Recenzja Konkursowa | Ghostbusters (Atari 2600)

Kolejny dzionek, kolejna recenzja konkursowa, i znowu od Sikora. Cooooo?! Czy ten chłop ogłupiał?! Zasypuje recenzjami konkursowymi moją skrzynkę mailową niczym Ukrainki ofertami małżeńskimi! Skurkowaniec. Widać, że Atarowiec pełną gębą, bo promuje swój ulubiony sprzęcik nieustannie i bardzo chciałby jeszcze więcej recenzji na Atarynę na naszej stronie. – Mało?! Wincyj – krzyczy Sikor! Dobra, dobra, drogi autorze, ale trochę się zagalopowałeś z tą recenzją Ghostbusters na Atari 2600. Nie doczytałeś regulaminu konkursu i zmuszony jestem ją odrzucić, gdyż konkurs to stricte mikrokomputerowy, a tutaj recenzja na konsolę!  Ehhh, trochę mi jednak szkoda tego Sikora i naprawdę lubię film, na którym oparta gra, którą nam opisał – więc postanowiłem dla tej recenzji zrobić jedyny wyjątek i przyjąć ją do konkursu. Dodatkowo jest ona bardzo podobna do wersji na komputery 8-bitowe oraz termin nadsyłana prac konkursowych niedługo upływa, więc jako pomysłodawca całego zamieszania mogę sobie pozwolić na ten jednorazowy gest dobrego serca… Dodam na koniec, że za młodu grałem trochę w Ghostbusters (na Atarynie i Komodzie) i na pewno nie wystawiłbym tej grze tak wysokiej oceny jak konkursowicz – dla mnie to było jedno z większych growych rozczarowań w życiu. Jednakże mam zasadę, że nie ingeruje w oceny wystawione przez uczestników konkursu, poza tym dotyczy ona wersji na malutką konsolkę firmy z górą Fuji w logo.

Czy ktoś tutaj nie zna filmu Pogromcy Duchów? I nie mówię tutaj, o tym badziewiu z 2016 roku, gdzie poprawność polityczna spowodowała, że na kobitki pozmieniali naszych sympatycznych bohaterów. Tylko o oryginałach! Bill Murray, Dan Aykroyd, Ernie Hudson i nieodżałowany Harold Ramis (twórca kultowego Dnia Świstaka zmarł w 2014 roku…) jako nieporadni łowcy paranormalnych eterycznych bytów podbili widownię kin w 1984 roku i okazali się ostatnim ratunkiem dla całkowicie opętanego Nowego Jorku. Naprawdę fajna i sympatyczna była ta komedia science fiction i doczekała się niezłej, lecz nie wybitnej kontynuacji. To już niestety historia, gdyż aktualnie to właśnie babki uganiają się za duchami, a niedługo pewnie zobaczymy siostrę zakonną wypędzającą diabły w Egzorcystce… Wiem, wiem, egzorcystami mogą być tylko mężczyźni, ale dla aktualnego Hollywoodu – nie ma rzeczy niemożliwych! Żeby nie było – kocham wszystkie kobiety, bez nich świat nie byłby taki piękny – ale szanujmy trochę klasykę i nie wywracajmy wszystkiego do góry nogami… Dobra, wróćmy jednak do czasów, kiedy na duchy polowali faceci, czyli do lat 80-tych ubiegłego stulecia i w prekursorskie czasy naszej branży. W czasy Atari 2600 – nowatorskiej konsolki, której udało się podbić serca graczy na całym świecie. (Borsuk).


GHOSTBUSTERS

ACTIVISION (1985)

ZRĘCZNOŚCIOWA / FILMOWA

RECENZJA DOTYCZY WERSJI NA: ATARI 2600

Także na: Atari XL/XE, Commodore 64/128, Amstrad, Spectrum, MSX, NES

Na kartridżu filmowa ekipa!

Pamiętacie ten film? Do dziś w ucho wpada melodia o pogromcach duchów. Jak to było? – Who you gonna call? GHOSTBUSTERS! Film (dziś już historyczny) przedstawia specyficzny typ humoru, tym niemniej ma całą rzeszę fanów na świecie…  Powstał on w 1984 roku, i już w tym samym roku pojawił się jako gra na Atari XL oraz Commodore 64. Rok później Activision wydał także wersję dla Atari 2600 – najpopularniejszą onegdaj konsolę do gier, dziś już nieco zapomnianą

Ponieważ jest to konsola nieco nieznana dla większości czytelników Retro na Gazie. – Jak mniemam jest to pierwsza recenzja na ten sprzęt? – Dobrze mniemasz (Bors) – nieco przybliżę jej specyfikację: rok powstania 1977, procesor MOS 6507 (uboższa wersja 6502), pamięć RAM (UWAGA! PROSZĘ WSTAĆ!) 128 bajtów (tak, to nie pomyłka – bajtów), do tego wymienne cartridge z grami (jako druga konsola na świecie, jako pierwsza na świecie która osiągnęła rynkowy sukces). Do tego specjalnie zaprojektowany kontroler – joystick, którego sygnały i konstrukcja na wiele lat stała się standardem dla większości konsol i komputerów 8-bitowych.

