Gramy na Gazie | BC’s Quest for Tires – Video (recenzja, przejście gry, ciekawostki)

Zapraszamy dzisiaj na jaskiniowe zaloty w pięknych okolicznościach przyrody połączone z brawurową jazdą na jednym kole! Pamiętacie jajcarskie Quest for Tires? A cóż to było takiego? Rysunkowa wyprawa jaskiniowca, jazda, jazdeczka, wręcz jazdunia na kamiennym kole poprzez niebezpieczne prehistoryczne krajobrazy, której celem było uwolnienie blondyny z dużym cycem! Brzmi zachęcająco? Jednakże jest niebezpiecznie! Naszą podróż będą starały się umilić krwiożercze drapieżniki, a nawet dinozaury! Z tymi bestiami to przesadziłem, ale w tej bardzo polarnej swego czasu grze znajdziecie jakiegoś brontozaura, a nawet wredne grube babsko, które wali nas maczugą w ryj! Pewnie celem późniejszego gwałtu, wiec jakby nie patrzeć drapieżnik z niej jest okrutny! Dosyć wstępu, zapraszamy na jeden z najkrótszych odcinków Gramy na Gazie, w którym Larek i Borsuk przeniosą się w czasy jaskiniowców i pojeżdżą trochę na pradawnym rowerze, a raczej monocyklu. Jedziemy z tym koksem!


JASKINIOWCA ŻALE

WYRYTE W STAREJ SKALE…

I pałą, i pałą i pałą przez łeb!

Tak wyglądają pradawne zaloty!

Z ukrycia, znienacka, maczugą JEB!

Zaciągasz swą lubą do groty!

Zaspokojenie żądzy i potrzeb!

Nim wyjdziesz naciągnij galoty…

Co później? Zarabiaj rodzinie na chleb!

Bo w głowie ci były głupoty…*

*Hmm. A gdyby pożarł ją jakiś dinozaur, miałbym święty spokój…

Telewizyjna reklama BC’s Quest for Tires na Colecovision była przednia.


CIEKAWOSTKI

ZNANE I LUBIANE. Odcinek ten nagraliśmy parę miesięcy temu na naszym urlopie, kiedy wraz z jaskiniowcem Larkiem nakręciliśmy wielki maraton filmowy. Pośród długaśnych przeglądów i gier molochów potrzebowaliśmy także szybkich szpili, przy których można się odprężyć i miło spędzić chwilkę… Kiedy więc tak zastanawialiśmy się jaką pozycję wybrać do naszego cyklu, padło na Pogoń na Kole z wielce zasłużonej firmy Sierra On-Line. Musicie wiedzieć, że ta jaskiniowa zręcznościówka była bardzo popularna w Polsce w latach 80-tych zarówno na Małym Atari, jak i na Commodore 64. Praktycznie każdy posiadacz tych mikrokomputerów grał w ten tytuł i zapewne większość go ukończyła, gdyż jest on naprawdę łatwym wyzwaniem. No, może nie wszyscy, gdyż jeden moment był w tej produkcji mocno upierdliwy. Który? Kiedy w trakcie naszej szaleńczej jazdy na kole musimy przeskoczyć wielką rozpadlinę! Jasny gwint! Tam zawsze ginąłem ja, mój kuzyn Gałas, kumpel Ceru… Nikt z nas nie wiedział, że w tej grze można przygazować do dechy wciskając FIRE + prawo… Dopiero, gdy na szkolnych przerwach rozniosła się informacja o nieznanych wcześniej umiejętnościach naszego kolarza pierwotnego, w rozradowaniu ukończyliśmy wszyscy Quest for Tires! Dobra, pogadamy o tym sobie także w recenzji, teraz czas przedstawić firmę, która stoi za tym tytułem. A raczej przedstawiać jej zbytnio nie trzeba, gdyż jest to znana i lubiana…

