Sprzęt | Sikor na gorąco komentuje – joy Larek vs Zgred, Zgred vs Larek

Nadejszła wiekopomna chwiła” – jak można posłuchać w klasyce polskiej kinematografii. Właśnie dziś, w poniedziałek, 17 lipca 2023 roku odebrałem długo oczekiwaną paczkę od profesora, czyli Larka. Tajemniczy pakunek zawierał nie co innego, jak słynny na cały świat i okolice joycart (test Borsuka). Oczywiście ma ciekawość była przeogromna, więc szybko odpakowałem tajemniczy karton.

Moim oczom ukazała się folia bąbelkowa, a w niej ciężkie coś, trzy cartridge do joycarta (Atari Classic, Atari joy 2b+, Atari 7800) oraz czterostronicowa instrukcja z Atari w tle. Oko się zaświeciło, w ruch poszedł pierwszy cartridge – joy 2B+. Ponieważ ostatnio krucho z czasem, ale mam też zaległości w High Score Club – akurat gramy w jedną z ulubionych gier Larka (Mr. DO!), więc idealna sytuacja, podłączam joycarta, uruchamiam, ale… Jakoś nie czuję gry, za to wyczuwam jakieś lagi. W pewnym momencie sprzęt przestaje reagować na ruchy w prawą stronę. Szybkie przełączenie się na Atari Basic, test joya, niby wszystko ok. Restart, gra gra i buczy, ale lagi są straszne. Przełączam się na cartridge Atari Classic – niby ciut lepiej, ale to samo. Maksymalny wynik po jakiś dziesięciu podejściach to około 31 tysięcy. Kiepsko – myślę – stary się robię i zwalam na joycarta… Ale coś mi nie daje spokoju…

Nadejszła wiekopomna chwiła – Larek vs Zgred w Mr DO!

Sięgam po joystick Zgreda (dłuższe dywagacje o tym joyu znajdziecie tutaj). I nagle życie staje się prostsze, gram tylko trzy razy, a osiągnięty wynik to 77450 punktów. Nieźle, biorąc pod uwagę, że dawno nie grałem. Jednak mimo wieku nadal nadaję się do grania. Kamień spadł mi z serca… Poniżej krótkie porównanie okiem laika.

  1. Wygląd – joycart to klasa sama w sobie. Ma swoją wagę i idealnie trzyma się w dłoni. Moja wersja ma gałkę po prawej stronie, co ponoć się rzadziej spotyka. W tej kwestii joystick zgreda, mimo iż mniejszy – prezentuje się gorzej, jest bardziej toporny. Ale mimo wszystko trzyma się go nad wyraz wygodnie (pamiętajmy, że jest to wyrób w pełni amatorski, z drukarki 3D).
  2. Kabel – tu oba joysticki prezentują podobną jakość. O ile joycart posiada profesjonalny kabel, a joystick Zgreda jedynie dorabiany, o tyle oba są odpowiedniej długości i wyśmienicie sprawdzają się w graniu.
  3. Uniwersalność – tu wiadomo, że joycart póki co pobija wszystko, uniwersalność i prostota zawarta jest w wymiennych cartridge-ach do joysticka. Larek powinien to opatentować.
  4. Precyzja – póki co joycart odpadł w przedbiegach na wymagającej grze. Mam nadzieję, że to kwestia nowej gałki, która z czasem się ułoży. Jest to jedyny element, który w szybkim pierwszym teście dał przysłowiowego ciała.

Zasadniczo trzeba powoli podsumować ten krótki wpis. Zakładając, że joycart się ułoży – jest to rozwiązanie idealne. W przypadku, gdyby jednak tak się nie stało, problemem mogą się stać precyzyjne i szybkie gry. Niestety, opóźnienie w działaniu na przewodowym joysticku jest na dłuższą metę upierdliwe, a nie zauważyłem takich na dziele Zgreda (tu się sporadycznie przycina Fire, ale jest to pomijalne). Niezaprzeczalną zaletą joycarta od Larka jest jego wszechstronność i obsługa wielu klawiszy – niewątpliwie będę go katował na pozycjach przerobionych pod dwa i pod trzy przyciski, a tu już klasyczny joystick odpada w przedbiegach. Pierwotnie miałem tu porównać jeszcze wady i zalety (według mojej subiektywnej oceny), ale doszedłem do wniosku, że będę nieobiektywny – musiałbym pograć na joycarcie minimum z miesiąc, a nie jest to sednem tego artykułu.

77450 punktów – z Joyem Zgreda poszło lepiej

Reasumując – za drobną cenę można sobie wykonać joystick od Zgreda, za nieco większą kwotę nabyć profesjonalny joycart od Larka. Oba posiadają swoje wady i zalety, obydwoma gra mi się dobrze (w sensie trzymania w dłoni), a precyzja w dużej mierze zależy od zastosowanej gałki, która z czasem (jak mówi praktyka) może się poprawić. Ze swojej strony zakup joycarta uważam za trafiony i zamierzam się do niego przyzwyczaić. A jak będą przycięcia i lagi cały czas – no cóż, pójdzie na serwis do Larka, ale mam nadzieję, że tak się nie stanie :)

Sikor to atarowiec z krwi i kości. Miłośnik wszelakiego sprzętu Atari, filmów z Japońskim Godzillą oraz starego SF. Zasadniczo w opisach opiera się wyłącznie o sprzęt Atari, choć czasem nie pogardzi czym innym. Działa głównie na 8-bit, ale konsole nie są mu obce... lubi czasem popykać na maszynach Arcade, ale gry na PC go nie pociągają...