Recenzja| Kurka Wodna Trylogia + Władca Bulionu (PC)

kurka wodna trylogia i bulionuKury domowe –  niezwykle popularne ptaki hodowlane, występujące od wieków w gospodarstwach domowych na całym świecie, również i w grach video mogliśmy pokierować ich losami: Pekka Kana 2, Alfred Chicken, Chicken Run, Kokomando, atarowskie Freeway i wiele innych tytułów. a co by było gdyby te opierzone stworzenia znajdowały się po drugiej stronie barykady i były naszymi wrogami?

Rok 2000 – powstaje z pozoru prosta i prymitywna, acz grywalna gierka z krainy głównie kojarzonej z Oktoberfest oraz Alarm für Cobra pod tytułem Moorhuhn – ot jedynym naszym zadaniem było nakierowanie celownika w stronę lecącego ptaka i naciśnięcie spustu… Znaczy się klawisza myszy i obserwowanie białej cyfry oznaczającej – ile to punktów zdobyliśmy za ustrzelenie delikwenta? Tyle i aż tyle by pochłonąć graczy na te parę(dziesiąt) minut. Nic więc dziwnego, że inna niemiecka firma wraz z jej polskim oddziałem, czyli Toontraxx i TopWare Interactive postanowiła powtórzyć sukces tego niepozornego dzieła, poszerzając je o nową zawartość. Zobaczmy co z tego wyszło.


KURKA WODNA

Toontraxx / TopWare Interactive – PC (2001)

Rail Shooter / Celowniczek

Prawie jak DeLuxe Ski Jumping…

Podobnie jak w pierwowzorze naszym celem jest strzelanie do wszelakiego drobiu bez szczególnie jakiegoś większego sensu, jednakże tym razem mamy więcej niż jeden etap. Poziomów jest aż pięć (las, plaża, kolejny las, pustynia oraz stok narciarski), które to odblokowujemy za zdobycie 1000 punktów przed upływem końca czasu. W zależności od odległości od ustrzelonego obiektu – uzyskujemy wyższy wynik: od 5 do nawet 40 punktów. Czasem, gdy będziemy mieli szczęście to będziemy mieli okazję trafienia w losowo pojawiającą się ubikację, jajo z młodym kurczaczkiem, osobnika w samolocie bądź kurę na spadochronie z przyczepioną tarczą do rzutków. Za nie uzyskujemy całkiem pokaźną bonusową sumkę, więc należy być czujnym wypatrując okazje oraz strzelać szybko niczym rewolwerowiec na Dzikim Zachodzie.

Jednak aby nie było nudno to od czasu do czasu po ustrzeleniu kurki możemy przechwycić przenoszony przez nią ładunek z dodatkową bronią i siać spustoszenie na przykład z wybuchowej śrutówki o nielimitowanym zasięgu, czy bomb wysadzających wszystko w promieniu paru metrów. Tak jak na początku recenzji przeczytaliście największym minusem tej gry jest jej długość – pięć etapów po średnio półtora minuty każdy daje nam średnio 8 minut rozgrywki. Kurka wodna, to wyjątkowo krótko jak na produkt komercyjny! Na pocieszenie dodam, że w paczce z grą uzyskujemy 5 dodatkowych poziomów (kolejne 10 minut grania) oraz edytor plansz i jest to chyba jedyny przypadek, gdzie zawartość bonusowa jest dłuższa od głównego kontentu.

Tak prezentuje się najpotężniejsza broń w grze.

Jeżeli chodzi o grafikę to wygląda ona mocno tak sobie, rzekłbym biednie, jest synonimem niskobudżetowca, w końcu w 2001 roku mieliśmy przecież takie majstersztyki wizualne jak: Max Payne, GTA 3, Red Faction, czy Return to Castle Wolfenstein. Tak wiem, to gry z najwyższej półki, ale Kurka Wodna to przecież produkt komercyjny i jak równać to do najlepszych… Ze sferą dźwiękową jest mieszanie – o ile muzyka jest całkiem w porządku, tak wydzieranie się kur jak najbardziej potrafi irytować. Taka rada na przyszłość – jeżeli chcecie zagrać w tego szpila to przyciszcie głośniki, ok?

Dla kogo jest tak gra – pewnie spytacie? Skoro zaimplementowano boss key to pewnie ten tytuł był tworzony z myślą o zmęczonych / znudzonych pracownikach biurowych, którzy chcieli się zrelaksować na te kilka / kilkanaście minut. Po naciśnięciu klawisza „B” wyskakuje zrzut ekranu z Wordpada, w dzisiejszych czasach ALT+TABa raczej to nie wypali, bo kto w dzisiejszych czasach siedzi przed edytorem tekstu w rozdzielczości 800×600? ;-). Przechodząc do podsumowania – pierwsza Kurka Wodna w czasach dzisiejszych raczej by nie miała szans na osiągnięcie sukcesu, ot kolejny zapychacz czasu typu „zagraj i zapomnij”.

