Cześć. Przyszła pora na kolejny turniej organizowany w naszym małym kółku wzajemnej japońsko growej adoracji. Rok temu było na wypasie, zaciekłe walki pot krew i łzy. Tym razem będzie nie inaczej, a pałeczkę organizacji przejmuje Nightshroud. Czy uda się zmienić układ sił w tym roku? Czy ktoś zaliczy alko zgona? O tym przekonacie się w naszej relacji poniżej. Kamehamehaaaa!!!!
Nightshroud
Hejka, tu Nightshroud (choć niektórzy kategorycznie odmawiają zmiany przyzwyczajeń i uparcie piszą do mnie per „snejk”, ale to też jest ok – dla mnie zawsze będziesz “snejkcyferki” – Nacz.Os.Rep). Minął już ponad miesiąc od wydarzenia, a tu niespodziewanie Daikotsu wyskoczył ze swoją częścią relacji, która w natłoku innych ważkich spraw odeszła na dalszy plan. Wypadało więc dopisać swoją część. Oto ona.
Jak widać na powyższym obrazku, całość składała się z dwóch turniejów: Dragon Ball FighterZ oraz Beyblade Burst. O ile do wzięcia udziału w turnieju Dragon Balla nie było żadnych wymagań, to od uczestników turnieju w Beyblade wymagałem już posiadania własnego beya. Dla obu turniejów punktacje oraz pule nagród były oddzielne, natomiast osoba, która zdobędzie najwięcej punktów sumarycznie miała otrzymać trofeum Nightshroud Games 2024.
Niestety, mimo ok. trzymiesięcznego okresu przygotowawczego pomiędzy zapowiedzią turnieju, a jego terminem (sam wtedy kupiłem pierwsze beyblade’y), niewielu wzięło turniej Beyblade „na poważnie” (na tyle, na ile można wziąć turniej w puszczaniu bąków), a tylko kilka osób więcej uważało, że może być to dobra zabawa, więc nawet się nie spociłem wygrywając. Przed turniejem Beyblade postawiłem sobie za punkt honoru udowodnić, że wygrana zdecydowanie zależy od skilla i tego jak dobrego beya się złoży (zwykle składają się z 3 wymiennych komponentów), gdyż kolega Daikotsu miał co do tego wątpliwości. Myślę, że dałem niedowiarkom do myślenia, a co więcej, w końcu przekonali się też, że to naprawdę świetna zabawa, co na pierwszy rzut oka nie jest takie oczywiste. Szyszka, który wpadł dzień wcześniej i miał okazję stoczyć ze mną kilka pojedynków, za zdziwieniem stwierdził, że daje mu to więcej frajdy niż DB FighterZ. Tego po prostu trzeba spróbować samemu.
Turniej w Dragon Balla odbył się na tyle późno, że część uczestników zdążyła się już mocno wstawić. Cóż, ja tam nikomu alkoholu do gardła nie wlewałem, każdy we własnym zakresie zdecydował ile „dopingu” chciał przyjąć ;D Niektórym procenty pomogły w przebudzeniu techniki pięści pijanego mistrza i pojedynki osób nigdy nie grających wcześniej w grę, ale chcących się spróbować w rozgrywkach dla funu, okazały się dość spektakularne. W finale spotkałem się z Daikotsu, którego rok temu u Szyszki mocno niedoceniłem i zebrałem srogi łomot. W tym roku od początku walczyłem na poważnie. Pierwszą rundę zdominowałem, ale nie uniknąłem przegranej po kolejnych, zaciętych rundach.
Wypada wspomnieć o nagrodach, chociażby dlatego, że nie tylko ja je fundowałem. Szyszka wspomógł giereczką NieR Replicant, light novelką Spy X Family oraz pomniejszymi popierdółkami. Postanowiliśmy, że odstąpimy nagrody, które sami fundujemy, ale jeśli uda nam się wygrać rzeczy ufundowane przez drugiego, to bierzemy, żeby mieć motywację do walki! Wsród nagród znajdowały się ponadto m.in. gry na PS4: Gungrave GORE, Technomancer i Dolmen, model mobile suit’a z serii Guntank (Gundam), figurka Goku SSJ4, Structure Deck „Cyber Strike” z Yu-Gi-Oh! czy 1 tom mangi Dragon Ball w kolorze oraz wiele innych, więc było o co walczyć.
Beyblade |
||
Miejsce |
Zawodnik |
Punktacja |
1. | Nightshroud | 10 |
2. | Seba | 8 |
3. | Daikotsu | 6 |
4. | Emas | 4 |
5.-8. | Reszta Uczestników | 2 |
Dragon Ball FighterZ |
||
Miejsce |
Zawodnik |
Punktacja |
1. | Daikotsu | 10 |
2. | Nightshroud | 8 |
3. | Emas | 6 |
4. | Szyszka | 4 |
5.-10. | Reszta Uczestników | 2 |
Ogólna Klasyfikacja |
||
Miejsce |
Zawodnik |
Punktacja |
1. | Nightshroud | 18 |
2. | Daikotsu | 16 |
3. | Emas & Seba | 10 |
Chciałbym z tego miejsca podziękować sponsorowi wydarzenia, producentowi napojów energetycznych – firmie HETAP ™ (pozdro dla kumatych) oraz wszystkim, których miałem przyjemność gościć.
Do (być może) następnego!
