Przegląd | Najlepsze gry bokserskie na konsole wg Jany

Witam serdecznie. Dzisiaj z moim przyjacielem JANĄ przyjrzymy się najlepszym grom bokserskim wydanym na poczciwe, starsze konsole.
Czyli prawie jak w Sportowej Niedzieli, były wcześniej piłki nożne teraz czas na boks! Jana niczym Felix Papa Stam przetestował dzisiejszych zawodników wszerz i wzdłuż i wytypował swoją piątkę najlepszych konsolowych championów. Mam nadzieję, ze z przyjemnością przeczytacie poniższy przegląd. Kolejność gier od najbardziej zapadającej w pamięć naszego sportowego korespondenta piszącego do nas prosto z chawiry legendarnego mistrza wszechwag – Żelaznego Mike’a Tyson’a! [Borsuk]


Punch – Out seria (NES, SNES, Wii)

 Choć to było dawno to pamiętam jak dziś, jak ojciec wleciał na chatę i powiedział, że kupił niby dla mnie kolejną grę i tym razem jest to boks. Odpalamy grę i już jestem podjarany bo sędzią jest nie kto inny jak Mario. Miałem wtedy jakieś 6 lat i początkowo byłem raczej obserwatorem niż graczem, a ojciec radził sobie całkiem  nieźle i dochodził nawet do bossa, ale nigdy nie udało mu się go pobić, ale i tak szacunek dla niego. Minęło trochę czasu, a ja zacząłem przejawiać ponadprzeciętne umiejętności w grach video i w końcu dokonałem tego czego ojciec nie mógł zrobić. Punch Out zaliczony przez siedmiolatka, ojciec zazdrosny, a zarazem dumny, że jego syn pokonał Mr.Nice zwanego przez nas Van Damme. Dopiero po latach dowiedziałem się, że mieliśmy alternatywną wersję gry gdzie bossem był jakiś Czop zamiast Żelaznego Mike Tysona, więc do naszego pojedynku doszło jak byłem już dorosły. Siłą Punch-Out jak to w grach Nintendo była prostota, w grze nie ma za dużo zagrań, tak naprawdę mamy tylko ciosy na głowę i na korpus, blok i uniki na boki i do tyłu, dodatkowo za otrzymaną gwiazdkę za cios z zaskoczki możemy użyć super uderzenia. Drugim ważnym plusem tej gry jest humor i przeciwnicy, którzy osobowość i od razu się ich lubi, moimi faworytami są King Hippo, którego walimy w plaster na brzuchu i Soda Popinsky, który między rundami potrafi obalić flaszkę. Punch- Out pierwotne ukazał się na automaty i wyglądał nieco inaczej jednak nie było mi nigdy dane zagrać, ale płakał nie będę bo gra na Nesie wyglądała i nadal wygląda bardzo ładnie.

W czasach 16-bitowych konsol wybraliśmy konsole Segi, więc w gry na Snesa nie było mi dane pograć, sytuację naprawiłem dopiero w czasach Dreamcasta, który pięknie emulował większość starych konsol i wtedy zupełnie przez przypadek dowiedziałem się, że jest taka gra jak Super Punch-Out, która jak się okazało zaliczyła ogromny progres i wyglądała jak bajka. Tytuł oczywiście ograłem i poza piękną grafiką i dużymi postaciami tak naprawdę za dużo się nie zmieniło, ale czy to źle? Oczywiście że nie bo nie zmienia się czegoś co było idealne, poprawili grafę, dodali nowych przeciwników i gitara.

