Wyzwanie Retro Bingo na RnG: 4 edycja (update #1)

wlepa bingo 4

Wszyscy już mają calaka? Nie? A to dziwne! Bo Borsuk, Wojt i Ślepy już na finiszu…

No tak, porobiło się, wiedziałem że to bingo jest łatwiejsze od poprzednich, ale że aż tak? Ślepy ciśnie to wiadomo, ale przez Gramy na Gazie po Godzinach Borsuk kończy jeden kafel za drugim!  Wojt wbił na jedną imprezę arcade i już połowę zaliczył. Szaleństwo! W związku z tym postanowiliśmy delikatnie podkręcić bingo, zmieniając pole D4. Sorry że niektórym wybiłem jeden kafel, ale jakieś pole musiało polecieć.

D4 – JA NIE DAM RADY!? To pole, które co miesiąc będzie inne, a o którym decydujecie WY. Umawiamy się że jest to pole czasowe, jaki okres? Od jednego podsumowania do drugiego. W tym podsumowaniu ja jako pierwszy piszę Wam co trzeba zrobić, by to pole zdobyć. Wszyscy którzy chcą je zakreślić, muszą to zadanie wykonać do następnego podsumowania. Musicie w podsumowaniu za luty je opisać i wtedy je zaliczycie. W kolejnym miesiącu wyznaczamy inną osobę, która podaje swoje warunki dla reszty graczy, będziemy musieli je spełnić w kolejnym miesiącu jeśli chcemy je zaliczyć. Co miesiąc można ten kafel zaliczyć, ale wystarczy że uda się to Wam choć raz. Szczegóły pola na ten miesiąc podam Wam w moim podsumowaniu, wyznaczę też osobę, która za miesiąc podyktuje nam warunki tego pola.


Wyzwanie Retro Bingo 4

Bingo rng 4 update


ZASADY

  • zaczynamy grę od 1 stycznia 2021, zakończymy 1 czerwca 2021 (gry zaliczone wcześniej odpadają, napoczęte przed 01.01, a skończone po mogą być)
  • jedno pole = jedna gra, jedną grę liczysz raz. Wyjątek stanowią pola D1, A2, A3, A4, C5, D1 i E4  tutaj można wykorzystać gry użyte również do innych pól
  • trzeba mieć 5 pól w jednym rzędzie (pion, poziom, ukos) by uzyskać bingo
  • w przypadku zakreślenia już jednego pola, podobnie jak w krzyżówce zostaje ono „pełne” i możesz je wykorzystać przy robieniu innego bingo
  • twoje ostateczne ułożenie bingo zatwierdzasz wraz z końcem zabawy, do tej pory możesz dowolnie kombinować z umieszczaniem skończonych przez ciebie gier
  • w razie ogrywania kompilacji gier w której znajduje się więcej niż jeden szpil (np. Contra Anniversary Collection), każdy traktowany jest jako osobna gra
  • uczestnictwo kompletnie „for fun”, nie będziemy nikomu zaglądać do łóżka i żądać udowodnienia skończonych gier, sami też bierzemy w grze udział
  • mimo iż to strona retro, to nie ma nic złego w tym że przechodzisz jakąś nowość i ją dasz do bingo jeśli spełnia kryteria pola
  • gdyby zasady wymagały doprecyzowania to rezerwujemy sobie prawo do ich modyfikacji

repip

W odróżnieniu od Borsuka ja nie zaliczyłem zbyt wiele gier, po prawdzie to zaliczyłem tylko jedną bo Amped 2 i NFS:U odłożyłem mając ok 90% bo po prostu były już zbyt powtarzalne i wymagały masy czasu na grind i robienie tego samego. Uznałem że skoro widziałem wszystko co mają do zaoferowania i nic już mnie nie zaskoczy, to po co poświęcać im kolejne godziny, ja sobie je osobiście zaliczam, choć nie jest to takie 100%.

C3 – MAGIA – jako że w styczniu miałem często odpalone moje Commodore 64 to ten kafelek wpadł szybciej niż myślałem. Przedmuchałem carta z Yoomp!64 i zanurzyłem się ponownie w psychodelicznych tunelach. Po pograniu zostawiłem komodę wciąż odpaloną, by słuchać muzyki w menu, cudowna nuta.

oj tak, tutaj dmuchałem by uwolnić magię dźwięków SIDa

D3 – BÓL GŁOWY – miało być 5 łamigłówek, ale przebiłem ten licznik wielokrotnie za sprawą Mille & Molly na C64. Gra składa się ze 100 plansz, a każda jest łamigłówką, jako że to gra logiczna, więc ból głowy miałem wielokrotnie, bo niekiedy musiałem odłożyć C64 i się przespać, na drugi dzień rozwiązanie same wpadło.

ostatnia, setna łamigłówka w trzech aktach

D4 – JA NIE DAM RADY!? Ja w tym miesiącu dyktuję warunki, instrukcję do tego pola macie w nagłówku. Jak zdobyć pole? Podeślijcie w przyszłym podsumowaniu fotki jakiegoś “customa”. Chodzi mi o stworzenie w grze własnej postaci (ubiór, cechy etc), samochodu (tuning wizualny) lub planszy w edytorze zawartym w grze. Ja zakreślam pole poprzez Need for Speed: Underground jakiego ogrywałem na Xboxie, malując i spoilerując kilka bryk jak na fotce. Kogo wyznaczam jako osobę dyktującą warunki za miesiąc? KSH!

ja się bujać po mieście to ze złotymi szybami ;]

E5 – COMBO BREAKER – system tricków w Amped 2 jest bardzo złożony i wymaga wprawy, ale gdy już się go opanuje to czesanie combosów jest czystą przyjemnością. Nie jest to co prawda THPS, by robić mega comba, ale na potrzeby bingo wystarczy w zupełności ;)

Amped 2 Xbox recenzja

skok + grab + grind + grab i zeskok na manuala? Combo jak w mordę strzelił!

 


Borsuk

Nadaję telegrafem (a jednak okazało się, że się rozpisałem, no kto by przypuszczał…), bo jakbym się rozpisał to bym dużo napisał, a narobiłem tyle kafli, że mógłbym wykafelkować łazienkę całą! Pomogło mi w tym Gramy na Gazie po Godzinach LIVE na kanale Retro Borsuk, gdzie na żywca przechodzę fajne retro gry i indyki Zachęcam do subskrybowania kanału, oglądania i gadania z retro maniakami na czacie. Codziennie o 19:00 a w sobotę i niedzielę o 18:00! Chyba, że wypada prawdziwe Gramy na Gazie to ono ma priorytet. Reklama odwalona, teraz jadymy!


ZALICZONE!

Limbo ma wszystko co trzeba by być ponadczasowym szpilem. Klimat, zagadki, grozę, tejamnicę…

D3 – BÓL GŁOWY – LIMBO (PS4). Przeszedłem po raz kolejny (wcześniej na X360 i PS3) tę zacną platformówkę / puzzlera w mrocznych klimatach. W trakcie podróży naszego młodego bohatera przez Otchłań zagadek było bez liku, więc odhaczam! Medalowa gra!

E4 – DUPLIKAT – TIME PILOT (PS4 / ARCADE). Pobiłem swój rekord w Pilocie Czasu w wersji arcade, ale w wydaniu na PS4 (Arcade Archives). Wcześniej trenowałem na wersji Arcade (MAME na PC) i tam także pozamiatałem niebiosa z wrogów. Jak który będzie marudził, że zbyt podobne do siebie te duplikaty to pyknę na szybko jeszcze konwersję na Atari XL/XE. Się lata, się strzela, się duplikuje!

