Recenzja | Gex 3D: Enter the Gecko

gex 3d recenzjaNiezaspokojony jaszczur powraca, tym razem dopakowany w 3D! Jak niemal każdy platformer z historią Gex zaczynał od 2D, ale w czasach dopakowanych konkurentów nie mógł zwlekać i dość szybko przeskoczył z swym wymiarem mediów w trzeci wymiar. Opisywałem kiedyś na łamach RnG trzecią część Gexa, rozpływając się nad jego geniuszem i przydzielając medal. Dziś czas na część drugą, która była pionierska nie tylko dla serii, ale i samego Crystal Dynamics. Zielony Kolumb przetarł szlaki po których potem kroczył również Akuji i Raziel.

“Scotty, beam me into an Spice Girls concert”

Gex znany jest z tego, że nie podchodzi do tematu zbyt serio. Po poprzedniej potyczce z Rezem rozsiadł się wygodnie w swej pieczarze i zajął uprawianiem najpopularniejszego sportu w historii wszechświata – oglądaniem telewizji. Rez jednak powrócił i niemili goście w garniakach postanowili jaszczura zwerbować, by odwalił za nich brudną robotę. Ten gekon jednak tanio łusek nie sprzeda i negocjacje nie były łatwe, ale za odpowiednią sumkę dał się namówić i oto jesteśmy! Wymiar mediów po którym będziemy się cały czas poruszać pełni rolę łącznika pomiędzy planszami, które są po prostu karykaturą popkultury z szczególnym naciskiem na telewizję. W naszej wędrówce natkniemy się na Toon Chanel, który robi sobie jaja z Looney Toons. Gex z różowymi uszami królika lub w stroju przypominającego kaczora Daffiego, będzie unikał pewnego myśliwego i spadających z nieba grubych bab. Rozwalający jest również kanał z mixem Gwiezdnych Wojen i Star Treka, gdzie w mundurze star troopera będziemy przemierzać małe asteroidy i bazy kosmiczne dbając o zapas tlenu i walcząc z gościami z mieczami świetlnymi. Gdy tlen się będzie kończyć będziemy charczeć jak Vader ;). Takich tematycznych kanałów jest oczywiście więcej i każdy z nich jest świetny – James Bond, Indiana Jones, azjatyckie kino karate na gołą klate – jest tego cała masa.gex 3d recenzja

Zawsze w planszach głównych mamy do wykonania trzy zadania + dwa bonusy. Zadania są różne, ale na ogół to schemat dotrzyj z punktu A do B oraz zniszcz X przedmiotów Y. Ukryte zadania to zdobycie wystarczającej ilości znajdziek i jednego ukrytego pilota. Do tego dochodzą plansze bonusowe, gdzie masz na czas pozbierać określoną ilość pierdółek oraz bossareny. Bossowie są muszę przyznać fajni, nie ma 2x takiego samego bydlaka, przykładowo jako Gexilla będziemy niszcząc miasto walczyć z Mecharezem. Podobny patent pamiętam z serii Ratchet & Clank kilka ładnych lat później, gdzie Clank ewoluował na potrzeby walki przybierając na masie kilka pięter ;). Plansze czasem zostają urozmaicone poprzez umiejętności naszego bohatera jakich nabywa tylko tam. Przykładowo w świecie zminiaturyzowanym, gdzie biegamy jako mikrus po układach scalonych Gex potrafi się na kilka sekund na specjalnych platformach naładować energią, którą będzie uruchamiał specjalne mosty, kładki itp. W kosmicznych planszach jak wspomniałem musimy dbać o tlen bo ten nam cały czas ucieka, a jak go braknie to wiadomo – gamer na rower, czy jakoś tak. Do tego nasz gekon jak to w naturze również bywa, a nie tylko w TV może chodzić po ścianach co daje możliwość przejścia z pozoru niemożliwego fragmentu lub odnalezienia znajdziek. Odbywa się to jednak tylko na z góry wyznaczonych powierzchniach.

“Note to self: Don’t step on any brown mushy rocks!”

