Larek i Borsuk znowu wyruszają stawić czoła najeźdźcom z kosmosu w kolejnym odcinku Gramy na Gazie! Sytuacja w jakiej się znaleźli jest zdecydowanie bardziej poważna, a i misja trudniejsza… Po raz kolejny muszą ratować ludzkość tym razem doszczętnie przetrzebioną i na krawędzi zagłady. Kiedy wsiadają do Pantery (1986/87), przechwyconego przez profesorka latającego talerza Obcych, odpowiednio przystosowanego do pilotażu przez ludzi – trzęsą im się ręce… W swoich oczach nie widzą wiary w powodzenie tej straceńczej akcji. Wczoraj bardzo długo trenowali na symulatorach lotu w wirtualnej rzeczywistości… Bezskutecznie. Straty jakie ponieśli w trakcie przygotowań są bardzo duże i możliwe, że nadaremne… Dobrze wiedzą, że rozpierducha jaką zrobili w galaktyce Scramble to przy tym pestka. Zapowiadał się taki udany weekend, a kosmici zaatakowali ich dwukrotnie jednego dnia!*
Chris Foss – Pantera wynurza się spod chmur!
Wycieńczony profesor błądzi wzrokiem po klawiaturze komputera pokładowego szukając przycisku reset – oznaczającego autodestrukcję. Czyżby mieli się poddać? Czy ta bardzo trudna izometryczna strzelanina przygotowana przez Mastertronic będzie pierwszym wyzwaniem, któremu nie podołają? Borsuk poklepuje towarzysza po plecach dodając otuchy. Sam też jest wyczerpany… Brak snu spowodował u niego znaczne opóźnienie reakcji i wolniejszy refleks. Ostatnia nadzieja w jedynych używkach jakie jeszcze przyjmie jego wycieńczone ciało. Zostawia przyjaciela na chwilę samego, którego Pantera znowu zostaje zestrzelona przez Obcych. – No, ale doszedł dalej niż kiedykolwiek wcześniej! – myśli, kiedy zaparza sobie kawę i idzie do toalety na papierosa. – Taaak, tego mi było trzeba, muszę się skupić! – mówi do siebie i zastanawia się nad swoim następnym przelotem nad spopieloną Ziemią. Wtedy wpada mu do głowy szaleńczy pomysł. Użyje koła ratunkowego i zadzwoni do przyjaciela! Denerwuje się, gdy po drugiej stronie przez chwilę nikt nie odbiera. Ulga przychodzi, kiedy słyszy w słuchawce znajomy głos. – Ostatni Pilot na Ziemi z tej strony, słucham? – Tu Borsuk, szybko podmieniaj mnie, bo nie dam rady, za trudno! – A w co gracie? – W Panther na Atari! – Ooo, od tego przecież zaczęły się moje przygody! – No właśnie, ty to masz już przecież oblatane! Pomocy Pilocie, podmianka osobowości, żeby Larek nie zauważył i wstydu nie było! – Dobra Borsuku. Na trzy, cztery! Bezdźwięczny portal czasoprzestrzeni wypełnia cały kibel. Kiedy Ostatni Pilot na Ziemi siada obok profesora na fotelu ten nawet nie zauważa podmiany. Zastanawia się tylko dlaczego jego gadatliwy kolega prawie wcale się nie odzywa… Pewnie skupiony…
PANTHER
MASTERTRONIC (1986) / SCULPTURED SOFTWARE (1987)
STRZELANINA IZOMETRYCZNA
FILM DOTYCZY WERSJI NA ATARI XL/XE
ZBLIŻONA ROZGRYWKA NA: COMMODORE 64/128
Także na: ZX Spectrum
Pantera (trochę inna niż w grze) startuje do walki – okładka kasety dla Atari.
