Gracz Czyta | Rey Esteban “NES Endings Compendium vol. 1”, Scott McCready “The Ultimate NES Cheats Book”

Choć na polskim rynku posucha, jeśli chodzi o książki poświęcone NES-owi, w Stanach nadal cieszy się sporą uwagą i popularnością. Przedstawiam Wam kolejne dwie pozycje dotyczące tej konsolki. Choć zgoła różne, każdy fan systemu powinien w nich znaleźć coś dla siebie. Jeśli dostaliście nieco gotówki podczas Świąt, podpowiadam, na co warto ją wydać.

Rey Esteban

NES Endings Compendium vol. 1

Jest takie popularne powiedzenie, że prawdziwego mężczyzny nie poznaje się po tym, jak zaczyna, ale jak kończy. Podobne słowa można wypowiedzieć o grach. O ile współcześnie genialna puenta okazuje się świetnym zamknięciem produkcji, tak w czasach początków rozwoju medium, gdzie fabuła odgrywała rolę dalekorzędną, raczej ograniczała się do krótkiego happy endu. Często były to jakieś gratulacje dla gracza, innym razem informacja o tym, że świat lub kobieta życia zostali uratowani. Pamiętać należy też i o tym, że nie każde zakończenie dało się obejrzeć. Kiedy grając w coś biło się głową w mur, nie starczało sił lub umiejętności, aby zamknąć opowieść. Jasne, teraz mamy YouTube’a, ale sami przyznacie, to nie to samo.

I w tym momencie wchodzi Ray Esteban, cały na biało. O jego książce pt. NES Endings Compendium dowiedziałam się przypadkiem, przeglądając jego stronę na Facebooku, The VGMuseum. Publikacja mnie zaciekawiła, ale cena za przesyłkę mocno odrzuciła, tym bardziej, że uznałam tę pozycję bardziej za ciekawostkę, niż coś faktycznie godnego uznania. Okazało się jednak, że książka pojawiła się także na Amazonie, co mocno ograniczyło koszt całości. Jako że na rynku książek o NES-ie nie dzieje się wiele, skorzystałam z opcji natychmiastowego kupna.

Bardzo ładna okładka, choć chyba zbyt artystyczna

Od razu powiem, zakup okazał się strzałem w dziesiątkę. Książka oferuje więcej, niż znajduje się w tytule. Część pierwsza (druga jest w produkcji) dotyczy gier wydanych w latach 1985-89. Na pierwszy rzut oka wydawało mi się, że będą to same archaiczne i proste pozycje, ale rzeczywiście światło dzienne zdążyło ujrzeć już dużo hitów. Każda gra jest bogato animowana, co będziecie mogli podziwiać na zdjęciach. Produkcji towarzyszy niewielka tabelka, gdzie możemy znaleźć okładkę gry, twórcę, wydawcę, ilość zakończeń lub ich rodzajów oraz ocenę autora, na ile było ono satysfakcjonujące. Jeśli mamy do czynienia z bardziej rozbudowanym produktem, już poza tabelą możemy przeczytać nie tylko samo zakończenie, ale też zarys fabularny. Dzięki temu wszystko ma ręce i nogi, nawet w przypadku, gdy nie kojarzymy zupełnie danej pozycji. Co więcej, opisy są często dość dowcipne, więc na pewno nie będziemy się nudzić podczas ich poznawania.

Całość jest fajnie pomyślana, autor czasami wyśmiewa pewne absurdy, ale sama publikacja nie jest wolna od błędów. Przyznaję, wielu z opisanych gier nie przejdę pewnie nigdy, więc nie będzie mi dane zweryfikować każdej produkcji. Wiem jednak, że Legend of Kage ma inny wariant napisów końcowych. R. Esteban napisał, co się stanie, gdy raz przejdziemy grę, natomiast po ponownym odzyskaniu Kiri dostajemy scenkę z informacją, że powiła dziecko (trudno ocenić, czyje ono jest, skoro cały rok porywają ją ninja…). Jeżeli ktoś z Was ma większe zdolności giereczkowe, może także sprawdzić, czy wszystko się zgadza.

