Bill Gates z ekipą czarował i zaklinał
sam do końca nie wiedział co nawijał
a tu 20 lat Xboxa minęło jak jeden dzień!
od tej pory na salony wpadł zielony plastik i krzem!
rozpropagował online wśród braci pada
dysk twardy w końcu do czegoś się i im nada
Duke niewypał przeszedł do historii
grunt że z grobu DC wstał choć na chwilę w glorii!
15 listopada Xbox oficjalnie i z pompą świętował swoje 20 lat na rynku. Od niechcianego, brzydkiego kaczątka wypełniającego wciąż bolącą ranę po Sedze, po stałego gracza na rynku konkurującego o fotel lidera. Każdy ma swoje zdanie na temat X’a, mam i ja, poczytajcie słów kilka jakie mi wpadły do głowy przy tej okazji i zostały spisane na spontanie.
Przed premierą Xboxa byłem wkręcony jak pewnie większość krajowych konsolowców w markę PlayStation. To na PSXie szaleliśmy z radości i to do PS2 wzdychaliśmy. Zaraz po premierze czarnulki mało kto był w stanie to cudo kupić, a z początku relacje takie jak Lokiego z PE jak wywoził PS2 z Japonii gdzie sprzęt ten był chwilowo ekskluzywnie dostępny budowały wizerunek super sprzętu dla wybrańców. Ja w tym czasie jak możecie się domyślić czytałem szmatławca znanego jako PSX Extreme. Choć pismo było już w obliczu pierestrojki i otwierali się na szersze spectrum wciąż wśród zgredów i czytelników dominowali co tu dużo mówić – fanboje plejstacji. Nie bez lekkiego wstydu i zażenowania przyznam się bez bicia, że chyba i mnie wtedy tak można było określić. Dlaczego o tym wspominam?
Xbox X2 ;) nie ma to tamto, prawdziwe kolosy
Pierwsze wrażenie robi się podobno tylko raz. Ja pierwsze zapowiedzi Xboxa kojarzę jako coś negatywnego wśród graczy w naszym kraju. Oto w miejsce ubóstwianej przez wielu Segi wchodzi na rynek konsolowy Microsoft. To ci od Windowsów? PC? Może jeszcze klawiaturą w bijatyki mamy grać? Zakamuflowana opcja PC! Oj tak, koń trojański z twardym dyskiem, jakimiś usługami sieciowymi, a won mnie z tym! Pamiętam w prasie i wśród kumpli te podśmichujki, że Xpudło, że Xszrot, że windows będzie się na tym wieszać, konsola wielka jak stodoła bo amerykanie jak zwykle leczą kompleksy, a widzieliście tego pada? Ja pierdziele co za syf…
Taaaa pierwsze wrażenie… młody i głupi byłem ;). Z czasem nawet w PSX Extreme zaczęli przyznawać, że konsola zacna. Nie owijajmy w bawełnę, dysk twardy wypełniony piratami w tamtym czasie działał na wyobraźnię Kowalskiego, do których i redaktorzy się zaliczali. Dysk twardy jak się okazało to fajna rzecz, masz tam gry, filmy, mp3, a nie musisz mieć drogiego wtedy PCta. Granie online zaczęło być propagowane, pamiętam że bodaj Sentinel w PE dużo o tym pisał, świat robił halo o Halo, a Forza pokazała że Gran Turismo ma w końcu godnego rywala. Grafika jaką X generował zaczynała być coraz lepsza, nawet multiplatformy musiano przyznać, że zaczynają odstawać od reszty (serie Splinter Cell i GTA były częstymi argumentami). Z opóźnieniem ale jednak w wersjach z bonusami takie tuzy PlayStation jak Silent Hill, MGS, czy Tenchu też się tutaj pojawiły. Za sprawą Segi do dziś uznaje się pierwszego X’a za głównego spadkobiercę Dreamcasta. Wiadomo, DC szybko przeszedł do historii, a Sega obdzieliła grami całą generację, ale nietrudno zauważyć, że najwięcej potencjalnych „Dreamcastowych” gier wyszło na X-pudło MS. GunValkyrie, Jet Set Radio Future i Panzer Dragoon Orta to tylko dorobek Smilebit. Prócz tego mamy jeszcze Crazy Taxi 3, czy np. przekształcenie wyścigów MSR w PGR. Na liście płac Artoon odpowiedzialnej za Blinxa, też znajdziemy ludzi z byłej Segi. Kurde jak ten Xbox zmienił szybko swój wizerunek! Nawet pada dostaliśmy nowego, zrozumiano błędy Duke’a i naprawiono je w pełni S’ką. Choć wiadomo, betonu w niektórych głowach nie skruszy nic, więc X nie miał łatwego zadania.
