Recenzja | Panzer Dragoon Orta (Xbox)

Ludzie żyją by umrzeć, bronią się zabijając, szukają lepszego jutra nie patrząc na teraźniejszość. Ludzie żyją krótko, ale intensywnie…

Jako dron zostałem zaprojektowany by zabijać i wykonywać czynności, których człowiek nie był w stanie zrobić. Stworzono mnie w Erze Starożytnych, kiedy to ludzie byli nadrzędnymi istotami na tej planecie. Górowali and innymi, kształtowali tereny, byli równi Bogom. Te czasy jednak dawno przeminęły, obecni przedstawiciele tego gatunku nawet nie wiedzą kim Starożytni byli, przez setki generacji rozmyła się ich wiedza i umiejętności. Pozostałości po nich przerażają i fascynują, wielkie wieże we wnętrzu których wciąż żyją bio-inżynieryjne stworzenia i maszyny pozostają nieodkryte, część wież jest już nieaktywna, a część z nich… używana w prymitywny sposób przez ludzkość do tworzenia własnej historii i arsenału…

“It is too late for my ancient masters…”

Po wielkim kryzysie i chaosie jakim było zniszczenie Imperium przez niebieskiego smoka i jego jeźdźca Keila, ludzkość rozpełzła się niczym robactwo po świecie. Z czasem zaczęto budować nowe Imperium na wzór starego. Silny dowódca mogący chronić swego terenu przed nieprzyjaznym światem szybko zyskiwał poparcie i dołączyły do niego kolejne klany. Ludzie… wiecznie im mało… wrócili do wież i wznowili badania nad spuścizną Starożytnych. Ich najnowszą abominacją są Smocze Koszmary, bio-inżynieryjna namiastka prawdziwych jednostek latających z przeszłości. Imperium potrzebuje jednak źródła energii by zwiększyć ich produkcje, a następnie dzięki ich pomocy podporządkować sobie resztę nomadycznych klanów z całego świata. W jednej z wiosek takich dzikusów przetrzymywano , bano się Jej, wyczuwali Jej moc i obawiali się tego, czego zrozumieć nie mogli… Zamknięta w więzieniu… całe życie skuta kajdanami nie znała innego świata… OnaOrta… Imperium na wieść o Jej istnieniu postanowiło szybko działać, wysłali oddział swych Smoczych Koszmarów, by pozbyli się potencjalnego problemu. Nie przewidzieli jednak że uruchomią łańcuch zdarzeń którego nie pojmują, a który ich przerasta. Na miejsce przybył Smok, a to w ludziach zawsze wzbudza grozę, od pamiętnej bitwy z Imperium nie widziano go, a smok zawsze zwiastował śmierć i zniszczenie…

Często smoka nazywa się Smokiem Zniszczenia, ale tak jest tylko w tych prymitywnych czasach. Smoki podobnie jak drony zostały stworzone przez Starożytnych. Najczęściej to właśnie dron był smoczym jeźdźcem bo tylko on dał rade wytrzymać przeciążenia psychiczne i fizyczne jakie towarzyszą walce na smoku. Duet idealny, siejący pożogę i nie znający litości… słusznie zatem w serce ludzi wlało się przerażenie i rozpacz, gdy dowiedzieli się o dziewczynie dosiadającej smoka, która sieje spustoszenie wśród Imperialnej Armii…

“It’s the dragon that destroyed the last Empire!”

Walka z grzbietu smoka jest specyficzna i wielowątkowa, zarezerwowana tylko dla takich istot jakimi są drony. Smok jest bronią niemal idealną, potrafi ziać promieniami lokując się wcześniej na obranym celu przez co nigdy nie chybi, w międzyczasie jeździec ostrzeliwuje resztę wrogów. Walka odbywa się ze wszystkich stron, nie można kontrolować jedynie frontu, zagrożenie nadchodzi również z lewa, prawa jak i od tyłu. Nie bez znaczenia jest również przyśpieszenie smoka. Jednym mocnym odbiciem skrzydeł potrafi zajść od boku przeciwnika wielokrotnie większego od niego. Nawet gruby pancerz nie uchroni olbrzyma, gdy jego plecy będą odkryte.

