Relacja | Silesian Amiga Classic Party Maj 2018


PC

Bardzo się zdziwiłem, kiedy na amigowym party znalazłem wysłużonego PC-ta. Jeden sympatyczny biesiadnik, którego ksywki nie pamiętam przytargał ze sobą swojego fikuśnego laptopa i zagrywał się na nim do upadłego. Porobiłem nawet zdjęcia, ale matryca komputera nie chciała współpracować z moim telefonem i niestety nie nadają się one do upublicznienia. Podchodzę bliżej by zaznajomić się z tytułem, który jegomość ogrywa i jakież zaskoczenia oraz radość jednocześnie!

Przepiękna Aquaria urzeka po prostu wszystkim. Arcydzieło!

Aquaria (2007)  to jedna z najbardziej klimatycznych i przepiękna graficznie dwuwymiarowa, podwodna metroidvania z cudowną ścieżką dźwiękową oraz bardzo melancholijną i wciągającą fabułą. Wcielamy się tutaj w postać syreny imieniem Naija, która będąca ostatnią z gatunku wyrusza w wielka odyseję w poszukiwaniu swojego jestestwa oraz historii swojej rasy. Możliwe, że przemierzając wielki podwodny labirynt i urzekająco narysowane krainy spotka jeszcze swoich pobratymców? Życie uprzykrzają jej przedstawiciele podmorskiej fauny i flory, a także mityczne głębinowe potwory. Nasza bohaterka w trakcie eksploracji zdobywa nowe umiejętności i bronie, dzięki którym możliwy jest jej progres we wcześniej niedostępne miejsca. W moim prywatnym rankingu, to gra, która po ukończeniu na zawsze zapadła w pamięć i bez zająknięcia przyznaje jej notę 10/10. Od gospodarza stanowiska dowiedziałem się, że do dziś wychodzą do gry nowe mody – zmieniające zarówno interfejs, funkcje gry czy będące nowymi przygodami naszej pięknej syrenki. Fajnie! Tylko, kto da mi czas na ogranie tego wszystkiego, hmm? Jeżeli ktoś nie grał, a lubi takie klimaty – marsz nadrabiać zaległości!

Magical Drop 2 w akcji. Kontynuacje ciągle się ukazują.

Drugą grą, która sobie tutaj przypomniałem była bardzo kolorowa, logiczna produkcja pod tytułem Magical Drop 2 (1996). Ta utrzymana w graficznej konwencji anime, relaksująca gra, czerpie garściami z klasyka Puzzle Bobble i taki model rozgrywki możecie spotkać teraz w wielu tytułach wydawanych na smartfony. Strzelamy kolorowymi kulkami do innych, celem łączenia ich w trzy lub więcej i w ten sposób czyścimy całą planszę. Oczywiście oprócz przechodzenia etapów przygotowanych przez twórców można pojedynkować się z komputerem jak i drugim żywym przeciwnikiem.


COMMODORE 64

Kompilacja najlepszej nuty z gier na Komcia.

NEKROSKOP upichcił mi wystawny obiad na swoim Commodore 64. Przystawka – Turrican II!

Na początek zaznaczę, że pomimo faktu, że jestem wielkim miłośnikiem Ataryny, bardzo lubię jej największego konkurenta na rodzimym rynku lat 80-tych czyli popularną Komodę. Nigdy nie bawiłem się w wojenki pomiędzy tymi konkurencyjnymi platformami i zarówno w przeszłości jak i teraz posiadam oba te mikrokomputery na moim biurku. Commodore posiada największą bibliotekę gier ze wszystkich mikrokomputerów, bardzo dobre konwersje z automatów i do tej pory prężnie działające firmy pokroju Psytronik Software, które co chwila wypuszczają na rynek profesjonalnie wykonane i wybornie wydane nowości. Świetnie, że ta zasłużona maszyna po dziś dzień trzyma się bardzo dobrze!