Kultowe Atari 2600 i “wzorzec” dżojstika – pierwsza konsolka, która dobrze się zadomowiła.

Wróćmy jednak do tematu – konsola Atari 2600 pozwalała na niewielkie rozbudowanie swoich możliwości poprzez modyfikacje cartridge-a. Standardowo jego wielkość to 2 lub 4 KB, maksymalnie bankowane do 16KB pamięci ROM. Możliwe też było dołożenie na nim dodatkowych układów (na przykład POKEY dla dźwięku) i dodatkowych 256 bajtów pamięci RAM. Po włożeniu w slot cartridge-a gry wita nas muzyka znana z filmu, ale jej jakość pozwala przypuszczać, że cartridge może zawierać właśnie układ POKEY znany z Atari XL/XE (mogę się mylić, swego carta nie rozkręcę). Przejdźmy do opisu samej gry (kto zna film, szybko się w grze odnajdzie).

Idziemy na zakupy, na szczęście dziś niedziela handlowa! Nasz biznes nie może czekać.

Jako młody businessman postanawiasz zarobić na łapaniu duchów. Działając prężnie udaje ci się dostać kredyt w wysokości 5000$. Twoja praca wbrew pozorom nie będzie łatwa – zobowiązałeś się wyłapać wszystkie duchy z miasta! Zaczynamy od zakupów ekwipunku. Co możemy (i powinniśmy) kupić? (wybór joystickiem, zatwierdzenie klawiszem fire):

– Wzmacniacz obrazu (image intensifier) – koszt 800$, pozwala nam wcześniej dostrzec duchy grasujące w budynkach, możemy nabyć tylko jedną sztukę.

– Przynęta (bait) – koszt 400$, aby się uchronić przed Piankowym Człowiekiem (Marshmallow Man) nieskończone użycie (czyli jedna starcza na całą grę).

– Próżniowy odkurzacz (ghost vacuum) – koszt 500$, służący do zasysania włóczących się po ulicach duchów (zdążają one do Świątyni – ZUUL – zmniejszając nasze szanse na wygraną).

– Pułapka (trap) – koszt 900$ za szt., możemy zakupić do 9 sztuk. Jeśli starczy nam kasy – to kupujemy w pierwszym poziomie maksymalną ilość… Przed rozpoczęciem rozgrywki wymagany jest zakupu chociaż jednej pułapki!

Warto łapać szwendające się po ulicach duchy – najeżdżamy na nie samochodem (znaczek Ghostbusters)

Gdy już uzbroiliśmy naszych pogromców duchów – czas na rozpoczęcie misji (startujemy przełączając przełącznik LEFT DIFFICULTY w pozycję drugą). Ukazuje się nam mapa miasta. Budynki, które świecą się na czerwono są opanowane przez duchy – należy podjechać do nich poniżej lub powyżej budowli (wybieramy trasę joystickiem, stajemy przy budynku i wciskamy fire wychylając joystick w stronę nieruchomości). Jeśli po drodze widzimy bezdomne duchy, a w ekwipunku mamy odkurzacz – jedziemy z nimi na czołówkę! Przejeżdżamy na mapie przez wizerunek ducha, wtedy on się zatrzyma, i wciskamy fire. Co prawda, nie dostaniemy za ich złapanie pieniędzy, ale nie pozwolimy im  dotrzeć do Świątyni ZUUL, gdzie zwiększają poziom złej energii o 100 jednostek… Na ekranie stale widzimy dwie wartości: ciągle rosnący poziom niebezpiecznej energii (PK), który rośnie do wartości 9999 i w zależności od warunków determinuje nam koniec gry oraz symbol dolara wskazujący aktualny stan naszej gotówki, rosnący lub malejący (o tym dalej).

