Witam najgoręcej wszystkich retrograczy miłujących swoje 8-bitowe potwory, a w szczególności posiadaczy i użytkowników Małego Atari, na które to cacuszko do dziś w naszym pięknym kraju wychodzą nowe gry! Co więcej popularna Ataryna dzięki polskim programistom przeżywa chyba jeden z najlepszych okresów w swojej historii, bo to dzięki nim właśnie po latach możemy zagrać w tak wielkie klasyki jak Pang, Saboteur, Fairlight czy Pentagram. Kiedyś powiedzielibyście pewnie nie do wiary! A jednak to w 2016 roku wszystkie te zasłużone dla historii naszej branży perełki znalazły się w grotece komputera spod cienia góry Fuji. Co więcej, oprócz tych jakże udanych konwersji na 8-bitowe maleństwo ciągle wychodzą nowe tytuły, świeże produkcje, napisane w wolnym czasie przez wielce utalentowanych zapaleńców specjalnie dla nas – retrodziadków. I wiecie co? Kurrrczaczek, są nawet lepsze niż te klasyki!
Dzisiaj mam wielki zaszczyt zaprezentować wam dawno obiecaną recenzję gry, której nasza skromna redakcja kibicowała od dawna i z utęsknieniem wyczekiwała jej premiery. Gry, która należy do jednego z moich ulubionych gatunków, bardzo zapomnianego i praktycznie nieobecnego w dzisiejszej branży. Tak, nawet twórcy niezależnych małych wydawnictw nie słyszeli o grach logiczno-zręcznościowych z widokiem z góry… Pamiętacie nie zaliczone kartkówki przez zarwane nocki z Boulder Dash albo ferie zimowe spędzone razem z sympatycznym robocikiem Robbo? Ja bardzo dobrze je pamiętam…
(ATARI XL/XE)
ArSoft CORPORATION (2016)
LOGICZNA / PRZYGODOWA
AUTORZY: PROGRAM/IDEA – ARKADIUSZ “LAREK” LUBASZKA
GRAFIKA/POMYSŁ INTRA – PAWEŁ “RIPEK” SZEWCZYK
MUZYKA/EFEKTY DŹWIĘKOWE – BARTŁOMIEJ “WIECZÓR” WIECZORKOWSKI
TESTY – CPT. MISUMARU TENCHI
Dzięki ostatniej grze Arkadiusza Lubaszki (i jego ekipy), programistycznego magika z mojego rodzimego miasta – przeniesiecie się w te jakże słodkie czasy dzieciństwa, kiedy całe rodziny okupowały pokój z Atari czy Commodore próbując rozwikłać nowe zagadki jakie przysparzały grającemu kolejne poziomy wspaniałych gier logiczno-zręcznościowych. Uruchomicie dawno nieużywane zwoje mózgowe kombinując jak przejść kolejną planszę, i kolejną i następną i … kurcze to już druga w nocy, a ja mam na rano do pracy? Będziecie przeżywać wspaniałe przygody w wypełnionych pułapkami i niebezpieczeństwami zapomnianych grobowcach. Znajdziecie artefakty starożytnych cywilizacji i nie zawahacie się ich użyć w walce z czyhającymi na wasze życie potworami i drapieżnikami. Możliwe, że podobnie do mnie spędzicie znowu całą niedzielę, czy nawet weekend z komputerem swojej młodości z uśmiechem na ustach.
Tak, to wszystko i wiele ton miodu zwanego grywalnością znajdziecie właśnie w LAURZE, nowej przygodzie wydanej przez ArSoft Corporation w 2016 roku na Atari XL/XE. Zaznaczyć trzeba, że jakże pięknie wydanej – na eleganckim kartridżu prezentowo zapakowanym w retro pudełko udające kasetę VHS! Żeby nie być gołosłownym co do peanów pochwalnych jakie tu wznoszę na temat Laury – napomknę tylko, że nasza rodzima, nastoletnia poszukiwaczka skarbów w głosowaniu na najlepszą grę roku 2016 (Kaz Kompo 2016 na AtariOnline.pl) pozostawiła w pobitym polu bardzo silną konkurencję! Jaką? Właśnie te, wymienione na samym początku wpisu klasyczne hity. Zresztą poczytajcie tylko jaka z Laury awanturniczka!
***
Laura uciekała już ponad godzinę
przedzierając się przez dżungli gęstwinę,
Tropiciel wpadł na jej ślad przy ostatniej piramidzie
i niestrudzenie podążał nie dając się zgubić.
Właśnie oceniała odległość pomiędzy nimi,
kiedy w ostatniej chwili zobaczyła pułapkę!
Tylko szybki skok nad polem minowym
uratował jej życie, jednakże straciła równowagę
i przewróciła się potykając o suchy pień drzewa.
***
DZIADEK BYŁBY DUMNY
Laura i senior rodu. Zdjęcie pamiątkowe z intra do gry.
