Recenzja + Video | Summoner 2 (Playstation 2, GameCube)

Zapraszam na recenzję kapitalnego, lecz zapomnianego cRPG na PS2 i GameCube! Historia pisana jest przez zwycięzców. Fakt ten sprawdza się nie tylko w przypadku podbojów prowadzonych przez wielkich przywódców, o których uczą na lekcjach historii. W świecie rozrywki elektronicznej zdarza się by jakaś seria zdobyła taką popularność, że przyćmi ona wszelkie inne produkcje tego samego gatunku. Ba, niektóre studia takie jak Bioware z czasem tak wyspecjalizowały się w danym typie gier, że fani mogą nie dostrzegać podobnych produkcji od innych firm. Z jednej strony ciężko się temu dziwić, gdyż czas każdego z nas jest mniej lub bardziej ograniczony, zwłaszcza jeśli chodzi o czasożerny gatunek jakim jest RPG… Gdy przychodzi do wyboru przy czym spędzimy kolejnych kilkadziesiąt godzin, często najlepiej wybrać to co jest już sprawdzone. Jeśli podobał nam się Baldur’s Gate, prawdopodobnie spodoba nam się również jego sequel, a także kolejna gra studia odpowiedzialnego za ten tytuł, czyli chociażby Star Wars: Knights of the Old Republic. Dlatego podkreślę – ja się absolutnie temu nie dziwię, że skoro studia takie jak wspomniane na wstępie Bioware – wyrobiły sobie renomę ciężką pracą na przestrzeni wielu lat, to zostaną docenione powiększającą się grupą fanów. Problem w tym, że w takich warunkach ciężko przebić się komuś innemu.

Kiedyś było zdecydowanie trudniej niż dzisiaj (czytaj przed powszechnym dostępem do internetu) o skuteczną promocję tytułu pozbawionego siły sławnej marki. Oczywiście, ja również posiadam swoje ulubione serie, czy studia developerskie, od których kupię co mi dadzą praktycznie na oślep, gdyż zyskały u mnie kredyt zaufania (na przykład Supergiant Games). Jednak równocześnie lubię o sobie myśleć jak o growym archeologu. Moje półki zdobią nie tylko tytuły kupowane z rozwagą, ale zwłaszcza w przypadku mego faworyta jakim jest Playstation 2 – takie o których świat dawno zapomniał, albo wręcz miał je głęboko w poważaniu w chwili ich premiery… Staram się w miarę regularnie ogrywać mniej znane produkcje i raczej zaskoczeniem dla nikogo nie będzie, że często zostały one słusznie zapomniane (Yakuza Fury), ale satysfakcja z wyłowienia perełki pokroju Battle Engine Aquila, Blood Will Tell, czy omawianego dzisiaj Summoner 2 jest nie do opisania!


SUMMONER 2

THQ / VOLITION (2002 / 2003)

PLAYSTATION 2 / GAMECUBE

GATUNEK: ACTION ROLE PLAYING

Okładka oznajmia, że wcielimy się w kobietę przywoływacza demonów i bestii…

Tym razem zamierzam rozpisać się własnie o drugim Summonerze, ale jeszcze zanim to nastąpi wyprzedzę pytanie o które może się ktoś pokusić. Jeśli gra ta doczekała się części drugiej, to chyba pierwsza była wystarczająco popularna, jak więc mogły zostać zapomniane? Dobre pytanie, na które nie znam satysfakcjonującej odpowiedzi. Może to kwestia tego, iż w chwili premiery drugiego Przywoływacza kwitł hype na Knights of the Old Republic. Wiem tylko tyle, że pierwszy Summoner nie jest wybitny… zwłaszcza port na drugą konsolę Sony, który cierpi bardzo z powodu spadków płynności, a wygląda jak gra na pierwszego Plejaka. Ponadto zawiera pełno mniejszych lub większych bugów, bardzo gubiące się w wydarzeniach na ekranie SI, oraz walkę, która potrafi być toporna (przypominam, iż mam doświadczenie jedynie z wersją konsolową). Mimo tego – jeśli ktoś się skusi na obcowanie z prequelem – to czeka go solidna dawka oldshoolowego cRPG z bardzo ciekawymi questami, postaciami, światem i fabułą. Wszystko dodatkowo doprawione zostało świetną ścieżką dźwiękową. Podobną opinię o tej grze mieli recenzenci w 2000 roku i zakładam, że wówczas tytuł ten nie miał na konsoli większej konkurencji i sprzedał się w wystarczającym nakładzie – by opłacalnym było stworzenie sequela. Ten doczekał się swej premiery dwa lata później i pomimo zebrania świetnych ocen sprzedał się tylko w około 200 tysiącach egzemplarzy, co jest dosyć żałosną liczbą zważywszy na popularność platformy docelowej.

