Wektorowe Światy VECTREX’a | Opis Konsoli + Przegląd Gier #1

Vectrex przegląd gierW niedawnym odcinku Gramy na Gazie przedstawiliśmy wam przegląd prawie całej groteki kultowego w niektórych kręgach Vectrexa. Dzisiaj czas na minirecenzje najlepszych gier na ten nietuzinkowy system. Powiem wam szczerze, że zanim zabraliśmy się z profesorem Larkiem do ogrywania vectrexowych hitów, myślałem sobie że cykl Wektorowe Światy Vectrexa będzie liczył minimum dziesięć odcinków. Niestety rzeczywistość to brutalnie zweryfikowała – okazało się, że na ten sprzęcik wyszło bardzo mało oficjalnych gier, a dużo produkcji freeware / homebrew, które są przeciętnej lub słabej jakości i naprawdę godnych uwagi tytułów nie znajdziemy tu zbyt wiele. Szkoda, naprawdę szkoda. Z drugiej strony cieszy mnie niezmiernie, że pośród zalewu przeciętności znajdziemy na tym systemie kilka oszlifowanych (lub nie do końca) diamentów i dla nich samych warto posiadać tę konsolę. Co więcej jedna z nowych gier na Vectrexa po prostu rozwaliła mnie na atomy, zresztą profesora Larka także. Zaczynamy! Najpierw może trochę o samej maszynce, gdyż dla wielu z was ten sprzęt jest zupełną zagadką.


VECTREX

Vectrex plus oryginalne pudło i kolekcja gier z lat 80-tych. Źródło: Retro Invaders

Co jest najbardziej charakterystyczną cechą tej konsolki i jednocześnie jej największą zaletą? Wyjątkowa w swojej urodzie grafika, czyli super płynnie poruszające się wektory wyświetlane na ekranie wbudowanego pionowego monitora (oscyloskopu). Powiem wam bez kitu, że gry na Vectrexa robią świetne wrażenie, są zupełnie niepowtarzalne, zasuwają jakby w 50 klatkach na sekundę, zaś ultrapłynna i  monochromatyczna grafika powoduje, że dzisiejszy gracz czuje się jakby przeniósł się w czasie do jakiejś nieokreślonej retro przeszłości, a nawet retro przyszłości… Po prostu milion procent retro w retro, albo jakieś retro future, zwał jak zwał… Zero pikseli, świetny kontrast, szybkie skalowanie obiektów, przyjemne odgłosy dźwiękowe, a w tym wszystkim konwersje hitów z automatów arcade. Fajnie, nie? Szkoda, że tych konwersji zbyt dużo nie ma, ale tych kilka, które zdążyły się ukazać w momencie premiery systemu – robi pozytywne wrażenie. Czaderska jest także w pełni analogowa gałka w kontrolerze, bardzo czuła na wychylenia i o szerokim zakresie ruchu. Sam kontroler w porównaniu do wielu starszych konsol jest naprawdę ciekawie zaprojektowany z jednym wyjątkiem: świetnie, że posiada aż cztery przyciski fire (i gry to wykorzystują), jednak ich ułożenie w jednej poziomej linii powoduje, że nie jest to wygodne. Jednakże pewien pomysłowy Dobromir, a raczej pomysłowy Larkadiusz zaradził tej niewygodzie i przygotował mi nowy kontroler na bazie arcade sticka (we wpisie znajdziecie zdjęcie). Serdecznie za to dziękuje i mówię wam bez kitu – profesorek to prawdziwy przyjaciel! Dobra, pierwsze koty za płoty (a za płotem wcina je Monty!), może napomknijmy trochę o historii tego egzotycznego systemu.

Bardzo klimatyczne postery promujące konsolę, pióro świetlne i okulary 3D.