Wszyscy dotychczas przedstawieni przeze mnie gospodarze stanowisk zadbali, aby mój apetyt na nowości wydawane na retro sprzęty był zaspokojony. Jednakże największą ilość smakowitych kąsków przygotował mi tym razem Nekroskop! Musicie wiedzieć, że jest to prawdziwy pasjonat, który chyba ma wszystkie gry wydane kiedykolwiek na ten komputer, a samego Komcia przywozi zawsze rozbudowanego do granic możliwości. Na Retronizacji tylko nieśmiało napomknąłem mu, w jakie świeże hity chętnie bym zagrał, a on za miesiąc już mi je prezentuje! Normalnie jak tu nie lubić chłopa! Za swoje oszczędności specjalnie kupił cyfrowe wersje tych gier, żeby się nimi pochwalić i pokazać ludziskom jakie cuda programiści wyciskają z jego ulubionego komputera. Zaznaczę, żeby nie było, że kilka fajnych produkcji na C64 pokazał mi także Seba.

Turrican II na C64 z klasą złomuje wrogie maszyny!

Wiedząc, że jestem wyznawcą Turricana II, Nekro zaatakował mnie najpierw tym nieśmiertelnym hitem. Dla mnie to jedna z najlepszych gier w jakie grałem i zarazem jeden z ulubionych bohaterów z młodości. Po prostu kult! Wiadomo, że wyznacznikiem jakości tej gry jest jej najlepsza amigowa wersja, z cudowna muzyką i wielu przyrównuje inne konwersje do legendy. Niektórzy marudzą na to, że na Komcia nie ma muzyki i odgłosów dźwiękowych jednocześnie oraz na gorszą niż na Amidze grafikę. Panowie, proszę o wyluzowanie i wyrozumiałość – przecież C64 to sprzęt 8-bitowy i w ramach jego możliwości należy rozpatrywać jakość tego portu. Nie widzę tu żadnych powodów do narzekań, gdyż Turri w małobitowej zbroi prezentuje się zacnie i ze świecą szukać porównywalnych dynamiką i grywalnością run’n gunów na inne mikrokomputery z tej generacji. Grafika jest bardzo dobra, wszystko podobne do wersji z młodszej i potężniejszej Przyjaciółki, płynny przesuw ekranu, parallaxa, wielcy bossowie, masa narzędzi zagłady. Przypomnę malkontentom tylko ocenę tej wydanej w 1991 roku gry w Zzapie na premierę – 96%! Tyle w temacie.

Paper Plane – któż nie robił w szkole samolotów z papieru?

Później dla odmiany pograłem w coś prostego. Paper Plane (2014) – konwersja z Gameboy’a, to prosta w zasadach jednak ładnie wykonana gra. Samolocikiem z papieru lecimy w dół ekranu omijając wszystkie napotkane po drodze przeszkody. Jedno uderzenie w ścianę i game over. Tylko tyle i aż tyle – fajna gra turniejowa. Na plus zasługuje oprawa graficzna, która pomimo swojej prostoty jest czytelna i przyjemna oraz precyzyjne sterowanie naszym wyrwanym ze szkolnego zeszytu samolotem.

Amazonko! Słaba gra, to chociaż pokaż cycki!

Dwie strzelaniny zrobione SEUCK’iem (program do tworzenia shmup’ów) były następne w kolejce do ogrania. Arhena the Amazon (2018) wyróżniała się głównie piękną stroną tytułową. Jędrne i kształtne piersi tytułowej amazonki nie mogły pozostać przeze mnie niezauważone! Jednak sama gra to nic specjalnego, biegniemy roznegliżowaną wojowniczką przed siebie i rzucamy włóczniami w ludzkich oraz zwierzęcych przeciwników w klimatach amazońskiej dżungli. Do zagrania i zapomnienia.