David Whittaker – Panther Main Theme (Atari)
OSTATNI PILOT NA ZIEMI – PROLOG
Do końca życia będzie pamiętał Dzień Ataku. Akurat testował w przestrzeni kosmicznej przechwycony i zmodernizowany pojazd Obcych – i jego ewentualną przydatność w walce z najeźdźcami, kiedy zaatakowali. Pokojowe zamiary… Jasne, taaa… Wszyscy tak mówili. “- Przybyliśmy w pokoju aby poznać waszą rasę i nawiązać międzygalaktyczną współpracę! Jako dowód naszego przyjacielskiego nastawienia przekazujemy wam cudowne artefakty naszego gatunku…” Po chuju… Artefakty okazały się bronią masowej zagłady nieznaną naszym naukowcom. Niektórzy z nich, oczywiście, mieli co do tego podejrzenia, ale ludzkość dawno zatraciła instynkty obronne… “- Kochajmy Przybyszów! Obcy jednym z nas! Zaproś Obcych do domu i pokaż ziemskie życie!” – głosiły billboardy. Wcześniejsze konflikty nic nas do cholery nie nauczyły…
Na szczęście Generał Funky Koval miał na ten temat inne zdanie. Zorganizował tajną bazę wojskową, w której umieścił potajemnie najlepszych naukowców oraz żołnierzy mających alienofobiczne przekonania… Znał Generała od dziecka, można powiedzieć, że Koval był jego mentorem. Bez zająknięcia przystał na jego propozycje dowodzenia Nieustraszonymi Pilotami Galaktyki… Kiedy przechwycili pierwszy patrolowy spodek Obcych – musieli ukryć to przed opinią publiczną. Lincz medialny byłby pewny. Mimo różnic technologicznych szybko przystosowali statek do zdolności manualnych człowieka. Pantera – bo tak go nazwał, (na wspomnienie po tych zwinnych i pięknych drapieżnikach, które wyginęły w połowie 21 wieku) – była jego statkiem, zaś on – najlepszy z debeściaków – jej pilotem. Razem tworzyli szalenie niebezpieczną kombinację…
Tył okładki wydania kasetowego (Atari).
“- Schowaj się po Ciemnej Stronie Księżyca i włącz kamuflaż! Atakują! Artefakty to…” usłyszał tylko ostatnie słowa generała, kiedy nastała jasność… Najpierw wybuchły największe miasta Unii Latynoskiej Obu Ameryk, sekundę później zauważył dziwną poświatę na najbardziej zaludnionych terenach Rosjo-Chin. Kiedy ginęła Europa serce stanęło mu w gardle… Berlin, Londyn, Paryż, Xenon, Warszawa… Stolica jego kraju, w którym nie był już od dziesięcioleci… “- Żegnaj Przyjacielu Generale, żegnajcie Najbliżsi, żegnaj Ludzkości!” – pomyślał i przez chwilę bił się z samobójczymi myślami, kiedy patrolowce Kosmitów wreszcie go namierzyły. Pozdrowili go tylko w swoim gardłowym języku i przesłali nowe wytyczne do ataku… “- Nie rozpoznali mnie!” – kołatało mu w czaszce, zaś w sercu zakiełkowała żądza natychmiastowej zemsty, którą jednak szybko udało mu się powstrzymać. “- Sam przeciw wszystkim? Niewykonalne!”- pomyślał i skierował Panterę w kierunku współrzędnych przesłanych przez Obcych. “- Skoro chcą zniszczyć ten obszar, może są tam jacyś ludzie?”
Wiem, że niektórzy z was mogą mieć już dosyć przygód Ostatniego Pilota na Ziemi, ale przynajmniej mi się on jeszcze nie znudził. W tym odcinku musiał po prostu wystąpić, gdyż recenzja gry Panther (wraz z The Extirpator oraz Stealth) pojawiła się już na łamach Retro Na Gazie i była początkiem jego barwnej historii. Tutaj macie przedstawiony sam prolog opowieści, która jest zdecydowanie bardziej rozwinięta w tamtym wpisie. Kontynuację lotniczych wyczynów naszego herosa znajdziecie dodatkowo w recenzji Time Pilot i Scramble. Wiem, że taka autoreklama brzmi śmiesznie, ale ja polubiłem tego chłopa! Na razie damy mu odpocząć, bo co za dużo to i świnia nie zeżre – chyba, że Larek będzie chciał szybko nakręcić Star Raiders II aka The Last Starfighter. No to sami powiedzcie, kto może wystąpić jako Ostatni Gwiezdny Wojownik jak nie on? No, chyba, że Chuck Norris…
ZZA KULIS
Pierwsza ofiara Pantery – wysłużony w bojach dżojstick!
