Moim pierwszym komputerem był Commodore 64. Pamiętam jak dziś, jak wyprosiłem go od rodziców i jak w końcu dostałem go na gwiazdkę w wieku 12 lat. Tak naprawdę to dostałem go tydzień lub dwa przed gwiazdką, bo rodzice zdecydowali, że już tak bardzo na niego czekam, że ostatecznie dali mi (oraz moim braciom) prezent wcześniej, żebym nie uschnął z tęsknoty za wymarzonym sprzętem. Styczność z tym sprzętem miałem już wcześniej, bo jeden z moich kolegów miał go i już u niego zaznajamiałem się z niektórymi tytułami na tą niesamowitą maszynę. Jednak wiadomo, że jak się ma sprzęt swój to ma się go na wyłączność i można ogrywać co się chce. Zatem ogrywałem, i to niemało w tamtych czasach.
Mimo, że do najbliższego sklepu, w którym można by było kupić kasety z grami miałem ok 20 kilometrów i nie bywałem tam zbyt często, to dostęp do kaset miałem. Znalazłem w okolicy jeszcze kilka osób, z którymi wymieniałem się zestawami i zamazywałem kasety z niemieckim jodłowaniem (ulubionym mojego taty) kolejnymi składankami gier. Tak to stykałem się z różnymi grami i różnymi gatunkami, a jednym z moich ulubionych gatunków były platformówki. Pewnego razu pożyczyłem jakąś składankę od kolegi, a na niej długopisem napisane było „Giana Sisters”. I się zaczęło! Od pierwszego wczytania do pamięci, gra ta mną zawładnęła. Od tego czasu często ją wgrywałem, mimo, że kaset z grami miałem już wiele. Spędziliśmy przy tej grze wieeeeele godzin wraz z kuzynem i moim bratem, opanowując etapy praktycznie do perfekcji. Wiele jednak tygodni zajęło nam, kiedy ostatecznie udało się dojść do ostatniego etapu i zdobyć największy diament. Bo o diament tu chodziło…
THE GREAT GIANA SISTERS
RAINBOW ARTS / TIME WARP PRODUCTIONS (1987)
PLATFORMOWA
RECENZJA DOTYCZY: COMMODORE 64
TAKŻE NA: AMIGA, ATARI ST, AMSTRAD, MSX2, PC-DOS i inne
Klimatyczna okładka gry dla wszystkich wersji.
Mistrzowska kompozycja tytułowa Chrisa Huelsbeck’a w aranżacji orkiestry symfonicznej. Wspaniałe!
HISTORIA
Zaczęło się tak… pewnej nocy, kiedy mała Giana smacznie sobie spała, miała koszmar. Znalazła się w tym śnie w niezwykłym świecie pełnym dziwnych stworzeń, które usiłowały przeszkodzić jej w powrocie do domu. Wszystko w tym świecie było ogromne i dziwne. Giana mogła opuścić ten świat, tylko, jeśli znalazłaby ogromny kryształ. Podróżując po tym dziwnym świecie, mogła zbierać małe diamenty i inne przydatne przedmioty. Na szczęście nie była w tym świecie sama, jej siostra Maria również śniła ten sam sen. Świat, w którym się znajdowały, obejmował 33 różne poziomy, a na ostatnim z nich Giana mogła odnaleźć potrzebny jej do szczęścia kryształ, dzięki któremu mogła wrócić do swojego świata. Tyle mówi historyjka oryginalna, a jak wygląda gra…
Cel Twojej wędrówki, diament, który wybudzi Cię z koszmaru i powrócisz do Twojego rzeczywistego świata
GAMEPLAY
Dla tych co znają grę Super Mario Bros, wystarczy powiedzieć, że jest to jego klon (o tym zresztą ciut później). Dla tych co nie znają (i dla takich wariatów jak ja, którzy twierdzą, że jednak Mario było po Gianie) – kilka słów na temat samej gry. Jest to standardowy platformer, w którym nasza bohaterka przemierza 33 etapy świata ze swojego snu, podążając cały czas w prawo. Rozgrywka odbywa się w etapach nadziemnych i podziemnych. W obu rodzajach etapów sprawę uprzykrzają nam różnego rodzaju przeszkadzajki. Poczynając od ruchomych – w postaci wszelakich psów, os, meduz, krokodyli itp., do elementów otaczającego ją świata – kolców, ognia czy przepaści, do których można wpaść. Niektóre z tych przeszkód Giana może pokonać przeskakując lub unieszkodliwiając przy użyciu pocisków. Szczęśliwie gra ta nie należy do paskudnej kategorii pixel perfect i wiele wybacza w przypadku skoków przez przeszkody – choć w niektórych miejscach trzeba precyzyjnie wymierzyć, aby spadając nie nadziać się na kolec, lub aby nie uderzyć głową w cegiełkę, co powoduje zakończenie skoku i upadek w otchłań, zamiast na upatrzony drugi brzeg. Możliwe jest również sterowanie postacią podczas skoku w powietrzu – co często się przydaje.