Szyszka
Kolejna edycja naszego kółka wzajemnej adoracji, gdzie głównym inicjatorem był Nightsroud, a jako support. Tym razem poszliśmy trochę live action z powodu konkurencji Beyblade, gdzie za szczyla oglądałem na Polsacie oraz Cartoon network, no musze przyznać, że bardzo ciekawy pomysł. Jedynie co trzeba było sobie ogarnąć to oryginalny sprzęcik. Szczerze fun był nieziemski okraszony oczywiście nostalgią, pomimo iż odpadłem w pierwszej walce zabawa była przednia, a same Bayblade dumnie leżą u mnie w kolekcji na regale z mangami. We wrześniu planujemy spotkanie z planszówkami u nas, ale Nightshroud jest gotowy wziąć arenę, aby ponownie stoczyć z nami bój.
Dragon Ball FighterZ tym razem był jako deser, tutaj doszedłem do półfinału, aby ostatecznie przegrać z Emasem walkę o trzecie miejsce. Odegrał się skubany za poprzedni dzień, gdzie specjalnie Nightshroud wykupił PS+, aby potrenować, wtedy z Emasem udało mi się wygrać wszystkie walki, no cóż tak bywa. Mimo wszystko pula nagród była tak duża, ze starczyło nawet na miejsca poza podium.
W dzień rozstania oczywiście został zaliczony Ramen w restauracji Uki Uki, chyba najlepszej w polsce , który stał się w sumie tradycją we wypadach do stolicy. Znajomi Nightshrouda, bardzo mili i rozrywkowi, bardzo przyjemnie się z nimi bawiłem, mam nadzieje, że będzie jeszcze okazja z nimi się zobaczyć. Po za nimi rzecz jasna nie zabrakło person z starej gwardii PPE, czyli wspomnianego wyżej Emasa, organizatora imprezy Nighstrouda oraz Daikotsu no i szkoda tylko, że Krzycha007 zabrakło, bo poziom byłby jeszcze większy.
Daikotsu
Moje czwarte spotkanie z dawną ekipą PPE. Tym razem u Nightshrouda aka Snejka w Warszawie. Co ciekawe, naszła mnie taka myśl, że punktem wspólnym wszystkich moich dotychczasowych spotkań jest obecność Szyszki i Emasa.
Organizacyjnie bez zarzutów. Gospodarz zadbał o przekąski, alkohol i doborowe towarzystwo. Były nawet napoje tematyczne marki HETAP. Czy można wymagać więcej? Od życia pewnie tak, ale do świetnie spędzonego czasu niczego więcej nie było trzeba.
Do rywalizacji w Beyblade podszedłem z umiarkowanym optymizmem i muszę przyznać, że moje oczekiwania zostały przekroczone, bo okazało się to emocjonującą zabawą. Anime Beyblade po tym wszystkim raczej nie zacznę oglądać, ale myślę nad zakupem jakiejś dobrej wyrzutni, żeby móc dopracowywać swoją technikę rzutów, która może się kiedyś jeszcze przydać. Ostatecznie zająłem trzecie miejsce po zaciętej walce z Emasem (3:2 dla mnie). Tytuł mistrza Beyblade powędrował do Snejka.
W Dragon Ball FighterZ broniłem mistrzowskiego tytułu zdobytego w zeszłym roku. Udało mi się go obronić, ale nie było to łatwe zadanie. Nie zrealizowałem w pełni swoich założeń treningowych, ale do turnieju przygotowywałem się i uważam, że nieco podniosłem swoje umiejętności względem zeszłorocznego turnieju. Mimo to finałowe starcie ze Snejkiem było na krawędzi i tak naprawdę do samego końca zwycięzca nie był pewny. Jest to o tyle ciekawe, że Snejk przed turniejem zadeklarował, że zaniechał wszelkich treningów.
Do dziś zastanawiam się, czy jego intencją nie było zmylenie przeciwnika psychologiczną sztuką wojenną Sun Tzu, czyli: „Kiedy jesteś silny, udawaj słabego. Kiedy jesteś słaby, udawaj silnego”. No bo rzekomo olał trening, a poradził sobie znacznie lepiej niż w poprzednim turnieju, więc jest prawdopodobne, że tak naprawdę trenował, ale w tajemnicy. Z drugiej strony, rywalizacja w Dragon Ball FighterZ odbyła się dość późno, blisko północy, a o tej porze chyba już nikt obecny nie był trzeźwy, co na pewno miało swój wpływ na przebieg rozgrywek.
Po turnieju przyszedł czas na nagrody i muszę przyznać, że pod tym względem było bogato. Sam zdobyłem kilka ciekawych upominków, a najbardziej wyjątkowym było dla mnie trofeum Nightshroud Games 2024, które otrzymałem nie do końca zasłużenie, bo jednak pod względem generalnej punktacji Snejk był wyżej ode mnie w rankingu. Jednak samemu sobie nie chciał przyznawać lauru, więc trafił on do mnie. Na koniec zrobiliśmy zdjęcie ze Snejkiem i Szyszką w pozach Ginyu Tokusentai. Można chyba uznać to za spełnienie małego marzenia Snejka, bo wspominał o tym od lat. Dobrze jest spełniać marzenia.
To był mój najlepszy Dzień Dziecka. Jeśli nie w życiu, to przynajmniej od bardzo dawna.
Emas
No co tutaj dużo pisać, po prostu kolejny udany zlot. Poznałem nowych naprawdę w porządku ludzi z którymi można było pogadać o różnych tematach. W Dragon Ball FighterZ widzę że muszę poświęcić trochę więcej na trening niż 1 miesiąc. Natomiast turniej Beyblade był chyba dla mnie i dla wszystkich największym pozytywnym zaskoczeniem. Mam nadzieję, że będzie jeszcze nie jedna okazja do tego typu imprez. Pozdro