Pamiętam też Xboxa przez to, że w niemieckich stacjach reklamowany był niezłym spotem. Trochę kontrowersyjny, ponoć został ostatecznie wycofany, ale mi się podoba do dziś, dzielę się nim zatem ;), jest taki życiowy ;/
żyć nie umierać, biorę Xboxa!
Mimo tego ja sobie siedziałem na swej bezludnej wyspie, nie byłem raczej HC graczem i to co miałem na PS2 mi wystarczało. Z czasem powróciła zajawka na stare konsole, dostałem GameCube’a, potem kupiłem Dreamcasta i doszedłem do wniosku, że z tej generacji nie potrzebuję Xboxa. Z dupy zacząłem przeglądać jakiejś encyklopedie by zobaczyć co Xbox jest mi w stanie zaoferować i zaświeciła się lampka. Kurde ile fajnych gier! Są i exy i gry z PC na którym nie gram, więc np. takiego KOTORa, Fable, Jade Empire czy inne Sudeki mogę odpalić. Zerkam na ceny tych gier na aukcjach i me serce z cebuli rozkwitło! Momentami nawet taniej niż na PS2! Patrząc na spot powyżej, żyć nie umierać, biorę Xboxa!
Moje TOP exów na X’a póki co
Moje 5 exów “póki co” ponieważ wciąż mam ich wiele do ogrania, ale te szpile które tutaj są już dały mi masę frajdy.
VooDoo Vince – mamy tutaj świetnego platformera nawiązującego do klasyki. To że jest to zbiór starych zagrań w nowej stylistyce mi nie przeszkadza. Zabrakło trochę lepszego humoru, wyrazistszych postaci, nieco wyzwania i jakiejś zawartości dodatkowej. Przez większość czasu grało się rewelacyjnie i przymykałem oko na minusy, ta gra jest po prostu fajna. Mogło być lepiej, choć na los banity waciak sobie nie zasłużył. Następnym razem myśląc o zapomnianych, ale dobrych tytułach na Xboxa pomyśl o Voodoo Vince… bo inaczej Vince otworzy sobie parasol w dupie myśląc o Tobie, a tego byś nie chciał!
Dead or Alive 3 – nie oczekiwałem w sumie po tej grze niczego wielkiego, a zaiskrzyło między nami od razu. Multi okazał się rewelacyjny i jest tutaj masa grywalności, a przez przechwyty emocji jest co nie miara! Nie ma to jak być już na ostatniego hita, przeciwnik wyprowadza ostateczny cios który już leci ci na twarz, a ty w tym momencie robisz przechwyt i wyprowadzasz kontrę po czym jeszcze wygrywasz – ale satysfakcja! Oszałamiająca grafika, ostra muza, imponujące areny, ciekawy rooster i dobry system dla początkujących jak i oblatanych adeptów wirtualnej sztuki wymiany ciosów.
Amped 2 – ta gra jest nawet dziś przepiękna, miejscówki są super! Mimo braku jakiś odjechanych akcji wszystko jest tu cudowne. System jest wymagający, oryginalny i satysfakcjonujący, punkty za styl, manuale i w końcu łatwiejszy dostęp do miejsc z grindami podnoszą doznania na wyższy level. Czasem i do 2.00 w nocy grałem bo się tak wciągnąłem. Stary jestem i nie mam czasu ani nerwów by wycisnąć wszystko z Amped 2, ale mimo to wciąż bardzo wysoko go cenię. Serię Amped jednocześnie i kocham i nienawidzę… to nie jest gra dla każdego, dlatego pewnie nie zobaczymy już nigdy tej serii, nad czym ubolewam i jednocześnie się trochę cieszę, taki to już tytuł.
