Zapraszamy do kolejnego odcinka filmowego cyklu Gramy Na Gazie! Chyba najbardziej emocjonującego ze wszystkich dotychczasowych, gdyż dwójka naszych retrozgredów porwała się z motyką na słońce, chcąc dokonać czynu, któremu nikt wcześniej nie podołał! Otóż zapragnęliśmy ukończyć hardkorowo trudną grę platformową Mouse Trap (1986 / 1987) – oczywiście bez żadnych cheatów i trainerów. Wyczyn byłby to nie lada w przypadku atarowskiej konwersji tej świetnej produkcji, gdyż powstałby jej pierwszy longplay w internetach! W przepastnych archiwach youtube’a znaleźliśmy co prawda filmy przedstawiające ukończenie przygód bohaterskiej myszy w wydaniu na Commodore oraz komputery 16-bitowe – jednakże w przypadku Małej Ataryny nikt takiego wyczynu przed nami nie udokumentował. Musicie wiedzieć, że wyprawa myszora Marvina po Złoty Ser to bardzo tajemnicza produkcja, do tego wymagająca od gracza anielskiej wręcz cierpliwości i akrobatycznych umiejętności. Perfekcyjne skoki co do piksela to domena praktycznie każdej planszy w tym arcytrudnym platformerze jednoekranowym (single screen platformer). Niech nie zmyli was bardzo ładna, bajkowa szata graficzna – to nie jest gra dla małych dzieci! Czy to jednak jest gra dla starych zgredów? Czy Larek i Borsuk podołali? Wszystkiego dowiecie się oglądając trzeci odcinek naszego video-growego serialu. Zapraszamy na seans i lekturę.
MOUSE TRAP
TYNESOFT (1986) / MICRO VALUE (1987)
PLATFORMÓWKA / ZRĘCZNOŚCIOWA
FILM DOTYCZY WERSJI NA: ATARI XL/XE
IDENTYCZNA ROZGRYWKA NA: COMMODORE 64 / 128
Także na: Amiga, Atari ST, BBC Micro, Acorn Electron
Okładka kasety z grą w wydaniu BBC Micro / Acorn. Marvinie uważaj na smoka i pułapkę!!
ZAGŁADA MYSZOLANDII
W Myszolandii wielki kryzys! Wszystkie spichlerze w całym królestwie zaczynają już świecić pustkami zaś ostatnie podziemne plantacje serowej pleśni zostały zniszczone przez wielkie, czarne mrówki, które pojawiły się nagle, nie wiadomo skąd… Kiedy smoki zaczęły porywać najpiękniejsze mysie dziewice, a pająki zagnieździły się w każdym młynie w Dolinie Ponętnej Myszki – po stolicy zaczęły krążyć plotki… – To znowu plagi nasłane przez tych przebrzydłych ludzi! Przebiegłego czarnoksiężnika Larkosława oraz jego poplecznika, okrutnego rycerza i moczymordy w jednym Borsusława! – grzmiały głosy na zebraniach starszyzny – Te złe moce to przez nich nasłane! Te armie potworów i insektów to z ich twierdzy przybyły! Te dwa lubieżniki i obżartuchy chcą zagarnąć wszelkie zapasy naszej żywności i zniszczyć nasze serem pachnące królestwo… A dorodne mysie kobiety to myślicie, że po co im potrzebne? Do nocnych orgii i nekromanckich eksperymentów! Tfu! Ludzka ich mać! – przerażające i prawdziwe zarazem plotki słychać było we wszystkich karczmach i targowiskach…
Klimatyczna strona tytułowa na Atari XL/XE.
