Recenzja | SD Gundam G Generation Overworld (PSP)

Są takie gry, a jest ich całkiem sporo, które nie wychodzą wcale poza granice Japonii. Spora część tych gier bije na głowę dzisiejsze zachodnie blockbustery AAA pod względem dopracowania, zawartości i grywalności. Nie będę budował napięcia, trzymał w niepewności czy omawiana gra jest dobra czy nie. SD Gundam G Generation Overworld jest jedną z tych gier.

Obawiałem się swego czasu, że po skończeniu Persony 5, żadna gra nie będzie robiła na mnie wrażenia i początkowo tak właśnie było (powrót do nieukończonych tytułów okazał się wtedy wyjątkowo bolesny), ale po odpaleniu tej japońskiej gierki o wielkich robotach z laserowymi mieczami, wydanej na sporo przestarzałą obecnie kieszonkową konsolkę, z ulgą przekonałem się, że moje obawy były bezpodstawne.

Gundam

SD Gundam G Generation Overworld to gra turowa oparta o chyba najpopularniejszą markę mecha na świecie. Każdy facet, który dorastał w latach 90tych, na bank miał kiedyś styczność z Gundamem, być może nawet o tym nie wiedząc. W sklepach z zabawkami, znaczną większość robotów-zabawek dostępnych na wystawach stanowiły podrobione wersje Gundamów właśnie, a sam miałem w mojej dziecięcej kolekcji przynajmniej kilka takich figurek. Przygodę z oficjalną serią Gundam rozpocząłem od emitowanego lata temu na Hyperze anime “Gundam Wing”, z którego już mówiąc szczerze pamiętam niewiele. Parę lat temu z ciekawości obejrzałem “Gundam Seed”, które nawet mnie wciągnęło, a potem również kontynuację o nazwie “Gundam Seed: Destiny”. Oczywiście, nie ruszyłbym tej serii po tylu latach, gdybym nie został do tego “zainspirowany” przez grę, którą teraz postaram się wam opisać.

Recenzja | SD Gundam G Generation Overworld (PSP)

 

W Overworldzie znajdziemy bohaterów i mechy z bodajże wszystkich podserii Gundama, jakie się ukazały, aż do Unicorna. Co prawda ekspertem od serii nie jestem, więc nie mam pewności, ale wierzcie mi, że znanych z anime postaci, jak i mechów jest prawdziwe zatrzęsienie! Miło zobaczyć po paru latach od obejrzenia Seeda legendarnego Strike’a, wraz z jego pilotem – Kirą Yamato, ale twórcy nie ograniczyli się tylko do głównych bohaterów danych serii. Prócz Kiry mogę posterować losami porucznika La Flagi, Arhruna Zali, Cagalli Yuli Athhy i wielu innych, a piszę wyłącznie o serii Seed, którą znam.

No dobrze… rozpisałem się o figurkach, postaciach z Seeda, anime, ale jak w to się właściwie gra? Zaczynamy od wyboru naszego “mistrza”, a jest nim jeden z głównych bohaterów lub ważniejszych postaci chyba dowolnej podserii Gundama. Ja oczywiście wybrałem Kirę, bo stanowił on jedną z nielicznych znanych mi postaci. Po dokonaniu wyboru przenosimy się do menu głównego, w którym jest tyle opcji, że początkowo poczułem się skołowany i nie wiedziałem co mam robić, ale pobuszowałem trochę i załapałem co i jak. Dowodzimy czymś w rodzaju organizacji militarnej zatrudniającej pilotów Gundamów oraz innych żołnierzy. Środki potrzebne do rozwoju zdobywamy wykonując misje, a możliwości mamy naprawdę sporo. W “War Roomie” zarządzamy pilotami oraz maszynami: przydzielamy pilotom zadania, rozwijamy i kupujemy mechy. Mikrozarządzanie jest wciągające i moim zdaniem jest to jeden z najciekawszych elementów rozgrywki, mimo że nie stanowi jej trzonu. Zarówno maszyny, jak i piloci mogą levelować! Dzięki wysokiemu levelowi Gundama, możemy wybrać jedną z kilku ścieżek jego rozwoju tzn. zmieniamy mecha na lepszy model, a rozwój pilotów pozwala nam oczywiście zwiększyć ich statystyki i, co za tym idzie, skuteczność na polu walki. Ważną rolę pełni wspomniane przydzielanie pilotów do konkretnych stanowisk. Na misje oprócz samych Gundamów zabieramy też statek-matkę, bo przecież jakoś te robotu muszą dostać się na pole walki. Aby obsadzić taki statek potrzebujemy aż sześciu ludzi o różnych umiejętnościach m.in. kapitana, mechanika, łącznościowca itd., a przecież każdy Gundam również potrzebuje pilota! Każdy “mistrz”, którego mamy w zespole może poprowadzić jedną grupę robotów, więc początkowo mogę wysłać na misję tylko jeden statek z czterema Gundamami (liczbę tę można zwiększyć do ośmiu poprzez kupno lepszego statku), ale w miarę postępów w fabule, dostajemy możliwość wyboru kolejnych mistrzów, dzięki czemu możemy skompletować załogę kolejnego statku i wysyłać na misje coraz większe siły. Sami mistrzowie również posiadają Gundama i biorą udział w walce. Co ciekawe, można stworzyć swoje własne postacie, więc nie mogłem sobie odmówić utworzenia własnego avatara i przydzielenia mu najlepszego Gundama (mój Phoenix Gundam Full Potential wymiata!)