Tył pudełka na Apple II. Popatrzcie na screeny! Hmm. Piękne fałszywki…

SIERRA ON-LINE. Ktoś nie zna tego giganta gier przygodowych, tekstowych, czy tekstowo-przygodowych, spod którego skrzydeł wyszły tak uznane swego czasu serie przygodówek jak Space Quest, King’s Quest, Police Quest, czy przygody zboczeńca erotomana zwane Leisure Suit Larry? No i oczywiście masa innych przygodówek… Zakładam, że 100% graczy wychowanych na komputerach PC kojarzy Sierrę i jej wielce przebojowe oraz ogromne objętościowo produkcje.  Dla miłośników historii dodam, że firmę utworzyło małżeństwo Ken i Roberta Williams w 1979 roku pod nazwą On-Line Systems w słonecznym miasteczku Simi Valley w Kaliforni. To bardzo zasłużeni twórcy, których dorobek bez problemu znajdziecie w internecie i praktycznie każdy miłośnik retro grania zna tych kreatywnych ludzi. Pierwszą ich grą była oczywiście tekstowa przygodówka zwana Mystery House, wydana na Apple II w 1980 roku, która okazała się sporym sukcesem. Tytuł napisała hobbystycznie Roberta Williams, głównie dla siebie, a sprzedał się on w ilości ponad 10 tysięcy egzemplarzy poprzez sprzedaż wysyłkową. Trzeba zaznaczyć, że była to też jedna z pierwszych, jeżeli nawet nie pierwsza gra horror w historii naszej branży. Sukces Tajemniczego Domu spowodował, że małżeństwo pomyślało o poważniejszym zajęciu się biznesem gier komputerowych i tak narodziła się ta sławna firma i jej przygodówkowe serie.

W Tajemniczym Domu bawią się na ostro! (Apple II).

Nie jest to artykuł o firmie z Kalifornii, więc w skrócie tylko powiem, że stali się oni w latach 90-tych zeszłego wieku jednym z największych wydawców gier na PC i na przykład pod ich egidą wydano pierwszą cześć kultowego Half-Life’a, czy wspaniałe kosmiczne strategie z serii Homeworld. W pierwszej dekadzie XXI wieku, gdy Sierra wchodziła w skład wielkiego Vivendi Universal, a później Activision – nie układało im się już tak dobrze jak w poprzednim stuleciu. Nie będziemy wchodzić w szczegóły, jednakże smutnym faktem jest, że ta zacna firma rozwiązała się bodajże w 2008 roku. Na szczęście (zależy dla kogo) Activision w roku 2014 powołało do życia markę Sierra i pod znanym logotypem wydało nową wersję  kultowego King’s Quest (niezła, ale bez rewelacji) oraz kapitalnego shmupa Geometry Wars 3 Evolved i kilka pomniejszych tytułów, po czym znowu nastąpiła stagnacja. Czy ujrzymy jeszcze logo z górami Sierra Nevada na jakichś nowych produkcjach? Jak to mówią wróżki i wróże – pożyjemy zobaczymy, albo i nie zobaczymy…

point and click historia miłości do gierSpace Quest 2 – flagowa seria kosmicznych przygodówek Sierry. (PC).

Przyjrzyjmy się jednak 8-bitowym początkom tego potentata wydawniczego, jak radził sobie na rynku popularnych w naszym kraju 8-bitowców? A różnie, różniście, kwadratowo i kuliście. Firma skupiała się oczywiście na tym, co lubiła robić najbardziej, czyli na tworzeniu klimatycznych i ładnych gier tekstowo – przygodowych oraz prekursorów gier RPG. Zarówno na Atari, jak i Commodore 64 pojawiły się takie zaciekawiające produkcje jak: Troll’s Tale, Dragon’s Keep, czy kultowa seria Ultima. Na Atarynie znajdziecie również graficzną tekstówkę opartą na wybitnym filmie Jima Hensona zatytułowanym Ciemny Kryształ (Dark Crystal). Co dziwne oprócz tych ambitnych produkcji, Sierra wydawała także multum najróżniejszych prostych gier zręcznościowych, spośród których w pamięci polskich graczy najtrwalej zapisały się: Jawbreaker – prosty klon Pacmana (pamiętacie, jak szczotka myła zęby naszej szczęce pomiędzy etapami?), Oill’s Well – fajna wariacja na temat Mrówkojada (Aardvark), czyli wcinanie kropek pod ziemią oraz przede wszystkim konwersja legendarnej żaby, czyli Frogger z automatów arcade. Właśnie skoro jesteśmy przy ropuszce przechodzącej przez jezdnię, który Frogger na Atari 8-bit bardziej wam się podoba? Ten od Sierry, czy ten od Parker Bros? Komodziarze zapewne pamiętają także  świetną i w swoim czasie piękną grę edukacyjną z Kaczorem Donaldem w roli głównej, czyli Donald Duck’s Playground. Polecam tym, którzy nie znają, a ci co pamiętają niech sobie odświeżą, bo warto.