Summoner 1 nie zachwyca dzisiaj oprawą. Ale może warto dać mu szansę? (PC)

Okej, więc teraz mogę chyba przejść do sedna… Summoner 2 jest ZAJEBISTY! Nie potrafię go inaczej podsumować, to jest podręcznikowy przykład hidden gema, czyli zapomnianej perełki! Jeśli mam być w pełni szczery to naturalnie nie widzę możliwości by przypadł do gustu wszystkim fanom dzisiejszych gier RPG, ale o tym później… Naszą przygodę z drugim Przywoływaczem zaczynamy z grubej rury. Wcielamy się w królową Maję, która według prastarej przepowiedni jest reinkarnacją bogini Lahary. Podczas gdy każda inna gra skupiłaby się zapewne na tym, byśmy musieli przekonać do siebie poddanych i objąć należną nam władzę, tutaj jesteśmy już u jej szczytu. Naszym podstawowym zadaniem będzie dopełnienie przepowiedni mówiącej o tym, że Maja musi przywrócić do życia Drzewo Elah, z którego zrodził się cały świat. Problem w tym, iż nikt nie wie jak tego dokonać, ani nawet gdzie… Ku niezadowoleniu naczelnych kapłanów nasza bohaterka decyduje się podróżować po świecie jedynie z najbardziej zaufaną świtą. Jednak co jest bardzo ciekawe: niemal w dowolnej chwili możemy przerwać naszą przygodę i powrócić do pałacu by zająć się obowiązkami władcy… Takimi jak wysłuchiwanie biadolenia naszych doradców, generałów oraz ministrów, a następnie decydowanie o tym czy spełnić ich prośby, co naturalnie obciąży prywatny skarbiec królowej. Poczuć się jako władca absolutny możemy w chwili przyjmowania obcych poselstw oraz wysłuchiwania próśb ludu. Dla przykładu: mieszkańcy pewnego miasta wybudowali ku naszej czci posąg z naszą podobizną, ten nagle ożył i zaczął ich atakować. Wyślemy wojsko z rozkazem zniszczenia posągu? A może wynajmiemy lokalną gildię magów by się tym zajęła, albo całkowicie zignorujemy problem? Każda decyzja zaowocuje innymi następstwami, a nasze dobre chęci nie zawsze odniosą pożądany skutek. Odgrywanie roli monarchy jest zdecydowanie jednym z moich ulubionych elementów tej gry.

Świetnym pomysłem jest zabawa w Królową! Tu przyjmujemy poselstwo. (PS2)

