Witam serdecznie i uroczyście wszelkich retrodziadków zakochanych w swoich ośmiobitowych maszynach! A w szczególności tych gagatków miłujących podobnie jak ja popularną w Polsce Atarynkę – bo do nich głównie adresowany jest ten wpis. Serdecznie, gdyż bardzo się cieszę, że możemy Wam dzisiaj zaprezentować (wraz z Naczelnym Karkiem) pierwsze wrażenia z nadchodzącej wielkimi krokami, niesamowitej premiery nowej gry na małe Atari. Uroczyście, gdyż zaprawdę powiadam Wam, czeka nas wszystkich wielkie growe święto, nostalgiczny powrót do młodości oraz naprawdę przebojowa przygoda! A wszystko to dzięki LAURZE – nowej, wspaniałej grze Arkadiusza “larka” Lubaszki i jego współpracowników, która siedmiomilowymi krokami zbliża się do premiery na tegorocznym Silly Venture (12 Listopad 2016).
Pamiętacie może takie logiczno-zręcznościowe przeboje jak: Sokoban, Boulder Dash, Robbo czy Dimo’s Quest? I nie mówcie, że jeszcze lubicie ten gatunek? Jeśli na oba pytania odpowiedzieliście twierdząco to nawet nie musicie czytać dalej, tylko zarezerwujcie sobie czas, trochę gotówki, odkopcie z szafy wysłużonego dżoja i po premierze czym prędzej kupujcie LAURĘ! Jeżeli jednak nie przepadacie za wyżej wymienionymi klasykami, a posiadacie w swoich zbiorach mikrokomputer potrafiący ją ujarzmić (XL/XE z 64 KB dla wersji kartridżowej i 128 KB dla wersji plikowej) to chociaż przeczytajcie nasze wrażenia. Całkiem możliwe, że dla Was LAURA będzie także najbardziej pożądanym i najsmakowitszym kąskiem. Zapraszam do lektury!
Oryginalny plakat z gry klimat ma i nawet szkieletora! To lubię.
LAURA U BORSUKA
Celem naszego piątkowego spotkania w Norze była chęć sprawdzenia, czy rzeczona LAURA w wersji na kartridżu będzie bezproblemowo śmigać na mojej przepięknej Atarynie 800XL. Pełna kompatybilność przyszłego hitu larka z wieloma modelami ośmiobitowego Atari była sprawą priorytetową dla twórcy, ja zaś dysponowałem odpowiednim sprzętem i tak zgraliśmy się w czasie i przestrzeni. Prace nad LAURĄ śledziłem już od pewnego czasu na AtariOnline.pl, gdzie mogłem na własne oczy zobaczyć jak autorzy dopieszczają swój wielki, sześcioletni projekt. No, może nie do końca śledziłem, gdyż na ostatniej prostej przed premierą – larek i jego kompania – ukrywali skrycie wszelkie nowe informacje. I bardzo dobrze, gdyż gra od wersji beta przeszła wiele metamorfoz, w tym zmianę szaty graficznej, została rozbudowana o nowe, zaczerpnięte wręcz żywcem z gier przygodowo-zręcznościowych elementy i teraz uzupełniona kapitalnym intrem i przebojową muzyką prezentuje się wręcz perfekcyjnie!
LAURA – to jak wspomniałem, gra logiczno-zręcznościowa z widokiem z góry, wzorowana na popularnym polskim Robbo, jednakże znacznie bardziej złożona, zawierająca w sobie wiele naprawdę ciekawych pomysłów i zagadek oraz posiadająca scrolling w czterech możliwych kierunkach niczym w Boulder Dash’u. Dla mnie bomba – gdyż nie ukrywam, że jest to jeden z ulubionych gatunków gier w jakie zagrywałem się na ośmiobitowcach. Dziwię się także niektórym malkontentom narzekającym na fakt występowania w LAURZE sztandarowych dla tego rodzaju produkcji elementów pokroju bomb właśnie, skrzynek do przesuwania, kluczy czy drzwi. To jakby mieć pretensje do twórców strzelanin FPP o arsenał z broni palnej lub do wyścigów czy rajdów, że wyprzedzamy inne samochody… ale do rzeczy bo zbaczam.