Night of the Valkyrie – naziści + wampiry = krwiste pulpety w mundurkach

Zdecydowanie bardziej gęsty i krwisty klimat prezentowała druga strzelanka – Night of the Valkyrie (2016). Sami przyznacie, że sterowanie powabną wampirzycą mordująca nazistów to fajna zabawa! Oczywiście ta czerpiąca pełnymi garściami z BloodRayne produkcja może nie jest wybitna, ale grało się w nią całkiem przyjemnie. Klimat potęgują fajne miejscówki, które przemierzamy – korytarze, dziedzińce i lochy zamków, opuszczane miasto czy cmentarz. Samo strzelanie daje tu więcej radochy niż w przygodach amazonki oraz muzyka tytułowa brzmi ciekawie. Porządna gra, mimo, że bez rewelacji.

C64anabalt – pierniczę, rzucam tą nudną robotę!

Rewelacyjny za to był C64anabalt (2011) pomimo swojej prostoty. Czy ktoś nie zna tej gry z innych platform? Wersja na C64 – to kawał świetnego szpila! W tej jednoprzyciskówce (granie polega tylko na skakaniu) zasuwamy przed siebie świetnie animowanym bohaterem ubranym w garnitur, któremu właśnie znudziło się nudne życie biurwy i pędzimy co sił na spotkanie przygody życia po dachach wieżowców. Jeden nasz błąd, jeden upadek w przepaść i pozostanie z nas mokra plama na chodniku. Super płynny scrolling, bardzo dobra oprawa graficzna z wieloma ozdobnikami w tle (przelatujące statki kosmiczne robią wrażenie) oraz naprawdę kapitalna ścieżka dźwiękowa powodują, że gra wyzwala w grającym syndrom jeszcze jednej próby. I jeszcze jednej! Nie grałem w swoim żywocie za bardzo w oryginał, ale w trakcie rozgrywki wciągnąłem się i skupiłem maksymalnie. Po chwili słyszę gdzieś z offu “- Ty zobacz. Gościu już przebiegł pięć i pół kilometra!”. Kapitalny tytuł na zloty i turnieje, kto zabiegnie najdalej.

Ależ strona tytułowa! Zapowiada świetną jatkę fantasy…

O znanym z salonów gier Rastanie (1987) czyli walce umięśnionego, conanopodobnego wojownika z rzeszami potworów za pomocą miecza i innych broni białych powiem tylko tyle, że ma świetną stronę tytułową. Nigdy nie byłem zwolennikiem salonowego oryginału, jednak konwersja na Komcia nawet w połowie nie dorównuje mu jakością. Tutaj wiem, co mówię, gdyż za młodu trochę czasu z nią spędziłem. Omijajcie.

Commando – gra dla prawdziwych twardzieli! Uwielbiam. Teraz jeszcze lepsze.

Za to nowa wersja Commando (2015) wydana przez Nostalgię – specjalistów od perfekcyjnego przenoszenia hitów z automatów – prezentuje się okazale! Wreszcie mamy tutaj wszystkie poziomy, helikopter, który transportuje naszego żołnierza na pole bitwy, identyczne jak w oryginale przerywniki pomiędzy etapami, soczystsze kolory oraz świetnie narysowany ekran tytułowy. No i oczywiście ciągle przebojową muzykę Rob’a Hubbard’a! Stara wersja gry od Elite (1985) pomimo swoich niedociągnięć była wielce grywalna, to teraz mamy przebój, który zadowoli nawet największych purystów.

Camelot Warriors – Lancelot, komnatówka i piękna muzyka tytułowa

Miłym powrotem do przeszłości było dla mnie ujrzenie w akcji jednej z zapomnianych przeze mnie gier, którą darzyłem wielką sympatią i swego czasu nawet ukończyłem. Camelot Warriors (1987) to przyjemna gra przygodowo-zręcznościowa w komnatowej stylistyce, w której rycerzem przemierzamy arturiańskie posiadłości, skaczemy po platformach, walczymy z bestiami i rozwiązujemy proste zagadki polegające na używaniu określonych przedmiotów. Nie był to może wielki przebój, ale urzekł mnie swego czasu atmosferą, która potęgowała urzekająca i zapadająca w pamięć muzyka. Trzeba by odświeżyć!

Symulator kataryniarza i małpy? Co będzie następne? Proszę o propozycje w komentarzach!