Godne uwagi są także zadania dodatkowe, których możemy się podjąć podczas naszej przygody. W tej chwili proszę was byście zamknęli oczy i pomyśleli o ogranym przez was ostatnio przedstawicielu gatunku cRPG. Jak wyglądały w nim side questy? Czy było to coś w stylu: zabij 20 czegoś; przynieś mi 10 czegoś innego, z obowiązkową strzałeczką gdzie mamy iść? Naturalnie, że tak… Zacznijmy od tego, że zadania dodatkowe w Summoner 2 otrzymywać będziemy najczęściej w wyniku odpowiednio poprowadzonej rozmowy, znalezienia obiektu lub przedmiotu – tak więc łatwo jest je ominąć. Po drugie – nie znajdziemy tu żadnej strzałki pokazującej cel zadania, czy nawet nie zawsze będzie wiadomo co trzeba zrobić. Naturalnie nie zostaniemy pozostawieni bez podpowiedzi. Najlepszym przykładem takiego side questa będzie jeden z pierwszych, pojawiający się w naszym dzienniku po zdobyciu tajemniczego artefaktu, który należał do księżniczki prastarej rasy zamieszkującej wyspę, na której aktualnie przebywamy. Jeśli porozmawiamy z naszą towarzyszką, ta opowie legendę o tym, że władcy tej wyspy zrzucali swoje córki w kipiel wodospadu. To wszystko… Zaprzęgamy więc do pracy nasz mózg, znajdziemy odpowiednie miejsce i zrzucimy z niego znaleziony przedmiot. Wtem pojawi się przed nami duch jego właścicielki, który zdradzi z kolei drogę do skarbu. Podczas swej przygody natrafimy na więcej takich przedmiotów… W mojej opinii to jest esencją prawdziwego cRPG, wykorzystywanie każdego questa jako okazji do przekazania ciekawej historii, do dalszego budowania świata. To jest genialne!

Poprzez rozmowy można zdobyć nie tylko wiedzę o świecie, ale też zadania poboczne. (PS2)

A właśnie… świat Summonera 2, jego mitologia i historia są bardzo ciekawe i aż mnie boli to, iż nigdy nie doczekam się kolejnych gier z tego uniwersum. W trakcie swych przygód trafimy chociażby do miasta rasy żyjącej i mieszkającej pod wodą, poznamy ich religie, zwyczaje (oraz zdobędziemy całą masę przednich side questów). I teraz możecie się zastanawiać: po co rasie mieszkającej w toni morskiej miasto zbudowane ponad powierzchnią wody? Odpowiedź jest logiczna – w celu utrzymywania handlu z innymi nacjami. To nawet nie jest nam tłumaczone jak głupolowi, po prostu wystarczy się chwile rozejrzeć i wydedukować to z wysokiego zagęszczenia kupców oraz dyplomatów. Wiele osób machnie na coś takiego ręką, ale ja uwielbiam taki sprytny world building, wszystko w świecie Summonera 2 ma po prostu sens. W dalszej części naszych przygód trafimy do innej krainy, kontrolowanej przez boga nakazującego swym poddanym nosić maski, będą oni nas ignorować jeśli żadnej nie nałożymy.  Później odkryjemy, iż dzielą się oni na klany – każdy z klanów nosi inny rodzaj maski, oraz ma inny stosunek do pozostałych…  I każdy NPC w całej tej krainie będzie miał nam do powiedzenia co innego, w zależności od tego, którą z masek założymy!  A jest ich bodajże tuzin! Zdobywać w ten sposób będziemy ważne informacje, przedmioty, czy zadania poboczne! Jeśli ktoś teraz pomyśli, że stawanie przy każdym z dziesiątków NPC i zmienianie po dziesięć razy nakrycia głowy będzie upierdliwe… to ma rację, ale klimat tej lokacji jak i sam pomysł wywarły na mnie ogromne wrażenie.

Ekwipunek. W tej masce raczej nikogo nie poderwiemy… (PS2)

Świat drugiego Summonera nie jest duży, ale za to jest po brzegi wypełniony zawartością. Ja właściwie nie przepadam i nie rozumiem podejścia dzisiejszych twórców gier, którzy jako priorytet stawiają sobie stworzenie jak największego świata gry… A następnie zapełniają go prostymi questami (kopiuj/wklej) w stylu zabij 20 świń, czy innej zwierzyny… Jasne stworzyłeś wielki świat, brawo… ale do cholery, on jest pusty! Tymczasem w grze od Volition każda lokacja ma znaczenie, a zadań pomimo, że jest niewiele to są złożone i bardzo ciekawe. Naturalnie krążenie po ograniczonej ilości niewielkich lokacji mogłoby być nudne i nieciekawe… Całe szczęście, że świat (światy) omawianego tytułu są na tyle barwne, oryginalne i interesujące, iż nie stanowi to problemu. Gra otwiera przed nami nowe miejscówki dokładnie wtedy, gdy trzeba, potrafiąc jednocześnie nimi zaskoczyć (jedna z opcjonalnych to surrealistyczny świat wewnątrz księgi odnalezionej w pałacowej bibliotece). Jeśli pod tym względem mogę mieć jakieś „ale” to wskazałbym na końcówkę naszej przygody, kiedy to nieustannie będziemy walczyć w plątaninie ciasnych tuneli, co szybko robi się nudne…