Mijały kolejne lata i nawet by mi do głowy nie przyszło, że kiedyś wyjdzie kolejna część, a tu Nintendo wyskakuje ni z gruchy, ni z pietruchy z nową częścią na Wii, a ja kiedy się o tym dowiedziałem dostałem prawie zapaści. Wtedy nie posiadałem jeszcze Wii, które i tak planowałem kupić, ale po tej informacji wiedziałem już na 100% że żarty się skończyły i trzeba zbierać hajsy. I jak wypada najnowsza część, a no zajebiście, nie wiem jak Nintendo udało się przenieść klimat pierwowzoru, ale dali radę, klimat retro i miód aż wylewa się z ekranu, powraca znane sterowanie choć ruchowe to jednak takie same, powracają znani przeciwnicy, trener, jest nawet animacja jak nasz zawodnik biegnie w dresiku za rowerem przy znajomej muzyce, aż łezka się kręci w oku. Jak już mowa o muzyce to podczas pojedynków przygrywa nam ten sam motyw co na Nesie, normalnie aż serducho mięknie jak się tego słucha.

Zatem jak widzicie Punch-Out to zacna seria i kawałek mojego życia, jedynka oczywiście najlepsza, ale tak naprawdę wszystkie są wspaniale, a na szczególna pochwalę zasługuje część trzecia, która wyszła po bardzo długiej przerwie, a jednak twórcy dali radę i nie zniszczyli legendy. Jeszcze taka ciekawostka na koniec: swego czasu była taka bajka Captain N The Game Master (polecam obadać) gdzie między innymi występowały postacie z gier Nintendo, a nawet sam Gameboy, a główny bohater w pasku zamiast klamry miał pada od nesa, a jednym z przeciwników był nie kto inny jak wspomniany przez mnie King Hippo z pierwszego Punch-Out.


Ready 2 Rumble Boxing 1-2 (PSX, N64, DC, GBA)

Każdy kto choć trochę interesuje się boksem, zapewne wie kto to Michael Buffer i jego słynny tekst Lets Get Ready To Rumble, który już wtedy był bardzo popularny, wiedziało też o tym Midway i nie przez przypadek dali taki tytuł swojej nowej grze, zresztą do współpracy zaprosili Micheala, co zapewne miało wzbudzić zainteresowanie grą i powiem szczerze że im się udało. Ready 2 Rumble Boxing to mordobicie z dużą dawką humoru i z prawdziwym boksem nie ma za wiele wspólnego bo mamy tu do czynienia z arcadówką, która ma dawać przyjemność i wywoływać uśmiech na twarzy gracza. Do dyspozycji mamy sporo wojowników, a trzeba przyznać że każdy jest nieźle wykręcony i dysponuje całkiem innym wachlarzem ciosów, dlatego każdy znajdzie coś dla siebie, a moi faworyci to Raging Rivera i Afro Thunder. Oczywiście kategorie wagowe tutaj nie istnieją i mamy spory rozrzut w zawodnikach bo mamy kogucików jak i koksiarz, a nawet jednego zawodnika sumo, ale to tylko podnosi poziom humoru bo walki przez to wyglądają jeszcze bardziej pociesznie, do tego wszystkiego są dwie laseczki. System walki jest prosty i przyjemny, nie za ubogi, nie za skomplikowany, każda postać ma swój repertuar ciosów, są kombinacje, są uniki, mi się wydaje, że jest tego w sam raz, dodatkowo za każdy mocniejszy cios otrzymujemy literki R-U-M-B-L-E, a kiedy je zbierzemy nasza postać dostaje szału i może atakować szybkimi kombinacjami. W Ready 2 Rumble Boxing grałem na szaraku, czyli na konsoli gdzie było bardzo dużo dobrych bijatyk, ale tych bokserskich już nie koniecznie, dlatego uważam, że Midway odwaliło kawał dobrej roboty i wypełniło tę lukę. Jakiś czas później jak miałem już Dreamcasta ponownie sięgnąłem po ten tytuł i trzeba przyznać że różnice było widać gołym okiem, ale w sumie nie ma się co dziwić bo makaron to mocna maszyna była. Polecam również edycję na GBA, która daje radę i jak na możliwości konsolki wygląda świetnie.