Największą zaletą smoka jest jednak jego zdolność do natychmiastowej przemiany. Potrafi się dostosować w mgnieniu oka do sytuacji na polu bitwy. Standardowo (Base Wing) ma w sobie cechy potrzebne do większości zadań, naprowadzający laser, dwukrotne przyśpieszenie… gdy jest jednak potrzebna większa moc ognia potrafi się zmienić w formę Havy Wing, w której jego ataki są dużo mocniejsze, może jednak mniej celów namierzyć i nie potrafi przyśpieszać. Kolejną formą jest Glide Wing, w niej traci możliwość namierzania celu i polega na sile ognia jeźdźcy, któremu przekazuje część swej mocy dając mu niebywałe możliwości namierzania pojedynczych celów w krótkim okresie, w tej formie może również trzy razy pod rząd przyśpieszyć i jest dużo zwinniejszy. Ostatnim atrybutem bojowym smoka jest tryb Berserk. Wielokrotne zniszczenie wrogich jednostek pozwala wyzwolić szał, który będzie inny dla każdej z form. Base Wing wypluje setki pocisków, które zniszczą wszystkie mniejsze obiekty w zasięgu wzroku, Havy Wing wyprowadzi jeden zwarty i potężny atak, który zniszczy wszystko to w co mierzy, Glide Wing zaś użyje mocy przyśpieszenia by stratować wszystko przed sobą i zregenerować część życia.

Wyobraźcie sobie teraz pole podniebnej bitwy. Od frontu zostajecie zaatakowani przez 5 jednostek, które eliminujecie namierzeniem z promienia, ledwo pocisk opuści smoczą gardziel otrzymujecie sygnał o ataku z prawej strony, szybka zmiana widoku, a tam… 20 pocisków już niemal dolatuje do Was. Smok na Waszą komendę zmienia kształt w mgnieniu oka na formę Glide Wing i oboje strącacie wrogie pociski. Zza eksplozji wyłania się widok pięciokrotnie większego od Was Leviatana, który nie podda się łatwo i szykuje się do wystrzelenia kolejnej salwy. Komenda zmiany formy, Havy Wing, odpalony zostaje berserk i śmiercionośnym promieniem strącasz olbrzyma w otchłań… sygnał na radarze! 12 jednostek od frontu, komenda zmiany na Base Wing, pora namierzyć kolejne cele, ale najpierw trzeba wykonać unik…

“Are you incapable of killing a simple creature?”

I co człowieku? Wydaje się to skomplikowane? A czy wiesz, że opisałem ci ledwie 50 sekund walki? Dasz radę tak przebrnąć przez cały lot? Czekają na Ciebie całe godziny szybkich reakcji, dostosowywania się do otoczenia w ułamku sekund, walki z przeolbrzymimi kreaturami i statkami powietrznymi. Przez cały ten czas będziesz śledził poczynania Orty, tej tajemniczej istoty dla której smok się ujawnił i zstąpił z niebios. Starożytni znacznie wyprzedzili swe czasy, kto wie… może i przewidzieli przyszłość. Świat jaki zastał ten duet jest pełen skrajności, bywa że klimat zmienił teren w olbrzymie pustkowia z których jedynie czasem wystają pozostałości dawnych dni. Mimo zgiełku bitwy czuć osamotnienie i beznadzieję tych miejsc. Są też jednak zakątki pełniące rolę oazy, barwne, żywe, zachwycające… aż chce się spojrzeć w bok z grzbietu smoka by trochę je popodziwiać. Ale tylko na krótki czas… pamiętaj, nie jesteś tu dla przyjemności, zadanie należy ukończyć, a wroga unicestwić, drony nie kalkulują… drony wykonują założenia. Czas już na mnie, pozostawię ci notatkę poprzedniego adepta.