Bitka! Wrogów możemy potraktować różnymi czarami. (PS2)

Skoro już o walce mowa – pokierujemy drużyną składającą się z trzech osób, które możemy podmieniać poza walką, jeśli dołączy do nas więcej postaci. W danej chwili kierujemy jednym bohaterem, poruszamy nim za pomocą jednego analoga, drugi drążek pozwoli nam się rozglądać. Atakujemy i korzystamy z większości umiejętności w czasie rzeczywistym, jednak część zaklęć zastopuje grę byśmy mogli bez pośpiechu wybrać cel. Nie do końca przypadło mi to rozwiązanie, gdyż wolę całkowite odejście w stronę nieprzerwanej akcji, albo zdecydowane postawienie na walkę turową. Albo może inaczej… W Summonerze 2 z jakiegoś powodu nie do końca mi się to podoba, gdyż jakoś w takim Baldurze nigdy mi to nie przeszkadzało. Może to kwestia tego, że tutaj musiałem zbyt często stopować grę, gdyż ta szybko robi się wymagająca? Poza tym rozwinąłem Maję w kierunku magii, a wiele jej zaklęć wymaga częstego zatrzymywania rozgrywki. Można naturalnie temu zaradzić rozwijając ją jako wojownika, albo sterując inną postacią… Problem w tym, że najlepsze jej zaklęcia bitewne, które trywializują walkę z większymi grupami wrogów, równie skutecznie odbierają punkty zdrowia naszym towarzyszom. Niestety SI, które przejmuje kontrole nad nie kierowaną przez nas postacią, zdaje się nie zwracać na to uwagi…  Możemy oczywiście dostosować SI każdej postaci z osobna zgodnie z naszą taktyką, ale wówczas będzie ono nadużywało, albo ignorowało dany typ zaklęć.

A tutaj trochę jatki w pałacowych ogrodach. (PS2)

Wspomniałem właśnie, że Maję można rozwijać w dowolny sposób i owszem, Przywoływacz 2 dostaje za to ode mnie plusa wielkości mapy w Assasins Creed, który usypia mnie za każdym razem, gdy próbuje odnaleźć fenomen tej żałosnej serii… Ci z was, którzy czytali moje poprzednie recenzje pewnie pamiętają, że uwielbiam rozbudowaną kustomizację w grach RPG? I świetnie, że omawiana dzisiaj gra dostarcza mi jej pod dostatkiem! Każdą postać można rozwijać na wiele sposobów i tylko nasza wyobraźnia, lub z góry założona taktyka stoi tu na przeszkodzie. Chcemy zrobić z Mai twardego wojownika kładącego całe grupy wrogów jednym ciosem? Droga wolna! A może kruchą czarodziejkę rażącą ich na dystans? Naturalnie… Hybryda jednego z drugim? Jasne! Uzdrowiciel? Czemu nie? Paladyn? Mamy taką opcję… A może wszystkiego po trochu? Jeśli taki mamy kaprys to proszę bardzo… Ponadto wraz z rozwojem fabularnym nasza bohaterka uczy się przepoczwarzać w potężne stwory o różnych specjalizacjach, słabościach i unikatowych dla siebie umiejętnościach. Co jest trochę odmienne od pierwszego Summonera, którego bohater po prostu przyzywał te stwory by mu służyły.

