Publicystyka | Upadek Branży Gamingowej (Według Red. Szyszki)

Temat którego chcę się podjąć będący w tytule materiału jest bardzo gorący szczególnie w ostatnich miesiącach, tak więc postanowiłem się temu przyjrzeć jako jeden z ostatnich graczy generacji wychowanej na szacunku twórców gier dla fanów swoich marek. Nie obijając w bawełnę obecnie praktycznie codziennie dowiadujemy się o wszelakich odchyleniach wysoko postawionych przedstawicieli branży częstującymi nas swoim bełkotem tym samym dymając graczy na każdym możliwym kroku przesuwając granicę do maksimum, zaciskając pasa oraz spluwając bezpośrednio w twarz. Obstawiam, że ten materiał do wielu nie dotrze, a nowe pokolenie gamingowe jest niestety przesiąknięte tym całym corpo syfem. W tytule mojej publicystyki “?” , bo moi drodzy ten stan rzeczy jest nieunikniony pomimo zapewnienia iż ma się to zmienić. Jedynie co jako społeczeństwo wychowane na pewnych standardach możemy tylko i wyłącznie odwlec to w czasie. Małym promikiem nadziei są Azjatyccy przedstawiciele gamingu , którzy przynajmniej z jednym najważniejszym aspektem spierdolenia branży są w odwrocie. Dobrze kończąc wstęp podzielimy tekst na pewne segmenty, które obecnie boryka się  nasza ulubiona growa branża, a zaczniemy od tak zwanego Pay2Win, zaś największą patologię zostawimy sobie na tak przysłowiowy deser.


Mikropłatności 

Nieco ponad rok temu miał premierę długo wyczekiwana produkcja Capcomu Dragon’s Dogma II, gdzie po pierwszych recenzjach można było się spodziewać świetnej gry z gatunku jRPG, ale po dłuższych posiedzeniach graczy oraz dodaniu po samej premierze do sklepów tak zwanych wspomagaczy przekroczyło czarę goryczy. Ponieważ Capcom w swoim modelu praktycznie nie bójmy się tego stwierdzenia zrobił Scam, gdzie z Single Player produkcji w parę godzin otrzymaliśmy perfidne MMO za  standardową wersję, która na start kosztowała od 260 do nawet 300 zł w niektórych sklepach. DD II niestety łączy się z serwerami Capcomu i przez to gracze mogli stworzyć tylko jedną postać, a za większą ilość musieli dokupić DLC, ale usunąć swój główny zapis, ale żeby można było stworzyć nowy też wymagano prawdziwego hajsu od graczy. Cyrki z szybką podróżą, gdzie oczywiście jest odpłatną częścią produkcji hehehe. Po odnalezieniu światła przez Capcom i powrotu do łask fanów swoich marek znów zaczynają uprawiać jakąś dziwną politykę, ba nie tak dawano sam szef Japońskiego giganta na przedostatnich Tokyo Games Show stwierdził, że gry są za tanie i powinny kosztować na start 100$…. Ja się pytam za co? Za półprodukty, wersje Bety co otrzymujemy w dniu premiery? Czy może Scamerskie praktyki jak przy nowym Dragon’s Dogma II, szkoda mi tylko w tym wszystkim Hideakiego Itsuno, bo to świetny twórca, a jego dzieło zostało tak zhańbione przez obrzydliwą chciwość korporacji, która za przeproszeniem sra milionami i nie potrzebuje tak plugawych praktyk w stosunku do fanów poszczególnych marek. No, ale cóż Itsuno pożegnał się po wielu latach z Capcomem, także ciekawią mnie dalsze losy Dogmy i Devil May Cry, gdzie przy piątej części też wprowadzono mikropłatności… Capcom jest jednym z wielu firm stosujących takie niesmaczne zagrywki, bo choćby ostatni Assassin’s Creed wypuszczony przez chyba obecnie jednych z najbardziej znienawidzonych producentów gier na świecie, gdzie tak zwane ułatwiacze za prawdziwy hajs baluj. Ktoś może powiedzieć: ale przecież jak nie chcesz to nie kupuj, taaa a jak gra nas do tego zmusza. Takie zabiegi tylko w grach free 2 play powinny być stosowane na zasadzie i w ramach wsparcia, a nie wymogu który jest narzucony przez twórców, tak aby móc sprawiedliwie cieszyć się z danej giereczki.

