Zapraszamy na kolejną transmisję LIVE programu Gramy na Gazie! Dzisiaj w sobotę 3 października o godzinie 12:00 kontynuujemy nasz przegląd ulubionych tytułów z Salonów Gier! Pamiętacie barakowozy pełne automatów arcade, gdzieniegdzie zwane Wozami Drzymały, albo na szybko postawione blaszaki wypełnione po brzegi gawiedzią nastolatków wpatrzonych w kolorowe monitory z najbardziej przebojowymi grami z lat 80-tych, czy 90-tych zeszłego stulecia? No jak nie, jak tak! Gry z automatów arcade wytyczały nowe szlaki, definiowały nowe gatunki gier video, wprowadzały nowe tryby wyświetlania grafiki, czy niespotykane wcześniej sposoby sterowania. Piękne, wspaniałe i pionierskie to były czasy pełne najbardziej miodnych gier w historii naszego hobby! Strzelaniny, run and guny, logiczne, chodzone bijatyki, bijatyki jeden na jednego, wyścigi, arkanoidy, platformery, zbieracze kropek… W tamtych czasach można było spotkać także większe salony gier pobudowane na Dworcach PKP, gdzie można było zobaczyć oryginalne kolorowe budy (czytaj automaty), które już swoim niesamowitym wyglądem (ach te ozdobne grafiki, albo siedziska prawdziwych motorów czy samochodów!) rozpalały wyobraźnie dzieciaków w szarych czasach PRL-u. I nie tylko w nostalgicznym PRL-u, gdyż w naszych przeglądach dotarliśmy już do końca 1990 roku, więc pora teraz na produkcje z iście 16-bitową (a nawet lepszą) oprawą audio-video! Z jednej strony smuci mnie fakt, że przegląd gier automatowych od końcówki lat 70-tych do początku 90-tych zajął nam aż 44 GODZINY, ale z drugiej strony oglądacie chyba największy i najdłuższy taki spektakl salonówek w historii Youtube’a! Najpierw trochę załamaliśmy się powolnym tempem naszych przeglądów, ale później tylko uśmiechnęliśmy się pod wąsami (eee, nosami) i stwierdziliśmy: nie ma jucha we wsi, to będzie najdłuższy przegląd gier na automaty w historii YouTube’a!
NAJWIĘKSZE HITY POPRZENIEGO ODCINKA:
AIR DUEL (Irem – 1990). Mistrzowie poziomych shmupów (R-Type) udowadniają, że potrafią robić także bardzo dobre pionowe. Kapitalna, metaliczna, steampunkowa grafika, bardzo charakterystyczna dla tych twórców plus oczywiście klimat hard sci-fi, a do tego kooperacja pomiędzy samolotem i helikopterem. Świetne barwy, ogromni “zmianowi”, bardzo dobra grywalność i powiększony w pionie ekran akcji. Jest czad!
THE CLIFFHANGER EDWARD RANDY (Data East – 1990), czyli Indiana Jones spotyka Castlevanię, walczy z nazistami, wykonuje akrobacje na swoim pejczu, jeździ samochodem do ekranu, akrobacje na samochodach, skacze po samolotach lecących do ekranu, walczy z wielkimi bossami… Mało? Akcja non stop, adrenalina non stop, rollercoaster, jaja jak berety, cuda, wianki, niesamowicie efekciarski blockbuster! Jakbym zobaczył to w 1990 roku to bym chyba nie uwierzył. Jazda, jazdeczka, jazdunia!
GROWL (Taito – 1990) chodzona bijatyka do czterech playerów, w której ratujemy zwierzęta z rąk kłusowników. Niby nic takiego, ale klimat wyjęty z Indiany Jonesa (dwóch bohaterów to Harrisony Fordy w kapeluszu, a dwóch harleyowcy), masa broni do znalezienia (strzelania i rzucania), hordy wrogów, fajna muzyka i świetny klimat. No i dynamika przede wszystkim. Fajowe i dobrze się zestarzało. Fajny soundtrack.
OutZone to gruuuuby debeściak! Kolorki na tych screenach trochę wyprane, w rzeczywistości to intensywna, kolorowa i pięknie narysowana kosmiczna jatka!
OUTZONE (Toaplan – 1990) po prostu niszczator galaktyki i okolic! Jedna z najlepszych strzelanek z góry, połączenie biegania z bronią z mechaniką shmupową (zmiana stylu gry po znalezieniu dopałki). Kapitalna grafika i muzyka, ogromniaści bossowie, inwazja najeźdźców z kosmosu. Dużo świeżości w mechanice strzelanek z góry: znikające platformy, ściany, zapadający się grunt, niesamowita intensywność rozgrywki. Dla mnie MEDAL!
