Recenzja | Forbidden Siren 2 (PS2)

Dwa lata harmonijnego spokoju upłynęły w mgnieniu oka, kiedy to przeraźliwy jazgot donośnych syren ponownie, niepostrzeżenie wkradł się przewodami słuchowymi w głąb mnie i rozbrzmiewając pełną mocą, niemal rozsadził mą czaszkę od środka.

Skołatana dusza nie zdążyła jeszcze zaznać pełnego spokoju po pamiętnych zajściach mających miejsce w niewielkiej, japońskiej wiosce Hanuda, więc przenikliwy dźwięk z łatwością podrażnił stare, niezagojone do końca blizny. Lęk powoli zaczął przeszywać całe ciało na wskroś, gdyż stopniowo dochodziło do mnie, iż sygnał ten nie zwiastuje niczego dobrego i znowu na swej drodze spotkam tych koślawych popaprańców – ludzi śmierci znanych szerzej jako Shibito. Nie byłem jednak świadom, iż stanowić oni będą mniejsze zło, zaś sam, wraz z grupką jeszcze nieznanych mi ludzi podróżujących po morzu łodzią, zostanę porwany przez nieokiełznany żywioł – krwistoczerwony sztorm i wyląduje na tajemniczej wyspie, całkowicie odciętej od jakiejkolwiek cywilizacji.

Zmurszałe, pokruszone betonowe bloki mieszkalne oraz opuszczone od lat, rozlatujące się przemysłowe budynki składające się niegdyś na kopalnianą infrastrukturę przywitały mnie chłodem i pewną dozą surowości. Jakżeż to odmienna od rustykalnej i można rzec sielskiej Hanudy sceneria, która niemal wzdłuż i wszerz wypełnia wszelkie zakątki Yamijimy – wyspy bezkresnego mroku, stanowiącej tło wydarzeń Forbidden Siren 2. Miejsce to nie wyróżniałoby się niczym szczególnym, gdyby nie dziwne zajście z roku 1976, kiedy to w wyniku niewyjaśnionego przerwania podmorskiego kabla elektrycznego zapewniającego źródło energii, wysepkę oblały egipskie ciemności, zaś cała populacja mieszkańców w niejasnych okolicznościach nagle zniknęła. Tajemnica sprzed lat przywiodła tu młodego dziennikarza pragnącego rozwikłać tę dziwną zagadkę, ale także znanego pisarza, który niegdyś za dzieciaka zamieszkiwał Yamijimę czy młodego chłopaka niesłusznie oskarżonego o morderstwo, a szukającego tutaj schronienia. Niestety nikomu nie będzie dane zaznać błogiego spokoju, bowiem jak się okazuje, dawna społeczność wciąż tu rezyduje, tyle że pod postacią żywych trupów.

Mietek, oddawaj mnie te pół litra!

Różnorodna gromadka osobistości to tylko część z talii dziesięciu śmiałków w jakie przyjdzie Ci się wcielić, natomiast ich ścieżki na przestrzeni kilkudziesięciu godzin będą się ze sobą przecinać, zazębiać i łączyć, ukazując historię w pomieszanej chronologii. Wyłuskanie fabularnej ścisłości, poskładanie do kupy wszelkich konotacji między bohaterami wymaga zatem lekkiej gimnastyki umysłu, w czym pomoże tak zwany Link Navigator pełniący rolę typowej, korkowej tablicy wypełnionej zdjęciami osób, połączonych ze sobą kolorowymi sznureczkami. Forbidden Siren 2 powiela więc gameplayowe schematy poprzedniczki, aczkolwiek w pewnych aspektach wyraźnie je usprawniając. Zadania nadal składają się z dwóch misji – jednej głównej sprowadzającej się zazwyczaj do przedostania się z jednego punktu do drugiego, często w towarzystwie oraz alternatywnej, której cel końcowy nieco się różni, zaś nieraz do jej odblokowania potrzebne będzie jakieś dodatkowe, drobne działanie inną postacią. Ten swoisty efekt motyla zgrabnie łączy ze sobą losy charakterów, ale przede wszystkim zaprojektowany został znacznie przystępniej, bowiem od teraz w menu mapy otrzymujesz wskazówki co do zadań pobocznych – co prawda dopiero, gdy znajdziesz się pod ścianą, lecz podane wówczas masz wszystko jak na tacy, więc wiesz, czego i gdzie szukać. Zdecydowanie ułatwia to progres gry, a i cele główne posiadają podpowiedzi, w którą stronę należy skierować kolejne kroki, toteż zabawa staje się bardziej klarowna.