Jejciu! Jednak jak to wszystko się zaczęło? Wcisnąłem tylko kartridż z grą w moje Atari, a tu od razu taka heca! Spokojnie, spokojnie, zanim wyruszymy z naszą tytułową małolatą w największą podróż jej życia i niejednokrotnie zawstydzimy w niej największych obieżyświatów zacznijmy jednak od początku. Niedaleko pada jabłko od jabłoni i skoro Laura nie jest zwykła nastolatką, bardzo odważna, sprytna i pomysłowa to przecież dziewuszka – to po kimś musiała odziedziczyć te zawadiackie geny? No, pewnie po ojcu Larku, ale on przecież zaprzecza, że jest tylko spokojnym programistą i zamieszanie wprowadza jedynie na wszelakich zlotach miłośników retrokomputerów! Wszystko staje się jasne, kiedy obejrzymy bardzo melancholijne, przepięknie narysowane i ozdobione wpadającą w ucho, nastrojową muzyką intro do gry. Ach, to hulajdusza i zawadiaka dziadek wszystkiemu winien! Jego owiane legendą eskapady z młodości, przekazywane Laurze w tajemnicy i spisane przez niego w pamiętniku tak bardzo zaciekawiają naszą bohaterkę, że są katalizatorem jej własnej wyprawy. Szczególnie, jedna niedokończona, wręcz baśniowo pachnąca sprawa z przeszłości – historia Maski Taloca, okrytego złą sławą boga-władcy azteków sprzed wieków. Maski przeznaczenia, której posiadacz mógł kontrolować umysły wszelkich żywych istot. Podobno to właśnie za jej sprawą Taloc, tak długo sprawował swoje niecne rządy uciskając swoich bezkrytycznie oddanych mu poddanych. A jakąż rolę miał w tym wszystkim nasz dziadziunio? Cóż, chciał zabawić się w bohatera i po prostu uwolnić nieszczęśników od wielkiego tyrana jednakże miał w tym wszystkim osobistą motywację. Otóż legendarna maska miała po prostu pomóc seniorowi rodu, wtedy oczywiście będącemu w sile wieku, w uwiedzeniu babci Laury, która okazywała się dosyć odporna na jego zaloty! Na szczęście jednak, jak to mówią przez żołądek do serca: gorące krupnioki i kiszone ogórki zapite piwem – czyli wspólny grill pomiędzy zakochanymi – był na tyle skutecznym artefaktem, że aztecka maska nie było dziadkowi już do niczego potrzebna… Smutna lecz zawzięta Laura po jego śmierci postanawia uszanować ostatnią wolę przodka i dokończyć przygodę jego życia!
***
Hałas upadku przyciągnął uwagę Tropiciela
i wtedy zobaczył ją pomiędzy konarami.
Poprawił kapelusz, wyciągnął broń, uśmiechnął złowieszczo
i rzucił się szaleńczym tempem do ataku!
“Kochany Dziadku, myślałam, że będzie łatwiej!”
pomyślała i zerwała się z powrotem do biegu.
W oddali widziała już kolejny grobowiec, do którego wejścia zmierzała,
gdy nagle zaatakowała ją chmara lśniącego robactwa!
***
PLECAK, TRAMPKI I GARŚĆ KAMIENI
Pierwszy grobowiec – Laura, klucz i jedna z masek niezbędna do skończenia poziomu.
Uzbrojona w trampki, podręczny plecak na znaleziska i garść kamieni mającą odstraszyć szczury i inne gryzonie – nasza bohaterka melduje się przed pierwszym grobowcem na ekranie naszego kineskopowego telewizora kiedy uruchomimy grę. Nie pytajcie mnie skąd miała na bilet do Ameryki Południowej, jak tam się dostała i dlaczego bez rodziców… Bohaterowie gier wideo nie tłumaczą mi się ze wszystkiego! Rezolutna nastolatka widocznie ma swoje sposoby… Niestety dla Laury, a na szczęście dla gracza, na miejscu okazuje się, że indiańskie piramidy wcale nie są opuszczone i zapomniane. Wręcz przeciwnie! Zamieszkują je groźne zwierzęta i inne stwory, skarbów pilnują pradawni strażnicy, zaś na zaułkach korytarzy spacerują duchy śmiałków, którzy zginęli chcąc zdobyć sławę, bogactwo czy przedwieczną potęgę… Laura to jak widzicie na powyższym screenie gra zręcznościowo-logiczna z zacięciem przygodowym – przedstawiona z lotu ptaka, w której naszym głównym celem jest zdobycie porozrzucanych na całym poziomie drogocennych masek, których magiczna moc otworzy protagonistce drzwi do następnego etapu. Zebranie ich wszystkich nie będzie jednak należeć do łatwych zadań, ponieważ oprócz wspomnianych przeze mnie nieprzyjaznych mieszkańców katakumb, spotkamy na swojej drodze także wiele przeszkód, których przebrnięcie będzie wymagało od nas użycia szarych komórek.
