Niespodziewanie reaktywujemy recenzję przepięknej gry Brothers z powodu świetnego filmu o tej produkcji, który nagrał nasz niezawodny profesor Larek! Informacje o grze, longplay z przejścia tego nowatorskiego tytułu, a przede wszystkim wrażenia i emocje jakie wywołuje na Larku przygoda dwóch braci – to wszystko znajdziecie w ponad trzygodzinnym filmiku zrealizowanym przez profesora. Osobiście trzymam kciuki za nowy projekt mojego przyjaciela, czyli cykl “Nie tylko o Atari”, w którym będzie on przechodził najbardziej wartościowe gry wydane na inne systemy niż Ataryna. Atarowiec grający na PS3? Musicie to zobaczyć! Cykl rozpoczyna wspomniane Brothers – A Tale of Two Sons, zapraszamy do seansu, tylko nie zapomnijcie zaopatrzyć się w chusteczki, cały karton chusteczek, gdyż podróż braciaków wyciska łzy nawet z największych twardzieli… Poniżej film, a po nim przeczytajcie sobie moją recenzję, którą dawno temu skrobnąłem dla Retro na Gazie. Miłego dnia!
ArSoft CORPORATION prezentuje:
NIE TYLKO O ATARI: Brothers – A Tale of Two Sons
RECENZJA
BROTHERS – A TALE OF TWO SONS
przygodowo – zręcznościowa
OGRYWANE NA PS3 / DOSTĘPNE TAKŻE NA PC, X360, XOne, PS4, mobile.
Dzisiaj chciałbym zaprezentować Wam jedną z najważniejszych dla mnie gier jakie ogrywałem w ostatnich latach i mimo tego, że wiem, że nie jest to pozycja stricte retro, przez co Naczelny może mieć do mnie pretensje – zaznaczam, że jest to indor czystej krwi (a o tych ostatnio u nas dużo mówiono), do tego poruszający jakże ważne, wstrząsające niekiedy problemy i zagadnienia często omijane przez twórców innych gier. W trakcie wędrówki z naszymi Braćmi, będącymi głównymi bohaterami tejże pozycji napotkamy na sceny tak zapadające w pamięć, że nie sposób o nich mówić bez zająknięcia w głosie, a nawet na takie, które sam widziałem w grach po raz pierwszy i zaufajcie mi, że było to piorunująco poruszające wrażenie. Całość tej kreatywnej i pomysłowej gry okraszona została piękną grafiką i urzekającymi miejscówkami, zaś jej krótkość spowoduje, że na pewno nie będziecie się tutaj nudzić. Przeciwnie – historia wali obuchem w łeb i nie pozwala o sobie zapomnieć jeszcze przez długą chwilę po ujrzeniu napisów końcowych. Zapraszam do lektury i nie zapomnijcie włączyć piosenki, która jest jakże ważnym elementem składowym poniższej recenzji (chociaż opowiada trochę o czymś innym, ale według mnie idealnie także komponuje się z historią Braci).
Zacznę nietypowo, bo od przedstawienie plusów i minusów poniższej produkcji, aby na koniec przejść do meritum sprawy – czyli podsumowania, gdzie przedstawię Wam dlaczego ta gra jest tak ważna dla mnie jak i dla całego growego i zaśniedziałego błahostkami rynku gier. Więc co może urzec gracza już na początku przygody?
PLUSY:
+ świeżość! Kooperacyjna gra zręcznościowo – przygodowa dla jednego gracza! No tego jeszcze nie grali. Jednocześnie sterujemy jedną gałką starszym bratem, zaś drugą gałką młodszym. R1 i R2 wykonujemy przyporządkowane pod każdego brata określone zachowania i….
+ kreatywność twórców jest tutaj niesamowita! Czego te młokosy nie robią, aby uratować swojego chorego tatuśka! Latają na lotni, przenoszą ciężkie przedmioty, współpracują celem odciągnięcia potworów, pływają łódką, wspinają się po urwiskach spleceni jedną liną, podciągają wzajemnie na konarach drzew, przekładają wajchy i wspólnie rozwiązują zagadki. Starszy jest silniejszy i potrafi pływać, zaś młodszy to urwis i jajcarz. Razem muszą ciągle współpracować aby przeżyć! Najlepsze jest to, że co chwilę twórcy wrzucają nam nowe pomysły na kooperację bohaterów i zanim zdążymy się nimi nacieszyć myśląc – “świetne!” – już wrzucają nam kolejne nowatorskie idee! Nie ma tu miejsca sytuacja – jak w co niektórych grach – że fajny patent wałkowany do znużenia przesyci gracza. I myślimy – o kurka to jest jeszcze, jeszcze lepsze! Brawo!