Ciemny Kryształ wykorzystywał artefakty na Atari XL/XE.

KOMIKS B.C. Należy jeszcze napomknąć, że gra powstała na podstawie komediowego komiksu o jaskiniowcach zwanego B.C., który w formie pojedynczych pasków komiksowych lub stronic ukazuje się w Stanach Zjednoczonych już ponad sześćdziesiąt lat! Jego pomysłodawcą i autorem był Johnny Hart, zaś zadebiutował on w 1958 roku na łamach New York Herald. Ta historyjka obrazkowa o śmiesznych przygodach jaskiniowców jest kontynuowana po dziś dzień przez wnuczka Harta, niejakiego Masona Mastroianniego i pozostaje najdłużej nieprzerwanie wydawanym komiksidłem na świecie. W omawianej dzisiaj grze występują postacie znane z rysunkowych kadrów, a sama grafika jest stylizowana na kreskę znaną z historyjek Harta. Fajnie, naprawdę fajnie i w połowie lat 80-tych przywoływało to radosnego banana na twarze dzieciaków oraz pewnikiem podobało się wszystkim. Na podstawie komiksu powstały dwie telewizyjne krótkometrażówki: B.C. The First Thanksgiving oraz B.C. A Special Christmas.

Znak twardego nakazu…

NAGRODY. Nie dziwi więc, że jaskiniowa wyprawa po ukochaną zdobyła w momencie premiery wiele prestiżowych nagród i miała całkiem dobrą prasę. Nie będę wymieniał tutaj wszystkich laurów, tylko parę najbardziej znaczących. Family Computing przyznał jej tytuł najlepszej gry dla młodszych, Billboard Magazine wyróżnił za najlepszą grafikę i dźwięk w grach video, zaś na Colecovision została ona nawet grą roku. Zgarnęła także Złotą Dyskietkę przyznawaną przez Computer Games Magazine jako Najzabawniejsza Gra Video 1984 roku. Myślę, że właśnie za humor i za jedną z pierwszych prób przedstawienia komiksu w grze video (może ktoś w komentarzach poda wcześniejsze) należały się szczególne słowa uznania twórcom Quest for Tires. Gra dostarczała ubawu po pachy, niestety bardzo krótkotrwałego, rzekłbym błyskawicznego, ale zawsze…

Tony Hawk zawstydzony…

KONTYNUACJA. Rok po premierze pierwszej gry w świecie B.C., czyli w 1984 roku wydano udaną kontynuację zatytułowaną Grog’s Revenge, w którą miałem przyjemność zagrywania się, ale tylko na Commodore 64, gdyż nie ukazała się ona niestety na Atari. Niestety, ponieważ to moim zdaniem produkcja lepsza niźli prequel, bardziej urozmaicona pod względem mechaniki i grywalności. Tym razem nasz jaskiniowy Thor (tak właśnie brzmi imię tego gagatka) na swoim monocyklu zapiernicza po górach. Rozgrywka jest zupełnie inna, gdyż tym razem nie jedziemy ciągle w prawo, lecz jeździmy sobie po zboczu w każdym możliwym kierunku (widok wtedy jak w chodzonych bitkach), a nawet możemy przejeżdżać tunelami poprzez mroczne wnętrze skalistych szczytów. Akcja wtedy jest przedstawiona z lotu ptaka, zaś my widzimy tylko kierownicę naszego roweru oraz snop światła jaki rzuca przed siebie. Bardzo fajnie pomyślany etap przerywnikowy! Celem rozgrywki jest zbieranie jakichś robaków, czy kamyków, które udają tutejszą walutę i zapłata nimi za możliwość przejazdu na kolejny szczyt, i kolejny, aż do osiągnięcia najwyższej, monumentalnej góry, gdzie poznamy sens życia… Grog’s Revenge otrzymał wysokie oceny w prasie (przesadzone 91% w Zzap!64), ma naprawdę świetną grafikę, ale niestety posiada wady pierwowzoru. Jakie? Jest znowu zbyt łatwy i znowu cholernie monotonny, na szczęście jednak nieco dłuższy. W tym tytule robimy w kółko to samo i jego żywotność pomimo początkowych zachwytów jest dosyć krótka… Zemsta Groga ukazała się na następujące systemy: C64, MSX, Colecovision oraz ColecoAdam.

Longplay z sequela, czyli Grog’s Revenge. odmienna, ale też łatwa rozgrywka.

