Relacja | Ironia – Sierpień 2018


BOCIANU – DBAŁOŚĆ O SZCZEGÓŁY

W trakcie lektury posłuchamy Davida Whittaker’a (Panther i inne hity)

Bocianu w trakcie tworzenia nowej gry logicznej z kulkami. Emulator na laptopie.

Bocianu poznałem już na Retronizacji, nie wiedziałem jednak, że to on, a poza tym był tak zajęty graniem w Laser Squad na ZX Spectrum oraz w swojego Pac-Mada, że nie pogadaliśmy. Poza tym przypominał mi Wojtka Zientarę i nie miałem trochę śmiałości zagadywać ikony polskiej historii Atari. Na Ironii Bocianu zdążył wystąpić nawet przez chwilę w nowym odcinku Gramy Na Gazie i okazał się bardzo uprzejmym, elokwentnym i cierpliwym prezenterem swojej twórczości. Słuchało mi się go z niekłamaną przyjemnością, a szczególnie spodobała mi się u niego bardzo duża dbałość o szczegóły w jego dotychczasowych grach. Mają one zawsze dopieszczone strony tytułowe (nawet jak są prostymi grami logicznymi), przejrzyste menusy z instrukcjami, świetne sterowanie i bardzo dobre wykonanie. To wszystko powoduje, że są natychmiastowe, jakby miały konsolowy rodowód, co więcej w niektórych zauważyłem wielki potencjał, o czym napiszę poniżej. Przejdźmy więc do dania głównego czyli dotychczasowej groteki autora, z której większość zaprezentował mi właśnie na zlocie.

5. Dots – prosty w założeniach puzzler (2016)

5 DOTS – to dosyć prosta w założeniach, jednak nie prostacka pod względem wyzwania gra logiczna. Na planszy widzimy zestaw kropek i poprzez postawienie kolejnej musimy utworzyć linię pięciu kropeczek w pionie, poziomie lub skosie i wtedy ulegają one dezintegracji. Naszym celem jest wyczyszczenie całego etapu, których autor przygotował kilkadziesiąt. Różnią się one od siebie startowym układem kropkowanej układanki. Przyjemne.

 

Ślimak, ślimak pokaż rogi czyli Turbo Snail (2015)

TURBO SNAIL – to z kolei połączenie gry zręcznościowej z logiczną, którego pomysłodawcą był Kris3d, zaś Bocianu wcielił ją w życie. Naszym turbo mięczakiem zasuwamy po łące niczym w grach snake’o -podobnych. Celem jest jedzenie przedmiotów przydatnych do spożycia (owoce, kaczka – też lubię, ale ślimak jedzący kaczki?) i w ten sposób zwiększanie wyniku punktowego oraz przechodzenie do kolejnej planszy. Unikać musimy kamieni i czaszek, które odejmują nam punktację. Po zjedzeniu pestek możemy strzelać do przeszkadzajek, zaś zegarek wydłuża nam czas pozostały do ukończenia danego etapu. Prosta gra zręcznościowa w spectrumowej stylistyce.

K jak (2018) – to potencjał na wielki hit.

K JAK – to kolejna z wprawek programistycznych autora, który całkiem niedawno wrócił do Atari i zaczął programować na tym popularnym mikrokomputerku. Rozgrywka to nic innego jak spływ kajakowy z zaliczaniem bramek kontrolnych w jak najszybszym czasie. Pewnie dla miłośników kajaków jest ona rajcowna. Trzeba zaznaczyć, że jak na proste założenia jest ona świetnie wykonana – szybki i płynny scrolling ekranu robi wrażenie i podobała mi się także animacja tytułowego kajaka oraz kolorystyka gry. Szkoda byłoby tego potencjału i silnika nie wykorzystać w tytułach bardziej podnoszących adrenalinę. Zasugerowałem najpierw autorowi, że fajnie byłoby dodać tutaj opcję dla dwóch graczy, dzieląc ekran na pół i scrollując osobno pole rozgrywki każdego z nich. No, oczywiście jeżeli Ataryna by to pociągnęła. Moja wyobraźnia jednak poszła zdecydowanie dalej! Kurcze, a jakby kajak zamienić na dynamiczną, bojową motorówkę, a z gry uczynić wariację świetnego River Raid? Wprowadzić wrogów, którzy by nas atakowali oraz zestaw power up’ów (nitro do przyspieszania, rożne rodzaje broni, paliwo do uzupełniania baku). No mógłby być hit! I jeszcze dodać opcje dla dwóch graczy z osobnym przesuwem ekranu i możliwością stawiania sobie min i walki ze sobą? No dobra, chyba mnie trochę poniosło…

Zilch (2018) – bardzo dobra gra w kości.

ZILCH – poprzednie gry autora, można uznać za małe, aczkolwiek udane wprawki przed większymi tytułami. Zilch należy już do kategorii bardziej zaawansowanych i grywalnych tytułów. Dla miłośników gry w kości o tym samym tytule – podobnej w założeniach do kościanego pokera jest to niewątpliwe rarytas. Bardzo przejrzysta grafika, możliwość grania z trzema przeciwnikami sterowanymi przez sztuczną inteligencję (którzy prezentują rożny styl rozgrywki), możliwość pojedynków z żywymi graczami i oczywiście zdobywania wirtualnej waluty wpływają na grywalność. Największym plusem jednak programu jest sam fakt, że została tutaj zaadaptowana bardzo ciekawa i emocjonująca gra w kości. Skoro Zilch sprawia frajdę w realu, to czemu nie pyknąć partyjki na Atarynie?

