W dzisiejszym maglu będziemy maglować suchara! Znaczy się temat bardzo mocno już przewałkowany i wyeksploatowany, będący w obiegu opinii publicznej od dawien dawna, gdzieś od połowy lat 80-tych. Co jest lepsze: 8-bitowe Atari czy Commodore? Zadamy sobie to odwieczne pytanie ludzkości i udzielimy na nie od razu odpowiedzi, tacy my są! Ataryna XL/XE czy Komoda 64? Poplecznicy, wyznawcy oraz miłośnicy tych mikrokomputerów wskoczą na nasz ring, a raczej do naszego Komitetu Centralnego Retro na Gazie, w którym odbywać się będzie mocno zakrapiana dyskusja, a raczej spór na temat wyższości jednego mikrokompa nad drugim. Powiem wam szczerze, że żaden z nas nigdy nie był zwolennikiem wojenek pomiędzy tymi sprzętami, a nawet śmieszył nas ten fakt i to gruuuubo! Zresztą śmieszą nas każde wojenki sprzetowe, na przykład obecne konsolowe starcia gównażerii spod herbu PS4, czy XOneX… Jednakże specjalnie dla tego artykułu przybraliśmy skóry zacietrzewionych fanów Atari i nieomylnych fanbojów Commodore i powiadam wam – będzie się działo! W szeregach naszej redakcji znajdują się przecież wyznawcy zarówno Komody, jak i Ataryny! Jak wyglądały przygotowania do obrad Komitetu Centralnego RnG? Celem uniknięcia ofiar śmiertelnych – przed sporem jego uczestnicy schowali wszelkie ostre narzędzia (chyba kurna do kieszeni!), wóda, tfu co ja gadam, Sikorówka pojawiła się na stole w ilościach hurtowych, podobnie jak zagrycha, a ja na wszelki wypadek wziąłem ze sobą Monty’ego do obrony. Skurkowany już opiernicza jakieś kości pod stołem! Hmm, czyje? A jakiegoś Spektrumowca, który chciał zachłysnąć się na naszym zebraniu wielkością Gumiaka… Dobra, wszyscy gotowi, można zaczynać, zatem otwieramy podwoje! Let’s the Mortal Kombat begins. Atari vs Commodore!
ATARI XL/XE KONTRA COMMODORE 64!
Wojna Atari z Commodore trwa w każdym zakątku wszechświata! Autor filmu: Larek.
Borsuk: Witam serdecznie na dzisiejszym spotkaniu Komitetu Centralnego Retro na Gazie, jak widzę szanowny Sikor dostarczył już sześć litrów Sikorówki, Larek tradycyjnie tuzin słoików ogórków kiszonych (lubi kisić profesorek), a ja wagon kaszanki. Coś jeszcze? Tak towarzyszu WojT, widzę że się zgłaszacie, widzę i doceniam, postaraliście się: pierogi ruskie plus Polo Cockta na zapitkę to w dzisiejszych czasach nie lada rarytasy! Myślę, że jesteśmy odpowiednio przygotowani do rozpoczęcia dzisiejszych obrad, jednakże proszę wszystkich uczestników o pozostawienie ostrych narzędzi u odźwiernego, żeby komuś oka nie wydłubać przypadkowo. Tak drogi Sikorze i Repipie do was mówię, scyzoryk, kosa, toporek i widły… Pięknie żeście się przygotowali na tę wojenkę, ale wiecie, rozumiecie, tak nie wypada… Jaki jest temat dzisiejszego spotkania? Hmm, co my tu mamy. Piersi w grach video! A, przepraszam, ten temat został odrzucony przez szanowne grono feministek pod przewodnictwem naszego kolegi Griftera. Zaraz, zaraz, gdzie ja to miałem zapisane. A jest! WOJNA pomiędzy ATARI i COMMODORE. Który komputer jest lepszy? Jak ta wojenka miała się kiedyś, a jak się ma dzisiaj? Ktoś zgłasza sprzeciw? Nie widzę, więc rozpoczynamy spór, obrady, biesiadę, imprezę, zwał jak zwał! Zacznę może od siebie jako sekretarza tego kurwidołka zwanego Retro na Gazie…
Sikor: Co by nie mówić, zaczęło się od SyZyGy, które jak się okazało – nie mogło się tak nazywać. Więc niejaki Nolan Bushnell skorzystał z ulubionej gry GO i nazwał to Atari… Gdyby nie firma ze znaczkiem Fuji nie byłoby nigdy mydelniczki zwanej potocznie C64. Ale, ale, ma być o komputerach a nie o historii…
Atari 130 XE to pierwszy komputer w życiu Borsuka i zapewne wielu Polaków. Ulubione gry sierściucha na Atari? ZNAJDZIECIE JE W TYM WPISIE.
Borsuk: Morda Sikorku kochany bo psem poszczuję! Ja miałem zacząć, jako pomysłodawca dzisiejszego spotkania, chociaż znając życie to do ostatniej kropli krwi będziesz dziś bronił Ataryny i za to Cię lubię… Powiem tak, za młodu, czyli w dzieciństwie nie byłem nigdy zwolennikiem wojny Atari kontra Commodore, uważałem ją za śmieszną sprawę, zaś moim pierwszym komputerem było Atari 130XE i od tamtej chwili (aż do tej pory) 8-bitowe Atari to mój ulubiony retro sprzęt i basta! Mam go w serduchu na ever forever! Teraz sobie przypominam, że czytałem wojenne wynurzenia niejakiego Krzysia Kubeczko (Atarowiec, barwna postać, chyba już niestety nieżyjąca) i innych fanbojów różnych mikrokomputerów w Bajtku, czy innym Top Sekrecie, ale tylko się z tego śmiałem, nigdy w takowej wojence nie uczestniczyłem. Zawsze uważałem, że Atari jest lepsze, jednak na potrzeby dzisiejszej imprezy – postaram się na sprawę spojrzeć w miarę trzeźwym okiem. No, przynajmniej do trzeciego kieliszka, znaczy się szklanki, zwał jak zwał…
Sikor: Będę kontynuował i nikt mi nie zabroni! Tak naprawdę wyśmiewane atarowskie duszki (zwane potocznie sprite’ami) wyznaczyły pewien trend. Jednak zaczęło się wszystko od VCS (Atari 2600), gdzie po raz pierwszy dzięki TIA (Television Interface Adapter) zastosowano to cudo. Przeniesiono je nieco później (niestety w niewiele zmienionej formie) do komputerów. Dzięki temu wspomaganie i tworzenie gier stało się prostsze. Wykorzystał to później niejaki Jacek T. (Jack Tramiel) w swojej firmie i komputerze z “C” w nazwie. Oczywiście nieco rozbudował “duszki”, ale przecież konstrukcja kilka lat młodsza powinna miażdżyć konkurencję pod każdym względem, a tak nie jest! Duszków Komoda ma więcej, są kolorowe i to jest tylko przewaga C64 nad Atari. Jedyna szczerze mówiąc – nie znam żadnej innej!
Druga połowa Polaków nabyła w Baltonie takie cudo – Commodore 64 (wersja grubaśna). I tak zaczęła się wojna trwająca do dzisiaj… A ulubione gry Borsuka na C64? TUTAJ!
Borsuk: Ja znam: ilość i jakość gier! Gdy kuzyn zakupił Commodore 64 to wtedy się okazało, że on ma konwersje gier z automatów arcade, a ja tylko parę takowych… Gdy zobaczyłem u kumpla Dragon Ninja albo The Last Ninja, czy RoboCopa na C64 to nie mogłem spać po nocach, tak bardzo chciałem pograć dłużej w te gry! Ha, przyznam się bez bicia – zdradziłem wtedy Atarynę i zakupiłem Komodę, obydwa te sprzęty stały u mnie na jednym biurku! Więc może i Atari było lepsze, ale niestety nie do grania! Buhehehe. Zanim zakrzykniecie, że ze mnie tylko gracz, nie Atarowiec i się nie znam to napiszę, że Commodore sprzedałem jednak dużo wcześniej niżli Atari, którego nie sprzedałem nigdy! Oddałem je kuzynom w prezencie na wioskę i słyszałem po latach, że chcieli spalić je w piecu, ale zżarło im wszystek węgiel! Żartuję Sikorku, nie rzucaj butelczyną! Nie miałem po prostu sumienia go sprzedać… Z perspektywy czasu to jednak Atari dostarczyło mi więcej radochy: obcowanie z pierwszym mikrokomputerem w moim życiu, jakby z czymś zupełnie mi wcześniej nieznanym, pierwsze kroki w nowy, wspaniały świat cyfrowej rozrywki… Jednakże patrząc trzeźwym okiem (polej Sikorku!), to jednak dla graczy Commodore był lepszym wyborem… O właśnie napomknąłeś o Jacku Trzmielu, to dopiero był dziwny koleś, najpierw twórca potęgi Commodore 64, a później stał za sterami firmy Atari! Wizjoner, geniusz, zwykły handlarz, czy może grabarz Atari? Jakie jest wasze zdanie?
Sikor: Zawsze byłem Atarowcem i tak zostało do dzisiaj. Co do wojen – tak, słyszałem o nich, ale nie doświadczyłem. Natomiast powiem szczerze – nigdy nie porwała mnie muzyka na SID-a (układ dźwiękowy C64). Może dlatego, że większość muzyki była tam pisana na jedno kopyto. I tak – układ ten jest bardziej zaawansowany od POKEY’a (POTenciometr KEYboard) z Atari, to jednak wolę kwadraty POKEYA niż sinus SID’a…
Najlepsze muzyczki na Atari z klasycznych gier według naszego czytelnika Odisława. Pozdrawiamy! Przygrywa nam POKEY.
