Recenzja | Painkiller, Painkiller: Battle out of Hell, Painkiller: Hell & Damnation (PC, Xbox 360, PS3)

Jak to mawiał pewien polski poeta „Polacy nie gęsi i swoje gry posiadają”. Dlatego tegoroczne Halloween będzie miało patriotyczny akcent pod patronem drewnianych kołków wbitych w zombiaki! Tak, dziś będzie mowa o środkach przeciwbólowych… znaczy o Painkillerze – pogromcy bólu! Pewnego ulewnego wieczora Daniel wraz z swą żoną postanowił pojechać w jakieś bliżej nieokreślone miejsce w równie bliżej nieokreślonym celu…


Painkiller

People Can Fly – PC (2004)

FPS

Niestety pech chciał, że podczas jazdy nastąpił wypadek samochodowy i zarówno główny bohater, jak i jego druga połówka zginęli. Jednak nie jest to koniec opowieści a jej początek, gdyż zaraz po przebudzeniu Daniel spotkał tajemniczego jegomościa, który powiedział że następuje wielka wojna pomiędzy niebem a piekłem i jeżeli chce odzyskać swą ukochaną musi „jedynie” pokonać czterech generałów Lucyfera, prościzna, prawda? Nie mając wyboru wyruszył w pełną niebezpieczeństw wyprawę do samego piekła i jego okolic poznając przy okazji pewną Ewkę, którą korciło zjedzenie pewnego zakazanego jabłka.

Jedzie pociąg z daleka, na nikogo nie czeka!

Painkiller jest FPSem w klasycznej, Serious Samo podobnej formule „najpierw strzel, a potem zadaj pytanie”, z równie potwornymi maszkaronami do wybicia w podobnych ilościach. Najbardziej charakterystycznym elementem wyróżniającym grę na tle pozostałych są nieziemskie bronie jaką będziemy mogli użyć:

  • Painkiller – połączenie wirującego wiertła z możliwością jego wystrzelenia, broń ta posiada jeszcze trzeci tryb strzału – podczas wciśnięcia lewego klawisza myszy wciskamy prawy i patrzymy jak ostrze leci przed siebie i wraca niczym bumerang
  • Strzelba – ot typowa dwururka z możliwością zamrożenia przeciwników i zniszczenia ich niczym wazony
  • Electrodriver – orientalne połączenie wyrzutni shurikenów z miotaczem elektryczności rodem z pierwszego Quake’a
  • Kołkownica – tak zwana „maskotka” serii – wyrzutnia gigantycznych drewnianych kołków wbijających się w nieopancerzone części umarlaków z dodatkowym granatnikiem, bardziej zaawansowanym trikiem jest nabicie granatów na kołek by te poleciały dalej
  • Chaingun – wyjątkowo zwariowane połączenie rakietnicy z minigunem

Widać że koleś jakiś taki przybity

Z jednej strony trochę szkoda że łącznie jest tylko 5 broni, jednak każda ma na tyle unikatowy alternatywny strzał, że liczą się razy dwa, a no i są jeszcze karty tarota pełniące rolę modyfikatorów rozgrywki. Z wcześniej wspomnianych narzędzi skorzystamy w 24 poziomach podzielonych tematycznie na 5 rozdziałów z gigantycznym bossem czekającym na końcu danego epizodu, niestety nie wszystkie dostępne są na każdym z 5 dostępnych poziomów trudności. Przykładowo na poziomie normalnym zwany tutaj Bezsennością nie pogramy w 2 levele, trochę bez sensu tak moim zdaniem.

Fani turystyki ekstremalnej powinni być zachwyceni. Podczas blisko 5 godzinnej wyprawy pozwiedzamy starożytne grobowce, zamczyska, nawiedzoną operę, miasto umarlaków, bazę wojskową, wieżę Babel, doki oraz moje ulubione miasto na wodzie przypominające nieco zwariowaną Wenecję.

Na naszej drodze stanie całkiem różnorodna gromadka przeciwników pod względem wyglądu, może nie aż tak jak w przytaczanym wcześniej Samie (na przykład nie znajdziemy czterokopytnych, tylko same człekokształtne dwunogi), ale i tak jest dobrze. Zmierzymy się zarówno ze standardowymi szkieletami, demonami, zombiakami, czarownicami jak i mrocznymi mnichami, rycerzami, a nawet i gadzimi harlejowcami.

“Ej koleś, gdzie się podziały moje okulary?”

