Dziś w ramach odpoczynku od recenzji nieco publicystyki, czyli dlaczego nie głosuję w konkursach na najlepsze produkcje na Małe Atari na różnego rodzaju party. Ci, co mnie znają – wiedzą, że bywam uparty jak pewne zwierzę, co zazwyczaj nie jest powodem do dumy, tym niemniej dzisiejszy odcinek – mimo że dla graczy – nie zacznie się od gier, a od produkcji scenowych. Może to niektórych zdziwi, ale według mnie taka jest geneza niedokończonych produkcji, w tym gier… Jak wiadomo – wszelkie zloty „scenowe” rządzą się swoimi prawami i to niezależnie od platformy. Ja jako Atarowiec z krwi i kości jeżdżę na zloty miłośników Atari, Commodorowcy na zloty commodorowskie, a Amigowcy na amigowe itd. Obecnie jest też coraz więcej zlotów multiplatformowych, gdzie pojawiają się miłośnicy różnych platform. Cieszy mnie to niezmiernie, tym bardziej, że na takich zlotach pojawia się coraz więcej nowego softu na nasze retro maszynki. Zazwyczaj są to tak zwane produkcje scenowe – dema, intra, muzyki, grafiki. Mają one za zadanie pokazać możliwości danej retro maszyny lub osób, które starają się na nich pracować i tworzyć. Z mojej strony opiszę nieco scenę Atari, chociaż wiem, że na innych zlotach dzieje się podobnie.
Demo Bitter Reality na Atari XL/XE autorstwa grupy Slight. Rok 1994.
Wszystkie prace z założenia wystawiane w konkursach mają być pracami typu freeware i powinny być dostępne bezpośrednio po party. Niestety, precedens tworzy podstawę do nadużyć. Autorzy powinni wystawić pracę bezpośrednio po party (zwykłe założenie konkursowe), ale w świecie atarowskim odeszła od tego jako pierwsza (chyba) grupa Slight ze swoim skądinąd znakomitym demem (jak dobrze pamiętam było to Bitter Reality, ale mogę się mylić, bo mógł to być też Overmind – równie dobre demo z tego okresu). Demo pokazane na party na ujrzenie światła dziennego czekało ponad… rok czasu. Oczywiście publiczność nie została o tym powiadomiona do końca, choć grupa Slight podawała, że „demo wyjdzie w tydzień”, bo wymaga tylko… drobnego linkowania. A to według mnie mogło wpłynąć na ostateczne wyniki głosowania na party…
Jeszcze bardziej wkurzyła mnie sprawa dema Pure grupy LaResistance. To właśnie po tym demie przestałem głosować na takich konkursach. O tym, że demo jest totalnie niedokończone dowiedzieliśmy się po głosowaniu. Przez część „sceny” zostałem totalnie skrytykowany, uzewnętrzniając moje oburzenie, że to jest jawne oszustwo. Demo w końcu wyszło, jednak sytuacja pozostawiła we mnie taki niesmak, że od tamtego czasu nie głosuję na party – jak zobaczycie poniżej w tekście – całkiem słusznie. Niestety organizatorzy i autorzy często nie informują o tym, że „ich dzieło” jest niedokończone, przez co wygrywają – według mnie – prace niedorobione, ba czasem nawet te projekty zostają porzucone i nigdy ich finalna wersja nie ogląda światła dziennego. A raczej widzowie / gracze nie widzą ich na oczy… Bo skoro nagroda wzięta, to autorzy mają gdzieś publiczność – nieprawdaż?
W pewnym momencie w konkursach zaczęły się pojawiać także gry – czas więc przejść do części przeznaczonej dla graczy. Niestety, organizatorzy chyba przyjęli, że wersje WIP nie muszą być tak oznaczone i można „grę” pokazać pod „pełnym tytułem”, aby nabić sobie punkty w konkursie i reputację na scenie. Szczerze powiem, że nie tylko organizatorzy zlotów pozwalają na takie „szopki”, zdarzało się to także innym konkursom (internetowym). Wiele takich gier powstało na Atari (na C64 pewnie też, ale ja tam nie siedzę): niedokończonych, puszczonych i zapomnianych (na szczęście są wyjątki). Postaram się tu kilka z nich przytoczyć, wraz z ich dalszymi losami, o ile będą mi one znane (na dzień pisania tego tekstu). Wszystkie omawiane prace będą dotyczyć różnych platform Atari, bo dlaczego nie?
