Recenzja | Trylogia McPixel

Wyobraźcie sobie taką sytuację: stoicie sobie na szczycie wulkanu który ma za 20 sekund wybuchnąć, za bardzo nie pamiętając dlaczego tam się znaleźliście. Na jednej ze ścianek widnieje napis „włóż dziewicę do lawy”. Obok was znajduje się blond dziewoja, krowa oraz kość, jedno z nich trzeba poświęcić, tylko które z nich jest prawidłowym rozwiązaniem powstrzymującym kataklizm? Kobitka raczej odpada, z krową może być różnie, najbezpieczniej wybrać kość. I zonk! Wulkan wybucha, game over, wsiadaj ponownie na rower! Jaka jest odpowiedź na tę jedną z setek nie za bardzo normalnych zagadek czekających na nas w McPixelu? Otóż sam główny bohater musi wskoczyć do lawy, by ta raczyła wyparować, logiczne co nie?

McPixel

Sos Sosowski – PC (2012)

Przygodówka / Logiczna

Taki jest właśnie świat McPixela – parodii MacGyvera – nie do końca logiczny, zwariowany i oryginalny. A to wszystko zrodziło się w 2011 roku, w głowie Polaka – Mikołaja Kamińskiego (raczej nie powiązany z Arkadiuszem Kamińskim zwanym Dark Archonem, chociaż kto wie), znany też jako Sos Sosowski, albo po prostu Sos. Początkowo jako krótki przeglądarkowy prototyp powstały na potrzeby konkursu, dwudziestej pierwszej edycji Ludum Dare, polegającej na stworzeniu w 48 godzin gry w wybranej przez organizatora tematyce, tym razem tematem była „ucieczka”. Wprawdzie przygody kolesia w czerwonej bluzce nie wygrały tego eventu, jednak autor się nie poddał i postanowił rozwinąć swe dzieło i rok później (to jest w czerwcu 2012) na półki cyfrowe trafiła pełna wersja gry z jeszcze większą ilością dobroci niż pierwowzór.

Gra podzielona jest na cztery rozdziały zawierające po 3 poziomy standardowe i jeden bonusowy każdy. Zadaniem gracza jest rozwiązanie wszystkich sześciu zagadek w mniej niż 20 sekund. Ci, którzy w zagrali choć jedną przygodówkę point and click poczują się jak ryba w wodzie… oczywiście nie licząc faktu limitu czasowego. Klikając na dany obiekt główny bohater podejmuje akcję: albo coś podniesie, albo dotknie, albo użyje jednego przedmiotu na drugim.

To co wyróżnia McPixela na tle innych przygodówek to unikalny humor jaki oferuje ta gra. W mało której grze mamy możliwość kopania seniorów, rzucania gaśnicą w przechodniów, kładzenie kurczaka na czyiś głowach, mycia wąsatemu panu plecy mydełkiem, czy na przykład rzucania krową w słonia. Tak, wiem, nie jest to humor dla każdego, ale na szczęście dostępne jest demo w którym każdy może się przekonać, że polski „sosowski” humor może być na równi z brytyjskim.

Dla jednych graficznie tytuł raczej nie powali na kolana, inni poczują falę nostalgii spoglądając na wielgachne, kolorowe pixele, zresztą sam tytuł zobowiązuje. Niestety przygoda z panem w czerwonej koszuli nie jest szczególnie zbyt długa, tak mniej więcej na jedną godzinkę… no chyba że będziemy chcieli ujrzeć wszystkie gagi jakie zaoferował twórca, a warto, gdyż w nagrodę za 100% dostaniemy między innymi grę rytmiczną „Fart Along”, w której możemy wypierdzieć rozmaite melodie.

Czy warto zagrać w MP? No oczywiście, tylko najpierw ograjcie demo, by przekonać się, że tego typu humor wam odpowiada. A no i trzeba także pamiętać, że do typowej gry point and click jej daleko, bardziej bym to nazwał interaktywną przygodą z dużą ilością zwariowanego humoru.

Retrometr

A jeszcze jakby Wam mało to jeszcze jest darmowa, przeglądarkowa wersja pod tytułem: McPixel Christmas Special


McPixel 3

Devolver Digital – PC, Xbox One, Nintendo Switch, Xbox Series, PlayStation 4, PlayStation 5 (2022)

Przygodówka / Logiczna

Więcej, lepiej i jeszcze bardziej zwariowaniej! Tak można w skrócie opisać ostatnią część trylogii. Tak, dobrze czytacie, po równie udanej pierwszej odsłonie dostajemy grę z numerkiem trzy. A co z dwójką? A po co Wam jakaś stara dwójka skoro mamy nowszą odsłonę, przecież wszyscy wiedzą, że im większy numerek tym lepiej, co nie? Po co grać w FIFĘ dziewięćdziesiąt siedem, skoro można od razu skoczyć do części dwa tysiące ósmej ;)

Z tym brakiem dwójki to tak po części jest to żart twórcy, gdyż brak tychże przygód Pana McPixelowatego jest jednym z głównych wątków jakie zawarto w M3*. Tak jest, jedną z wielu nowości jest obecność fabuły, wprawdzie pod koniec przygody, ale tak naprawdę nikt o ten ficzer  nie prosił, a każdy tego potrzebował.