Borsuk: O tu się z Tobą zgodzę Sikorze i przerwę Ci na chwilę. Wszystkie lub większość produkcji wydanych zarówno na Atari, jak i na Commodore 64 brzmi moim skromnym zdaniem o wiele lepiej na POKEY’u. Panther, Draconus, Zybex, nawet pobrzękiwanie diamentów w Boulder Dash. Chociaż jak ktoś umiał dobrze wykorzystać SID’a to także piękne rzeczy pieściły nasze uszy: muzyka w Purple Hearts albo Led Storm, czy The Last Ninja…
WojT: Ej, głupoty gadacie, że szok. Był taki jeden co mnie przekonywał, że muzyka w Zybexie jest fajniejsza na Atari niż na C64 – i nie przekonał mnie nigdy! Akurat w tym miejscu to muszę jednak stanąć po stronie C64 i powiedzieć, że Atari to se może tymi kwadratami popierdzieć, ale w kiblu. Czy Wy kiedykolwiek widzieliście coś innego niż gry na tych kompach? Jakbyście zobaczyli demoscenę i to co wyczyniają na SIDzie muzycy scenowi, to byście zjedli buty swoje i wypluli sznurówki… Gdzie tam Atari do tego… Nawet w grach niektórzy muzycy pokazywali swój kunszt – dźwięki były niemiłosiernie dobre, aż po dziś dzień niektóre gry włączam tylko po to, by wybrzmiał SID na moim sprzęcie audio za miliony! Muza z Great Giana Sisters, Turricana to jest po prostu PO-EZ-JA! I proszę mi tu nie pitolić i nie mówić, że Atari umie w muzykę – nigdy się ku temu nie skłonię, choćby mi Larek jeszcze ze dwa Atari podarował, a Sikor do tego Atari 2600 dosypał, to się SID-a nie wyrzeknę! Ni chu, chu. Wiecie, że te skurczybyki już wtedy go tak zaprojektowały, żeby go można było łączyć i tworzyć muzę wielokanałowo? Teraz można sobie nawet TwinSID-a zamontować i odpalić niektóre produkcje co te dwa układy wykorzystują, a niektórzy to do swoich C64 nawet i trzy układy pchają teraz… A znacie nowe płyty oparte na FPGA i emulowanie w nich SIDa? A SwinSID zbudowany w oparciu o Atmegę? Czy ten Atarowski POżalsiębożeKEY ma takie ołtarzyki i jest tak ubóstwiany teraz? No… wtedy nie był, to i teraz wszyscy leją na niego sikiem!
A tutaj najlepsze muzyczki z klasycznych gier na Commodore 64. SID w akcji!
Larek: Nie wiem, kto próbował Cię przekonać do fajniejszej muzyki w Zybexie na Atari, ale trzeba było go posłuchać. Ja całkowicie rozumiem, że mogła Ci się bardziej podobać wersja C64, bo gusta są różne. Wiesz, to jest tak, że jak ktoś wychowuje się na muzyce disco polo, to na starość za Chiny Ludowe nie przestawi się na Beethovena, czy Chopina. Widocznie SIDowska piła rżnie bębenki commodziarzy tak, że później nie potrafią rozróżnić pięknego brzmienia, jakie daje POKEY od brzęczenia transformatora. Ponoć uszkodzenie słuchu jest już nieodwracalne, więc teraz musisz już tylko wierzyć na słowo, że muzyka POKEYa jest lepsza. Szkoda mi tylko tego sprzętu audio za miliony, bo katujesz go pseudo-dźwiękami. TwinSID? O czym mowa? W Atari dwa układy POKEY to scenowy standard lat 90-tych. A do tego Covox. Obecnie PokeyMAX z czterema POKEY’ami na pokładzie zaczyna wchodzić na rynek. I wcale nie jest to nowość, bo Atari już w latach 80-tych miało układ QUAD POKEY i stosowało go w automatach arcade! Jakbyś chciał to sprawdzić, to numer katalogowy układu to: C024425. Zatkało kakao? No myślę!
Bitter Reality by Slight na Atari XL/XE. POKEY in the house!
Repip: W skrócie: w wojnie Atari vs C64 nie uczestniczyłem bo Atari nie istniało w mojej okolicy i tyle. Możliwości techniczne dla takiego laika jak ja – są lepsze po stronie C64. Lubię platformówki i nie widzę po prostu takiego Sam’s Journey na Atari, że niby Crownland? Padnę śmiechem… i to w czasie krótszym niż się go przechodzi. Zresztą na Atari wychodzą głównie konwersje tych gier, których atarowcy nie mieli za młodu, nuuuuda, przeca na C64 to było! Jacek Trzmiel? Dla mnie postać warta dobrego filmu! Postać niejednoznaczna, mająca cechy złego i dobrego bohatera, oportunista ze smykałką do interesu, ale i dający się zapędzić w kozi róg chciwiec. Dlaczego wydawanie gier na Atari upadło? Nie wiem, nie mam Atari ;) pewnie baza użytkowników chcąca płacić kupę kasy jest mniejsza. Borsuk, ile daliśmy za Sam’s Journey w wersji kolekcjonerskiej? 230 zeta? NIE ŻAŁUJĘ ANI ZŁOTÓWKI! Jako wychowanek C64 jestem za SID’em, kwestia dźwięków z młodości, muza z Golden Axe, The Last Ninja, Light Force, ohhh maj gad! Jejciu, jak pięknie JEGO WYSOKOŚĆ SID pieści mą woskowinę! A dzisiejsze aranżacje starych hitów też są miodzio, tu macie jeden!
Wojt: No, żeś jeszcze mi przypomniał Repip – Last Ninja... Raaaaany jakie to było dobre! Jaka muza! Na Atari to by można tylko ten obrazek tytułowy sobie narysować i nic poza tym… Aaaa – a jak popatrzeć na Bruce Lee toć wersja C64 dużo lepsza, aż mi się chciało grać ciągle w każdą kolejną część. A na Atari ilu Bruce’ów macie, hę? A ostatnio chłopaki po przeczytaniu mojej recenzji Bruce’a Lee III pokazywali, jak ktoś próbował narysować taki sam obrazek Bruce’a jak ten co był na ekranie loadingu na moim Komciu… Heh, ładnie nawet to wyszło, ale do oryginału daleko… A Borsuk czeka na Flimbo’s Quest na Atari… się doczeka… Prędzej nas pandemia wszystkich wykończy niż ta gra się ukaże. Dobrze mówisz Repip, na Atari to same odgrzewane kotlety, tylko nieliczni twórcy (i to w tym większość nasi rodacy i bywalcy zlotów) robią coś ciekawego, choć i tak trudno tu o odkrywczość: Laura nie ma przecież wszystkich rozwiązań oryginalnych, PacMad jest wariacją PacMana, Crowland to taka Giana Sisters… C64 też kopiuje nadal, ale trochę bardziej czuć świeżością – takie metroidvanie jak Pains’n’Aches czy Knight’n’Grail – toć to piękne gierki są!
Prawdziwą potęgę SID’a ujawnia demoscena! Booze Design Uncensored to uczta dla commodorowych uszu.
Sikor: Jack Tramiel, skoro już o nim wspomnieliście – to istny dusigrosz! Jego macierzysta firma się go pozbyła (Commodore), wykupił z Warnera część Atari dotyczącą komputerów (część odpowiedzialna za automaty była w innych rękach) tylko po to, aby zniszczyć swoją macierzystą firmę! Niestety, jego polityka cięcia kosztów zabiła produkcje na Małe Atari… Po prostu pozbył się ośmiobitowców, wyczyścił magazyny sprzedając je do Krajów Bloku Wschodniego. Brak wsparcia ze strony producenta w dużej mierze zdecydował o zaprzestaniu prac nad wieloma produkcjami. A już prawdziwym ciulstwem z jego strony było zatrzymanie (nie wydawanie) gotowych projektów! Najlepszy przykład to ukończone Commando, które w tamtym czasie zjadłoby na śniadanie wszystkie inne konwersje z ośmiu bitów (są nawet ukryte lokacje, tak jak na automatach). Przykładów było więcej… Ubił też Jaguara na samym starcie, pomijam jego skomplikowany system developerski, ale autoryzacja gier przez Atari zabiła wiele projektów na ten system. Jacusiowi można też podziękować za krach Atari 7800, które sobie długo poleżało w magazynach. Potem była szybka wyprzedaż i po ptokach. Jednym słowem – swoją wojenką (Biznes is war) wyniszczył zarówno Atari, jak i Commodore…
Borsuk: Czyżby był on ukrytą opcją commodorowską, takim koniem trojańskim, wypuszczonym przez konkurencję by pogrzebać rywala? W sumie to dobrze brzmi – Jacek Trzmiel jako żywy przykład wojny Atari vs Commodore! Podoba mnie się, gulp, chrup! Dobre te ogórki drogi Larku, długo kisiłeś?
Larek: Kisiłem tyle ile trzeba, nie za długo i nie za krótko. Idealnie i w sam raz! A jeśli chodzi o Tramiela, to dawno temu sądziłem, że to właśnie on jest twórcą 8-bit Atari. Prawda jednak szybko została odkryta… Dzięki Tramielowi mamy serię XE i popularność Atari w Polsce. Oczywiście to nie jest tak, że Jacek przypomniał sobie o rodakach i chciał nam sprezentować świetne komputery. O nie! Najzwyczajniej w świecie nie miał gdzie sprzedawać swoich komputerów, więc pomysł Lucjana Wencla, który podpisał umowę na sprowadzanie komputerów Atari do Polski i sprzedawanie ich w Pewexie, był mu na rękę.
Jack Tramiel – twórca potęgi Commodore, a później grabarz Atari w jednej osobie?
WojT: Tja, tja, tja… Wy się znacie Jacek Trzmiel to najpierw naprawiał maszyny do pisania, a nie kompjutry budował – ot co. I może i dobrze, bo od tych dźwięków maszyn do pisania (ależ to fajnie stukocze) wziął potem i zwariował… To znaczy najpierw wziął i zbudował potęgę Commodore. Ten pikny kompjutr co mi się śnił po nocach… w sumie wtedy to śnił mi się JAKIKOLWIEK kompjutr. Człowiek młody był to się nie znał… (tak jak Wy nadal się nie znacie, ino się znacie na tym jak gorzałę pić, zamiast jakiegoś dobrego whisky skonsumować). Wróćmy do dzieciństwa, nie posiadałem swojego komputera aż do 10 roku życia. Widziałem tylko takowe w TV, gazetach i u kolegi – i tam najpierwej widziałem Atari (Szmatari?). Znaczy ja nie jestem z tych co to wojny jakiekolwiek lubi – a juści tym bardziej te kompjutrowe – bo to wszystko przecież pod spodem są tylko bity i krzem…. Zatem jak rzekłem – Atari u mojego kolegi widziałem i coś tam sobie pograliśmy (ale zabijcie mnie, zamordujcie, a nie powiem w co… chyba w jakąś taką ścigałkę z góry widzianą). Potem u innego kolegi (co to jego tata w Niemcach za marki pracował i miał dużo forsy) zobaczyłem Commodore 64 i też sobie w coś tam pograłem – możliwe nawet, że w Bruce Lee… Nie miałem żadnej opcji wybranej i żadnym fanem, ani przeciwnikiem konkretnej platformy nie byłem – no bo niby jak sobie mogłem wyrobić opinię? Zatem chciałem mieć JAKIKOLWIEK KOMPUTER – i z tego chcenia kupowałem sobie różną profesjonalną prasę – znaczy Top Secret, co by oglądać gry… Tam się dopiero spotkałem z wojenką i się dowiedziałem, że te dwa światy jakoś tak za sobą nie przepadają…
Sikor: Wracając do głównego wątku – krach branży gier video w 1983 roku spowodował wielkie czystki. Spójrzcie sobie na gry sprzed okresu Tramiela, a właściwie sprzed okresu Kassara z Time Warnera. Produkcje na Atari (mimo tego, że było już sprzętem wiekowym w porównaniu z C64) były na naprawdę najwyższym poziomie. Potem było tylko gorzej… ale to w związku z zaprzestaniem wspomagania 8-miu bitów przez Atari. Skoro producent sprzętu się na niego wypiął – nie dziwmy się wydawcom gier, którzy bali się, że na martwy sprzęt nic się nie sprzeda… Przez to – C64 tłuczone na kowadle jeszcze przez wiele lat (aż do 1994 roku!) – zawojowało wówczas w pełni rynki zarówno 8-bitowych mikrokomputerów, jak i gier. Wracając do spraw sprzętowych i duszków: Atari wspomaga tylko cztery takowe, każdy w jednym kolorze. Na rok powstania była to bajka, ale gry wtedy były bardzo proste: samolocik + pocisk i dwóch wrogów na krzyż (w sumie jeden zduplikowany). Każdy duszek był o maksymalnej szerokości ośmiu pikseli i jednym kolorze. Do tego pociski o szerokości dwu pikseli. Ciekawostką w Atari jest piąty duszek, którego można zrobi z pocisków. Zaletą jest też wysokość duszka, w Atari jest właściwie nieograniczona (do 256 linii, czyli więcej niż widoczność ekranu).