Gromadka duszków Shiryo potrafi chwilami uprzykrzyć życie

Nie zapominaj jednak, iż znajdujesz się w królestwie mroku, przedsionku piekła, gdzie głęboka czerń nocy wypełniająca każdy zakamarek i szarówka dnia ledwie przepuszczająca słoneczne promyki, pożerać będą Twą duszę z każdą kolejną spędzoną tutaj minutą. Jesteś po prostu nieproszonym gościem i za wszelką cenę musisz przeżyć lawirując pośród pokracznych Shibito, których za nic w świecie nie da się zabić, a jedynie otumanić na pewną chwilę, do czasu, aż zostaną wskrzeszeni przez duszki Shiryo. Sztukę przetrwania znacznie trudniej okiełznać w skórze czteroletniego, bezbronnego, bosego chłopczyka, aniżeli prowadząc chłoptasia potrafiącego zastawiać wnyki. To zgoła inne doświadczenie mieć pod opieką niedowidzącego faceta mogącego liczyć jedynie na swojego psa przewodnika, niźli kierować wyszkolonym żołnierzem sprawnie posługującym się karabinem maszynowym. Mnogość wielowymiarowych osobowości znakomicie wpływa na feeling płynący z rozgrywki, aczkolwiek z czasem troszkę rozmywa się poczucie tęgiego zaszczucia, bezradności będącej wizytówką pierwszej Zakazanej Syreny. Budząca niepokój świadomość, że to Ty jesteś bezsilną zwierzyną delikatnie się rozrzedza, bowiem łatwo jest wejść w posiadanie jakiejkolwiek broni, zarówno tej białej jak i tej potrafiącej wypalić dziurę w brzuchu. Ba, od teraz jesteś w stanie podnosić oręż po ogłuszonych zmarlakach i trzymać w zanadrzu do dwóch sztuk.

W efekcie strach przed żywymi nieboszczykami ciutkę zelżał, gdyż nie zawsze znajdujesz się na odgórnie straconej pozycji, niemniej Shibito mający na wyposażeniu pukawkę wciąż stanowią śmiertelne zagrożenie, więc nie raz będziesz wesolutko krztusił się krwią po otrzymaniu serii z pistoletu maszynowego. Obawy natomiast powinieneś mieć już wobec władców tej mrocznej krainy, gdyż w Forbidden Siren 2 to oni pełnią rolę gwiazdy wieczoru. O kim mowa? Bladzi z Czeladzi ze znacznym niedoborem melaniny, nie bez kozery otuleni czarnymi łachmanami, ludzie ciemności – Yamibito, stanowią większe zagrożenie. Są szybsi, zwinniejsi, wytrzymalsi, bardziej inteligentni, toteż nie tak łatwo ich wykiwać, choć posiadają jeden, interesujący, słaby punkt. Na jakiekolwiek światło reagują niczym diabeł na święconą wodę, blask latarki wypala w ich jestestwie piekące znamię, co na kilka chwil wstrzyma ich mordercze zapędy wobec Ciebie, dając czas do ucieczki lub ataku. Motyw ten przede wszystkim wprowadza do rozgrywki elastyczną zabawę konwencją, ponieważ dodająca otuchy świetlista łuna lub jej brak, w zależności od sytuacji będzie dla Ciebie albo przekleństwem albo wybawieniem. Głęboka ciemność pozwoli z łatwością ominąć nieumarłych, ale stanie się nęcącym wabikiem dla licznych i upierdliwych jak muchy duchów Shiryo oraz Yamirei (przywracają do życia bladolicych), których ujarzmisz właśnie jasnym refleksem z lampki, a który z drugiej strony może skutecznie skupić uwagę zwykłych zombiaczków.