ZAXXON. Dużo informacji o Panther znajdziecie w samym filmiku, należałoby jednak wspomnieć także o ojcu tego już wymarłego gatunku izometrycznych strzelanin. Czyli o Zaxxon’ie. Ta wydana przez Segę w 1982 roku na automaty arcade nowatorska strzelanina oparta na niespotykanym wcześniej widoku pola walki była zaczątkiem czegoś zupełnie nowego w strzelaninach. Wprowadziła trzeci wymiar! Tak jest, w czasach głównie dwuwymiarowych gier było to naprawdę niesamowite doznanie. W trakcie naszego lotu i powietrznej wymiany ognia nie dość, że można było fruwać na boki, to dodatkowo obniżać pułap lotu, wznosić się, przyspieszać i zwalniać. Wprowadziło to nowe możliwości dla twórców oraz graczy i zapowiadało prawdziwą rewolucję w strzelankach i nie tylko! Musicie wiedzieć, że Zaxxon był rewolucjonistą w całej naszej branży – to pierwsza gra w historii z takim właśnie widokiem. To po nim pojawiły się dopiero jak grzyby po deszczu inne izometryczne tytuły, różnorodne gatunkowo, które na trwałe zapisały się w naszej pamięci. Q-Bert (koniec 1982) i Congo Bongo (1983) – proste platformówki, Ant Attack (1983) czy Marble Madness (1984) – nieskomplikowane zręcznościówki. Najbardziej zapamiętaliśmy jednak wielkie hity action adventure jak Knight Lore (1984) czy szczytowe osiągnięcie w dziedzinie izometrycznej grafiki na 8-bitach – The Last Ninja (1987).
Zaxxon na automaty arcade – pierwszy izometryk (1982)
SUPER ZAXXON. Wróćmy jednak do strzelanin. Zaxxon nie dość, że był rewolucyjny to jeszcze rewelacyjny, pomimo, że hardkorowo trudny. Gra spotkała się z bardzo ciepłym przyjęciem graczy i opanowała wszystkie salony gier na świecie. Polskie także. Moi rówieśnicy niech sięgną pamięcią i na pewno przypomną sobie tą cudowną wtedy graficznie grę, przy której wymiękali najwięksi wojownicy “wozów Drzymały”. Doczekała się ona bardzo udanych konwersji na większość 8-bitowych mikrokomputerów, w tym oczywiście na najbardziej popularne w naszym kraju Atari, Commodore czy Spectrum. Oczywiście taki przebój nie mógł obejść się bez godnego następcy i w tym samym roku, czyli 1982 – wydano opartą na tej samej płycie głównej kontynuację pod tytułem Super Zaxxon. Gra była bardzo podobna do prekursora, różniła się kolorami, szybkością lotu naszego samolotu oraz dodatkowymi wrogami jak na przykład smoko-roboty. Została także udanie przeniesiona na nasze ulubione maszynki czyli Atari i Commodore oraz na inne mniej popularne systemy. Dodam na koniec, że w 1995 roku na Segę 32x wyszła trzecia cześć serii pod tytułem Zaxxon Motherbase 2000, a w 1992 roku Sammy wypuściło na automaty i na konsolę Neo Geo udaną, lecz także bardzo trudną wariację tej gry pod tytułem Viewpoint.
Super Zaxxon – zbliżona do oryginału kontynuacja.
WYMARŁY GATUNEK? Dzisiaj gatunek strzelanin izometrycznych, do których należy ogrywany przez nas w filmiku Panther to trup. No, może zombiak i nieraz jacyś niezależni twórcy próbują go jeszcze wskrzesić… Jeżeli znacie przykłady jakichś fajnych nowych shmupów zaxxon’owych to poproszę w komentarzach. Głównym powodem uśmiercenia gatunku był rozwój prawdziwej grafiki trójwymiarowej oraz wysoki poziom trudności strzelanin izometryków. Jeżeli jednak kogoś zaciekawi temat – wymieńmy może najlepszych przedstawicieli tego rodzaju gier na nasze najbardziej ulubione maszynki. Atari: Blue Max, Blue Max 2001, Desert Falcon. C64: H.A.T.E., Leviathan, Havoc i także Niebieski Max. Biorąc pod uwagę jakość tych gier (Blue Max jest fajny) – to ogrywana przez nas Pantera to zdecydowanie jeden z lepszych przedstawicieli…
KONWERSJE I RECENZJE. W swoim czasie otrzymywała ona całkiem dobre oceny w recenzjach w prasie growej – w okolicach 7-8 na 10. Jeżeli pamięć mnie nie myli to w kultowym Zzap!64 – 73%, zaś w magazynie Atari User (którą to recenzję zamieszczę poniżej) – 7 na 10, w tym wysoką ósemkę za grywalność. O samych konwersjach tej gry dużo dowiecie się oglądając kolejny odcinek naszego cyklu i tam także znajdziecie screeny do porównania, dodam tylko, że osobiście preferuję wersję atarowską, gdyż na takiej się wychowałem. Jednakże dla commodorowców lot Panterą to także będzie co najmniej dobra rozrywka. Użytkownicy tych dwóch komputerów muszą wziąć pod uwagę jednak fakt – to bardzo wymagająca produkcja, stąd na końcu wpisu w uaktualizowanej recenzji pojawią się dwie oceny. Moja – wyższa, gdyż jestem miłośnikiem tej gry z młodości i lubię wyzwania. I mojego kompana – niższa, gdyż Pantera mocno dała mu się we znaki. Pogryzła profesorka do kości cholernica jedna…
Recenzja Panther z pisma Atari User.