Laura z Ataryną pasują idealnie! Tutaj cart – edycja “nago”.
Przed rozpoczęciem przygody zostajemy uraczeni tajemniczą i zagadkową legendą do gry oraz świetnie wykonanym i scrollowanym intrem autorstwa Pawła “Ripka” Szewczyka, którego nie powstydziłyby się niektóre amigowe produkcje! Część wstępu mogliście już u nas oglądać, ale zaznaczam, że Ripek zaskoczył tutaj także i nas, kiedy okazało się, że jest on dłuższy i zawiera grafiki, których wcześniej nie widzieliśmy. Ten zasłużony atarowski grafik przygotował oczywiście także ekran tytułowy, dodatkowe screeny oznaczające game over, a także zapewne jakieś urzekające obrazki, które ujrzymy pewnikiem po ukończeniu azteckiej wyprawy naszej bohaterki. Ha i zapomniałbym o najważniejszym. Ripek sprezentował także LAURZE nowe ciuchy, czyli ubrał ją w bardzo ładnie się prezentującą, całkowicie na nowo narysowaną oprawę graficzną. Ależ ta gra jest teraz ładna! Sama Laura oraz wszelcy oponenci są świetnie animowani i do tego wielokolorowi, jednorodnych duszków tutaj nie ujrzymy! Nawet czarne upierdliwe duchy ochrzczone przez nas “muzinami” mają kolorowe, trochę zboczone ślepka… Pewnie ciekawi Was, jak prezentuje się środowisko gry? Czy aby plansza zachęca swoim wyglądem do eksploracji? No jak nie, jak tak! Każdy element otoczenia, interaktywny bądź nie, zrobiony jest z należytą pieczołowitością, zaś kolorystyka poziomów kiedy potrzeba – potrafi zauroczyć gracza swoimi barwami, a także wystraszyć i spowodować gęsią skórkę w mrocznych i pełnych pułapek etapach. Wyglądem poszczególnych przedmiotów, ozdobników czy wrogów także nie zdążycie się znudzić gdyż… a sami sobie odkryjecie…
Wpadającą w ucho i po prostu przebojową muzykę skomponował kolejny atarowski magik z polskiej sceny – Bartłomiej “Wieczór” Wieczorkowski, którego wcześniejsze utwory już niejednokrotnie uprzyjemniały nam inne rodzime produkcje. Sympatyczny utwór tytułowy wpadł mi na tyle w borsuczy łeb, że chciałem go sobie odsłuchać na drugi dzień i… zapomniałem, że nie mam już LAURY! Tak dobra to muzyczka! W trakcie rozgrywki każdą czynność wykonywaną przez Laurę kwitują odpowiednio dobrane efekty dźwiękowe, a masa fajowych dżingli – odpowiadających za zmianę poziomu, czy samo punktowanie nadaje rozgrywce mojego ulubionego saloonowego sznytu i bardzo wydatnie podwyższa doznania z gry.
Niestety nie możemy publikować screenów z gry przed premierą to musicie podziwiać nasze ryje :-)!
Borsuk z Larkiem przemierzają wraz z Laurą grobowce. Po prawej gacie po tacie!
