Z padem wśród zwierząt: DOG edition

Strange dogs – trylogia psiakowa

Za garść sierści. Bezimienny pies z pozycji „Duck Hunt” przez lata tak mocno wkurzał graczy swym złowieszczym śmiechem, że ponad dwie dekady później powstał mod, w którym mogliśmy zastrzelić też jego. W 1985 roku wielu próbowało, ale nie było to graczom dane. Psiak do dziś pozostaje chyba najbardziej denerwującym szczekunem w historii gier wideo.

Za kilka „szczeków” więcej. Zakończenia UFO w serii „Silent Hill” do dziś mają swych fanów i antyfanów. Jedni twierdzą, że to świetny, kampowy zamysł, drudzy obstają przy tym, że ponura pozycja nie powinna zawierać tak zabawnych elementów (można byłoby się z tym lekko zgodzić, gdyby nie to, że tego zakończenia nie można odblokować za pierwszym przejściem gry). Druga część, będąca jedną z najlepszych pozycji w historii gier wideo, może jednocześnie poszczycić się absolutnie cudownym zakończeniem UFO. Kto nie widział shibu odpowiedzialnego za kreację tego świata, musi koniecznie nadrobić. Psiak powraca też w, najlepszym mym zdaniem UFO-endingu z „Shattered Memories”, gdzie siedząc na tapczanie psychoanalityka dr Kauffmana oznajmia iż „My mother was a bitch”.

A kumpla od flachy, Piramidogłowego, damy tutaj…

Dobry, Zły i Liniejący. Pamiętacie psiaka z „Parasite Eve”, który z przemiłego szczekuna stał się ohydną abominacją? Fantastyczna scena FMV była dla gier wideo w 1998 roku, dla niektórych takim szokiem, co podobne ujęcia w filmowym „Coś” Carpentera kilkanaście lat wcześniej. Pokazywano ją na długo przed premierą i była ona przywoływana i opisywana nawet w magazynach filmowych z tamtego okresu. I choć seria miała w swym dorobku jeszcze lepsze animacje, to właśnie scena z ohydną transformacją psa, do dziś pojawia się w wielu rankingach na najbardziej niezapomniane FMV w historii.


Najsłodsze psiaki jaki widziałeś

Psiak, taki wkurzający, pojawia się też w kultowej już, niezależnej perełce „Undertale”. W tym wybitnym szpilu, który nawet został podarowany papieżowi Franciszkowi (ciekawe czy zagrał? Pewnie tak samo jak Obama przeszedł naszego Wiedźmina), pojawia się śliczny, wiecznie uśmiechnięty i merdający ogonem biały psiak Annoying Dog, który – jak przyznał twórca – jest jego alter-ego. Pokazuje się on wielokrotnie na naszej drodze, zawsze coś psocąc, a jego najściu towarzyszy przeurocza melodyjka („Dogsong”). W zależności od tego, jaką ścieżką gry podążyliście, możecie się dowiedzieć, że tytuł ten powstał poprzez szczekanie naszego Wkurzającego Psa, lub to, że ten…został prezydentem. Taka psia magia. Zapraszamy do Polski. Prezydent pies zamiast marionetki to zawsze lepszy wybór.

Bo to, że psy potrafią zajść wysoko w hierarchii wiadomo od dawna. O ile w serii „Star Fox” koty i lisy mogą co najwyżej dosiąść za stery statku i wypełniać rozkazy dowództwa, o tyle buldog generał Pepper kieruje całą armadą Gwiezdnej Floty. Psy górą! Zapytajcie Borsuka, którym rządzi psiak Monty. To on wyprowadza go na spacer, nie odwrotnie!!

Miłość psa trwa aż po grób…

Aha, pamiętajcie, że „Wszystkie psy idą do nieba”!! Jeden z nich nawet trafił do gry Nintendo – „Luigi’s Mansion 2”. Uroczy Polterpup juma regularnie klucze Luigiemu i ten musi mu sprać kuper. Jednocześnie nakarmiony złotą kosteczką psiak potrafi przywrócić hydraulika do życia. Ambiwalentny w działaniach pchlarz? Nie, biedaczkowi się po prostu nudzi – zawsze wyobrażałem sobie, że niedobry rolnik z Kutasowiczów Górnych zatłukł go szpadlem, psiak trafił przez przypadek do pustego zamku, gdzie warował przez 10 lat, aż pojawił się Luigi – jedyny osobnik, z którym jest szansa zabawy. Tak było, naprawdę!

Innym „duchopsem” jest Zero, którego właścicielem jest Jack Skellington, bohater burtonowskiego „The Nightmare before Christmas”. Sympatycznego psiaka spotkamy zarówno w adaptacji gry z 2004 roku jak i w trakcie przygód Sory w serii „Kindgom Hearts”. Swoją drogą nasz nastoletni gamoń musi mieć słabość do psów, wszak jego towarzyszami są Pluto i Goofy. I mysz. O gryzoniach kiedy indziej…


Pies głównym bohaterem

A propos duchów i ich tępienia – od tego jest ferajna z psiakiem Scooby-Doo na czele, który dopóki nie dostanie chrupki, nie wyruszy na poszukiwanie (szanuję ten szantaż – „najpierw zaliczka, albo nie robię!”). Nie ma co wymieniać gier, gdyż na przestrzeni 35 (!!) lat powstało ich ponad trzydzieści, zaczynając już w 1983 roku od Intellivision, na popierdółkach na smartfony w tym roku kończąc. Lista w kolejnych latach z pewnością się wydłuży.