Ciekawostka: rok później został wydany samodzielny dodatek w cenie pełnej gry pod tytułem Wielkanocne Jaja, który bezczelnie powiela poziomy z podstawki, zmieniając tylko elementy otoczenia oraz tło.

Retrometr

Ocena prawie żółta, pomarańczowa: miły czasozapychacz na parę chwil i nic po za tym.


KURKA WODNA 2

Toontraxx / TopWare Interactive – PC (2002)

Rail Shooter / Celowniczek

 Także na Game Boy Advance, Nintendo DS, Wii

„Co, Borsuk i Larek zamierzają poprowadzić 24 godziny stream?! ” – powiedział zdziwiony Pan Franek.

No niebywałe, tym razem twórcy zaserwowali nam powalającą, pełną zwrotów akcji fabułę, bogatą w zawiłości, których nie powstydziłby się niejeden serial! Otóż jest piękny słoneczny dzionek, nasz bohater – Pan Franek wypoczywa sobie pod drzewem. Nagle i niespodziewanie nadleciały kury z dalekich krain, tylko po to by opędzlować jego ciężko uzbierane zapasy ziarna!. Ziarnożercom na krzywy ryj mówimy stanowcze nie! Na szczęście nasz czujny bohater nakrył ptactwo na gorącym uczynku i wypłoszył natrętów, jednak to nie koniec problemów, pewnikiem za parę dni sytuacja się powtórzy… Tak więc postanowione – jedynym sensownym rozwiązaniem jest wytępienie całej latającej zgrai oraz oczywiście – pozbycie się królowej kur, by zaprzestać rozrostu populacji drobiu. Swoją drogą, nie wydaje wam się dziwne, że po pierwsze kury potrafią latać, a po drugie posiadają królową? Chyba że to jakaś egzotyczna odmiana, wtedy to miałoby sens…

W drugiej części naszym zadaniem (podobnie jak w poprzedniczce) jest zdobycie wystarczającej ilości punktów by przejść do kolejnego etapu, jednakże istnieje jeszcze jeden tryb rozgrywki, zmieniający całkiem mechanikę rozgrywki na bardziej taktyczną,  ale o tym za chwilę.

Ze Strefy 51 można nie wrócić…

Tym razem – co od razu rzuci się nam w oczy – zauważymy całkowitą zmianę kolorystyki gry. Jest barwnie, wesoło i kreskówkowo – idealny pretekst dla jajcarskiej gry, przeciwnicy również ulegli ewolucji – nareszcie nie walczymy z armią klonów, tylko z wielorakim ptactwem, przy czym każdy wróg wykazuje się unikalnym zachowaniem. Zmierzymy się z przyczajonymi komandosopodobnymi snajperami obrzucającymi nas jajami (prawdopodobnie zgniłymi), wolno lecącymi grubymi kokoszami, szczuplejszymi i szybszymi kokoszkami, które czasem mogą zmienić kierunek lotu, wyjątkowo szybkim osobnikiem w samolocie, kurce na spadochronie, osobnikami czytającymi książki, kwoką robiącą pranie itd. Jednym słowem jest do czego postrzelać, a przy okazji trochę się pośmiać.

Poza oczywistą zmianą oprawy graficznej (twórcy chwalą się że w ich grze jest ich ponad 10 000 animacji) uległo zmianie otoczenie, w którym będziemy toczyć nasze boje. Zaczynamy w typowej „swojskiej” wsi i lesie, by później uderzyć w egzotyczniejsze klimaty: indiańska wioska, przystań wikingów oraz finałowe gigantyczne drzewo z ostatnim bossem na końcu. Tak, dobrze czytacie, jak już wspomniałem we wstępie – na samym końcu gry czeka na nas pojedynek z królową kur i jej przyboczną gwardią. Warto dodać, że w każdym poziomie poukrywane są specjalne obiekty, za które jesteśmy nagradzani masą punktów. Oczywiście bez dobrego gnata to i Rambo kury nie ustrzeli, więc i tym razem otrzymaliśmy całkiem niezłe środki zagłady. Zwykły pistolecik z niekończącą się amunicją, klasyczną śrutówkę oraz (nowość) karabin maszynowy mielący ptactwo na kotlety mielone… no może z lekka przesadziłem, szatkujący je na drobne kawałeczki, o tak lepiej…

Kury w swoim naturalnym środowisku spędzają czas wolny w różnoraki sposób. Od czytania gazety po zabawę w chowanego… (Czytała: Krystyna Czubówna)