JASKINIOWE SZPILE NA PIĄTKĘ! Czy na retro sprzęty wychodziły jakieś dobre gry z jaskiniowcami w rolach głównych? Oj, było tego trochę! Mi najbardziej w pamięci utkwiły takie tytuły jak: Wonder Boy na automaty arcade, gdzie w pierwszej części chodzimy jaskiniowcem i rzucamy młotkami, polski Fred na Atari XL/XE, którego uważam za spokojnego, ale fajnego platformera połączonego z ciskaniem kamieniami, czy Caveman Ugh-Lympics (C64) – zwariowana neandertaldzka olimpiada, w której znajdziecie tak odjechane konkurencje jak na przykład rzut samicą! Kapitalny był UGH – świetna zręcznościówka – platformówka kooperacyjna, w której zabawiamy się w prehistorycznego, latającego taksówkarza; całkiem dobre były Prehistorik 1 i 2 (Amiga, Atari ST i PC) – platformery połączone z naparzaniem dinozaurów maczugami po łbach; a także naprawdę fajowe gry z jaskiniowcami dostarczyło kiedyś Core Design – Chuck Rok 1 i 2 (Amiga, Atari ST, Snes, SMD) – kolejne platformówki połączone z naparzaniem dinozaurów i pradawnych stworów. Szczególnie fajna była część druga, w której synalek Chucka Norrisa, ups przepraszam, Chucka Rocka wywijał nieźle maczugą! Do tego dołóżcie najróżniejsze części The Flinstones na konsole (poproszę w komentarzach o wymienienie najlepszych), zwariowany platformer BC Kid / Bonk’s Adventure (Amiga, różne konsole), ultra szybki i mega trudny platformer od twórców Lotusa, czyli Kid Chaos (Amiga), albo znane z salonów gier oraz różnistych konsol 16-bitowych – Caveman Ninja. Kurdelebele ile tego jest! A furorę przecież jeszcze robił swego czasu Big Nose Caveman (głównie na NES/Pegazus), który w Polsce dostępny był w dwóch fachowych grach, wydanych przez Code Masters na “złotych” kartridżach, albo lemmingopodobna gra logiczna zatytułowana Humans (Amiga, konsole, chyba PC)… W sumie bardzo duże stado grywalnych troglodytów nam się tutaj zebrało i można by napisać kiedyś przegląd wszystkich gier z jaskiniowcami w rolach głównych. Myślę, że byłaby to ciekawa lektura! Hmm, dopiero wymieniając te wszystkie gry uświadomiłem sobie ten fakt.

Chuck Rock II to naprawdę porządny szpil! Bobas z maczugą dużo potrafi. (Amiga)


KONWERSJE

Dobrze rozgadaliśmy się trochę, wracajmy już do głównego bohatera tego wpisu, czyli naszego zakochanego jaskiniowca, który na pradawnym monocyklu pędzi wybawić ukochaną! Z jakiego rodzaju szpilem mamy tutaj do czynienia? Quest for Tires to śmieszna zręcznościówka, zaprezentowana z profilu, w której naszym herosem jedziemy ciągle w prawo, skaczemy przez przeszkody i schylamy pod niebezpieczeństwami. Tylko tyle i aż tyle, ukazane w klimatycznej, rysunkowej oprawie graficznej. Przejdźmy najpierw do konwersji tego tytułu, gdyż było ich całkiem sporo. O wersji na Atari XL/XE przeczytacie pod koniec wpisu, tuż przed krótkim, jednakże fajnym filmem troglodyty Larka. Ups, przepraszam! Miało być neandertalczyka Larka. Jejciu, wybacz przyjacielu – jaskiniowca Larka!

Na Komodzie praktycznie identiko jak na Małym Atari.

COMMODORE 64. Komoda dostała praktycznie identyczną adaptację Wyprawy na Kole co Małe Atari. Grywalność identyczna, dynamika równie fajna, oprawa graficzna praktycznie taka sama. Występują tutaj minimalne różnice w barwach niektórych elementów, plus oczywiście inaczej brzmiące efekty dźwiękowe. Ja wolę te wybrzmiewające z POKEY’a, zaś wychowani na Komodzie pewnie te z SIDa. Ten jaskiniowiec to brat bliźniak atarowskiego i chwała mu za to!

