów zdolnych do walki. Ta ponadczasowa strategia do dziś fascynuje i zachowuje status “wiecznie grywalnej”, kto raz nie zasiadł do ciepłych pośladków, ten nie wie co to gry. Popatrzcie na wygląd tego zamku, jaka dbałość o szczegóły! Cała gra jest tak prefekcyjnie wykonana, ma też chyba największy i najciekawszy bestiariusz ze wszystkich gier w dziejach razem wziętych. Muzyka to klasa sama w sobie, przepięknie ją skomponował Paul Anthony Romero, a Polacy kontynuują jego pracę w ramach Heroes Orchestra. Ja tylko setki godzin przegrałem w Herosów 3, ale są ludzie którzy przegrali setki tysięcy godzin!

Nekropolis budzi się do walki! Trzecia część herosów to arcygrywalny kozak po dziś dzień!

No ale my tu pitu-pitu, a wampiry, drakolicze, lisze i upiorni jeźdźcy już wyłamują się z szeregu z kości. Ziemia zadudniła, Borsuk przyniósł blastery, znalazła się reszta ekipy Retro Na Gazie, Scree i Jen zostali przy mnie, no cóż nie takim kłopotom stawialiśmy czoła. Popatrzyliśmy po sobie… – Na pohybel skurwysynom! krzyknął ktoś z nas choć nie pamiętam byśmy mieli krasnoluda w ekipie i ruszyliśmy do walki z uśmiechem na ustach. Dzień jak co dzień w branży gier!

O RetroBorsuk 229 artykułów
Zastępca Naczelnego, czyli prawie Nacz.Os. (właściciel Nory). Ulubione gatunki: wszystkie dobre gry! Z naciskiem na: akcja-przygoda, platformery, rpg, shmupy, run’n gun, salonówki. Posiadane platformy: Atari 800xl, C64, Amiga CD32, SNES, SMD, Jaguar, PSX, PS2, PS3, PS4, PSP, XboX, X360, WiiU, GC, DC, GBA, Game Gear.