C-Drug by Agenda – pokaz możliwości 8-btowej Ataryny! Jest moc!
Borsuk: Sikorku Ty łebski facet jesteś to może przypomnisz młodszym czytelnikom naszej witryny lata produkcji dzisiejszych bohaterów? Atari to bodajże 1979 rok, a C64 chyba 1982? Czyli mamy tutaj aż trzy lata różnicy?
Sikor: Tak, dokładnie, 1979 versus 1982, a to szmat czasu dla elektroniki. Sprzętowo Atari ma też zaletę w postaci dość łatwego podkolorowania w poziomie, poprzez przerwania. No i paleta barw zdecydowanie bardziej odpowiada mi na Atarynie (te fiolety C64 są po prostu straszne…). Za to na C64 bezproblemowo i bez sztuczek dostępne są wszystkie kolory, jakie by one nie były… I mapa kolorów. Tym niemniej atarowskie sztuczki ANTIC’a potrafią zrobić swoje, no i oczywiście szybszy procesor w Atari także robi dobrą robotę. Jak można było w nowszym o trzy lata sprzęcie dać wolniejszy procesor, może mi to fani C64 wytłumaczą? Dodatkowo w Atari mamy też tryby wielokolorowe bez sztuczek, ale… niestety drastycznie nam wtedy spada rozdzielczość.
Larek: Zaraz, zaraz, chwileczkę! Ktoś mi buchnął teczkę! Prawda jest taka, że to Atari było, jest i będzie najlepszym mikrokomputerem. Commodorowcy wymyślili wojnę, bo nie mogli zdzierżyć wyższości Atari. Atari zjada na śniadanie lidlowską zabawkę dla mas zwaną C64. Weźcie pod uwagę to o czym wspomnieliście, że 8-bit Atari ujrzało światło dzienne w roku 1979, a C64 to dopiero rok 1982! Wszyscy uparli się porównywać oba komputery zapominając o różnicy wieku. To trochę tak, jakby porównywać możliwości telefonu Nokia 2600, który miał premierę w 2004 r. oraz pierwszego iPhone’a 2G z 2007 r. Też „tylko” trzy lata różnicy. Porównujecie komputer z początku ery ośmiobitowej z komputerem z drugiej połowy ery ośmiobitowej. Schyłek 8-bit to Amstrad CPC i na sam koniec fatalny Sam Coupe. I wiecie co? O ile Nokia nie wytrzymuje takiego porównania , to Atari z pola bitwy wraca z tarczą. Wszędzie słyszę, że Atari i C64 mają taką samą rozdzielczość ekranu: C64 320 x 200 mono / 160 x 200 kolor, a Atari 320 x 192 mono / 160 x 192 kolor. Nic bardziej mylnego! Atari generuje obraz 384 x 239 mono / 192 x 239 kolor (w systemie PAL) i to bez żadnych tricków. ANTIC, który jest procesorem graficznym z prawdziwego zdarzenia (ma nawet swój zestaw instrukcji), może tworzyć obraz składający się z dowolnej liczby linii w zakresie od 0 do 239 (w NTSC jest ich kilka mniej). Każda z linii może być w innym trybie graficznym, a na Atari jest ich kilkanaście. O palecie kolorów już nie wspomnę, bo to każde dziecko wie.
8-bitowe Atari można dzisiaj fest rozbudować! Tu 130 XE należące do PIN’a (Zlot: Ironia).
Sikor: Tak po prawdzie to porównując komputery obydwu firm, które wyszły w podobnych latach to powinno się porównywać drugą wersję Commodore Pet z Atari 400/800, ale tu po prostu nie ma co porównywać! Taka z Peta bida! I o tym Commodorowcy milczą, wskazując na dużo nowsze C64… Z ciekawostek: na Atari jest PETari, czyli emulator wspomnianego tu (choć w wersji pierwszej) Commodore’a PET. Hmm, chyba był on pod Borsuka robiony, bo nazwa mi się z papierosami kojarzy…
Borsuk: Komoda PET? Zapalę, ale raczej nim w piecu! Maszyna tylko dla zapaleńców. Dobrze prawisz Sikorze, Larek też nieźle gada, jak zawsze zresztą. Poleję wam Sikorówki, bo widzę, że w gardle mocno zaschło! Z czego zrobiony ten bimberek Sikorku? Naprawdę smaczny!
Sikor: A dziękuję, na zdrowie! Z czego? Z paru fanów Commodore, którzy się przypałętali na moje włości… Żartuję, zlitowałem się nad nimi i wyłowiłem ich z kadzi, co prawda mocno śmierdzieli już trupem, ale ich odratowałem. Na szczęscie fakt, że byli wyznawcami C64 nie wpłynął negatywnie na jakośc mojego napitku… A pro po – taka ciekawostka: procesory dla Atari dostarczał między innymi MOS, który należał do… Commodore. Więc ta wojna jest jakby trochę sztuczna od samego początku…
Pamiętacie te czasy? Atari można było kupić tylko w Pewexie, a C64 głównie w Baltonie.
Larek: W C64 do niektórych rzeczy związanych z grafiką podeszli inaczej, niż zrobiono je w kilka lat starszym Atari. Dokładnie chodzi o dwie kwestie: mapę kolorów i duszki. Ale ludzie! Inżynierowie Atari wymyślali koło, a ci z Commodore tylko je pomalowali, bo nie musieli już niczego wymyślać. Mapa kolorów w C64 pozwala „nadać” pikselkom w wysokiej rozdzielczości kolorów, a większa liczba sprzętowych duszków znakomicie ułatwia tworzenie dużej liczby ruchomych obiektów na ekranie. Zachaczę jeszcze raz o sferę audio – czyli SID vs. POKEY. SID to „prawdziwy” układ dźwiękowy, choć tylko trzykanałowy, zaś POKEY to układ wielofunkcyjny, gdzie „robienie” dźwięków, to tylko jedna z jego funkcji. Poza tym obsługuje on potencjometry i klawiaturę. Do dyspozycji na Atari mamy więc cztery kanały. Można się spierać, który z układów lepiej brzmi i który generuje lepsze dźwięki. SID drażni moje uszy, ale akceptuję to, że ma swoich fanów. Mnie bardziej odpowiada POKEY. A 6502 vs. 6510 – czyli wojny rdzeniowe na poziomie procesorów? No i tu mamy najmniejszy kłopot, bo to są praktycznie te same procki robione przez tego samego producenta, które nie potrafią mnożyć i dzielić ;-). Jednak sam procesor to nie wszystko, gdyż do życia pobudza go zegar, a tu mamy już ogromną różnicę. C64 to 1,023 MHz NTSC i 0,985 MHz PAL, a Atari to 1,792 MHz NTSC i 1,77 MHz PAL. Co tu więcej tłumaczyć? Atari po prostu jest w stanie przerobić więcej kodu w tym samym czasie niż C64. Złącza joyów? Tu konstruktorzy C64 nic a nic się nie wysilili. Porty dżojstików (służące do podłączania nie tylko dżojstików) zerżnięte są z Atari praktycznie 1:1, chociaż nie, przepraszam… Tu się udało nawet spieprzyć sprawę, bo coś w C64 jest tu połączone z klawiaturą i w pewnych okolicznościach powoduje problemy. Stąd wzięło się wykorzystywanie częściej portu drugiego niż pierwszego, tak popularne w przypadku Komody. Znawcy C64 pewnie będę tu lepiej zorientowani i wyjaśnią, o co biega.
Borsuk: Panowie to jak to jest z tym Commodore 64? We wszystkim gorszy, oprócz tych (nie)szczęsnych duszków? Tylko te duszki spowodowały, że łatwiej gry było tworzyć? W takim razie skąd sukces tej maszyny i jej tak niesamowita popularność, sprzedaż i miano ponoć najlepiej oprogramowanego komputera na świecie? Wynika to tylko, że produkowano go najdłużej spośród 8-bitowych kompów? Hmm, chyba nie do końca… A może jego późniejsza niska cena?
Censor Design – Wonderland XIII pokazuje zaś moc Commodore 64!
WojT: Ja ci Borsuczku szybko to wyłożę! Heh – się tu prześcigacie w gadaniu o tych sprzętowych możliwościach. Aż dziw bierze, że w ogóle ta dyskusja teraz ma miejsce – tak jak i miała miejsce lata temu. Sami widzicie – C64 było kilka lat młodsze to i lepsze musiało być jeśli chodzi również o grafikę. Dziwię się, że zatem ktoś próbuje je porównywać i jeszcze przy tym mówić, że Atari lepsze. Ja tam wolę kolory C64, duszków też miał on więcej – więc nie trzeba się uciekać do jakichś sztuczek, żeby na ekranie więcej się działo. He, he, przypomniały mi się mrugające / znikające gwiazdki w Crownland – a teraz sobie porównajcie to z boską grafiką z Sam’s Journey. Zresztą, mimo że już w latach 80-tych wolałem grafikę na C64 (przynajmniej kwadratowe piksele mieliśmy) to patrząc na zrzuty ekranów z Atari, które oglądałem w gazetach to mi się śmiać chciało. Takie mało kolorowe, przytłumione, przytłamszone i na jedno kopyto. Teraz po latach dopiero widać jakie możliwości drzemią w tym małym VICu (układzie graficznym Komcia) – zobaczcie jakie teraz wychodzą na ten sprzęt gry! Wspomniany Sam’s Journey, czy Pains’n’Aches, czy Knight’n’Grail – cuuuuudeńka! Ale, żeby nie było – przyznam, że Crownland mi się podobał – choć to chyba max na co Atari stać pod względem oprawy w grach. Powiem też uczciwie, że Zybex na Atari bardziej mi spasował pod względem całokształtu. No i oczywiście Yoomp! – tego naprawdę można pozazdrościć, bo jest ładniejszy niż wersja na C64. No ale to by było wszystko – reszta… niech już sobie będzie, ale hitów graficznych to niewiele było… O Atari 2600 nawet nie wspomnę, bo to słabe było (się mi przypomniało, że przecież na A2600 grałem też za szczyla, ale tylko w Keystone Kapers, bo tylko w to dało się jako tako grać.