Tak, zagadki, to co tygrysy lubią najbardziej! Oczywiście jak na rozbudowanego potomka stareńkiego Sokobana przystało, najnowszy tytuł ArSoftu jest nimi wprost przepełniony. Znajdziemy tu bloki do przesuwania, klucze do otwierania drzwi, skruszone upływem czasu ściany, które możemy wysadzić zebranymi bombami albo niezbadane wcześniej przez nikogo artefakty, których zastosowanie niejednokrotnie zaskoczy grającego. Można powiedzieć, że każda z płynnie scrollowanych plansz to jedne wielka zagadka, w trakcie rozwiązywania której nie możemy sobie pozwolić na choćby jeden najmniejszy błąd! Jeżeli rzedną wam miny to nie zapomnijcie, że twórcy grobowców pragnęli przecież, aby pozostały one niezbadane i zastawili na odważnych śmiałków wiele śmiercionośnych pułapek. Wyrzutnie zatrutych strzałek, prototypowe generatory laserowe, miotacze ognia czy ładunki wybuchowe rozmieszczone w najbardziej niepożądanych miejscach to dzieło rąk szaleńców zwących siebie architektami tego miejsca, w którym nawet matka natura nie jest naszym przyjacielem…
Nawet cel naszej wyprawy Maska Taloca pokazuje nam język! Łatwo nie będzie?!
To właśnie wielka różnorodność obiektów występujących w grze powoduje, że Laura ma do zaoferowania graczowi ciągle nowe wyzwania i nie odkrywa wszystkich kart już na samym początku naszej zabawy. Przygodowego charakteru rozgrywce dodaje fakt, iż wiele przedmiotów ma więcej niż jedno zastosowanie i wchodzi w interakcje z innymi elementami dając przez to odmienne efekty końcowe naszych działań. Na przykład: zamkniętą skrzynię możemy wykorzystać do zdetonowania ładunków wybuchowych na polu minowym, wepchnąć w promień lasera czy strumień trujących bąbli wystrzeliwanych przez nieprzyjazną florę i zobaczyć jakie cuda wtedy z niej wyskoczą. Możemy także po prostu otworzyć ją kluczem i zabrać jej zawartość. Zachęca to gracza do sprawdzania, eksperymentowania i odkrywania wcześniej nieznanych zależności nawet w późniejszych etapach. Kurdebele, ile razy to będąc już dalej niż w połowie gry, kiedy mój mózg odmawiał mi posłuszeństwa zaczynałem kombinować z przedmiotami i nagle przychodziło olśnienie! Zastawię lasery blokami, klucza nie biorę, przepchnę kufer do paskudnych roślin i zobaczymy…
Gra wprowadza do gatunku, z którego się wywodzi jeszcze jeden nowatorski element. Survival czyli przetrwanie. Tak, dobrze czytacie! W odróżnieniu od konkurencyjnych tytułów nie dysponujemy tutaj zestawem zapasowych istnień, które tracimy po kontakcie z wrogiem czy wpadając do pułapek. Jak na prawdziwą twardzielkę z krwi i kości przystało Laura dysponuje tylko jednym życiem. Hardkor pomyślicie, ale na szczęście autorzy oszczędzili nam wyrywania włosów z głowy i wprowadzili wskaźnik zdrowia naszej heroiny. Każdy kontakt bohaterki ze strażnikami, pociskami, ogniem czy innymi przeszkadzajkami powoduje uszczuplenie jej energii życiowej i kiedy ta dojdzie do krytycznego zera nie ma przebacz. Śmierć, zgon, kości małolaty zostały rzucone robalom na pożarcie! I zaczynamy od poziomu pierwszego! Ha ha ha ha! Zagrzmiał z offu demoniczny chichot autora… Uff, na szczęście twórcy zlitowali się nad grającym i nie jesteśmy zmuszeni startować za każdym razem od początku. Kto chce kontynuować rozgrywkę od poziomu, któremu nie sprostał proszę nacisnąć fire na ekranie tytułowym i bawić się dalej kolejnym wcieleniem nastolatki. Kto zaś zapragnie pieszczot z żelazną dziewicą proszony jest o naciśnięcie przycisku START, zresetowanie rozgrywki i nie narzekanie, że straszno, duszno, ciemno i w sumie to kolce ranią siedzenie. Tutaj potrzeba naprawdę twardego tyłka, by przebrnąć całość za jednym zamachem, szczególnie gdy niektóre z pułapek uśmiercają od razu… Powiadam Wam poszukiwacze przygód, wyprawa to trudna i długa: 32 levele w wersji plikowej i dodatkowe 32 w wersji kartridżowej, ale jakże satysfakcjonująca!
***
“Te skrzydlate stwory muszą mieć tutaj gdzieś swoje gniazdo!”
Rozejrzała się i znalazła je wysoko, przy koronie drzewa kapokowego.
Od Tropiciela dzieliło ją już tylko kilka metrów,
kiedy zręcznym rzutem kamieniem strąciła gniazdo insektów.
Taka ilość młodych osobników tego paskudnego gatunku
uderzająca impetem o ziemię mogła spowodować tylko jedno…
Siła wybuchu odrzuciła zarówno Laurę jak i jej napastnika,
zaś ogień szybko i łapczywie zaczął trawić pobliskie drzewa.