“Cześć! Skoro to czytasz, to znaczy że ja zaliczyłem już swój lot z Opancerzonym Smookiem, a stary dron znudził się już mówieniem ci o meandrach smoczego świata. Nie jestem tak nadęty jak on, więc przejdę do sedna. Panzer Dragoon Orta to rail shooter, czy jak kto woli celowniczek na szynach. Nie jest to jednak zwykłe „szast-prast” jak już zapewne ci powiedziano, a bardzo rozbudowany i dopracowany system z zadziwiająco głęboką fabułą. Jako smoczy jeździec będziesz wzbudzał w ludziach autentyczną grozę, nie jesteś istotą której oczekiwali, nie jesteś wybawicielem, jesteś zagładą. Podczas przelotu prócz fenomenalnych widoków i orgii barw cieszących twe oczy zadowolone zostaną również twe małżowiny uszne, które będą łapczywie pragnąć tych melodii. Ten świat to spójna wizja nacechowana mistycyzmem. Masz wrażenie, że obcujesz z czymś zdecydowanie głębszym niż wynikałoby to z założeń. No bo czego oczekujesz od celowniczka!? Ano możesz oczekiwać wiele. Nawet jeśli historia jest rwana i skupia się tylko na esencji (wynika to z krótkich etapów podczas których skupia się tylko na akcji, a tło fabularne wypełnia przestrzeń pomiędzy nimi), to w załączeniu otrzymujesz cały szereg dodatkowych informacji. Opisy świata, historii, smoków i wielu innych, pomogą wgłębić ci się w całokształt.

“You must save this doomed world from itself”

Bossowie, ło ludzie  jacy tu są bossowie! Bydlaki na kilka pięter, których musisz rozwalać metodycznie, walić w czułe punkty, nawigować pomiędzy atakami, przyśpieszać i zwalniać by zajść bydlaków od tyłu i z boku, a to wszystko jak zawsze tutaj na pełnym gazie i bez trzymanki żonglując smoczymi formami. Tutejsze poczwary są niesamowite, wyobraź sobie dywanową postać wielkości małego kraju na której jest mnóstwo kotlin, wzgórz i roślinności. Na tej żywej krainie jeźdźcy robali założyli swą wioskę, a ponad nią rozegra się bitwa! Niestety, końcówka ma lekką zniżkę formy zarówno jeżeli chodzi o gameplay jak i fabułę. Przyzwyczajeni do cudownych widoków i efektownych form bossów po re-we-la-cyj-nym ósmym etapie w przedostatnim (dziewiątym) dostaniemy na szybko sklecone pojedynki ze Smoczymi Koszmarami (ostatni przelot to już czysta walka z końcowym przeciwnikiem). Do tego fabularnie na sam koniec zostajemy zostawieni praktycznie z niczym, możliwe że kontynuacja miałaby tutaj coś do powiedzenia, ale takowa nie wyszła (choć nie jest to poziom Haven: Call of the King). Pozostawiono mnie na polu walki z mocnym niedosytem, który mógł zostać ugaszony jedynie przez ponowny przelot na wyższym poziomie trudności. Kadra obozu szkoleniowego smoczych pilotów do tego zachęca kilkoma czynnikami, jednym z nich jest bardzo krótki scenariusz, który trwa mniej więcej cztery godziny za pierwszym podejściem w którym raczysz się scenkami, więc teoretycznie niedługo. Teoretycznie, bo przy takim nagromadzeniu akcji i systemowych meandrów wydaje się to być wystarczająca ilość. Człowiek nie jest w stanie tak intensywnie prowadzić walki, toteż kilkugodzinny przelot wydaje się optymalny, zbyt długotrwała wymiana ognia mogłaby popsuć ten skrojony na miarę scenariusz. Będziesz jednak głodny wrażeń i wsiądziesz na smoka ponownie.

