Gramy na Gazie | Najlepsze Wyścigi na Atari XL/XE – Video

gramyngazie top wyścigi an atariLarek i Borsuk wskakują do swoich wirtualnych, atarowskich samochodów! Wduszają pedał gazu i startują z piskiem opon… Zaraz, zaraz, to na Atari XL/XE wyszły jakieś fajne wyścigi? Zobaczmy to! Witamy w kolejnym specjalnym odcinku naszego retro video cyklu. Tym razem chcieliśmy trochę zmienić formułę i zamiast pokazywać wam przejście jednego tytułu, postanowiliśmy zaprezentować wam kilkanaście fajnych, a także jak się później okazało – mniej ciekawych – gier na Małe Atari. Nie byle jakich produkcji, gdyż najlepszych gier wyścigowych wydanych przez kilkadziesiąt lat życia naszego kochanego mikrokomputerka. A skąd taki pomysł?  Zastanawiając się z profesorem Larkiem nad kolejnymi odcinkami Gramy na Gazie stwierdziliśmy, że byłoby fajnie zaprezentować wam najlepszych przedstawicieli różnych gatunków gier w tak zwanych: przeglądach, topkach, zestawach debeściaków. Zaczynamy od wyścigów, ale w przyszłości pokażemy wam także najlepsze strzelanki (shmupy), platformówki, komnatówki, czy nawet najbardziej udane konwersje z automatów arcade. Dla miłośników grubszej jazdy bez trzymanki – przygotujemy także zestawienie najgorszych komercyjnych shitów wydanych na Atarynkę. Oczywiście, jeżeli taka formuła naszego programu wam się spodoba. Naszym skromnym zdaniem jest ona dosyć ciekawa, gdyż w jednym odcinku omawiamy kilkanaście gier, dodatkowo prezentując ich rozgrywkę – co nie powinno nudzić widza. Oczywiście nie porzucamy przechodzenia gier od deski do deski i w przyszłości szykujcie się na Druida, Boulder Dasha, Panga, a nawet Freda. Dajcie cynk w komentarzach, czy taki przeglądowy odcinek wam się spodobał?


CIEKAWOSTKI

Atari 800 XL gotowe do startu w wyścigu najlepszych małobitowych racerów! Trzeba przyznać, że grabber płatał nam figle przy tylu różnistych trybach graficznych….

Jak wybieraliśmy najlepsze racery do tego odcinka? Na początku przejrzeliśmy (każdy z osobna) wszystkie znane nam gry wyścigowe na Małe Atari. Dodatkowo wsparliśmy się Atarimanią i pograliśmy trochę w nieznane nam bliżej tytuły. Wytypowaliśmy około 20 najciekawszych naszym zdaniem produkcji i z nimi spędziliśmy kilka upojnych wieczorów i nocy. Z tych gier każdy z nas wybrał swoją najlepszą dziesiątkę czyli Top Ten. Za pierwsze miejsce na każdej z list – przyznawaliśmy 10 punktów, za srebrny medal – 9 punktów, zaś za trzecie miejsce – 8 punktów i tak dalej do ostatniego dziesiątego, za które nagrodą był 1 punkcik. Zsumowaliśmy punkty zdobyte przez wszystkie gry zarówno na liście Larka, jak i Borsuka – i z tego wyłonił się ranking, który możecie podziwiać poniżej. Zdarzało się, że jeden z nas był wielkim wielbicielem danej gry, drugi wręcz przeciwnie, ale nie doszło między nami do żadnej bijatyki… Matematyka rozwiązała wszystko polubownie! Okazało się jednak, że aż 13 gier zdobyło punkty i postanowiliśmy pokazać wam całą trzynastkę szczęśliwców. Dodatkowo w rankingu pojawiło się trochę gorszych produkcji oraz ciekawostek, które jednak warte są pokazania. Na przykład za świetny silnik graficzny, albo za pięknie przedstawioną kabinę pojazdu, lub nawet za jeden z najlepszych wybuchów w historii elektronicznej rozrywki. Nie zalewam, trzeba zobaczyć to jebudu! Oczywiście bierzemy pod uwagę, że nasza lista najlepszych samochodówek (i motocyklówek) nie musi pokrywać się z waszymi faworytami. Proszę jednak nas nie linczować i zauważyć, że w przypadku oceniania gier 8-bitowych, istotny wpływ mają nasze wspomnienia z dzieciństwa. Przykro mi – po prostu nostalgii się tutaj wyłączyć nie da! Staraliśmy się jednak podejść do tematu uczciwe, czyli najważniejszym czynnikiem branym przy ocenie była radość z grania w dany tytuł. Playability, zabawa, rozrywka, grywalność, miodność! Zwał jak zwał, ale wiecie przecież dobrze o co kaman!

Świetnego Kikstarta nie braliśmy pod uwagę. To bardziej umiejętne omijanie przeszkód i skakanie.

Wszyscy gotowi? To wskakujemy do naszych rozgrzanych do czerwoności krążowników szos oraz na dwukołowe demony prędkości! Zaczynamy od gier, które nie załapały się do naszej topki, ale były na tyle ciekawe, że zagościły w naszym filmie. Wyróżniały się jakimś ciekawym pomysłem, grafiką, lub jajcarskim podejściem do tematu, chociaż same w sobie nie należą do zbytnio grywalnych tytułów. Aha, jeszcze jedno. W swoim przeglądzie pominęliśmy tytuły z widokiem z boku, w których oprócz szybkiej jazdy wymagana była umiejętność skakania lub omijania przeszkód. Dlatego świetnych dwuosobowych motocykli zwanych Kikstart (1986 – Mastertronic) tutaj nie znajdziecie. Od siebie polecam tę grę, szczególnie dla dwóch graczy. Pominęliśmy też całkowicie wyścigi rowerów – stąd nie ujrzycie w naszym filmie tak dobrych gier jak: BMX Simulator (1986 – Code Masters) oraz Mountain Bike Racer (1989 – Zeppelin Games). Wszystko jasne? To gaz do dechy i pędzimy tą autostradą do mety, gdzie zobaczymy, który z debeściaków jest najlepszy… Aha, we wpisie będą też zawarte informacje o konwersjach omawianych gier na Commodore 64, aby miłośnicy tego sprzętu znaleźli tu także cosik dla siebie. Ciekawostki na start!


TLC

TOMASZ LEWANDOWSKI (2010)

Prawie jak Skidmarks! Potencjał jest.