Sikor: Co do Atari 2600 – to był prekursor i konsola z 1977 roku! Porównujesz ją do kompa z 1982 roku? Buahaha, nawet Atari 2600 ma lepszą paletę barw od C64! Mieliśmy jednak mówić o komputerach 8-bitowych, palety barw obu kompów to nawet nie ma co porównywać – bo padnę ze śmiechu… Kwadratowe piksele tylko w C64? Buahahahahahaha! Pokaż mi tryb tożsamy z Atarowską 7-ką? A jeszcze lepiej z trybem 3? Aaa, zapomniałem, w C64 nie ma tylu trybów graficznych… Nawet mieszać ich nie ma jak. A ja tu sobie jedną linię w trybie tekstowym zaraz zrobię, dwie w HiRes, kolejną niskiej rozdzielczości, jedną pustą (kto mi zabroni), kolejną tekstową, ale tylko dwudziestoznakową… I tak w kółko z właściwie zerowym obciążeniem procesora… Jejciu, ale się zgrzałem, z nerwów, czy od Sikorówki? Hmm, pewnikiem z powodu obu! Wróćmy do wątku z wcześniej: w sumie, kiedy na świecie zaczęło być już cicho o 8-miu bitach to do walki stanęły byłe Kraje Bloku Wschodniego. Atari dostało wtedy nową jakość (C64 zresztą też). O ile w czasach przed-polskich (tak to nazwę) Atarowcy zazdrościli (ja jakoś nie, ale ja dziwny jestem) wielu konwersji z automatów, czy 16 bitów, tak za czasów wczesnego L.K. Avalon oraz Mirage – sytuacja nieco się zmieniła. Konwersji może dalej nie mieliśmy wielu, ale… pojawiło się kilka perełek pośród gier!
Sikor nie byłby sobą, gdyby nie wspomniał o Atari 2600. Od tej konsolki się wszystko zaczęło?!
Larek: C64 jest lepsze, bo miało kwadratowe piksele? Zastanawiam się, czy należy się śmiać, czy płakać… To jest właśnie cała wiedza, jaką mają złomodziarze. Atari ma i kwadratowe i prostokątne. Te drugie nie tylko w proporcjach 2×1, ale 4×1 i 8×1. Czy ten 64 umie to? Głupie pytanie – każde dziecko wie, że nie umie! Sam’s Journey jest bardzo dobry, ale to wcale nie oznacza, że na Atari nie można czegoś takiego zrobić. Czy będzie wyglądać na Atari tak samo, jak na C64? Oczywiście, że nie, bo te dwa komputery i jednak się różnią. Co by to było, gdyby Atari, C64, ZX Spectrum czy Amstrad CPC wyświetlały identyczną grafikę? Byłoby tak samo jak w wojsku – chujowo, ale jednakowo! Natomiast Pains’n’Aches i Knight’n’Grail nie wyróżnia się niczym szczególnym. Czym się tu zachwycać? Mam takie wrażenie, że złomodziarze wybierają w miarę przyzwoite gry, których nikt do tej pory nie zrobił na Atari (bo i po co?) i świadczy to o lepszości C64. Serio? Porównajcie sobie te same produkcje. Proponuje zacząć od klasyków: Moon Patrol, Rescue on Fractalus!, Pole Position, Boulder Dash, Bomb Jack – może one też są lepsze na C64? Ta SID’owska piła już nie tylko przerżnęła niektórym bębenki uszne, ale doszła także do gałek ocznych! Bez komentarza, bo każdy kto ma zdrowe oczy sam może ocenić!
LukegaX: Przepraszam Panowie, ja się tak nieśmiało wtrącę: jakbyście zadali mi 10 lat temu pytanie, kto lepszy – Atari czy Commodore to bym powiedział bez dwóch zdań, że Komoda! Zresztą dumnie ją posiadam do dziś! O istnieniu Atarynki nie miałem bladego pojęcia, ale od kiedy zacząłem czytać Retro Na Gazie i oglądać Gramy na Gazie to nie dość, że odkryłem iż Atari stworzyło nie tylko kultowe A2600, to jeszcze wydało komputer z całkiem fajową biblioteką gier. W dzisiejszych czasach także wyszło kilka fajowych szpili na ten sprzęt i mówię to ja Commodorowiec! Laura, Pac-Mad, Atari Blast, czy chociażby Crownland, co nie znaczy że Commodore jest przez to na straconej pozycji… Owszem też wyszło na niego sporo ciekawych szpili, ale jakby tak spojrzeć obiektywnie na te komputerki to chyba wybrałbym oba. Komcia za fajowy układ dźwiękowy SID i dobrą grafikę, a Atarynkę za bardziej dynamiczne gry oraz także za wysoką jakość grafiki. Ostatecznie wybieram obie strony dzisiejszego konfliktu i w sumie nie rozumiem tej całej afery o to, który sprzęt jest lepszy… Także w przypadku wojny SNES vs Genesis także bym postawił na oba fronty…
Dzisiejsze Komody także są wypasione! Tu własność retroSZPUNTAfana. Zdjęcie z Retronizacji.
WojT: Żeby nie było – trzeba też (jak LukegaX) oddać co nieco Atarce. Nie mówię tego dlatego, że mi Larek tu polewa Jamesona, oj nie! Mówię, bo mi się obecne atarowe produkcje nawet podobają (choć szkoda, że niektóre pozostają niedokończone – dobrze o tym napisał Sikor w swoim artykule). Larek pokazał ładną Laurę i pomysłowe Pingwiny, wspomniany już Yoomp ładnie lata sobie po tunelach, Bocianu wystrzelił z PacMadem (nikt się nie pokusił o pobicie mojego rekordu jeszcze) i kilkoma ciekawymi pozycjami trzymanymi w zanadrzu, albo wspominany wielokrotnie przez wielu rozmówców Crownland… Chwila, czekajcie, przecież wymieniłem już chyba wszystkie fajne tytuły na Atari, co nie?! Jakby jeszcze skończyli to Flimbo’s Quest – to może jeszcze jakieś 0,2 punktu w skali fajności bym dorzucił do mojej oceny Ataryny… ale to może za 20 lat, jak jeszcze dołożą ze 2MB ramu, żeby to udźwignąć…
Borsuk: Widzę, że LukegaX wszystkich tu pogodził, prawdziwy rozjemca! No, ale wtedy nie byłoby tego magla! A jakżeś ty się w Polsce uchował chłopie, że nie słyszałeś o Atari? Wracając do spraw poruszonych przez Sikora – trzeba uczciwie przyznać, że Atari w Polsce dostało drugą młodość, perełek jak mówisz było trochę, chociaż ja aż tak wielkim zwolennikiem polskiej twórczości z tamtych lat nie jestem. Zdecydowanie wolę te nowsze (lata 2000 w górę) polskie gry na Atari. Tamte z lat 90-tych kojarzą mi się głównie z komnatówkami, zielonymi ludkami i sraczkowatymi ścianami. Oczywiście były fajowe wyjątki od tej reguły (np. Sexmisja) i trzeba przyznać, że Polacy na rynku atarowskich gier start mieli wyborny! Robbo, Fred, Misja, Lasermania – to były produkcje godne zachodnich przebojów, a nawet lepsze! Tylko niestety później polscy twórcy poszli w masówkę…
Sławny Yoomp! w porównaniu obydwu wersji: Atari vs Commodore. Przygotował Renton.
Sikor: Borsuk wspominał coś o CENIE jako głównym powodzie popularności Commodore 64. Nie cena, Borsuczku, nie cena przechyliła szalę na korzyść Komody, a pazerność Tramiela! Gdyby nie zaprzestał wspomagania 8-miu bitów to pewnie wiele dobrych tytułów by było jeszcze w epoce… Jednakże C64 było jego osobistym (w wielu aspektach) dzieckiem, więc może nie chciał tak naprawdę konkurencji dla niego? Teraz już się tego nie dowiemy. Dziś znamy kilka(naście) tytułów z epoki, które właściwie były gotowe do wydania na Atari i wstrzymane zostały osobiście przez nierząd z Tramielami na czele. Przemilczę fakt, że o wielu takowych grach wcale się nie dowiemy, a artworxy z Atari pokazują, że trochę tego było… Sytuacja mogłaby się nieco inaczej rozłożyć, ale skoro tylko cięło się koszty, to efekty były po prostu opłakane.
LukegaX: Borsuku u mnie na mieście to mało kto słyszał o C64, tylko się mówiło albo o Pegazusie, albo o Pecetach z Windows95, albo o tajemniczej Amidze – co podobno uruchamiała niesamowicie zaawansowaną grafikę, o której zwykłemu graczowi się nie śniło… Podobnie było chyba z naszym Naczelnym, karkiem Repipem, urodził się mięśniak, a C64 już stało na biurku. Coś on tak cicho siedzi tam w kącie, kaszankę ino wpiernicza i Sikorówkę żłopie…
Repip: (Wydłubuje z pomiędzy zębów resztki kaszanki, głośno beka i wypala): Ja nigdy za młodu Atari nie widziałem! Dopiero u Borsuka w norze pierwszy raz w życiu widziałem to cudo z gówna i stali, jak mawia klasyk. U mnie w okolicy wszyscy mieli Commodore 64, później Pegasusy. Szczerze mówiąc współczuję wszystkim tym, którzy w latach 90 jeszcze grali w te polskie hity na Atarynę. Oglądałem te przeglądy w Gramy na Gazie, toż to szkodliwe dla mózgu jest! Ja w tym czasie mając Pegasusa kijem bym takiej twórczości nie tykał!
Przegląd gier najpopularniejszego polskiego wydawcy na Atari – L.K. Avalon. Trochę hitów pośród morza kitów, czy odwrotnie? Zdania są na ten temat podzielone.
