Wyobraźcie sobie że kupujecie nową konsolę / mikro komputer, wracacie do domu, otwieracie pudło wraz z zawartością, zapoznajecie się z instrukcją obsługi, no i oczywiście podłączacie prawidłowo sprzęt (w końcu od tego są instrukcje by takie rzeczy tłumaczyć). Nie pozostało nic innego jak sprawdzenie na co stać zakupiony dobytek, a nie ma wspanialszego rozwiązania niż zapoznanie się z nośnikiem który był na samym dnie pudełka.
Gry dołączane wraz z konsolą lub komputerem (z ang. pack-in game) są z nami od czasów kiedy konsole pozwalały uruchamiać więcej niż jedną grę (czyli zaraz po Pongu), prawdopodobnie pierwszą „grą startową” był Combat na Atari 2600. Jednak dziś nie będzie o Atari, a o wydanym 40 lat temu Commodorze 64 i dołączanym do niego kadridżu Super Games.
Zanim jeszcze przyjrzymy się grom to pochwalę twórców za nośnik na jakim dostarczono wraz z zestawem te gry. Jak pewnie się domyślacie, osoba nigdy nie obeznana ze sprzętem miała by problem z wczytaniem gry wprost z kasety lub dyskietki. Mając w ręku prostokątny czarny bloczek jedynie co trzeba zrobić to wpiąć go do tyłu komputera i uruchomić maszynę. Żadnego przewijania, wpisywania LOAD”$”,8 / LOAD”*”,8 / LOAD, RUN, czekania 10 minut na kolorowe pasy przelatujące przez ekran i oczekiwania żeby nie pojawił się napis syntax error, tylko 100% rozrywki i zero stresu.
Pierwsze co ukazuje się naszym oczom to piękne błękitne okno z dumnym napisem „Commodore Arcade” u góry oraz trzema kolorowymi ikonkami pośrodku. Nawet nie wiecie jak młody ja zachwycałem się tym menu, w szczególności tym cieniem z prawej strony. Za pomocą joystika kierujemy kursorem by wybrać grę, albo po prostu wciskamy A, B lub C na klawiaturze komputera. Dobra, koniec wychwalania menu głównego, pora przyjrzeć się oferowanym przez producenta grom,
Colossus Chess 2.0
CDS Microsystems – Commodore C64 (1984)
No po prostu szachy
Na pierwszy ogień idzie produkcja pokazująca jak bardzo „myśleć” potrafi ten komputer, czyli po prostu szachy, co zresztą nie powinno być niespodzianką skoro w nazwie pada anglojęzyczne określenie owej dyscypliny sportowej.
Szachy jak szachy, zasady są mniej więcej dla wszystkich jasne, na szachownicy kierujemy szesnastoma figurami, każda mogąca wykonać ruch w góry wyznaczonych kierunkach. Wygrywa ten co wykonamy mata, czyli blokujemy króla tak aby nie mógł uciec.
Oprawa graficzna nie licząc planszy głównej jest wyjątkowo sterylna, ograniczająca się do trzech kolorów: czarnego, białego, oraz błękitnego tła. Co jak co, ale po szachach raczej człowiek nie oczekuje fajerwerków graficznych. Podobnie ubogo jest z dźwiękiem, zresztą dziwne by to było, gdyby podczas rozgrywki przygrywała dynamiczna rockowa muzyka, co nie? Tak jak w menu możemy sterować z poziomu klawiatury bądź joyem.
Czy kolosalne szachy są idealne? Ciężki mi to stwierdzić, moim osobistym faworytem jest wersja dołączana wraz Windowsem 7, która podświetla dostępne ruchy.
Jako ciekawostkę dodam że trzecia wersja CC została wydana na komputery Atari wprowadzając wybór pomiędzy niebieskim, a czerwonym polem gry. Wraz z czwórką można było teraz ogrywać w rzucie izometrycznym. Natomiast piątka z „X” w nazwie miała tak zaawansowaną grafikę oraz możliwość obrotu szachownicy, a także rzeczy o którym szachowym ekspertom się nie śniło: wybór wyglądu pionków pomiędzy klasyczną, a futurystyczną. Nic więc dziwnego że tylko Amiga, pecety oraz Atari ST mogły uciągnąć te cuda techniki.
Silicon Syborgs / Silicon Warrior
Epyx – Commdore C64, Atari 8-bit (1983)
Logiczno-zręcznościowa
Ci co obawiali się że pozycja numer jeden jest zbyt mało „arcade” mam dobrą nowinę, gra numer dwa jest dynamiczniejsza od szachów. A czym są tytułowe Syborgi? Ciężko dokładnie określić ale coś pomiędzy krzesłem, psem a Dalekiem z Doctora Who, choć okładka wskazuje na zakapturzonych magów w cyberprzestrzeni – a przynajmniej w wersji na Commodore, bo na atarynce przypominają bardziej mieszankę dzwonu z mnichem.