Zaczynamy od przepięknie się prezentujących trójwymiarowych wyścigów na torach, wzorowanych na sławnym amigowym Skidmarks i Super Skidmarks. Pamiętacie jeszcze te kapitalne pojedynki małych samochodzików na pięknie wymodelowanych trasach, które najbardziej rajcowały w przypadku pojedynkowania się dwóch graczy? Przynajmniej ja odnoszę takie wrażenie, że autor TLC chciał dostarczyć na popularnego Malucha namiastkę amigowego przeboju. Patrząc z tej perspektywy – jak najbardziej mu się to udało, namiastka wyszła z tego pełna gębą… Kapitalna trójwymiarowa grafika, świetna animacja samochodu, szybka rozgrywka. Dlaczego w takim razie tytuł ten nie zajmuje wyższego miejsca w naszym rankingu? Po pierwsze ścigamy się tutaj tylko z czasem, przeciwników niestety nie uświadczymy żadnych. Po drugie – kamera pokazuje akcję ze zbyt dużego zbliżenia, nie zastosowano tutaj mikro skali jak w przypadku Skidmarks i szczerze powiedziawszy to nawet nie wiemy gdzie jedziemy, jaki będzie następny zakręt… Pole widzenia przed naszym samochodem jest po prostu niewielkie. Myślę, że wynika to z ograniczeń sprzętowych jakie stawiał przed twórcą 8-bitowy sprzęt. Dodatkowo sam model jazdy jest dosyć dziwny, nasza bryka praktycznie natychmiastowo rozpędza się oraz hamuje i bardzo dynamicznie odbija się od ścian. Przez ten fakt rozgrywka przypomina bardziej flipper niźli wyścigi samochodowe. Podsumowując: pomimo obecności kilku torów oraz różnych samochodów – TLC to dla mnie tylko i wyłącznie pokaz możliwości fajnego silnika graficznego, całkiem efektowny, ale w tej formie niegrywalny. Brawa dla autora za chęci i oprawę, jednakże wątpię aby Ataryna (czy jakikolwiek inny 8-bitowiec) udźwignęła ten engine, gdyby zastosowano tutaj oddalony widok kamery i dodano oponentów. Chociaż kto wie? Po włączeniu TLC można się ucieszyć, że Atari tyle potrafi, docenić programistyczne umiejętności autora, jednak grać za bardzo tutaj nie ma w co… Świetny engine, słaba gra.

Retrometr


SPEED RUN

RED RAT SOFTWARE (1988)

Ja ciebie! Test Drive wysiada, taka grafa!

Kolejna gra, którą prezentujemy – na statycznych screenach robi piorunujące wrażenie! Świetnie przedstawiona kabina naszego rajdowego wozu plus ładnie zaprezentowany kierowca, który potrafi nawet zmieniać biegi i kręcić kierownicą! Nie w kij dmuchał i jeżeli ktoś ocenia gry po okładce, a raczej po prezentowanych zrzutach ekranu, to gdy ujrzał reklamy tego tytułu w ówczesnej atarowskiej prasie – mógł pomyśleć, że ma do czynienia z najlepszym symulatorem rajdowym! Tak też myślałem i ja swego czasu, jednak po włączeniu produkcji Red Rat Software – czar pryska. Maciupki ekran rozgrywki z bardzo wąską drogą, przesuwającą się dosyć skokowo i bez uczucia pędu, na której nie spotkamy niczego i nikogo. W sumie to nie byłoby takie złe, jeżeli sterowanie byłoby fajne, a jazda po wąskich zakrętach emocjonująca. Niestety patrząc przez przednią szybę samochodu, nie bardzo da się w ten tytuł grać. Skręcamy za późno lub zbyt wcześnie i nie wiemy dlaczego ciągle lądujemy na poboczu… Dopiero nasz kolega – atarowiec Irata – pokazał nam jak należy grać w Speed Runa. Otóż, uwaga, uwaga – nad szybą mamy trzy zielone kwadraciki, które okazują się być naszą jezdnią z wyznaczonym środkiem. I nasz punkcik czerwonego koloru, który musimy utrzymać pomiędzy tymi zielonymi. Wiec patrzymy tylko na te punkciki i kierujemy dżojem niezależnie od wydarzeń przed naszą szybą. Utrzymujemy nasz kwadrat pośrodku wyznaczników trasy i voila – o to cała mechanika tej gry. Poważnie?! Piękna graficznie gra, okazała się na tyle niegrywalna, że autorzy musieli zastosować tu mechanikę rodem z Brick Game? Kurrrczaczek, szanujmy się trochę i nasz cenny czas. Do kosza z tym szajsem!

Retrometr


SPEED ACE

ZEPPELIN GAMES (1987)

Na screenach wygląda niczym Pitstop II na motorach.

Dobra wskakujemy teraz na motocykl i wcielamy się w Asa Prędkości! Nie byle jakiego asa, gdyż zrealizowanego przez jednego z lepszych wydawców i developerów czyli Zeppelin Games (Draconus, Zybex). Ja ciebie nie pierniczę, ale będzie jazda! Bez trzymanki i nawet w ładnych okolicznościach przyrody (czytaj z ładną oprawą  graficzną), urozmaicona dodatkowo możliwością pojedynkowania się dwóch graczy. Fajnie, naprawdę fajnie, że jest trochę torów do wyboru, dodatkowo kilka trybów zabawy, można jeździć całe mistrzostwa, albo trenować pojedynczy wyścig. Tylko co z tego wszystkiego skoro prędkość naszej jazdy nie jest zadowalająca, rzekłbym ślamazarna. Uczucie pędu tutaj nie istnieje, zaś wszyscy nasi rywale to kopie naszego bohatera. Kolejna z gier, które ładnie wyglądają na screenach, zaś niestety w trakcie jazdy nie wyzwalają adrenaliny i prędzej was uśpią niż rozwieją wam włosy. Jednakże miłośnicy dwóch kółek, którzy są bardzo spragnieni wrażeń, mogą spróbować wcielić się w Asa Prędkości.

Retrometr

Jakoś tak wyszło, że nasza lista debeściaków zawiera aż trzynaście produkcji zamiast dziesięciu. Po prostu nie mieliśmy sumienia pominąć niektórych z tych gier, lub znalazły się one tutaj tylko dlatego, że jeden z nas bardzo lubi dany tytuł, zaś drugi niekoniecznie. No, ale nie przedłużajmy, gdyż trzeba przedstawić wam jeszcze kilkanaście przebojowych (albo i nie) wyścigów. Przed wami szczęśliwa trzynastka…


13. MIESCE

ION ROADWAY

APX (1983)

Ten izometryczny racer wygląda bardziej na Mad Maxa niźli na Formułę 1.