WojT: Ja też o Atari nie słyszałem, no raz u kolegi widziałem przez chwilę! Jak się stałem Commodorowcem to wiecie już z moich wspominek – po prostu tata zakupił mi go, zwracając uprzednio nabytego Amstrada. W moim najbliższym otoczeniu NIKT nie miał wtedy Atari, wszyscy mieli C64, a potem Amigi. Atari po prostu u mnie w ogóle nie istniało… Także nawet nie miałem z kim wojenki toczyć, toteż jej nie toczyłem…
Larek: Co do porównywania mikrokomputerów z konsolami. Nie tędy droga, drogi Repipie. To urządzenia skierowane do różnych odbiorców. Mikrokomputery były urządzeniami bardziej uniwersalnymi. Edukacja, nauka programowania, domowa lub nawet drobno-firmowa rachunkowość, tworzenie i edycja tekstu, gry video – to atrybuty mikrokomputerów. Konsole to tylko gry. Jasne, że NES bije grami na głowę wszystkie mikrokomputery, ale to jest wyspecjalizowana maszynka stworzona tylko do tego celu. I to w dodatku w 1984 roku. Pięć lat po Atari 800. 60 milionów sprzedanych egzemplarzy NES’a robi wrażenie. Przypomnę, że rekordzista wśród komputerów – C64 to „tylko” 17 milionów sprzedanych sztuk. Dlaczego zatem to C64 jest najpopularniejszym komputerem 8-bit na świecie, a nie Atari? Cóż, to nie jest pierwszy i zapewne nie ostatni przykład na to, że coś gorszego zdobywa większą popularność. Pamiętacie systemy Betamax i VHS? Ja znam tylko VHS, bo w chwili, kiedy magnetowidy przywędrowały do Polski wojna już się kończyła. Jednak było o niej głośno. Betamax dawał lepszą jakość obrazu niż VHS, ale to jednak ten drugi stał się popularniejszym systemem. Dlaczego? Są różne teorie. Jedna z nich mówi, że Sony nie chciało zgodzić się na rozpowszechnianie filmów pornograficznych na ich systemie Betamax. Producenci pornoli byli zmuszeni używać kaset VHS, a Matsushita nie robiła z tego problemu. Niektórzy nie wiedzą, ale na Zachodzie C64 sprzedawano w Lidlach. Ludzie kupowali jajka, papier do dupy i C64 za jednym podejściem. Ot, i cała tajemnica popularności C64. Pamiętajmy, że ilość nie oznacza jakości. Wiecie ile sprzedało się konsol Atari 2600? 25 milionów egzemplarzy. I co, czy to oznacza, że Atari 2600 jest lepsze?
Sikor: Cichaj cebulo Repipie, nie o Pegasusie ten magiel! Wracając do tematu – nie ukrywajmy jednego, dziś już wiemy nieco więcej niż kiedyś. Wiele gier z epoki na C64 (chodzi mi o konwersję) czerpały tylko z glorii oryginału. Stunt Car Racer na przykład – zupełnie niegrywalny na C64 (a na Atari niewiele lepiej, jednak kolorowo i szybciej), a Lotus w wersji na Komodę jest Lotusem tylko z nazwy. Przykładów jest wiele, choć dobrych pozycji też jest dużo, nie ukrywam.
Stunt Car Racer na Atari XL/XE: ładniejszy i szybszy niźli na Commodore. Wyszedł jednak dopiero niedawno.
Borsuk: Zgodzę się, że we wczesnych latach Ataryna dostawała świetne konwersje z salonów gier, mało bo mało, ale były naprawdę grywalne. Donkey Kong oraz Donkey Kong Junior, Defender, Mario Bros, Jungle Hunt, Moon Patrol… A później tak jak mówisz, jebudu i nie ma nowych gier! Trzeba było czekać, aż Polacy nauczyli się programować, no i Zeppelin Games się w końcu i na szczęście pojawiło ze swoimi przebojami (wydawanymi na oba systemy). W tym czasie Komoda dostawała setki nowych produkcji: lepszych, gorszych, wybitnych, dziadowskich, różnie z nimi bywało. Konwersje z maszyn 16-bitowych także nie omijały tego sprzętu i było ich bez liku, a my Atarowcy mogliśmy tylko o takich pomarzyć… Z twoim przykładem niegrywalnego Stunt Car Racer to się średnio zgodzę, bo bardzo fajnie, że on był w ogóle dostępny wówczas na C64, ja właśnie na tym sprzęcie po raz pierwszy go ukończyłem! Wcześniej widziałem tylko ten tytuł na Atari ST u kumpla, no i oczywiście na Amidze w Amiga Action. Byłem naprawdę w szoku, że taka gra śmiga na 8-bitach (powoli, ale zawsze), więc przelazłem ją całą z kuzynem w jedne wakacje. W tamtych czasach myśmy Atarowcy – nie mieli Stunt Cara wcale, o tym zapomniałeś? Fakt, teraz Atari dostało zajebistą wersję, ale no właśnie: kilkadziesiąt lat później… A co do wspomnianego tutaj niewydanego Commando na Atari, całkiem przyjemnego i wypasionego pod względem zawartości, to nalezy uczciwie powiedzieć, że pocięte Commando na C64 z lat 80-tych było naprawdę grywalne (kończyłem), a firma Nostalgia dostarczyła na C64 niedawno, bo w 2015 roku – kapitalną wersję tej gry zatytułowaną Commando Arcade Special Edition. I to jest dopiero sztos!
Sikor: Porównajmy w takim razie face to face kilka gier, które powstały na oba sprzęty. Powiedzmy z epoki, aby nie było! I pomińmy produkcje AtariSoftu, bo ich konwersje na C64 były w większości… no były, tyle napiszmy.
Borsuk: Dawaj, ino polej najpierw! Chociaż chyba parę takowych tytułów wymieniłem na początku naszej dyskusji… Napiszę więc jeszcze raz: Draconus, Zybex, Boulder Dash, Archon, River Raid, H.E.R.O., wolę je wszystkie na Atari. Zdecydowanie! Boulder Dash na C64 jest taki wooooooolny, chłopkiem nie można nawet dogonić ekranu… DropZone zaś jest praktycznie identyczne, chociaż sam autor – Archer Maclean twierdził, że wersja atarowska jest lepsza.
Porównanie kilku klasycznych hitów: Atari XL/XE kontra Commodore 64. Sporządził: Odlotowy Człowiek.
Sikor: To polejmy i do dna! Na początek lejemy wóde, ee znaczy wodę, bo mamy Rzeczny Nalot aka River Raid, (oryginał wyszedł na Atari 2600). W porównaniu wersji C64 i Atari to na moim komputerku jakiś ten szpil taki wyraźniejszy i żywszy! A gry, o których wspominałeś np. H.E.R.O. – te “ozdobniki” na Komodzie tylko przeszkadzają w grze, poważnie mówię. Na Atari wygląda to lepiej, ma fajniejsze barwy i lepiej brzmi. Przynajmniej jak dla mnie. W Boulder Dash na C64 nie grałem nawet na emulatorze, to się tutaj nie wypowiem, zaś wybuchy na Atari w Łap Żonę (Drop Zone) po prostu rządzą! Borsuk z czego ta kaszanka, bo strasznie mi włazi między zęby, ale trzeba przyznać że pikantna taka, dobra całkiem.
Borsuk: Z czego? Ano z kota, Montek parę dachowców upolował to zmieliłem razem z futrem… Swojska kaszana, prosto z Borsuczej Nory, kto nie jadł polecam!
Sikor: Przejdźmy do nowszych czasów polskich. I do konwersji lub adaptacji gier z C64 na Atari. Często nawet z wykorzystaniem oryginalnego kodu, w dużej mierze kopiowanego. Jak dla mnie mistrzostwo świata to Operation Blood (oryginał na C64 to było Operation Wolf), wersja na Atari wygląda lepiej, Bank Bang! (West Bank) także. Porównując oczywiście face to face. Ciekawostką jest to, że nawet grafika jest tam zrzucana z C64, a na Atari wygląda jakoś… lepiej. Może to kwestia palety barw, hmm, tak sądzę…
Borsuk: Bomb Jack także na Atarynie fajniejszy (chociaż swoje wady ma), lepsze kolory, muzyczki, przerywniki, strona tytułowa. Jednakże znowu te wszystkie gry to tylko konwersje po latach, po wieeeelu latach. Po takim okresie czasu, kiedy lepiej poznało się możliwości sprzętu, mając dostęp do oryginału chyba łatwiej jest zrobić jego konwersję lepiej? Fajnie, że przynajmniej udowadnia się w ten sposób, iż Atari potrafi.
Sikor: Bomb Jack to zupełnie inna sprawa, mimo logiki z C64 grafika powstawała od zera. Software’owe duszki robią robotę mimo małej liczby kolorów, a grafika miała nawiązywać do automatu arcade i nawiązuje. Ciekawie wygląda opisany przeze mnie Nibbly. Na Atari jest go… więcej (aż 100 poziomów), ale tu muszę przyznać, że paleta barw na C64 lepiej do tej gry pasuje.
LukegaX: No, w sumie konwersje klasyków na C64 są równie dobre jak te z Atari, o ile ten pierwszy komputer moim zdaniem dominował dźwiękowo, tak drugi nadrabiał grafiką (z paroma wyjątkami), jeżeli chodzi o te porty.
Bomb Jack na Atari powstał wiele lat po wersji na C64. Który lepszy? Larek i Sikor zachwalają atarowskiego, WojT tego na C64, a ortodoksyjny Borsuk uwielbia oryginał z automatów arcade.
Wojt: Heh, ciężko mi porównywać jakieś konkretne tytuły, bo gier z Atari prawie nie znam, jeno od czasu wniknięcia w otchłań RnG i GnG się zacząłem bawić Ataryną. Yoomp! wygrywa na Atari, Bomb Jack na C64 (ta muzyka!) a Boulder Dash? W sumie nie wiem, bo nie lubiłem tej gry, więc może sobie być na czym chce lepszy. Nibbly, które wspomina Sikor, przeszedłem i na jednej i na drugiej platformie – ale muza i grafika w C64 po prostu jest duuuuużo lepsza, ale po co to wszystko porównywać, przecież łatwo można wykazywać fajniejszość szejdziesiątkiczwórki? Mieliście na tym Atari jakąś piłkę nożną, co by można było pokopać z kolegą? A na C64 było tego trochę: i Kick Off i Microprose Soccer – choć fanem piłki nie jestem, to niejedną gałę wbiłem w bramkę…
Sikor: WojT, chyba Cię pogięło? Bomb Jack lepszy na C64? Chyba jako koszmar senny. Tak, na Atari ściągnięto logikę z C64, ale ta grafa, ekran tytułowy, czy HiScore lepsiejsze na Atarynie! Może jeszcze powiesz, że Time Pilot (w C64 to chyba było jako Space Pilot) też jest tam lepszy? Borsuk Cię chyba wtedy śmiechem zabije. No cóż, w Nibbly na Atari gra oryginalna muzyka z C64, wiec cieszę się, że piszesz, iż jest gorsza, gdyż jak zwykle słoń Ci na ucho nadepnął. A że brzmi inaczej? No cóż, kwadrat jest ostrzejszy od sinusa, więc wiecie towarzyszu, rozumiecie…
WojT: Buahaha… toś teraz pojechał sikorze argumentem. Time Pilot – przyznam, że jest nieźle (a nawet bardzo dobrze) zrobiony na Atari… Czy Ty mnie czasem wcześniej po głowie flaszką nie walnąłeś, że porównuję komputery odległe od siebie czasem produkcji o kilka lat, a teraz sam porównujesz Time Pilot na Atari (2018) do Space Pilota na C64 z 1985 roku? Jakby się teraz ktoś wziął za Time Pilota na c64 to coś czuję, że byśmy wszyscy szczęki sztuczne z podłogi zbierali… Lepiej więc łyknę cosik, a już w tym temacie się nie wypowiem!