Kolejną zmianą (coś dużo tych ulepszeń) jest dodanie wyboru jednego z trzech poziomów trudności. Im wyższy, tym więcej punktów trzeba zdobyć przy bardziej wyśrubowanym limicie czasowym oraz zupełnie nowy tryb gry: arcade, w którym to posiadamy pasek HP (!), który ubywa od nadmiaru przyjętych na klatę jaj. Zdrówko uzupełniane jest zbieraną żywnością i naszym zadaniem jest pokonanie określonej ilości natrętów bez jakiegokolwiek limitu czasowego, ale należy pozostać przy życiu. W tym trybie rozgrywka jest dłuższa, niby wolniejsza, ale za to bardziej taktyczna. Osobiście wolę klasyczne rozwiązanie. Podsumowując: Zemsta Pana Franka jest idealnym przykładem kontynuacji: 2 razy lepiej, 2 razy więcej, 2 razy fajniej, więc śmiało mogę polecić tenże tytuł wszystkim miłośnikom jajcarskich celowniczków, eh gdyby tylko ta gra była odrobinę dłuższa…

Retrometr

Lekko zielone, seledynowe światło: Kurcze, ale to dobre!


KURKA WODNA 3

Toontraxx / TopWare Interactive – PC (2003)

Rail Shooter / Celowniczek

 Także na Game Boy Advance, Nintendo DS, Wii

Tak to jest jak się przesadzi w zimę z opalaniem…

W trzeciej części nie wprowadzono aż tylu rewolucji jak w dwójce, co nie oznacza że mamy do czynienia z produktem gorszym, a dlaczego – zaraz się o tym przekonacie. Finalna część z serii (jak do tej pory niestety nie zapowiada się na czwórkę) pod tytułem Popłoch w kurniku jest kontynuacją wyjątkowo zawiłych losów najbardziej bojowego rolnika świata, który nie szuka żony. Pan Franek zmęczony po poprzednim wyczerpującym kurzym safari, śpi sobie pod drzewem w słoneczny zimowy poranek, aż tu nagle – no nie zgadniecie! – nadlatuje kolejna fala szarańczy drobiu i zżera resztki jego zapasów! Widocznie na świecie żyje jeszcze jedna królowa kur, pora na nią zapolować i skończyć z tymi latającymi psotnikami!

Jako że zasady gry pozostały bez zmian – to od razu przejdę do rozgrywki. Tym razem nasz Franko przemierzy całą kulę ziemską! Zimowy kurort wypoczynkowy, biegun północny, tropikalną wyspę, egipskie piramidy, chińską osadę oraz niebezpieczne bagna pełne krokodyli. Naprawdę będzie co zwiedzać! Zaraz, zaraz – jakie zwiedzanie, toć to nie czas na wypoczynek, a na wielkie łowy kolego! A no tak, racja, tak więc tym razem oddano nam pod lufę siedem etapów pełnych ukrytych przedmiotów do ustrzelenia. Tym razem kurki prawdopodobnie dorwały się do Strefy 51 i uzyskały dostęp do trzech zupełnie nowych i zabójczo fajowych gnatów (w sumie możemy ich zdobyć sześć), które możemy zgarnąć po ustrzeleniu posiadacza danej spluwy. Z nowych narzędzi zagłady mamy: miotacz ognia – który świetnie przypala i piecze kurczaki na krótkim dystansie, minigun – będący ulepszoną wersją maszynówki z poprzedniej części oraz działo na działami – BFG miotacz laserowy – niszczący wszystko co nawinie się pod celownik w linii prostej! Zresztą nie tylko do eliminowania ptactwa będziemy z laserówki korzystać, otóż bowiem (mały spoiler alert) jest to jedyny sposób by zniszczyć pole siłowe królowej kur (koniec spoilera).

Podczas naszych wojaży natrafimy nawet na kurzą mumię.

Tak jak poprzednim razem – mamy do wyboru dwa tryby rozgrywki na trzech poziomach trudności, graficznie szpil ten wygląda bez zmian, jest równie dobrze co poprzednio, nic w tym dziwnego skoro tytuł wyszedł na tym samym silniku i w odstępie tylko roku czasu. Kurka Wodna 3 praktycznie niczym się nie różni od poprzedniczki, niektórzy posądziliby pewnie autorów, że to tylko bardziej dodatek, level pack, niźli pełna kontynuacja, jednak mimo to twórcy zaoferowali jeszcze więcej grywalności. Szczerze powiedziawszy troszkę się zastanawiałem czy by nie dać wykrzyknika do oceny, jednak według definicji retrometru najwyższą ocenę dostają tylko gry 10/10, a w porównaniu do takiego przewspaniałego Virtua Cop 2, czy kwadrologii House of Dead to ten celowniczek wypada bladziej, w skali od 1 do 10 dałbym mu mocne 9, to zdecydowanie najlepsza odsłona tej serii gier.