C5 – KSIĄŻE Z BAJKI – SIGI: A FART FOR MELUSINA (PS4). W sumie nie książę jest tu herosem, lecz budżetowa i pierdząca podróbka Artura z Ghosts’n Goblins, ale i tak pasuje do zaliczenia kafla. Krótki i prosty to szpil, w sumie takie GnG dla dzieciaków, a celem gry jest uratowanie Meluzyny, jakiejś syreny chyba, już nie pamiętam. Gra zajęła mi półtorej godziny, zaś na końcu walczymy z Hulkiem Hoganem w wersji zombiaczej. Przyjemna malutka giereczka i tyle. Żółty retrometr to max na co stać Sigiego.

Shinobi III wcale nie taki dobry jak myślałem. Przewińcie na końcową walkę. Masakra!

A5 – NINJA – SHINOBI III: RETURNOF THE NINJA MASTER (MEGADRIVE na PS4). Ojojojojojoj, ile mnie to nerwów kosztowało! Gra lepsza od marnego Revenge of the Shinobi, które po półtorej godziny spuściłem w toalecie, ale i tak mogłaby być fajniejsza. Niektóre plansze i bossowie są zaprojektowani super, niektóre całkowicie do dupy, muzyka fatalna (z wyjątkami), zaś ostatni boss to straszne przegięcie pały. Zdecydowanie! Jednakże jak się nie dało ubić go krzesłem, ani widłami to trzeba było załatwić go sposobem! Fortel: dwa razy harakiri, smoczysko i wpierdol okazał się bardzo pomocny! Żółte światełko w retrometrze.

C4 – WÓZ DRZYMAŁY – THUNDER CROSS (ARCADE na PS4). Przyjemny, lecz nie rewelacyjny shmup poziomy od Konami. Drony do pomocy, prosty upgrade mocy naszego strzału (tylko) i przyjemna grafika, plus świetna muzyka i wielcy bossowie. Jak tu tego nie lubić? Całkiem fajne, ale znam lepsze strzelaniny. Żółte światełeczko.

D1 – LIKE A ROBOT BOSS – RISTAR (MEGADRIVE na PS4). Całkiem fajna, bardzo ładna i pomysłowa platformówka z Gwiazdką w roli głównej. Pierwsze wrażenie – ależ to zajebista gra i jaka piękna! Niestety środek przygody gwiazdora zasługuje tylko na żółte światło w retrometrze. Niektóre etapy i bossowie kapitalni, niektóre plansze nudne jak flaki z olejem, a bossowie fatalnie zaprojektowani. Fachowa końcówka mocno ratuje tego szpila – jak mawia klasyk jest tu potencjał olbrzymi, ale gra naprawdę jest mocno nierówna. jednakże bossów maszyn było tu wiele to odhaczam kafelek!

Inside to dla mnie arcydzieło jeszcze lepsze od Limbo. Playdead to geniusze!

A1 – MULTI KULTI – INSIDE (PS4). Świetna pod względem klimatu gra action adventure z zagadkami, którą stworzył Playdead – twórca Limbo. Dystopia, tajna korporacja, zombiaki, upiory, batyskaf i gruuuube zakończenie! Dla mnie po prostu arcydzieło. Ta gra wyszła także na Switcha, PC i XoneX, więc zaliczone pole.

D4 – SZAJBA – DEADLIGHT (PS4). Dobra, a niekiedy bardzo dobra gra action adventure z widokiem z profilu, coś jakby Flashback z zombiakami. Świrów jest tam mnóstwo: zombiaki, popieprzeni żołnierze Nowego Porządku oraz największy świr – nasz kumpel zwany Szczurem, który nam pomaga, zaś pod miastem wybudował olbrzymi labirynt tortur, w którym poddaje próbie naszego gieroja. Dzieje się! Polecam. (Ponoć kafelek SZAJBA wylatuje z Bingo i będzie zastępowany czasowym kaflem miesięcznym, więc to mi wypada, ale nie kasuje informacji o zakończeniu Deadlight, żebyście zobaczyli jaki ze mnie kozak!)

A2 – MOCARZ – GREN BERET (ARCADE). Mógłbym tu wpisać wiele tytułów z automatów, w które graliśmy z WojTem i Larkiem w Gramy na Gazie LIVE – Bijemy Rekordy. Jednak wybieram Green Beret, chociaż wynik który osiągnąłem to nie jest moja życiówka, ale i tak jest lepszy od rezultatu WojTa (co za motherhardcoregracz!). Dobry z niego herbatnik!

C1 – WALNIETY WALENTY – STREETS OF RAGE 2 (MEGADRIVE na PS4). I to się nazywa sequel! I to jest fajowa chodzona mordoklepka! Tak własnie powinny wyglądać i brzmieć bijatyki na Megadrive! Wyborna oprawa graficzna z przepięknymi barwami, jeszcze lepsza muzyka (chyba najlepsza jaką słyszałem dotychczas na 16-bitowej konsoli SEGI), wielu różnorodnych i ładnie narysowanych wrogów (chociaż to zrzynki z innych gier: Sagat, Blanka, grubasy z Final Fight, punki z Vendetty), sympatyczni nasi wojownicy i porządny system walki. Duża ilość róznorodnych “zmianowych” do zabicia. Gra się w to wybornie pomimo faktu, że poziom trudności pod koniec jest przegięty, na szczęście twórcy ograniczyli nieczyste zagrywki przeciwników, czyli ich teleportowanie się w naszym kierunku połączone z wykonywaniem chwytów, Chyba tylko dwóch bossów stosuje ten nieczysty manewr. Najlepsza chodzona bitka na Megadrive? Zapewne. Zielone światło z plusem albo i nawet medal!

Streets of Rage 2 pokazuje jak powinny wyglądać gry akcji na Megadrive. Jest moc!

B3 – 07 ZGŁOŚ SIĘ – BONANZA BROS (MEGADRIVE na PS4). Przyjemna gra kooperacyjna o złodziejach kradnących skarby, działa sztuki i pieniądze z różnych muzeów, twierdz, czy zamków. Specyficzna oprawa graficzna plus rozgrywka będąca połączeniem: Spy vs Spy plus Elevator Action plus Iron Horse. Ciakawe i relaksujące, a psiarni, tfu, gliniarzy jest tam od cholery!

B4 – WOJOWNIK DYWANU – VARTH (ARCADE). Cholera jasna, co się wyprawiało jak był u mnie WojT i Larek i pobijaliśmy rekordy! WojT trzepał super dobre wyniki w Rygara, Shinobiego, Kung Fu Master i wiele innych gier, ja masakrowałem Green Beret, Commando, Black Tiger, zaś Larek pocisnął Pooyana i Phoenixa! Super odcinek nam wyszedł i kto nie widział to zachęcam do obejrzenia całości poniżej. Hardcorowi gracze w akcji! A w coopie z WojTem graliśmy w Varth – bardzo ładną i przyjemną strzelankę lataną od Capcomu. Niestety trochę zbyt długą… Kurdelebele, myślałem, że jestem dobry w tego szpila, bo na jednym kredycie dolatywałem do 5 planszy, a tu się okazało, że tych etapów jest pincet! No, przesadziłem z deko, tylko trzydzieści…

B1 – SERIAL KILLER – COMMANDO (ARCADE). Miało być w kafelku zwanym Mocarzem, ale daję tutaj, bo będę miał dzięki temu więcej zaliczonych pól! Taktyszyn in akszyn! Nie jest to mój najlepszy wynik w tej klasycznej grze, jednakże emocje jakie nam się udzieliły w trakcie wielokrotnych (parogodzinnych?) prób przejścia Commando w programie Gramy na Gazie LIVEBYŁY NIESAMOWITE! Możecie je sobie odtworzyć poniżej, a jakby ktoś pytał to seria Commando to: Commando, Mercs i  Commando 3.