Szczerze? Nie wiem gdzie tu Nintendo widzi jakiekolwiek podobieństwo do Mario :)
Najważniejszym celem do osiągnięcia, jest zebranie ogromnego kryształu na 33 etapie, i po to biegnie nasza skacząca bohaterka. Jednak, żeby do tego etapu dotrzeć trzeba się sporo naskakać i nagimnastykować w unikaniu przeszkód i śmierci. Grę zaczynamy z trzema życiami, ale na szczęście liczbę tę można zwiększyć – zbierając tu i ówdzie rozrzucone diamenty. Zebranie 100 sztuk zwiększa licznik prób, więc warto na początku ogrywając grę zbierać te diamenciki, aby mieć dużo żyć w późniejszych, trudniejszych etapach. Diamenty widać na pierwszy rzut oka, są również ukryte w cegiełkach oznaczonych złotym rombem, a czasem poukrywane również w murkach – dopiero uderzenie w murek odkrywa, że są tam diamenty – i to często nie jeden, a wiele, więc można kilka razy uderzyć w murek i dostać kolejne świecidełko. Dodatkowo w niektórych miejscach ukryte są przejścia do etapów bonusowych, w których można zebrać od kilkunastu do kilkudziesięciu sztuk diamencików. Najczęściej miejsca te są „oznaczone” wodą w dziurze – wpadnięcie do niej powoduje wejście do takiego ukrytego etapu, a następnie wyjeżdżamy z niego windą – uważać trzeba, aby nie wpaść do takiej dziury ponownie, zaraz po wyjechaniu z niej, bo to kończy się śmiercią. Kiedy jednak będziesz już grać kolejny i kolejny i kolejny raz – zbieractwo nie będzie już takie ważne – uwierz mi.