+ gra za pomocą prostej historii przypomina nam o najważniejszych w życiu wartościach, ale o tym więcej w podsumowaniu….
+ PRZEPIĘKNE i powtórzę raz jeszcze, przepiękne oraz KLIMATYCZNE miejscówki. Nieraz kopara mi opadała na pomysłowość grafików i designerów. Do tego często i gęsto musimy wykorzystywać elementy otoczenia, aby pomóc chłopcom w dalszej podróży – zaś autorzy po raz kolejny wykazują, że łeb mają nie od parady! Na potwierdzenie wrzucę kilka screenów, a dla zbudowania klimatu – proszę o naciśnięcie przycisku play. Z góry dziękuję!
“Porwaliśmy się na zdobycie wielkich gór. Herosi z dawnych lat służyli nam za wzór.“
“Przez niebotyczną grań pięliśmy długo się. Niejeden odpadł tam, znajdując w dole śmierć…”
“Po drodze hulał wiatr i sypał w oczy śnieg. Paraliżował strach, odbierał zmysły lęk!”
“Lecz nie ustawał nikt nawet w godzinie złej! Zaciskał pięści i ze śmiechem wołał – Hej…”
“Przepięknie jest! I tylko tlenu mniej… Przepięknie jest! I tylko tlenu mniej…”
MINUSY:
– postacie bohaterów, mogłyby mieć więcej polygonów (minus na siłę),
– krótkość gry – niestety ta piękna i niezapomniana przygoda kończy się w zależności od pośpiechu grającego w czasie od 6 do 8 godzin grania…
MERITUM – CZYLI SPRAWY NAJWAŻNIEJSZE
Zanim rozpęta się gównoburza w komentarzach oraz pojawią się różnego rodzaju bzdety i słowne piruety – spowodowane moją oceną tej małej, a jednakże wielkiej gry – zaznaczę, że jednymi z moich najukochańszych gier wszech czasów są ICO oraz Shadow of the Collossus wydane na PS2. Także David Lynch w Prostej Historii udowodnił, że ponadczasowe i najważniejsze życiowe wartości nie przemijają, są niezmienne dla każdej szerokości geograficznej, kultury czy religii – i wcale nie trzeba do nich skomplikowanych zabiegów filmowych! Wystarczy tytułowa prosta historia. Coś jak z piosenkami – najtrudniej stworzyć takie utwory, które od razu wpadają w ucho i jednocześnie nie ocierają się o banał, a niosą ze sobą dodatkowo wartościowy przekaz.
W czasach gdy na świecie ludzie dla pieniędzy są gotowi zrobić wszystko, prawda zamienia się w kłamstwo, wyścig szczurów definiuje nasze życie, baby z brodami odciągają nas od prawdziwych problemów – zajmujemy się rzeczami błahymi zapominając o sprawach ważnych! Żyjemy w czasach, gdzie nawet w internecie dwulicowość jest na porządku dziennym (i nocnym), wśród niektórych debili podpierdalanie czyli donosicielstwo to powód do dumy, zaś straszenie sądem przez gówniarza, co gmach sądu widział ino “w internetach” – to chleb powszedni. Zaraz mi pewnie ktoś napisze -“witamy w dżungli”… Nie chcę tutaj nikogo oskarżać, powodować wyrzutów sumienia, ani bawić się w mesjanizm czy paladyna w białej, oczojebnej zbroi. Po prostu stwierdzam stan faktyczny – wszyscy powoli zatapiamy się w otaczającym nas łajnie…
I właśnie takie gry jak Brothers są tutaj potrzebne dla graczy jak “tlen” dla bohaterów cytowanej przeze mnie wcześniej pod obrazkami piosenki! (o zgrozo – była ona zbyt długa dla radia – reklamy były ważniejsze…). W tej dosyć krótkiej czasowo opowieści autorom udaje się przemycić właśnie te zapomniane przez wielu i lekceważone przez innych, największe wartości życiowe i należy to rukwa docenić! Szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że w grach takie podejście do tematu nie jest zjawiskiem powszechnym, rzekłbym nawet rzadkim. Do sedna! Zanim naskoczycie na mnie za ocenę powyższej gry (a pewnie będą i tacy) – zastanówcie się jak często gry poruszają tak poważne tematy i uczucia jak: MIŁOŚĆ (w tym przypadku miłość braci i miłość do rodziców), RODZINA, DORASTANIE (pięknie ukazane przez pryzmat całej wędrówki bohaterów i ich mentalnej przemiany z dzieciaków), POŚWIĘCENIE, czy nawet PAMIĘĆ o bliskich, NADZIEJA oraz po prostu ŻYCIE jako wartość sensu stricte. Pomyślicie pewnie, co ten Borsuk bierze…