Commando in Action! Arnie byłby dumny!

E5 – COMBO BREAKER – HAMMERWATCH (PS4). O dziwo umieszczam tutaj tego duchowego następcę Gauntleta, którego przechodziłem wraz z Czarnym Ivo w kooperacji. Pozdrawiam tego Paladyna i dziękuję mu za pomoc w trakcie tej niebezpiecznej przygody! Dlaczego napisałem: o dziwo? Bo zaskoczyło mnie, że nabija się tutaj kombosy zliczające ilość zabitych potworów pod rząd (za które aktywują nam się pasywne zdolności: regeneracja zdrowia albo many ,lub dodatkowe magiczne pociski). Udało mi się zrobić ultra combo – elfem prując z łuku: 71 zabitych maszkaronów! Brawo ja!

B5 – BACK TO 90’s – ALIEN STORM (MEGADRIVE na PS4). Kapitalna chodzona bitko strzelanka od SEGI na Megadrive w klimatach science fiction! Reeeetyyyy, co ja gadam… Niesamowity szajs, który omijajcie z daleka i nie traćcie na niego czasu! Zaprawdę katastrofalna gra, do tego wcale nie pomagająca graczowi, z niesamowicie upierdliwą mechaniką (energia potrzebna do strzelania, brak uzupełnień życia i energii po etapach). Brzydka straszliwie produkcja, bez systemu walki, z beznadziejnie zaprojektowanymi wrogami i bohaterami. Najlepsze w niej są etapy biegano – strzelane w ilości dwóch sztuk (sic!) i szczerze – to właśnie na nich SEGA mogła oprzeć rozgrywkę i wtedy ten tytuł byłby dobry. Niestety trwają te plansze tylko kilkadziesiąt sekund, a reszta gry to jakiś koszmarek. Etapy z celownikiem tylko ujdą w tłumie, ale fakt zużywania energii poprzez strzelanie kładzie je całkowicie na łopatki. Skończy się energia (amunicja) i jesteś w dupie…

C2 – RÓBTA CO CHCETA – VALLEY OF RAINS (ZX SPECTRUM). Jeeeeesssst! Pierwsza w życiu gra, w całości skończona przeze mnie na prawdziwym Speccy! Dokładniej na Larkowym ZX Spectrum + 2, na którym grubo pograliśmy w trakcie ostatniego Gramy na Gazie LIVE. Valley of Rains to najładniejsza produkcja w historii tego kultowego mikrokomputera, która wyciska dosłownie wszystkie soki z tej maszynki, a nawet wygląda niczym rasowy szpil 16-bitowy! Nie zalewam! Piękna heroina z dużym cycem, zasuwa przez przepiękne krainy fantasy, pełne zarówno klimatycznych widoków z ładną paralaksą oraz wypełnione stadami paskudnych insektów i potworów, a nawet subbossów i bossów! To run and gun, gdyż naparzamy magią we wszystko co się rusza, zaś nieraz poskaczemy po platformach, lub rozwiążemy prostą zagadkę. Takie Shadow of the Beast w wydaniu na ZX Spectrum, tylko bardziej grywalne. Polecam w juch tego szpila i wiecie co? Skończyłem go bez straty życia! Yeah! Poniżej dowód.

Borsuk przechodzi Valley of Rains bez straty życia! Najczęstsze pytanie na czacie brzmiało: TO JEST NA SPECTRUM? Niemożliwe!

Musicie wiedzieć, że przeszedłem więcej gier, ale niestety nie mam gdzie ich wcisnąć do tej edycji Bingo. Przykłady? Black Tiger na Automaty Arcade, podobnie Kung Fu Master i powiem wam szczerze, że to ponadczasowe tytuły! Świetnie się w nie grało zarówno w młodości, jak i dzisiaj! Polecam te debeściaki każdemu retro graczowi. Także wczoraj  (a raczej w niedzielę 31 stycznia) udało mi się ukończyć obszerny tryb Story w Battle Princess Madelyn (PS4) i też polecam ten tytuł wszelakim miłośnikom Ghosts’n Goblins, gdyż to duchowy następca stareńkiego hitu od Capcomu. Niestety przygody bitewnej księżniczki także nie łapią mi się na żadne pole w tym cholernym Bingo! Żeś Repip wymyślił…


PODSUMOWANIE

16 KAFLI W ZĘBACH WAM PRZYNOSZĘ! 15 mówicie, bo Szajba się nie liczy? No, dobra, niech wam będzie, ale i tak to dowód, że Borsuk nie stetryczał, ciągle jest w nim moc! W pełni popieram tutaj Naczelnego Repipa, że trzeba utrudnić to Bingo i bardzo podoba mi się pomysł czasowych kafelków. Mam już plan w głowie na pozostałe pola i myślę, że w tym roku zrobię calaka bezproblemowo, przecież po miesiącu walki mam już chyba połowę, albo i więcej odhaczone! Tetryk na gigancie is back! Hasta la vista, babies!


WojT

Heh. Tym razem repip tak nawymyślał w tych kafelkach bingowych, że początkowo miałem problem, by do czegokolowiek się przysposobić. Już zacząłem powątpiewać w zapowiedziany przeze mnie przy trzeciej edycji calak w czwartej. Ale nadarzyła się dobra okazja, by trochę kafelków ukraść – w sumie mógłbym od Borsuka, bo ma ich całą garść… ale wziąłem i oderwałem dwa z jego łazienki, kiedy byłem u nieg i razem z Larkiem nagrywaliśmy Gramy na Gazie z pobijaniem rekordów. Skoro mnie Borsuk z Larkiem zaprosili, to nie mogłem odmówić, bo była to znakomita okazja, by pograć cały dzień oraz przy okazji może wstukać coś do bingo. No i dałem radę, tak sobie myślę. A, że szło dobrze, to potem poszedłem za ciosem, i wykorzystywałem wolny swój czas, marnując go na granie w różne gierki. Tak się zapędziłem, że wystrzelałem 15 kafelków. Obym na tym nie poprzestał i do końca jeszcze coś ustrzelił… Lecimy szybciutko i króciutko.

A1 – MULTI KULTI – Tutaj zaliczam sobie Commando w wersji Arcade. Walczyliśmy z Borsukiem niesamowicie zacięcie, ale to jednak on rzutem na taśmę zapisał się złotymi zgłoskami na tabeli chwały w programie na żywo i pokonał 4-ty poziom. Powiedzmy, że uznajemy to za zaliczenie gry – choć tak na prawdę trzeba pokonać jeszcze raz odmienione 4 poziomy. A czemu zaliczam? Bo tak się wkurzyłem na następny dzień, że siadłem do tej gry i za drugim razem powtórzyłem wyczyn Borsuka. A że gra wyszła na wielu platformach, to pasuje tu jak idealnie. P.S. jeśli stwierdzicie, że jednak trzeba przejść pozostałe 4 poziomy, aby zaliczyć tą grę… to zmienię na coś innego, bo nie wiem czy chcę dalej się porywać na ten tytuł – to jest piekielnie trudna gra!