Napotkasz wiele bonusowych etapów, w których możesz dozbierać diamenty, by zwiększyć liczbę żyć
W swoich poczynaniach Giana nie jest bezbronna. Może unicestwić przeciwników albo skacząc im na głowę, albo strzelając do nich. Niestety, pociski nie są dostępne od razu, trzeba najpierw zebrać odpowiedni bonus, który Gianę w broń uzbroi. Bonusy poukrywane są w różnych miejscach pod cegiełkami oznaczonymi złotym rombem – zamiast diamentu, czasem z takiej cegiełki wyskakuje bonus, który należy szybko złapać, zanim wpadnie do jakiejś dziury. I tak, możliwe do zebrania bonusy to:
- kolorowa piłka – po jej zebraniu, Giana zmienia fryzurkę i do tej pory posiada możliwość rozbijania murków głową,
- błyskawica – strzał, pozwala unicestwić przeciwników, można wystrzelić tylko jeden pocisk, a kolejny dopiero wtedy, kiedy pierwszy kogoś ubije lub wyjdzie za ekran. W późniejszych etapach występują również gatunki przeciwników, których nie da się zabić ani strzałem ani skokiem (Giana ginie po skoku na nie, więc lepiej nie próbować) – więc trzeba je pokonać przeskakując,
- podwójna błyskawica – strzał, którego pocisk odbija się od ścian
- truskawka – samonaprowadzający się strzał, od tej pory Gianie jest już coraz łatwiej pokonywać przeciwników (na odległość i z dowolnego miejsca), trzeba jednak uważać, bo czasem pocisk „blokuje się” nad przeciwnikiem – głównie nad małymi żuczkami, i wtedy nie można już strzelać, do czasu aż nie zgniecie się żuczka z naszym pociskiem, lub nie przejdzie się dalej, aby żuczek zniknął. Tu kolejna różnica wersji C64 w stosunku do amigowej, w amigowej pociski przelatują przez mury, w C64 niestety nie,
To oficjalny bug występujący w grze, zablokowany pocisk – w tym miejscu jest to naprawdę denerwujące
- zegarek – aktywowany SPACJĄ, zatrzymuje wszystkie przeszkadzajki na ekranie,
- bomba – aktywowana SPACJĄ, zabija wszystkie przeszkadzajki na ekranie,
- kropla – powoduje, że od tej pory, ogień nie krzywdzi już Giany i można chodzić po beczkach z ogniem – bardzo pomocne na późniejszych etapach. Kolejna ciekawostka, w amigowej wersji gry, działanie pierwszej kropli jest do końca gry, natomiast w wersji C64 działanie wygasa po pewnym czasie,
- lizak – dodatkowe życie.
Weź truskawkę, a od tej pory Twoja przygoda będzie łatwiejsza
Po zebraniu lizaka, ponownie występuje zegarek, bomba, kropla a następnie znowu lizak, i tak w kółko. Ciekawostką jest jeszcze to, że na niektórych etapach poukrywane są niewidoczne cegiełki, których uderzenie powoduje przeniesienie kilka etapów do przodu. Ich znalezienie samemu, wymaga wielu skoków w różnych miejscach planszy – obecnie w czasach internetów temat jest ułatwiony, wystarczy tylko wyszukać „Giana Sisters warp blocks” i znajdzie się wiele stron pokazujących dokładnie, gdzie takie ukryte teleporty się znajdują. Natomiast w czasach kiedy ja ogrywałem tą grę, nie było internetu i nie było wiedzy o tym fakcie – więc kiedy pierwszy raz w etapie trzecim, przez przypadek uderzyłem w cegiełkę, która przeniosła mnie do etapu 6… było wielkie WOW i zaczęła się kolejna zabawa z odnajdywaniem cegiełek na każdym etapie. Uwierzcie mi, że było to bardzo żmudne zajęcie i wymagało naprawdę wielu, bardzo wielu rozgrywek, by znaleźć wszystkie (a znaleźliśmy je z kuzynem wszystkie). Sprawy nie ułatwia fakt, że w grze nie ma tzw. kontynuacji, więc po utracie ostatniego życia zaczynamy od nowa, a dodatkowo w grze upływa jeszcze licznik, który wyznacza czas jaki można spędzić na każdym etapie. Kiedy licznik spadnie do zera, tracimy życie i zaczynamy etap od nowa. Jeśli wziąć wszystkie te elementy pod uwagę, to przejście całej gry i znalezienie samemu wszystkich warp blocków było nie lada wyzwaniem.
Jeden z kilku warp blocków – początkowo niewidoczny, ale po uderzeniu w głową przenosi kilka etapów dalej
Na końcu niektórych etapów podziemnych możemy spotkać coś w rodzaju bossów. Czasem jest to duży pająk broniący mostu, a czasem jest to smok, broniący wyjścia. Etapy z tymi kreaturami łatwo rozpoznać, bo pod koniec etapu zmienia się muzyka, na bardziej energiczną, sygnalizującą niebezpieczeństwo.