Kiedyś na SACP (zlot Amigowców) urządziliśmy sobie z chłopakami turniej w Time Pilota na Atari!
Larek: Oczywiście, że na Atari można było pograć w piłkę. Znów wychodzi brak podstawowej wiedzy na temat gier na Atari! Ale skoro fanem piłki nie jesteś, to szkoda mi czasu na pokazywanie tych gier! I…
Borsuk: Profesorze nie irytuj się bo Ci żyłka pęknie! Napij się, zjedz coś, ogóra zakiś, odpocznij! Zdenerwowałeś się, jeszcze nam tu zejdziesz. Jako, że jestem zarówno fanem Bombowego Jacka oraz byłem wielkim fanem gier piłkarskich – to wtrącę tutaj swoje trzy grosze. Bomb Jack na Atari jest prześwietny graficznie, muzycznie, wszystko praktycznie cudowne, ale niestety przeniesiono w nim błędy z C64! Zbyt duży chłopek, którym nie da się przelecieć nad wrogami chodzącymi po górnych platformach (na każdym etapie), ani wskoczyć obok lewej platformy (na kilku planszach). Doceniam jakość audio / video i masę pracy włożonej w ten tytuł, ale po prostu przez ten fakt nie gram w niego! Zrobili go świetni programiści, graficy i muzycy, ale zupełni laicy Bomb Jacka, że nie zauważyli takich zgrzytów. Jednak jak ktoś nie jest hardkorowym fanem oryginału to tych błędów może nie zauważyć i wtedy zacna gra. Sikorku bo tak zauważyłem, my sobie tu wymieniamy te klasyki, przeboje z młodości, które są lepsze na Atarynie niźli Komodzie, ale zapominamy o jednym. Dzieciaki grające na Commodore 64 miały w większości przypadków te wszystkie gry z Atari (fakt, że niektóre trochę gorsze) i oprócz tego pincet innych, których my po prostu nie mieliśmy… A dlaczego nie wspomnimy o prześwietnej konwersji Green Beret na Atari? Buhahaha, fakt, nie ma o czym. A na C64 dało się w to grać i nawet całkiem przyjemnie. Napomknąłeś o nowszych grach, a jak wyglądają ostatnie lata na Atarynie? Tłuste, chude? A co do piłki nożnej WojCie to my atarowcy mieliśmy do turniejów tylko Kick Off’a wtedy i to taką sobie konwersje. Byłem wtedy wielkim miłośnikiem cyfrowej piłki nożnej i wielokrotnie wygrywałem turnieje w Microprose Soccer na Komodzie i później w Sensible World of Soccer na Amidze, więc wiem co mówię. Niestety na Atari dobrej gały nie było i nie wspominajmy tu o przeciętnym Fantastic Soccer od Zeppelin Games. Powiem szczerze, że teraz dopiero sobie uświadomiłem, że ogólnie gry o sportach drużynowych na Atari to większości były niewypały: koszykówka (Na C64 fajne Double Dribble, na Atari w sumie tylko One on One), hokej (na C64 chociażby Hat Trick), menadżery piłkarskie także dużo lepsze były na C64. Heh, ja tam się w sumie nie martwiłem tym faktem, że się Komodziarze śmiali z atarowskich “soccerów”. A dlaczego? Dupska im ostro trzepałem w Microprose Soccer! Przegrać z Atarowcem w najlepszą gałę na swoim Commodore? Dla mnie bezcenne, dla dumnego posiadacza Komody, trochę wstyd… Sikorze, przejdźmy do najnowszych czasów na obu sprzetach.
Microprose Soccer – najlepsza piłka nożna na C64 i na 8-bitowe komputery.
Sikor: Niestety, ostatnimi latami obserwuję pewną dziwną przypadłość. O ile na C64 powstaje wiele super zrobionych gier komercyjnych, to na Atari wielu podnieca się niedokończonym syfem. Oczywiście rynek wymusza swoje, jednak C64 sprzedało się (także z przyczyn podanych w tej rozmowie) o wiele więcej, niż ośmiobitowego Atari – to jednak chwalenie byle czego robi Atari złą robotę. O ile doceniam larkową Laurę, o tyle jest masa gier, które na laury nie zasługują (a były nawet wydane). Choć są przykłady dobrej roboty i zacznijmy może od nich – vide wspominane Pac-Mad, Pang. Świetnie zapowiada się też nowa gra Bocianu ta przygodówka tekstowa (K12: Golden Ticket). Niestety ostatnimi czasy to wyjątki potwierdzające regułę. I tak, wiem, ja też czasem wypuszczam jakieś popierdółki, może nie do końca dobre, choć Borsukowi się na przykład Teenage Black Queen Jack podobało.
Borsuk: No właśnie Sikor, dobrze, że poruszyłeś ten temat, bo miałem Ci już zabrać flaszkę! Myślę sobie, pijany jakiś, albo mocno wstawiony, bezkrytyczny taki!
Sikor: Mimo tego, że jestem Atarowcem, nie mam w zwyczaju przekłamywać rzeczywistości. Polej brachu, napij się, tylko nie pal tyle – dymem się nie odkazisz….
Borsuk: Gry pisane hobbystycznie to inna para kaloszy, Larek jest tutaj przykładem i Bocianu, że od prostych produkcji pisanych do szuflady można przejść płynnie (no poprzez lata żmudnego programowania) do świetnych gier komercyjnych. No, ale uczciwie przyznam bez bicia: w przypadku nowych produkcji komercyjnych Commodore 64 to król na 8-bitowej dzielni! Sam’s Journey, Knights n Grail, Pains n Aches, zapowiadany Pig’s Quest. Nie chodzi już o jakość tych gier, ale jest tych wybitnych produkcji zdecydowanie więcej.
Trailer Sam’s Journey – najlepszej gry na Commodore 64? Borsuk, Repip i WojT się tutaj zgadzają.
Sikor: Wtrącę się, sorki. Podoba mi się to, że obecnie konwersje na Atari powstają nie tylko z Szafki… tfu, Komody. Pojawiają się fajne konwersje z innych sprzętów, jak BBC Micro czy ZX Spectrum, często poprawiające oryginały. Na korzyść C64 przemawia też pojawienie się C64 Maxi, nowe tryby i stary feeling przedłuża mu życie. W przypadku firmy Atari (piszę o właścicielu znaku towarowego) jest tylko wyciąganie rąk po kasę (swego czasu pamiętna nagonka na strony z “Atari” w nazwie), chyba ci ludzie są mentalnymi spadkobiercami Tramiela… W temacie nowych wersji Ataryny (czy sprzętowych, czy emulatorowych) na razie cisza, no, jest Ecler w FPGA, ale w ilościach znikomych. Póki co jestem zapisany na sztukę, ale sprzedaje się to w formie płytki z układami. Fani ZX spectrum mają NEXTa, a Atarowcy jak zwykle w czarnej… Mimo wszystko i tak pozostanę przy swoim Atari… W sumie na oba komputery są dobre i beznadziejne pozycje, ale na Atari się wychowałem i pewnie mi tak już zostanie…
WojT: Ha, ha, ha, dobrze, że Sikor o tym wspomniałeś – chyba już Ci dym z Borsukowych petów dobrze mózg przygrzał, żeś sobie pamięć odkurzył. Ano – co mamy obecnie w Atarowskim światku? Jeno jakieś słabe pomysły… Hotel Atari? Kasyno, w którym można wykorzystywać tylko kryptowalutę Atari… Co oni kurna, zwariowali? Nie wiedzą jak zrobić hajsy? C64 Mini, C64 Maxi, wszystkie konsole mini… a te wariaty szukają frajerów na wirtualny pieniądz i nocowanie w ich przybytkach… phi!
Larek: Co się nie podoba w tym, że obecnie Atari buduje hotele i kasyna dla graczy? Co robi obecnie Commodore? No, nie mów, że TheC64 czy TheC64 Mini robione są przez Commodore? Te produkty nawet nie mają prawa używać nazwy Commodore. Atari natomiast wypuszcza Atari VCS 2020. Już nie wspomnę o milionach wersji konsolek Atari Flashback. Tak się robi pieniądze. Zaraz, zaraz, o czym my tu mówimy… Przecież Atari nadal istnieje! A że tak zapytam – co słychać w Commodore? Chyba 1 listopada wypadałoby zapalić świeczkę nad ich grobem.
Commodore 64 w latach 80-tych kupowano w Lidlu? Razem z papierem do dupy? A C64 Maxi? W Media Markt razem z bateriami… Tu test “nowego” C64.
Borsuk: A mi się wydawało, że to tylko francuskie Infogrames w przebraniu Atari lata po mieście, a samo Atari dawno w grobie położone, ale nieważne. Na Atari też się trafiają perełki jak zapowiadany Prince of Persia, kapitalny i odmienny od oryginału pod względem plansz Pang, czy uzależniający, trójwymiarowy Yoomp (niedawno wyszedł też na C64, ale wolę atarowskiego), czy świetna logiczna platformówka Ridiculous Reality. Jednak w zupełności się zgodzę z Sikorem, że atarowskie środowisko w zupełności bezkrytycznie podchodzi do nowych gier na Malucha. Promowane są niejednokrotnie produkcje o bardzo amatorskim charakterze, z gówna owiniętego w złoty papierek robi się “hity” albo “sztukę”. Zakłamuje się po prostu rzeczywistość. Prostacką tekstówkę ubarwia fajną grafika i muzyką i tworzy artykuły reklamujące ten tytuł jako jakieś arcydzieło w sztafażu PRL-u. Wielkie zamieszanie koło Deszczownika też jest zupełnie dla mnie niezrozumiałe, przecież to produkcja na poziomie gamejamu. A może i stricte gamejamowa? Więc o co tyle hałasu? Włączyłem i wyłączyłem po jednej chwili. Wiesz, ja tam się na grach ponoć nie znam, ale ostatnio w przypadku polskich produkcji to fiksuje w złą stronę. Może raczej powinienem powiedzieć – w przypadku promowania przez największy polski atarowski portal określonych polskich produkcji. Sztuka, a raczej “sztuka” ważniejsza od grywalności, forma od treści, a moim zdaniem szajs, nawet nie wiem jak ambitny i nawet nie wiem jak pięknie reklamowany – zawsze pozostanie szajsem… Wiesz ktoś chce wrócić do Atari po latach, czyta zapowiedź takiego “hitu”, włącza go na emulatorze i co? Realnego Atari nie kupi, gdyż się zrazi i pozostaje mu wtedy zacytować tylko słowa tej piosenki poniżej. Na szczęście jednak co pewien czas promowane są także w atarowskim światku w miarę “normalne” gry pokroju LiteRally, czy The Rescue Expedition, obie autorstwa Gorgha.