Pomysłodawcą i twórcą konsoli był John Ross, pracownik Smith Engineering, który pod koniec 1980 roku dostał zadanie zagospodarowania jednocalowych, czarno białych monitorków, które zalegały w magazynie firmy. Zaprojektowane przez niego wektorowe Mini Arcade zrobiło na prezentacji tak dobre wrażenie, że firma General Consumer Electronics zgodziła się zainwestować w projekt i wydać go na rynek, pod jednym warunkiem: konieczne jest powiększenie monitora konsoli i przemianowanie jej na pełnoprawny, domowy sprzęt do grania. I słowo stało się  ciałem, a raczej wizjonerski pomysł Johna Rossa nabrał kształtów i zaatakował Amerykę w listopadzie 1982 roku. Wiecie, rozumiecie, to miał być przełom – pierwsza domowa konsola do gier, która nie wymaga zabierania telewizora rodzicom! Wszystko zgrabnie połączone w jedną bryłę, niczym malutki automacik arcade. I w sumie to mógł być przełom, bardzo dobra sprzedaż maszyny na początku jej istnienia spowodowała, że General Consumer Electronics zostało wykupione przez Milton Bradley Company (ponoć za 10 milionów bucksów!), zaś dystrybutorem konsoli na rynek japoński (pod nazwą Bandai Vectex Kousokusen) został znany producent zabawek – Bandai. Nawet paru topowych producentów gier na automaty arcade – zarzuciło rynek fajnymi konwersjami swoich przebojów (głównie Konami i Namco). Niestety kryzys branży gier video, a w szczególności konsol do gier, który nastąpił w 1983 roku spowodował, że po początkowym zachwycie i wielu nagrodach na targach growych – Amerykanie przestali kupować Vectrexa. Inne konsole zresztą także i trwało to aż do premiery NESa, ale to już zupełnie inna historia i może opowiemy ją innym razem. Wróćmy do Vectrexa: kiedy w 1984 roku Milton Bradley połączył się z Hasbro – produkcja Vectrexa została niestety zaprzestana. Na premierę konsola została wyceniona na 199 dolarów, zaś po przejęciu przez Milton Bradley na 150 papiera, a w trakcie kryzysu system taniał najpierw do 99 dolców, by finalnie kosztować jedyne 49$! Heh, trzeba było wtedy wykupić parę tirów Vectrexów i mielibyśmy z czego pokryć funkcjonowanie Retro na Gazie na dekady… Niestety obniżki cenowe i tak nie przełożyły się na zwiększenie popytu, a szkoda, gdyż był to naprawdę nowatorski sprzęt, do którego wydane zostały nawet takie peryferia jak pióro świetlne, czy trójwymiarowe okulary. Oprócz pogrzebu Vectrexa zakopano wraz z nim projekt jego kolorowego następcy, który mógł nieźle namieszać na rynku domowych sprzętów do grania, ale mógł też okazać się kolejną porażką, tego się już niestety nie dowiemy… Poniżej może wrzucimy trochę cyferek dla nerdów, czyli specyfikacja Vectrexa:

przeglad gier na Vectrex

PROCESOR: MOTOROLA 68A09 1,5 MHZ

PAMIĘĆ RAM: 1 KB

PAMIĘĆ ROM: 8 KB

NOŚNIK: KARTRIDŻE DO 32 KB

EKRAN: WBUDOWANY PIONOWY TV CRT 9,5 CALA, GRAFIKA WEKTOROWA (CZERŃ I BIEL)

DŹWIĘK: GENERAL INSTRUMENT AY-3-8912 (WBUDOWANY GŁOŚNIK)

KONTROLER: WBUDOWANY, ANALOGOWA GAŁKA + 4 PRZYCISKI

PERYFERIA DODATKOWE: NAKŁADKI KOLORYZUJĄCE GRY, OKULARY 3D, PIÓRO ŚWIETLNE…

Właśnie, jak już jesteśmy przy kolorach to pewnie niektórzy zastanawiają się jakim cudem Borsuk i Larek w swoim programie grają w kolorową wersję Vector Patrol, skoro oscyloskop Vectrexa generuje tylko czarno białe wektory? Odpowiadają za to specjalne kolorowe nakładki, które były dodawane do każdej wydanej gierki. Nakładało się je na ekran monitora konsoli i można było cieszyć gały neonowymi barwami różnych wirtualnych światów. Powiem wam szczerze, że na pierwszy rzut oka wydaje się to fest śmieszne i starodawne, ale wierzcie mi, że te barwne folie naprawdę robią niesamowitą robotę! Ujrzycie parę gier na Vectrexa w kolorach i już będziecie chcieli posiadać nakładki na wszystkie gry! W sumie powoli się przymierzam do drukowania własnych nakładek, gdyż ich wzory można znaleźć w intrenecie w formacie PDF. I nie jest to piractwo – cała biblioteka premierowych gier na Vectrexa została swego czasu uwolniona dla wszystkich chętnych zupełnie za darmo.