TRENING. Trenowaliśmy, a jakże! Bidulka Larek to nawet czasu na golenie nie miał, a i tak nie podołał… A ja myślicie, że lepszy? Na pewniaka siadłem sobie o 23:00 w dzień przed kręceniem materiału, ponieważ coś mi tam w głowie świtało, że zapętlałem bezproblemowo. Taaa, chyba mi się to śniło! Po ciężkich bojach z kosmitami, wyczerpaniu do cna tarcz Feniksa, które udają w grze życia, zniszczeniu mojego latającego talerza po raz pięćdziesiąty czwarty – poszedłem spać. O 3 nad ranem. Zestrzelony, zanihilowany, zdruzgotany, pokonany! A rano przychodzi profesorek, rżniemy i kręcimy… Chyba głupa…
OFIARA. W trakcie nocnego treningu nie obyło się bez bolesnej straty. Wręcz ofiary na ołtarzu poświęcenia. Wieloletni towarzysz broni i pikselowych przygód Dżoj Kłik Szot Mikro Styk Turbo Czardżer padł wyczerpany na placu boju. Jego zgon możecie podziwiać na zdjęciu powyżej. I nie, nie wyżywałem się na nim! Wypraszam sobie, nie uderzałem nim o blat biurka! W sumie mało się denerwowałem, tylko sąsiedzi słyszeli bardzo wymyślne imiona jakie nadawałem kosmitom. A w dżoju? Po prostu pękła sprężynka…
KAMERA START! Pobudka. 7 rano! Kawa. papieros. Energetyk. Siadam do treningu zanim przyjdzie profesorek. Pad od PS2. Pierwsze podejście. JEST! Ucieszony chwalę się przyjacielowi. Przyjeżdża, kręcimy! Jebudu. Game Over. Pierdut. Game Over. No i w pizdu, i wylądował i cały misterny plan game over… Autorowi gry należą się słowa pochwały za umieszczenie dwóch najtrudniejszych momentów w grze – jeden po drugim! Gdzieś w trzech czwartych naszej podniebnej krucjaty – najpierw musimy manewrować na zerowej wysokości pomiędzy zburzonymi drapaczami chmur w zrujnowanym mieście. Uniesiemy się – zdejmie nas przeciwlotniczy system rakietowy. A kiedy z uśmiechem na twarzy wzbijamy się w niebo po minięciu ostatniego wieżowca następuje skurwysyńsko trudny atak plazmowy! Przepraszam za przekleństwa, ale w tym miejscu naprawdę nie ma wytchnienia! Rakiety z prawej, plazmowe spodki kamikadze taranujące nas od tyłu i lecące zawsze na naszej wysokości. Jebudu. Game Over. Ciśnienie skacze. Film miał być w miarę krótki, a tu dupa zbita kolejny raz. Pierdut. Kawa. Papieros. Toaleta. Telefon do przyjaciela. Podmiana osobowości. Ale czy Ostatni Pilot na Ziemi podołał? Dowiecie się w filmiku…
Panther na C64: ekran tytułowy oraz motyw przewodni.
DAVID WHITTAKER. Jeden z najlepszych muzyków komponujących na 8-bitowych komputerach w historii. Dla mnie obok Roba Hubbard’a (Commando, Warhawk) czy Adama Gilmore’a (Draconus, Zybex) stanowi wielką trójcę. O nim samym dowiecie się także dużo z naszego filmu. Kto zechce posłuchać więcej jego dźwięków zapraszam następujących filmików na youtube. 30 minut jego geniuszu na Atari (BMX Simulator, Amaurote czy właśnie Panther) oraz Godzina na Commodore (Trantor, Storm, Speedball). Komu jeszcze mało zapraszam do posłuchania jego wyczynów na 16-bitowej Amidze – klimatyczny Shadow of the Beast Complete Soundtrack.