Gundam

Jak wspomniałem, G Generation Overworld to gra turowa, więc bardziej niż szybkość reakcji i celne oko, przydadzą się umiejętności planowania kolejnych ruchów oraz znajomość mechanik rządzących rozgrywką. Jak to w turówkach, każdy robot porusza się w jednej kolejce o określoną ilość pól, jego ataki mają określony zasięg oraz szanse trafienia. Dystansowe ataki kosztują stosunkowo spore ilości energii i mają mniejsze szanse trafienia, niż te z bliska, ale ich zaletą jest to, że trzymamy przeciwnika na dystans i w razie czego łatwiej jest dokonać taktycznego odwrotu. Z reguły każdy Gundam jest uprawniony do jednego ruchu i jednego ataku, ale są odstępstwa od tej reguły. Gdy nie wykorzystaliśmy tury danego Gundama, a chcemy zaatakować kogoś innym robotem w pobliżu, to możemy go wykorzystać jako wsparcie. Dzięki temu jego tura nie mija, a atak przeprowadzają naraz dwa roboty. Co więcej, gdy zniszczymy mecha przeciwnika, atakujący otrzymuje dodatkową turę ruchu. Jest to o tyle fajne, że gdy dany Gundam wykorzysta innego jako wsparcie i uda im się zniszczyć przeciwnika, to obie maszyny mają jeszcze po turze do wykorzystania. Z reguły walczymy w przeważającymi siłami przeciwnika, więc znajomość takich taktyk to podstawa sukcesu.

Gundam

Grał ktoś w Yu-Gi-Oh! Gx Tag Force? Spokojnie, nie wyrywajcie się tak! Wiem, że jeśli znajdzie się tutaj ktokolwiek, kto miał przyjemność obcować z tą cudowną produkcją, to już będzie dobrze. W każdym razie, seria Tag Force posiadała element, który sobie bardzo cenię, a który jest obecny również w G Generation Overworld, a mianowicie scenki przerywnikowe w trakcie starć. Chodzi mi o takie krótkie, często kilkusekundowe scenki, które mają za zadanie zwiększyć immersję fanów shounenów tj. animacje ataków, jakieś czynności, które wykonywali z przesadnym zaangażowaniem bohaterowie danego anime, ale które nie są niezbędnym elementem rozgrywki, więc można je pominąć. Właśnie takie scenki uświadczymy w Gundamie, a są one wykonane GE-NIAL-NIE. Co prawda roboty są wykonane w stylu SD (super deformed) tzn. trochę karykaturalnie, nie dokładnie tak jak w anime, ale w żadnym razie nie ujmuje to tym scenkom spektakularności. Dla tych, którzy wolą się skupić na rozgrywce i nie “marnować” czasu na oglądanie tych wspaniałości, jest opcja ich pominięcia, ale mnie, po wielu godzinach grania i oglądania, wciąż się nie znudziły.

Gundam

Gra wydaje się długa, wykonując dodatkowe warunki zwycięstwa podczas starć, można czas poświęcony na bitwy przedłużyć kilkakrotnie, a samych bitew do rozegrania jest zatrzęsienie. Są to misje z poszczególnych serii anime, ale odpowiednio zmodyfikowane tak, by pojawiały się w nich postacie z innych podserii. Ilość świetnej zawartości w tej grze naprawdę poraża. To chyba najlepsza rekomendacja dla tych, którzy pamiętają jeszcze czasy sprzed ery DLC i gier usług. Świetna gra! Rzekłem.

Retrometr

 

~NIGHTSHROUD