***
MŁODZIEŃCZY UROK I DŹWIĘK
Ścieżka zdrowia – lasery, ogień i duch. Powodzenia…
Laurze jak na nastolatkę przystało nie można odmówić uroku osobistego i dźwięku! Przepraszam, wdzięku. Nie, kurcze, dźwięku! Dobra, dobra, niech będzie, wdzięku i dźwięku. Tak – bo o oprawie słów kilka rzec chciałem i się zagmatwałem. Od razu widać, że to nowa gra, gdyż graficzne intra i outra na Małym Atari to nie jest chleb powszedni, a jakość tych ozdobników zaserwowanych tutaj to niewątpliwie rarytas. Oprawa wizualna rozgrywki to jak najbardziej wysoki poziom, wszystkie obiekty są bardzo czytelne, narysowane ze smakiem nawiązującym często do nieśmiertelnych klasyków jak rodzime Robbo czy nawet automatowy przebój Gauntlet, posiadają jednak własny charakterystyczny sznyt, przez co nie sposób pomylić Laury z innymi tuzami gatunku. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że wszelkich przedmiotów, przeszkadzajek, ozdobników w tej produkcji jest wielokrotnie więcej niż w leciwych poprzednikach i dodatkowo co kilka poziomów autorzy serwują nam nowy wygląd stworów, ekwipunku czy wystroju to należą im się duże brawa za to zróżnicowanie! Po prostu fajnie, że ogromne skorpiony atakują nas w piramidach, zaś w zalanych katakumbach diabły morskie czyli żabnice zastępują je miejscami strasząc swoimi kłami. Świetnie, że bomba wygląda nieraz jak kula z lontem, a parę etapów później niczym laski dynamitu. Wpływa to pozytywnie na brak znużenia u gracza. Wygląd zwykłych ścian i kolorystyka plansz także ulega zmianie, jakbyśmy wraz z Laurą przemierzali odmienne krainy, pierw piramidy azteckie, kolejne jakby egipskie, później podwodne zalane groty albo ruiny zniszczonego miasta. Taki zabieg niczym z 16-bitowych gier. Barwy także dobrano wybornie i jakby nie patrzeć Laura to kolorowa dziewczyna, a to w przypadku niektórych wcześniejszych produkcji na Atarynę nie było takie oczywiste. Sama jej postać zasuwa po etapach z kitką spiętą w kucyk, a kiedy się nudzi nerwowo tupie nóżką niczym Rockford z Boulder Dash’a. Polubiłem ją!
Dbałość o szczegóły podkreśla ten zachęcający do ponowienia starań ekran game over.
A jak wypada udźwiękowienie? Też mi pytanie, także bardzo dobrze. Wstęp i zakończenie opatrzone zostały klimatyczną nutą, trochę tajemniczą, po trochu radosną jakby będącą połączeniem wielkiej tajemnicy z radością dziecka, które ją właśnie odkrywa. Na ekranie tytułowym przygrywa nam zapadający w pamięć i gotowy do nucenia zapętlający się motyw przewodni, możliwe, że troszkę za szybko się powtarzający, ale za to bardzo chwytliwy i idealnie pasujący do klimatu wielkiej przygody. Brawo! Cieszę się także, że autorzy nie zapomnieli w swoim dziele o czymś, o czym zapominają niejedni twórcy dzisiejszych produkcji na retrokomputery. Dżingle i krótkie muzyczki przerywnikowe robią największą robotę! Dokładnie, to właśnie one, obecne tutaj na każdym kroku, czy to w postaci muzyczki otwierającej i zakańczającej poziom, umilającej ekran game over, czy to w postaci odgłosów dźwiękowych przy podliczaniu dodatkowych premii punktowych za przejście etapu nadają całości dodatkowego szlifu. Jakby automatowego, salonowego, konsolowego charakteru całej produkcji wydatnie podnosząc miodność z gry. Twórcy gier z automatów arcade znają ten prosty zabieg od lat, cieszę się, że twórcy gier na komputery także go przyswoili. To lubię.
***
Usłyszała przerażający krzyk płonącego nieprzyjaciela,
który bezskutecznie walczył z płomieniami i robactwem jednocześnie.
Nie miała czasu nawet go żałować, choćby chciała,
ucieczka z płomieni była teraz jej priorytetem!
Piekielne jęzory okrążały ją z każdej strony.
I kiedy cofała się, tracąc wszelką nadzieję,
jej plecy oparły się o coś metalicznego!