Ooo smoczek, można zabić bestię, albo przejść pod nią…
Kreatury te można pokonać na dwa sposoby, albo zabijając je, jeśli mamy akurat uzbrojoną Gianę, albo przeskakując – pająka, lub przechodząc pod nim – smoka. W jednym z etapów można również przejść nad smokiem – widać tam wolny fragment murku, przez który Giana może się przecisnąć. Możliwe jest jeszcze „oszukanie” w niektórych etapach podziemnych. Mając możliwość rozbijania murków, Giana może sobie utorować drogę – schodki – pozwalające jej wyjść na samą górę etapu i tam już nie niepokojona przejść do samego końca.
Niektóre etapy można przejść na skróty, omijasz przeszkody, ale omijasz też diamenty i bonusy
Gra umożliwia również rozgrywkę na dwóch graczy – wtedy drugi gracz wciela się w rolę siostry Giany – Marii, aczkolwiek nie jest to tryb kooperacji i nie gramy dwoma postaciami na raz. Siostry (a raczej gracze) zmieniają się po utracie życia. Ten tryb gry bardzo często wykorzystywaliśmy z kuzynem lub bratem jako „turniejowy”, w którym robiliśmy zakłady, kto dalej dojdzie na pierwszym życiu, lub kto dalej dojdzie na wszystkich życiach. Bardzo ciekawe urozmaicenie i tak bardzo już interesującej gry.
Grafika w mojej ocenie jest bardzo dobra. Spełnia swoje wymagania, jest kolorowa i zróżnicowana a sama animacja postaci i scrolling po prostu rewelacyjny i nadający żywiołowości rozgrywce. Muzyka… o tej po prostu można wiele pisać, ale wystarczy napisać – Chris Huelsbeck – to powinno powiedzieć wszystko. Ten człowiek zrobił wiele muzyki do gier i każda jest po prostu mistrzostwem, żeby wymienić choćby: R-Type, Turrican, Apidya, czy ogrywany przeze mnie ostatnio Jim Power. Ścieżka dźwiękowa w Gianie Sisters jest rewelacyjna. Od pierwszych sekund po włączeniu gry (ekran tytułowy) czuje się, że będzie czego posłuchać. O samej muzyce kilka ciekawostek poniżej.
Dzięki kropelce, takie sztuczki Gianie nie straszne
CO JESZCZE?
O tej grze napisano już bardzo wiele. Dlaczego? Bo była kontrowersyjna na tyle, że zdjęto ją z półek sklepowych – na wniosek Nintendo, które stwierdziło, że gra jest zbyt podobna do wspomnianego Super Mario Bros, przez co autorzy zostali oskarżeni o plagiat i zmuszeni do wycofania gry z dystrybucji. Stąd dzisiaj bardzo mało jest dostępnych kopii oryginalnych gry, a swego czasu boxowe wydania tej gry były bardzo wysoko wycenianie (i poszukiwane) na portalach aukcyjnych.
Jeśli spojrzeć ile jest stron poświęconych tej grze widać, że jest to tytuł ponad miarę – wystarczy spojrzeć na Wiki poświęconą temu tytułowi. Dodatkowo autorzy udostępnili Construction Kit, który umożliwia tworzenie kolejnych etapów do tej gry. Powstało wiele fanowskich produkcji dzięki temu zestawowi do tworzenia, które są dostępne w sieci. W dawnych czasach powstała również część 2 (nieoficjalna, zrobiona przez New Wave) zawierająca 65 etapów, w której można było grać, albo w same etapy z pierwszej części, albo w etapy z drugiej części, albo wymieszane etapy pierwszej i drugiej na przemian. Oficjalną natomiast drugą częścią gry, była gra – Hard’n’Heavy na Commodore 64. Według mnie nie była ona jednak tak dobra jak pierwsza Giana, nie grałem z nią zresztą wiele, bo w ogóle nie wciągnęła mnie. Po Hard’n’Heavy powstały jeszcze inne tytuły z Gianą w roli głównej, ale tak jak i z H’n’H tak i z tymi nie mierzyłem się zbyt długo – wolałem kolejny raz ogrywać oryginalne etapy.