W drodze po ducha…

Dobra, jedziemy do budynku – ta część trwa tylko chwilkę i chwała autorom za to, że jest krótsza, niż w wersji dla komputerów – tu tylko możemy złapać ducha w pułapkę. Po dojechaniu do budynku, z samochodu wychodzi jeden pogromca duchów i uzbraja pułapkę działającą niczym klatka na duchy, po czym ustawia się w jednym z miejsc przed budowlą (uwaga drugi pogromca może stanąć TYLKO NA PRAWO od niego!), po czym wciskamy klawisz fire i ustawiamy drugiego łowcę. Naszym zadaniem jest złapanie ducha pomiędzy promienie generowane przez miotacze naszych bohaterów i manewrowanie nimi tak, aby brzydal znalazł się nad pułapką. Łapiemy go wciskając fire (może nam się to nie udać). Tutaj mam dwie uwagi: producent zaleca, aby ustawiać się przodem do siebie (tego zazwyczaj nie stosuję). W tej wersji gry paskudne duszysko potrafi nam uciec z promieni (co jest ciekawym urozmaiceniem w stosunku do edycji na komputery).

Złapiemy skubańca czy nie?

Jeżeli uda nam się go złapać – dostaniemy nieco kasy, jak nie – poziom niebezpiecznej, złej energii (PK) wzrasta o 300 punktów. Dodatkowo dwukrotna nieudana próba skutkuje koniecznością wizyty w naszej bazie (drugi budynek od lewej strony na dole – gdy wystąpi ta konieczność  podświetla się on na żółto, ale możemy go odwiedzać częściej).  Pikanterii dodaje fakt, że im większy jest stan niebezpiecznej energii, tym szybciej ona rośnie – więc grunt pali się nam pod nogami… Duchów coraz więcej, a czasu coraz mniej. Jak w życiu…

I teraz najważniejsze – gdy poziom PK osiągnie 5000 punktów (według instrukcji w losowych momentach, nic tam nie ma o 5000 punktów, ale z autopsji grając na moim 2600, jak i pod emulatorem – nigdy nie zdarzyło mi się to wcześniej) może nam wyskoczyć wielki jak wieżowiec Piankowy Człowiek, który niszczy budynki (w chwili jego wyjścia nasze ruchy zostaną zamrożone). Jeśli jesteśmy dość szybcy i mamy przynętę – szybkie przełączenie klawisza RIGHT DIFFICULTY pozwoli nam na przegnanie poczwary (+2000$), jeśli zaś nam się to nie uda – tracimy 4000$.

Załoga, do wozu! (a nie, to nie ten film był…)

Gra kończy się w momencie, kiedy wskaźnik niebezpiecznej energii osiągnie poziom 9999 punktów i wtedy jeżeli posiadamy poniżej 10 000$ – po prostu gra przechodzi w tryb demo, kończąc naszą rozgrywkę (negatywne zakończenie gry). Jeżeli jednak stan naszej gotówki jest wyższy – rozpoczynamy finałowe starcie i możemy ocalić Nowy Jork! Atakuje nas wtedy skaczący Piankowy Człowiek i musimy przeprowadzić dwu z trzech łowców duchów pod jego cielskiem. Jeżeli tego dokonamy – ukazuje nam się wtedy Świątynia ZUUL , na tle której dwóch łowców krzyżuje swoje promienie (dobre zakończenie +2000 do kolejnej rundy). Możemy zacząć kolejną rundę, a tam znowu do zdobycia 10 000$.

Czas na małe podsumowanie – gra została wydana w pudełku zbliżonym do zamykanego opakowania kasety VHS, zawiera cartridge i instrukcję. Wydanie jest ładne i estetyczne, a gra jest naprawdę rewelacyjna (oczywiście jak na Atari 2600). Jako osoba, która ukończyła Ghostbusters w wersji na na Atari 65XE, jak i na 2600 – z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że ta wersja daje radę w stu procentach! Szczerze polecam, a retrometr ustawiam „na medal”.

GHOSTBUSTERS

(Atari 2600)

Retrometr

Najlepsza gra na podstawie filmu na Atari 2600

Autor: Paweł “Sikor” Sikorski

(Sikor Soft)

RECENZJA NADESŁANA NA:

KONKURS NA NAJLEPSZĄ RECENZJĘ DOWOLNEJ GRY

NA 8-BITOWE MIKROKOMPUTERY

 

Sikor to atarowiec z krwi i kości. Miłośnik wszelakiego sprzętu Atari, filmów z Japońskim Godzillą oraz starego SF. Zasadniczo w opisach opiera się wyłącznie o sprzęt Atari, choć czasem nie pogardzi czym innym. Działa głównie na 8-bit, ale konsole nie są mu obce... lubi czasem popykać na maszynach Arcade, ale gry na PC go nie pociągają...