Izometryczne wyścigi to prawdziwa rzadkość i powiem szczerze, że nie przypominam sobie tego rodzaju produkcji, ze scrollowanym przesuwem ekranu. Pseudo trójwymiarowe, lecz osadzone na jednym ekranie często gościły na mikrokomputerach lub w salonach gier. Jednak scrollowane i do tego prezentujące zmagania Formuły 1 w wydaniu post apokaliptycznym? Bardzo, bardzo ciekawe! Są one niestety bardzo proste pod względem rozgrywki i polegają tylko na zasuwaniu prostą drogą i omijaniu przeciwników, bez żadnych dodatkowych urozmaiceń czy trybów zabawy. Jest to całkiem grywalne, jednakże tylko przez krótką chwilę, ale trzeba docenić, że Ion Roadway posiada feeling i grywalność rodem z prostych automatów arcade. Zanim jednak znudzeni wyłączycie tę grę, pewnikiem zdążycie się gdzieś po drodze rozbić, a wtedy… Jebudu! Oniemiejecie z wrażenia! Ja pierdziuuuu! Co tu się wyprawia! Masakra! Atomowy grzyb rozświetla nieboskłon, zaś nasz kierowca katapultuje się w kosmos (tak to długo trwa!) i wraca na spadochronie. Gruuuuby szajs! Naprawdę warto to zobaczyć. Zdecydowanie najlepszy wybuch w historii elektronicznych wyścigów, który spowodował uśmiech na naszych twarzach.

Retrometr


12. MIEJSCE

E-TYPE

FANDAL i IRGENDWER (2015)

TAKŻE NA: BBC MICRO

Klon Outruna na Atari? Fajnie, tylko te kolory…

Konwersja gry wyścigowej w klimatach Outruna, która oryginalnie pojawiła się w 1990 roku na BBC Micro. Za portem na Małe Atari stoi bardzo zasłużony dla atarowskiej sceny Fandal oraz niejaki Irgendwer, dla których widocznie oryginał był ważnym tytułem i stwierdzili, że warto go przenieść na Atarynę. Dla mnie E-Type to tytuł zupełnie nieznany i dopiero Larek zaprezentował mi tę nowość,  kiedy ogrywaliśmy gry wykorzystujące dodatkową pamięć Małego Atari. Plusem tej produkcji jest już niewątpliwie fakt, że należy do rzadko reprezentowanego gatunku gier outrunowych, czyli racerów z widokiem zza tylnej maski naszej korwety, o zręcznościowym modelu jazdy, w których w trakcie jazdy możemy podziwiać zarówno piękne widoki za oknem, jak i krągłości naszej pasażerki. Dodatkowo jest to jedna z nielicznych produkcji na Atarynę, w której jedziemy pofałdowaną drogą, z jej wzniesieniami i zjazdami. Grafika jaką w niej zastosowano mogłaby robić naprawdę pozytywne wrażenie, gdyby nie udziwniona kolorystyka. Larek w filmie słusznie zauważył, że to dosyć skomplikowana pod względem wizualnym produkcja, jednakże dobór barw i wypełnień krajobrazu powoduje, że dla mnie E-Type nie wygląda atrakcyjnie. Poczucie prędkości także nie zostało odwzorowane należycie i naszemu pojazdowi bliżej do Syrenki, niźli Porsche pod tym względem. Fajnie, że mamy tutaj skrzynię biegów, różne trasy ze zmiennym krajobrazem i myślę, że jeżeli ktoś zaciśnie zęby na nieatrakcyjną oprawę – może przy tej grze spędzić miło trochę czasu. Średniak.

Retrometr


11. MIEJSCE

SPEED KING

MASTERTRONIC / SCULPTURED SOFTWARE (1986)

TAKŻE NA: COMMODORE 64, AMSTRAD i inne

Niech was nie przestraszą piksele! Tym motorem można pośmigać!

Tuż poza pierwszą dziesiątką uplasowały się jedne z najlepszych wyścigów motorowych na Commodore 64. Ups, co ja gadam! Konwersja jednych z najlepszych wyścigów motocyklowych z Komody, czyli Speed King w wersji na Małe Atari. Zaznaczę na początku, że jeżeli byłaby to wierna adaptacja tej przebojowej gry – zapewne uplasowałaby się ona trochę wyżej w naszym rankingu, niestety port na Atarynę jest po prostu minimalnie brzydszy od pierwowzoru. Występują w nim zdecydowanie mniej soczyste barwy, oraz wszelkie obiekty (w tym nasz motocyklista) są bardziej rozpikselizowane. Jednakże nie ma się co załamywać z tego powodu, gdyż to w dalszym ciągu dosyć rajcowne wyścigi jednośladów. Dzięki prostocie oprawy graficznej zachowano porządne uczucie pędu i jadąc na najwyższym biegu możemy poczuć adrenalinę. Dodatkowo mamy tutaj aż sześc biegów oraz dosyć symulacyjny model jazdy. Wejdziemy w zakręt na zbyt dużej prędkości to nasz ścigacz zostanie wyrzucony na pobocze siłą odśrodkową, musimy cały czas dopasowywać szybkość do wijącej się przed nami trasy. Ciągła redukcja biegów, hamowanie, szybsze przyspieszanie na niższych obrotach silnika – naprawdę fajnie, że to wszystko jest obecne w tej małobitowej gierce. Mamy tutaj także kilka torów do wyboru (plus parę poziomów trudności), na których możemy pobijać własne rekordy, ścigać się z przeciwnikami, lub samemu zasuwać po trasie w opcji praktyki. Niech was nie odrzuca oprawa Speed Kinga – to dobry tytuł!

Retrometr


10. MIEJSCE

SPY HUNTER

U.S.GOLD / SUNDEIN SYSTEMS (1985)

TAKŻE NA: COMMODORE 64 / AUTOMATY ARCADE / NES / AMSTRAD i inne

Łowca szpiegów rusza upolować Jamesa Bonda! Będzie się działo!

Drodzy kierowcy, czas się trochę bardziej rozerwać, a raczej rozerwać naszych wrogów i postrzelać im po zderzakach i oponach! Że niby co? Jak to co, myśleliście, że w naszym przeglądzie wyścigówek wszelakich zabraknie samochodówki, w której oprócz pędzenia na złamanie karku możemy posłać naszych przeciwników na złomowisko za pomocą serii z minigunów? Oczywistą oczywistością jest, iż musieliśmy tutaj pokazać tę bardzo popularną swego czasu zręcznościówkę wydaną pierwotnie na automaty arcade w 1983 roku przez Midway. Dodatkowo skonwertowaną udanie na wiele różnych systemów, w tym także na Commodore 64 (bardzo zbliżona edycja) i NESa (bardzo fajna adaptacja). A jak przedstawia się wersja na Małe Atari? Całkiem zgrabnie i dynamicznie! Łowcą szpiegów mkniemy w wypasionej bryce godnej Jamesa Bonda poprzez zróżnicowane miejscówki, taranujemy przeciwników oraz złomujemy ich seriami z karabinów maszynowych. Uwaga jednak na zwykłych uczestników ruchu drogowego – tych należy oszczędzać! Fajnym patentem jest możliwość zdobycia dodatkowych broni (stawianie plam oleju, wysypywanie ostrych kolców itp.) poprzez wjechanie do ciężarówki wiozącej nasz arsenał. Powiem wam, że całe życie człowiek się uczy i właśnie przy okazji kręcenia tego odcinka Gramy na Gazie – profesor Larek uświadomił mi, że dodatkowych narzędzi zagłady możemy używać przyciskiem w drugim dżojstiku. Możemy także załadować sobie wersję Spy Huntera z 2019 roku, w której dodano obsługę kontrolerów z dwoma przyciskami. Wtedy ta gra nabiera rumieńców! Jakie są jeszcze zalety Łowcy Szpiegów? Przede wszystkim dynamiczny scrolling, prosta ale ładna oprawa graficzna, wpadający w ucho muzyczny motyw przewodni (Peter Gunn Theme) oraz możliwość transformacji naszej bryki w motorówkę! Że co? Jajco! Kto dojdzie dalej ten zobaczy, że tutaj można także zasuwać po rzece. Lubię tę grę.