Dużo śmiechu i beki wywołał wśród uczestników zlotu symulator kataryniarza czyli Crank Crank Revolution (2018). No, takiego symulatora to jeszcze w historii elektronicznej rozrywki nie było! Umiejętnie obracając dżoja zgodnie z ruchami wskazówek zegara – gramy na katarynce i przyciągamy zainteresowanych słuchaczy, którzy mogą zapłacić nam za uprzyjemnienie popołudnia rzucając drobne na bruk. Jeżeli fałszujemy to nikt nam za dziadowską nutę nie zapłaci, jeżeli gramy wybornie, nikt nie będzie chciał odejść i także nie dostaniemy złamanego grosza. Musimy wypośrodkować swoje umiejętności i dodatkowo za pomocą małpiszona (przycisk fire) zbierać do sakwy rozrzucone na ulicy pieniądze. Zbyt duża niepozbieranych monet przyciąga policję i wtedy nie starczy nam drobnych na mandat, o browarze nie wspominając! Jajcarska, nowatorska i przepięknie wykonana pod względem oprawy audio/video gra!

Super Carling the Spider – kto znajdzie pająka na screenie – nagroda! Okłady z cukinii…

Super Carling the Spider (2016) od Psytronik Software – to na pierwszy rzut oka bardzo niepozorna gra. Jest to jednoerkanowa platformówka, w której malutkim pająkiem musimy zebrać wszystkie rozrzucone po planszy diamenty i wtedy otwiera nam się przejście do kolejnej. Skrzywiłem się trochę, kiedy zobaczyłem bardzo prostą i mało kolorową grafikę, jednak ma ona tutaj dużą zaletę – wszystko jest czytelne. Kiedy jednak zagrałem – okazało się, że tytuł wciąga jak bagno i powoduje, że chcemy przejść kolejny etap i kolejny i następny! Nasz pajęczak potrafi wykonywać bardzo wysokie skoki, w trakcie których możemy kierować nim w locie. Bardzo precyzyjne i przyjemne sterowanie! Konstrukcja i ilość dostępnych etapów (chyba ponad 100), które są wypełnione kolcami, trampolinami, windami i przeszkadzajkami daje wiele radości w trackie ich pokonywania. Pozytywne wrażenie z gry dopełnia dobra muzyka. Po ujrzeniu gry krzywiłem się, a później musieli odciągać mnie siłą w okolicach 20-tej planszy…

Pains’n Aches i jego klimatyczny trailer. Wielka gra w każdym aspekcie.

Najlepsze dwie gry, a zarazem największe exclusivy jakie otrzymał Commodore w ostatnich latach zostawiłem sobie na koniec. Pierwszym z hitów jest wyborny Pains’n Aches (2018) – kontynuacja kultowego Knight’n Grail (za obydwoma tymi produkcjami stoi nikt inny tylko Psytronik Software). W tej naprawdę ogromnej komnatówce action-adventure wcielamy się w postać czarodziejki, która ma za zadnie uratować bohatera poprzedniej części. Całość jest ze smakiem i stylem narysowana oraz utrzymana w mrocznej stylistyce dark fantasy. Eksplorować będziemy tutaj zarówno wielkie zamczyska, podmokłe lochy jak i poziomy na otwartej przestrzeni – na przykład czarodziejski las.

psytronik games

Wydanie kolekcjonerskie lepsze niż gier na nowe sprzęty….

Przeżycie w tej niebezpiecznej krainie, pełnej najróżniejszych krwiożerczych stworów ułatwią nam czary ofensywne, które możemy konfigurować za pomocą znajdowanych po drodze magicznych kamieni oraz ekwipunek nabywany w przydrożnych sklepach. Spotkamy w trakcie przygody inne postacie, z którymi możemy rozmawiać, a za rozwiązanie ich problemów zostaniemy wynagrodzeni. Gra zawiera wiele elementów platformowych, pomysłowych zagadek i epickich starć z przerażającymi monstrami (smoki też są tu obecne!). Udźwiękowienie produkcji stoi także na wysokim poziomie, przygrywa nam tutaj nastrojowa ścieżka dźwiękowa i jednocześnie słyszymy efekty dźwiękowe naszych poczynań. Uwielbiam magiczny klimat jaki wytwarza się w trakcie obcowania z tą grą!