Anty Atari Song – czy to jest komputer? (1992 rok)
Sikor: No… Nie rozmawiajmy na temat jednego atarowskiego forum. Tam są klapki na oczach, uszach i innych częściach ciała. Niestety, portal jest dosyć medialny, a potem się dziwią, że część osób omija Atari szerokim łukiem. Tak, tam niestety promowane są pseudo-produkcje pod przykrywką szeroko zwanej sztuki, hmm, może sztuki mięsa, nie znam się. Polej Waćpan nieco tego eliksiru! Na szczęście jak napisałem – wyjątek potwierdza regułę…
Borsuk: Wydaje mi się, że mniejszy atarowski rynek odbiorców (ile schodzi sztuk gier na Atari, ze 200?) powoduje, że ludziom się nie chce inwestować środków i czasu w tworzenie wieloletnich projektów, piszą gry głównie dla własnej satysfakcji. O przypomniało mi się, zapomniałem napisać o zapowiadanym Flimbo’s Quest, (chociaż wy już wielokrotnie wspominaliście o nim) – jeżeli zachowa jakość z wersji demo – będzie super! Na Atari brakuje takiego wydawcy jak Psytronik na Commodore 64, niby jest Retronics, ale z całym szacunkiem dla niego to nawet nie ma własnej strony internetowej (jest, ale nie działa), a reklama wydawanych przez nich gier na Atari po prostu nie istnieje. W sumie pisanie dzisiaj gier na 8-bitowe sprzęty to hobby (nawet na C64) i naprawdę trzeba mieć w sobie dużo samozaparcia, żeby wziąć się na Atari za jakąś super produkcję, wymagającą do tworzenia kooperacji kilku osób… Idę zapalić!
Crownland to chyba najładniejsza gra na Atari XL/XE. Czy najlepsza? Może jakby atarowskie hity schodziły w większej ilości egzemplarzy tworzono by więcej superprodukcji?
Repip: Obecnie jestem raczej nastawiony na docenianie najlepszych produkcji na 8 bit, czy to Micro Mages [NES], Valley of Rains [ZX Spectrum], Laura [Atari] czy Sam’s Journey [C64]. Wybór platformy do grania mnie nie ogranicza, ale to na C64 widzę więcej dla siebie, nie na Atari z prostej przyczyny. 30 letnie porty jak Prince of Persia, Flimbo, czy Bomb Jack są… o 30 lat za późno wydane! Szukam gier autorskich, a nie oszukanego pokazu mocy po 30 latach i modyfikacjach sprzętowych za tysiąc złotych…
Sikor: Borsuk, gdzie leziesz. Przeca duchowo dzisiaj jesteśmy w czasach PRL-u, pal tutaj nie marudź, będzie lepszy klimat! Wracając do tematu – ludzie do tworzenia takich produkcji by się znaleźli, ale jak wiadomo łatwiej się równa w dół, więc jak są achy i ochy nad SG (super gównem) to po co się angażować w coś większego? Stąd zalew tandety. A nie tędy droga – o ile na początku wydawać by się mogło, że ilość jest ok, to brak jakości zabija sprzęt. Bo w hovno za przeproszeniem nie chce się grać nikomu. A jak nie chce się grać nikomu – to grono odbiorców maleje. I koło powoli się zamyka. A szczerze – nawet brak dobrej grafiki nie jest jakąś wyrocznią co do jakości gry. Ostatnio gram sobie w Disc’o Pop z Abbuca – i mimo minimalistycznej grafiki i jednoprzyciskowej mechaniki – ten tytuł wciąga… Prawie jak Speed Maza wciągnęła Groobego (pozdrawiam przy okazji). A abstrahując od tego – w dobie dzisiejszego zalewu “sztuki” to nawet moje Another Stupid Game (brawa dla wspomnianego już Groobego za ukończenie) ma chyba wartość więcej niż artystyczną (Borsuk zaraz stwierdzi, że sadystyczną – ale on już się stary robi, więc mu nie wierzcie).
Wspominane wielokrotnie w maglu Knight’n Grail oraz Pains’n Aches ogrywane w Gramy na Gazie. Dwa największe hity na C64 ostatnich lat.
Borsuk: Patrząc przez pryzmat tego co się dzieje na scenie Atari to ja już napisałem w recenzji tejże gry: powinna stać w muzeum jako synteza i metafora (w jednym!) polskiej myśli growej z czasów masówki od Avalonu, czy ASF. Żeby nie było, oni też mieli świetne gry, zobaczcie na naszych Przeglądach z Larkiem, o na przykład tutaj!
Sikor: Ja na koniec od siebie co do konwersji gier dodam: nie wierzcie w to co piszą, że tylko Atarowcy robili konwersje z C64. Pamiętajcie: Robbo, Hans Kloss, River Raid, Keystone Kapers i wiele innych tytułów najpierw było na Atari! Ba, niektóre z tych gier, wspomniany Rzeczny Nalot, czy Policjant Goniący Więźnia :-) nawet na Atari 2600.
Borsuk: Właśnie Sikor, wróćmy może jeszcze do wojny Atari vs Commodore, przecież ty długi okres czasu sprzedawałeś swoje i nie tylko swoje oprogramowanie na giełdzie komputerowej (i nie tylko tam). Spotkałeś się z jakimiś śmiesznymi sytuacjami związanymi z tą wojenką? Pobajdurz, ja poleję, masz tu przegryź kaszanką trochę i ogórkiem od profesorka.
W czasach PRL-u wojna pomiędzy Atari i C64 toczyła się głównie na giełdach komputerowych. Czy aby na pewno?
Sikor: No właśnie, o wojenkach wielu słyszało, albo raczej czytało w pismach branżowych i tyle… Osobiście nie spotkałem się z tym faktem. Może dlatego, że większość moich znajomych z epoki miała Atari :-)?! Aha, nic nie pisaliśmy tu jeszcze o czołówkach gier. Czy nie zastanawialiście się, dlaczego na Atari jest mniej “grafiki tytułowej” w grach? To kwestia “doróbki” magnetofonu na siłę, którego w systemie Atari miało nie być, ale cena całego systemu wtedy zabijała. Cena stacji dysków dużo podrażała sprzęt. Otóż wersje na magnetofon były często okrojone względem dyskietkowych, potem równano w dół. Porównajmy wersje dyskowe, wtedy sprawy mają się lepiej. A i na koniec chcecie jeszcze przykład kolejnej dobrej gry na Atari, wręcz nowatorskiej i pochodzącej z czasów świetności sprzętu? Proszę, klasyk Alternate Reality. Jest też na C64.
Borsuk: Nie wierzę Sikor! Nie słyszałeś nigdy: Atarowca wal z Gumowca?! Nikt nie szykanował twego Atari? My z Larkiem jeździmy na zloty Commodorowców (Amigowców) i w sumie też jesteśmy zawsze bardzo miło tam przyjmowani, chociaż na jednym zlocie, jak zbyt długo przeglądaliśmy gry na Atari ST to chłopakom puszczały nerwy! Przypominali sobie hasła z młodości i nas nimi częstowali. Jednak głównie w formie żartu.
Sikor: Pomijając fakt pobytu na atarowsko-commodorowskim party (Scenery), gdzie commodorowiec latał z siekierą (fakt) – nie spotkałem się z aktem “nienawiści”.
Larek: No to w siekierezadach Atari vs Commodore mamy remis. Ja też na jednym zlocie siekierą Amigę porąbałem…
Borsuk: Profesorku, Ty już lepiej nie pij! Chociaż grafiki atarowskie stwierdzają ten fakt, wiec może coś było na rzeczy? Hmm. Normalnie aż się boję z tobą filmy nagrywać…
Larek siekierą niszczy Amigę. Sprawę udokumentowano, więc się profesor nie wywinie! Autor: IRATA4.
Wojt: No i ja na koniec dodam jeszcze, że dzięki C64 zacząłem programować i polubiłem BASIC, potem kolejne języki i zacząłem obracać się w świecie IT. Hmm, pewnie gdyby to Atari było moim pierwszym komputerem to stałbym po drugiej stronie barykady i teraz wyśmiewał C64 tak jak robią to Larek i Sikor, pewnie też bym się nauczył programowania na Atari… Jednak było jak było i nic już tego nie zmieni…. A zmieni jeszcze jedynie fakt, że… tak naprawdę to są wszystko tylko JAJA i ja nie uznaję żadnej wojny! Oba kompy są fajne (ale C64 fajniejszy) i każdy z nich lubię sobie włączyć (ale C64 mam więcej). I z chęcią zawituję do borsukowo / larkowej nory i tam z nimi naparzam w atarowe gry, ale jak wracam do domu to się muszę Commodorkiem odkazić! Lubię sobie także obejrzeć Gramy na Gazie, w którym chłopaki męczą się niemiłosiernie, by na Atari znaleźć jakiś ciekawy tytuł, aż potem muszą sobie sami przerwę zrobić i popykać w gry na C64 albo arcadówki! Także widzicie – rzeczywistości nie można zaklinać, trzeba ją łykać bez popity – te oba obozy są wieczne… i gdyby ich nie było wtedy, to byśmy nie mieli teraz tego mnóstwa konsol i różnorodności gier… Tłuklibyśmy ciągle w Ponga spod znaku wulkanu, bo nikomu by się nie chciało wymyślić niczego nowego. Dobra, biorę flaszkę moją niedokończoną i idę do domu oglądać dema na C64, bo mam trochę zaległości, a potem jeszcze przejrzę nowe produkcje growe, których także jest co niemiara. A na Atari to chyba niewiele ostatnio wyszło, co chłopaki? Dzięki, trzymajcie się i nie rzucajcie we mnie węglem! Przyda się do napędzania Atari!