Retrometr


9. MIEJSCE

GRAND PRIX SIMULATOR

CODE MASTERS (1987)

TAKŻE NA: COMMODORE 64 / AMSTRAD / ZX SPECTRUM i inne

Te malutkie bolidy potrafią być bardzo jurne w trójkącie!

Oj wielka szkoda, że Mistrzowie Kodu tak rzadko wydawali gry na Małą Atarynę! A najbardziej żal, że nigdy nie skonwertowali swojej flagowej wówczas serii komnatowych przygodówek, czyli sagi o jajcarzu Dizzym… No, ale wróćmy do racerów. Grand Prix Simulator to wyścigi Formuły 1 przedstawione z lotu ptaka, w których na ekranie naszego telewizora widzimy cały tor naszych zmagań. Wszystkich dostępnych tras jest tutaj bodajże dziesięć i możemy na nich pojedynkować się zarówno z drugim graczem oraz dodatkowo z bolidem sterowanym przez komputer. Zdecydowanie polecam tę grę w wydaniu dwuosobowym, gdyż tak naprawdę są to zmagania w trójkącie (nas dwóch plus komp). Taka forma rywalizacji powoduje wypieki na twarzy! Pomimo bardzo umownej grafiki (nasze formułki to malutkie, różnokolorowe prostokąty) w grze zastosowano naprawdę udany model jazdy. Bezwładność bolidów przy większych prędkościach, driftowanie na zakrętach kiedy puścimy przycisk gazu, zatrzymywanie się przy uderzeniu w bandę, czy poślizgi na plamach oleju. Easy to learn, hard to master! Przyjemne wrażenie robi także nowa strona tytułowa do gry, dodana przez polskich programistów, a wzorowana na wersji z Commodore 64 oraz kapitalna muzyka legendarnego Davida Whittakera (Shadow of the Beast 1, Amaurote). Dla samotnika Grand Prix Simulator pozostanie jedynie przeciętniakiem, ale jeżeli macie z kim się pojedynkować to atakujcie. Ja z kuzynem Gałasem rywalizowaliśmy w nim niczym Ayrton Senna z Alainem Prostem. Dobra gra! Na Komodę wyszedł także równie udany sequel tych wyścigów.

Retrometr


8. MIEJSCE

PITSTOP II

EPYX / SYNERGISTIC SOFTWARE (1984)

TAKŻE NA: COMMODORE 64, APPLE II, PC i inne

Kolor opon oznacza ich zużycie. Z drogi dziadu! Split screen dla dwóch graczy jest w pytkę!

Pitstop II tak nisko? Niemożliwe, przecież to taki hicior! Świetna oprawa graficzna, możliwość pojedynkowania się dwóch graczy na podzielonym ekranie, kapitalne odwzorowanie prędkości bolidów Formuły 1, możliwość rozegrania całego Grand Prix i pięknie przedstawiony pitstop, w którym tankujemy i wymieniamy opony naszego pojazdu. No, przynajmniej tak zapamiętałem ten przebój z młodości! Jednakże kiedy uruchomiłem go po latach i zacząłem grać, moje nostalgiczne wspomnienia zostały szybko i brutalnie zweryfikowane… Co wytrzymało próbę czasu? Oprawa video jak na sprzęt 8-bitowy ciągle robi dobre wrażenie, wielkim atutem gry jest także split screen, tryb mistrzostw oraz ładnie przedstawiony tytułowy garaż. Niby wszystko fajnie, niestety radość z samej jazdy, z samych wyścigów jest bardzo przeciętna… Jeżeli to naprawdę są bolidy Formuły 1, to gdzieś do cholery uciekło uczucie pędu, niesamowita prędkość tych maszyn. Dodatkowo wyprzedzanie przeciwników na torze potrafi być bardzo upierdliwe i monotonne, gdyż jednocześnie pojedynkujemy się tylko z jednym samochodem sterowanym przez komputer. Hmm, jeżeli gramy we dwóch to jeszcze ma to sens, gdyż naszym rywalem jest przecież człowiek reagujący na nasze skręty, ale jeśli gramy samemu – to naprawdę potrafi wkraść się tu nuda. Podjedź za plecy, wyhamuj, wyprzedź, powtórz z następnym gagatkiem. A gdzie jakieś dynamiczne manewry na złamanie karku pomiędzy peletonem rywali, hmm? Nie zrozumcie mnie źle, Pitstop II to ciągle dobra gra, która robi robotę trybem rozgrywania całego sezonu oraz split screenem, jednak adrenaliny z samej jazdy znajdziecie tutaj mało… Aha, żeby nie było, wersja na Komodę jest zdecydowanie bardziej dynamiczna i trochę ładniejsza, jednakże ja oceniam tu edycję na Małe Atari.

Retrometr


7. MIEJSCE

DEATH RACE

ATLANTIS SOFTWARE (1987)

TAKŻE NA: COMMODORE 64

Zmienne krajobrazy to atut Wyścigu Śmierci.

Kolejna gra w tym zestawieniu znalazła się dzięki wysokiej ocenie Larka i pomimo swojej prostoty może się podobać! Wyścig Śmierci to bardzo kolorowy i dynamiczny klon znanej i lubianej przez niektórych wyścigówki od Segi wydanej na automaty arcade zatytułowanej Turbo. Należy dodać, że jest to trochę uproszczona wersja tamtej gry (bez zakrętów oraz przeciwników wyjeżdżających od tyłu), ale arcadowy feeling całości został w niej zachowany. Dodatkowo przykuwa uwagę bardzo dynamiczną rozgrywką oraz kolorowiutką grafiką. Zasuwamy na złamanie karku naszą formułką prosto przed siebie i wymijamy bolidy nadjeżdżające z przeciwka. Tylko tyle i aż tyle. Przyjemne wrażenie robi przede wszystkim zmienny horyzont (góry, miasto, wybrzeże, zima) oraz bardzo duże uczucie prędkości. Kiedy pierwszy raz uruchomiłem Death Race – bardzo mi się ten tytuł spodobał, zaś gdy śmigałem na pełnym gazie stanowił on dla mnie duże wyzwanie. Podjarałem się niczym Niki Lauda w swoim bolidzie. Ups, durny żart tynfa wart… Jednak kiedy odkryłem, że jadąc z gazem wciśniętym do 3/4 prędkościomierza – mogę bezproblemowo wymijać wszystkich oponentów i zapętlać grę kilkakrotnie – trochę ostudziło to moje emocje. Fajna mała gra z miodnością i klimatem prosto z salonów gier, kto lubi zręcznościówki może atakować śmiało. Wersja na C64 bardzo zbliżona, z trochę większymi samochodami.