Oczywiście nie mogłem zapomnieć o wyjątkowo rewelacyjnym rockowym soundtracku dającym ostro czadu podczas starć z przeciwnikami (czyli często). Graficznie też nie ma co grze zarzucić, autorski PainEngine daje czadu, pamiętam jak grając w demo w okolicach 2003 po przeczekaniu 3 minut jak się poziom wczytał zachwyciłem się obłędną grafiką i miałem opad szczęki z wrażenia.

Jedynie do czego mógłbym się uczepić to stosunkowo mało różnorodny gameplay. Praktycznie cała gra polega na przejściu z punktu A do B po czym z znikąd pojawiają się bariery zamykając nas w wirtualnej klatce, po czym z ziemi wychodzą wrogowie i po ich pokonaniu możemy ruszyć do punktu C, w którym znowu następuje pojawienie się blokad oraz przeciwników i tak do końca danego poziomu. Czasem sobie nieco poskaczemy, jednak brak tu niestety jakiś prostych zagadek logicznych w stylu naciskanie jakich przełączników czy coś w tym stylu, no i przeciwnicy tylko, ale to tylko pojawiają się w falach w zamkniętych mini arenach. Dlatego też niestety nie będzie medalu, choć osobiście bym chciał go dać.

Retrometr

Jako ciekawostkę dodam że jest to jedna z nielicznych tytułów, która doczekała się aż 4 unikalnych dem (3 singlowe, jeden multi) zawierających łącznie 5 poziomów (oraz jednego bossa) i co równie ciekawe na jednym z nich można ograć mój ulubiony poziom czyli E5M1: City on Water.

Z tego co czytałem na Wikipedii istnieje jeszcze Special Edition, tak specjalna, że zawiera tylko połowę gry oraz wycięto z niej cutscenki FMV i tryb multi oraz z jakiegoś powodu zagraniczne wersje gry są na 3 CD zamiast dwóch.


Painkiller: Battle Out Hell

People Can Fly – PC (2004)

FPS

Parę miesięcy później Ludziska którzy potrafią latać stworzyli dodatek na kolejnych dwóch płytach CD do dwóch wcześniejszych (co nie jest problemem, bo obecne wydania zwane jako Czarna Edycja zawierające oba tytuły są na 1 DVD).

Tym razem mamy pomóc Danielowi wydostać z piekła w kolejnych 9 poziomach (plus jeden tylko na hardzie zawierający średnio ciekawą walkę z jednym minibossem). A nie będzie to łatwe zadanie, gdyż wrogo nastawione stwory przybrały na sile i odporności. Rozprawić się z nimi możemy z użycie dwóch nowych broni: połączeniem karabinku strzelającego seriami z miotaczem ognia oraz ulepszoną kołkownicą z lunetą snajperską ciskającą po 5 kołków lub 10 odbijających się od podłoża mini granatów.

Podczas tegorocznych zawodów w tańcu z gwiazdami wszyscy zawodnicy trzymali wysoki poziom

No dobra, a jak z poziomami? Moim zdaniem gorzej. Zamiast klimatycznych starożytnych miejscówek uzyskaliśmy takie dziwactwa jak sierociniec, lunapark, zwyczajne ponure miasto. Dopiero trzy ostatnie poziomy przypominają nieco oryginał, jednak im też daleko do ideału.

Jak pewnie się domyślacie design przeciwników też uległ zmianie, teraz po mini arenach latają jakieś dzieciaki, klauny, pielęgniarki ze strzykawkami, choć czasem znajdzie się ciekawe koncepty jak na przykład mecha pająk czy szkielet pirat. Jeżeli chodzi o finalnego bossa to jedyny jego plus to jego wygląd, powodzenia tym, który bez poradnika postanowią opracować plan jak go pokonać.

Jedna z głównych zasad życiowych mówi „jak coś działa to tego nie ruszaj”, niestety twórcy nie posłuchali się tej rady i nie jest to ten sam Painkiller co poprzednio – gorsza muzyka, gorsze poziomy, gorszy gameplay. Niestety przyszłość dla serii nie była łaskawa i z każdą kolejną częścią było coraz gorzej.

Retrometr

Jako ciekawostkę dodam że w 2006 roku podstawka wraz z dodatkiem zawitała na Xboxie pod tytułem Hell Wars.