A2 – MOCARZ – trochę pójście na łatwiznę, bo przecież tą grę już zaliczałem w bingo 3. Ale, skoro wszyscy mnie tak podczas Live’a wychwalali, a i sam Borsuk mi gratulował, to czemu miałbym się sam nie nagrodzić? Przyznam szczerze, że byłem zaskoczony, że tak dobrze mi poszło, bo grając na tym live w Rygarapierwszy raz od kiedy ponownie usiadłem do tej gry po latach, doszedłem tak daleko. I mimo, że swojego rekordu nie pobiłem, to jednak etap, który osiągnąłem zobowiązuje. P.S. gdybym odnalazł w 13tym etapie ten ukryty bonus za 2 miliony… to wynik byłby znaczący :) Namawiają mnie, bym kiedyś całego Rygara ukończył… może się pokuszę.

A4 – MATRIOSZKA – Ostatnio Igor przypomniał sobie o grze, którą jeszcze za czasów, kiedy miałem PS3 (a było to parę ładnych lat temu) męczyliśmy sobie wspólnie popołudniami a nie dokończyliśmy jej wtedy. Odszukaliśmy ją na Steam i okazało się, że jest akurat w promocji. Szybkie zakupy i zaczęliśmy wspólnie ponownie przemierzać kolejne ekrany i rozwiązywać zagadki w Machinarium. Jako, że niektóre zagadki wymagają tam ruszania szarymi komórkami nieco mocniej, gra pozwala na skorzystanie z pomocy – podpowiada rozwiązanie. Jednak nie za darmo. Aby tą podpowiedź uzyskać, trzeba przelecieć stateczkiem kosmicznym przez tunel i uzyskać klucz – taki mały Scramble w grze… zatem jest zmatrioszkowana gierka :) P.S. W tej grze jest również na przykład automat arcade ze Space Invaders czy mini gra w stylu Adventure, a także wiele innych mini gierek, które pewnie też zaliczają ten kafelek.

Wiele razy latałem tym kluczykiem swego czasu, aby posunąć grę do przodu. Sama gra główna jest bardzo ciekawa i przypomina najlepsze czasy P’n’C.

A5 – (-_-) –  Tutaj wiadomo, że sobie zapunktuję na Shinobim. Borsuk mnie namawiał i namawiał na przejście tej gry na Live. Zatem trenowałem trochę i podczas treningu zaliczyłem grę na 1 kredycie (jak widać na filmiku – nieco fartem, ale gra promuje gracza :P). Na Live nie powtórzyłem tego wyczynu, ale składam to na karb stresu przed kamerą i faktu, że była to pierwsza gra jaką tego dnia odpalaliśmy i palce jeszcze nie były rozgrzane :) Niedługo na portalu pojawi się Borsukowa recenzja tej gry, w której dopisałem kilka słów ode mnie. Tam poczytacie więcej.

B4 – WOJOWNIK DYWANU – Tu chyba nie muszę mówić, co wpisuję? Te prawie 12 godzin grania live na jednej kanapie ze świrusami Larkiem i Borsukiem, to nie jest łatwa robota. Tu trzeba było się namachać joy-em. Należy się jak psu buda! A że ma być coop? I nie wystarczy, że się siedzi na jednej kanapie? No to proszę bardzo – Varth zagraliśmy z Borsukiem – poniżej filmik z półgodzinnej rozgrywki.

Heh. Varth to niezła ropierducha. Podobało mi się, jak Borsuk powiedział, że tu jest siedem lub osiem poziomów. Kiedy byliśmy w trzynastym, mówił, że to już pewnie końcówka, poddaliśmy się w okolicach szesnastego po pół godzinie grania i kilkunastu kontynuacjach… a tak na prawdę poziomów jest 30 :) Ciekawe, kto był w stanie wymasterować tą grę w salonie gier…

C1 – WALNIĘTY WALENTY – Już po przygotowaniu tego tekstu, a jeszcze przed jego publikacją, przyglądałem się swojej tabelce bingo i zastanawiałem się co wziąć następnego. Upatrzyłem, że mam już potencjalne szanse na jakieś bingo nawet. Gdyby wybrać odpowiednią grę. Nurtował mnie Walnięty Walenty od początku. Bo się zastanawiałem, w co ja mam zagrać, żeby takie coś zrealizować? No i przeglądając sobie ostatnie poczynania kolegi Borsuka na jego liveowych pokazach, wpadło mi w oko Streets of Rage. Nie mam najnowszej wersji, ale w moim Mame znalazłem wrzuconą kiedyś część drugą. Odpaliłem sobie i podczas wyboru postaci zauważyłem, że mamy tam… babkę. Wybrałem Blaze i zacząłem grać. No i natłukłem facetom ostro, przeszedłem pierwszego bossa, doszedłem do drugiego i padłem. Będę jeszcze grał, bo fajnie się odmóżdża przy tym, ale to co już zrobiłem wystarcza mi na odhaczenie kratki, a tym samym pierwszą linię C mam zaliczoną :)

Blaze ma niezły zestaw ciosów i nieźle się rusza. Rozdaje kopniaki na lewo i prawo wszystkim – facetom, babkom, a także jakimś beczkom, sprzętom, stolikom… jest fajnie – będzie grane :)

C2 – RÓBTA CO CHCETA – Tak, gdyby to człowiek miał czas na przyjemności… Naczelny goni do roboty, Borsuk drugi taki tyran… tylko pisać recenzje każą a grać nie dadzą… Ale nadarzyła się okazja, coby połączyć przyjemne z pożytecznym. Dostaliśmy do redakcji do przetestowania (choć okazuje się, że demko jest ogólnodostępne) demo gry na ZX Spectrum – Metamorphosis – padło na mnie, że mam ograć i napisać recenzję. No to ograłem i recenzja (a raczej krótka forma spisania odczuć z gry) będzie niedługo u nas gościć na portalu. P.S. Ograłem jeszcze jedną tajemniczą grę, której tytuł zaczyna się na F, a którą wspólnie z Borsukiem i kilkoma innymi osobami testujemy. Gra jest na Atari i autorem jest znany i lubiany Bocianu. Zapowiada się Mega Hit! Szykujcie zaskórniaki!

C3 – MAGIA – Od czasu do czasu odpalamy sobie z Igorem leżącą pod TV konsolkę Pegazus. To taki klon (nowoczesny) Pegasusa, z bezprzewodowymi padami. Przedmuchałem zatem ostantio cart-a, na którym jest ponad 400 super tytułów. Graliśmy całą rodzinką w Bomberman 2 (nawet żona, która od gier stroni, się skusiła). P.S. Gdyby ktoś nie chciał mi zaliczyć B4, to mogę również tą grę wykorzystać do kanapowego multi :) A tutaj wsadzę sobie ogrywaną od czasu do czasu (niestety mało, a chciałbym więcej) Laurę w wersji De-luxe, którą nabyłem drogą kupna w Retronics. Dzięki Larek za kawał dobrego szpila. A co mi tam… popromuję super ziomka – Groobego, który ostatnio na swoim kanale umieścił filmik z przejścia tej gry na jednym życiu :) Ten człowiek mnie fascynuje! Brawo Grooby.

