Przegląd | Seria Włatcy Móch [część 2/3] Włatcy Móch: Wrzód na D (PC)

Jest 1 września dwa tysiące któregoś tam roku, początek kolejnego roku szkolnego, lecz tym razem jest on inny niż pozostałe. Nauczycielce – Pani Frał, odbija mocniej niż zwykle, zamiast Higienistki jest robot leczniczy, wprowadzono obowiązek noszenia mundurka szkolnego, a co najgorsze, drugiego dnia szkoły ma się odbyć kartkówka, do której trzeba się przygotować, a akurat wtedy leci nowy odcinek ulubionego serialu Konieczka, Maślany, Anusiaka i Czesia. No zgroza totalna!

Włatcy Móch: Wrzód na D

Nicolas Games – 2009 (PC)

Przygodówka Point and Click

Tak prezentuje się fabuła Wrzodu na D (skrót od słowa reprezentującego tylno-dolną część ciała człowieka popularnie zwaną tyłkiem), na podstawie emitowanego niegdyś serialu animowanego dla dorosłych pod tytułem Włatcy Móch (pisownia oryginalna) już od jakiegoś czasu ponownie po wielu latach zawitał na ekrany telewizorów. My tu jednak nie o serialach, a o grach, a na razie jak do tej pory nie wyszła jakakolwiek adaptacja dwójki i raczej wątpię by coś powstało, no chyba że jakaś niskiej jakości mobilka z mikropłatnościami*, tak więc tym razem będzie o pierwszej i jak na razie jedynej nieniskobudżetowej adaptacji na podstawie pewnego serialu opowiadający losy czwórki uczniów uczęszczających do szkoły podstawowej w pewnym anonimowym miasteczku. Właściwie sama gra mocno przypomina jeden wielki multiczęściowy odcinek serialu.

Głównym źródłem zamieszania jest nie kto inny jak kosmici, a właściwie kosmita sztuk jeden. Po poniesionej porażce z odcinka „Korzóh, mleczarka i korek do rzaby” (S01E10) (pisownia oryginalna) wredne ufoki znowu podjęły się próby podboju Ziemi, lecz tym razem na cel do zahipnotyzowania obrali nie jakąś anonimową mleczarkę, a samą nauczycielkę, która jak wiadomo ma większą władzę w szkolnym systemie edukacji niż jakaś baba od mleka.

Konserwator pilnuje przejścia, a babka z sklepiku jakaś taka w nie w sosie

Tytuł podzielony jest na pomniejsze wątki w których mamy do zrobienia jakąś czynność, by ruszyć do kolejnej sceny, pomiędzy nimi lecą cutscenki jakby żywcem wyciągnięte z ekranu telewizora i tak do końca gry. A no i okazyjnie trafi się jakaś prosta mini gra, na przykład łapanie mrówek.

Nie spoilerując za bardzo wspomnę, że rozwiążemy problem monitoringu, by móc wyjść ze szkoły, powspominamy z Pułkownikiem jego akcje dywersyjne z czasów wojny, zadbamy o to, aby Panią Frał pogoniło do łazienki w nadziei, że nie odbędzie się kartkówka, a nawet ją odwiedzimy i będziemy przed nią wymachiwać odkurzaczem. Widać, że akcja serialu powstała na długo przed RODO, chłopacy bez problemu znają adresy zarówno Higienistki, jak i nauczycielki i nie przejmują się wchodzić do czyjejś posiadłości bez jego zgody ;)

To tylko zombie uczeń próbujący wepchnąć wąż odkurzacza do tyłka swej nauczycielki by pozbyć się kosmity, ot typowa sytuacja, możecie spokojnie czytać recenzję dalej

No a jak prezentuje się rozgrywka? A no bidnie i to bardzo. Do jakiejkolwiek przygodówki point and click jej daleko, bardziej bym powiedział, że jest to coś w stylu interaktywnych filmów od Telltale. Przez większość czasu będziemy poruszać się po szkole, a ta składa się z kilku ekranowego korytarza, sali lekcyjnej, ubikacji damskiej i męskiej, pokoju nauczycielskiego oraz sklepiku. Ci, co marzyli o tym, że będą zwiedzać serialową szkołę niczym zamek Hogwart z gier o Harrym Potterze mogą sobie dalej pomarzyć. Owszem czasem trafimy do jakiejś innej miejscówki, tyle że zazwyczaj składa się ona z od jednego do czterech dodatkowych ekranów. No przynajmniej nie ma mowy o zgubieniu się.

