Zdaję sobie sprawę z tego, że spora część graczy toczy z ust pianę, gdy słyszy takie słowa jak “remaster” albo “remake”. Dla nich to kolejny skok na portfel, niczym odwrócone oszustwo na wnuczka (oszustwo na dziadka). Sentyment sprawia, że chcąc poczuć się młodsi, bardziej beztroscy, najczęściej też szczuplejsi, sięgamy po produkcje, które mogą zapewnić nam chwilową podróż w przeszłość. Naturalnie działa to różnie, jednak często prowadzi do naprawdę wielu rozczarowań. Nie można jednak powiedzieć, że nie próbowaliśmy.
Oczywiście jest to jedna strona medalu. Drugą jest brak retro sprzętów, próba zdobycia nowej puli graczy, czy choćby przygotowanie po prostu dobrej gry, która broni się jakością, nie marką. Na RnG mogliście już czytać o retro bundlach, które łączy kilka gier na NES-a, m.in. o Disney Afternoon Collection. Fani tej maszynki mogą trafić choćby na podobny pakiecik MegMana, Castlevanii czy Contry, gdzie znajdą także produkcje nieco młodsze. Tymczasem niedawno na jednym z portali znalazłam informację o składance gier z serii Double Dragon oraz Kunio-Kun. Jako fanka, szczególnie wymienionego jegomościa, momentalnie nabyłam ją na PS Store, tym bardziej że trafiłam na czasową obniżkę. Muszę przyznać, że była to całkiem dobra inwestycja.
Screen na pewno znacie, ale to piłkarskie tło!
Zacznijmy od tego, że składanka jest naprawdę bogata, zwłaszcza w kwestii podstawowej zawartości. To nie są krótkie tytuły na kwadrans, znane z kartridży “miliard in jeden”. Jak na konsolkę Nintendo to pełnoprawne tytuły, posiadające całą rzeszę fanów, również w kraju nad Wisłą. Choć wiele z tych gier zasługiwałoby na dłuższy opis, przedstawię Wam pokrótce ogólne założenia oraz moje impresje z nimi związane, bez oceniania retrometrem poszczególnych odsłon. Najpierw jednak kilka słów o tym, co otrzymujemy dla wszystkich przedstawionych propozycji.
Jak w przypadku różnych emulacji, niewątpliwą zaletą jest możliwość zapisania stanu gry w absolutnie dowolnym momencie — w każdej grze otrzymujemy po cztery sloty. Hardkorowi gracze dobrze pamiętają czasy, gdy istniała szansa na zdobycie passwordów po ukończeniu danego etapu. Tymczasem możemy bez problemu wykonać save po sklepaniu komuś twarzy w jednym z mordobić lub zdobyciu ważnej bramki w którymś z symulatorów parasportów. Z pewnością zatem jest to największa zaleta. Mamy jednak także inne możliwości, bardziej wizualne. W zależności od upodobań możemy zdecydować, jakie chcemy mieć tło/tapetę. Oczywiście, z racji tego, że składanka ukazała się na nowych sprzętach, nie brakuje w niej trofeów. Muszę przyznać, że są one bardzo upierdliwe. O ile zwycięstwo dwóch turniejów w legendarnym Goal 3 na poziomie średnim i wysokim da się ogarnąć przy sporej ilości czasu i mądrym zapisywaniu stanu gry, tak wiele z aczików naprawdę może uprzykrzyć życie. Tym bardziej że twórcy nie certolą się w tańcu i z góry zaznaczają, do których nie wolno używać passwordów.
Jest tu jakiś cwaniak?