Sikor: Napisałeś WojCie o BASICu. No tak, nasz (wasz?) Jacuś Trzmiel ukradł go Gatesowi, jakby nie patrzeć! No, ale aby nie było sprawdzania składni podczas pisania na C64? Toż to potwarz jest! No dobra, jeden plus dam za generator liczb zmiennoprzecinkowych w C64…
C64 BASIC na C64 MAXI. C64 Maxi to całkiem udany produkt, C64 BASIC ponoć niekoniecznie.
Larek: WojT, wielki szacun się Tobie należy, jeśli nauczyłeś się programować na C64, któremu wsadzili najgorszy dialekt BASIC’a, jaki jest na komputery 8-bit. Serio! Współczuję tej męki, jaką musiałeś przejść. Gdybyś poznał Atari BASIC, to byś wiedział, że miał on instrukcje do generowania dźwięku, instrukcje do obsługi joyów i wiosełek, wyświetlania grafiki oraz wiele, wiele innych, o których złomodziarze nie wiedzieli, że w ogóle istnieją. Nie wspomnę już o pełnoekranowym edytorze z prawdziwego zdarzenia, który akceptował pisanie instrukcji skrótami (!). O sprawdzaniu składni w trakcie pisania wspomniał już Sikor. I to jest piękne! Zapewniam, że gdyby było tylko Atari, bez tych innych sprzętowych śmieci (C64 buhehehe), to wcale nie tłuklibyśmy cały czas w Ponga spod znaku góry Fuji, bo to właśnie Atari w tamtych latach wyznaczało trendy i nowe ścieżki w świecie gier video. Niestety w pewnym momencie przyszedł pewien Commodorowiec od maszyn do pisania i wszystko spartolił… Taka jest prawda.
WojT: Huhu toś mi Larek pojechał… wyszła moja ignorancja na wiedzę sprzętową i zaciemnienie oczu SID’em, cóż zrobić? Chyba się na starość trzeba za Atari wziąć i poznać tę platformę. Commodore wsadzić do szafy na kolejne 30 lat i zobaczyć drugą stronę barykady. A potem jak już te 70 lat na karku będę miał to ocenię z większą wiedzą i znawstwem! Dla mnie komp był od grania a nie zaglądania mu pod maskę… Aha przecież mówiłem, że jam niewojenny i że do Atari tak naprawdę to nic nie mam i że nie mogłem mieć styku z nim w latach młodzieńczych. Bo jak wyszło C64 to Atari wszyscy sprzedali i kupili Komodę, buhehehe. Może przez to C64 jest mi bardziej bliskie, ale tak serio to lubię każdy komputer (i nawet konsolę), który dorwę w swoje łapy i mi da chwilę radości. Tak się złożyło, że to właśnie C64, a potem Amiga były ze mną najdłużej. Nic na to nie poradzę. Atarowcy to fajne chłopaki i fajną mają zabawkę… a Commodorowcy mają komputer! Czy na małym Atari było coś takiego jak GeOS? Serio pytam, bom ciekaw.
Larek: GeOS? Niby coś tam było, ale dopiero to co jest właśnie tworzone (rzuć okiem na ten filmik) będzie super! Jeśli tylko zostanie skończone. Tak, to poniżej jest na Atari 8-bit!
Graficzny system operacyjny na Małym Atari? Będzie! Właśnie się robi.
Borsuk: Łooo, prawie jak Windows?! Pikna sprawa. Wypiję za to!
Sikor: Bardziej GEM (Graphic Enviroment Management), ale zacny! System znany z ST między innymi i wczesnych MAC’ów.
LukegaX: Ja pierdolę co tu się odpiernicza! Kończyć flaszki i do domów! Wracając do wojenki 8-bitowej, to pamiętacie anty piosenkę o Atari?* Hmm, może o Commodorku także była? To jest świetny przykład wojny C64 vs Atari! Pamiętacie, zaśpiewamy?
Sikor: A tak! Piosenki były nawet dwie (antyatari song w MOD-zie) i jedna na Amigę!
Borsuk: Ooo, skoro LukegaX się denerwuje, a później chce śpiewać to fest gruba impreza nam się zrobiła! Słyszeliście chopy, żeby on kiedykolwiek przeklinał?
Repip: Ni jucha! Pierwsze słyszę! W takim razie kończymy balangę. Do domu jełopy 8-bitowe!
Larek: A wracając do tematu głównego: rozumiem, że już wszyscy zaakceptowali fakt, że Atari jest najlepsze?
Sikor: Przecież to oczywista oczywistość!
Larek: Niektórych trzeba było jednak nawrócić! Kolejnym dowodem na wyższość Atari jest fakt, że jest wcześniej w książce telefonicznej niż Commodore… No dobra, wiem , że ten argument był wykorzystany przez Steve’a Jobsa, ale tu też pasuje! No i Commodore jest tylko “64”, a Atari aż “65”. Zawsze to więcej! Pięknie mi się humor wyostrzył po tych paru głębszych! I na koniec przykład jakości grafiki (muzyki zresztą też, choć tu starałem się jej nie puszczać) generowanej przez Atari. Obraz jest na tyle dobry, że YouTube rozpoznało facjatę Michaela Jacksona i zablokowało nam cały ostatni odcinek Gramy na Gazie! Tak, tak – tu nie chodzi o dźwięk, ale o obraz!
Ataryna pokazała Michaela Jacksona tak wyraźnie, że YT zablokowało nasz film! Napisali: wyślijcie kasiorę do Jacko, bo inaczej was zbanujemy!
Borsuk: Profesorze, starczy już, starczy. Kończymy! Ktoś to wszystko będzie musiał spisać i przeredagować przed publikacją…
Larek: Poza tym, co ja was będę przekonywał do wyższości Atari nad C64… Jak kończą przeciwnicy Atari to widzieliście w moim najlepszym filmie! Masz go tu wrzucić Borsuku! Ma być i juch!
Borsuk: Będzie, profesorku, będzie! Przeca to arcycurwadzieło jest! Nie widziałem tego wcześniej, a kiedy obejrzałem to tarzałem się ze śmiechu po podłodze! Monty razem ze mną, genialny klip! Powaga. Tak dobry, że od niego zacząłem ten artykuł!
Sikor: No patrz Larku, to już 10 lat jak ten film zrobiony… ale ten czas leci! Wręcz zapierdala…
WojT: Eee, a dlaczego w tym filmidle Commodorowiec ginie? Nie może tak być! Kto do jucha Wacława pisał scenariusz?! Żądam remaku tego filmu z wygraną przeciwnej strony mocy! A jeśli chodzi o filmy to drogi Larku nie znasz się! C64 też umie w takie rzeczy! Tu masz dwie godziny filmów odtwarzanych z REU – jakbyś miał mało oglądania wielogodzinnych sesji swoich filmików… Nawiązując do atarowskiego Thrillera to podziwiam algorytmy Google, które to wyczaiły. Jakość filmu puszczanego z Ataryny musi być w takim razie wystarczająco dobra, że się kapnęli.
Filmy na Commodore 64? Niemożliwe. A jednak!
Larek: Poczytałem o tym REU i wygląda na to, że jest to zewnętrzne rozszerzenie pamięci do 16MB. Obraz wyświetlany przez C64 jest tworzony poprzez umieszczenie wszystkich klatek w pamięci tego urządzenia i szybką podmianę banków tej pamięci. Jeśli tak to faktycznie działa (jeżeli się mylę, to mnie poprawcie), to:
1. animacje są stosunkowo krótkie, bo muszą się zmieścić w 16 MB pamięci
2. animacje nie mają ścieżki dźwiękowej – tu SID po prostu generuje dźwięki (muzykę) na standardowych zasadach, tak jak każdą inną muzykę np. w grach.
To zupełnie inna “technologia” niż ta w Atari, które mając do dyspozycji szybki dysk twardy (np. AVGCART, SIDE2 lub SIDE3) streamuje wideo i audio w czasie rzeczywistym. Plik AVF ograniczony jest tylko wielkością karty pamięci (dysku twardego). Filmy mają 50/60 klatek na sekundę z dźwiękiem coś koło 15kHz. Muszę opanować technologię konwertowania takich filmów, to wtedy kolejne odcinki Gramy na Gazie będzie można oglądać bezpośrednio na Atari!
Czy to Załoga G leci na Atari? No prawie! Anime puszczane na 8-bitowej Atarynie.
Borsuk: ZAWRZEĆ JUŻ MORDY PIJOKI PIEPRZONE!
Larek: Co, co, co? Jak zawrzeć?! Jeszcze nie wyczerpałem tematu! Zresztą z Tobą nie gadam, jesteś Judaszem! Zdradziłeś Atari dla Commodore! W tym wpisie też wielokrotnie stawałeś w obronie Komody! Chcesz się bić Sierściuchu?
Borsuk: Zamknąć ryje ochlaptusy, bo psem poszczuję! Monty pilnuj pana! Zapytam was tylko: ktoś notatki robił z dzisiejszego spotkania? Tak myślałem kurna, żodyn! To teraz, który chętny wrzucić je w formie artykułu na Retro na Gazie? Aha, znowu las rąk widzę, każdy jeden chętny! A przekrzykują się, krzyczą, normalnie jeden przez drugiego… W takim razie zamknąć szczekaczki boście mi tym zebraniem roboty na tydzień przysporzyli. Oczywiście zaznaczę na koniec niniejszego artykułu, że wszystkie poglądy w nim zawarte są poglądami poszczególnych zgredów, a nie całej redakcji. Jeżeli jakiś retro nerd będzie chciał z Wami polemizować (do czego oczywiście namawiam wszystkich chętnych) to niech atakuje bezpośrednio danego zgredziola. A na koniec trzy słowa podsumowania ode mnie: który mikrokomputer jest najlepszy? Atari XL/XE, czy Commodore 64, a może Spectrum, albo Amstrad? Odpowiedź jest prosta: ten, do którego macie największy sentyment! Dziękuje wszystkim za udział w dzisiejszym posiedzeniu Komitetu Centralnego Retro na Gazie, znaczy się w ostro zakrapianej imprezie! Pysznie było, a jakże, powspominało się stare czasy, trochę nowsze także, popiło, pograło, muzyki posłuchało i głupoty poopowiadało. Ktoś się na kogoś gniewa? Jeżeli tak to macie na pojednanie piękną nutę z Pantery. W jakiej wersji? SID and POKEY MIX TOGETHER!
David Whittakker to geniusz! Panther SID + POKEY MIX. Czad, czadzik, czadunio!
PS1. * Anty piosenka o Atari miała być na koniec wpisu, ale stwierdziłem jednak, że lepiej zakończyć go muzyką, która łagodzi obyczaje…