Nakładki koloryzujące ekran konsolki. U góry standardowe w stylu starych gier, na dole nowoczesne. Źródła: The 8-Bit Lab Rat / ClockworkRobot

Jak się ma sprawa oprogramowania, a w szczególności gier? Niestety nie jest zbytnio kolorowo, gdyż oficjalnie na Vectrexa wyszło tylko 28 tytułów. Śmierdzi malizną nieprawdaż, dlaczego takim razie nasz program LIVE z przeglądem groteki tego systemu trwa ponad 9 godzin? Musicie wiedzieć, że scena gier freeware / homebrew na Vectrexie ma się całkiem dobrze (prym wiedzie tu głównie niejaki John Dondzilla i paru innych twórców, którzy niezmordowanie piszą nowe gierki), a także powstało kilka nowych firm (głównie Packrat Games i Tutstronix aka Kristof Tuts) wydających komercyjne hiciory na tę wektorową maszynkę. Co prawda są to w większości przypadków konwersje z salonów gier (adaptacje Moon Patrola, Time Pilota, Defendera), ale przeważnie są one pierwszorzędnie wykonane! Niejednokrotnie są nawet lepsze (lub bardziej rozbudowane) od oryginalnych gier automatowych! Jak już wspomniałem przy okazji nakładek – całe premierowe oprogramowanie na Vectrexa zostało uwolnione pod względem prawnym i posiada status freeware, więc zamiast kupować kosztowne oryginały z przeszłości (chociaż i tak dla kolekcjonerów są one gratką) możecie zakupić sobie multicarta od sympatycznego wynalazcy imieniem Sean Kelly, na którym znajdziecie ponad 100 tytułów: stare produkcje komercyjne plus nowe freeware

Vectrexy upiększone tematycznie: oryginał (dla porównania), dwustronny Protector / YASI oraz MineStorm. Ślicznoty, pięknoty! Źródło: Vectrex Wraps.

Patrząc na gry prezentowane w odcinku Gramy na Gazie dedykowanym Vectrex’owi – z pewnością wiele z nich wyda wam się popierdółkowatymi. Przyznam się bez bicia, że w pewnym momencie tego LIVE’a sam zastanawiałem się, czy aby ta konsola to był naprawdę udany zakup? Jednakże kiedy dorwałem w łapska Vector Patrol to poczułem się normalnie jakbym dorwał jakiś wehikuł czasu, jakiegoś pieprzonego spełniacza marzeń z dzieciństwa! Oczyma nostalgii zobaczyłem siebie z przeszłości, kiedy miałem metr czterdzieści wzrostu i stałem w Salonie Gier za wiaduktem w Sosnowcu w latach 80-tych zeszłego stulecia… Łezka się w oku zakręciła i to grubo! Później kiedy zerknąłem na parę innych fajowych szpili na ten system (będą w tej serii wpisów) – wcale, ale to wcale nie żałowałem tego dosyć kosztownego zakupu. Powiem więcej – Vectrex dostarczył mi chyba największej zajawki i radości od czasów powrotu do retro grania, od czasu zakupu Ataryny 800XL. Ta maszyna naprawdę ma swoją duszę (pewnie wektorową, a jakże!) i wytwarza niesamowity, niespotykany nigdzie indziej klimat. A kiedy zobaczyłem jak posiadacze tej konsoli ozdabiają ją różnymi grafikami, czy specjalistycznymi nakładkami (nawet udającymi trójwymiarowość) to normalnie kopara mi opadła i w duchu pomyślałem – chciałbym tak! Na razie jakimś cudem udało mi się zwalczyć chcicę na tuning mojego Vectrexa, ale coś mi się wydaje, że nie na długo… Zresztą sami zerknijcie na załączone przeze zdjęcia. I co? Masakra, a nawet masakracja, jak powiedziałby klasyk Szpakowski… Jeśli tak to zaczynamy przegląd gier z grubej rury – od najlepszego szpila na Vectrex’a!

U góry: kustomizacja obudowy, a poniżej wyświetlacza. Normalnie szał pał, luz blues, a w niebie same dziury! W mojej głowie też, po prostu chcę to! Źródło: Vectrex Wraps / Retro Tech 100


VECTOR PATROL

KRIS TUTS aka TUTSTRONIX (2018)

Księżycowy Patrol w wydaniu wektorowym, czyli Vector Patrol. Pudło wygląda jak wielkie opakowanie po kasecie VHS. Retro sztos!