C4 – WÓZ DRZYMAŁY – Oj, większość tego co ostatnio ogrywam, jest arcadowe. Uwielbiłem emulator MAME i cioram w te zgrane od kilkudziesięciu lat tytuły mocno. Tutaj wrzucam sobie Green Beret, który również na Borsuczej kanapie uległ moim poczynaniom. Borsuk zrobił lepszy wynik, ale to dlatego, że nabijał punkty… i nie powinno się liczyć :) Zacny to szpil sprzed lat. P.S. jak się komuś nie będzie podobać, że wykorzystuję grę z bingo 3… to sobie podmienię niedługo.

Bingo3-wojt-GreenBeret

Ktoś może mi zarzucić, że ponownie zaliczam kafelek tą samą grą. Ale co poradzić, jak grałem w nią od czasu bingo 3 chyba kolejne kilkanaście razy, co jeszcze uwieczniłem na live…

C5 – KSIĄŻĘ Z BAJKI – Wiem, to już jest nudne… ale u Borsuka na kanapie… uratowałem księżniczkę. Hmm, dziwnie zabrzmiało… no to inaczej, grając z kolegami u Borsuka, pobiłem nikczemników i przytulałem księżniczkę… znowu jakoś tak dziwnie. Dobra, prościej. Silvia została uratowana i odwiązana z krzesła, kiedy pobiłem rekord Ceru w Kung fu Master podczas GramoNaGaziowego lajwa. P.S. Tak, to też jest ponownie ogrywana z bingo 3 gra… ale co zrobię, że mi każą grać ponownie w te same gry… P.S.2 Jeśli ktoś stwierdzi, że Silvia nie jest księżniczką… tak, podmienię…

D1 – LIKE A ROBOT BOSS – Pewnego sobotniego dnia, wybrałem się do kolegi pograć w gry… aaa, to już wiecie :) No to siedząc na czerwonej kanapie, przypomniałem sobie jak się rozwala statek matkę w R-Type. Poziom trzeci jakby ktoś nie kojarzył, to praktycznie cały jest walką z bossem. Polega na rozwaleniu ogromnego statku wroga. Ten etap zawsze robił na mnie ogromne wrażenie – jest świetnie skonstruowany. P.S. Grafikę wziąłem ze strony Marka Alldridge, który w bardzo rozbudowany sposób opisał całą grę – polecam poczytać.

Czyż ta gra nie jest cudna? Pamiętam te godziny spędzone przy automacie, by w końcu pokonać tego wypasionego skubańca…

D2 – ZATKAŁO KAKAŁO – Nie jest to może spektakularny okaz kolekcjonerski, ale w związku z tym, że to kolega i w związku z tym, że lubię wspierać inicjatywy, to tym razem zaopatrzyłem się w amigową gierkę Astro Blox, napisaną, wydaną i sprzedawaną przez juena (tak, to ten od Tanks Fury i Bridge Strike). Jak tylko się z gierką uporam – bo to kolejna logiczna gra na mojej liście do ogrania – to postaram się o krótką recenzję. Tymczasem zapraszam do zakupów i wspierania twórców. P.S. kupiłem sobie też Zgreda oraz Larkową Laurę od Retronics – dla mnie to są fajne rzeczy, nie musi to być Amiga 4000.

Repip mówi, by wrzucić fotę, bo to podnosi prestiż portalu, że same takie oryginalne gry tu pokazujemy. No to mata! jak to się ładnie prezentuje w tych pudełkach… 

D3 – BÓL GŁOWY – Repip szarpnął się tutaj na Millie & Molly, czym przypomniał mi, że mam rozgrzebaną i niedokończoną grę – Baba’s Palace. Jednak tam zostało mi tylko 3 lub 4 poziomy, a to by nie wystarczyło na zaliczenie tego kafelka. M&M nie chciałem rozpoczynać – bo to jest prawie ta sama gra, zatem… sięgnąłem po tytuł, który przyciągnął moją uwagę na Rewind, Boxy Moxy na Commodore 64. Jak odpaliłem, to wsiąknąłem na kilka dobrych godzin i skończyłem ją o 4 nad ranem (nie orientując się, że cały drugi etap przechodziłem ponownie :P). Ogólnie wszyscy w internetach mówią, że poziomów jest 60, ale tak na prawdę jest ich 80 – cztery etapy po 20 poziomów każdy. Rozgromiłem grę totalnie – zdobywając wszystkie gwiazdki – tzn przechodząc wszystkie poziomy w najmniejszej możliwej liczbie ruchów. Może skrobnę reckę, jak wygram w totka z 5 tygodni wolnego :)

Borsuk się zdenerwuje, że taki mały obrazek… ale nie o rozmiar tu chodzi, a o zawartość. Na której widać, że ostatni poziom ukończyłem na maxa!

E1 – ASIOR – Otworzyli biblioteki i można już wchodzić i przebierać i wybierać. Toteż szybko z Igorem pobiegliśmy do naszych ulubionych i sobie poszperaliśmy. Oczywiście nie omieszkaliśmy sprawdzić co w nowościach planszówkowych się pojawiło. A tam mała pchełka, taka niepozorna. Rozmiar pudełka znany z innych karcianych gierek (np. Fasolki, Kameleony czy 6 bierze! – to też są fajniste gry karciane!). Tytuł – raczej nie zimowy, bo “Lato z Komarami“. Gra szybka do nauczenia się zasad, ale frajdy daje co nie miara. Losowa (bo dociąganie kart) ale też taktykę da się wypracować. Rozegraliśmy już kilkanaście jeśli nie kilkadziesiąt partii – i jest to gra, która dość często ostatnio gości na naszym stole. Polecam.

E3 – HEAVEN OR HELL – Tutaj dzięki Lokatemu, dowiedziałem się o fajnej promce na Steam czy jakimś tam innym portalu z grami. Za darmoszkę dawali ciekawego indyka – Little Nightmares. Heh, po tym co wyczynia Borsuk na swoim kanale z live’ami na PS4, gdzie prezentuje fajowe indyczki, zapragnąłem być jak On! I też chciałem indyka upiec. No i szybko zakupiłem i… tak jak w przypadku Boxy Moxy wsiąkłem. Na tyle, by połknąć tytuł w dwa wieczory. Niby liniowa gra, ale klimat ma taki, że hoho. Ktoś miał nieźle zryty beret, że to wymyślił. Przeszedłem tylko podstawkę, a wiem, że są DLC. Jak upoluję darmowe promocje (kto by tam kasę na gry wydawał), to się zaopatrzę i uzupełnię. No i jest też dwójka… jak ktoś się dowie, że jest za darmo… to dajcie znać :)

E4 – DUPLIKAT – Nie wiem, czy już Wam mówiłem… ale byłem u Borsuka i graliśmy w gry… I tam ogrywaliśmy taką fest fajną gierkę, co się nazywa Circus Charlie. Bardzo fajny to tytuł, ale w wersji arcade jest dość trudny. Są w tej grze poziomy, które ciężko przejść, wymaga to ogromnej liczby treningów – dla mnie są to konie (nie lubię i nie gram w ten poziom), bębny – trzeci poziom, tam gdzie są delfiny oraz… ostatni poziom z trapezami. Natomiast jest wersja NES-owa, która jest… lekko mówiąc, dużo prostsza. I tą ograłem sobie niedawno na moim Pegazusie. Ta wersja to betka – ciekawe czemu tak mocno uprościli ją w wydaniu na NES?