Zasady gry są banalnie proste, musimy pomalować siatkę po której się teleportujemy tak aby cała linia w pionie lub w poziomie została w jednym kolorze, czyli coś na kształt kółka i krzyżyka bez podziału na tury. Zadanie to uniemożliwiać nam będzie gracz komputerowy (albo kolega obok jak posiadacie drugiego joystika). Na mapie może pojawić się do 4 zawodników, im więcej tym ciężej o zwycięstwo.
Do dyspozycji zaoferowano nam 7 rodzajów gry, począwszy od pacyficznego skakania po polach, aż po możliwość strzelania do siebie i wpadania do czarnych dziur blokujących Syborga na parę sekund.
Sam sposób prowadzenia rozgrywki jak i jego zasady są dobrze skonstruowane, jedynym minusem jest ociężałość postaci podczas teleportacji, każdy ruch trwa parę sekund co wpływa na dynamizm rozgrywki. Nie jest źle, ale mogło być lepiej
International Football
Commodore Business Machines – Commodore C64 (1983)
Sportowa
A na koniec mistrzostwa świata w piłce nożnej. Wiadomo piłka jest jedna, a bramki są dwie, wygrywa ta drużyna co strzeli więcej goli. Podobnie jak w poprzednim tytule możemy zagrać zarówno solo przeciwko CPU jak i z żywym kumplem.
Przed rozpoczęciem wybieramy kolor koszulki jaką nasi zawodnicy dumnie będą nosić, ustawiamy tryb i gramy. Jako jedyna z nielicznych gier posiada możliwość aktywacji trybu monochromatycznego. Fani tego sportu pewnie się rozczarują gdy dowiedzą się że nie występuje tu ani jedna prawdziwa drużyna sportowa, jedynie grupka anonimowych klonów bez twarzy
Dynamika gry no niestety nie powala, piłkarze bezstresowo spacerują sobie po boisku, podczas gdy inni też sobie spacerują i próbują odebrać nam znaczek plus… znaczy piłkę. Zapomnijcie o jakimkolwiek ostrym zagraniu, tu grają tylko dżentelmeni, dlatego aby przejąć piłkę należy podejść do innego piłkarza i iść w swoim kierunku, ba nawet piłka jest kulturalna, gdyż przykleja się ona do nóg kopiącego, dzięki czemu nie musimy się martwić że ucieknie nam tak gdzie nie powinna. Nawet bramkarze wykazują się dżentelmeńską postawą, jeżeli widzą że piłka leci w ich kierunku próbują ją obronić, no chyba że ktoś wejdzie z tym prawie okrągłym obiektem do bramki, wtedy nic nie będzie mógł zrobić. No nie godzi się aby dotknąć innego zawodnika, co nie ? Oczywiście w tle szaleją trybuny podziwiając nasze zmagania bujając się na prawo i lewo.
Mało grałem w komputerowe piłki nożne (osobiście wolałem te realne) ale coś mi się zdaje że tylko tutaj kierowana przez nas postać zmienia koszulkę. Przykładowo jeżeli gramy drużyną niebieską, wtedy koszulka piłkarza nad którym sprawujemy kontrolę barwi się na fioletowo, a zamiast białego jest seledynowy. Trochę to dziwne, ale przynajmniej nie sposób się pogubić, no chyba że grupka znajomych siedzi przed telewizorem i z zapartym tchem podziwia te realistyczne zmagania sportowe, to wtedy trzeba im to wytłumaczyć. No Sensible Soccer to to nie jest.
Podsumowując: czy oferowana trójka jest zestawem idealnym? I tak i nie, prawda leży pośrodku. Z jednej strony otrzymaliśmy niezbyt skomplikowane tytuły, w które pograć można nie więcej niż 15 minut, z drugiej zaś strony za każdym razem rozgrywka trochę się będzie różnić od pozostałej.
Po trochu jestem w stanie zrozumieć dlaczego te, a nie inne pozycje trafiły do Super Gier. Przede wszystkim te gry miały być zrozumiałe także dla tych, którzy nigdy nie mieli do czynienia z tą interaktywną formą rozgrywki. Piłkę nożna i szachy każdy zna, a Silicon Syborgs ma na tyle proste zasady że każdy mig się połapie o co w tym chodzi.
Ciekaw jestem jakie gry startowe trafiły na Atari 8 bit, na Amigę oraz na inne mikrokomputery, piszcie w komentarzach, chętnie poczytam, nawet i w dłuższej formie do czego gorąco zachęcam.