Długo polowałem na konwersję jednej z moich ulubionych gier wszechczasów i kiedy ją dorwałem to… Spokojnie, po kolei. Dla mniej wtajemniczonych napiszmy może najpierw, czym jest Vector Patrol? Okładka pudełka bardzo dobrze was naprowadzi – to po prostu konwersja, a raczej rzekłbym adaptacja kultowego Moon Patrol (Irem – 1982) z automatów arcade. Najpierw może przypomnę wam tylko, że Księżycowy Patrol to ponadczasowy majstersztyk, prawdziwe arcydzieło, niesamowicie grywalny szpil, wielki przebój na całym świecie i na dodatek jedna z najlepszych gier w jakie grałem w swoim żywocie! Posłodziłem trochę, ale to są niezaprzeczalne fakty. Skonwertowano go prawie na wszystkie możliwe platformy, a każdy Polak około 40-tki powie wam nazwę tej gry, rzucając pobieżnie wzrokiem na ekran z rozgrywki… Do tej pory gra jest wznawiana na nowsze systemy (PS4 – Arcade Archives) i o dziwo nawet dzisiaj miłośnicy patrolowania księżyca pobijają swoje wyżyłowane do granic możliwości rekordy (pozdrawiam schizzmatyka!) w trybie high score online. Może przypomnijmy młodszym graczom o co chodzi w tej produkcji, gdyż założenia i mechanika konwersji na Vectrexa są identyczne jak oryginału.

Horyzont naszego jedynego satelity wraz z pędzącym po nim wehikułem bojowym widzimy z kamery umiejscowionej z boku. Gałką kontrolujemy prędkość naszego pojazdu: wychylając ją w lewo zwalniamy, zaś w prawo przyspieszamy – niestety nie mamy możliwości postoju (i dobrze!). Bezlitosny przesuw ekranu popycha wartką akcję uporczywie do przodu, więc na nudę nie będziemy narzekać. Przyciskiem FIRE obsługujemy dwa narzędzia zagłady, w które jesteśmy wyposażeni. Pierwsze – grawitacyjne działko pokładowe, za pomocą którego będziemy non-stop ostrzeliwać pojawiające się znienacka eskadry wrogich spodków nad naszą głową. Drugie – haubica przeciwpancerna wystrzeliwującą pociski niszczące wszystko przed pojazdem. Obydwa działa strzelają jednocześnie, różniąc się tylko częstotliwością ognia. Regulując szybkość łunochodu lawirujemy między nabojami kosmitów (można je także zestrzelić), zaś drugim z buttonów JUMP – skaczemy naszym pojazdem. Prędkość jazdy naszego pojazdu wpływa na długość naszych skoków. Kapiszi? To przejdźmy do czyhających na naszego bohaterskiego policjanta niebezpieczeństw…

Moon Patrol legendy salonów

Oryginalny Moon Patrol to był przełom w 1982 roku pod względem różnorodności rozgrywki (dwa plany akcji) oraz jakości grafiki (pierwsza paralaksa w grach).

Jak się ma vectrexowa wersja do oryginału? Powiem tak – pomimo faktu, że pierwowzór oceniam na medal, to Vector Patrol jest jeszcze bardziej zajebisty! Dwa medale, a może medal do potęgi? Patrząc na skromne możliwości Vectrexa – jak najbardziej! Dlaczego? Po pierwsze gra jest bardzo, ale to bardzo wierna oryginałowi pod względem: rozgrywki, mechaniki, wyglądu obiektów, efektów dźwiękowych, rozmieszczenia przeszkód na planszy i sposobów ich pokonywania, ogólnej taktyki w trakcie walki, a także wytwarza równie kapitalny klimat. Co więcej – szczerze powiedziawszy to neonowa, wektorowa grafika Vector Patrol po prostu zachwyca swoją szczegółowością i animacją obiektów, a kiedy nałożymy na nią kolorową nakładkę to nie pozostaje nam nic innego jak zebrać swoją szczękę z podłogi. Ja ciebie nie pierniczę, ależ to wygląda i jak płynnie zasuwa! Ultra płynne poruszanie się obiektów, efekty cząsteczkowe przy niszczeniu wrogów i skał, a nawet dbałość autora o detale nieobecne w oryginale: migoczące światła w oknach księżycowych wież, czy odległy wyciąg narciarski na górskich zboczach. Grając pierwszy raz pewnikiem ich nie dostrzeżecie, wiecie, rozumiecie – kosmiczna jatka jest ważniejsza, mi te maleństwa musiał dopiero pokazać WojT, ale kiedy je zobaczyłem doceniłem kunszt Krisa Tutsa. A co powiecie na dodatkowe strony tytułowe, jakby malutkie ruchome intra? (Info dla ortodoksów: zawarto także “title screen” udający automatowy). Na pierwszym nasz lunarny łazik wystrzeliwuje tytuł gry na kosmicznym niebie, a na drugim (jakby izometrycznym) przejeżdża obok wielkiego billboardu, na którym pojawiają się “creditsy”. Małe, fajne i cieszy! Naprawdę jednak zdziwiłem się kiedy pobiłem rekord czasowy na jednej z tras – oprócz podsumowania i punktacji bonusowej otrzymujemy trójwymiarowy filmik, jakby trochę izometryczny, pokazujący nasz pojazd zasuwający po księżycowych wertepach. Normalnie czad! Szczególnie dla takiego wielkiego wielbiciela tej gry jak ja! W przypadku gameplayu to jedyną większą różnicą jest minimalnie wolniejsza jazda naszego łunochodu niźli w pierwowzorze, jednak jak już wspominałem – wszystkie obiekty są tutaj płynniej i lepiej animowane. Jeżeli wymiatacie w Moon Patrol na automatach, to w Vector Patrolu także będziecie debeściakami! Tylko będziecie musieli się przestawić na minimalnie wolniejszą jazdę, ale tylko troszkę.