Przenikanie kolorów na Speccy mocno szpeci…

ZX SPECTRUM z kolei otrzymało konwersję charakterystyczną graficznie dla swoich możliwości. Co prawda kreska całości jest podobna, duża postać naszego protagonisty, wszystkie obiekty podobnie narysowane, niestety w zupełnie odmiennej kolorystyce i szkoda, że jednobarwne. Jaskiniowiec cały pomarańczowy, wredny gruby babsztyl zamieniony na murzynkę, koło od “roweru” zielone niczym trawa. Niestety występuje tutaj przenikanie kolorów tak charakterystyczne dla poczciwego Gumiaka. Wersja ta pod względem grywalności jest zbliżona do innych, jednakże efekty dźwiękowe jakie w niej występują są po prostu fatalne. Pyr, pyr, pyr w trakcie jazdy przeplatane jakimiś pierdami. Można zagrać, ale gdzieś uleciał klimat kreskówki z innych adaptacji.

Na MSX / Colecovision – najlepsze wersje i podobne do siebie. (Ekran z MSX).

COLECOVISION. Bardzo sympatyczny port. Ładnie narysowany neandertal w trakcie jazdy jest jakby bardziej pochylony do przodu (szczególnie gdy przyspieszy), scrolling zaiwania z dużą prędkością, soczyste kolorki. Chyba jedna z najładniejszych graficznie wersji, ale różnice w stosunku do edycji z Atari/C64 są minimalne. Dobre efekty dźwiękowe, praktycznie identyczna grywalność. Bez wątpienia gra dobra, która zasługuje na żółte światełko w retrometrze. Podobnie jest w przypadku wersji MSX. Wszystko to co czytaliście powyżej znajduje tutaj zastosowanie plus trochę lepsze efekty dźwiękowe. Całkiem możliwe, że japoński komputer dostał najlepszą wersję tej gierki.

Apple II. Efektownie w bezruchu, niemrawo w akcji.

APPLE II. To wydanie jest narysowane trochę odmienną kreską od wersji znanej z Ataryny i Komody, inna sylwetka bohatera, ładniejszy krajobraz. Na pierwszy rzut oka ta adaptacja robi bardziej pozytywne wrażenie. Jednakże kiedy zagramy dobija nas jej anemiczność, zupełnie zagubiła się tutaj dynamika jazdy i naprawdę się nudzimy, kiedy przez trzy sekundy dojeżdżamy do przeszkody, by przez dwie kolejne nad nią przeskakiwać… Szkoda. Efekty dźwiękowe to charakterystyczne dla Apple II dźwięki z głośniczka, których w dzisiejszych czasach nie chcielibyście często słuchać. Aha, skakanie po żółwiach jest także troszkę odmienne, zbiornik wodny jest bardziej rozległy, a gadów zdecydowanie więcej… Fajna grafika, ale bardzo powolna rozgrywka.

Na screenach jeszcze ujdzie. W akcji – najgorsza. (PC / Tandy 1000).

PC-DOS / TANDY 1000. Cóż mogę powiedzieć? Wczesne gry na DOS-a to przeważnie była katorga dla oczu i uszu grającego i tak jest w tym przypadku. Zupełnie odmienna kolorystyka, skokowy przesuw ekranu, w sumie występuje tu około trzech efektów dźwiękowych. Tylko dla tych, którzy nie grali nigdy w inne konwersje, moim zdaniem to najgorsza adaptacja Quest for Tires.

Remake wygląda pysznie. Gruba Pinda po prawej mniej… (PC WIN).

REMAKE. Pisząc ten wpis natrafiłem na niespodziankę, o której istnieniu nie miałem pojęcia! W 2006 roku Derbian Games stworzyło remake Poszukiwań na Kole pod system Windows (ponoć na XP/7/Vista), który jest oczywiście bezpłatny. Zajmuje on tylko 5 mb i na zrzutach ekranów wygląda sympatycznie, gdyż potrafi wyświetlać grafikę w rozdzielczości 1024×768 pikseli. Najfajniejszą cechą remaku jest bez wątpienia możliwość jazdy dla dwóch graczy jednocześnie na podzielonym ekranie. Rywalizacja z konkurentem o całusa naszej lubej? To może być przyjemne, niechaj ktoś sprawdzi! W takich momentach cieszy mnie, że człowiek jest zaskakiwany przez całe życie. Grę ściągniecie ze strony autora.


BC’S QUEST FOR TIRES

SIERRA ON-LINE / SYDNEY DEVELOPMENT (1983)

ZRĘCZNOŚCIOWA

FILM DOTYCZY: ATARI XL/XE

ZBLIŻONE WERSJE: C64 / COLECO / MSX

TAKŻE NA: ZX SPECTRUM, APPLE II, PC-DOS

Okładka gry naprawdę udanie korzysta z komiksowego pierwowzoru.