Retrometr


6. MIEJSCE

ELECTRA GLIDE

MASTERTRONIC / ENGLISH SOFTWARE (1985)

TAKŻE NA: COMMODORE 64, AMSTRAD, ZX SPECTRUM

Future Racer na Atari z kapitalną grafiką? Niemożliwe!

A teraz mój faworyt! Myślicie, że w czasach 8-bitowych nie było future racerów? Obejrzyjcie sobie naszą rozgrywkę z Elektra Glide to uświadomicie sobie, że były. Co z tego, że w cholerę surrealistyczne, ale za to jakie dynamiczne i ładne! To zdecydowanie najszybsza gra w naszym zestawieniu, z najlepiej oddaną prędkością jazdy, uczuciem pędu i chyba najlepszym, prawie trójwymiarowym silnikiem wykorzystanym w 8-bitowych wyścigach. I bardzo fajnie, że jej akcja rozgrywa się w przyszłości! Szkoda tylko, iż jest cholernie trudna i niestety nie ścigamy się w niej z przeciwnikami tylko z licznikiem czasu, w dosyć niecodziennej scenerii, głównie wymijając przedziwne przeszkody. Skaczące kule, lewitujące sześciany, czerwone monolity zrzucane przez pędzący samolot… What the fuck? Z jednej strony buduje to klimat tajemniczej wyprawy science fiction, z drugiej trochę szkoda zmarnowanego potencjału, gdyż wyobraźcie sobie wyścigi Formuły 1 na tym silniku? Ależ to byłby miód! Oczywiście jeżeli Ataryna by to wszystko uciągnęła… Całość grafiki jest naprawdę bardzo kolorowa i jak na standardy 8-bitowe robi piorunujące wrażenie, jednak sterowność naszego fantastycznego poduszkowca nie jest jego najmocniejszą stroną i przez to jest bardzo trudno zmieścić się w narzuconym limicie czasu. Wspaniale brzmi także muzyka towarzysząca naszej karkołomnej jeździe, wpada w ucho i jednocześnie zachęca do jazdy bez trzymanki. Elektra Glide ponoć wyciska wszystkie soki z Atari XL/XE i powiem szczerze, że gdyby trochę lepiej ukierunkować mechanikę i rozgrywkę tej produkcji – byłaby to jedna z najlepszych gier na Małe Atari. Zaprawdę to piękne, ultra szybkie i mega trudne doznanie. Wersja na Komodę jest trochę odmienna kolorystycznie i wydaje mi się zdecydowanie mniej efektowna.

Retrometr


5. MIEJSCE

STUNT CAR RACER

FANDAL i IRGENDWER (2018) 

TAKŻE NA: COMMODORE 64, AMIGA, ATARI ST, ZX SPECTRUM, AMSTRAD

SCR to moje dzieciństwo. Ode mnie medal, Larek mniej lubi…

Jedna z moich ulubionych gier wszech czasów dopiero na piątej pozycji? Hmm, no ja dałem ją wyżej w rankingu, jednakże mojemu przyjacielowi podoba się ona trochę mniej. W zupełności go rozumiem – Stunt Car Racer to gra wymagająca poświęcenia masy czasu i z własnego doświadczenia wiem, że nie każdemu może się podobać. Ta atarowska nowość (a na innych sprzętach kultowa staroć) to w pełni trójwymiarowe wyścigi podobnych do monster trucków, wielgachnych samochodów kaskaderskich, którymi ścigamy się na podniebnych rampach. Te wręcz cyrkowe tory jazdy wypełnione są zdradzieckimi zakrętami, ogromnymi dziurami, czy niebiańskimi skoczniami i jazda po nich dostarcza masę frajdy oraz emocji. Widok na akcję mamy przedstawiony ze świetnie zobrazowanej kabiny naszego potwora, zaś wszystko co widzimy przed sobą pokazano w wektorowym środowisku. Przez to niestety szybkość rozgrywki nie jest bardzo płynna, jednak należy pochwalić atarowską wersję, że jest zdecydowanie szybsza od portu na Komodę. Dodatkowo świeżutka edycja na Atarynę jest zdecydowanie bardziej kolorowa i pod względem oprawy blisko jej do 16-bitowych wersji tej gry! Brawa dla autorów, to najlepszy 8-bitowy Stunt Car Racer na świecie!

Na premierę grę wydało MicroStyle w 1989. Czad!

Celem gry jest udział w mistrzostwach kierowców – kaskaderów i awans z najniższej ligi takowych świrów – do arcytrudnej ekstraklasy. Każda liga oznacza inne rampy do kaskaderki, od prostych do pokonania owali, po hardkorowo trudne budowle godne raczej gier platformowych niźli wyścigów. By odnieść sukces w najwyższych rozgrywkach potrzebna jest całkowita znajomość trasy. W lidze pojedynkujemy się z naszymi rywalami systemem jeden na jednego, zwycięzca zdobywa punkty, zaś o awansie decyduje pozycja, którą zajmiemy w tabeli na koniec sezonu. Z tego co pamiętam to całe mistrzostwa możemy rozegrać we dwójkę jeżdżąc na zmianę. Jeżeli wciągniecie się w ten tytuł jest to pozycja wyborna, jednak rozumiem graczy, dla których rozgrywka w SCR jest zbytnio monotonna. Brawa dla autorów za świetny system uszkodzeń, kapitalne odzwierciedlenie układu zawieszenia i resorów, oraz płomienie wydobywające się z silnika przy używaniu turbo doładowania. Świetna gra dla miłośników symulacji i kaskaderki w jednym, ode mnie medal, jednakże uśredniłem retrometr biorąc pod uwagę ocenę mojego przyjaciela. Pamiętam jak moje całe dzieciństwo (wraz z kuzynem Gałasem, wielkim miłośnikiem gier wyścigowych) spędziliśmy przy SCR na Commodore 64 (wolniejszy i brzydszy), a później na Amidze (szybszy i ładniejszy). Ograliśmy tę grę do cna, zajęło nam to kilkaset godzin życia, dlatego po latach nie mam już na ten przebój takiej chcicy jak kiedyś…

Retrometr


4. MIEJSCE

PITSTOP

EPYX (1983) 