Generalnie Korposy już w prawie każdej swojej większej produkcji wciskają nam mikropłatności, ale tutaj Capcom przegiął lage i poruszyło to na tyle społeczeństwo graczy, ze DD II jest obecnie “naprawiana” do tego stanu jaki nam obiecano przed premierą, ale jak widać to był pierwszy test jak można posunąć się w kłamstwie marketingowym pod zasłoną gówna z brokatem.

DLC | Season Passy | Ultimate, Hiper, Super, Duper Edition

Kolejny element rakowiska branży gamingowej przy którym moim zdaniem największy udział mamy my sami graczę. DLC oraz wciskanie nam milion tych samych wersji tylko z większą ilością postaci zaczęło się w okolicach końcówki ery PS3 i X360, szczególnie ucierpiał na tym gatunek Bijatyk, a kolejnych latach doszły gry sportowe, slashery i co gorsza produkcję z mocnym naciskiem fabularnym, czyli RPG czy tak zwane akcyjniaki. Przykładowo mamy daną bijatykę gdzie postać X przez kilka części jest grywalna od samego początku, a przy nowej w jakimś bzdurnym losowaniu wewnątrz firmowym postanawiają ów postać nie umieszczać jej w podstawowym rosterze, a wpierdzielić jako DLC za 30 cebulionów (ZŁ), a my jak te jelenie za przeproszeniem kupujemy, bo przecież to moja ulubiona postać z poprzednich części…. Następnie po latach otrzymujemy łaskawą wersję Ultimate, która niekoniecznie nie musi być tą ostateczną heh, a do niej dowalana są kolejne DLC i Season Passy. Oczywiście ja tutaj nie mam zamiaru nikogo rozgrzeszać, bo sam parę razy pod napływem hypu kupiłem DLC czy SP, ale w 99% tych przypadków staram się to czynić przy obniżkach cen z okazji różnych wyprzedaży na Storze ehh (Głupi Ja). Tutaj dochodzimy do zakłamania, bo na sklepach cyfrowych piszą o wersji “Pełnej”, a guzik prawda jeżeli ma pierdyliard dodatków. Taki Dragon Ball Xenoverse 2 ma już ich tyle, że żeby posiadać całość trzeba liczyć się z kosztem nowego Nintendo Switcha XD. Przykładów jest multum szczególnie wśród Bijatyk i Slasherów typu Musou. Obecnie mało która nie korzysta z DLC, w głównej mierze są to gry niezależne typu Indie, gdzie twórcom zależy głównie na pokazaniu się z najlepszej strony oraz czerpaniu przyjemności z tego co wypuścili, a nie stricte na zarobkowym trzepaniu naiwniaków na DLC’ach. Gry AAA bez zakażenia tym plugastwem jest niestety bardzo mało, takim przykładem może być Sekiro.

Cena ≠ Jakość

Tutaj odniosę się do przytoczonych w pierwszym rozdziale magicznych 100$ za giereczki, a mianowicie włodarze dzisiejszego gamingowego świata są również pod tym względem mocno odklejeni tworząc nowe kategorie jakości gier typu AAAA, a nie mające one odniesienia do jakości. Większość dzisiejszych produkcji jest tworzone na pałę, a ich twórcy patrzą na jak najszybszy zysk małym kosztem przez co mamy efekt tak zwanego łatanie gier z One Patch Day na czele to wręcz norma, daleko nie trzeba szukać z naszym rodzimy Cyberpunkiem 2077, gdzie finalnie po kilku latach produkcja Redów wygląda i działa należycie. Kwestia przytoczonych DLC czy Season Passów jest również nie bez przyczyny, bo płacąc 330-380 za grę która de facto jest właśnie niczym innym na start jak którąś z kolejny wersją beta, łataną paczami aż do bólu, no chyba że była takim bublem, wręcz cierniem w oku korporacji stojącej za tym tworem, że szybko zostaję uśmiercana, gdzie fenomenalnym przykładem jest nowy Dragon Age czy Babylon’s Fall, gdzie studio odpowiedzialne nie chciało brać udziału przy tworzeniu, ale chciwe Square Enix nie chciało o tym słyszeć, po czym gdy doszło do klapy nasze ukochane SE umywało rączki. Szkoda jest mi tu studia, bo odpowiada za bardzo dobre produkcję takie jak NieR Automata, Bayonetta, Metal Gear Rising czy choćby Astral Chain.  Kolejnym czynnikiem tego stanu rzeczy jest to iż za jakością gier nie stoi grupa ludzi żywiąca do tego co robi pasji, a wytyczne nieznających trendów korposów oraz ich nowe pobudki ideologiczne o których dokładniej pochyle się w ostatnim rozdziale.