OPIS. Jaskiniowiec Thor, kobieciarz i bawidamek, a jednocześnie ponoć największy dupcyngiel w wiosce i wynalazca koła (to wszystko wiem z komiksu) wyrusza na ratunek swojej ukochanej, niezłej sztuni, blondynie z dużym cycem, którą porwał dinozaur. Dziwny to dinozaur bo z wyglądu roślinożerny, brontozaur albo diplodok, no może brachiozaur, a kobitę porwał. Ani jej nie zje, ani nie ukocha, bo rozmiarowo niekompatybilni… Taka chyba platoniczna miłość, ale nie ważne, gdyż to gra dla dzieciaków, a nie dla perwersyjnych staruchów. Wróćmy do naszego przedpotopowego bohatera. Wskakuje on na jednokołowy rower i pędzi przed siebie ciągle w prawo, w ładnych okolicznościach przyrody, po krajobrazie, którego przesuw jest wymuszony ciągłym scrollingiem. Rozgrywka polega na skakaniu przez dziury, doły oraz głazy i schylaniu się pod gałęziami i badylami. Proste, łatwe i przyjemne, zaprezentowane w oprawie graficznej rodem z kreskówki przypominającej komiks. W późniejszych etapach kręcimy pedałami także pod górkę oraz z górki, z nieba spadają na nas kamulce oraz jakieś jaja, musimy przeskakiwać większe rozpadliny. Raz z pomocą przyjdzie nam jakieś przyjazne ptaszysko i przeniesie nas nad wyrwą, drugi raz musimy rozpędzić nasz monocykl do odpowiedniej prędkości i wybić się przed rozpadliną niczym Małysz z progu na skoczni. Na koniec naszej przygody trafiamy do jaskini, gdzie w trakcie jazdy uprzykrzają nam życie stalaktyty i stalagmity, zaś na końcu groty czeka na nas piękna luba, która przywita nas całusem i nie tylko… Aha, zapomniałbym, w trakcie tej jednokołowej wycieczki trafimy na dwa etapy przerywnikowe, w których skaczemy po żółwiach nad jeziorkami, stawami, czy małymi oczkami wodnymi. Zwał jak zwał. Przejścia na drugą stronę tych kałuż pilnują: w pierwszym przypadku prawdziwy potwór, czyli wredny, gruby, brzydki i niekulturalny babsztyl z maczugą w ręku; w drugim – słodki smok, dinozaur, brachiozaur, brontozaur, nie wiem co żarł, ale ten dinozaur, który jest sprawcą całego zamieszania. Gra jest ładna, krótka i przyjemna, ale czy aby na pewno?

– Jestem Thor! – Tak? A gdzie twoje blond loki i młotek?

PLUSY. W dzieciństwie po uruchomieniu Quest for Tires bardzo podobała mi się oprawa graficzna, wtedy uważałem, że jest ona tak dobra niczym w animowanych Flinstonach. I fakt, jest ładna, przyjemna, ale dzisiaj zauważam już jej prostotę. Ciągła powtarzalność elementów i przeszkód trochę razi, tło jest dosyć proste, bez jakichś upiększaczy pokroju efektów paralaksy. Dobre wrażenie tytuł robi głównie zakorzenieniem w komiksie i stylem w jakim jest narysowany i w sumie to przyjemna dla oka produkcja. Drugą zaletą tej prehistorycznej zręcznościówki jest prostota zasad i natychmiastowość. Skakanie i schylanie to będzie nasze główne zadanie. Każdy się tu w mig odnajdzie, załapie o co chodzi i w pierwszych próbach dojdzie dosyć daleko, gdyż poziom trudności jest tutaj dla dzieciaków, czyli z gatunku tych łatwiejszych. Na początku wydaje się, że będzie to różnorodna rozgrywka, kiedy natrafimy nad pierwsze jeziorko, ale niestety tak nie jest. Tu w kółko wykonujemy hopki i kucamy w trakcie jazdy, ale przecież to gra 8-bitowa i na takiej mechanice można by z sukcesem oprzeć całą rozgrywkę, gdyż potencjał tu jest duży… Ale o tym później. Sterowanie jest bardzo dobre, można nawet w trakcie skoku kierować naszym bohaterem, rzekłbym nawet, że gra jest bardzo przyjazna pod tym względem i wybacza zbyt wiele graczowi. A może detekcja kolizji nie zawsze tutaj działa prawidłowo, hmm? Umiejscowienie rozgrywki w czasach prehistorycznych to także bardzo fajna sprawa, szczególnie dla dzieciaków lubujących się w dinozaurach, czy zwierzyńcu przedpotopowym . Ja w dzieciństwie miałem na tym punkcie hopla!