Dlatego też istotnym elementem gameplayu jest cichuteńkie omijanie zdegenerowanych szajbusów i planowanie kolejnych ruchów w oparciu o ich ścieżkę obchodu, w czym pomoże stary, poczciwy Sightjack umożliwiający po uprzednim wyszukaniu, wejście w umysł takiego delikwenta i spojrzenie na świat jego zalanymi krwią oczyma. Odkrywanie dokąd chadzają te pokraki w towarzystwie ochrypłych chrząknięć nałogowego smakosza Popularnych, ciężkiego sapania czy brudnego oddechu wskazującego na zawalenie gardła flegmiastym syfem to nie lada gratka doskonale znana już z części pierwszej. Większa część misji ma charakter skradankowy, więc obserwacja zachowań naszych przyjemniaczków wybornie służy budowaniu napięcia, aczkolwiek w miarę spokojnie możesz sobie poeksplorować pobliskie tereny, choć zdarzy się, że ludzie śmierci namolnie będą siedzieć na ogonie. Nietuzinkowość kilku bohaterów wlała natomiast nieco świeżości w tryb „widzenia”. Dreszczyk emocji da o sobie znać na zjeżonym grzbiecie, kiedy pomykając ślepawym gościem ujrzysz na ekranie mocno zamazany, blurrowaty obraz i jedyne co będziesz mógł zrobić, by w miarę komfortowo się poruszać to wejść w widok z oczu swojego wilczurka bądź oponenta. Ale i tak największą radochę zaczerpniesz z możliwości czasowego przejęcia kontroli nad przeciwnikiem i popylając jako Shibito bezkarnie będziesz pozbywać się swoich zgniłych ziomali.

Właśnie spoglądasz na siebie oczami Shibito

Niewątpliwym atutem Forbidden Siren 2 jest jej przytłaczająca atmosfera, dająca o sobie nieustannie znać, co rusz zaciskająca ciasno swoje zimne łapska na szyi, czego zasługą jest ta wszędobylska ciemność wraz z poczuciem pozornego opustoszenia. Rozpadające się budynki, jakieś pozostałości po forcie, bunkrach czy chociażby wymarły park rozrywki z diabelskim młynem przywodzącym mimowolnie na myśl Prypeć, niosą ze sobą elektryzującą woń zagadkowości, którą jeszcze mocniej pobudzają dochodzące do uszu w tle dźwięki. Utrzymane w ambientowej stylistyce zniekształcone melodie, przesterowane kompozycje, jakieś inkantacje, a nawet przeciągłe wycia, każące się zastanowić czy kogoś czasem nie zarzynają zardzewiałym nożem, rewelacyjnie nadają całości dodatkowo mrocznego szlifu. Grzechem byłoby nie wspomnieć o wszelakich zawodzeniach, jękach bądź bulgotaniach jakie artykułują zdechlaki – dziwaczność aż kipi z takiego obrazka, jednak kiedy na scenę wejdą metamorficzne Yamibito, przerodzi się ona w surrealistyczny akt. Bo jakże inaczej nazwać olbrzymią dłoń, wykazującą humanoidalne cechy, skrywającą pod płaszczykiem ogromny ryj zamiast brzucha? Jest ślicznie. A nawet śliczniej niż poprzednio, widać progres pod względem graficznym, tekstury nie straszą, aż takim rozpaćkaniem, a oko ucieszy się na widok przyjemnych efektów świetlnych. Na pochwałę ponownie zasługują digitalizowane twarze, bardziej dopracowane i nie emanujące, zbytnią, karykaturalną ekspresją jeśli chodzi o wyrażanie emocji u uczestników tego koszmaru, bo w przypadku kredowych gęb czy sinych pysków wymazanych juchą, jeszcze bardziej uwypuklona zostaje ich obłąkańcza maniera.