Tabelka statystyk Amagona

Oprócz głównego dania, które już przedstawiłam, autor daje nam całkiem smakowity deser. W kilku miejscach pojawiają się krótkie wywiady z innymi psychofanami NES-a, m.in. Kurtem Kalatą, o którego produkcji o grach mogliście przeczytać już w moim wpisie o książkach na tę maszynkę. Autor pyta, jakie pierwsze zakończenie obejrzeli, pokonując pułapki twórców, prosi o wskazanie ulubionego i znienawidzonego zakończenia, podaje kilka passwordów, które przenoszą na niemal sam koniec gry. Na koniec czeka nas przyjemna zagadka – dostajemy grafikę z całą masą NES-owych bohaterów i musimy wskazać, z jakiej pochodzą gry. To dużo więcej, niż oczekiwałam, tym bardziej, że wszystkie te bajery nie stanowią zapychacza, a ciekawe urozmaicenie.

Sama grałam jedynie w gry na naszej cudownej podróbce, ewentualnie na emulatorze. Nie miałam do czynienia z oryginałami, o prawilnych opakowaniach nie wspominam. Tymczasem autor nieraz porównywał fabułę gry znaną z instrukcji czy poradnika dołączonego do wydanego produktu wraz z tym, co faktycznie zastawaliśmy. Często to kwestia jedynie zmiany imienia konkretnego bohatera, czasem jednak różnice są jeszcze inne. Ciężko ocenić, czy wyniknęło to z niedbalstwa Amerykanów, którzy na chybcika tłumaczyli coś z japońskiego, czy może z samych zmian między tymi wersjami. W każdym razie, zgodnie z opisem w Adventure Island macie za zadanie odnaleźć księżniczkę Leilanii, a tak naprawdę odzyskujecie Waszą dziewczynę Tinę, mającą podobną stylówkę do protagonisty.

Jedno z zakończeń drugiej części przygód wąsatego hydraulika

Szata graficzna jest absolutnie zniewalająca. Kupiłam wersję z miękką okładką, ale też jest solidna i nieco różni się samą ilustracją niż jej grubsza siostra. Na stronie poświęconej danej grze znajduje się tło pochodzące z tej pozycji. Dużo screenów, przede wszystkim związanych z tym, jak prezentują się ostatnie chwile z konkretną produkcją. Mimo to nie ma się poczucia, że to tylko album do oglądania. Wspomniana wcześniej treść doskonale to uzupełnia, nie stanowi zbędnego dodatku. Na końcu znajdziemy również zapowiedź następnego tomu, który miałby dotyczyć gier z roku 1990. Dwustronowa reklama także prezentuje się znakomicie i sprawia, że nastawiam się także i na jej zakup.

Kończąc już ten wywód, powiem krótko – jeśli cena nie jest dla Was zaporowa, bierzcie. Sama jestem zdania, że jak na zagraniczną pozycję, do której trzeba doliczyć wysyłkę, jest relatywnie tanio. Pięknie wygląda, świetnie się czyta, masa ciekawostek – zaintrygowało mnie to, że większość rozmówców autora wskazało, że ich pierwsze zakończenie obejrzeli po przejściu Super Mario Bros. 2, czyli niezbyt popularnej pozycji w naszym kraju. Całość ma prawie 300 stron, więc nie połkniecie w jeden wieczór, a z pewnością jeszcze nieraz chętnie po nią sięgniecie.

Retrometr


Scott McCready

The Ultimate NES Cheats Book

Kiedy chodziłam do podstawówki i nie miałam dostępu do Internetu, z uwagą śledziłam strony czasopism o grach, na których znajdywały się różne kody i passwordy do gier. Moim ulubionym było zazwyczaj God Mode, co pozwalało mi “przejść grę”, nawet gdy nie miałam do tego odpowiednich umiejętności. Prawdziwym sztosem były dodatkowe Tipsomaniaki, w pełni poświęcone takiej formy pomocy. A jak to działało w przypadku NES-a? Czasem znajomi przechodzili gry i dawali mi passwordy do poszczególnych leveli, czasem udało mi się samej zgadnąć, co należy połączyć, dla oczekiwanego efektu.

Powszechny dostęp do sieci sprawił, że wszystko to stało się na wyciągnięcie ręki. Wystarczyło kilka kliknięć, by uzyskać dostęp do haseł, tricków, glitchów i wszelkiej maści pomocy, łącznie ze szczegółowymi poradnikami, czasem wręcz tymi z kategorii tłumaczenia czegoś jak krowie na rowie. Tradycyjne drukowanie kodów odeszło do lamusa.