Inną psiną, znaną od dziesiątek lat jest z pewnością owczarek collie “Lassie“. Wraz z kolejnym filmowym remakiem z 2005 powstała też gra. Film przepadł, ale zyskał drugie życie w pewnym memie, gdy okazało się, że grający tam Peter Dinklage (grający w “Grze o Tron” Tyriona) wypowiedział kwestię “Winter is comming”. Nie udało się też pozycji od Blast Enterntaiment, uznawanej za jedną z największych abominacji w historii gier wideo (chodzi zarówno o grę jak i developera). Z drugiej strony, o tym tytule na 40 minut gry powstało sporo prześmiewczych filmów na YouTube. Coś za coś. Biedna Lassie!

Mówili – “No chodź. Wszystko będzie dobrze” Ludzie to strasznie kłamliwe kurwy…

Rakieta w kształcie kości ląduje na Ziemi, chociaż akurat po uderzeniu, wygląda raczej jak wielki fallus, który wbił się w kakaowe oko (sprawdźcie intro jeśli mi nie wierzycie). Z rakiety wyłania się Wonder Dog, który był jednym z pierwszych tytułów Segi CD (1992 rok). Grze można przypiąć kultowy cytat „What we’ve got here is a failure to communicate”, wszak fabuła na pudełku i gamplay jedno, a animacja na płycie CD drugie. W jednej psiak ma ocalić swoją planetę i zbiera na Ziemii jakieś duperele, w drugim – w przejmującym intro animatorzy pokazali kosmicznego psa, który kumpluje się z małym chłopcem, ale jego ojciec olewa go i razem z płaczącym berbeciem odjeżdżają w siną dal. Pies goni za nimi, ale nie ma szans. Wraca na statek, nakłada kostium „Super-Psa” i rusza na poszukiwanie…nie, nie dzieciaka. Ta animacja nie miała z właściwym celem gry nic wspólnego. Blisko dwie dekady później podobną manianę odwalono w trailerze „Dead Island”. Taki, ciekawie przemyślany emocjonalny szantaż.

Lepiej poradził sobie pies Ralph, który także pojawił się w 1992 roku, jako główny bohater amigowego platformera „Sleepwalker”, który musi uchronić swego pana przed nabiciem guza. Dzieciak Lee lunatykuje, więc jego dzielny szczekun stara się go ochronić przed nierozważnym krokiem naprzód. Tu trzeba będzie zamknąć kratkę ściekową, tam przerzucić pana nad przepaścią, przeprowadzić przez ulicę przy zielonym świetle, ustrzec przed spadającymi kamieniami itp. Fajna pozycja, choć nie próbujcie brać jej na serio. Jeśli znaliście kiedy osobiście jakiegoś lunatyka (albo czytaliście o seksomii), to z pewnością wiecie, że taki człowiek nie tylko nie chrapie, to jeszcze całkiem sensownie potrafi się komunikować z otoczeniem. Wyciągnięte przed siebie ręce to typowy mit o tej przypadłości.

Muszę sobie załatwić innego pana…

Psiakiem jest też raper PaRappa („Parappa the Rapper”), który nieszczęśliwie się zakochał i teraz próbuje zaimponować swej wybrance. Musi m.in. nauczyć się gotować, zrobić prawo jazdy, czy nauczyć się sztuk walki. Szkoda, że jego dwaj kumple, zamiast go dopingować, nie podpowiedzą mu, by znalazł sobie inną kobietę, która na dzień dobry, nie stawia mu wymagań. Ah, ta ślepa miłość…

Wspominałem już o Frontier’s Development pracujących przy przygodach Gromita. W 2003 roku stworzyli dość mało znanego platformera „Dog’s Life”. Psiak Jake jest zakochany w suczce Daisy, a gdy pewnego dnia ta zostaje porwana, nasz pchlarz rusza na ratunek. Jak to pies – wykopuje kości, znaczy teren, wykonuje zadania poboczne dla ludzi na danym terenie (znajdź i przynieś kundlu!), a na końcu musi skopać dupsko innemu szczekunowi. Niektórzy porównują tę pozycję do dziecięcego GTA. Najmocniejsze na koniec – Jake pomaga uwolnić inne psy, które mają zostać przerobione na…kocią karmę. Nynek zawsze wydawał mi się podejrzany.

Chcesz na dogfight?

Fani piesełów z pewnością zaopatrzyli się swego czasu w „Nintendogs”, które rozwinęło tylko pomysłowo ideę Tamagotchi. Chyba nawet nieoczekiwanie dla twórców pozycja ta, okazała się drugą pozycją, pod względem największych sprzedażowych hitów na DSa, osiągając zawrotną liczę 23 milionów opchniętych kartów. Tylko nowy Mario Bros miał większą siłę nabywczą. Osobiście polecam mocno przejechać po sierści żywego szczekuna – żaden wyświetlacz, czy fallus-styllus tego z pewnością nie odda.

 

Do zaszczekania!!

Monty lubi to!! TOP DOG tekst!!
Chcesz miłości aż po grób? Psa sobie kup!!

 

Autor: Tomasz Żamojtuk
“Grifter”


Bliźniaczy artykuł o przygodach kotów w grach video nasz zgredziol Grifter napisał dla zaprzyjaźnionego portalu www.crossplay.pl. Znajdziecie go w TYM MIEJSCU. Polecamy!

Abandon all hope, you who enter here.