Recenzja | Combat School / Boot Camp (Arcade, C64, Multi)

combat-schoolCombat School (aka Boot Camp) to nietypowy kawał kodu. Z jednej strony militaria jako motyw przewodni w grach z lat ‘80 nie był wtedy nowością, z drugiej jednak trudno znaleźć szpila podobnego. Konami w 1987 roku zaserwowało wówczas coś, co można by było określić mianem symulatora treningu wojskowego. Ciekawe prawda? Do tego przedstawionego w stylistyce arcade, wprost idealnej do wrzucania i marnowania żetonów przed maszyną, bowiem gra do łatwych nie należała, a kontroler (czytaj gała) rozgrzewany był w niej czerwoności! Wcielamy się w skórę amerykańskiego rekruta – brązowowłosego Nicka, który ma za zadanie ukończyć podstawowy trening w obozie United States Marine Corps Recruit Training. Towarzyszyć mu będzie drugi gracz (lub komputer) – jego kamrat Joe. Blondyn współzawodniczy z Nickiem podczas wyciskającego ostatnie poty treningu. Tylko jeden z nich ukończy szkolenie i zostanie prawdziwym komandosem!


COMBAT SCHOOL

KONAMI (1987) / KONWERSJE: OCEAN (1987)

Automaty Arcade, Commodore 64, Amstrad CPC, ZX Spectrum, PC-DOS

sportowa / zręcznościowa

Japoński plakat reklamujący grę. Klimacik jest! Full Metal Jacket spotyka Rydwany Ognia!

Konami już wcześniej wypuściło grę, która jest podobna, ale tylko w kwestii systemu. Jest nią Track & Field (czy inaczej Hyper Olympic) z 1983 roku. Była niczym innym jak grą olimpijską, w której gracz wcielał się w rolę sportowca. Rozgrywka dzieliła się na poszczególne dziedziny olimpijskie, aby przejść grę trzeba było je wszystkie ukończyć. Od maratońskiego biegu na 100m, poprzez skok w dal, po rzut oszczepem i wiele innych. W Combat School zastosowano podobny koncept na rozgrywkę. Nawet przyjęło się, że Track & Field to nie tylko gra Konami, ale też gatunek gier komputerowych (popularne swego czasu olimpiady) skupiających się na zawodach i mini grach z nimi związanymi.

Wracając do wojskowego obozu, w opisywanej przez mnie wersji na automaty arcade mamy do dyspozycji tylko jeden kredyt bez możliwości kontynuacji gry po wrzuceniu kolejnego żetonu. Dzięki temu gra momentami jest naprawdę męcząca. Powiedziałbym, że nawet ciut za trudna. Na pocieszenie dodam coś, co moim zdaniem jest ciekawym rozwiązaniem w tej grze. Co prawda mamy tylko jeden kredyt na ukończenie gry, ale jednokrotnie możemy się wywinąć z opresji. W sytuacji w której brakowało nam zaledwie paru sekund, lub punktów do wymagań minimalnych danego etapu, nasz instruktor daje nam jedyną i ostatnią szansę na rekompensatę w postaci wykonania pewnej kary. Musimy wykonać mini grę w której podciągamy się na drążku. Nie przypominam sobie drugiej gry z takim rozwiązaniem!

Oryginalny automat Boot Camp – tak nazywało się Combat School w USA.

Cały trening obejmuje siedem zróżnicowanych etapów:

Tor Przeszkód – jest biegiem na czas. Widok ustawiony z boku. Gracz biegnie i skacze unikając przeszkód za pomocą dwóch przycisków. Pierwszym nabija moc biegu (power) poprzez technikę szybkiego klikania w przycisk, oraz skacze za pomocą drugiego. Podczas truchtu napotykamy murki na które się wdrapujemy oraz rury po których trzeba się wspinać na wysokości. Im szybciej przekroczy się pasek z metą tym lepsza punktacja. Nie jest ważne kto pierwszy będzie na mecie, liczy się czas co do setnej sekundy. Tip: jeśli masz problem z szybkim przyciskaniem dobrze poszukać w Internecie techniki, lub trenować do skutku!

Strzelnica pierwsza – trening polegający na strzelaniu do ruchomych tarcz. Rekrut leży i strzela, a celownikiem porusza po ekranie. Potrzeba sporego refleksu, ponieważ cele wychodzą i chowają się szybko z ziemi w różnych miejscach na polu. Aby wygrać trzeba zmieścić się w limicie. Wynik ponad limit daje dodatkowe punkty. Tip: ustrzelenie wszystkich tarcz w jednej linii za jednym zamachem owocuje w największą ilość punktów.