Zresztą „Trójka” oferuje masę nowości, jak na przykład możliwość pokazania klikalnych elementów klawiszem „H” (no wiecie „h” jak „help”), albo tłumacząc na nasze „hej, poczciwy człowieku, cóż żesz mam uczynić, gdyż jam zabłądził”. Ponadto za nasze osiągi możemy zdobyć dodatkowe ciuszki i skórki, które umożliwią zwiedzać mapę główną gry na nieco odmienny sposób. Koniec z prostą wybierałką poziomów, teraz możemy wejść do budynku, a nawet wejść w interakcję z niektórymi obiektami jak na przykład uderzając głową w grill. Mało Wam nowości? No to jeszcze wspomnę o minigrach, wielopoziomowych… poziomach, z większym limitem czasowym oraz Stevie.

A któż to taki ten Steve? Jest to z pozoru zwyczajny mieszkaniec bezimiennego miasteczka w którym dzieje się akcja gry. Gdy tylko uda nam się spotkać tego chłopa aktywuje się bonusowy poziom, w którym nie możemy przegrać. Wraz ze Stefanem przeżyjemy naprawdę niezwykłe przygody: będziemy przygotować posiłek, prać rozmaite rzeczy w pralce, wyciągać różności z automatu, a nawet łowić ryby… oczywiście w typowym na swój McPixelowy sposób.

Jeżeli zaś chodzi o „zwyczajne” poziomy to między innymi weźmiemy udział w zwariowanej olimpiadzie, zamienimy się w dinozaura co liże stopy, będziemy uciekać na rowerze przed wściekłym seniorem, staniemy się kością RAMu, stoczymy pojedynek z dinozaurem, wystąpimy w teleturnieju w którym każda odpowiedź jest zła, a nawet przekonamy się czy da się zatrzymać pociąg przy użyciu wyłącznie ludzkiej siły. Moim faworytem jest świat retro gier w którym każdy poziom parodiuje inną konsolę oraz PC. A to wszystko to dopiero maleńki procent z tego co oferuje McPixel Trzy.

Można by było pomyśleć, że jedynka oferowała szczyt humoru, jednak tutejszy humor jest jeszcze bardziej nieprzewidywalny oraz specyficzny na swój sposób. Według opisu gry McPixel oferuje aż  300 000 000 różnorodnych pixeli, 1500 interaktywnych przedmiotów, ponad 1000 gagów, setkę poziomów oraz cytując „Zadziała na komputerze twojej mamy™”. Nawet grafika uległa zmianie, jest ona jeszcze bardziej pixelowa, a miejscami pojawiają modele w TRÓJWYMIARZE!

Na chwilę obecną dostępne są dwa darmowe DLC: o ile pierwszy – remaster pierwszego prototypu szału nie robi, tak drugi „Babcia DLC” to już wyższa szkoła jazdy. Wyobraźcie sobie Panie i Panowie, że mamy do czynienia z fabularnym dodatkiem w którym nasz bohater postanawia spędzić jeden dzień z seniorką, wykonując typowe czynności: przeprowadzenie staruszki przez ulice, walkę z nią na ringu, przygotowanie posiłku z wykorzystaniem zepsutego jedzenia i jeszcze bardziej zepsutych akcesoriów kuchennych, zjedzenie z babcią nieudanego posiłku unikając jego zjedzenia oraz wspólne oglądanie TV powstrzymując pierdzenie, no bo nie wypada przy starszych. Sami widzicie, zwykły, normalny dzień z nestorką w postaci przygodówki point and click ;). Nawet Steve zahaczył o gościny występ.

Podobnie jak poprzednim razem prawdziwi wymiatacze gier przygodowych raczej nie mają czego szukać, no chyba, że nie wezmą tego tytułu na poważnie. Zresztą ściągnijcie demo i sami przekonajcie się, czy ten specyficzny humor dociera do Was. Jeżeli lubicie się pośmiać od czasu do czasu, dodajcie wykrzyknik do oceny poniżej.

Retrometr

*jako ciekawostkę podrzucę, że pod adresem mcpixel2.com dostępny jest specjalna minikampania, będąca czymś w rodzaju bonusowego epizodu w dawnych grach z początku lat 90-tych chodzących pod MS-DOSa

O LukegaX 84 artykuły
Informatyk z zawodu i zamiłowania. Ulubione gatunki: platformówki, gun and run, FPSy, TPSy, wyścigowe, metroidvanie oraz cała reszta co jest szybka i dynamiczna - wiek gry nie ma znaczenia. Posiadane platformy: Commodore C64, Brick Game, Pegazus, PC