Quantum Redshift – to jak ta gra śmiga i jakich wrażeń dostarcza nie jestem w stanie opisać, nie oddadzą tego też screeny i dziwaczne intro, musicie po prostu sami zagrać jak macie kloca Microsoftu, gra chodzi za paczkę fajek więc nie ma co żałować, nawet taki stary herbatnik jak ja się wkręcił a fanem gatunku future racerów przed zagraniem w QR nigdy nie byłem! Jest kilka wad, ale leżą głównie w sferze mało interesującej kogoś kto sięga po future racera. To co powinno zagrać czyli trasy, OST, prędkość i wymiana ognia jest na więcej niż zadowalającym poziomie. Kłantuma robiło w sumie dziewięciu gości i to niesamowite co osiągnęli.
Panzer Dragoon Orta – warto jest zaliczyć przelot w Panzer Dragoon Orta dwa razy. Za pierwszym razem na easy, by wkręcić się w grę, ale przede wszystkim na luzie chłonąć tą mistyczną otoczkę i fabułę. Za drugim razem odpalcie normal i zgłębcie system, zobaczycie ile satysfakcji i frajdy on daje. Mimo iż jest to celowniczek na szynach to nie samym strzelaniem będziesz żyć, będzie trzeba także czasem wykonać unik, ale manewrować zdolnością do przyśpieszania, w tym również podczas starć z olbrzymimi kreaturami! Wyobraź sobie wymianę ognia siedząc tyłem, dwa bagienne lewiatany ścigają nas, a my szyjemy w nich wszystkim co mamy pod skrzydłem. W pewnym momencie widzisz jak się zbierają do skoku – w ułamku sekundy musisz przyśpieszyć smokiem by nie skończyć w ich gargantuicznych szczękach! Jest moc!
Owszem nie tylko hity były tu exami, największy gniot póki co to ToeJam & Earl III – gówno jakich mało nie ruszajcie! Blinx też nie błyszczy, ale nad nim już się wiele razy pastwiłem ;). Osobiście jedyne co w Xboxie się rozminęło z moimi wyobrażeniami to kultura pracy. Mimo mega gabarytów konsola chodzi stosunkowo głośno, Gamecube pozostaje numerem jeden, choć wiadomo, sieką totalną jest Dreamcast na tej generacji który budzi wszystkich domowników, również tych blok obok.
S’ka zmieniła pękatego i niepraktycznego Duke’a w trakcie żywota Xboxa i dobrze!
Jak używa się Xboxa dziś? Myślę że tak jak ja, czyli grać w gry z oryginalnego nośnika mało graczy gra. Dobrodziejstwa dysku twardego dalej są wykorzystywane, tym razem również do emulacji. Na tej maszynce emulują ludzie 8 i 16bit sprzęty + MAME co dla wielu jest argumentem za kupnem. Do tego idą wszelakie przeróbki skórek, i inne tego typu pierdy dla domorosłych moderów. Zauważyłem też dużo modów dotyczących bebechów i wyglądu konsoli. Zwiększanie pamięci, wymiana dysków twardych, dodawanie ekranów LCD z różnymi informacjami, kolorowe ledy, cyrk na kółkach! Szkoda jedynie że o ile mi wiadomo nie wychodzą żadne scenowe gry (Dreamcast na tej generacji jest bezkonkurencyjny).
To chyba tyle jeżeli chodzi o moje zdań kilka o pierwszym Xboxie na jego 20 rocznicę, Do Xpudła jeszcze wrócimy nieraz, od 2 lat skrobię ale skończyć nie mogę specjalnego wpisu o premierze Xboxa w Japonii, może to już czas zakasać rękawy w tym temacie. Zostawiam Was z małym wyciągiem z naszych społecznościówek, zapytałem z jaką grą kojarzą go nasi czytelnicy, oto co odpowiedział facebook i twitter (klikamy by powiększyć):
PS. Mały akcent na koniec, ekran podczas uruchomienia konsoli, chyba najlepszy na tej generacji, uwielbiam go!