Joe’s Adventure – Rick Dangerous dla ubogich. Jak grałem to miałem wrażenie, że to właśnie jakiś preview… (Borsuk).
Zacznijmy od prostej platformówki Joe’s Adventure, wyraźnie inspirowanej znanym hitem Rick Dangerous (nota bene Rick od dawna jest w planach pewnej atarowskiej grupy, ale prace chyba stanęły, jednak chwała im za to, że nie udostępniają wersji WIP jako gotowej). Gra przygotowana na konkurs Abbuca w 2005 roku, po zachęcającym wstępie zaczyna po prostu nudzić. Jest zbyt monotonna, wyraźnie brakuje zróżnicowania przeciwników, otoczenia. Znane też są pewne błędy w grze, które nie dają możliwości jej ukończenia. Tego samego autora jest pokazywany na pewnym party świetny Crownland. Tu autor od razu wskazał, że jest to wersja… preview, czyli demo. I chwała mu za to, gdyż rok później powstałą pełna wersja z nieco zmienionym silnikiem. Niestety – co pewnie potwierdzi RetroBorsuk – ze zbyt małą ilością etapów. (Potwierdzam, możecie przeczytać w recenzji podlinkowanej wyżej – Borsuk). Faktem jednak jest, że gra jest zacna. I wszystko byłoby tu okey i jak najbardziej w porządku, ale… pojawiła się wersja na Atari ST/STE i z tego co wiem (już po głosowaniu na atarowskim party Silly Venture 2018) – okazała się wersją WIP (przynajmniej taką informację otrzymałem, na samym party nie byłem). Mija czas, a wersji pełnej znowu nie widać. A szkoda, bo gra, a raczej jej preview prezentuje się bardzo dobrze. Borsuk: powiem ci Sikorku, że ja także zostałem tutaj wprowadzony w błąd przez wyniki tego konkursu. Pisząc recenzję atarowskiego Crownlanda, byłem święcie przekonany, że skoro ludzie głosowali na tego szpila w wersji na Dużą Atarynę – to musiał być to”pełniak”, a tu wychodzi, że WIP. Ha, byłem święcie przekonany, że konwersja na Duże Atari wyszła w 2018 roku, a tu dupa zbita…
Crownland na Duże Atari. Pięknie i grywalnie, czekamy na pełną wersję…
Niewiele brakowało, a pewnie ten sam los by spotkał jedną z ulubionych gier RetroBorsuka: Time Pilot, a będąc precyzyjnym – jej konwersję na Atari. Gra została zaprezentowana na Wapniaku organizowanym przez Mikera, okazało się później, że to wersja WIP, brakuje już niewiele, tyci, tyci… Na szczęście już po około roku z okładem grupa New Generation stanęła na wysokości zadania i mamy chyba najlepszą możliwą konwersję tego hitu na ośmiobitowe komputery. Mniej szczęścia ma kolejna produkcja tej grupy: słynny Flimbo’s Quest. Na party (znowu Silly Venture 2018) ludziki głosowali na ten tytuł pośród innych pełnoprawnych gier (czytaj dokończonych) i z tego co pamiętam – Flimbo wygrało, ale okazało się tylko previewem dwóch pierwszych etapów z gry, które nie były jeszcze do końca dopracowane. Potem prace stanęły w miejscu i póki co nici z tej gry są, a miała być świetna przygoda. A nagrody zebrane (za rok 2018), a fe Panowie…
Tak się po prostu nie robi, gdyż jak się mają czuć teraz ci autorzy, którzy na Silly Venture wystawili dokończone gry a przegrali z projektem, nad którym prace ciągle trwają? W 2021 roku, gdy wyjdzie wersja finalna to ponownie wystawicie Flimbo na Silly? :-). Choć chwała autorom za znakomite tech-demo, bo robi ogromne wrażenie! I trzeba uczciwie przyznać, że autorzy w tym przypadku – nie ukrywali, że to wersja demonstracyjna, tylko po kiego grzyba wrzucono ten tytuł do głosowania na najlepszą grę imprezy z pełnymi wersjami? Niestety, autorzy chyba zobaczyli, że nie trzeba robić gotowych produkcji, bo póki co w podobnym stylu zrobili konwersję Mortal Kombat na… Atari Lynx. No nic, na szczęście pokazali Time Pilotem, że w ich przypadku pewnie na gotową grę się doczekamy. (Borsuk: ja tam we Flimbo wierzę, ale podobnie jak autor twierdzę, że wersje demo nie powinny stawać w szranki z ukończonymi produkcjami. Może powinny mieć osobną kategorię do głosowania?).
