Co by było gdyby Obelix ze słynnej serii komiksów o dzielnych Galach stał się równie potężnym słoniem, a zamiast rzymian byłby oddział żołnierzy z wrogiej organizacji? Zapewne niestworzone dziwy i po trochu jest w tym coś racji. Na pewno się spytacie a któż taki wpadł na ten jakże unikalny pomysł? Pewno Japończycy… i nie mylicie się.Otóż przygody za bojowe zapędy pana Trąbalskiego odpowiedzialne jest Game Freak, tak, ci goście od Pokemonów, tylko dziwi mnie fakt że wydawcą jest SEGA, a nie Nintendo, no ale dzięki temu tytuł mógł się ukazać także i na pecety.
Tembo the Badass Elephant
Game Freak – PC, PS4, Xbox One (2015)
Platformówka
Fabuła jest prosta niczym typowa trąba słonia: prosta, bez żadnych niepotrzebnych udziwnień. W bliżej nieokreślonej linii czasowej jest sobie metropolia Shell City, z reguły panują tam spokojne, pokojowe klimaty. Jednakże niczym grom z jasnego nieba wroga organizacja Phantom podjęła się inwazji. Nie wiedzieli jednak że siły wojskowe Shell City ma w rękawie asa: supertajną broń: niesamowitego słonia bojowego o imieniu Tembo. Trochę gier ze zwierzakami na świecie powstało, jednak przyznam, że tytułów z udziałem gruboskórnego trębacza jest stosunkowo niewiele: Rolo to the Rescue, CJ’s Elephant Antics, CJ in the USA, trylogia Achievement Unlocked, trylogia This is the Only Level, Wacky Wheels, Yono and the Celestial Elephant, a no i w roli pomocnika w Donkey Kong Country 3.
No dobra, ale co takiego potrafi, że w tytule dostał przydomek Badass? Widać, że dużo trenował, bo trochę tych sztuczek zna. Przede wszystkim może szarżować niczym Wario, walić tyłkiem o ziemię i machać nogami w powietrzu w celu przedłużenia skoku niczym Yoshi, zwijać się w kulkę niczym Sonic, tryskać wodą by gasić ogniska, a kiedy trzeba zamieni swoją trąbę w młot, by podrzucić obiekt do góry. Wszystkie te umiejętności przydadzą się w eksterminacji wroga oraz ratowaniu pojmanych cywilów. Za każdy zniszczony fioletowy obiekt, pokonanego przeciwnika oraz uratowanego człeka dostajemy punkty niezbędne do dalszego progresu. Mamy więc tu miks dynamicznej platformówki pokroju przygód błękitnego jeża z elementami eksploracji i destrukcji rodem z Wario Land 2 i 3, a to wszystko w kreskówkowej oprawie 2D z elementami 3D, prawie jak w Rayman Legends. Na naszej drodze będą czyhać zarówno komandosi z karabinami, granatami, miotaczami ognia oraz nożami, jak także czołgi, helikoptery i mechy bojowe, które trzeba walić w tylną część obudowy, a no i jeszcze są bossowie na końcu każdego z trzech światów.
Nasz słoń komandos odwiedzi zniszczone futurystyczne dzielnice miasta, tereny wiejskie, a finał jego podróży zakończy się w lunaparku, będącym główną (i przy okazji tajną) miejscówką organizacji Phantom, w końcu najciemniej jest pod latarnią, prawda? Każdy z trzech światów światów składa się z trzech standardowych poziomów, w których musimy uzyskać wymaganą ilość punktów. Dopiero wtedy uzyskujemy dostęp do czwartego poziomu, czyli bazy wroga, a zaraz potem starcie z bossem w etapie piątym. Wyjątkiem od reguły jest ostatni, czwarty świat składający się z trójki poziomów, co razem daje nam 4 bossów oraz 18 leveli.