Painkiller: Hell & Damnation

People Can Fly, The Farm 51 – PC, Xbox 360, Playstation 3 (2012)

FPS

Po wielu kiepściorach z „R” w nazwie jakimi uraczyli nas nieznani nikomu zagraniczni developerzy w roku rzekomego końca świata, czyli w 2012 powstał Painkiller:HD będący równocześnie remakiem i kontynuacją.

Tym razem znowu wcielimy się w Daniela, któremu udało się pokonać wrogą armię Lucyfera, jednak został oszukany przez anioły i demony i nie dane mu było spotkać się ze swą żoną. Okazuje się jednak że istnieje szansa na uwolnienie się z piekła, gdyż pewien tajemniczy jegomość zwany Ponurym Źniwiażem zaproponował bohaterowi pewien układ – jeżeli uda mu się zebrać 7000 dusz* z pokonanych przeciwników spełni się jego marzenie. Czy można mu zaufać? To pytanie raczej nie chodziło po głowie Danielowi, zresztą kto by się przejmował filozoficznym gdybaniem w strzelance nastawionej na akcje?

Naszą nową przygodę zaczynamy w pierwszym poziomie z jedynki, czyli w Cmentarzu, potem odwiedzimy Katedrę i inne lokacje z oryginału i z (niestety) dodatku. I tu pojawia się bardzo kluczowe pytanie – skoro główny bohater przeżył wydarzenia z poprzednich części to po jakiego grzyba zwiedza on te same wcześniejsze poziomy z nieznacznymi zmianami? Mało tego, wersja HD posiada o ponad połowę mniej leveli. Zamiast 34 tym razem mamy jedynie 13 plus 6 bonusowych. Chcecie więcej? A to se zakupcie 6 DLC dające dodatkowe 18 poziomów, z czego większość to nic innego jak wycięte światy z oryginału, no po prostu rozbój w biały dzień!

Poza nową grafiką na Unreal Engine 3 w tej dziwnej hybrydzie kontynuacji i remake’u dostajemy możliwość ukończenia kampanii w trybie coop ze znajomymi przez sieć oraz jedną nową broń: Soulcatcher strzelającą gigantycznymi ostrzami niczym Razorjack z Unreala, natomiast w trybie alternatywnym zielona wiązka energii wysysa siły życiowe wrogów, możemy też zahipnotyzować danego wroga gdy naładujemy akumulatorki (średnio to przydatne tak moim zdaniem). Prawdę mówiąc, to jeszcze są dwie dodatkowe zabawki: Morgenstern oraz Armata, ale one dostępne tylko po zakupie stosownych DLC.

Byłbym zapomniał, w “ulepszonej” wersji czasem pojawiają się bugi

Po pokonaniu nowego finalnego bossa możemy ujrzeć cutscenkę sugerującą że miała powstać kontynuacja, prawdopodobnie miała to być odnowiona dwójka na podobnych zasadach, lecz wątpię by po dziesięciu latach jest to mało prawdopodobne, moja teoria jest taka wysokość słupków sprzedażowych w Excelu nie była na oczekiwanym poziomie.

Czy warto wydać te 60zł na podstawową wersję gry lub 250zł za komplet? Raczej nie, no chyba że jesteś fanem serii która lubi kompletować wszystko co związane z daną marką, w ostateczności lepiej poczekać jak pojawi się jakaś promocja co najmniej 80% taniej. Był potencjał na świetny remake, lecz pazerność dystrybutorów zaprzepaściła szansę na sukces. Za dużo mniejsze pieniądze można dostać starą, dobrą i co najważniejsze niepociętą Czarną Edycje.

Retrometr


*I tu mały spoiler: Painkiller Wiki podaje że łącznie spotkamy 2168 unikalnych wrogów, więc nie ma szans na ubicie wystarczającej liczby wrogów. Czyżby błąd fabularny? A może miało być znacznie więcej poziomów? Tego się raczej nie dowiemy.

Wiadomość z ostatniej chwili: przed publikacją tej recenzji doczytałem że w najbliższej przyszłości ma powstać nowy, siódmy Paikiller od twórców Will Rocka oraz TimeShift, może coś się z tego udać, o ile go nie anulują.

Informatyk z zawodu i zamiłowania. Ulubione gatunki: platformówki, gun and run, FPSy, TPSy, wyścigowe, metroidvanie oraz cała reszta co jest szybka i dynamiczna - wiek gry nie ma znaczenia. Posiadane platformy: Commodore C64, Brick Game, Pegazus, PC