TAKŻE NA: COMMODORE 64

Pierwszy Pitstop tak wysoko. Zaskoczyło to i nas…

Co tutaj robi ten prehistoryczny tytuł przed swoim sequelem? Ano tak wyszło w naszym głosowaniu… O dziwo, jak się okazuje po latach pierwsza cześć Pitstopu pomimo prostej grafiki pozostaje całkiem grywalnym kawałkiem kodu. W tych klasycznych wyścigach Formuły 1 rozgrywkę widzimy znad naszego bolidu, czyli nie ujrzymy tutaj żadnego horyzontu jak w kontynuacji. Naprawdę sam w to nie wierzyłem, ale po latach okazuje się, że Pitstop jest w kilku aspektach zdecydowanie lepszy od sławniejszej drugiej części. Po pierwsze dynamika jazdy jest tutaj wiernie odwzorowana i naprawdę czuć różnicę jeżeli jedziemy 30 mil na godzinę, a na przykład 130! To cieszy. Po drugie walka z komputerowymi oponentami dostarcza frajdy i zdarzają się sytuacje, gdy na zakręcie musimy wyminąć trzy bolidy jednocześnie. Czyli jest adrenalinka! Świetnie, że gra zawiera kilka różnych torów i dodatkowo można rozegrać w niej całe mistrzostwa. Oczywiście jest tutaj opcja dla dwóch graczy, jednakże zamiast podzielonego ekranu – ścigamy się na przemian. Dobre i to. Wirtualny garaż naszej formułki jest jeszcze ładniejszy niż w sequelu, gdyż nie ogranicza go podział ekranu na dwóch graczy. Patrząc z perspektywy ogólnego rozbudowania oraz możliwości pojedynkowania się z innym człowiekiem – druga część jest trochę lepsza od pierwowzoru. Jednakże biorąc pod uwagę radochę z jazdy oraz fakt, że ten klasyk posiada także dużo trybów zabawy – nie sposób go dzisiaj nie docenić. Podsumowując: Pitstop to największa niespodzianka w naszym rankingu. Jeżeli jesteście zaś posiadaczami Komody, to wyżej należy ocenić sequel.

Retrometr


3. MIEJSCE

RALLY SPEEDWAY

ADVENTURE INTERNATIONAL (1983) 

TAKŻE NA: COMMODORE 64

Niesamowita frajda dla dwóch graczy! Dodatkowo protoplasta gatunku racerów z multi scrollem.

Pamiętacie legendarne Micro Machines na NESa albo Amigę? A może inne kultowe wyścigi przedstawione z lotu ptaka, wyposażone w płynny przesuw ekranu w każdym kierunku? Na przykład fajowe przyjaciółkowe All Terrain Racing? Jeżeli tak to przedstawiamy wam jednego z prekursorów tego gatunku. Rally Speedway, bo o nim mowa to genialnie grywalna gra w przypadku pojedynków dla dwóch kierowców. Nieskomplikowana (jednakże nie prostacka) oprawa graficzna, super płynny scrolling, świetny model jazdy oraz przede wszystkim – nowatorska wtedy mechanika pojedynków pomiędzy graczami. To właśnie Rally Speedway wprowadziło znany z Mikro Maszyn system punktowania graczy w przypadku ucieczki jednego rywala z pola walki lub jego kraksy. I po dziś dzień jest to cholernie miodny tryb gry! Model jazdy jak na rok produkcji tego tytułu jest po prostu wybitny. Czuć masę samochodów, przy zderzeniach można mocno popchnąć przeciwnika i rozbić na drzewach, dodatkowo bryki wpadają w niekontrolowane lub kontrolowane poślizgi i umożliwiają przez to efektowne driftowanie. Ekran bardzo szybko przesuwa się w każdym kierunku bez żadnych przycięć, zaś w opcjach gry możemy ustawić prędkość naszych samochodów oraz rodzaj nawierzchni (mokra, oblodzona, standardowa).

Uff, kierowca przeżył… Jak jeździsz graczu!

Dodatkowo wprowadzono edytor tras, co będzie nie lada gratką dla domorosłych projektantów i w przeszłości zapewniało temu przebojowi długowieczność. Wszystkie obiekty w grze przedstawiono w sposób bardzo czytelny, od razu rozpoznamy wszelakie drzewa, domostwa, baseny, oraz oczywiście naszą drogę i pomimo prostoty grafika nie powoduje odruchu wymiotnego, wręcz przeciwnie jest całkiem porządna. Efekciarsko zaprezentowano rozbicie naszego krążownika szos. Głośne jebudu, wielkie płomienie i turlający się kierowca próbujący je ugasić, a później opieprzający gracza niezdarę… 8-bitowa kaskaderka w najlepszym wydaniu! Tryb dla jednego gracza to tylko dodatek i nie mając żywego rywala – szybko się tą grą znudzicie. Jednak w przypadku rywalizacji z żywym kumplem, przyjaciółką, czy nawet wrogiem – Rally Speedway to tytuł ponadczasowy! Wersja na Commodore 64 jest bardzo podobna.

Retrometr


2. MIEJSCE

POLE POSITION

ATARI / U.S. GOLD / DATASOFT (1983) 

TAKŻE NA : AUTOMATY ARCADE / COMMODORE 64 i WIELE INNYCH SYSTEMÓW

Prawdziwe wyścigi F1 czas zacząć. Noga nie schodzi z gazu!

Srebrnym medalistą naszego rankingu jest jeden z najlepszych zręcznościowych wyścigów Formuły 1, czyli konwersja wybitnego automatu arcade stworzonego przez Namco – kultowe Pole Position. Czy ktoś z tutejszych czytelników nie zna tego ponadczasowego przeboju, który gościł na niezliczonej ilości retro systemów? Chyba jedynie młodsi stażem czytelnicy… Trzeba uczciwie przyznać, że ta gra ma szczęście do wyjątkowo udanych adaptacji. Wersja na Atarynkę pomimo mniej kolorowej grafiki i uproszczeń w sferze audio/video jest po prostu zajebista! Tak, nie boję się powiedzieć tego słowa, to jedna z najfajniejszych konwersji z salonów gier, jaka kiedykolwiek wylądowała na Małym Atari. Przede wszystkim dostarcza ona niesamowitej adrenaliny, dzięki kapitalnie odwzorowanej dynamice jazdy i wielce rajcownie przedstawia wielkie prędkości bolidów. Normalnie gdyby nie kask, to wiatr rozwiewałby nam włosy! Dosłownie tak jak w tej zacnej reklamie z przeszłości!

Reklama Pole Position z lat 80-tych. Naprawdę MUSICIE to zobaczyć! Kult!