Kojarzycie nowe remastery i remake’i, gdzie jednym przyciskiem można zmienić nową, odpicowaną wersję, w dobrze znanego kasztaniaka? Nie tak dawno oferowała nam to trylogia Lary Croft, z tego samego tricku skorzystamy w wypuszczonych jeszcze “niedawniej” przygodach Raziela. W tej pozycji też tak mamy, jednak decyzję musimy podjąć przed uruchomieniem rozgrywki. Otrzymujemy zatem wersję doskonale nam znaną, czyli original lub quality up, choć jeśli mam być szczera, aż tak kluczowych różnic nie dostrzegłam. Pozostając przy wizualiach, w innym menu możemy także zmienić rozdzielczość naszego ekranu z grą. Może być bardziej rozciągnięty lub ponownie, zachować swój styl, kiedy w tle podziwiamy tapetkę z danej produkcji. Bardzo cenne jest menu z opisem gry. Nie tylko informuje nas pokrótce, o co tutaj chodzi, ale też wskazuje, jakie ulepszenia zostały w niej zastosowane. We wspomnianym już Goal 3 zredukowano lagi, a w takim Downtown Nekketsu Story poprawiono również tekst. Twórcy podają nam także informację o tym, kiedy gra została wydana i pozwalają obejrzeć kilka screenów.
Wróćmy jednak do mięska, czyli naszych produkcji. Na pierwszy ogień omówimy sobie trylogię Double Dragon. Standardowo, jak w czasach NES-a, bohaterowie beatem’upa imponują niecodziennym umięśnieniem, wylewającym się z jednokolorowych uniformów. Ciekawe, że tak się niektórzy czepiali Lary Croft, a już standardy narzucane mężczyznom nikogo nie zajmowały… Billie i Jimmy przemierzają masę plansz po to, by uratować Marian, ukochaną. Jeżeli gramy w singla, trzeba będzie rozstrzygnąć, który z bohaterów się z nią zwiąże — ot, takie Potyczki Jerry’ego Springera. Chłopcy klepią, kogo trzeba, a co jakiś czas na ich trasie staje boss. Powiem szczerze, że mało który gatunek jak ten podchodzi mi dużo bardziej w multi. To zdecydowanie obniżało poziom trudności, poza tym, jak mówi znane porzekadło, co cztery pięści, to nie dwie. Oczywiście możemy też korzystać ze wszystkich dobrodziejstw zostawianych przez nasze ofiary. Czasem, jest to kastet, innym razem łańcuch. Nie powiem, jest to fajne urozmaicenie, a trylogia z każdą kolejną częścią wykonuje zdecydowany krok w rozwoju.
Choć Podwójny Smok ma masę sympatyków, sama za najistotniejsze uważam produkcje z Kuniem. Tu też trafimy na mordobicia, ale i bardzo ciekawe wariacje na temat sportu. Oczywiście nasze swojskie Goal 3 to absolutnie wybitna produkcja piłkarska, której zresztą poświęciłam osobny wpis. Powtórzę tylko, że to zdecydowanie tytuł na medal, grywalnością bijący wiele bardziej rozbudowanych tytułów.
Łysy zaraz będzie na łopatkach
Wyróżnienie sportowych rozgrywek zacznę od dobrze mi znanej z Pegaza produkcji Crash’n’the Boys Street Challenge. Najkrócej ujmując, jest to jakaś wolna amerykanka, ponieważ trudno znaleźć wspólny mianownik dla uprawianych sportów. Znajdziemy tu biegi i pływanie, ale także rzut młotem czy parkour. Może igrzyska? Jak zwał, tak zwał, zabawa jest jednak przednia. Sami decydujemy, czy chcielibyśmy zmierzyć się w każdej z konkurencji, wybrać krótszą wersję, obejmującą jedynie trzy sporty, czy też spróbować swoich sił wyłącznie w ulubionej konkurencji. Moją triadą był właśnie bieg po dachu, judo oraz rzut młotem. Prócz sportu walki są to indywidualne kategorie, a w pływaniu i bieganiu także możemy bić się z rywalami. Uderzenie rywala fragmentem płotu? Czemu nie! Jest dynamicznie, mimika twarzy dowozi. Z pewnością prędko przypadnie Wam do gustu.