Wyścig typu Iron Man – rywalizacja zaliczana do długodystansowych startów triatlonowych: bieg, pływanie oraz, w tym wypadku kajakowanie. Rozgrywka to nic innego jak Parkour. Zasady są proste – jak najszybciej udaj się do mety. Rekrut musi zmieścić się w określonym czasie aby pomyślnie przeszedł test. Tym razem widok przedstawiony jest z lotu ptaka, aby postać mogła skręcać również na boki w celu omijania rozmaitych przeszkód. Konkurencja najbardziej przypomina pierwszą, gdzie o szybkości decyduje nabicie paska ze staminą poprzez rychłe klikanie w pierwszy przycisk. Tip: dużo pomaga skakanie, jakiekolwiek skręcanie zaleciłbym do minimum.

Strzelnica druga – tym razem celami są ruchome roboty – pojazdy. Rekrut może poruszać się na boki. Układ ten łudząco przypomina Contrę ale nic w tym dziwnego – obie gry wychodziły w podobnym czasie. Dla mnie to miły smaczek. Trening kończy się pozytywnie wraz z osiągnięciem limitu ustrzelonych obiektów. Tip: czasem dobrze stanąć w jednym miejscu zamiast latać na lewo i prawo.

Combat School (Arcade) pierwsze cztery konkurencje: ścieżka zdrowia, strzelnica, Iron Man, strzelnica z robotami.

Siłowanie się na rękę –  jest to bonusowy trening. Rywalem siłującym się z nami – jest drugi gracz, czyli Joe. Jak łatwo się domyślić, polega na przybiciu przeciwnikowi łapy do blatu. Aby tego dokonać, należy cisnąć przyciski szybkościowo tak jak w przypadku biegów. Najwytrwalszy wygra. Przegrana nie oznacza utraty kredytu. Tip: uważaj na kontroler, można go uszkodzić!

Strzelnica trzecia – podobna jest do strzelnicy pierwszej tylko znacznie trudniejsza. Celem nie są wszystkie tarcze pojawiające się z ziemi, a tylko parę z nich. Obiekt z narysowanym instruktorem po zniszczeniu resetuje jedną serię z celami, a szansa na strzelenie do pozostałych tarcz przepada na moment. Moim zdaniem jest to jedna z największych zmor tej gry, gdyż trudno wycelować w poprawne tarcze podczas tej konkurencji. Tip: strzelaj do celów ciut wolniej, lecz z rozwagą.

Walka z Instruktorem – ostatnim elementem treningu jest zmierzenie się z samym Trenerem. Potyczka jest bardzo podobna do standardów klasycznej bijatyki: widok z boku, dwie osoby naprzeciw siebie i zaczynamy mordobicie! Zamiast paska życia przyznawane są karne punkty. Przegrywa ten, kto przekroczy limit punktów karnych. Podczas walki można skakać, co ułatwia unikanie uderzeń instruktora. W tym trybie obrona jest niemożliwa. Trudny element treningu, ale też najbardziej satysfakcjonujący – kto nie chciałby położyć na łopatki swojego nauczyciela? Tip: skacząc możemy wykonywać kop w powietrzu.

Combat School (Arcade) kolejne atrakcje w szkole: siłowanie na rękę, podciąganie na drążku (kara), najtrudniejsza strzelnica, walka z trenerem!

Przejście wszystkich siedmiu etapów prowadzi do ukończenia szkolenia przez gracza. Szeregowi rzucają berety do góry w stronę ojczystej flagi! Towarzyszy nam przy tym 8-bitowy hymn Stanów Zjednoczonych. Ot, miły przerywnik, cieszący oko i ucho. Gdy myślimy, że gra właśnie dobiegła końca niespodziewanie pojawia się misja. Biały Dom zostaje zaatakowany przez terrorystów. Prezydent USA jest w opałach! Tylko jedna osoba może uratować głowę państwa. W tym wypadku Nick lub Joe. Jeszcze raz spotykamy się z naszym instruktorem po czym wchodzimy w samo piekło. I to jest ten moment, w którym niemal cały trening ze szkolenia możemy uznać za przydatny. Wielu ludzi kończy w Polsce szkołę z której nic nie wynosi do przyszłości, jednak teraz mamy okazję stać się narodowym bohaterem posyłając terrorystów w diabli!

Misja Specjalna – poruszamy się nietypowo z prawej strony na lewą, w klasycznym beat’em upie jest na odwrót. Musimy pokonać całe zastępy terrorystów a zaledwie jeden błąd doprowadza do ekranu z  napisem Game Over, bez możliwości kontynuacji! Uzbrojeni terroryści korzystają z noży, czy koktajlów mołotowa. Aby przeżyć jest naprawdę trudno, sam poziom porównałbym do Contry. Czy nasz komandos będzie w stanie pokonać terrorystów i uwolni Prezydenta? O tym sami się przekonajcie, nie będę tu zbyt wiele zdradzać.

Combat School (Arcade) nasz trener dowódca i ostatnia misja! Trening uczynił mistrza?