Miarka przebrała się jednak pewnej czarciej nocy, kiedy lotnicze komando czarownic na miotłach – napadło niespodziewanie na Wielki Skarbiec! – Materdyjo! Złoty Ser skradziony! Zguba! Zguba dla nas wszystkich! – żałoba ogarnęła wycieńczonych już z głodu i walki mieszkańców Myszolandii. Złoty Ser, legendarny, ogromny jak stodoła, kawał najsmaczniejszego i najwyborniej pachnącego sera w dziejach mysiej rasy – trafił w ręce ludzkich okrutników… Ten pradawny artefakt był ostatnim źródłem nieskończonego prowiantu dla całej krainy… Zaczął się wielki pomór mysiego plemienia, zaś stosy wynędzniałych z głodu zwłok palono w każdym większym mieście, aby uniknąć zarazy… Na ulicach panowała anarchia, gwałty i przemoc. Królestwo Myszolandii upadało, zaś z posępnej twierdzy Larkosława i Borsusława – Borsuczej Nory – dochodziły odgłosy hulanek i swawoli. – Trzeba im przypierd….! Eee, to znaczy wyprawę celem odbicia Złotego Sera trzeba nam zorganizować! – pomyślał król Myszor XV Łysy i zwołał naprędce tajną naradę. Szpiedzy wroga mogli być wszędzie…
Stawili się na niej najwięksi wojownicy i najświatlejsze umysły królestwa. – Armią ruszymy! – grzmiał twardo znany z odwagi i charyzmy największy bohater ludu Szczurobij – Siłą wyrwiemy im nasz artefakt! – Mięśnie to ty może i masz, i władać mieczem potrafisz, ale powiedz mi jak chcesz pokonać smoka, albo całe ich stado? Jakich sztuczek użyjesz by zabić wiedźmy? – wyśmiał go nadworny błazen i doradca króla w jednej osobie Śmiechomysz – Jak unikniesz zastawionych na myszy pułapek, jak ominiesz patrole czarodziejskich jajek sadzonych i latających rolek toaletowego papirusu? – kontynuował. – Nie siły nam tu potrzeba drogi królu! Nie miecza! Tylko sprytu, zwinności, pomysłowości, szybkiego działania z ukrycia, przemykania w cieniu! Akrobatycznych wręcz umiejętności, gdyż pułapek w Borsuczej Norze bez liku i przepaści bezdennych.. A pięter i komnat ta twierdza ma wiele, zaś Złoty Ser ukryty przez ludzi na samym jej szczycie i dobrze chroniony! – Któż podała takiemu wyzwaniu?! – zająknął się król i spojrzał błagalnym wzrokiem na swojego błazna…
Alem wdepnął! Smok Rozkrok tu na warcie stoi! (Pierwszy poziom – Atari)
– Jest taki jeden huncwot, co w lochu twym siedzi, odważny i nieustępliwy – złodziej największy renomą w całej Myszolonadii – Marvin Sprężyna! Przypomina go sobie jego wielmożna łysina? – Co?! Mam oddać losy całego królestwa w ręce tego szubrawca?! – Z głodu kradł panie i wiedzieć musisz, że zanim zszedł na złą drogę był lekkoatletą. Lata temu nawet mistrzem myszopiady w biegach, skokach i wieloboju. Kondycję i tężyznę zresztą nielichą do dzisiaj zachował. Nie ma lepszego kandydata na tą samobójcza misję w całym naszym królestwie! Zaufaj mu, a odkupi wszystkie swoje winy i ratunkiem nas wszystkich być może… – Dobrze, niech i tak będzie! Nigdy nie zawiodłem się na twoich radach Śmiechomyszu… Żołnierze, natychmiast przyprowadzić Marvina Sprężynę! Odziać, napoić, żarła dać pod dostatkiem i do wyprawy szykować! Los Myszolandii spoczywa teraz na jego barkach, a raczej w jego nogach…
Tak zaczyna się najeżona niebezpieczeństwami podróż Marvina Sprężyny, kiedyś złodzieja, teraz kandydata na bohatera… Zanim jednak zapoznamy się z jego przygodami, zobaczmy jak wyglądała sytuacja …
ZZA KULIS
Recycling zdjecia – tym razem Larek nie przywiózł nowych gadżetów.
TRENING. Tym razem, zgodnie z wcześniejszymi założeniami odbyliśmy długi i wyczerpujący trening celem skrócenia czasu trwania filmu. Minimalnie nam się to udało, gdyż zmieściliśmy się w czasie godzina i dziesięć minut (tylko cztery rozgrywki z gry!). Na przyszłość, żeby oszczędzić waszego czasu, będziemy chcieli zmieścić się w dwóch rozgrywkach – mojej i Larka – i w nich właśnie zawrzeć ukończenie tytułu. Napiszcie w komentarzach – czy to dobry pomysł? Trenowaliśmy zawzięcie, rozważając o czym będziemy informować widzów w trakcie filmu – niestety zdarzyło się, że w końcowym materiale zabrakło paru istotnych kwestii. Wszystkiemu winne…
NERWY. Oj, sytuacja pod koniec naszych zmagań z Pułapką Na Myszy była napięta jak baranie jaja! To nie pułapka, ale jedna długa, wyczerpująca zdrowotnie i nerwowo ścieżka zdrowia najeżona pułapkami! Uff, powiem, że ciężko było i naprawdę zwątpiliśmy w pewnym momencie w sukces. Stąd pojawiły się…
PRZEKLEŃSTWA. No, parę ich się do filmu wkradło. Wiecie, stres, ambicja grającego, proste błędy i jakaś ladacznica puściła się w eter… Na szczęście reżyser wszystko ładnie wypipował, aby nikt nie poczuł się zniesmaczony i przygody Marvina mogli oglądać nawet najmłodsi.