E5 – COMBO BREAKER – Tu się obawiałem, bo ja nie gram w gry, w których najłatwiej o kombosy. Bijatyki, czyli SF-y czy MK, już mnie nie cieszą (chyba, że MK na zlocie jakimś, ale ostatnio jakby zlotów mniej…). Gry eXtreme, w których repip tłucze combosy setkami, to też nie mój świat. Ale przecież każdy inaczej może traktować combosy. I ja na przykład dopatrzyłem się ich w Gyrussie, którego ogrywam za sprawą Hi-score i potyczek z Ceru. Wyzwał mnie, więc wyzwanie podjąłem. I natłukłem trochę punktów – combosy zbieramy za zbijanie fal nadlatujących wrogów. Umiem robić ich wiele, ale aby zdobyć wysokie wyniki punktowe, trzeba… odpuszczać, po to, by pokazywały się potrójne statki, za które jest znacznie więcej punktów, niż za scombosowanie wszystkich fal. Ot, taka taktyka. P.S. Jakby ktoś się chciał przyłączyć do potyczek w Hi-Score, to się nie krępujcie! Miejsca jest dużo. Filmik z rozgrywki podlinkowałem tam we wpisie, albo znajdziecie go na moim kanale.

Dobra, to by było na tyle po pierwszym miesiącu. Jeśli dobrze liczę to mam 17 oczek, czyli więcej niż Borsuk. Idzie nieźle, ale teraz będzie trudniej. Chyba, że Borsuk jeszcze raz mnie zaprosi na jakieś posiadówy i będziemy grać w gry. Trzymta się! Do następnego!
P.S. Niektórzy mówią, że nie będziemy mieli co robić, jak tak szybko się ogarniamy z tym bingiem. A może to jest taktyka? Jak u Ślepego? Zrobić szybko bingo a potem grać już na luzie?


KSH

Witam Kafelkowiczów w nowym wyzwaniu RetroBingo 4! Poprzedni zrobiłem na calaka, ciekawe czy uda mi się i tym razem. Zobaczymy co wyjdzie w praniu! A tymczasem tak przedstawia się plansza:

B2 – TURYSTA – Ciężko jest wybrać jedną ulubioną miejscówkę. Po zastanowieniu się wybór padł na tą z debiutu Monster Hunter. Ową lokacją jest malownicze Forest & Hills. Nigdy nie zapomnę jak dopiero zapoznawałem się z tą grą i nie mogłem wyjść z podziwu, jak konsola ps2 w 2004 roku mogła wygenerować takie piękne widoki! Na mnie zrobiło to piorunujące wrażenie zaraz obok oprawy z God of War czy Shadow of the Colossus na czarnulę. To właśnie tam zaczęła się moja pierwsza przygoda w świecie MH na singlu, ponieważ serwery już były tam dawno pozamykane. Za każdym razem, gdy pomyślę o tej dzikiej krainie wspominam jak grillowałem gadzie steki na tle skąpanego w słońcu wzgórza. Poczułem się wówczas jak prymitywny Makłowicz opowiadający o najsmaczniejszej jajecznicy ze zdobytego wiwerczego jaja Rathalosa, którą pożywiłem ludność całej wioski. Oprócz porośniętej trawą wzgórz znajdował się sporego rozmiaru las, oraz jaskinia w której przebywały największe gadziny. Oj tak, polowało się na potwory, zbierało się grzybki, zioła, łowiło ryby, łapało owady, oraz tworzyło się niezbędne przedmioty do przetrwania. Powierzchnia ta powróciła wraz z nowszą odsłoną MH: Generations znana tam jako Verdant Hills.

To jedno z najładniejszych miejsc w grach na PlayStation 2

B4 – WOJOWNIK DYWANU – Przyślijcie posiłki – nikt bowiem nie pokona białego i murzyna, kiedy razem wkraczają do akcji! Tak jest w przypadku Ghost Squad na Nintendo Wii. Ten segowy rail shooter, ojców Virtua Cop, zachwyci tych co lubują strzelać nie biegnąc przy tym na WSADzie. Tym bardziej jeśli chce się zagrać w trybie kooperacyjnym z kimkolwiek na jednym telewizorze. W tym wypadku moim kompanem do gry był przyszły szwagier, który poradził sobie całkiem nieźle w roli antyterrorysty. Jeśli ktoś zna zasady ze starych Virtua Cop musi wiedzieć, że w tym szpilu nie strzela się „do wszystkiego co się rusza”, szczególnie jeśli na muszce mamy niewinną, spanikowaną kobitkę. Za każde odstrzelenie zakładnika jest kara w postaci ujemnych punktów. Podsumowując Ghost Squad jest dobrą arcadówką Segi w stylu House of the Dead – masę akcji, wymyślni przeciwnicy, pełno alternatywnych dróg, bonusów. To dobra gra, ale samemu by mi się w to grać nie chciało.

Ghost Squad

C1 – WALNIĘTY WALENTY – Skop babą chłopa. A jakby tak wziąć ich ze trzy, to tam gdzie babek trzy, tam mężczyzna wie…trzy? Tak było w The King of Fighters z ’94. W każdym razie sklepałem dziewczynami z Anglii chłopaków z Japonii. W skład The Women Fighters Trio wchodzą: Mai Shiranui – ninja, Yuri Sakazaki – karateka oraz elegancko ubrana King z Francji (nie mylić z Tekkenem). W starej części nie dało się mieszać zawodnikami. Teamy były gotowe i reprezentowały jeden z dostępnych krajów. Bijatyka jest udana, tylko ja w niej jakiś słaby, stąd ten trening w Królu Wojowników.

A masz, ty brutalu!

D3 – BÓL GŁOWY – Czy zdarzało się wam, że nieraz przez granie bolała was przez to głowa? Ale nie od wielogodzinnej sesji, a od główkowania? Tak moi mili – szare komórki również sprawiają ból! Szczególnie w takich pozycjach jak Syberia 2. Kiedyś wraz z narzeczoną przeszliśmy wspólnie jedynkę, bo kiedyś jak sam zaczynałem to jej nie skończyłem. Teraz czas na drugą część opowieści, w której główną bohaterką dalej jest sympatyczna Kate Walker. Tak się akurat złożyło, że na Switchu w Nintendo Shopie gra była dostępna do pobrania w wersji cyfrowej za ponad 7 z i to wraz z pierwszą częścią! Bardzo tanio, jak za dwa świetne point & clicki. Na szczęście okazało się, że mimo braku informacji o języku polskim w grze jednak tam był i to z dubbingiem, co spotęgowało moje nabyte szczęście! Polonizacja w tej grze to mistrzostwo i to bez dwóch zdań. Same zagadki są trudne, rozwiązywalne na tyle, że nie trzeba korzystać z żadnej solucji. Sama konwersja na przenośną konsolę uważam za udaną. Nie znalazłem w niej błędów, wszystko działa poprawnie jak należy.