– Skacz frajerze! – Bujaj garba Gruba Pindo! Nazewnictwo z komiksu, żeby nie było…

MINUSY. Największym minusem Quest for Tires jest bez wątpienia łatwy poziom trudności i brak wyzwania zawartego w tej produkcji. Jestem przekonany, że nawet gracze o koślawych paluchach i lewych rękach szybko ukończą ten tytuł, przynajmniej kiedy odkryją jak tutaj rozpędzać się do większych prędkości. Przez ten fakt oraz przez znikomą różnorodność w gameplayu (tylko skoki i schylanie), gra jest naprawdę krótkoterminowym kąskiem, jej żywotność niestety ogranicza się w najlepszym przypadku do jednego dnia, w średnim do godziny naszego czasu, a w najgorszym do pięciu minut… – Jejciu jakie fajne i ładne! Eee, już przeszedłem? Dajcie spokój z tym jaskiniowcem, leci na półkę zapomnienia! Niestety kiedy skończymy Quest for Tires (ja przeszedłem grę w filmie za drugim podejściem, nie widząc jej wcześniej na oczy przez kilkadziesiąt lat), to naprawdę nie mamy po co wracać do tego tytułu. Z drugiej strony widzę w grze Sierry potencjał na szpila turniejowego i może na koniec tego wpisu zaproponuję wam udział w zabawie, na wykręcenie jak najlepszego wyniku, gdyż na szczęście po zapętleniu jaskiniowej przygody, jej poziom trudności wzrasta. Jedziemy szybciej, dołków i gałęzi jest więcej, z nieba kamienie i jaja spadają szybciej. Sprawdźmy więc, kto z retro-championów wyśrubuje tutaj najlepszy wynik, może padnie jakiś rekord świata?  Widzę także w tej ładnej grze kandydata do wprowadzania w retrogranie berbeciów, waszych dzieciaków, których chcecie zarazić miłością do Atari, czy Commodore. Tak, myślę, że bez problemu opanują sterowanie i tajniki tego tytułu. Podsumowując: pomimo dobrego pierwszego wrażenia i niewątpliwej sympatyczności Poszukiwania na Kole są zbyt łatwe, za proste pod względem mechaniki, mało wciągające i zdecydowanie za krótkie. Kończymy i szybko zapominamy o tej przygodzie.

Pamiętna sadzawka, której nie mogliśmy pokonać, dopóki…

KIEDYŚ. Za szczyla przy pierwszym uruchomieniu Quest for Tires radochy było co nie miara! (notabene tytuł tej gry wzorowany jest na kultowym filmie Walka o Ogień, czyli Quest for Fire). Dochodziliśmy z kuzynem do momentu, w którym nie mieliśmy pojęcia jak przeskoczyć wielką rozpadlinę i wkurzeni wyłączaliśmy grę. Później dowiedzieliśmy się jak przeskoczyć ten nieszczęsny dół (przyspieszenie FIRE i prawo) i wtedy ogromnie się rozczarowaliśmy. Po tej przeszkodzie tylko dwie minutki i koniec naszej klimatycznej jazdy, jazdeczki, jazduni? Dokładnie jazduni, gdyż to taka gra popierdółka na kilka minut, dosłownie na pięć. I powiem szczerze, że w przeciwieństwie do wielu gier zakorzenionych w salonach gier, albo w odróżnieniu od strzelanin, które także nie grzeszyły długością rozgrywki i szybko ulegały zapętleniu – nie chciało nam się wracać do jaskiniowego rowerzysty i pobijać jego rekordów. Dlaczego? Najprawdopodobniej ze względu na dziecięcą wręcz mechanikę rozgrywki…

Smok? Dinozaur? Węgorz? Pijawka?