Przy tym wszystkim pamiętać należy o dwóch podstawowych chwytach jakie stosujemy przez całą grę, czyli wysoki skok z ogona (skocz i w locie przyduś X by się potem wyżej odbić) oraz długi skok z karata (podczas biegu przytrzymaj R2 i dopiero potem skacz), są to ataki i skoki w jednym, których opanowanie jest kluczowe w tej grze. Owszem jest też zwykły atak z ogona i zwykły skok, ale nie wystarczą by się przebić przez ten tytuł.gex 3d recenzja

Jako, że gram od dupy strony, czyli najpierw zaliczyłem genialną trójkę, a potem się zabrałem za drugą część zauważyłem kilka niedociągnięć, które potem naprawiono [Grifter zapewne nie pochwala takich praktyk]. Nasza baza, która w trójce była stylizowana na jaskinię Batmana z żółwiem Alfredem jako lokajem tutaj jest po prostu kamienną platformą w chmurach. Popierdółki do zbierania są również przekombinowane, każdy świat ma inne, najpierw zbierasz tonę śmiecia, potem zmienia się on w inne śmiecie, potem w jeszcze inne i wtedy dostajesz za to pilota. Jest tego dużo, a w 3 części wszędzie były cały czas te same – do zebrania jest 100 much i koniec, i ta prostsza filozofia bardziej do mnie trafiała. Same plansze wydają się też minimalnie mniej rozbudowane, ale niewiele. Nie ma też planszy tak trudnej jak kanał mitologiczny, co prawda ten prehistoryczny z drugiej części sprawił mi trochę problemów, ale to nie ten kaliber. Do tego trzeba wspomnieć, że jest mniej kostiumów i co za tym idzie specjalnych umiejętności jaszczura. W gruncie rzeczy są to popierdółki, ale też widać jak dopieszczono kolejną odsłonę i ile włożono w nią wysiłku (czyli medal był zasłużony!;).

Co nie jest niestety popierdółką to kamera. W trzeciej części wybieraliśmy kamerę expert i przez całą grę goliliśmy kolejne poziomy z pilotów, nie było może idealnie, ale wystarczająco dobrze. Tutaj mamy 3 tryby do wyboru – automat, półautomat i ręczny. I niestety żaden z nich nie będzie dobry przez cały czas.  Większość gry przeszedłem na półautomacie, ale nie raz nie dało się po prostu przejść na nim bo pokazywał jakieś głupoty zamiast tego co przed gekonem. Będą chwile, gdy będziesz musiał drogi graczu zmienić ustawienia kamery, no chyba że opanowałeś sztukę grania patrząc się jedynie na ściany – wtedy szacun i zapomnij o tym co tu pisałem. To niestety jest chyba największa bolączka tej gry, bo drobne niedociągnięcia o których wcześniej pisałem to tylko detale, ale kamera będzie przeszkadzać bardzo często. Do tego są etapy, gdzie animacja potrafi wyraźnie zwolnić, co jest niestety normą we wszystkich grach Crystal Dynamics na szaraku (Gex 3, Akuji the Heartless, Soul Reaver – wszyscy mają tą przypadłość, podobnie jak rzeżączkę).

“Lickin’ my way to the top!”

OK to sobie ponarzekaliśmy, ta część w mym organizmie, która definiuje mnie jako Polaka została zaspokojona, przejdźmy znów do pochwał. Teraz oprawa A/V proszę Państwa. Tutaj trzeba przyznać, że jest ładnie i z pomysłem, design leveli potrafi zachwycić, a to przepiękne menu! Zapodam Wam niżej dla przykładu muzę z menu, te najazdy kamery + muzyczka przypominająca seriale z lat 80tych, no porobiło mnie to niemało! Zawsze dałem kamerze lecieć do końca (oczywiście da się przewinąć) chłonąc ten klimat, ten element jest zdecydowanie lepszy od zeppelina z trójki. Muzyka również na plus i oczywiście na porządku dziennym są niesforne teksty Gexa. Jest ich dość sporo i wiele z nich jest dopasowanych do konkretnej lokacji, część z nich przyozdabiają śródtytuły jakie widzicie w tej recenzji, tutaj również wysoki poziom serii zobowiązuje. Podśmichujki z popkultury zawsze przyjmuję chętnie, choć z racji wieku gry nie wszystkie załapałem. OST to również cudo, muzyczka idealnie pasuje do planszy.