W przeszłości wiele razy ogrywałem tę pozycję na emulatorze MAME, ścierając pot z czoła. Maszyny nigdy jeszcze nie spotkałem, jednak bardzo chciałbym też zagrać w wersję na inne komputery. Na maszynie gra prezentuje się wspaniale – oprawa jak na tamte czasy była całkiem dobra. Na większości automatów zamiast klasycznego arcade sticka był nietypowy kontroler nazywany trackball, po polsku – manipulator kulkowy. Sterowanie wówczas trochę się różni – ja ogrywałem wersję na joystick. Najbardziej zapadające w pamięć są teksty instruktora wgrane do gry, z lekka przekształcone. Ma się wrażenie, jakby Trener był żywą postacią (no i oczywiście największym twardzielem na Ziemi). Pochlebia on graczowi tylko wtedy kiedy na to zasługuje. Od czasu do czasu między etapami pojawiają się krótkie przerywniki z Nickiem i Joe. Te wszystkie czynniki wpływały w przeszłości mocno na wyobraźnie graczy! Cenię sobie tę pozycję za oryginalność. Combat School jest na tyle dobrze przemyślaną grą, że stawiam ją w topce w rankingu: najlepsza gra na automaty arcade od Konami. A wam polecam spróbować własnych sił w treningu. Od zera do bohatera, jak to mówią!

Combat School (C64): ekran tytułowy, tor przeszkód, siłowanie na rękę i jedna ze strzelnic.

WERSJA NA COMMODORE 64 (TRZY GORSZE OD BORSUKA). Ja zaś odwrotnie niż nasz recenzent mało grałem w wersję z automatów arcade (nigdy nie spotkałem jej na żywo), a najwięcej w świetną konwersję na Commodore 64 (ocena w Zzap – 91%!). Wraz z kuzynem Gałasem spędziliśmy przy Combat School chyba całe wakacje, łamiąc wiele dżojstików, pobijając rekordy, konkurując wzajemnie ze sobą i ciesząc michy! A dlaczego? Konwersja jest świetna, oczywiście jak na możliwości 8-bitowego Komcia. Bardzo dobra oprawa graficzna, obecność wszystkich konkurencji (w tym końcowego ataku terrorystycznego, chociaż nie jestem pewien, czy był on w wersji kasetowej w jednym pliku, czy osobno dogrywany), kapitalne muzyczki oraz dżingle dźwiękowe, które zamieniają nasz mikrokomputer w budę z salonów gier. Naprawdę Ocean wykonał tutaj fachową robotę i dla mnie Combat School pozostaje najlepszą “olimpiadą” dla 2 graczy w historii gier na małobitowe komputery. A że zawiera także w sobie elementy chodzonej bijatyki oraz strzelaniny celownikiem? Nic tylko przyklasnąć! W pozostałe konwersje nie grałem, ale zamieszczę z nich screeny żebyście mogli rzucić na nie okiem.

Pozostałe konwersje: lewa kolumna – ZX Spectrum, środkowa – Amstrad, prawa – PC-DOS EGA.

COMBAT SCHOOL (AUTOMATY ARCADE, COMMODORE 64)

Retrometr


Autor: KSH

Sentymentalny pasjonat oldshoolowych gier. Oprócz grania z feelingiem lubi pisać swoją grę. Ulubione Gatunki: Beat ’em up, Arcade, Survival Horror, Slashery, Platformówki, Bijatyki, RPG, Turowe, FPSy, Co-op. Przede wszystkim stare miodne gry. Posiadane platformy: Sega Megadrive 16 bit, Nintendo Wii, GCN, Ps2 Slim, PC, emulatory i homebrew Wii, lub ulubione MAME. Pożycza też konsole od znajomych :-).

PS1. Ocena dotyczy wersji Arcade oraz C64. W pozostałe konwersje nie graliśmy na tyle, żeby je ocenić. Niech się posiadacze tych sprzętów wypowiedzą w komentarzach. Wersja na Amigę była planowana, ale nie ukazała się. W Stanach Zjednoczonych gra nazywa się Boot Camp.

PS2. Screeny pochodzą głównie z MobyGames oraz fajowej strony VGJunk, którą polecamy!

PS3. Poniżej teledysk przeboju Emigranci – NA FALOCHRONIE, który według autora idealnie komponuje się z tematyką wpisu. Pamiętacie? My pamiętamy!

Sentymentalny pasjonat oldshoolowych gier i meloman. Oprócz grania z feelingiem lubi oddawać się licznym pasjom. Ulubione gatunki: beat ’em up, arcade, survival horror, slashery, platformówki, bijatyki, RPG, turowe, FPSy, co-opy. Przede wszystkim stare miodne gry. Posiadane platformy: Sega Megadrive 16 bit, Ps2 Slim, PS4, PC, GCN, Nintendo Wii: emulatory i homebrew, Nintendo Switch oraz ulubione MAME. Pożycza też konsole od znajomych :-)