Vector Patrol w pełnej krasie – rozgrywka z klasycznych etapów. Patrzcie jak kontroler od Larka pięknie komponuje się z kolorową nakładką. Cudeńko!

Jakie jeszcze nowości wprowadza Vector Patrol? Ścieżkę dźwiękową tej gry także mocno rozbudowano, oprócz klasycznej nuty wzorowanej na automacie od Irem – na stronie tytułowej znajdziecie cichutko pobrzmiewającą muzyczkę, będącą przeróbką wielkiego hitu The Police – Walking On The Moon. Uświadomiłem sobie ten fakt dopiero, gdy grałem w domu z podkręconą mocno głośnością. Uśmiechnąłem się pod nosem i zacząłem mimowolnie nucić sobie utwór Stinga i spółki: giant steps are what you take, walking on the moon, I hope my legs don’t break, walking on the moon, We could walk forever, walking on the moon, we could be together, walking on, walking on the moon…  Wszedł mi niesamowicie w łepetynę i podśpiewuję go całą niedzielę! Zanim zakrzykniecie jaki ten Moon Patrol jest fajowy to dodam, żeby was dobić, iż to nie wszystkie dodatkowe atrakcje w nim zawarte! Uwaga, uwaga, kartridż wyposażono w zapisywalną pamięć EEPROM i gra zapamiętuje nasze rekordy, najlepsze czasy przejazdów danych odcinków i odblokowaną zawartość bonusową. Eeee, że co, jaką dodatkową zawartość? Ano po przejściu określonych tras zdobywamy na przykład: więcej kredytów na start (potrzebnych do kontynuacji), dodatkowe pojazdy, a nawet odblokowujemy zupełnie NOWE TRASY!

Vector Patrol oferuje także nowości: druga strona tytułowa, zupełnie nowe trasy w Alei Śmierci ze zmienną grawitacją, “filmiki” przerywnikowe po pobiciu rekordu, a nawet jakiś Dziki Zachód?!

Na przykład prawdziwie hardkorową ścieżkę zdrowia dla weteranów Księżycowego Patrolu, w której to jedziemy poprzez Dolinę Śmierci, zaś specjalne anteny zmieniają nam grawitację (dotyczy to całości rozgrywki: zarówno naszych skoków, jak i zachowania pocisków wroga), a pola minowe zawierają nieraz po cztery miny rozmieszczone pod rząd! Dodatkowo naloty UFO mogą pojawić się w trakcie przeskakiwania toczących się kul, a co pewien czas atakują nas większe pojazdy kosmitów, jakby statki matki, które do zniszczenia wymagają kilkukrotnego trafienia! Jasny gwint, ale jaja – tego się wcale a wcale nie spodziewałem. Wielbiciele klasycznej rozgrywki niech się nie krzywią – ten tryb jest tylko opcjonalny, uruchamiamy grę z bodajże 7 kredytami na starcie i w zależności gdzie dojdziemy w klasycznym Moon Patrolu – to dopiero odkrywamy nową zawartość. Po zapisaniu save’a na kartridżu można ją dopiero wybrać w menu głównym. Na ekranie tytułowym zauważyliśmy także (z WojTem i Larkiem), że co pewien czas demo pokazuje nam przejazd kowboja przez miasteczko rodem z Dzikiego Zachodu. What the fuck, Clint Eastwood in action?! Całkiem możliwe, wygląda to na kolejny dodatkowy tryb gry, którego nie udało mi się jeszcze odblokować. No i sami mi teraz powiedzcie – jak tu nie dać medalu tej grze, skoro autor nie dość, że przepięknie i wiernie przeniósł oryginał to jeszcze tak znacząco go rozbudował? Podsumowując: Kristofer Tuts zrobił zarówno najlepszą grę w historii Vectrexa, jak i najlepszy Moon Patrol w historii gier video! Czy coś jeszcze muszę dodawać? Dla Vector Patrol warto kupić Vectrexa!