gex 3d recenzja

Przy podsumowaniu moim zdaniem nie możemy zapomnieć tego w jakim okresie został ten tytuł wydany (styczeń 1998). 3D raczkowało (dlatego też dodano zapewne „3D” do samego tytułu gry – przyciągało wzrok w tym czasie), nie wszyscy dawali sobie z nim rady (Bubsy 3D, Rascall, Blasto i wiele innich ofiar walki z nową technologią), nie było jeszcze serii Spyro na szaraku, Sonic był zamrożony by poczekać na Dreamcasta, Crash i Nights miał dość umowne 3D poprzez swoje korytarze/tory i w zasadzie jedynie Mario 64 (Banjo-Kazooie był w drodze jeszcze) oraz Croc pod względem wykonania dawali radę w tym czasie. Byli jednak „cukierkowi”, a Gex to jaszczur z pazurem, bardziej przystosowany do starszego odbiorcy poprzez swoje niesforne docinki i nawiązania do kina. Podobnie jak wielu mu podobnych wyskoczył z płaskiego 2D w przypakowany trzeci wymiar i mu to wyszło! Jedyny minus jaki widzę to ta nieszczęsna kamera, a cała reszta o której piszę w akapitach wyżej to szczegóły, które po 10 minutach jakoś przechodzą do porządku dziennego. Gex w trzeciej części osiągnął swe maximum kładąc mnie na łopatki i dołączył tym samym do najlepszych w swym fachu. Druga część nie porobiła mnie aż tak mocno, ale to nadal godny uwagi platformer z jajem. Warto sprawić, by Gex zaliczył kolejny raz w okolicach napisów końcowych ;)

Retrometr


Platforma i rok ostatniego ogrania tytułu: Playstation (PSX)/2017

3 słowa do gracza: nie tak dopieszczony jak trzecia część, ale wciąż wyśmienity platformer z pazurem… i kulejącą kamerą


Ciekawostki:

» Gex śmiga na zmodyfikownym silniku pierwszego Tomb Raidera

» Crystal Dynamics byli wielkimi fanami Simpsonów, a do tego zaprosili do współpracy Dana Gould, który współtworzył część epizodów rodzinki Homera. Wymyślił część tekstów dla Gexa podkładając mu również głos w wersji US. W wersji PAL głos podkłada Leslie Phillips, brytyjski aktor

» wersja z N64 niestety została mocno pocięta przez mało pojemny nośnik. Wywalono znaczną część tekstów, a nawet całe bonusowe poziomy + jeden główny w zamian dając jeden poziom specjalnie dla N64… trochę bida i nie dałbym tutaj zielonego retrometru. Wyszła też niepocięta wersja na PC, ale tylko w USA. Jest też werjsa na GBC, ale jak wiadomo gry kieszonkowe w tym czasie różniły się znacznie od stacjonarnych.

» Nieco mylące może być PAL’owskie nazewnictwo. O ile 3 część nosi nazwę Gex 3: Deep Cover Gecko, tak druga część nazywa się Gex 3D: Enter the Gecko. Na N64 gra nosi nazwę Gex 64: Enter the Gecko


Do posłuchania w trakcie lektury:

Gex 3D: Enter the Gecko – Menu
Gex 3D: Enter the Gecko – Kung-Fu Theatre Pt. 2
Naczelna Osoba na stronie, czyli Nacz.Os. (zajmuje się wszystkim i niczym). Hedonistyczny megaloman o sercu z pikseli. Ulubione gatunki: platformery, sporty extreme w sosie arcade, carcade, logiczne, klasyki z C64 i wszystko co wyzwala adrenalinę! Posiadane platformy: C64, PSX, PS2, GC, Wii, PSP, PC, DC, Xbox