***
EKWIPUNEK I ARTEFAKTY
Schowaj się Lauro! Znajdź wytchnienie. Przed tobą Miasto Duchów…
Po co jej ta wyprawa? Po co jej ta przygoda? Przecież było tak fajnie, sympatycznie, przyjemnie. Śniadanie, szkoła, zabawy z rówieśnikami, smaczny obiad zjedzony wspólnie z rodzicami, wieczór przed telewizorem, czy szkolną lekturą i wygodny sen w pachnącej lalkami barbie pościeli. Przecież miała takie udane, beztroskie, spokojne życie jak jej koleżanki. Wszystko odmieniły opowieści dziadka i jego podróżniczy notes z zapiskami. Tak… Udane, beztroskie, nudne i powtarzalne do bólu życie bez przygód, emocji, wyzwań… Nie to co dziadzio… Zresztą, złożyła sobie obietnicę, że dokończy jego dzieło. Tylko czy da radę? Czy podoła? Przecież ma dopiero 12 lat… Teraz nie martwi się już tym, że nie lubi gotowanej marchewki do drugiego dania…. Teraz obiad ucieka przed nią na czterech łapach kryjąc się w dziurze ścianie… Ceną przygody jest szybkie dorastanie. Staje się samodzielna, walczy o przeżycie. Czuje przyjemne, nieznane wcześniej uczucie – kiedy rozwiązuje zagadki kolejnych komnat – dziadziuś nazywał to adrenaliną…
Nie myśli o przeszłości tylko o tym, jakie kosztowności i skarby kryją się na kolejnych poziomach niezdobytych wcześniej przez nikogo podziemnych budowli? Jakie niezbędne do przetrwania przedmioty zastąpią miejsce książek, które jeszcze dwa dni temu nosiła w plecaku do szkoły? Kiedy to się stało? Kiedy z małej uczennicy zmieniła się w zahartowaną poszukiwaczkę przygód? W archeologa tajemnic przeszłości? Czy znajdzie jeszcze na swej drodze jakieś starożytne artefakty o nieznanej mocy? To teraz jest ważne! Teraz czuje, że żyje. Zawsze tego pragnęła! Słuchając opowieści dziadka tylko o tym marzyła… Teraz spełnia marzenia! Swoje i swojego kochanego dziadka…
Bariera laserowa nie do przebycia. “- Szkoda, że nie mam tytanowej sukienki!”
- MASKI – drogocenne nakrycia twarzy pomniejszych bóstw, w których zaklęta jest moc otwierająca przejście do kolnego grobowca. Liczbę masek niezbędnych do zebrania na danym etapie wyświetla panel informacyjny na dole ekranu. Główny cel poszukiwań Laury prowadzący do tej jedynej, największej ze wszystkich, najcenniejszej Maski Taloca!
- KAMIENIE – jedyny ekwipunek dostępny od samego początku. Nastolatka ma ich pod dostatkiem. Może rzucać nimi w czterech kierunkach, służą głównie do walki ze zwierzętami czy potworami. Użycie: przycisk fire + wychylenie dżoja.
- KLUCZE – jak każdy klucz służy do otwierania zamkniętych drzwi lub skrzyń. Tylko tyle i .. aż tyle.
- BOMBY – możemy je zebrać lub zdetonować rzucając w nie kamieniem. Po zebraniu bomby mają pierwszeństwo w użyciu przed kamieniami. Eksplodują w czterech kierunkach po dwa pola w każdą stronę. Uwaga – bomby niszczą praktycznie większość przedmiotów czy wrogów! Z niektórymi przynoszą ciekawe efekty. Użycie: fire + kierunek.
- ELIKSIR – eliksiry dodają bohaterce jakże potrzebnej energii życiowej. Kiedy początkowy poziom zdrowia Laury spadnie ze stu jednostek poprzez jej nieuwagę do zera, bidulka umiera. Uwaga – możemy znaleźć też fiolki z tajemniczym czerwonym płynem. Czyżby wybuchowym?
- POCHODNIA – rozświetla mrok podziemi.
- SKRZYNIA – jeżeli posiadamy klucz możemy ją otworzyć i zdobyć spoczywający wewnątrz skarb lub ekwipunek. Jeżeli go nie mamy, przesuwamy ją niczym bloki skalne. Możemy także spróbować by zniszczyła ją jakaś pułapka lub pocisk. Zawartość tak otwartej skrzyni może nam wydatnie pomóc.
- MONETY – złoto, pieniądze, kasiora czyli podbijamy licznik punktów!
- WAZA – gliniane naczynie, które możemy rozbić kamieniem i wtedy wysypują się z niego monety lub wziąć schowany w środku eliksir.
- KULISTE ARTEFAKTY – tajemnicze klejnoty, które mają rożne zastosowanie. Polecam eksperymentować jak zachowują się pod wpływem innych czynników zewnętrznych. Efekty mogą być naprawdę zaskakujące.
- MASZYNA STAROŻYTNEJ CYWILIZACJI – odporny na wszelkie uszkodzenia pradawny rydwan bogów. Jednorazowego użytku. Wąskie szyby w kokpicie ograniczają widoczność z jego wnętrza. Przed uruchomieniem i podróżą musimy dokładnie zaplanować naszą trasę, gdyż wprowadzenie maszyny w ruch zużywa magiczny scrolling ekranu! Po prostu my się poruszamy, a ekran nie podąża za pojazdem. Kiedy wysiądziemy ekran gry przemieszcza się na Laurę, zaś pojazd znika.