Spójrz mi prosto w kro…oczęta

Tak, proszę Państwa, mamy to! Po raz kolejny zespołowi Project Siren udało się stworzyć unikalny nastrój wzbudzający w człowieku poczucie lęku, odosobnienia, co wspaniale podkreślone zostało poprzez setting gry, ale także elementy folklorystyczne budujące wokół tytułu pewną niesamowitą mistyczność, enigmatyczność. Wsłuchanie się w głos graczy pomogło natomiast stworzyć zdecydowanie bardziej przyswajalną kontynuację, poprawiono mankamenty utrudniające rozgrywkę, sterowanie wydaje się być mniej toporne podobnież jak przemykanie na kucaka, które jest płynne i żwawsze, aczkolwiek na przeciwnej szali położyć można sztuczną inteligencję towarzyszy, która momentami kuleje – choć Ci potrafią podnosić broń to nie zawsze są skorzy, by tę umiejętność należycie spożytkować. Zmiany pozwoliły pójść na kompromis, toteż Forbidden Siren 2 powinien spasować zarówno graczom, którzy docenili pierwszą część jak i tym, którzy się od niej odbili. Trzy poziomy trudności do wyboru pozwolą zawiesić odpowiednio wysoko poprzeczkę, sprawiedliwie miarkując wyzwanie. Spotkanie z pacholętami śmierci oraz bękartami nocy to nieprzeciętne doznanie, wprawiające momentami w osłupienie, które sukcesywnie wypełnia umysł niepewnością i obłędem.

 

Retrometr

 


Ciekawostki:

  • Yamijima została stworzona w oparciu o naprawdę istniejącą wyspę położoną na Morzu Wschodniochińskim. Hashima, bo niej mowa, potocznie zwana Gunkanjima (wyspa – okręt wojenny) jest interesującym tworem, gdyż pierwotnie była tylko kawałkiem skały wystającym z morza, o długości 320 metrów i szerokości 120 metrów. Po odkryciu na niej złóż węgla kamiennego u schyłku XIX w., przybyli osadnicy zaczęli stopniowo, sztucznie powiększać jej powierzchnię, między innymi z materiału wydobytego w czasie prac związanych z budową kolejnych szybów. Wyspa rozrastała się, a wraz z nią jej infrastruktura – zaczęto wznosić betonowe bloki mieszkalne dla pracujących górników i ich rodzin, a także szkołę, szpital czy sklepy. Natomiast z racji, iż praktycznie nie występowała tam roślinność, wszelkie ogródki na których sadzono warzywa zakładano na dachach budynków. W 1974 roku firma Mitsubishi, dla której działał na wyspie przemysł węglowy, zamknęła kopalnie, co spowodowało masowe wyludnienie tamtejszej społeczności. W grze zostały odwzorowane między innymi tzw. Piekielne Stopnie

  • W trakcie gry możemy natknąć się na archiwa, wśród których znajdziemy linki do stron internetowych (www.shu-mikami.com; www.yumemi-salon.com)  – podobnie jak to miało miejsce w przypadku Forbidden Siren, mieliśmy tu do czynienia z akcją viralową promującą tytuł. Niestety wszystkie adresy nie są już aktywne.
  • Podczas jednej z misji na statku wycieczkowym, w kabinie na pierwszym piętrze znajduje się podłączona do telewizora konsola. Po zbadaniu przedmiotu w menu głównym pojawi się mini-gra Kunitoris stworzona przez fikcyjnego developera 3G Maniacs.
  • Wraz z wydaniem gry w Japonii, zbiegła się premiera filmu Forbidden Siren, bardzo luźno oparta na sequelu Zakazanej Syreny.
Redaktor. Ulubione gatunki: przede wszystkim przygodowe/akcji z głównym nastawieniem na survival-horror. Poza tym wsio prócz niemal wszelakich rpgów (tutaj wyjątek stanowi action rpg), symulatorów i strategii. Lubię odpocząć przy wciągającej platformówce. Posiadane platformy: 3DS, PSP, PS2, PS3, PS4, C64, PC