DODATKOWE ŻYCIA. Trochę o rzeczach, które pominęliśmy w filmie. Dodatek w grze występuje co 1000 punktów, a za każdą znalezioną znajdźkę otrzymujemy ich 40. Więc w żaden sposób nie cheatowaliśmy, tylko parę razy zdobyliśmy dodatkowe wcielenie.
Herbatkę serwują? Nie, ona atakuje! (Pierwszy etap na BBC Micro)
WERSJE NA 16-BITÓW. Chcieliśmy zawrzeć w filmiku także wrażenia z wersji 16-bitowej, ale ze względu na nasze skupienie do granic możliwości i stan przedagonalny po prostu o tym zapomnieliśmy… Na koniec wpisu będzie informacja o tychże wersjach.
MANIC MINER i inne platformery jednoekranowe na ZX Spectrum (wiecie, że Manic Miner wyszedł w 2016 roku na Małe Atari?). Zapomniałem wspomnieć o tym kultowym tytule, a także nie poleciłem nic z tego gatunku spectrumowcom. Wynika to z faktu, że pomimo iż lubię tą maszynkę nigdy jej nie miałem i nie jestem dobrze rozeznany w jej grotece. Jeżeli znacie fajne single screen platformery na Speccy czy inne systemy – proszę polećcie je w komentarzach.
POWTÓRZENIA. Nieraz w filmie powtarzam się (jak w przypadku ping’u telewizora LCD) – wynika to z powagi wyprawy, w której uczestniczyliśmy, nerwów i zapominalstwa – co już zostało powiedziane. Obiecuje mieć lepszą pamięć w przyszłości.
ALE TO JUŻ BYŁO. Recenzja Mouse Trap pojawiła się już na naszych łamach na początku istnienia naszej strony w ramach mojego cyklu Nora RetroBorsuka. Wtedy z powodu wysokiego poziomu trudności oraz faktu, że nie byłem w stanie jej ukończyć dostała ode mnie ocenę dobrą – żółte światło w retrometrze – co z dzisiejszej perspektywy wydaje mi się zbyt krytycznym podejściem do tego świetnego szpila. Przeglądając bibliotekę wszystkich platformerów jednoekranowych dostępnych dla Ataryny jak i Komody – naprawdę tylko kilka z nich wydaje się ciekawszych. Kajam się z tego powodu i aktualizuję moje poprzednie wrażenia z obcowania z przygodami mysiego herosa.
Ratunku! Nawet papier chce mi się dobrać do tyłka! Do dupy ta misja… (Atari)
AKTUALIZACJA STAREJ RECENZJI
OPIS: Założenia tego bardzo dobrego i kolorowego platformera są zgodne z ogólnoświatowym przysłowiem – każda mycha lubi ser, a jeszcze bardziej parówki! Czy jakoś tak to szło… Zasuwamy naszą myszką po różnistych planszach – jeden ekran gry to jeden poziom czyli tzw. jednoekranowy platformer (single screen platformer w odróżnieniu od komnatówek – multi screen platformer). W każdej planszy musimy pozbierać wszystkie etapowe znajdźki. Po ich zebraniu, otwierają się wrota do następnego poziomu i tutaj powtórka z rozrywki. Czyli klasyka gatunku jeśli chodzi o zasady. Co w szczególności odróżnia Mouse Trap’a od innych platformerów? Patrz poniżej.
PLUSY: Zróżnicowanie wyglądu wszelkich przeszkadzajek oraz ich animacja. Czego my tu nie mamy: od smoków, poprzez czarownice, samobieżne rękawiczki, mrówy (z Czarnobyla chyba), bomby, jajka sadzone i nawet papier toaletowy! Misz masz jak juch, ale za to nudy nie ma! W wielu innych produkcjach mamy zestaw powtarzających się co chwila wrogów, tutaj jest różnorodnie. Do tego znajdźki także ulegają zmianie praktycznie co każdy etap od eliksirów po ser na końcu. Nasz gryzoń jest nieźle animowany i pokaźnych rozmiarów, cała gra zaś bardzo kolorowa, a w tle przebąkuje przyjemna muzyczka. Możliwe, że inspirowana lub zaczerpnięta z prawdziwej kompozycji (nie pytajcie mnie jakiej). Do tego mamy huśtawki, trampoliny, zapadające się kładki itp. Na plus trzeba też zaliczyć pokaźną liczbę poziomów – 22 sztuki!
Dobrze, że w tych butlach wino serwują… Trzeźwy dalej nie pójdę! (Commodore)
MINUSY: Poziom trudności jest naprawdę hardkorowy! Potęguje go fakt, że oprócz kontaktu z wrogiem, śmierć sierściuchowi, może przynieść także upadek z dużej wysokości. Wszystkie plansze trzeba mieć opanowane na blachę i nawet pokonywać niektóre obszary w określonej kolejności – zniknie zapadająca się ziemia i nasz bohaterski myszor wącha kwiatki od spodu! Aha, jak już jesteśmy przy kwiatkach – w tej grze są one także zabójcze. Rosiczki jakieś zmutowane czy co? Nie muszę wspominać o skokach z dokładnością co do piksela, ale na pocieszenie dodam tylko, że nie jest to najtrudniejszy platformer na 8-bitowce.