Maja może transformować się w różne potwory ! (PS2)

Co jeszcze mogę opowiedzieć wam o tej świetnej grze? Może coś o oprawie video? Jest ona najzwyczajniej w świecie śliczna i działa bardzo płynnie. Dotyczy to wersji na PS2, zaś z moich testów, które przeprowadziłem – port na GameCube stęka podczas wzmożonej akcji, ponadto jest srogo okrojony z cutscenek… Jednak tam Maja ma fajniejszy tyłek! A sfera audio? Przede wszystkim dialogi są mówione, co było rzadkością w RPGach z tamtych czasów. A muzyka? No cóż i tutaj będzie pełno pochwał, gdyż utwory są bardzo klimatyczne, a przede wszystkim pięknie skomponowane. Dosłownie (a może dousznie) miód dla uszu wszelkich muzycznych snobów mojego pokroju. Jasne nie wszystkie nagrania trzymają równie wysoki poziom, ale to chyba normalne. Summoner 2 nie jest grą bez wad, wspomniana już końcówka gry jest w mojej opinii nudna, toporna i jakby nie dokończona… Ponadto osoby nie pamiętające starych dobrych cRPG, raczej nie docenią sposobu zdobywania i wykonywania zadań, jako iż tak wiele dzisiejszych gier tego gatunku traktuje swych odbiorców jak idiotów, których trzeba chwycić za łeb i uderzać nim o monitor w miejscu przebywania grupy bandytów do ubicia… Tak mimochodem obwieszczę: niech żyją indyki, których twórcy nie ułatwiają wszystkiego do granic absurdu, a wciąż potrafią włożyć umysł i serce do swoich produkcji. Jednak największą wadą Drugiego Przywoływacza jest to… iż nigdy nie doczekamy się części trzeciej, a jego uniwersum, mitologia, religia i polityka mają przeogromny potencjał… To naprawdę boli!

A tutaj naprawdę ostra zadyma. Prawda, że tyłek Maji jest ładniejszy na GameCube?

Volition zostało (w sumie słusznie) zapamiętane głównie ze względu na serie: Descent, Red Faction oraz Saints Row. Widocznie było to studio wielu talentów, bowiem poza świetnymi grami akcji potrafili zrobić też pierwszorzędnego RPGa… Aha, a pamiętacie troszkę zapomnianego dzisiaj Punishera na Xboxa, PS2 i PCta, który również jest ich dziełem? Kto nie grał ten nie wie co traci! Muzyka, Zeusie panie Olimpu, jaką ta gra ma epicką muzykę! A te pamiętne akcje naszego mściciela? Może nakarmimy gościem piranie albo wielkiego węża? Może postrzelamy z dwóch pompek jednocześnie? Coś czuję, że niektórzy z was już szukają zarówno Punishera, jak i Summonera na portalach aukcyjnych… Podsumowując – to, że Summoner 2 jest dzisiaj zapomniany stało się po części jego zaletą. Chętni do zagrania mogą go kupić za dychę, więc nawet jeśli jakimś cudem komuś się nie spodoba – to taki wydatek zbytnio nie zaboli. Zapraszam naturalnie do obejrzenia mojej video recenzji poniżej, a jako iż nie samymi RPGami gracz żyje to znajdziecie u mnie wiele recenzji żwawszych gier, głównie starszych, czasem tych nowszych. Zapraszam, miłego seansu i do następnego razu.

Recenzja Video SUMMONER 2 (PS2/GC)

Retrometr

Autor tekstu i filmu: Mocny Browarek


PS1. Screeny dostarczone głównie przez autora. Okładka oraz screeny: z GameCube oraz pierwszej części na PC – pochodzą z Mobygames.

PS2. Naszych czytelników zachęcam do wyrażania opinii zarówno o wpisie jak i o filmach autorstwa Mocnego Browarka zarówno na naszej witrynie, oraz na jego youtubowym kanale. Przyznam się, że jestem pod dużym wrażeniem filmów przygotowanych przez autora. (Borsuk)