Borsuk in Action! Na jednej blaszce zapętla Vector Patrol. Enjoy!

Retrometr


POLE POSITION

NAMCO (1983)

A tak wyglądały okładki pudełek z lat 80-tych. Mocny retro klimat!

Teraz czas na premierową grę od japońskich mistrzów videogamingu i w sumie mamy kolejny hicior! O kim mowa? Jasne, że o Namco i wówczas ich najsłynniejszej produkcji, czyli wyścigu Formuły 1. Jest tu ktoś kto nie zna Pole Position? Swego czasu ten automat był obecny chyba w każdym salonie gier na kuli ziemskiej i zrewolucjonizował elektroniczne racery, naprawdę nie zalewam. Larek w to grał, ja grałem, mój kumpel Jasiek z bloku był nawet mistrzem tej maszyny, ale jego nie znacie więc nie będę drążył tematu… Pole Position to z dzisiejszej perspektywy prosta pod względem zasad gra: najpierw jeździmy w kwalifikacjach do głównego wyścigu i jeżeli się zakwalifikujemy to startujemy w takowym, a naszym celem jest jego ukończenie. Tylko tyle i aż tyle, ale przedstawione wówczas w nowatorskim widoku zza naszego bolidu, z przyjemnym krajobrazem w tle, z dwoma biegami prędkości (LO oraz HI), świetnym uczuciem pędu i mnóstwem wrogich bolidów na ekranie. W czasach kiedy królowały prościutkie, narysowane kropkami samochody, przedstawione z lotu ptaka to właśnie Pole Position było prawdziwym przełomem i dawało ułudę uczestnictwa w prawdziwych zawodach. Poważnie!

Pole Position w wersji na Vectrexa. Borsuk wyczyściłbyś ekran konsoli…

A wersja na Vectrexa? Bardzo dobra, naprawdę, zresztą popatrzcie niżej na filmik, jak profesor Larek poskramia swój bolid i masteruje ten tytuł! Oprawa graficzna jak na możliwości Vectrexa jest naprawdę fajowa, wszystko od razu rozpoznawalne i całkiem ładnie narysowane, samochody, górski szczyt w tle, droga, reklamy na poboczu. Uczucie pędu jest w porządku, chociaż dupy nie urywa i na automatach gra była zdecydowanie szybsza. Sterowanie jest proste i satysfakcjonujące, nasze auto dobrze reaguje na wychylenia analogowej gały, przeciwnicy nie są zbytnio agresywni, ale wyznają zasadę: w kupie siła. Cała gra (bez nakładki) daje złudzenie jakby była narysowana kredą na szkolnej tablicy w podstawówce i ma to niesamowity urok! Jeżeli lubicie prostotę oryginalnej wersji (w sumie rozgrywka to tylko dwa wyścigi) to będziecie się przy tej adaptacji bardzo dobrze bawić. Ja zwiększyłbym jedynie poczucie prędkości, gdy zasuwamy na najwyższych obrotach silnika i dodał nieobecny tutaj odgłos wymijania oponentów. A reszta efektów dźwiękowych i muzyczek? Normalnie niczym w salonie gier! Profesorek Larek poleca!

Mistrz kierownicy Larek ucieka konkurentom w Pole Position.

Retrometr


MINE STORM

GENERAL CONSUMER ELECTRONICS (1982)

Na pudełku widać rozgrywkę z nałożoną kolorową nakładką. Protoplasta Geometry Wars? Jak najbardziej!