***
Maszyna Starożytnej Cywilizacji , starannie ukryta wieki temu,
odporna na wszelkie uszkodzenia i każdą temperaturę,
chroniona pradawna magią Azteków – będzie jej wybawieniem!
Otwarła pokryte runami drzwi do antycznego kokpitu,
włączyła silniki parowe, zasunęła metaliczne osłony,
i ruszyła z pełną prędkością przez otaczające ją morze ognia.
***
WROGOWIE I PUŁAPKI
W piramidach pokąsają nas oczywiście skorpiony. Jest klimatycznie.
- ŁADUNKI WYBUCHOWE / MINY – sprytnie poukrywane w ziemi i śmiertelne po jednym nieuważnym kroku. Na szczęście kiedy staniemy obok pułapki komunikaty w panelu informacyjnym (dół ekranu) ostrzegają nas o pobliskim zagrożeniu. Podobnie jak w Saperze dowiadywaliśmy się o sąsiadujących minach. Niewybuch można zniszczyć przesuwając po nim blok czy skrzynię.
- ROBACTWO – odrażające insekty fruwające losowo po planszy i zatruwające bohaterkę swoim jadem. Można je łatwo pokonać trafieniem kamienia, jednakże ze względu na dużą zawartość lśniącej plazmy w odwłokach wybuchają pośmiertnie podobnie do bomb.
- DRAPIEŻNIKI – oj, tych mamy w grobowcach prawdziwe zatrzęsienie. Węże, skorpiony czy krwiożercze ryby mają rozciągnięte w poziomie tereny łowieckie, na których poszukują zdobyczy. Pokonać możemy je z zaskoczenia celując kamieniem w potwora z góry lub dołu. Są odporne na uderzenia w głowę lub opancerzony odwłok. Także pokryte lśniącą materią powodującą wybuch po unicestwieniu.
- PRADAWNI STRAŻNICY – ożywione antyczną magią golemy lub wskrzeszeni do życia elitarni wojownicy zakonu Taloca. Patrolują korytarze poruszając się w pionie i właśnie na wszelkie pociski skierowane do nich w tej płaszczyźnie są odporni. Do ubicia kamieniem jedynie precyzyjnym rzutem z boku. Zawarta w nich magia eksploduje kiedy kończą żywot.
- DUCHY – upiory przeszłości, przeklęte dusze śmiałków, którzy sczeźli szukając bogactwa i sławy… Lubią atakować grupowo. Wyczuwają ludzką energię i podążają nieustannie za Laurą przesuwając się w jej kierunku jeżeli pozwala im na to wolne miejsce na planszy. Wyczekują na ruch bohaterki, który przyciąga je jak magnes. Kontakt z nimi nie zabiera energii życiowej jednakże duchy pragną zablokować naszej heroinie możliwość ucieczki. Randka z Laurą do końca jej dni… Odporne na pociski, wrażliwe na bomby.
- TROPICIELE – zbiry, złoczyńcy, najemnicy wynajęci przez żądnych fortuny chciwców. Idą na łatwiznę. Podążają tylko i wyłącznie po śladach zostawionych przez małolatę i kiedy ta wykona za nich brudną robotę atakują! Ich mundury i zbroje czynią ich niewrażliwych na ataki fizyczne. Ogień jednak strawi ich do kości…
- ZMUTOWANE ROŚLINY – plujące do nas trującymi bąblami, ostrymi jak brzytwa zarodnikami czy pięknymi lecz parzącymi kwiatami. Potrafią znacząco uszczuplić naszą energię, jednakże ich pociski poprzez zawarte w nich mutageny mogą zmieniać właściwości niektórych obiektów.
- PUŁAPKA STRZAŁKOWA – reagująca na ruch wyrzutnia wystrzeliwująca w naszym kierunku zabójcze strzały. Takie naprawdę zabójcze!
- GENERATOR LASERA – prototypowy promiennik wystrzeliwujący wiązki laserowe w rożnych kierunkach w zależności od ułożenia soczewek. Szkodliwe promienie mogą zostać zablokowane innymi obiektami.
ARCHITEKTURA I OTOCZENIE
Labiryntu pokonanie to dla Laury dziś wyzwanie!
- MUR/UKRUSZONY MUR – czyli po prostu otaczające nas ściany, zabudowa terenu. Standardowe obmurowanie jest niezniszczalne, jednakże ukruszony, zniszczony upływem czasu kawałek muru możemy rozsadzić za pomocą bomby czy wybuchu wrogich jednostek.
- PRZEPAŚĆ – bezdenna otchłań, czarna dziura, jeden nieroztropny krok i czeka nas śmierć.
- ŚLADY POZOSTAWIANE PRZEZ LAURĘ – pomagają nam w orientacji w terenie. Gdzie już byliśmy, i gdzie jest bezpiecznie się poruszać. Przyciągają uwagę Tropicieli, którzy ruszają wtedy za nami w pościg zamazując trop.
- DRZWI – zamknięte i blokujące nam drogę. Jak to drzwi – otwieramy z buta! Ups, przepraszam – oczywiście kluczem.