„Jeśli to ma zadziałać, musi czegoś brakować”

D4 – SZAJBA! – Hah, pewnie na myśli mieliście tytuły, gdzie są naprawdę psychicznie chore facjaty jak w ManhuntOutlast czy innym survival horrorze. Nic bardziej mylnego. Przedstawiam Wam gromadkę małych popierdoleńców z Animal Crossing: New Horizons! Czekaj, czekaj… serio? Jak najbardziej. Trzeba tylko dodać, że szajba objęła całą hordę antropomorficznych zwierzątek na której czele stoi sam szop pracz: Tom Nook. Chyba nie zagrałbym w tą grę, gdybym nie znał poprzednich części, jednak teraz wiedziałem doskonale na co się piszę i co w tym wszystkim najlepsze – nie żałuję! Wyobraźcie sobie, że trafiacie na wyspę, gdzie zamieszkuje zaledwie parę gadatliwych zwierzątek. Rozwój wyspy jest w żaden sposób ograniczony, nie musisz wszystkiego robić od razu (z początku i tak się nie da tego zrobić), a pewne przysłowie modyfikuje się samo: „co masz zrobić dziś, zrób jutro”. Pośpiech to główny antonim tego simsopodobnego szpila. „Spooookoooojnie, na luuuuzie” ogarniasz podstawowe sprawy i w zasadzie może was nie interesować nic. Myślę, że każdy fan Harvest Moona, czy Rune Factory powinien w to zagrać jeśli jeszcze nie grał. Mamy dokładnie typowy schemat japońskiego hobby – łapiemy owady, oraz łowimy ryby, ale nie tylko. Fani archeologii czy kulturoznawstwa będą również zachwyceni. Co do samym zwierzątek to każdy z nich jest na swój sposób pozytywnie zwariowany i ma charakterek. A to jeden chce być gwiazdą pop, inny uwielbia biegać i szaleć, inny będzie Was gnębił listami. Tak jest, takie są właśnie zwierzęta w Animal Crossing. Oprócz tego mamy pewien nowy element, który niewątpliwie wzbogacił serię – crafting. Dzięki niemu sami możemy tworzyć przedmioty które stają się w końcu zużywalne. Druga nowość to zwiedzanie losowych wysp w celu zbierania surowców, poznawania nowych zwierząt w celu imigracji na naszą wyspę. Jak dla mnie coś pięknego. Szata graficzna wiele się nie zmieniła – wciąż wygląda bardzo podobnie do tej z N64 i to nie zmienia się od lat. Jedynie poprawiają tekstury, światła i dodają ówczesne efekty graficzne jak rozmyte tło. Należy również pamiętać, że to właśnie Animal Crossing wprowadziło po raz pierwszy prawdziwą synchronizację czasu co do minuty z czasem rzeczywistym. Już na Nintendo 64 konsola przekazywała czas rzeczywisty do gry, dzięki czemu dzień w grze był w dzień u nas, to samo tyczyło się nocy. Do tego pora roku również odgrywa bardzo ważną rolę, dzięki czemu ma się wrażenie, że gra jest rzeczywistością. Za oknem śnieg i w Animal również tam jest! Osobiście co jeszcze spodobało mi się w nowej odsłonie, to granie na jednym Switchu w dwie osoby tworząc party mode, gdzie razem z kimś przemierzasz swoją wyspę. Podsumowując nie jest to gra dla każdego, jednak każdy kto potrafi się cieszyć „małymi rzeczami”, ma odrobinę czasu dziennie i wyznaje zasadę „carpe diem” powinien w to zagrać jeśli ma Switcha. Polecam!

KSH sam zafundował sobie szalone wakacje, gdzie zwykła rozbudowa sklepu jest celebrowana

E5 – COMBO BREAKER – Pod tym hasłem może kryć się wiele rodzajów gier od sportowych, beat’em up po bijatyki. Ja wybrałem Samurai Shodown V Special, jedną z najkrwawszych w serii, ponieważ chciałem tam ukończyć story mode jedną z moich ulubionych postaci: Genjuro Kibagami. Wojownik ten znany jest jako hitokiri (morderca). Podczas swojej drogi zabija każdego po kolei aby spotkać się z tajemniczym czarodziejem Shiro Tokisadą.

W tym mordobiciu od SNK jest pewnego rodzaju nastrój, którego ciężko jest znaleźć w innej grze. Tuż obok The Last Blade to jedyna godna bijatyka umiejscowiona w mitologicznej Japonii. Mamy więc tytułowych samurajów, ale też inne ciekawe postacie jak bogowie, czy demony Kraju Kwitnącej Wiśni. Zdecydowanie jest to jedna z najlepszych w serii, a jakiś czas temu wyszła całkiem nowa odsłona Samurai Shodown w pięknej szacie cel shadingowej. Z tego co widziałem jest piękna, mam nadzieję kiedyś w nią zagrać.

Screenshoty zapożyczone są z mobygames.com, fightersgeneration.com oraz monsterhunter.fandom.com. Niektóre pochodzą od autora.

Prezesowa

Ostatnio w jednym z komentarzy pochwaliłam się moją wspaniałą taktyką – zaliczaniem kafelków po kolei i odhaczaniem. Jak to zwykle bywa – nowy rok, stara ja :p Zatem kolejność znów będzie randomowa, choć liczę na to, że uda mi się wprowadzić jakąś pozytywną dyscyplinę w tym temacie ;) Tym bardziej, że niedługo powrót do szkoły (jak to czytacie, już jest). Co udało mi się ogarnąć w styczniu?

D2 – Zatkało kakało

Na początek mocno konsumpcyjnie. Nie tak dawno na Facebooku wyświetliła mi się reklama stronki oferującej mystery boxy – maginarium.pl. Jedną z opcji był zakup tegoż w wersji z retro grami. Pomyślałam – czemu nie? Trochę poczułam to po kieszeni, ale czego się nie robi dla retro stuffu! Co prawda firma ta nie miała autoryzowanych produktów, ewidentnie cała zawartość była robiona z grafik google i innych takich, ale dzięki temu więcej dobroci znalazło się w środku. Na zdjęciu tylko część, gdyż resztę wywiozłam do domu rodzinnego – breloczek z Kirbym i Super Mario, przypinki z Mortal Kombat, plakat z Linkiem oraz poszewka na jaśka, podkładka pod myszkę z grafiką z Castlevanii, kubek z Mario Kart, podkładka z któregoś Finala (miło, jeśli ktoś rozpozna, która część (Final VI, w tle macki Ultrosa – Nacz.Os. Rep)). Generalnie całość super, chyba się jeszcze kiedyś skuszę.

C3 – Magia

Nie tak dawno odwiedziłam w weekend rodzinne Podkarpacie, nie mogło się zatem obyć bez podłączenia Pegasusa do telewizora! Jako że mamy w domu chyba trzy takie sprzęty, na każdym z nich hulają inne carty, trzeba się sporo nagimnastykować, żeby wybrać odpowiedni z nich do ogrania możliwie największej ilości tytułów. Ale od czego jest dmuchanie w grę! W moim domu uruchamianie niedziałającej gry było dwuetapowe – najpierw dmuchanie, a gdy to nie pomagało, wyjmowanie z pudełeczka. Ostatecznie jeden podmuch wystarczył do odpalenia Ninja Gaiden III ;)

B2 – Turysta

W życiu prywatnym turystka ze mnie żadna – regularnie odbywam jedynie trasy dom – sklep – miejsce pracy – kościół. Natomiast w grach to już co innego :) Na pewno jedną z moich ulubionych miejscówek jest Lublin, który sobie stworzyłam w grze The Sims 2, ale postaram się nieco bardziej wysilić. W wydanym pierwotnie na PS3 Beyond: Two Souls jest etap, kiedy główna bohaterka, Jodie, zatrzymuje się u indiańskiej rodziny. Nie będzie jakimś wielkim spojlerem, jeśli napiszę, że familię trapi duch przeszłości i nasza postać ma przy okazji pomóc w wypłoszeniu nieproszonego gościa. W tym celu zwiedza okolice i zbiera fragmenty wspomnień z przeszłości (napisałam to w ogromnym uproszczeniu). Wokół niewielkiego domku jest niemal czerwono. Miejsce to otaczają skały i nieliczna roślinność. Przypomina to nieco Wielki Kanion. Nie wszędzie da się dojechać koniem, ale twórcy udostępnili nam całkiem niezły widok.