Powyżej lista wersji Street Figter IV

Nieunikniona Cyfryzacja

Kolejny łączący element układanki nieodzowny w naszym rozwoju technologicznym, ale i zgubnym w dalszej perspektywie, choć czy ona jest tak odległa? Obecnie Korposy dążą do tego, żeby gracze mieli jak najmniej ponosząc przy tym jak największą cenę i tutaj przychodzi cyfryzacja odstawiająca wydania fizyczne na dalszy plan. Zapaleńcy klawiatury i mychy mają już od kilku ładnych paru lat, gdzie obecnie PC’ty są sprzedawane bez napędu, a żeby pograć w starsze tytuły w naszej kolekcji trzeba dokupić osobny zewnętrzny napęd, no cóż chociaż mają darmową możliwość pykania ze znajomymi online nie to co konsolowcy, gdzie trzeba płacić co łaska za tak zwane “Utrzymanie Serwerów”, ciekawi mnie tylko kiedy spróbują dobrać się w tym aspekcie do graczy PCtowych. Może wypada teraz przytoczyć jednego z dyrektorów Ubisoftu, gdzie sugeruję przyzwyczaić się do tego iż “kupowane” gry nie będą już nasze. Taaa yhym płacić 400 zł za niepełny produkt, ba wręcz wersję beta, która jest jakąś ideologiczną papką, wymagającą stałego połączenia z serwerami, a finalnie mogą nam ją wyłączyć jednym klikiem, no toż to świetna wizja gdzie my konsumenci nie mamy w tym wypadku żadnego prawa… Do tego dąży wielka trójka, czyli Sony, MS i Nina, wprowadzając jak z początku na PC pudełka w formie kodów. MS już przy Xboxie One chciał wprowadzić tylko i wyłącznie wersję Digital Only co odbiło się szerokim echem wśród graczy wyrażając dobitnie swój przeciw, no to teraz wprowadzają to samo krok po kroku. Przykładem są wyżej wymienione kody w pudełkach, ale i też premiery nowych produkcji takich jak Forza Motosport, Stallker 2 czy Indiana, gdzie pomimo iż mają one fizyki cała zawartość jest pobierana z neta, a sam nośnik pełni funkcje blokady przed uruchomieniem gry. Kolejnym powodem, którym moim zdaniem jest na minus to zaporowe ceny gier cyfrowych, gdzie opłaca się je brać dopiero przy okazji jakiś wyprzedaży, bo nie stanowią one konkurencyjnej ceny względem pudła, co jest wręcz memiczne bo wtedy firma nie ponosi kosztów za dystrybucję i związane z nimi wydatki, tak więc powinno być taniej. Prawda?  No dobrze, ktoś może mi powiedzieć, że cena jest sugerowana tym, że można odpalać wtedy na dwóch kontach, no ok tylko z wymaga to trochę pierdololo ze strony graczy gdzie trzeba ustawiać na konsolach które konto ma być tym głównym, a szczerze mam wielu znajomych posiadających abonamenty, gdzie z tej opcji w ogóle nie korzystają, jest to po prostu mydlenie oczu typu patrzcie gra za jedyne 399,99 cebulionów (ZŁ), ale możecie współdzielić konto z rodziną bądź znajomym, czyli zapłacicie tylko 199.99 cebuli0onów i tu cytując klasyka z FIFY: “Taaa pum pum pum”.