Zresztą poziom zagadek także nie jest wygórowany, napisałbym, że wręcz banalny. Obiekty, które możemy podnieść tak bardzo się rzucają w oczy, że tylko brakuje kolorowych strzałek, a byśmy pomyśleli, że mamy tu do czynienia z grą dla najmłodszych. Nawet opisy tych przedmiotów w większości przypadków zdradzają co do czego służy. Posłużę się jednym przykładem: w jednej ze scen musimy przygotować narzędzia do robienia zamętu, by móc wejść niepostrzeżenie do pokoju Higienistki w celu zdobycia kropli żołądkowych dla Pani Frał. W szkolnym sklepiku widzimy bułkę z pszczołą w środku, naszym zadaniem jest wsadzenie owada do słoika, by potem wypuścić na niczego niespodziewającą się Andżelikę, żeby ją użądliła, wtedy na pewno w trybie natychmiastowym zostanie wysłana pomoc medyczna. Tylko najpierw, aby zdobyć słoik musimy przekupić konserwatora perfumami, o których czytał w gazecie. W tym celu bierzemy znajdujące się w WC puste pudełko po mydle w płynie, napełniamy go wodą, a potem bierzemy nożyczki, wycinamy parę listków z kwiatka w sali lekcyjnej. Jeszcze tylko wycięcie etykiety z leżącej na ławce gazety i myk, pojemnik na pszczołę już jest nasz. Tylko przy ostatniej zagadce będzie trzeba się nagłowić, głównie dlatego, że jest równie bezsensowna i rozczarowująca jak sam finał historii.

Na ogromny plus pochwalę twórców, że w grze usłyszymy wszystkie znane nam głosy wprost ze srebnego ekranu (a nawet posłuchamy bluesa Higienistki pod koniec gry), zaś graficznie jest prawie tak jak w serialu, z mniejszymi niedoróbkami. Jedynym modelem odstającym od oryginału jest Czesio gdy stoi przodem do kamery, no czuć, że jest coś nie tak. Prawdopodobnie musieli go nieco przerobić, gdyż właśnie nim przez większość czasu kieruje grający.

Już od samego uruchomienia gry widać, że jest to tytuł skierowany głównie pod fanów Włatców. Szczególnie odradzam podawanie tego tytułu najmłodszym, bo potem ci napatrzą się, że aby iść na wagary to trzeba wybić szybę w sklepiku by odciągnąć uwagę policjantów, a potem jak dojdzie co do czego w realu to powiedzą, że widzieli takie akcje w jakiejś tam grze komputerowej i znów dziennikarze będą trąbić w mediach, że gry to samo zło itepe, itede, bo im się kontrowersyjne pomysły na materiały skończyły. Ci co nie mieli styczności z tym serialem, raczej nie mają czego szukać, no chyba że będziecie chcieli ograć w wyjątkowo prostą przygodówkę niewymagającą za bardzo myślenia, to wtedy można zagrać (albo obejrzeć gameplay na YouTubie). Chociaż za wiele w toto nie pogracie, bo długość Wrzodu to trochę mniej niż półtora godziny, czyli mniej więcej tyle, co 3 odcinki z reklamami. Definitywnie najlepsza (i najdroższa*) gra na podstawie serialu Bartosza Kędzierskiego, w którą jako tako da się grać. Ocena końcowa 4,5/10, czyli dostateczny.

Doktor Quinn – niegdyś najsłynniejsza lekarka na dzikim zachodzie, a teraz automat – jak ten świat zmienia ludzi

Tak, nawiasem mówiąc, ciekawa sprawa jest z chronologią wydarzeń. Skoro rozpoczął się nowy rok szkolny, a chłopacy spotkali Andżelikę w trakcie trwania pierwszego sezonu to znaczy, że akcja gry dzieje się po zakończeniu oryginalnej serii oraz przed dwójką „One”.

Retrometr

*W dniu premiery oferowali za toto aż 49 złotych, czyli tak niezbyt opłacalnie. Dla porównania reszta była po 9,90, co i tak za dużo jak na gry tej kategorii

Informatyk z zawodu i zamiłowania. Ulubione gatunki: platformówki, gun and run, FPSy, TPSy, wyścigowe, metroidvanie oraz cała reszta co jest szybka i dynamiczna - wiek gry nie ma znaczenia. Posiadane platformy: Commodore C64, Brick Game, Pegazus, PC