Sam’s Journey na okładce i ekranie. Komoda i Amiga Plus to świetne pismo. Kredowy papier, ciekawa zawartość. Warto. (foto by Wojt)

O Sam’s Journey (2017) napiszę tylko tyle, że w najnowszym numerze Komody & Amiga Plus gra otrzymała ocenę 10 we wszystkich możliwych kategoriach, czyli za udźwiękowienie, grafikę i całokształt! Nieźle, co? Po ograniu także stwierdzam, że Podróż Sama to zdecydowanie najlepsza, najładniejsza, najbardziej kolorowa i najprzyjemniej brzdękającą platformówka jaka powstała w wieloletniej historii Commodore 64! Nasz młodziutki bohater w trakcie swojej przygody przemierzy aż 27 wielkich, zróżnicowanych tematycznie poziomów.Z tego co zdążyłem zobaczyć – są one przemyślane i rewelacyjnie zaprojektowane pod względem przyjemności ze skakania, zbierania wszelkich znajdziek i zawierają wiele ukrytych bonusów. W walce z wrogami, których inkarnacji jest tutaj bez liku (w pierwszych poziomach głównie owady i zwierzęta) nasz protagonista wykorzystuje głównie swoje twarde podeszwy – i zabija ich poprzez tradycyjne dla gatunku – wskakiwanie paskudom na kark. Jeśli znajdziemy zaś większy przedmiot, który możemy podnieść – możemy wykorzystać go jako broń i cisnąć nim w przeciwnika. Jednak to byłoby na dłuższą metę nudne?

Czy to na pewno gra na 8-bitowy komputer, a nie na 16 bitową konsolę? Hę?!

Autorzy byli tego samego zdania i w trakcie wędrówki możemy znaleźć 6 kostiumów, które zwiększają zdolności bohatera. Kiedy grałem udało mi się ubrać kilka z nich i na przykład: strój nindży pozwala na chwytanie się ścian oraz rzucanie śmiercionośnymi gwiazdkami. Ubiór pirata na walkę mieczem, skafander kosmonauty na wyższe skoki i szybowanie w powietrzu, peleryna wampira na zamianę w nietoperza. Naprawdę fajny patent znacznie umilający rozgrywkę. Graficznie twórcy gry – Kinght of Bytes – wycisnęli z Komody wszystkie soki i gra prezentuje się lepiej niż niejedna amigowa produkcja! Muzyczki nucimy dosłownie po chwili od ich usłyszenia (jest ich 19), a odgłosy dźwiękowe uprzyjemniają zabawę, która ma bardzo konsolowy charakter, co w przypadku tego gatunku jest dużym plusem. Najlepsza gra na Commodore 64 w jego historii? Jestem skłonny się z tym zgodzić, zresztą popatrzcie na filmik poniżej i sami oceńcie. Ja na koniec dodam tylko, że muszę jakoś zagrać w ten tytuł, a ponoć gra nie obsługuje SD2IEC? Czy piękne wydanie na kartridżu można jeszcze gdzieś kupić, bo nie mogę znaleźć? Proszę o odpowiedzi.

Trailer Podróży Sama. Arcydzieło!

NA NASTĘPNEJ STRONIE

POSZUKIWACZE ZAGINIONEGO ATARI

O RetroBorsuk 229 artykułów
Zastępca Naczelnego, czyli prawie Nacz.Os. (właściciel Nory). Ulubione gatunki: wszystkie dobre gry! Z naciskiem na: akcja-przygoda, platformery, rpg, shmupy, run’n gun, salonówki. Posiadane platformy: Atari 800xl, C64, Amiga CD32, SNES, SMD, Jaguar, PSX, PS2, PS3, PS4, PSP, XboX, X360, WiiU, GC, DC, GBA, Game Gear.