STEROWANIE: JOY – poruszanie myszką, FIRE – skok. Należy pamiętać o sterowaniu na linach-huśtawkach. Kiedy jesteś na linie trzymaj najpierw FIRE i dopiero daj w bok – unikniesz wkurzania się z powodu „- Bo mycha spadła zamiast skoczyć!” Ważna sprawa.
KIEDYŚ: Jak popatrzysz na plusy, będziesz wiedział, dlaczego za młodu tak bardzo podobał mi się ten tytuł. Pamiętam, jak wiele czasu spędziłem na próbie przejścia Pułapki Na Myszy – niestety pomimo długiego treningu nigdy mi się to nie udało. Pozdrawiam przy okazji moją kochaną Miśkę, która umilała mi spacerami czas wczytywania tej gry do pamięci Ataryny (prędkość zapisu normal) – niestety goni już ona dawno światełko w zaświatach. Żegnaj Miśko 19 lat to był piękny wynik… Dodam, że także na Commodorku, którego posiadaczem stałem się w późniejszym okresie – wielokrotnie podejmowałem próbę pobicia wyzwania zawartego w grze. Rozgrywka jest tutaj tożsama jak na Atari i nawet mimo to – moje wysiłki były daremne…
TERAZ: Heh łezka mi poszła kurtka wodna! Mouse Trap to naprawdę kawał giery – mimo wieeeelu spędzonych godzin oraz treningu wcześniej na PSP, nie daje rady przejść jej na jednym „kredycie”. Głównie przez pośpiech…. Zaraz, zaraz – obejrzyjcie jednak trzeci odcinek Gramy Na Gazie i sprawdźcie czy coś w tej materii się czasem nie zmieniło? Podpowiem, że stary Borsuk nie rdzewieje! Aha, proszę nie mylić tej fajowej platformówki z klonem PacMana z automatów – o tym samym tytule wydanym w 1981 roku.
ArSoft CORPORATION i Retro Na Gazie prezentują:
Gramy Na Gazie #3 – Mouse Trap / Pułapka Na Myszy (1987) – ATARI XL/XE
MOUSE TRAP
(ATARI XL/XE / COMMODORE 64/128 / BBC MICRO / ACORN ELECTRON)
Jeden z naj platformerów na 8-bitowe kompy.
Tych najtrudniejszych także.. Nerwy ze stali? Dodajcie medal!
MOUSE TRAP (WERSJA 16-BITOWA)
MICRO VALUE (1987)
(AMIGA / ATARI ST)
Screen z wersji Amiga / Atari ST – akurat plansza zaczerpnięta z 8-bitowców.
W przypadku wersji na komputery 16-bitowe przygody Marvina Sprężyny to dalej przyjemna i wymagająca umiejętności od gracza platformówka. Zasady oczywiście są tutaj zupełnie takie same, jak w przypadku edycji na starsze komputery z jednym wyjątkiem. Twórcy tej konwersji przygotowali wiele zupełnie nowych poziomów i wymieszali je z etapami znanymi wcześniej. Pewnie dla osób wychowanych na tym porcie – są one lepsze od 8-bitowych. Dla mnie, niestety, nie są one tak dobrze przemyślane jak starsze plansze, ale to już jest opinia zależna od tego, która wariacja gry była pierwszą jaka wpadła nam w ręce. Oprawa oczywiście robi przyjemniejsze wrażenie, gdyż została przygotowana na zdecydowanie mocniejszy sprzęt pod względem możliwości audio/video. Nasz bohater wygląda inaczej, ładnie faluje mu ogonek, krainy przedstawiono w wyższej rozdzielczości, muzyczka przygrywająca jego wędrówce jest zaś bardzo podobna. Jednak patrząc na gry, które później ukazywały się zarówno na Przyjaciółkę i Duże Atari – Mouse Trap nie wykorzystuje w połowie nawet ich potencjału i wygląda dosyć ubogo. Szczerze – w tą wersję zagrywałem się rzadziej i zamiast niej wolałem włączyć po latach Atari czy Commodore i cieszyć się jedną z najlepszych gier w swojej klasie.
MOUSE TRAP
(AMIGA / ATARI ST)
Przyjemna głównie dla miłośników gatunku.
Nie wykorzystuje możliwości 16 bitowych maszyn.
TAJEMNICZY PREZENT OD LARKA (kto widział film ten wie, o co chodzi!)