Już na ekranie tytułowym zaczyna rozbrzmiewać muzyka, która potem brzmi w Twojej głowie przez wiele dni…
Wracając do muzyki – jest ona po prostu wyśmienita – wiadomo, to Chris Huelsbeck. Motyw przewodni z gry remixowany był wiele razy w wielu różnych stylach – np. wersja na fortepian, czy w wydaniu metalowym. Jest również dostępny na płycie Chrisa Huelsbecka w postaci symfonicznej – cała płyta , utwór przewodni. Zainteresowani mogą wyszukać sobie innych remixów w serwisie YouTube czy na portalach z remixami muzyki z gier. Dość powiedzieć, że oryginalne motywy zostały również po zremasterowaniu (i nagraniu na nowo w różnym wykonaniu) wykorzystane do najnowszych remakeów (czy tak się nazywa gry, które bazują na oryginale?) gry – Twisted Dreams czy ostatnie Dream Runners, które napędzają rozgrywkę do granic możliwości.
Ileż to razy w swoim życiu widziałem to zakończenie – jakże ubogie w stosunku do całej gry
PODSUMOWANIE
Gra w czasie wydania oceniona była przez wszystkie magazyny bardzo wysoko. Według mnie były to bardzo zasłużone oceny. Mimo, że próbowałem grać we wszystkie gry z tej serii, to oryginał z C64 i Amigi daje mi zawsze najwięcej radości i do nich najczęściej wracam. Sam fakt, że jakiekolwiek party odwiedzam obecnie, lub robię sesję z retro sprzętem w domu – nie obejdzie się bez kilku partyjek w moją Gianę. Znam wszystkie etapy bardzo dobrze i ostatnio pokonuję ją głównie speedrunowo (może kiedyś uda się pobić rekord z C64. Obecnie również po utracie życia po prostu startuję od nowa, bo podejmuję zawsze wyzwanie przejścia gry na jednym życiu i w jak najszybszym czasie – natomiast daje mi to ciągle taki sam fun, jakbym robił to pierwszy raz.
THE GREAT GIANA SISTERS
(COMMODORE 64, AMIGA, ATARI ST, PC-DOS, AMSTRAD i inne)
Dla fanów Mario i innych tego typu platformerów.
Ciekawostki:
» pierwsze wydanie było na C64, kolejne na Amigę, Amstrada, Atari ST, potem doszły kolejne porty na inne systemy (również nieoficjalne klony na DOS-a, Windows, AmigaOS 4, Morph OS)
» wciśnięcie na klawiaturze znaków A, R, M, I, N (imię autora gry) przenosi do kolejnego etapu
» wersja Amigowa została niedawno “odświeżona” i do oryginalnego wydania amigowego wstawiono grafikę z wersji Giana Sisters DS. (wszystkie postacie oraz elementy grafiki) oraz dodano intro (w wersji AGA).
» Atari ST otrzymało w oryginale edycję bez scrollingu! (przesuw ekranu podobny do komnatówek), na szczęście po latach wersja na Atari STE przywróciła chwałę Gianie.
» istnieje edytor do etapów gry, powstają fanowskie wydania gier z kolejnymi etapami – na stronie można podejrzeć listę produkcji fanowskich
» po śmierci Armina Gesserta, autora gry, ku jego czci (i upamiętnieniu osiągnięć) została wydana gra – Gianas Return, na wiele platform (w tym również na Raspberry Pi i Dreamcasta).
Autor: Wojciech “WojT_GL” Jancz
RECENZJA NADESŁANA NA:
KONKURS NA NAJLEPSZĄ RECENZJĘ DOWOLNEJ GRY
NA 8-BITOWE MIKROKOMPUTERY
AKTUALIZACJA: Zobaczcie jakim Wojt jest mistrzem w Gianę Sisters! Poniżej umieszczam jego speedrun w wersji Amigowej (Edycja Specjalna). Masakrator! Podziwiam. (Borsuk)