“I w czas wędrówki tej, był każdy z nas jak brat…“
W “pobocznym queście” możemy nawet uratować samobójcę, zaś przeszukując okolicę możemy natrafić na przyczynę jego rozpaczliwej decyzji. Mocna scena! Ale przy tym co, dalej spotkamy w grze to przysłowiowy pikuś. Oprawa sugerowałaby, że mamy do czynienia z grą dla dzieci, lecz to tylko złudzenie, miraż – zaś “przepiękny świat” pełen jest OKRUCIEŃSTWA, TRAGEDII, SMUTKU, ZDRADY! To wszystko udało się twórcom przedstawić za pomocą właśnie prostej, a jakże trudnej zarazem w odbiorze historii. Jeżeli wydaje Wam się, że przytaczane wcześniej gry TEAM ICO – pod względem ładunku emocjonalnego – to do tej pory szczytowe osiągnięcie w grach (a mi się tak wydawało) – to muszę Was rozczarować. Brothers pod względem natężenia oraz zakresu wywoływanych u gracza emocji i uczuć – wciąga je obie nosem! Gram od ponad 30 lat i zaryzykuję stwierdzenie, że są tutaj dwa albo i nawet trzy momenty, w których aktywnie uczestniczymy, jakich do tej pory nie było w historii gier wideo!
Oczywiście były, ale nigdy nie były one przedstawione w ten sposób! Jako filmiki czy dialogi jak najbardziej, to już przerabialiśmy, ale jako element gameplay’u? Po prostu uczestnicząc w nich mówiłem do siebie “- Kurwa NIE WIERZĘ!” Masakra i miazga, mózg w atomach, a dusza rozpruta… Wiedziałem, że coś jest na rzeczy, kiedy zadzwonił do mnie mój chrześniak Szymon (13 lat) i zapłakany zapytał “Wujek, skończyłeś BRACI? – Nie. – Aaaa, to nic”… i się wyłączył. Grając, wiedziałem, przeczuwałem, domyślałem się – ale zostałem dosłownie zniszczony przez twórców tym co zobaczyłem i przeżyłem! Gra pokazuje, że do wywołania wielkich i nieraz skrajnych emocji i uczuć u gracza, nie potrzeba przeintelektualizowanych dialogów (w grze słowa są zbędne – postacie mówią własnym “uniwersalnym” językiem), nie potrzeba fabuły rozpisanej na tomy ksiąg, czy patetycznych i epickich scen! Kiedy zostałem już dosłownie sponiewierany na glebie – twórcy wspaniałym grywalnym motywem wrócili mi radość do serducha. Wrócili mi nadzieję! A wszystko to zaplanowane jest przez nich od samego początku i za to należą im się największe brawa. Przebiegłe skurwysyny! Poprzez wędrówkę z BRAĆMI – autorzy – brutalnie i pięknie zarazem – uświadamiają CO TAK NAPRAWDĘ SIĘ W ŻYCIU LICZY! A o sile przekazu niech świadczy chociażby fakt, że po wspólnej podróży z braciakami – stary borsuk zasiadł w milczeniu bez słowa, zapalił fajkę i zapłakał jak bóbr…
BROTHERS – A TALE OF TWO SONS
Krótkie, małe, świeże, pomysłowe i jakże ważne ARCYDZIEŁO!
PS.1 – cytaty pod całością obrazków z Brothers pochodzą z poniższego pięknego utworu grupy Lady Pank – “Wspinaczka…”, zaś na pomysł wykorzystania go jako tło muzyczne do historii Braci wpadłem w czasie pisania tej recenzji.
PS.2 – Jestem poważnie chory, więc nie liczcie za prędko na kontynuacje moich wpisów. Przepraszam. Może kiedyś…