Pierwszy lepszy przykład przebitki cenowej na rynku cyfgrowym i fizycznym

Głośną aferą była sprawa gry pt. The Crew o zgrozo z Ubisoftem w roli głównej. Nasze ukochane Francuskie studio postanowiło wyłączyć serwery co za tym idzie uniemożliwiając graczom pykanie w nią, oczywiście tłumaczenie, że kupiliśmy tylko ją w formie okresu, a nie na stałe… Ubisoft przy drugiej części oraz trzeciej zapowiedziało po głośnym sprzeciwie graczy iż obie dostaną tryb offline, które nie będzie wymagało łączenia się z serwerami. I co? Minął rok i obiecanej łatki ani widu, ani słychu. Zasada powinna być prosta kończy się wsparcie dla danej produkcji, to wypuszczamy aktualizację, która pozwala dalej ludziom, którzy ją zakupili “na własność” cieszyć się z niej dalej.  Następnym nieczystym zagranie ze strony korposów jest usuwanie produkcji z cyfrowej dystrybucji, bo tak. Przykładem jest Samurai Jack, gdzie zniknął on  z obu wirtualnych sklepów, a jako że pudło było w ograniczonym nakładzie na naszym rynku, automatycznie ceny wystrzeliły w górę, dlatego cieszę się niezmiernie, że udało mi się ją nabyć będąc w Japonii na przełomie roku. Jakoś w Kraju Kwitnącej Wiśni nie ma problemu z wydaniem praktycznie najmniejszych produkcji w pudełku właśnie na takowe przypadku jak przy Samurai Jack na konsole PlayStation 4. Szczerze mam nadzieję, że kolejna generacja konsol będzie ONLY DIGITAL, wtedy będę mógł nalać całkowicie  na branże ciepłym moczem i skupieniu się na ogrywaniu Backlogu (zaległości) tak zwanej kupencji wstydu na poprzednich generacjach.

Wykupowanie Firm i Niszczenie ich Marek

Jedziemy dalej z następny kwiatuszek zgnicia branży gier, czyli niszczeniem świetnych marek po przez wykupowanie mniejszych Studi, gdzie dobitnym przykładem jest przejecie przez Microsoft studia Tango Gamesworks, która zdobyła dzięki nioczekiwanej perełce pod tytułem Hi-Fi Rush wiele nagród. Szef Xboxa Phil Specer oczywiście Fapał do tego chwaląc się na lewo i prawo jaki oni to nie zrobili dil życia, że dla nich liczą się gracze a nie tylko kasa, po czym chwilę później zamknął studio, bo nie przynosiło oczekiwanych zysków, no XDDDDDD. Tango szczęście w nieszczęściu było zamknięte kilka miesięcy po czym zostało przyjęte pod skrzydła Studia Krafton, Południowo Koreańską firmę zajmującą się również tworzeniem gier takich jak Tera czy InZoi. Nabyli oni prawa do Hi-Fi Rush, lecz inne marki zostały u pazernego MS. Wiadomo, że poprzez to co działa się ze studiem Tango wielu pracowników przeniosło się poprostu gdzie indziej i nie wiemy ile z nich trafiło do wspomnianego wyżej Kraftonu.

W tym rozdziale nie należy zapomnieć o równie wybitnej firmie niszczącej wszystko na swojej drodze, czyli EA, która wykupując Criterion Games zaorała świetną serię Burnout przerzucając siły na swoja markę, czyli Need For Speed, gdzie po wielu latach obecnie są cieniem samych siebie jeśli chodzi o jakość NFS i nie wiadomo do końca w jakim targecie gracza mają być one kierowane. Wielu wybitnych twórców z Criteriona po prostu odeszło nie chcąc brać udziału w niszczeniu tego co najbardziej kochają, czyli tworzenia świetnych produkcji od graczy dla graczy.  Oczywiście EA ma o wiele więcej za uszami choćby zniszczenie świetnej serii RPG pt. Dragon Age od BioWare na której bardziej się pochylę w ostatnim rozdziale tego materiału o DEI.

DEI/Woke (Inkluzywność, Poprawność Polityczna)