Nasza awanturniczka bardzo szybko reaguje na komendy wydawane dżojstckiem i uzbrojona początkowo tylko w kamienie do rzucania – ogołaca z kosztowności oraz starożytnych artefaktów zapomniane przez wszystkich grobowce i piramidy. Pełne śmiertelnych pułapek, logicznych zagwozdek, pradawnych konstrukcji, tajemniczych sekretów oraz krwiożerczych drapieżników i bestii. Trzeba dodać, że bardzo pomysłowo zaprojektowanych grobowców, o czym na własnej skórze przekonaliśmy się z repipem niejednokrotnie! Należy pochwalić tutaj Kapitana Misumar’u Tenchi’ego za przetestowanie wszerz i wzdłuż każdego z poziomów gry i wyłapanie wszelkich bugów. Jak to sam larek powiedział: “Dzięki niemu – w grze nie ma żadnych robali! Z wyjątkiem mięsożernych ;-)”. Niespotykaną w takich grach formułą jest nieobecność w grze jakichkolwiek zapasowych żyć naszej bohaterki, w zamian dysponuje ona wskaźnikiem zdrowia (zapamiętywanym co etap) i tutaj już zauważamy, że gra do logicznego gatunku dodaje także coś od siebie. Niespotykanego nigdzie indziej survivalowego charakteru! A jak spotkacie na swojej drodze naprawdę przedziwne i potężne artefakty starożytnej cywilizacji, do tego świeżo i pomysłowo w rozgrywce wykorzystane – będziecie wiedzieć dlaczego zauważam w LAURZE elementy z gier action-adventure…
Zresztą cholercia, znowu się rozpisałem, a miała to być tylko zapowiedź przedpremierowa, a nie recenzja… Nie chciałbym także Wam zdradzić wszystkich tajemnic nadchodzącego hitu Arkadiusza Lubaszki i jego szanownej brygady – sami je odkryjcie – wtedy przyjemność z wędrowania z Laurą będzie jeszcze większa. Zresztą widzę, że poniżej repcio dosyć obrazowo opisał nasze piątkowe małe rendez-vous, więc ja odezwę się jeszcze tylko na końcu, w podsumowaniu…
NACZELNY TAKŻE POPUSZCZA Z WRAŻENIA!
Larek w trakcie reanimacji Spectrum. Operacja udana. Pacjent zmarł…
Repip: Jak często zdarza się Wam załapać na przedpremierowy pokaz gry? I to z samym twórcą? Larek testuje carty swojej nowej gry – Laura, niestety nie miał jak przetestować jej na Atari 800XL… no a w Borsuczej Norze właśnie taka stoi! Zacznę jednak od początku. Otwieram skrzynkę mailową i widzę, że Borsuczysko znów mi jakiś spam wysłał, czytam… czytam… że co!? Larek planuje zawitać do Nory, by przetestować swój cart z wgranym na niego nowym szpilem, którego premiera jest zapowiedziana na listopadowe Silly Venture. Jak z naszego wywiadu można już wiedzieć, Laura będzie grą logiczno-zręcznościową czerpiącą z najlepszych wzorców takich jak Boulder Dash, Robbo, czy Dimo’s Quest, czyli gier w które ja i Borsuk gramy bardzo chętnie. Oczywiście nie mogłem sobie odmówić jako Nacz.Os. tego przybytku dołączenia na krzywy ryj do tego spotkania (z wrażenia aż aparatu zapomniałem, więc foty są robione zastępczym sprzętem).
Przybyłem, przywitałem się, załatwiłem kilka spraw dot. mojego ZX Spectrum (jak można się domyślić, klawiatura padnięta) i po kilku chwilach larek z namaszczeniem wsadził kardridż z białą nalepką i odręcznym napisem “LAURA” do Ataryny, uprzedził, żeby nie naciskać fire, by nie przewinąć intro i odpalił maszynę z węgla i stali. Pierwsze wrażenie? Kurde, jego ekipa na serio dała czadu, chłopy grafika i muzyczka w intro pierwsza klasa od razu nam się spodobała (larek już opróżniał kolejne piwko i udawał, że się nie stresuje ;]). No ale już za moment dobraliśmy się do gry właściwej, ale larek pogrzebał kolejny raz w swojej torbie i wyciągnął instrukcję do gry. Kurde, kolejny miły akcent, każdy kto kupi tą grę powinien