- WYJŚCIE Z POZIOMU – zostaje otwarte, kiedy zbierzemy wszystkie maski na danym poziomie. Przenosi Laurę na niższe piętro podziemi / do kolejnego grobowca.
- BLOKI SKALNE – często i gęsto blokujące nam drogę niczym układanka puzzli, którą musimy ułożyć przesuwając je. Pomocne w niszczeniu min czy blokowaniu laserów i przeciwników.
- BAGNO – przeważnie umiejscowione w rogach komnat zdradliwe, grząskie grunty wciągające Laurę po szyję. Możemy jednak wyswobodzić się z opresji poruszając bardzo szybko dżojem w prawo i lewo na przemian – niczym w grach olimpiadach. Niestety taka szamotanina kosztuje naszą dziewczynkę bardzo dużo zdrowia…
- CIERNISTE ZAROŚLA – natarczywa roślinność, która w bardzo szybkim tempie rozrasta się na wolnej przestrzeni i może zablokować nam przejście czy potrzebne przedmioty. Bomby i ogień pomogą nam spalić chwasta!
- OGIEŃ – najstraszliwszy i najgorętszy z żywiołów może być naszym przyjacielem w walce z przeciwnikami jak i przepustką na tamten świat jeżeli pozwolimy mu się rozprzestrzenić. Na planszy mamy nieraz stałe miejsce wzniecenia pożaru, niejednokrotnie losowo wywołamy go sami detonując dynamit czy niszcząc paskudy. Zanim jednak zdąży zająć większe połacie terenu możemy ugasić go biegając po nim i zadeptując. Oczywiście poparzy nas w stopy i zabierze trochę zdrowia… Niszczy bomby i przeciwników, może zostać ugaszony przez wodę.
- WODA – żywioł życia jednakże w nadmiarze także niebezpieczny! Po prostu może zalać korytarze czyniąc je dla nas niedostępnymi. Potrafi ugasić ogień jak i w sposób błogosławiony wpłynąć na niektóre artefakty…
***
Zatrzymała wehikuł dopiero przed wrotami do kolejnej piramidy,
kiedy nagle eter będący jego paliwem zaczął wyciekać ze wszystkich rur,
a starodawne wskaźniki na pulpicie oszalały!
Nie spodziewała się, że wyhamowanie włączy system autodestrukcji.
Uderzyła z całej siły ciężkim od skarbów plecakiem
w jedyną, przednią szybę kabiny rozbijając ją w krystaliczny pył.
Wyskoczyła w ostatniej chwili tuż przed implozją!
Pustka wchłonęła maszynę pozostawiając po sobie czarną dziurę…
***
GROBOWCE GODNE INDIANY JONES’A!
Cała mapa przykładowego poziomu z gry.
Skoro już napomknąłem o oprawie audiowizualnej gry należałoby skrobnąć coś o grobowcach czyli poziomach, które przyjdzie nam tutaj zwiedzić. Otóż w trakcie wędrówki po nich nie nudziłby się ani chwilę jeden z największych archeologów i awanturników zarazem – sławetny Indiana Jones! I nie chodzi tutaj o ich dużą liczbę, ale sami przyznacie, że 64 etapy to nie w kij dmuchał, tylko o różnorodność. Zróżnicowanie etapów i zapewnienie radości z ich eksplorowania to pierwsze, co rzuca się w oczy po przejściu kilkunastu z nich. Z jednej strony często spotykamy klasyczne plansze zagadkowe oparte na podstawowej mechanice gry – czyli przesuń odpowiednio skrzynie, dostań się do klucza, zablokuj lasery, otwórz odpowiednie drzwi i daje to wiele radości. Ale wiecie – podobnie było przecież w przygodach blaszanego robota w czasach świetności Atari! No fakt, tylko, jak sami przeczytaliście ile obiektów jest zawartych w Laurze to zdajecie sobie sprawę jak wiele różnych kombinacji puzzli tutaj dostajemy. Na wypasie! Autorzy idą jednak dalej wprowadzając co pewien czas poziomy z rozwiązaniami mniej oczywistymi, tajemniczymi – opartymi na dodatkowych zależnościach pomiędzy elementami otoczenia i przedmiotami. Dają nam także w nazwie poziomu lakoniczną podpowiedź – jak szukać rozwiązania. Wymaga to od nas sporego kombinowania i często zaskakuje, dopóki nie poznamy całej mechaniki rozgrywki. “Cholewka, że ja na to nie wpadłem wcześniej…”, “Nie wiedziałem, że tak można!”, “A to ci heca!” – pomyślicie sobie w duchu, kiedy znajdziecie rozwiązanie i będziecie cieszyć się z lotności swojego umysłu!
Zawartość wydania premierowego. Kartridż i instrukcja z autografem twórcy.