Poziomy trudności… poziom hard jest dla ludzi nie widzących przez całe życie słońca, ale to hard więc zostawmy go dronom. Normal jest też dość trudny na pierwszy rzut oka, nie dostajemy pomiędzy poziomami regeneracji życia, dostajemy jedynie mały zastrzyk energii przez co w cały kolejny poziom z kilkuetapowym bossem i 100 przeciwnikami idziesz w bój z 1/3 lub 1/2 życia – mało sympatycznie, a checkpoint jest tylko jeden, przed bossem (o ile w danym etapie jest boss bo to pojęcie jest dość płynne, czasem wydaje się że jest ich kilku bo jest tak spektakularna akcja i dobór olbrzymów, a to “zwykli” przeciwnicy). Po takim przelocie zapewne nie będziesz miał zbyt dużo energii i znów w kolejny etap wlecisz na oparach. Tryb berserk z Glide Wing nieco regeneruje pasek HP, ale nie do końca wyczułem jak działa, bo np. przy kilku bossach nic mi nie odnowił. To prowadzi do tego że już na średnim poziomie trudności musisz znać szefów na pamięć i świetnie dostosowywać się do ich zdolności bojowych, musisz być krok przed nimi. Z kolej poziom easy jest nieco za prosty, jedynie kilku bydlaków może skopać Twój opancerzony zad, gdy nie wiesz jak z nimi walczyć, ale zaraz do nich wrócisz ze zregenerowanym życiem (bo na easy regeneruje się życie po przegranej, więc nawet od checkpointa z bossem) i pokażesz im na co stać jeźdźca i smoka.

Warto jest więc zaliczyć przelot w Panzer Dragoon Orta dwa razy. Za pierwszym razem na easy, by wkręcić się w grę, ale przede wszystkim na luzie chłonąć tą mistyczną otoczkę i fabułę. Za drugim razem odpalcie normal i zgłębcie system, zobaczycie ile satysfakcji i frajdy on daje. Smocze formy się rozwija do 5 poziomu, ale nie dasz rady rozwinąć wszystkich, więc na normal lawirowałem niczym bombardier specjalista pomiędzy Glide Wing, a Havy Wing niemal całkowicie porzucając Base Wing. Na easy gra mnie nie zmuszała do tego, spokojnie korzystałem ze wszystkich nie wykorzystując meandrów systemowych. Pamiętajcie, że przelot trwa ok 4 godzin, więc warto dać mu szansę przynajmniej dwa razy, by się w pełni rozsmakować tym światem i smoczymi technikami walki. Nie bójcie się o monotonię, etapy często mają różne odnogi, więc może się okazać że nawet za drugim przejściem wlecisz gdzieś, gdzie Ciebie nie było siejąc bezwzględne zniszczenie.

Mimo iż jest to celowniczek na szynach to nie samym strzelaniem będziesz żyć, będzie trzeba także czasem wykonać unik nie tylko lotem smoka gdy pojawią się przeszkody w tunelu, ale i jego zdolnością do przyśpieszania, w tym również podczas starć z olbrzymimi kreaturami! Wyobraź sobie wymianę ognia siedząc tyłem, dwa bagienne lewiatany ścigają nas, a my szyjemy w nich wszystkim co mamy pod skrzydłem. W pewnym momencie widzisz jak się zbierają do skoku – w ułamku sekundy musisz przyśpieszyć smokiem by nie skończyć w ich gargantuicznych szczękach! Unikniesz ich zębisk o kilka metrów, będziesz wręcz czuł odór z ich przegniłych dziąseł. Trudno to opisać, trzeba to przeżyć, ale skoro to czytasz, to pewnie niedługo sam odbędziesz swój lot. Ja muszę kończyć, dron mnie wzywa, smok czeka…”.

I co człowieku? Skończyłeś już? Dłużej czytasz tą notkę niż ja likwiduję szwadron bio-inżynieryjnych przeciwników. Zbieraj się bo smok czeka i pora byś się na coś przydał… nie zawiedź. Ruszaj w bój już teraz! Zatrzymaj Ortę!