Jedyna grafika, którą można wstawić, w środku dzieje się niewiele

Okazuje się jednak, że siła papieru nigdy nie słabnie. Sama się o tym przekonałam, gdy przeglądałam Amazon i natrafiłam tam na Ultimate NES Cheats Book. Cena była bardzo niska, objętość spora, dlatego nie zastanawiałam się długo nad zakupem. Co prawda autor zaznaczył, że wśród różnych kodów znajdują się także te do Game Genie – specjalnej przystawki do wklepywania modyfikacji, dostępnej także w kilku emulatorach. Z tych pomocy rzadko korzystałam, dlatego nastawiłam się przede wszystkim na to, co dostanę bez niej.

Otworzyłam paczkę, następnie książkę, przekartkowałam i… poczułam ogromny zawód. Jasne, zostałam poinformowana o tym, że to nie tylko klasyczne pomoce, ale ilość kodów Game Genie była nieproporcjonalnie większa od pozostałych. Na pewno warto docenić to, że autor postawił na różnorodność. Pojawiają się kody do poszczególnych usprawnień, uwzględniono także mniej popularne gry, nie ma tu jedynie legendarnego już Konami Code. Ale i ta część jest nieidealna. Ponownie jak w przypadku omawianej wyżej pozycji, muszę podkreślić, że nie wszystko ograłam i mogę wypowiedzieć się jedynie o niektórych. Na pewno zatem nie ma wszystkich pomocy do Kick Master, ponieważ sama znalazłam przed laty działające passwordy do ponownego przejścia, już z pełnymi statystykami głównego bohatera. Wiele z wymienionych kodów to bardziej mrugnięcie oka do gracza, ponieważ dotyczą choćby ukrytego menu czy innej rolki z napisami. Mam wrażenie, że można się było bardziej postarać i spróbować coś jeszcze wyszukać.

Znów komentarz na temat szaty graficznej. A może raczej jej braku. W tak sporym kompendium aż się prosiło o jakieś screeny, od biedy choćby i czarno-biały. Tymczasem nawet na okładce nie widać żadnej oznaki, czego dotyczyć będzie pozycja, oczywiście z wyjątkiem tytułu, mówiącego wszystko. Fajnie, że choćby w przypadku serii MegaMan graficznie przedstawiono, gdzie znajduje się która kuleczka do uzyskania dostępu do innego etapu gry, ale poza tym pozycja ma w tej kwestii niewiele do zaoferowania.

Należy jednak dodać, że podchodzę do sprawy czysto subiektywnie. Bo jeśli ktoś posiada wspomnianą przystawkę lub swobodnie się czuje we wklepywaniu poleceń w emulatorze, dostanie naprawdę swoistą biblię w jednym miejscu. Nie trzeba szukać i googlować, wszystko w książce. Autor rozsądnie podszedł do decyzji o formacie. Gdyby zdecydował się na mniejszy, całość miałaby masę stron lub malutki druk. Większy pewnie wpływałby negatywnie na poręczność. Fajnym akcentem jest także to, że książka drukowana jest w naszym kraju. Zawsze to jakiś argument za tym, że i u nas print’s not dead.

Ogólnie nie żałuję zakupu. Wszystko, co dotyczy NES-a, przyjmuję z otwartymi rękami. Mimo wszystko liczyłam na więcej. Marginesy w książce są dość spore i choć nie lubię po nich pisać, możliwe że sama sobie dodam brakujące rzeczy. Natomiast bez względu na to, czy ktoś spędza z konsolką sporo czasu, czy raczej siada z doskoku, z pewnością trafi na jakąś pomoc dla siebie. Passwordy, kody, glitche, wszystko, co w jakikolwiek sposób może uprościć rozgrywkę lub pomóc na jakimś jej etapie, da się znaleźć właśnie w Ultimate NES Cheats Book. Gdybyście musieli wybrać, dołóżcie i kupcie pozycję Estebana, ale przy nieograniczonym budżecie, też możecie dać szansę.

Retrometr

O Prezesowa 81 artykułów
Nowa na pokładzie, gotowa do pracy! Ulubione gatunki gier: jRPG-i, wszelkie Simsy, sportowe, platformówki, "GTA podobne" oraz tytuły poruszające problematykę moralną. Posiadane platformy: NES (no dobra, Pegasus), PSX, PS2, PSP, PC, od niedawna także PS3, przy czym najukochańszą jest ta pierwsza. Raczej casual niż hardcore, niemniej potrafiąca docenić tytuły kopiące w rzyć.