DEI, czyli największa bolączka nietylko branży filmowej, a od paru lat i growej, gdzie mamy doczynienia wrecz z usilnym przepychaniem ideaologi poprawności politycznej w ramach jakiegoś niesmacznego eksperymentu społecznego, bo inaczej tego nie można nazwać. Silne niezależne kobiety, zmiany koloru skóry, oczywiście tylko działające w jedną stronę, bo w drugą byłoby to rasistowskie, a to wszystko odbija się na jakoście danych produkcji, ponieważ twórcy gier którzy naprawdę chcą tworzyć swoje dzieła z głębi serca od siebie dla innych są zastapieni osobami tylko od szerzenia papki propagandowej, a ich dzieła są technologicznymi crapami, a otoczka fabularna niczym z najgorszego koszmaru okraszona niejednokrotnie scenariuszem wziętym z rynsztoka. Przodownikiem szerzenia takich przekonań jest Sweet Baby Inc, które manipuluje inwestorami, ba wrecz nie raz im grorząc, a takim przykładem mogą być twórcy Black Myth Wukong, gdzie w mailach ich straszono konsewenkcjami swoich jakże rasistowskich działań zawartym w Wukongu. Aktywiści mają problemy też z produkcjami, które zbytnio uwydatniają piekność kobiet, twierdząc iż taka nie istnieje, tutaj jest dobitny przykład Stellar Blade, gdzie aktorka użyczyła swojego ciała do strzworzenia modelu protagoniski, jak okazała się ona prawdziwą osbą szybko zaczęła być przez te grupki atakowana, ehh a spróbujcie wy skrytykować ich to od razu jesteście hejterami i rasistami, no ja pierdole szczyt hipokryzji tutaj się kłania…

…No właśnie hipokryzja o zgrozo 99% produkcji wciskające WOKE konsumentom jest tragiczna jeśli chodzi o praktycznie wszystkie elemnty poczynając od wspomnianej wyżej otoczki fabularnej, po przez gameplayu, aż po samą przyjemność gry, wtedy jeśli prawdziwi gracze ośmielą się skrytykować takie w cudzysłowiu dzieło są atakowani przez maistremowe media oczywiście przychylne takiemu środowisku aktrywistów jak przez ich samych. Zła sprzedaż to wina graczy, złe recenzję graczy to też ich wina. Tak naprawdę ludzie wyznający idealogię poprawnosci politycznej itp. maja w dupie te wszystkie gry, których nawet nie kupują, tak samo tyczy się sfery filmowej, na które niespodzianka nie chodzą. Ich obchodzi tylko to, żeby było o nich głośno, żeby były kwasy w necie, a jak odbijana jest piłeczka to jesteś rasistą i homofobem pamietaj, tylko oni mają prawo cię opluwać za mówienie prawdy o danym produkcie, który w świecie jest zły.

Assassasin’s Creed Shadows jest fenomanalnym zwięczeniem ery głupoty poprawności politycznej, który od początku wzbudzał bardzo negatywne emocję. Ubisoft przeczył sam sobie w komunikatach najpierw twierdząc iż skupiają się na prawdziwej historii, po czym zmieniają narrację na tako iż mamy doczyeniea z fantastyką po tym jak ich opłacani historycy byli obalani przeż użytkowników neta. Pomylenie architektóry chińskiej z japońską, ukradzione rzeczy typu loga, przedmioty z innych dzieł japońskiej popkultury bez uzyskania odpowiednich zgód, wtopa z zabawką ukazującą pomnik ofiar bomby atomwej, aż w końcu dwukrotna interwencja premiera Japonii w sprawie gry, o mały włos nowy AC nie został zbanowany w Kraju Kwitnącej Wiśni, co w sumie miałoby to małe skutki, bo sprzedaż osięgnęła tam dno. Sami bylismy na przełowmie 2024 i 2025 roku wakacyjno-służobwo w Tokio i nie było dosłownie nic związanego z nowym arcydziełem Ubisoftu, ba nawet nie szło złożyć pre-ordera w sklepach, ponieważ nikt nie czekał na tą produkcję. Nowy AC wyladował w usłudze Ubisfot+ no i sama firma jak i media gamingowe rozpływały się nadtym ile graczy w to ciupie, no ale posiadaczy abonemantu możlna liczycć w dziesiątakch milionów, tak sama sprzedaż wygląda tragicznie naprawdę, sam na rynku sprawdziłem, że dosłownie kilka dni po premierze pojawiały się na OLX czy Allegro używki do zakupienia, czyli tak wybitny Assassin chyba nie siadł za dobrze.

Pozostając jeszcze przy naszym ukochanym Ubi, ostatnio została wypuszczona jedna z perełek o nazwie Clair Obscur: Expedition 33 za którą są odpowiedzialni byli pracownicy (Sandfall Interactive) francuskiego giganta dla których tworzenie gier to pasja, a nie wytyczne jakiś inwestorów i pseudo dyrektorów, oczywiście włodarze Ubi się obsrali na miękko, bo gra odniosła sukces i ma szansę na GOTY w następnej odsłonie, a ich piękny propagandowy AC już nie, no ale to wina tych złych białych graczy a ni ich samych.

