Podsumowanie pierwszego Bingo – czytelnicy

BUKOVSKY

Moje pierwsze odhaczone pole wpadło tuż po rozpoczęciu zabawy. Mowa o PARTYBOY zaliczonym na Pyrkonie, który odwiedziłem z moim trzyletnim synem i sześcioletnim bratankiem. Nie było tu jednak mowy o tym aby na dłużej zabawić w retro strefie, gdyż mój syn nie wiedział wtedy co to granie. Sama strefa nie była dla niego tak interesująca jak gościu przebrany w dmuchany strój T-rexa ze znanego chińskiego portalu.

Długo, długo nic się nie działo aż przypomniałem sobie że czytam Independent Zin cyfrowy magazyn o grach. W ten sposób skreśliłem OCZYTANY.

Największym wygranym okazałem się w momencie gdy sprawdziłem jakie pole łączy oba rzędy w których miałem po jednym zaliczeniu… MARATOŃCZYK… pomyślałem, 20h!!! I praca licencjacka do zrobienia. To się nie uda, gdy jednak spojrzałem za konsolę (to za nią odkładam gry które aktualnie gram), z wielkim grymasem spoglądał na mnie wiedźmak. Myśli sobie: grasz we mnie od grudnia i jak długo to jeszcze potrwa?! Nie denerwując już więcej wiedźmaka postanowiłem z nim spędzać każdy wolny piątkowy wieczór. Tym sposobem Eredin i wszelkie ścierwa grasujące po świecie gryzły glebę już w połowie sierpnia.

W między czasie wpadł FAN NINTENDO, za sprawą House of Dead Overkill ogranego na Wii. Przyjemna gierka wyrwana za grosze i równie przyjemna replika pistoletu do Wii, za którą zapłaciłem niewiele więcej. Gra wyborna dla wielbicieli kina klasy B, można w nią grać bez końca. Jest równie tandetna i zabawna jak wyżej wspomniany gatunek filmowy. Sam przeszedłem tą grę dwa razy z rzędu, raz do połowy towarzyszyła mi żona :).

Mogę zapewnić, że powstanie materiał o tej grze, najpierw jednak muszę skończyć pisać o Auto Modelista. To właśnie ten tytuł pozwolił mi na skreślenie pola RAJDOWIEC. Chyba Papa Reppcio by się wkurzył gdybym nie zaliczył gry wyścigowej, z którym to lobbowaliśmy na rzecz tego gatunku w Aktach. Tą grę było zaliczyć najtrudniej, ciężko o niej napisać w kilkunastu zdaniach. Wiele sobie po niej obiecywałem i przyznam że mocno się nią rozczarowałem były jednak momenty które podnosiły na duchu i dawały mocnego kopa i chęć ukończenia. O samej grze przeczytacie jak skończę tekst, tekst który będzie połączeniem recenzji z krótkim opowiadaniem.

Ze SKOCZKIEM od początku były same problemy. Nie jestem fanem platformerów, jednak ograłem sporo flagowych tytułów tego gatunku. Na początek na warsztat wziąłem Tiny Toon w wersji na androida. Z dzieciństwa pamiętam wspaniały czas gdy z kumplem przechodziliśmy go wspólnie na pegasusie. Miał być to taki powrót do źródeł, niestety wersja mobilna mnie dobiła. Zaliczyłem dwa pierwsze światy ale męczyłem się okropnie, od początku Bingo traktowałem w formie świetnej zabawy i dlatego tytuł porzuciłem. Drugie podejście to Scooby Doo na GC i kolejny powrót do przeszłości. Z wcześniej wspomnianym kolegą, uwielbialiśmy oglądać bajkę o strachliwym psie, jego kumplu kudłatym i chordach potworów-przebierańców, które wpadały w pułapki zastawione przez ekipę z Zagadkowej Maszyny. Tu niestety nie było mi dane wiele pograć gdyż gra zaraz na początku wiesza się, nie idzie ani do przodu ani do tyłu, w górę czy dół, w lewo lub prawo, stoi w miejscu. Pozostawiam ten tytuł po kilku próbach i sprawdzeniu na dwóch konsolach z wielkim żalem. Przerobiłem już dwa tytuły a mój skoczek nawet nie drgnął, na bok odkładam sentymenty i biorę się za sprawdzone tytuły. Przypomina mi się gra, którą zgarnąłem za darmo nie pamiętając z jakiej okazji. Kiedyś Sony miało gest i raz w historii rozdali kod na darmową grę z serii minis. Seria ta upadła tak szybko jak wszelkie pomysły Sony o darmowych prezentach, do tego stopnia że europejski sklep został wyczyszczony z tego typu gier. Mowa tu o Tiny Hawk, prosta szybka gra której ukończenie zajęło mi kilkanaście minut. Tiny Hawk to platformer 2D, w którym jeździmy na desce i zbieramy baterie lub puszki?! Nie ważne zaliczone odbębnione.