Jako, że Asteroids było na początku lat 80-tych najpopularniejszą wektorową grą na świecie, to na Vectrexie nie mogło zabraknąć jego klonów, prawda? Prawda i trzeba przyznać, że jest ich bez liku, ale Mine Storm jest z nich zdecydowanie najlepszy i na dodatek został wbudowany w naszą poczciwą konsolkę! Fajowsko, co nie? Tym, którzy nie pamiętają tego zdarzenia to przypomnę, że to właśnie dzięki tej grze mocno napaliłem się swego czasu na Vectrexa. Zobaczyłem ją w akcji na pewnym zlocie (chyba krakowskie Retrospekcje) i od razu po powrocie do domu zakupiłem swój egzemplarz konsoli. Mine Storm jest tak dobra, że w momencie premiery powinna być pokazywana w siedzibie Atari jako wzorzec: Drodzy akcjonariusze, tak powinna wyglądać świetna adaptacja naszego kultowego automatu! Coś podobnego powinniśmy umieszczać standardowo w naszych konsolach! Pokażcie no programiści to najnowsze Asteroids, które chcecie wsadzić do Atari 7800? – Oczywiście Panie Prezesie! – Aha… Wiecie co? Może przełóżmy premierę A7800 o kilka lat, bo wasza gra nie umywa się do Mine Storm… Dacie radę ją doszlifować, czy mam was wszystkich zwolnić dyscyplinarnie?! Kto grał w Asteroids wbudowane w A7800, ten wie do czego nadawał się ten szpil…

Mine Storm to bardzo dynamiczny arena shooter, w środku statek matka wypluwa przeciwników.

Zasady Mine Storm są proste – zniszcz wszystkich przeciwników na ekranie i nie daj się zabić. Do dyspozycji oddano nam statek kosmiczny, który może oczywiście pruć ołowiem, kręcić się wokół własnej osi, bardzo szybko przyspieszać, a nawet teleportować się w losowe (i wolne) miejsce w przestrzeni planszy. Normalne zasady znane z Asteroids i wielu innych “strzelanin na arenie”, tylko żadnych kosmicznych kamulców jako wrogów tu nie uświadczymy. Zamiast nich atakują nas hordy bliżej niezidentyfikowanych pojazdów latających, które na początku planszy wielki statek matka wysypuje nam na łeb, znaczy się na ekran rozgrywki. Trzeba przyznać, że rozpierducha w Mine Storm jest wielce rajcowna i dynamiczna, a akcja szybka, może nawet zbyt szybka do obsługi aż trzema przyciskami (szkoda, że nie można przyspieszać dżojem). Rozgrywka została przedstawiona jakby w 50 klatkach na sekundę, a niesamowita płynność gry przy bardzo dużej ilości obiektów na ekranie – robi cholernie dobre wrażenie! Larek co prawda ma wielki sentyment do Asteroids i pewnie się ze mną nie zgodzi, ale dla mnie ten tytuł jest po prostu lepszy niżli oryginalne Asteroidy z automatów. Trochę, ale zawsze. Przeciwników w trakcie jatki spotkamy zróżnicowanych (co kilka etapów dochodzą nowi), charakteryzują się oni oczywiście różnym zachowaniem i arsenałem, więc żeby wykręcić tu dobry wynik trzeba naprawdę się spocić. Z tego co widziałem na zdjęciach to gameplay bardzo fajnie wygląda z oryginalną nakładką, która imituje kosmiczne pole walki podzielone na sektory. Wiecie jakby kratki w zeszycie, kiedy graliśmy za młodu na lekcjach w Statki aka Battleships. Podsumowując: prosta, ale wyzwalająca adrenalinę gra wbudowana w Vectrexa.

Mine Field, tfu co ja gadam, Mine Storm wbudowany w konsolę to naprawdę konkretny szpil! Można się wyżyć.

Retrometr


DARK TOWER

MILTON BRADLEY COMPANY (1983)

Ciemno, głucho, straszno wszędzie! Diobły jakieś. Co to będzie, co to będzie?!

Mroczna Wieża od początku bardzo mi się spodobała, powiem nawet więcej – wręcz urzekła mnie swoim bardzo klimatycznym, niby trójwymiarowym światem. Wcielamy się tutaj w rycerza, który mroczny las przemierza, mijając neonowe drzewa… Całkiem psychodeliczna to wędrówka, nie powiem. Możemy podążać w każdym możliwym kierunku oraz cofać się, a naszym celem jest szukanie skrzyń. Na początku zachwyciłem się, gdyż myślałem, że mamy tutaj do czynienia z wektorowym odpowiednikiem Zeldy, czy nawet z jakąś rozbudowaną grą Action RPG. Jednakże to tylko adaptacja gry planszowej, gdyż firma Milton Bradley Company (ówczesny właściciel Vectrexa) zajmowała się głównie wydawaniem planszówek i trzeba przyznać, że Dark Tower to dosyć prosta pod względem rozgrywki produkcja. Śmigamy więc wojem po lesie i otwieramy skrzynie, w których możemy znaleźć złoto, czarodziejskich magików, tajemniczą “mgłę śmierci”, czy stado diabełków (w sumie to oddział bandytów, ale wyglądają jakby ich rodzicami byli Boruta i Rokita). U magów możemy kupić różnorodne przedmioty, w tym klucze z rożnego kruszcu (za zebrane wcześniej złoto), a z czarcimi pomiotami walczymy i jest to chyba najbardziej rajcujący element tej gry.