W zestawie przygotowanych podziemi znajdujemy też plansze tematyczne, oparte na pewnym motywie przewodnim. Na przykład żmudne przedzieranie się za pomocą bomb przez ruiny zniszczonego miasta (tutaj to się natrudziłem!) lub niebezpieczny spacer w ciemnościach, gdzie odnalezienie pochodni jest sprawą priorytetową. Zabawimy się także w piromankę na skalę przemysłową, będziemy stąpać nad krawędziami wielkich rozpadlin, gdzie nasze ślady są jedynym wyznacznikiem bezpiecznego terenu, a wredny Tropiciel zaciera je za nami z uśmiechem na ustach… Chyba najmilej wspominam etapy z wykorzystaniem Maszyny Starożytnej Cywilizacji, której zastosowanie i poruszanie się nią – to niespotykany wcześniej pomysł!
Nowatorski system podpowiedzi i komentarzy do naszej przygody pojawiających się na bieżąco w panelu informacyjnym oprócz charakteru informacyjnego (np. ostrzeżenia o pułapkach) zawiera w sobie duże poczucie humoru i jest przyjemnym umilaczem. “Ojej!”, “Uciekaj, bomba zaraz wybuchnie!”, “Ale walnęło!” – niejednokrotnie pocieszały mnie po nieudanej kolejnej próbie przejścia trudnego momentu w grze. “- No, walnęło! Aż Laurę zdmuchnęło…”
***
Powoli wyjęła z plecaka wszystkie zebrane w okolicy maski
i starannie dopasowała je do wyżłobień w wielkich, masywnych drzwiach
Portal do kolejnego grobowca stanął przed nią otworem!
Laura, teraz bezpieczna mogła chwilę pomyśleć…
“Jak na dwunastolatkę to mam całkiem ekscytujące przygody!
Niczym Lara Croft! Dziadzio byłby dumny!”
***
ZABAWA JAK NA POTAŃCÓWCE U LARY CROFT!
Prezentacja Laury przez jej ojca Arkadiusza Lubaszkę na Silly Venture 2016
Dla wszystkich debeściaków, którzy przebrnęli przez moje wypociny czas w nagrodę na słowa podsumowania. Czy dobrze bawiłem się z Laurą? Wybornie, niczym na studniówce z połowy lat 90-tych, na której byłem z inną największą kobiecą gwiazdą gier wideo. Wtajemniczeni wiedzą o jakiej pani mówię i znają jej walory! A jakie zalety ma młodziutka Laura, które tak mnie zachwyciły? Nie dość, że reprezentuje bardzo lubiany przeze mnie gatunek gier, to jeszcze udanie łączy logiczno-zręcznościową rozgrywkę z elementami przygodowymi, jakby żywcem przeniesionymi z legendarnego Tomb Raidera i idealnie wkomponowanymi w świat pikseli i dwóch wymiarów.
Nie można jej także odmówić młodzieńczej urody i pięknego stroju, w którym wygląda jak królowa balu przy innych 8-bitowych konkurentkach. Nuci chwytliwe melodie i humorystycznie komentuje swoje poczynania na parkiecie. Na nudę z nią narzekać nie sposób, bo odważna i zuchwała trochę, a i bić się dziołcha potrafi! Fakt, że kamieniami, ale kto lubi mieć podbite limo? Pomyślunkiem i bystrym rozumem się przy niej wykazać trzeba bo zagadki uwielbia i tajemnicza trochę z natury. Zaciekawia swoją zmiennością i różnorodnym podejściem do rozwiązywania spotykanych w życiu problemów. Czas płynie z nią szybko i po prostu najfajniej. Mógłbym się nawet zakochać gdybym tylko nie był takim starym prykiem…
… zanim się zorientowałem spędziłem z nią całą niedzielę, bez przerw na jedzenie, którego braku nawet nie zauważyłem…. Popatrzyłem na swoje retrobiurko, kineskopowy telewizor, dżojstik w ręku i pierwszy komputer Atari. Tego dnia wszystko przestało być ważne, liczyła się tylko ona! Od rana do wieczora… Z głośników radia poleciał dobrze znany mi przebój A-ha. Zanuciłem pod nosem i poszedłem myć zęby przed snem. Mieszkanie dziwnie przypominało układem to u rodziców… Spojrzałem w lustro i zaśmiałem się radośnie. Znów miałem 12 lat! LAURA cofa czas!
LAURA
(ATARI XL/XE)
Najlepsza gra na Atari ostatnich lat!
Przeniesie Cię w czasy Twojej młodości.
PS.1 – oficjalna strona gry LAURA. Na której można pobrać wersje plikowe gry oraz zobaczyć filmiki z przejściem wszystkich poziomów.
PS.2 – oficjalna strona ArSoft Corporation i Arkadiusza Lubaszki.
PS.3 – tajemnica wersji kartridżowej – wciśnięcie SELECT – powoduje wybranie dodatkowych 32 poziomów zamiast podstawowych.
PS.4 – dla tych, którzy nie załapali się na wydanie premierowe Laury, mam dobrą wiadomość – Larek szykuje reedycję!
PS.5 – recenzję dedykuje mojej prywatnej Małej Laurze, która ożywiła mój grobowiec i zagrabiła cały dla siebie…