TERAZ. Mam z tym tytułem miłe wspomnienia, ale włączyłem go po trzydziestu latach i co? Dwa przejazdy i skończone. Zero wyzwania, zabawa dosyć średnia, pomimo że mocno nostalgiczna. Odłożyłem Quest for Tires na półkę zapomnienia na kolejne kilkadziesiąt lat. Przed śmiercią jak będę miał 80 wiosen na karku to sobie przypomnę tego szpila, gdyż będzie to wtedy prawdopodobnie jedyny tytuł, którego będę w stanie ukończyć… Możliwe, że wtedy docenię Poszukiwania na Kole bardziej. Pomimo wad gry Sierra On-Line polecam obejrzeć ten krótki odcinek Gramy na Gazie, gdyż to przyjemna i nostalgiczna podróż do przeszłości. Nieskomplikowana i dziecięco prosta, ale dobrze wiem, że podobnie do nas macie z tą grą miłe wspomnienia. A może się mylę?

Penetracja czarnej dziury!

POBIJAMY REKORD! Aby zwiększyć miodność tego tytułu, ogłaszam w momencie publikacji tego wpisu TURNIEJ NA NAJLEPSZY WYNIK W QUEST FOR TIRES! Platformy: Atari XL/XE oraz Commodore 64, gdyż rozgrywka w obu tych wersjach jest praktycznie identyczna. Może uda się wyżyłować nasze osiągi i może sama rozgrywka w trakcie rywalizacji, po wielokrotnym zapętleniu nabierze więcej rumieńców?  Wyniki wraz ze zdjęciem wrzucamy do komentarzy, a fajną nagrodę ufunduję sam ze swoich zbiorów!


Gramy na Gazie slider

ArSoft CORPORATION i Retro na Gazie prezentują:

Gramy na Gazie – BC’S QUEST FOR TIRES (1983) – ATARI XL/XE

LAREK / BORSUK

– Larku, ile zostało miejsca na karcie pamięci? – Jakieś pół godziny… – To może nagramy coś szybkiego, coś co przejdziemy od strzału? – Może Quest for Tires? Co Borsuk? Fajne to było… – Cholera, nie grałem w to ze trzydzieści lat! Ale pamiętam, że to była łatwizna… – Ooo, zobacz jakie fajne… – No, ładna grafika, tylko rozgrywka prosta jak drut… – Wiesz, grafika też zrobiona w prosty sposób, ale przynajmniej fajowsko się jedzie! Ooo kurcze, Borsuk! Zobacz, już przelazłem?! – Fajna dupcia na końcu, blondyna, lubię to! Daj teraz ja spróbuję… – Buhehe Borsuk, nie skończyłeś za pierwszym razem? Jesteś karp, eee, to znaczy leszcz! – Nie marudź! Jadymy jeszcze raz! Uwaga, uwaga, jaskinia na horyzoncie, czyli zamoczę w tym odcinku! – No i jak oceniasz? – Dupencję końcową, czy grę? – Eee, o grę pytam. – Fajna, ale fest krótka łatwizna! – Dokładnie. Trochę szkoda. Na pięć minutek, w sumie dla dzieciaków… – Ile tam mamy jeszcze miejsca na karcie? – Będzie jeszcze jakieś 10 minut… – To może nagramy…

BC’S QUEST FOR TIRES (ATARI XL/XE, C64, COLECO, MSX)

Retrometr

TROSZKĘ NACIĄGNIĘTE SENTYMENTEM


STEROWANIE

Strona tytułowa na C64. Na Atarynie jej nie było…

DŻOJ: GÓRA i skosy górne – skoki (można sterować w locie), DÓŁ i skosy dolne – schylanie (możne sterować na kuckach), LEWO / PRAWO – przemieszczanie się na trasie w poziomie, FIRE + PRAWO – przyspieszanie, FIRE + LEWO – zwalnianie. Przeskakujemy przez żółwie wychylaniem dżoja w prawo lub lewo.

PS1. Screeny z wersji na Atari – przygotował Larek, pozostałe materiały pochodzą głównie z Atarimanii oraz Mobygames.

PS2. Komiksy pochodzą ze strony nieżyjącego już autora: John Hart Studios.

O RetroBorsuk 228 artykułów
Zastępca Naczelnego, czyli prawie Nacz.Os. (właściciel Nory). Ulubione gatunki: wszystkie dobre gry! Z naciskiem na: akcja-przygoda, platformery, rpg, shmupy, run’n gun, salonówki. Posiadane platformy: Atari 800xl, C64, Amiga CD32, SNES, SMD, Jaguar, PSX, PS2, PS3, PS4, PSP, XboX, X360, WiiU, GC, DC, GBA, Game Gear.