Gdzie Mikołajów sześć tam prezentów nie ma kto nieść. XMAS Edition.

Ciekawostka: na zakończenie warto wspomnieć o pewnych zawiłościach związanych z tą serią – otóż dwójka i trójka jest dostępna na konsolach oraz na Steamie pod tytułem: Chicken Shoot 1 i 2, całkowicie wypierając istnienie części pierwszej, prawdopodobne tylko w Polsce nie było problemów z nazewnictwem. Aha jeszcze mała przestroga – wersja steamowa jest obcięta z dwóch etapów bonusowych: mikołajowego (ten jest dostępny w świątecznym demie Xmas-Edition 2003, które gorąco polecam) oraz etapu w kurniku, a także pozmieniano utwory i kolejność poziomów w przypadku trzeciej części gry.

Retrometr

Najlepsza gra z kurczakami w roli wrogów!


WŁADCA BULIONU

e.p.i.c. Interactive / TopWare Interactive – PC (2002)

Rail Shooter / Celowniczek

Kurka Jones i poszukiwacze zaginionej grywalności!

Półtora roku po jedynce i pół roku przed częścią drugą powstał spinoff stworzony przez nikomu znane studio e.p.i.c. Interactive. Hmm, pierwsze co przyszło mi na myśl kiedy to zobaczyłem, że może ci spece od kultowego Unreala maczali w tym palce? Nic bardziej mylnego, otóż Birdie Shoot, znane u nas jako Władca Bulionu to pierwsze i jedyne dzieło tego studia. W sumie mało komu znane, prawie nikomu, nawet na popularnej encyklopedii gier Mobygames nie ma jakiejkolwiek wzmianki o tym tytule.  Nie wróży to dobrze,  przekonajmy się więc jak jest naprawdę…

Podobnie jak w pierwszej Kurce Wodnej naszym zadaniem jest ustrzelenie jak największej ilości latającego ptactwa (tym razem zawirusowanego paskudną bakterią, a może koronawirusem, hmm nie jestem pewien), z tą różnicą, że o ile w tamtej grze mieliśmy zdobyć 1000 punktów w danym limicie czasowym i jeśli to się nie udało to czekał na nas niechybny game over, tak tutaj po prostu nie da się przegrać! Ot, najnormalniej gdy skończy się czas to niezależnie od wyniku przechodzimy do następnego poziomu i tak przez całą grę, trochę słabo co nie? Jakby tego było mało, nasze łowy zakończą się na zaledwie czterech nudnych i pustych poziomach: opustoszały las, wypoczynek nad zalewem, azteckie ruiny i zimowa chatka, a atrakcje w nich zawarto wręcz idealne dla osób mających problemy z zaśnięciem…

Dosłownie nic się tutaj nie dzieje, nawet nie wiem o czym pisać w recenzji…

Cały czas wymieniam tylko minusy, to może dla odmiany zobaczmy jakie to walory oferuje ten szpil, niech no pomyślę… No na przykład większa różnorodność wszelakiego ptactwa, postrzelamy nie tylko do drobiu, a także do bocianów, kaczek, gołębi, pingwinów, węży (?), a nawet do skradzionego z  Moorhuhna modelu kurki. Ale atrakcje, no nie do pomyślenia! Pamiętacie jak marudziłem że w poprzedniej odsłonie gra męczyła okrzykami cierpiących kwok? Tu jest znacznie gorzej, gdyż tym razem będziemy wręcz non stop spamowani losowymi jękami, nawet gdy w danej chwili nie eliminujemy obiektów latających.

Wyszedł ten rosół? Nie i juch, bulion się nie udał, bo to co tutaj zaserwowano zasługuje co najwyżej jakąś darmówkę dołączaną do płatków śniadaniowych, czy do chipsów, a nie na produkt komercyjny! Trzymać się od tego z daleka, no chyba że lubicie polować na zapomniane, nikomu nieznane szpile, w które i tak nie zagracie, każdy ma jakieś zboczenia… A byłbym zapomniał – jest tutaj tylko jedna pukawka do zabawy. Fest!

Retrometr

Lepiej sobie zjeść prawdziwy rosół albo wypić bulion, zamiast w to grać, a tym bardziej za to bulić…


Informatyk z zawodu i zamiłowania. Ulubione gatunki: platformówki, gun and run, FPSy, TPSy, wyścigowe, metroidvanie oraz cała reszta co jest szybka i dynamiczna - wiek gry nie ma znaczenia. Posiadane platformy: Commodore C64, Brick Game, Pegazus, PC