Branża szczególnie ta zachodnia niczego się nie uczy, przykładem jest to że ludzie odpowiedzialni za gnioty przechodzą do innych firm i tworzą inne produkcję, gdzie np. główna osoba odpowiedzialna za ostatniego Dragon Age będzie maczać paluchy przy nowym Baldurze, zaś reszta poszła ekipy dołączyła do Ghost of Yotei, dlatego nie biore go na premiere wprzeciwieństwie do Tsushimy, gdzie od razu po zapowiedzi wskoczył pre-order. Osobiście GoY mi nie przeszkadza, że gramy kobietą, choć poprzez kontrowersję odwórczyni roli protagonistce można taką narrację przyjąc iż wielu graczy ma dokładnie oto ból czterech liter, no ale jak się jest w połowie Azjatką i na Twiterze (X) głosi się nienawiść wzglądem Azjatów no cóż lekkie odklejenie występuję, Hipoktyzja na pełnej i elo. W dziesiejszych czasach rasim działa we wszystkie strony nie tylko tą jedną uznawaną za jedyną.

Na szcześćie Japońskie studia, które zabłądziły w trendach zachodnich DEI, wycofują się z tego pozbywając się osób i umów z Sweet Baby Inc, przykładem są tutaj Square Enix czy Bandai Namco, wcześniej tego typu zabiegu dokonały firmy motoryzacyjne i na naszczeście growe poszły tym śladem.

Tonący brzytwy nawet się chwyci, czyli PS+ i GamePass na ratunek, no niekoniecznie, bo przykłady Suicide Squad: Kill The Justice League czy Dragon Age: The Veilguard świetnie pokazują iż gracze ci prawdziwi jak widzą że coś jest złe i odklejone od realiów dobrej produkcji to nawet “za darmo” po to nie sięgają. Twórcy DA to wręcz się spłakali w mediach, że ich dzieła nie chcą ludzie pobierać. Te dwie wymienione produkcję pomimo nie tak wcale odległej premiery są na konsole w fizyczncych formach wręcz po taniości, za nowe kopie, a użwyki dosłownie w cenie Kebsa. To samo tyczy się kolejnego działa od Ubi Star Wars Outlaws, gdzie zstosowano zabieg “darmowego” dema, żeby zachęcić do zakupu no jak widać pozytywnych skutków nie osiągneli, bo sprzedaż w ogóle nie wzrosła.

Co zrobić, żeby uwzględnić grzecznie elemnty, które nie urażą nikogo, a też pokażą iż można zadowolić wyszstkich jeśli chodzi o apsekty równouprawnienia? Larian Studio zna odpwowiedź otórz Baldur’s Gate 3 łączy wszystko co dobre, czyli odnośnie jakości produktu z style i trendami zachodu dlatego tak dobrze gra przyjęła się praktycznie we wszystkich środowiskach. Jeśli chcecie zadowolić wszystkich to trzeba robić to z głową i umiejętnie.

Podsumowanie

Jak widać branża mocno pikuje w dół i o ile zapowiedziane są zmiany w narracji growych produkcji to na razie przynajmniej u zachodnich gigantów tego nie widać. Japończycy jak wspomniałem wyżej oworzyli oczy i pozbywają się chociaż tego raka z swoich stajni. Głosami rozsądku na naszym rynku są trzej muszkieterowie, których niejednokrotnie oglądam, są ostatnimi głosami rozsądku w tym przesiąknietnym rakiem branży growej jak i filmowej. Ich materiały są mocne i przez niektórych uważane zahejterskie, ale tak ja uważam że są poprostu mocne, przemyślane i pokazujące flustrację wielu z nas co dzieję się z naszymi ulubionymi markami, także serdecznie odsłyam was do materiałów DRWALA Rębajło, Arkadikussa oraz ekipy z kanału 300Kultura. Dzięki za te ostatnie głosu rozsądku w naszym pierdolniku. Ode mnie to wszystko trzymajcie się ciepło i pamietajcie nie dajcie się dymać korporacją! My płacimy coraz to większe pieniądze za coraz słabsze produkty, a nie tędy droga!!