Dark Tower: spacer po mrocznym lesie, walka z diabłami, spotkanie z czarodziejem.

Zostajemy przeniesieni do jakiegoś mrocznego lochu, w którym to rzucamy gwiazdkami (albo to jakieś magiczne pociski) w diabelstwa, które wychylają się zza ścian i nie pozostają nam dłużne. Poruszamy się postacią na pierwszym planie, unikamy pocisków wroga, a strzelać możemy zarówno w pionie, jak i po skosie. Fajne to, całkiem grywalne, ładnie narysowane i nie za łatwe. Jeżeli zabijemy wszystkich paskudników to w nagrodę dostaniemy przeważnie mieszki złota, albo figę z makiem, ten element jest chyba losowy. Celem gry jest zdobycie wszystkich kluczy (z mosiądzu, z brązu, ze srebra oraz ze złota), otwarcie nimi Mrocznej Wieży i rozwiązanie w niej jakiejś zagadki. Tam niestety nie doszedłem, gdyż w trakcie nagrywania Gramy na Gazie nie wiedziałem o co w tej grze chodzi. Rozgrywka nie jest intuicyjna i nie ma żadnego wytłumaczenia zasad przed rozpoczęciem przygody. Podsumowując – gra się w Dark Tower całkiem przyjemnie, co pewien czas zmienia się gatunek napotykanych drzew, co nadaje naszemu spacerowi ułudy różnorodności, zaś sama rozgrywka na początku wygląda na bardziej skomplikowaną niż jest w istocie. Produkcja ta posiada porządną oprawę video (jak na Vectrexa), przyjemne efekty dźwiękowe i świetny klimat. Szkoda w sumie, że okazuje się tylko adaptacją prostej planszówki i po pewnym czasie ogarnia nas nuda. Aha, zapomniałbym – Dark Tower nigdy oficjalnie się nie ukazało, jest to jednak w pełni grywalny i ukończony prototyp. Warto zobaczyć i spróbować przejść.

Borsuk w klimatycznej wędrówce do Mrocznej Wieży. Tak naprawdę to w grze kierujemy oddziałem rycerzy, kiedy jeden ginie, kolega go zastępuje. 

Retrometr


Na tym zakończymy pierwszy odcinek Wektorowych Światów VECTREX’a, które przemierzaliśmy wraz z profesorem Larkiem w Gramy na Gazie LIVE. W kolejnych dwóch częściach tego przeglądu gier zobaczycie między innymi takie hity i kity jak: Scramble, Protector, V-Frogger, Spike, Fortress of Narzod, czy nawet Star Trek! Będzie się działo, będzie zabawa, będą wektory, Borsuki wskoczą do nory, a Larki naprawią zegarki! Czy coś w tym stylu… Do zobaczyska i piszcie w komentarzach, czy chcielibyście czytać na naszej witrynie o rzadszych sprzętach, albo oglądać je w Gramy na Gazie.

przeglad gier na VectrexKto nie widział to niech zerka jak nagrywaliśmy Gramy na Gazie z Vectrexem. Fajnie było!


PS. Zdjęcia dostarczył Borsuk lub Larek, albo ich źródło jest pod nimi podane.

PS2. Dziękuje Larkowi za skonstruowanie kontrolera do Vectrexa. Jest kapitalny! Namawiałem go do uruchomienia produkcji Arcade Sticków do tej konsoli, ale martwi się chłopina, że będzie miał pięciu klientów na krzyż…

O RetroBorsuk 229 artykułów
Zastępca Naczelnego, czyli prawie Nacz.Os. (właściciel Nory). Ulubione gatunki: wszystkie dobre gry! Z naciskiem na: akcja-przygoda, platformery, rpg, shmupy, run’n gun, salonówki. Posiadane platformy: Atari 800xl, C64, Amiga CD32, SNES, SMD, Jaguar, PSX, PS2, PS3, PS4, PSP, XboX, X360, WiiU, GC, DC, GBA, Game Gear.