Retrometr


Platforma i rok ostatniego ogrania tytułu: Xbox /2018

3 słowa do gracza: Ciekawy fabularnie rail shooter z arcygrywalnym systemem, którego warto ukończyć dwa razy!


Ciekawostki:

» premierze Panzer Dragoon Orta towarzyszyła specjalna limitowana edycja Xboxa. 999 sztuk białej konsoli z nadrukami nawiązującymi do gry były wysyłane tym, którzy złożyli preordera w Sedze. Dołączona była oczywiście sama gra, pasujący stylowo pad, OST i wisiorek. Konsola była dostępna tylko w Japonii, obecnie to biały kruk, możecie ją zobaczyć np. na wikipedii. Ponoć sztuk miało być więcej (3000), ale ten skowyrny ornament sprawiał zbyt wiele kłopotów w masowej produkcji.

» twórcy gry – Smilebit – to ekipa z historią, duża część z nich to były Team Andromeda, odpowiedzialny za pierwotne gry z serii Panzer Dragoon na Segę Saturn. Jako Smilebit stworzyli też GunValkyrie, czy Jet Set Radio. Obecnie działają pod nazwą Sega Sports Japan (nazywany też Sega Sports R&D) i klepią kolejne gry z serii Mario i Sonic na olimpiadzie…

» jako że twórcy Orty byli również odpowiedzialni za powstanie całej serii to nie zapomnieli o swych korzeniach (w napisach końcowych znajdziemy również podziękowania dla Team Andromeda). W instrukcji do Orty znajdziemy skróconą historię trzech poprzednich kanonicznych części czyli dwa shootery i jrpg’a (pomija się dwa spinoffy na przenośne systemy), a w załącznikach (Puszka Pandory) w samej grze mamy masę bonusów. Prócz wielu notatek pozwalających zgłębić ten świat i dodatkowych scenariuszy, mamy także filmiki z poprzednich części oraz pełną wersję pierwszej części Panzer Dragoon znanej z Saturna i PC! To się ceni!

» wielu graczy uznaje pierwszego Xboxa za spadkobiercę Dreamcasta. Wiadomo, DC szybko przeszedł do historii, a Sega obdzieliła grami całą generację, ale nietrudno zauważyć, że najwięcej potencjalnych „Dreamcastowych” gier wyszło na X-pudło MS. Wspomniane wcześniej GunValkyrie, Jet Set Radio Future i opisywany tutaj Panzer Dragoon Orta to tylko dorobek Smilebit. Prócz tego mamy jeszcze Crazy Taxi 3, czy np. przekształcenie wyścigów MSR w PGR. Na liście płac Artoon odpowiedzialnej za Blinxa, też znajdziemy ludzi z byłej Segi.

» gra była tytułem ekskluzywnym na Xbox’a, ale dziś w ramach wstecznej kompatybilności zagracie w nią także na Xboxie 360 i XboxieOne

» poniżej okładki z gry w zależności od regionu (od lewej: Japonia, USA, Europa):

» muzyka z gry została wydana również oddzielnie pt. Panzer Dragoon Orta (Official Soundtrack). Dziś można ją cyfrowo kupić np. na iTunes i kilku innych tego typu portalach/usługach


Do posłuchania w trakcie lektury:

Panzer Dragoon Orta – The Fallen Ground

Panzer Dragoon Orta – Eternal glacies

Naczelna Osoba na stronie, czyli Nacz.Os. (zajmuje się wszystkim i niczym). Hedonistyczny megaloman o sercu z pikseli. Ulubione gatunki: platformery, sporty extreme w sosie arcade, carcade, logiczne, klasyki z C64 i wszystko co wyzwala adrenalinę! Posiadane platformy: C64, PSX, PS2, GC, Wii, PSP, PC, DC, Xbox