być zachwycony, świetnie wykonana i bardzo pomocna w pierwszej fazie. Początkowo Borsuk grał, a ja czytałem co i jak. Larek siedział sobie z boku i obserwował, trochę jak szczury laboratoryjne pod jego okiem przedzieraliśmy się przez kolejne etapy głośno kombinując, a on nic nie zdradzał, cały czas obserwując. Ciekawe doświadczenie też dla nas jako graczy, autor w pewnym momencie nie wytrzymał “ja nie wiedziałem, że ten etap da się tak przejść, nie brałem tego pod uwagę“, haha bo to pierwszy raz obaliliśmy system? Gdy kolejne jego misternie poukładane poziomy padały skwitował “Widać, że z Was zapaleni gracze” – no toś nas połechtał, choć chyba nie był zadowolony z naszych alternatywnych nazw dla przeciwników :)
O samej grze przez tajemnicę nie możemy Wam zbyt wiele powiedzieć, screenami również nie poratujemy, ale powiem Wam jedno – wsiąkliśmy na całego. Chyba ze 4 godziny non stop zmieniając się przy joy’u z Borsukiem grałem, grałem i grałem, jak za dawnych czasów w takich grach – jeden grał, a drugi kombinował jak rozwiązać labirynt. Doszliśmy do 20 poziomu, ale jest tam tego oczywiście więcej. Gra jest bardzo przyjemna, mega płynna, scrolling w pionie i poziomie, zaskakuje pomysłami, grafika kolorowa, ale jednocześnie czytelna, nie przeszkadzająca w ogarnianiu komnat. Prapremierze towarzyszyły oczywiście również ciekawe zakulisowe informacje jak historie o zamawianiu druków, pudełek, programowaniu carta, własnoręcznym lutowaniu, to wszystko pot i rękodzieło jest ludzie! Za cenę na jaką larek wycenił ten hit, sam mimo braku Ataryny w domu (mam centralne ;-) – biorę go. Nie mogę się doczekać kiedy z Borsukiem zaszyjemy się w Norze i nie wyjdziemy z niej póki nie skończymy. Mamy dostać grę wcześniej, ale jeszcze musimy czekać, bo larek zabrał z sobą carta. Dla mnie, mega fana Dimo’s Quest, jest to najgorętsza premiera roku. Wielkie dzięki dla twórcy za możliwość uczestniczenia w tym ciekawym spotkaniu, fajnie też, że na coś się przydaliśmy (PS. piję właśnie Twoje piwko – zdrowie!).
WARTO CZEKAĆ DO PREMIERY?
Borsuk: Jak najbardziej! Niech na sam dowód jakości gry przemówi fakt, że cały wieczór upłynął nam jak z bicza strzelił, zaś na samą LAURĘ przeznaczyliśmy co najmniej cztery godziny grania non-stop! Takiej cudownej rozrywki na atarynie nie miałem od dawien dawna. Od czasów kiedy z całą rodziną lub najlepszymi kumplami przechodziłem wspomniane wcześniej Robbo, czy Boulder Dash’a, zaś Naczelny, stary komodziarz nie miał jej nigdy… Pobił rekord życia w długości obcowania z małym Atari właśnie dzięki LAURZE! Dla nas obu omawiana tutaj gra to największy atarowski hit od czasów innej, także wybornej rodzimej produkcji – niezapomnianego Yoomp’a. Biorąc pod uwagę zbrodniczo niską cenę (wywiad doniósł, że będzie ona wynosić tylko 69 zł!) i piękne wydanie wersji kartridżowej (szpiedzy informują aż o 100 egzemplarzach) – randka z LAURĄ to obowiązek każdego atarowca i miłośnika dobrych gier jednocześnie. Aby zapobiec hurtowemu wykupieniu całego nakładu, Wieczór wprowadził już nawet kartki na LAURĘ… Po premierze spodziewajcie się MegaRecenzji – możliwe, że na dwa głosy…
Ewentualnych kombinatorów Wieczór ostrzega: kartka niezarejestrowana i bez stempla odpowiedniego organu i tak nie upoważnia do niczego :-)
PS. Nie mam nic wspólnego z ArSoft Corporation, bardzo sympatycznego Larka spotkałem po raz pierwszy na 8 Bit Party Vol.3, zaś niniejszy artykuł nie jest żadną reklamą. Po prostu Borsuk ogromną ilość entuzjazmu ma, kiedy cholernie dobra gra!