1D – Like a Robot Boss

Jak wspomniałam wyżej, byłam chwilę u rodzinki i wraz z ojcem, który nabył PS4, wspominaliśmy dobre czasy Szaraka. Rozentuzjazmowany Prezes Senior ;) podłączył PSX-a i odpalił Digimon World, grę, która obok FFIX ISS Pro Evolution 2 najczęściej gościła w konsolce. Próbowaliśmy zwerbować ostatnie dwa stworki do miasta, kiedy to, po kilku nieudanych próbach, podbiliśmy do kolejnej walki z głównym złym, który oficjalnie kończy grę, Machinedramonem. Jako że mój Whamon każdym uderzeniem zabierał mu punkt HP, skorzystałam z ataku trucizną, który mocno skrócił tę nierówną walkę – oczywiście ja miałam przewagę, bo mogłam rzucać punkty życia i ataku ;)

digimon world recenzja

A4 – Matrioszka

Choć jestem NES-omaniaczką, nadal trafiam na tytuły, które są mi obce lub grałam w nie niegdyś przez 5 sekund. Do pierwszej grupy należy Cowboy Kid, przygody kowboja, który zostaje szeryfem i ma za zadanie pozbyć się łotrów znanych z lokalnych plakatów. Tytuł jest bardzo zabawny, zawiera sporo elementów RPG, a umykający czas dodaje emocji rozgrywce. Nie samymi walkami z bandytami żyje nasz protagonista, ponieważ oprócz walk może się również oddać innym rozrywkom. Najlepiej mi szło na strzelnicy, gdzie zadaniem było strzelanie (kto by pomyślał?) do kartonów z bandytami, przy równoczesnym unikaniu odruchowego eliminowania kobiet, jakie się również pojawiały. Podobny mechanizm znamy z jednej z gier na pistolet. Można było jeszcze siąść do stołu i zmierzyć się w black jacku, niestety bliższy jest mi poker, więc nie zaszalałam.


Czarny Ivo

No to mam kolejny rok, kolejne bingo. To już czwarta edycja i chyba ta zabawa zostanie z nami już na stałe. Nowy rok to dla mnie zawsze dużo energii do ogrywania gierek. Później entuzjazm nieco spada, ale początek jest niezły i parę pól udało mi się odhaczyć. Jeśli nie zamulę to może w końcu wbiję calaka, bo z edycji na edycję jest trochę łatwiej. Jak z grami! Ale kto wie, może od 5 edycji wrócimy do hardcoru. Taki Darks Souls Bingo :P

[Combo Breaker] Jak combo to zdawać by się mogło, że tylko bijatyki wchodzę w grę, ewentualnie jakieś sportówki. A ja to pole wbiłem grając w Puyo Puyo Tetris 2 – grę logiczną! Może nie każdy jest zaznajomiony z serią Puyo Puyo więc śpieszę z zasadami. W odróżnieniu od Tetrisa tu zamiast klocków spadają kolorowe glutki w czterech różnych barwach. Jeśli pod kolor połączymy co najmniej cztery z nich – pękają i zdobywamy punkty. Pomnażamy ich ilość jeśli wbijemy combo czyli wywołamy reakcję łańcuchową, która za jednym razem połączy wiele takich kolorowych tercetów. Gra się w to świetnie, ale póki co jestem w te klocki (glutki) jeszcze bardzo słaby. Tryb Story jest fabularnie pomijalny, ale wielość atrakcji pozwala na bogate rozgrywki kanapowe w większym gronie.

[(-_-)] Co do gry z ninją to jak na zawołanie 26 stycznia miała miejsce premiera indyczka o tytule Cyber Shadow. Kierujemy tutaj cyber ninją, który oczywiście musi uratować świat. Produkcja stylizowana jest na gry 8 bitowe i wyszła wyśmienicie. Grafika, muzyka i rozgrywka stoją na najwyższym poziomie. To samo można powiedzieć o trudności, bo momentami to naprawdę nie przelewki. Z początku zaczynamy tylko ze skokiem i podstawowym atakiem ale szybko zdobywamy kolejne umiejętności jak sprint, chodzenie po ścianach, podwójny skok i musimy się nauczyć nimi sprawnie operować. Bardzo polecam, istna perełka. Wyczekuję wersji pudełkowej :D

[Wóz Drzymały] Tutaj od razu wrzucę dwie gry bo skończyłem Metal Sluga i Metal Sluga X czyli jedne z pierwszych odsłon tej genialnej serii. Nie ma się co tu chyba za bardzo rozpisywać bo zapewne każdy tytuł kojarzy. Obydwie części zdążyłem zaliczyć kilkukrotnie solo i w kooperacji. Nie zawodzi nigdy.

[Ból głowy] Z żoną w wolnych chwilach (od innych gier) pykamy sobie trochę w The Lost Viking. Przyznam, że w kooperacji średnio się ten tytuł sprawdza, ale to wciąż genialna gierka. Trzech protagonistów to bardzo pocieszna kompania umilająca czas spędzony na rozgryzaniu kolejnych problemów i łamigłówek. Nie raz jest irytująco, bo zgon choćby jednego z trzech wikingów uniemożliwia ukończenie poziomu, a „zazgonić” łatwo. Niby każdy ma 3 pkt życia, ale bardzo dużo pułapek zabija od razu. Ba! Nawet upadek ze zbyt wysoka zabiera jeden punkt zdrowia. Najbardziej denerwuje gdy skusimy tuż przed metą. Na szczęście jest system haseł, więc jakoś to idzie.

[Magia] Hmm trochę zbyt łatwe pole. No więc… kupiłem ostatnio Rockmana X3. Na początku nie chciał działać, ale … przedmuchałem kartridż i działał! Magia!! Chwilę pograłem i tyle. Spoko gierka, ale już na pierwszy rzut muzyka wypada na minus. Szczególnie na tle poprzednich odsłon serii.

[Asior] Dzięki uprzejmości kolegi miałem wraz z żoną możliwość gry dostępnej wyłącznie drogą Kickstartowego wsparcia – Honey Buzz. Zarządzamy tutaj swoim ulem i pszczołami robotnicami. Rozbudowujemy kolejne plastry miodu w celu uzyskania lepszego miodu, handlujemy nim z leśnymi zwierzętami na targu, zbieramy pyłki i cieszymy się generalnie przyrodniczą harmonią niczym w bajkach. Szczególną robotę robi tu wykonanie, które wykonane jest z największym pietyzmem – szczególnie porcje miodu. Polecam każdemu kto będzie miał okazję zagrać.

[Like a Robot Boss] No cóż załatwiłem niejednego bossa robota w Cyber Shadow czy Donkey Kong Country 3, no więc ten tego…odhaczone!


Przypominam że to nie jest impreza zamknięta i liczymy również na Wasze typy w komentarzach! Jak zwykle uruchomiłem po prawej stronie banner „Retro Bingo” którym na skróty dostaniecie się do najnowszego podsumowania (na mobilkach trzeba posmyrać na sam dół)

 

Naczelna Osoba na stronie, czyli Nacz.Os. (zajmuje się wszystkim i niczym). Hedonistyczny megaloman o sercu z pikseli. Ulubione gatunki: platformery, sporty extreme w sosie arcade, carcade, logiczne, klasyki z C64 i wszystko co wyzwala adrenalinę! Posiadane platformy: C64, PSX, PS2, GC, Wii, PSP, PC, DC, Xbox