SUPER PANG (Mitchell – 1990) kontynuacja Panga, czyli strzelanie do bąbli – podobna grafika jak w pierwowzorze, identyczne zasady, nowe plansze, trochę nowych power upów. Dobre niczym oryginał, nie rozumiem narzekania ludzi na ten sequel. Kwestia nostalgii zapewne, na pierwszym Pangu wielu się wychowało, a Super Panga mało kto widział w Salonach Gier.
ALIENS (Konami – 1991) kapitalna gra luźno oparta na Obcym – Decydującym Starciu. Miliony Obcych, kupa bossów, wielkie spluwy, kooperacja, chodzenie robotem. Run and gun z kamerą z profilu, który jest naprawdę mocno urozmaicony. W sumie chciałbym przejść z profesorkiem Larkiem całe, w którymś odcinku.
– Ripley, chodź do mamusi! – Giń biczysko!
DARK SEAL (Data East – 1990) izometryczny hack’n slash, protoplasta Diablo, albo następca Gauntleta. Fajna grafika, kilka postaci do wyboru, czary, zbieractwo, bossowie. Walki ze smokami i potworami. Dobre!
MOONWALKER (Sega – 1990) ten automatowy – izometryczny, gdyż jeszcze pokazywaliśmy taki z widokiem z boku (ten był pierwotnie na Segę Megadrive). Super grafika, muzyka, chodzona strzelanka (jak zamienimy się w robota), albo raczej bijatyka (gdy sterujemy Michaelem). Porażał oprawą jak na 1990 rok!
GP RIDER (Sega – 1990) bardzo dobre wyścigi motorowe. Świetnie zrobiona grafika, trochę niczym w symulatorze Comanch, trochę bitmapowa, po trosze voxelowa (czy jak to się zwie). Kapitalna animacja motoru no i opony oczywiście. Chyba najlepsze z “nowoczesnych” wówczas wyścigów motocyklowych. Polecam.
Raiden to po prostu Flying Shark w stylistyce SF. Zajebongo!
RAIDEN (Seibu Kaihatsu – 1990) mój ulubiony shmup. Na początku spokojny, inwazja kosmitów, proste zasady, dupni bossowie. Taki Flying Shark tylko w klimatach science fiction. Kochom tego szpila!
SMASH TV (Williams – 1990) następca Robotrona, szalone i krwawe show dla telewidzów. Strzelanka na dwie gały, legiony przeciwników, pomysłowi bossowie, fajne bronie i power upy. Prześwietna kooperacja i maksymalna rzeźnia, tylko od 21 lat ;-).
Dodatkowo warte uwagi były platformery: Rodland, SnowBoros, Liquid Kids, Demon’s World. Fajnie się grało i pewnikiem o wielu tytułach teraz zapomniałem…
ZAKOŃCZYLIŚMY PRZEGLĄD NA GRZE BATMAN OD ATARI z 1990 ROKU.
ZACZYNAMY 1991 ROK, WIĘC W DZISIEJSZYM ODCINKU…
Możliwe, że się pojawią, ale nie będę wyrokował, bo moje przewidywania z poprzednich odcinków diabli wzięli i w kotle ugotowali… Za wolne tempo mamy, a może dobre tempo, bo nie tylko przeglądamy, ale też trochę gramy w te wszystkie miodne tytuły, a wy możecie sobie popatrzeć i przeżywać rozgrywkę wraz z nami. Zaryzykuję, że w końcu dzisiaj pojawią się:
CAPTAIN COMMANDO (Capcom – 1991). Chyba najmniej znana i popularna z wielkich chodzonych bijatyk Capcomu. Najdziwniejszy zestaw herosów (wojownik mumia, dzieciak w wielkim robocie, futurystyczny kapitan Commando oraz śmiertelny zabójca czyli ninja) kontra równie dziwne kreatury, potwory, gangusy, złoczyńcy, roboty. Dojeżdżanie wielkich mechów oraz używanie dupnych wyrzutni rakiet było naprawdę w dechę!
KING OF DRAGONS, THE (Capcom – 1991). Protoplasta późniejszych chodzonych bijatyk fantasy ze świata Dungeons and Dragons. Elf, wojownik, paladyn (a raczej kleryk), czarodziej i krasnolud tną na plasterki klasyczny bestiartiusz fantasy połączony z mitologicznym. Świetne miejscówki, kapitalna muzyka i uczciwy poziom trudności, w odróżnieniu od bardziej rozbudowanych następców.