CHRIS FOSS. Pozwoliłem sobie w tym wpisie umieścić parę grafik jeszcze jednego wybitnego moim zdaniem artysty i nie miejcie mi tego za złe, gdyż to mistrz nad mistrze. Nie ma lepszego we wszechświecie rysownika wielkich kosmicznych fregat, jakichkolwiek statków międzygwiezdnych czy innych pojazdów science fiction od Chrisa Foss’a. Bardzo ceniłem sobie jego twórczość jeszcze z czasów drukowania jego ilustracji w miesięczniku Fantastyka. Kto nie zna polecam odwiedzić następujące strony: Chris Foss – Synteza Historii i Sztuki lub Pinterest z jego 328 najlepszymi dziełami. Pod obrazkami pozwoliłem sobie poopisywać jego wybitną twórczość tak, aby pasowała do treści. Potraktujcie to jako hołd dla tego geniusza.
Chris Foss – Kres wędrówki. Pantera przy teleporcie.
AKTUALIZACJA RECENZJI
OPIS: Panther – jedna z moich ulubionych izometrycznych strzelanin, które swego czasu były dosyć popularne, a teraz już całkowicie wymarły niczym ludzkość w recenzowanej przeze mnie dzisiaj grze. Pamiętacie tytuły pokroju Blue Maxa, Zaxxona na 8 bitów czy chociażby Desert Strike i pobratymców na 16 bitowe potwory, a nawet Plejstejszyny? Właśnie z takim rodzajem gry mamy tutaj do czynienia – izometrycznym shmup’em, ale ze scrollingiem tylko w jedną stronę i możliwością lądowania. Lecimy naszą niebezpieczną Panterą – przechwyconym i zmodernizowanym kosmicznym spodkiem, wyposażonym w tarcze Feniksa, które umożliwiają mu pięciokrotną regenerację (fabularne wytłumaczenie posiadania pięciu wcieleń) na spotkanie z kosmitami. Z najeźdźcami, którzy zaatakowali miasto Xenon i całą Ziemię. Inwazja właśnie się rozpoczęła, a my jesteśmy ostatnim ratunkiem dla niedobitków ukrytych przed wybuchami jądrowymi głęboko pod powierzchnią naszej planety. Czy zdołamy ich ocalić? Czy znajdziemy poukrywane bunkry nie mając ich współrzędnych? A może uda nam się zniszczyć tych cholernych Obcych i ocalić Ziemię? Nie, na to chyba jest już za późno… Nie wszystko jednak stracone. Możemy odbudować naszą cywilizację! W ukrytej przed radarami wroga strefie znajdziemy teleport, którym prześlemy naszych największych uczonych, najlepszych żołnierzy, kobiety, dzieci w bezpieczne miejsce…
PLUSY: Największym z plusów rzeczonej pozycji jest zdecydowanie post-apokaliptyczny klimat wylewający się z ekranu, mimo prostoty i umowności grafiki. Puste, a jakżeby inaczej, pustkowia, kiedyś zaludnione przez ludzi teraz odstraszają pomarańczowym kolorem jałowej, spalonej ziemi, gdzieniegdzie przeoranej rafineriami i wrakami budynków. Opuszczone i zrujnowane miasta z kadłubkami wieżowców niegdyś rysujących chmury, teraz zabezpieczone artylerią przeciwlotniczą, której musimy unikać lecąc na jak najniższej wysokości. Patrole Obcych, które – jakżeby inaczej – musimy spopielić za pomocą swojego działka plazmowego, oraz najważniejsze – nasz cel – poukrywane bunkry z ocalałymi! Wszystko to naprawdę buduje ponury nastrój osamotnienia i podkreśla niedawną zagładę naszego gatunku. Bardzo wygodnie zostało rozwiązane sterowanie, gracz nie ma problemów ze zmianą wysokości lotu, lądowaniem czy nawet wysyłaniem wrogich talerzy do zmywarki, eee, tzn. piachu… No i oczywiście, nie należy zapominać o Davidzie Whittakerze i jego przebojowym muzycznym motywie przewodnim, który umila nam rozgrywkę. Oj, wpada on w ucho, wpada jak cholera! Polecam odsłuchać z umieszczonych przeze mnie player’ków zarówno w wersji na Atari jak i Commodore! Izometryczna grafika mimo prostoty nie powoduje odruchu wymiotnego, zaś sama deska rozdzielcza naszej bryki przyciąga oko. Dla graczy lubiących wyzwania (w tym mnie) wysoki poziom trudności to także zaleta i pokonanie pilotów wroga wykonujących skomplikowane manewry wymaga odpowiedniej taktyki i potrafi dostarczyć adrenaliny. Oczywiście, także izometryczna budowa świata potrafi się podobać. Przecież w rzadko której małobitowej produkcji toczymy powietrzne bitwy w trójwymiarowej scenerii. A na dodatek w stylistyce science fiction?