Ready 2 Rumble Boxing zebrało przyzwoite oceny, sprzedaż też widocznie była zadowalająca, więc sequel był formalnością. Do tytułu dodano Round 2, a gra wyszła na wszystkie możliwe sprzęty, ale tu już nie było tak kolorowo, wersje na Psx’a i N64 wyraźnie odstawały, a według mnie to były całkiem inne gry i tylko Dreamcast dostał tą właściwą. W drugiej części poprawione zostało w zasadzie wszystko, grafika dostało niezłego kopa, a ciosów przybyło, nowością była możliwość wyrzucenia przeciwnika za ring, co oczywiście kończyło walkę. Twórcy zdecydowali się też na ciekawy krok i oprócz kilku nowych fighterów dali nam możliwość zagrania gwiazdami i ważnymi osobistościami takimi jak Bill i Hillary Clinton, Shaquille O’Nieal, czy Michael Jackson z zestawem swoich firmowych ruchów. Przyznam, że kiedyś taki patent strasznie mnie jarał i już od pierwszych zapowiedzi miałem podwyższone ciśnienie. Nowatorskim jak na tamte czasy były też różne stroje do których mieliśmy w dzień daty jakiegoś święta jak na przykład Boże Narodzenie, Wielkanoc czy nawet walentynki gdzie dziewuszki wskakiwały w sprośne ciuszki, oczywiście było można oszukiwać i przestawiało się zegar w konsoli. Po jakimś czasie wyszło PS2 i dostało swoją edycję, która wyglądała trochę lepiej, od wersji Makaronowej, oraz dostała kilka dodatków, ale różnice nie były jakieś duże, oczywiście też spędziłem z nią sporo czasu. Podsumowując obie części są bardzo dobre, ale mimo wszystko zawsze uważałem i uważam do dziś że jedynka jest najlepsza, obojętnie czy na psxa czy dc, ta część ma jakąś magię w sobie i jak bym miał dziś oceniać to jedynce dałbym 8+, a dwójce 7+. Jest jeszcze trzecia część na Wii, ale szkoda na nią mojej klawiatury.


James “Buster” Douglas Knock Out Boxing (SMD)

W 1990 roku, kiedy Mike Tyson był niekwestionowanym mistrzem świata i był w swojej życiowej formie i nikt nawet nie śmiał pomyśleć, że Mike może przegrać, wtedy pojawił się James Buster Douglas i dokonał niemożliwego i po ciężkich bojach w 9 rundzie powalił Tysona na deski – świat na chwilę zamarł. Po walce Tyson mówił, że to był wypadek przy pracy i pragnie jak najszybciej odzyskać pasy jednak do rewanżu nigdy nie doszło bo Żelazny Mike poszedł do paki. Radość Bustera nie trwała długo bo nie udało mu się nawet obronić tytułu i przegrał z Holyfieldem, ale za to zdążył dorobić się gry sygnowanej własnym nazwiskiem.James “Buster” Douglas Knock Out Boxing spędziłem naprawdę sporo godzin, a gra w swoim czasie wyglądała bardzo ładnie, postacie były duże i dobrze animowane, a kombinacji było naprawdę sporo do tego naprawdę szybkie tempo walk, gdzie praktycznie każdy cios mógł być tym ostatnim. Oglądając dzisiaj gameplay można odnieść wrażenie że gra jest chaotyczna i wystarczy grać na pałę, ale w tym wszystkim był sposób i doświadczony gracz pokonywał młokosa nawet w pierwszej rundzie. Gra nie oferowała za dużo opcji, był tryb kariery gdzie graliśmy tytułowym Busterem i tryb dla dwóch graczy gdzie mogliśmy obić ryj koledze, niestety w grze nie było żadnych innych znanych nazwisk, ale to nie przeszkadzało w dobrej zabawie. W sumie jak w to grałem to nawet nie wiedziałem kim jest ten cały Buster.