Ogromne powodzenia tym, którzy zapragną wymaksować ten tytuł. Ja na szczęście nie z tych, co zagląda pod każdym źdźbłem trawy w poszukiwaniu jednego z dwustu piórek, ale wiem że niektórym widok magicznych 100 procent sprawia radość. Tu wymagane jest pokonanie każdego, ale to każdego wroga jakiego znajdziemy w grze i uwolnienie wszystkich 130 cywili. Choć przyznam że byłem bliski tego osiągnięcia, tylko zabrakło mi paru wrednie poukrywanych typków, na przykład takich co siedzą pod ziemią udając rośliny, dopiero podlanie delikwenta zmusi go do wyjścia na powierzchnie.
Wszystko się składa na to że Tembo jest grą z bardzo wysokiej półki, prawda? Otóż niestety nie. Jeżeli myśleliście że TtBE jest tytułem łatwym, to się grubo mylicie. Nie jest to może poziom Ninja Gaidena, jednak czasem zdarzy się Wam parę razy zginąć od bardziej wymagającego przeciwnika lub po prostu wpadając w przepaść, a jak pewnie wiecie słonie nie potrafią latać, więc jak wpadnie do doła to chłopa szkoda. Na szczęście na planszy wszędzie są porozrzucane są orzeszki, z których za każde 300 sztuk nasz Rambo może stworzyć leczniczy słój zawierający masło orzechowe, każdy taki prowiant na drogę to jedno dodatkowe życie.
Wyobraźcie sobie że gra równocześnie nagradza i każe za zbyt częste korzystanie z biegu, będącego podstawową umiejętnością naszego słonia. Dla porównania w takim pierwszym Super Mario Bros bieg jest opcjonalny, oczywiście zza wyjątkiem ostatniego świata. Jednak gdy gracz wypróbował moc klawisza „B” na padzie odkryje efektowną metodę sprawnego omijania cięższych sekcji jak np. ten z Lakitu zrzucającym kolczaste stwory w 4-1 lub ten na moście pełnym skaczących ryb w 2-3. Tutaj nie raz zdarzy Wam się zdarzy że nieświadomie będziecie wpadać na wroga tracąc część punktów zdrowia. Posłużę się dwoma przykładami. Najczęstszym przypadkiem jest wpadnięcie na małego fioletowego ludzika, który wygląda tak samo jak zwyczajny, najprostszy przeciwnik, który służy jako mięso armatnie, to jest stoi i czeka jak oberwie, jednak ten konkretny rodzaj wroga może w ostatniej chwili potrafi wyciągnąć bagnet i dziabnąć naszego herosa. Jedynym sposobem na niego jest zaatakowanie od tyłu, co wymusza przeskoczenie wroga i szarża w przeciwnym kierunku do wroga. Tyle że jak wcześniej wspomniałem wrogi koleś często wyciąga swą broń za późno, by móc w porę obrać odpowiednią taktykę… no chyba że będziemy spacerkiem eksplorować poziom, choć w paru sekcjach pościgowych nie będzie to możliwe. Podobnie zresztą bywa z przeciwnikami rzucającymi ładunki wybuchowe oraz czołgi, te też potrafią zaatakować na ostatnią chwilę, co potrafi zirytować, zwłaszcza przy ostatnich poziomach.
Podsumowując: platformówka od twórców Pokemonów jest zarazem dobra, jak i zła, co mnie mocno zdziwiło, zważywszy że Game Freak mają naprawdę długoletnie doświadczenie w branży gier (prawdopodobnie oni sami nie mają pojęcia ileż stworzyli gier z kieszonkowymi potworami*), oraz fakt że nie jest to ich pierwsza platformówka (Pulseman na Segę MegaDrive). Warto zagrać, ale trzeba dodać poprawkę na pomniejsze problemy z tym tytułem oraz że najlepiej smakuje w małych dawkach.
*Według Mobygames na chwilę obecną powstały aż 254 tytuły z Pikaczem i przyjaciółmi. Czy rzeczywiście tak jest? Na to pytanie niestety Wam nie odpowiem. Gdyby ktoś z Was był specjalistą w tej dziedzinie to chętnie się dowiem prawdziwość owego stwierdzenia.