Koszykówka i hokej w wydaniu Kunia także nam towarzyszy, ale twórcy z Technos sięgnęli także po nieco mniej popularną w wirtualnym świecie dyscyplinę — popularnego zbijaka! Super Dodge Ball to gra, którą recenzowałam na portalu, z którym kiedyś współpracowałam, dlatego poświęcę tej pozycji osobny tekst, mogę jednak zapewnić, że to dość innowacyjna i ciekawa pozycja. W grze w kosza z kolei możemy bez problemu wskakiwać na siebie i w ten sposób efektownie oddawać rzuty. Nie ma co, otrzymaliśmy kolejny raz świetny zestaw gier, który zapewni nam masę godzin fantastycznej zabawy. Przy okazji podzielę się anegdotą. Trafiłam kiedyś na portalu aukcyjnym na ofertę hokeja z Kuniem w języku polskim. Okazało się, że ktoś za pomocą specjalnego urządzenia (w to już się nie będę zgłębiać, żeby nie pisać Wam głupot) zgrał ROM-a na kartridż. Byłam w szoku, że coś takiego w ogóle jest możliwe, ale mój poziom wiedzy technicznej nigdy szczególnie nie powalał. W każdym razie przypomniało mi się to, gdy uderzałam przeciwników kijem hokejowym.
Normalnie Ghost of Tsushima
Niewątpliwą zaletą bundla jest także dodanie gier wydanych wyłącznie w Japonii. Informacja ta ukontentuje szczególnie tych, którym zależy na uczciwym nabyciu produktu, bez emulacji czy piractwa. Choć w małych produkcjach ciężko mówić o bardzo rozbudowanej opowieści, cieszy fakt, że wszystkie elementy składanki znajdziemy w języku angielskim. Jeżeli zależy nam na immersji lub mamy zdolność rozkodowywania krzaczków, bez problemu przełączymy język na oryginalny. Prócz wspomnianego wyspiarskiego, mamy do wyboru jeszcze trzy inne ewidentnie wywodzące się z Azji, więc macie także spore pole manewru. Do tego wszystkiego dochodzi również fakt, że mamy do czynienia z bardzo małymi grami, zestawiając je z pozycjami na współczesne konsole i PC. Dzięki temu tytuł może być zainstalowany na naszym sprzęcie, nikomu nie wadząc. To z kolei łączy się z inną ważną cechą — większość tych gier możemy odpalić na chwilę, wyłączyć i wrócić po jakimś czasie. Wystarczy chwila rozgrywki, by przypomnieć sobie wszystko. Z wieloma tytułami AAA tak nie zrobimy.
Nieco o grafice padło, ale w grze jest także czego posłuchać. Obie serie mają bardzo miłe dla ucha soundtracki. Zasadniczo są do siebie dość podobne, jednak Technos w tej materii jak zwykle wiedzie prym. Prócz samego faktu, że z przyjemnością odpalicie sobie kawałki na YT, już w Goal 3 pojawiła się podobna funkcja, co w serii FIFA — można było odtwarzać sobie ulubione utwory, gdy tylko się chciało. Cała reszta, czyli dźwięki ciosów, upadków (moneta uderzająca o podłoże chyba ma przymocowany megafon) tworzą niesamowity klimat.
Screeny z MobyGames
Dla lepszej czytelności wymienię poniżej, jakie gry wchodzą w skład omawianego zestawu:
- Double Dragon
- Double Dragon II: The Revenge
- Double Dragon III: The Sacred Stones
- Renegade
- Super Dodge Ball
- River City Ransom
- Crash’n the Boys Street Challenge
- Nekketsu Renegade Kunio-kun
- Nekketsu High School Dodgeball Club
- Downtown Nekketsu Story
- Nekketsu High School Dodgeball Club – Soccer Story
- Downtown Nekketsu March Super-Awesome Field Day!
- Downtown Special Kunio-kun’s Historical Period Drama!
- Go-Go! Nekketsu Hockey Club Slip-and-Slide Madness
- Surprise! Nekketsu New Records! The Distant Gold Medal
- Nekketsu Fighting Legend
- Kunio Kun no Nekketsu Soccer League (Goal 3)
- Nekketsu! Street Basketball All-Out Dunk Heroes