Pozostajemy jednak w temacie deski w nieco innym wydaniu. Mowa o Tony Hawks 3 którego ograłem na potrzeby SZCZAWIKA. Zacznę jednak od małego sprostowania, seria THPS ma to do siebie że ciężko określić co oznacza przejście tej gry. Środowiska są podzielone niczym te w polityce, jedni mówią o zaliczeniu kariery jednym wirtualnym skejterem. Inni o wszystkich skejterach a jeszcze inni o zaliczonych wszystkich gap’ach. Sporo gier z serii ograłem i przyznam się bez bicia, że tego ostatniego nie udało mi się osiągnąć nawet na spółkę z kumplem. Graliśmy na zmianę po jednym skejterze całą karierę, do momentu zaliczenia wszystkimi, to nie było większym problemem jednak kosztowało trochę czasu. Problem się pojawił gdy doszliśmy do gap’ów, graliśmy na jednym sejvie wymieniając się memorką, mieliśmy nawet jaką branżową gazetę w której mieliśmy wymienione i opisane wszystkie gap’y no i co? Jak takim gapom, zostały nam trzy których nie zrobiliśmy. Do dziś uważam to za najbardziej hardkorowy wyczyn growy który zrobiłem. Opisana historia miała miejsce około dwudziestu lat temu i dotyczyła THPS 2. Na potrzeby Bingo przyjąłem najłatwiejszą ścieżkę, grę zaliczyłem jednym skejterem, obejrzałem dwa przyjemne filmiki i gra zostaje w temacie tych otwartych o czym być może przekonacie się wkrótce. Tym oto sposobem skreśliłem swoje pierwsze bingo a że apetyt rośnie w miarę jedzenia zabrałem się za kolejny rząd. Brakowało tylko dwóch pól aby mieć na swoim koncie drugie bingo.

MĘDRZEC wydawał mi się nie do ogarnięcia, po pierwsze nie lubię gier typu Point’n click i nie chciałem takowymi zawracać sobie głowy a po drugie nie znam chyba żadnych gier tekstowych. Jak się później okazało tak mi się tylko wydawało :). Mój mózg do cna przesiąknięty rządzą hazardu szuka najłatwiejszych rozwiązań i tak oto wpada na genialny pomysł w myśl idei “aby bingo było twoją radością”. Przypominam sobie gry tekstowe znane mi z dzieciństwa, gry paragrafowe i seria Wehikuł Czasu były rewelacyjne jak na lata 90. Obecnie jednak nie miałem do nich dostępu ale nic straconego, przypominam sobie o komiksach paragrafowych, które wygrałem w jakimś konkursie. Jeden bardzo mnie zainteresował szatą graficzną i klimatem, mowa tu o Porwaniu wydanego przez foxgames. Muszę przyznać iż klimat ogromnej posiadłości wypełnionej wieloma pokojami i kultystami przypomniał mi o serii RE. Cała zabawa do łatwych nie należała, była jednak przyjemna i dopiero za trzecim razem udało się uwolnić porwaną córkę i zabić bossa od kultystów a gieroj był z niego co nie miara i skóry łatwo nie sprzedał. Nie miał jednak szans z zestawem jaki udało mi się przed walką zebrać.

Mędrca miałem już za sobą, jednak czas naglił a wrzesień nieubłaganie zbliżał się do końca. Jednak z wypchaną klatą pełną powietrza, pomyślałem sobie kto jak nie ja, pyknie raz dwa FAN SONY. Cztery konsole do wyboru i masa gier. Zaplanowałem sobie po mistrzowsku to pole. Kupuję na promocji Another World za 12,5 na storze i kilka baterii Harnasiów tak aby budżet zamknął się w 40zł. W iście poznańskim stylu tanio ale i z rozmachem, bo będzie co świętować. Mija kilka dni z góry założony budżet przeznaczam na zakup Zeldy na Wii i zapominam o Bingo… Link pochłonął mnie na tyle że nie udało się skreślić dwóch bingo a szkoda bo było blisko.

Mimo wszystko zabawa była przednia a kto wie czy z moim tempem grania w Zeldę nie zaliczę nią oczka w kolejnym bingo.


Podobnie jak w podsumowaniu centrali i tym razem podzieliliśmy za pomocą paginacji wpis, poniżej numery stron i autorzy podsumowań:

2. Ślepy

3. Gomlin

4. Bukovsky

5. Nadol