Flimbo’s Quest na Małe Atari – robi piorunujące wrażenie to fakt, jednakże ciągle nie ukazała się pełna wersja gry.
Aby nie było, u innych autorów bywa podobnie. Kolejny przykład to niejaki KK wraz ze swoja grą Druidarium (na stronie tytułowej jest błąd w pisowni tytułu gry, można przeczytać Drudarium). Wspaniale zapowiadająca się gra, zgarniająca chyba podium (dokładniej: drugie miejsce na Silly Venture 2018) znowu okazała się po czasie wersją Work in Progres. Z tego co mi wiadomo – kontynuacja prac nie jest planowana, a szkoda, gdyż produkcja ta posiada ogromny potencjał, który niestety nie został wykorzystany i zapewne nie zostanie… (Borsuk: grałem w tamtą wersję i to świetny silnik do dynamicznej, multiscrollowanej platformówki połączonej ze strzelaniem (run and gun), ze świetną kontrolą nad poczynaniami bohatera (duża responsywność postaci). Zgadzam się potencjał jest tu ogromny, klimat fajowy (czarownik kontra szkielety), dobra grafika, świetna muzyka – no i tyle. Niestety pogramy chwilę i do tytułu nie wracamy…).
Ten sam autor jest odpowiedzialny za inny niesamowity szpil, który się okazał wersją WIP (ale tu nie mam pewności, czy nie było o tym mowy podczas prezentacji – akurat na SV nie bywam), a chodzi o słynnego… Robomechanika na Atari 2600, czyli klon Robbo. Niesamowita praca, niesamowita grywalność i znowu… wersja robocza. Głosujemy na pracę niedokończoną, zaś po party zupełnie niedostępną dla chętnych. Co ciekawe inną wersję, nieco bardziej rozbudowaną znajdziemy później na AtariAge.
Druidarium na Małą Atarynę. Potencjał jest, grafika też, muzyka także, niestety najważniejszego: gry zbytnio tu nie ma.
Czy w takim razie pokazywanie wersji WIP i jej ocenianie jest całkowicie złe? Według mnie nie, wręcz przeciwnie, ich pokazywanie może zachęcić twórcę (twórców) do dalszej pracy. Nazywajmy jednak sprawy po imieniu i głosujmy wtedy na tech demo, na wersje niedokończone. Nie oszukujmy uczestników party / obserwatorów / jury / innych twórców gier, że jest to wersja pełna, a nie w trakcie tworzenia. Tak pojęte głosowanie odbywa się na przykład w konkursie Atari Homebrew Awards sygnowanym przez ZeroPage. Oceniane są tam wszystkie gry powstałe w danym roku, ale… wersje WIP są wyraźnie zaznaczone, wiemy, że są to produkcje niedokończone, które być może, ale niekoniecznie powstaną w kolejnych latach (zresztą w tej kategorii wystawiany był także wspomniany już RoboMechanik, ale w wersji o rok późniejszej niż z SV, ale jeszcze WIP).
Pozytywnym aspektem wystawiania wersji roboczych jest natomiast możliwość przetestowania gier i wyłapania wielu błędów. Dobrym przykładem są tutaj ostatnie konwersje: Prince of Persia oraz Wonder Boy na Atari. O innych platformach się nie wypowiem, bo nie znam tak tematu jak w przypadku Ataryny, ale z tego co wiem – jest tam podobnie. Podsumowując: wersje WIP w konkursach na najlepsze gry zlotów lub danego roku? Jestem jak najbardziej za, ale pod warunkiem, że sprawa jest czysto i uczciwie przedstawiona, zaś w głosowaniu jest przydzielona im oddzielna kategoria. W każdym innym wypadku mamy jawne oszustwo, co będę powtarzał aż do skutku. Jak sytuacja wróci do normy może znowu zacznę głosować na party. Póki co jest to niemożliwe…