Three Wonders to trzy odmienne gry w jednym automacie. Bardzo fajne. Świetny run and gun, dobry shmup, i zręcznościówka logiczna ala Pengo.
THREE WONDERS (Capcom – 1991). Trzy gry na jednym automacie, z których najlepszą było Midnight Wanderers, czyli klon Metal Sluga, w którym sterujemy elfem podróżującym po świecie fantasy. Piękne krajobrazy, wielkie bestyje i świetna muzyka, czyli capcomowy standard. Druga gra o tytule Chariot była całkiem przyjemnym shmupem, w którym nasi elficcy bohaterowie latali na gwiezdnych rydwanach i strącali eskadry nieprzyjaciół. Ostatnią grą było zupełnie odmienne klimatem oraz nie mające nic wspólnego z poprzednimi tytułami – Don’t Pull, czyli wariacja Pengo. Zręcznościowo-logiczna gra kooperacyjna o przesuwaniu bloków i zgniataniu nimi wrogich zwierzaczków.
VARTH (Capcom – 1992). Strzelanka pionowa zbliżona klimatem i oprawą do kapitalnego Raidena, czyli futurystyczna zagłada Ziemian zgotowana im przez Obcych. Dodatkowo wprowadzająca trochę mechaniki znanej z R-Type, w postaci sond montowanych na dziobie samolotu (ochraniają nas przed nabojami) lub ruchomych, nakierowujących się na pociski przeciwników. Przemyślana mechanika, bardzo dobra grywalność, nie przesadzony poziom trudności. A audio i video? Jak to u Capcomu z lat 90-tych – pierwsza klasa.
Vendetta już była pokazana, specjalnie na prośbę widza. Jednak teraz przejdziemy całą! A co się będziemy szczypać…
VENDETTA (Konami – 1991). Zdecydowanie moja ulubiona chodzona bitka, a dlaczego? Po pierwsze – najlepszy system walki spośród wszystkich znanych mi mordoklepek, tradycyjna walka na pięści i kopniaki, wyskoki, używanie znaleźnych broni, dobijanie leżących, chwyty łączone, ucieczki z chwytów, mocarne ciosy specjalne. Po drugie – kapitalne i przemyślane sterowanie, po trzecie – świetni bohaterowie do wyboru, każdy z zupełnie innym stylem walki (wzorowani na herosach kina akcji). Po czwarte – zdegenerowany świat niedalekiej przyszłości, po piąte – naprawdę porządna oprawa graficzna… Jeszcze jakieś punkty tej wyliczanki? Tak! Po szóste – pierwszy raz widziałem ją w salonie gier we Wrocławiu na czteroosobowym automacie z 40 calowym ekranem. Ja i kuzyn Gałas narobiliśmy wtedy w portki z wrażenia…
Jeżeli chcecie wrócić pamięcią do tych wspaniałych gier (i wielu równie świetnych, o których tu nie napomknęliśmy) to zapraszamy na najnowszy odcinek Gramy na Gazie LIVE, który wystartuje dzisiaj o godzinie 12:00. Będzie w nim morze hitów, gdyż zarówno profesor Larek, jak i sierściuch Borsuk mają wiele ulubionych gier, które spotkali po raz pierwszy na automatach arcade. W trakcie programu będziemy używać komputera PC z zainstalowanym najlepszym emulatorem automatów arcade zwanym M.A.M.E. Nie będziemy pokazywać żadnych konwersji tylko najlepsze, oryginalne wersje największych debeściaków! Do zobaczyska i poczytania na czacie. Szykujcie ocean czasu, smakowite przekąski i zabijające pragnienie przepitki – startujemy w samo południe!
ArSoft CORPORATION i Retro na Gazie prezentują:
Gramy na Gazie LIVE – Przegląd Hitów z Salonów Gier – Część 5!
PS. Powiem wam szczerze, że jak skończę pisać wszystkie zaległości na Retro na Gazie (Vectrex, platformery single screen Atari, Castlevania Lament of Innocence, seria Gears of War, i parę innych pomniejszych tekstów) to chciałbym pocisnąć przeglądy najlepszych twórców gier akcji z automatów arcade. Mało tego jest w polskiej sieci jeżeli chodzi o: IREM, TOAPLAN, SEIBU KAIHATSU, NICHIBUTSU, czy nawet CAPCOM w ich najlepszych latach. Co wy na to? Myślę, że ci kozacy powinni być upamiętnieni tekstami oddającymi im hołd!