Toughman Contest (SMD 32X)

Sukces dwóch części Punch-Out odbił się szerokim echem i wiele firm postanowiło to wykorzystać tworząc swoje klony. Jedną z takich firm było EA, chłopaki podeszli do sprawy bardzo poważnie, wybrali konsolę na której nie ma Punch-Out i nawiązali współpracę z bokserem, który był wtedy na topie, ten bokser to Eric ,,Butterbean” Esch i pełni rolę bossa. System rozgrywki to chyba najbardziej chamska podróbka boksu od Nintendo jaką widziałem, a trochę tego wyszło, ale trzeba przyznać EA, że wykonali to wzorowo. Kamera ustawiona jest za plecami naszego zawodnika, który tak jak w wersji automatowej Punch-Out jest w półprzezroczysty i widzimy tylko jego kontury, osobiście nie jestem z tego efektu zadowolony, ale taki zabieg poprawia widoczność bo postacie są dosyć sporych rozmiarów. Boks od Elektroników to niesamowicie grywalny szpil, nasz zawodnik ma więcej ciosów niż w grze od Nintendo, jest też na pewno dużo poważniejsza, z mordy leci jucha, a między rundami przechodzą w pół nagie laski.  Toughman Contest odkryłem dosyć późno bo były to czasy Dreamcasta, więc przyznaje że grałem tylko na emu, ale gra od pierwszego kontaktu podziałała na mnie jak magnez, stając się dla mnie jednym z lepszych boksów w jakie grałem. Zasługą tego, że tak polubiłem tą grę jest właśnie to że jest zrzynką Punch-Out i odpalając tytuł od razu poczułem się jak w domu i od tamtej pory ukończyłem ten tytuł wiele razy, a ostatnio nawet przed napisaniem tego tekstu.


Knockout Kings (PSX)

Kolejna gra bokserska od EA, ale tym razem bardziej na poważnie bo Knockout Kings to już bardziej symulator niż arcade i zwykłe granie na pałę nic tu nie da. Pamiętam że żeby odnieść jakikolwiek sukces w tej grze było trzeba spędzić z nią sporo czasu, nauczyć się kilku zagrywek i kombinacji oraz pilnować paska staminy, więc można zapomnieć o szarżowaniu przez całą rundę. W grze podobało mi się to, że EA nie żałowało na licencję i w grze pojawiło się wielu znanych zawodników, niestety Gołoty nie było, ale i tak żadna gra nie oferowała takiego wyboru, fajna też była cała otoczka boksu typu wchodzenie na ring, komentator czy laseczki przechadzające się z numerkiem podczas przerwy, te aspekty robiły kiedyś wrażenie. Pod względem trybów oprócz standardowych opcji był nowatorski jak na tamte czasy tryb kariery gdzie tworzyliśmy swojego zawodnika i wspinaliśmy się po jej szczeblach powoli ulepszając swojego podopiecznego.  W kolejnych latach wyszło jeszcze kilka części i EA poprawiało co mogło, gry były szybsze i wyglądały trochę lepiej, ale już w żadną część nie grałem tyle co w jedynkę, która w swoim czasie była bezkonkurencyjna jeśli chodzi o poważny boks na psxa.


I to by było na tyle jeśli chodzi o moje ulubione gry bokserskie jednak jak bym miał lecieć z topką  dalej to znalazły by się na niej takie gry jak:

– Trylogia Włoskiego Ogiera od Ubisoftu, czyli Rocky, Rocky Legend i Rocky Balboa (PS2, Xbox, PSP) Może nie są to jakieś hity, ale dla fanów filmów z Sylwkiem pozycja obowiązkowa.

– Wade Hixton’s Counter Punch (GBA).  Na Gameboy Advance jest kilka ciekawych gier bokserskich, że wymienię tutaj takie tytuły jak Punch King (kalka Punch-Out) i Boxing Fever (widok z oczu), ale najlepszy jak dla mnie jest  Wade Hixton’s Counter Punch, który również jest podróbą Punch- Out :)

– Fight Night Round 4/ Champions – Starsze części jakoś mnie ominęły, ale dwie ostatnie wpadły mi w łapki i bawiłem się wyśmienicie bo to do tej pory najbardziej realistyczny boks w jaki grałem do tego Chammpions posada świetnie zrealizowany tryb fabularny i tryb kariery gdzie tworzymy swoją postać i pniemy się w gorę, ale to strona o retro więc nie wrzucałem jej do topki.