Dodatkowo emocjonująca i wyborna jest rywalizacja z przeciwnikami na torze, gdzie niejednokrotnie na ostrych zakrętach musimy przeciskać się pomiędzy kilkoma samochodami jednocześnie, nie zdejmując nogi z gazu. Świetnie, że w trakcie skręcania naszego bolidu widzimy go z bocznej perspektywy – co jak zauważycie na naszym filmiku – nie jest standardem w grach 8-bitowych. Pomimo znacznej pikselozy wszelkich bolidów, oprawa graficzna została tak sprytnie dobrana, że na początku nie zauważamy, iż nasz furgon zbudowany jest z tak dużych kafli. Kolorystyka cieszy oczy, zaś wszelkie muzyczki i dżingle udanie naśladują wersję automatową. No i jak na wielkość gry – mistrzowski model jazdy z poślizgami, ostrym hamowaniem, wytracaniem prędkości na trawie, odgłosem mijanych aut… Po prostu salon gier w domu! Oczywiście gra ma swoje ograniczenia, głównie w trybach dostępnej zabawy, ale taki był przecież automatowy pierwowzór. Nie możemy tu uczestniczyć w całym sezonie mistrzostw świata Formuły 1, lecz tylko w pojedynczych wyścigach wraz z kwalifikacjami do nich. Do wyboru mamy tylko kilka torów oraz ilość okrążeń do przejechania. Na szczęście gra posiada tak duże replayability, że będziemy do niej często wracać próbując pobijać swoje najlepsze rekordy. Świetny stuff na Atari, oraz praktycznie we wszystkich swoich wcieleniach.

Teraz widzę te piksele, ale za młodu uważałem, że grafika jest tutaj fotorealistyczna!

Retrometr


1. MIEJSCE

THE GREAT AMERICAN CROSS-COUNTRY ROAD RACE

ACTIVISION (1985) 

TAKŻE NA : COMMODORE 64, APPLE II

Nastrojowe intro to rzadkość na 8-bit. W sumie interko, ale i tak fajne.

– Godzilla Sikor przy telefonie, słucham? – Sikorku, jakie są najlepsze wyścigi na Małe Atari? – No jak to jakie? Road Race! – Dokładnie, mordo ty moja! Opiszesz? – To nawijam! – A co to za syreny policyjne w tle słyszę? Znowu paradujesz w gumowym stroju godzilli? – Jak nie jak tak! I na dodatek pędzę w swoim Datsune przez Stany! – Eeee, przez co? – United States of Amerika! Jazda, jazdeczka, jazdunia!

SIKOR: Wielki sukces Enduro na Atari 2600 spowodował, że Activision zapragnęło przenieść kod gry na Atari 800XL. Pracy tej podjął się Alex DeMeo, zdolny programista pracujący ówcześnie w firmie. Otrzymał kod źródłowy wersji z 2600 i rozpoczął pisanie portu. Gra początkowo miała nazywać się Gumball i miała być dosyć wierną konwersją Enduro. Po przeniesieniu na Atari 800 okazało, że zostało jeszcze dużo miejsca (pamięci) do wykorzystania. Możliwości ówczesnych mikrokomputerów wykraczały już mocno poza moc poczciwej konsolki Atari 2600, więc „nieco” zmodyfikowano koncepcję gry, wprowadzając nowe elementy. Alex sam dorobił grafikę i dodatkową logikę: gra uzyskała deskę rozdzielczą, potrzebę tankowania paliwa i – uwaga, bo wtedy nie było to takie oczywiste – możliwość złapania gracza przez policję! Z czasem zmienił się też pomysł na rozgrywkę, zamiast wyprzedzać samochody bez celu, należy przejechać Stany Zjednoczone, lub odbyć podróż z określonego miasta do innego docelowego w narzuconym limicie czasowym. Jak autor wspomina w wywiadzie: posiłkował się papierowym atlasem samochodowym USA i próbował odpowiednio przeskalować czasy przejazdów (czas w grze odzwierciedla około 1/128 czasu rzeczywistego). Potem doszły szczegóły, które są smaczkiem w Road Race, a do momentu jego powstania praktycznie nie występowały w grach wyścigowych, no przynajmniej nie wszystkie naraz w jednym tytule. Podróżując po Ameryce swoim furgonem traficie na wspomniane przeze mnie wcześniej: stacje benzynowe, będziecie ścigani przez policję, czy nawet doznacie awarii silnika! To było wówczas bardzo nowatorskie! Autor chciał także stworzyć ciekawą oprawę graficzną tytułu, więc wymyślił animowane intro z samochodzikiem. Wykorzystał do tego kod z gry Master of the Lamp w wersji na… Commodore 64. Takich niuansów jest więcej, można je znaleźć w sieci, polecam nieco poszukać.

W Road Race możemy jeździć po całych Stanach Zjednoczonych. Nie w kij dmuchał!

A jakie wyzwania stawia przed nami gra? Powiem szczerze, że przy Road Race wszystkie wcześniejsze wyścigi wydają takie skromne pod względem: obszaru do zwiedzania, rodzaju nawierzchni, czy krajobrazów widokowych. Zadaniem gracza jest ukończyć rajd obejmujący swoim zasięgiem całą Amerykę w jak najkrótszym czasie. Terytorium gry to 25 amerykańskich miast połączonych siecią dróg. Gra oferuje 4 wyścigi do wyboru: Los Angeles – Nowy Jork, Seattle – Miami, San Francisco – Waszyngton, oraz największy – U.S. Tour. W pierwszych trzech wyścigach celem jest tylko dotarcie z miasta startowego do miasta docelowego poprzez inne amerykańskie mieściny. Natomiast w U.S. Tour trzeba odwiedzić wszystkie 25 miast startując z Seattle. Największym atutem Road Race jest wolność wyboru poszczególnych etapów naszej podróży. Wolność ta polega na tym, że po dojechaniu do każdego miasta możemy wybrać sobie nasz następny cel. Tylko od nas zależy trasa naszego wyścigu, my decydujemy, którą drogą będziemy podążać. Tak, w tej grze było to kolejne novum – trasę wybieramy z mapy. Naszym zadaniem jest zapisanie się na liście najlepszych i najszybszych kierowców, przy czym nasze wyniki mogą być zapisane na dysku (ewentualnie kasecie) i nie giną wraz z wyłączeniem komputera.

Podróżując napotkamy ruch uliczny oraz zróżnicowane miejscówki i pory dnia.

Przejdźmy do widoku ekranu. Na początek mapa: widzimy czas wyścigu, średnią prędkość naszego przejazdu, z jakiego miasta wyjeżdżamy i do jakiego się udajemy, warunki na wybranej drodze (mgła, noc, zima, roboty drogowe itp.), aktualne miejsce w rajdzie (te dwa ostatnie w płynącym scrollu), możliwość wyboru trasy, aktualny czas w grze. Deska rozdzielcza naszej bryki przedstawia (licząc od lewej do prawej): poziom paliwa, obroty silnika (max 9800), maksymalny czas na przejechanie wybranego odcinka, ilość mil do celu, prędkość naszego samochodu (w milach) oraz sygnalizację radaru (informuje nas czy na drodze czyhają niebiescy, czyli smerfy zwane policją). Obsługa gry:

  • Klawisze:
    • Select – przejście do menu odczytu rekordów z taśmy/dysku i wyboru trasy wyścigu (wybór opcji klawiszami y, n).
    • Option – wybór godziny startu. Wpływa na porę dnia.
    • Start – rozpoczęcie rajdu.
    • Dowolny klawisz – pauza
  • Joystick na mapie:
    • Kierunki – wybór następnego miasta.
    • Fire – rozpoczęcie wyścigu.
  • Joystick podczas wyścigu:
    • Fire – gaz, lub popychanie samochodu gdy skończy się paliwo.
    • Góra – następny bieg.
    • Dół – hamulec.
    • Lewo, prawo – skręt.