MINUSY: Pojazdów Obcych i zarówno wszelakich wrogów czy przeszkadzajek, mogłoby być tutaj stanowczo więcej. Latające talerze różnią się tylko kolorem i agresywnością zachowania. Szkoda. Gra nie należy także do najdłuższych lecz jej trudność może spowodować, że szybko nie dolecicie do celu. Prędko jej nie skończycie, a raczej zapętlicie, gdyż podobnie jak wielu innych 8-bitowych grach, po całkowitym sukcesie – wracamy do początku ze zwiększonym wyzwaniem. Uprzedzam, że niebotycznie zwiększonym! Wrogowie najedli się szaleju, gdyż uniki robią w ułamku sekundy i strzelają prawie z prędkością światła… Dla mniej zdolnych pilotów to walka o przetrwanie od samego startu.
KIEDYŚ: Jako młody szczyl, zakochałem się bez pamięci w tym kociaku! Klimat apokalipsy – dla mnie bomba, tematyka scifi – lubię to! Izometryczna grafika – w to mi graj! Główny motyw muzyczny? Nucę do dziś w czasie golenia… Nie będę owijał w bawełnę – jeden z moich 8-bitowych faworytów, wtedy nigdy przeze mnie niestety nie ukończony… Kiepski pilot był ze mnie…
Na ZX Spectrum niestety dużo gorzej i bez muzyki.
TERAZ: Może to sentyment, a może Panterka to dalej niebezpieczny drapieżnik wyzwalający u grającego nagły przypływ endorfin i potrafiący zauroczyć jak prawie 30 lat temu? Pewnie to pierwsze, ale nie zmienia to faktu, że jak dorwałem się do gry, to nie odpuściłem, aż nie stłukłem wszystkich latających talerzy! Co prawda kosztowało mnie to wiele nerwów, ale jakby była krapem to pewnie nie miałbym motywacji. Zachęcam chociaż sprawdzić i przekonać się, jak autorzy za pomocą prostych środków cudownie przedstawili krajobraz po zagładzie ludzkości… Oczywiście, może się zdarzyć, że jednak monotonia rozgrywki was trochę znuży, zaś poziom trudności wkurzy. Jednak dla kapitalnej muzyki, fajnie przedstawionego świata postapo i samego faktu, że to przedstawiciel zapomnianego gatunku izometrycznych shooter’ów – warto!
STEROWANIE: (Uwaga – oś pionowa jest tutaj odwrócona jak w samolotach!) DÓŁ – zwiększenie wysokości lotu oraz szybkości Pantery, GÓRA – obniżenie pojazdu i wytracenie prędkości. LEWO, PRAWO – sterowanie spodkiem. FIRE – strzał. Uwaga – można się rozbić o przeszkody terenowe! W przypadku komunikatu: Fly Under Radar – lecieć nosem przy ziemi!
ArSoft CORPORATION i Retro Na Gazie prezentują:
Gramy na Gazie – Panther (Pantera) – 1987 – Atari XL/XE
PANTHER
(ATARI XL/XE, COMMODORE 64/128)
BORSUK: Bardzo dobra strzelanina scifi. Jest wyzwanie – jest zabawa! Niezapomniana muzyka, świetnie przedstawiony świat po zagładzie i intuicyjne sterowanie. UFO-ki mają ino spodki?
LAREK: Do dziś włączam by posłuchać! Bardzo dobry klimat gry, można się wczuć. Zbyt duża monotonia i za trudno. Plazmowy atak? What the fuck?! Tylko dobra pozycja.
PS. Padają tu ze trzy przekleństwa. Panowie! To jest wojna! Tu się ginie, tu się walczy, tu się przeklina…
PS2. Po tym wpisie biorę się za podsumowanie konkursu.
PS3. * Tego popołudnia nakręciliśmy 2 filmy o strzelaninach z najeźdźcami z kosmosu.