Oblodzenie drogi oraz zaspy śniegu nie przeszkodziły nam w dotarciu do miasta. Witamy!

Na zakończenie kilka uwag i porad: biegi zmieniamy bez gazu, gdyż inaczej możemy uszkodzić silnik. Uważajmy na radar, gdy mamy alert to wtedy: albo jedziemy na maksa (zasuwamy 240 mil na godzinę, aż miniemy policję, innych pojazdów nie spotkamy w trakcie ucieczki), albo zwalniamy do przepisowych 60 mil tracąc cenne sekundy. Model jazdy zależy od warunków na drodze, inaczej się jedzie we mgle, inaczej po śniegu, a inaczej po standardowej nawierzchni. To duży plus tej cholernie innowacyjnej gry! Z czasem po kilku próbach warto ustawić sobie ręcznie początkowy czas gry, gdyż ilość pojazdów jest zależna od godziny i miejsca (szczytowe korki na drodze w czasie popołudnia). Najbardziej tłoczno jest zawsze w granicach miasta (oznaczonych komunikatem City Limits), najmniejszą ilość samochodów spotkamy w nocy – można więc sobie wstępnie rozplanować trasę. Jest to chyba pierwsza gra w historii z drogami zamkniętymi dla ruchu innych pojazdów (roboty drogowe). Stacje benzynowe znajdziecie co sto mil, czyżby reklama pewnej olsztyńskiej firmy oponiarskiej? Aha, wersja na Commodore 64 jest trochę odmienna graficznie i także bardzo dobra, jednak ja stary atarowiec – preferuję oryginał.

Zaraz zabawimy się w uciekającego Mistrza Kierownicy! Pamiętacie to kultowe kino drogi z Burtem Reynoldsem?

SIKOR: Cóż mogę dodać więcej? Dla mnie Road Race to jedna z najlepszych gier w historii Małego Atari, jeden z kamieni milowych gatunku wyścigów. Medal wielki jak Godzilla! Może chłopaki coś dodadzą jeszcze od siebie?

LAREK: Dokładnie Sikorze! Uwielbiam to początkowe interko, które wprowadza filmowy nastrój kina drogi. Mniam! Road Race to gra na lata grania! Nie znudziła mi się do dziś. Multum tras i ich kombinacji. Niesamowita wolność, całe USA do zwiedzania, masa atrakcji na drogach, zróżnicowane warunki pogodowe, świetny model jazdy… Naprawdę wiele nowatorskich rozwiązań, rzadko spotykanych nawet w dzisiejszych grach wyścigowych. I ta ucieczka przed policją na pełnej...

BORSUK: Na pełnym gazie? Buhehehe. No chłopy, obydwaj macie rację! Tyle zawartości w 8-bitowym wyścigu? Masakra, brakuje jedynie tirówek! A na poważnie to Road Race nie tylko prześcignęło wszystkich atarowskich konkurentów do palmy pierwszeństwa pośród wyścigówek wszelakich. Road Race swoimi pomysłami na rozgrywkę wyprzedziło całą grową branżę, wyprzedziło swój czas…

Retrometr


PODSUMOWANIE

Może przed rozpoczęciem seansu larkowego filmu podsumujmy cały gatunek wyścigów na Atari XL/XE? Znajdziemy tu trochę fajnego softu i kilka perełek, jednakże atarowscy twórcy nie rozpieszczali nas zbytnio tym gatunkiem gier i niestety groteka atarowskich wyścigówek nie jest zbyt obszerna. Dodatkowo w większość najlepszych racerów – graliśmy dużo za młodu, czyli nowości w tym rankingu wiele nie znajdziecie… Pomimo, że oboje z Larkiem uwielbiamy Małe Atari to jednak nie będziemy prawdy owijać w bawełnę. Faktem jest, że na Atarynie można z bananem na ustach pościgać się po rozpikselizowanych autostradach i trasach, ale prawdą też jest, że brakuje nam tutaj wielu fachowych konwersji z automatów arcade, Commodore 64, czy nawet z komputerów 16-bitowych. No cóż, taki wtedy był klimat dla naszego kochanego komputerka. Chociaż możliwe, że w najbliższej przyszłości dostaniemy grywalny prezent od polskiego programisty Gorgha (autora Kowalsky’s Fury) w postaci fachowych wyścigów motorowych. Rzućcie okiem na animację poniżej.

LiteRally aka Motocross zapowiada się obiecująco. Prace trwają!

Szkoda, że nie doczekaliśmy się żadnego portu gier symulacyjnych z prawdziwego zdarzenia pokroju Test Drive’a czy Street Roda. Cholernie brakuje nam także wyścigów lotusopodobnych, wzorowanych na amigowym nieśmiertelnym Lotusie, albo segowym Outrunie. Takich zręcznościowych, pełnych pędu racerów z widokiem zza naszej bryki. Mi osobiście najbardziej brakuje na Atari konwersji świetnego Buggy Boya (C64 i automaty arcade) oraz kapitalnego future racera zwanego Led Storm (znowu wyborne wersje na C64 i automatowa). Nie pogardziłbym także mniejszymi hitami pokroju Burago Rally czy Continental Circus, które są obecne na konkurencyjnej Komodzie… No, ale nie będziemy z tego powodu płakać i spróbujmy pośród tego skromnego atarowskiego narybku wyścigówek – wyłapać jakieś godne polecenia tytuły! Chipsy i cola przygotowane? Albo kanapka z kurczakiem i majonezem? Zapraszamy na kino drogi z Larkiem i Borsukiem oraz Ataryną w roli głównej!


ArSoft CORPORATION i Retro Na Gazie prezentują:

Najlepsze Wyścigi na ATARI XL/XE


PS1. Retrometry zostały uśrednione z oceny mojej i Larka. Przy tylu opisywanych grach – nie chcieliśmy wam robić mętliku w głowie dwoma retrometrami.

PS2. Screeny oraz oczywiście film przygotował Larek. Zapraszam do odwiedzania i subskrybowania jego kanału Larkadiusz. 

PS3. Ekran z Kikstart pochodzi z Atarimanii, zaś gif z LiteRally z forum Atari Online.

PS4. Opis Road Race przygotował Sikor.

O RetroBorsuk 229 artykułów
Zastępca Naczelnego, czyli prawie Nacz.Os. (właściciel Nory). Ulubione gatunki: wszystkie dobre gry! Z naciskiem na: akcja-przygoda, platformery, rpg, shmupy, run’n gun, salonówki. Posiadane platformy: Atari 800xl, C64, Amiga CD32, SNES, SMD, Jaguar, PSX, PS2, PS3, PS4, PSP, XboX, X360, WiiU, GC, DC, GBA, Game Gear.