Vox Regis (2017) – jajcarskie zarządzanie królestwem ze statystykami.

VOX REGIS – to humorystyczna gra decyzyjna, polegająca na zarządzaniu naszym wirtualnym królestwem poprzez wysłuchiwanie porad trochę zwariowanych doradców i na ich podstawie wydawanie kluczowych dla nas rozkazów. Nasze państwo jest opisane rożnymi współczynnikami takimi jak: kasiora w skarbcu, populacja, siła naszej armii itp. Eksperci, którzy nam pomagają także reprezentują różne dziedziny: ekonomię, militaria czy religię. Wybieramy spośród czterech zaproponowanych, którego w danej chwili wysłuchamy i na podstawie przekazanej informacji podejmujemy ważną dla losów narodu decyzję. Ta zaś wpływa na statystyki naszego wirtualnego królestwa. Bardzo szybka rozgrywka, nieskomplikowanie i humor to główne atuty tej gry. Świetnie nadaję się na przerywnik pomiędzy większymi tytułami i chyba przyjrzę się jej bliżej w którymś odcinku Nory RetroBorsuka.

Kapitalny Pac-Mad (2017) – to najlepsza gra Bocianu, z fajnym udźwiękowieniem zrobionym przez Lisu.

PAC-MAD – to bez wątpienia najlepsza i najbardziej grywalna gra w grotece autora. Ta bardzo udana wariacja na temat Pac-Mana charakteryzuje się przejrzystą, dopracowaną oraz kolorową grafiką, bardzo dużą dynamiką rozgrywki oraz świetnym projektem różnorodnych plansz. Zasady rozgrywki są tutaj bliźniacze do sławnego protoplasty z minimalnymi różnicami. Po zebraniu wszystkich kropek musimy dodatkowo dostać się do wyjścia z danego etapu, który potrafi być całkiem rozbudowany i zajmować wiele płynnie scrollowanych ekranów. Najfajniejszy jest jednak fakt, że każda z 30-tu dostępnych plansz jest inna i nieraz charakteryzuje się zupełnie odmiennym przechodzeniem. Są one zaprojektowane naprawdę z pomysłem. Oczywiście po labiryntach ganiają nas duchy opisane odmiennym AI. Gra pojawi się w specjalnym, turniejowym odcinku Gramy Na Gazie wraz z recenzją na naszej stronie. Tylko muszę ją jeszcze przejść, co patrząc na bodajże dziesiątą wielgaśną planszę – nie musi być wcale łatwym wyzwaniem. Ponad osiemset kropek do zjedzenia na planszy? Ejże! Niech za znak jakość tej gry poświadczy opinia doświadczonych graczy i jednocześnie commodorowców, którzy wraz ze mną i Larkiem uczestniczyli w naszym retro turnieju. Poświadczyli bez bicia – świetna gra!

Twórca zaprezentował mi jeszcze na koniec 4 kilobajtową symulację skaczących piłek (kulek) z widokiem z boku. Zachowane tu było prawo grawitacji, ciążenia, tarcie i inne fizyczne niuanse, zaś sama rozgrywka była przymiarką do gry dla dwóch graczy, w których jeden miałby zepchnąć z planszy drugiego. Oczywiście moja skromna wyobraźnia już przeobraziła tą fajną zajawkę w kolorowego platformera z widokiem z boku, w którym naszą piłką skaczemy po platformach, unikamy kolców, przesuwamy skrzynki, przełączamy przełączniki i rozwiązujemy proste logiczne zagadki. Grał ktoś w Ballance na PC? No właśnie, zamarzył mi się taki atarowski odpowiednik tylko przedstawiony z profilu. I jeszcze jakby dodać naszej kulce rożne stany skupienia (piłka, ciecz, lód i żelazna kula) i rozplanować pod to zagadki – oj byłby hit nad hitami! Kiedy o tym opowiedziałem autorowi – ten pobladł! Z jednej strony pewnie oczyma wyobraźni widział, że robi najlepszą grę na Atari, z drugiej pomachał na pożegnanie swojemu wolnemu czasowi i pozostałym hobby. Pewnie jakby zechciał zrobić taki przebój nie miałby bidulka życia…


PIN – WSZYSTKO W ATARI I PIĘKNE DŹWIĘKI

A w tle poleci muzyka X-Ray’a ze świetnego dema Numen (długi loading)

Atari 130XE PIN’a – najbardziej rozbudowane jakie widziałem w życiu! Pięknie grało.

Kiedy siedziałem na sali i oddawałem się rozkoszy obcowania z Atarynami do moich uszu doszły jakieś niebiańskie dźwięki. Pomyślałem sobie, cóż to tak pięknie gra? Czyżby Maluch czy jednak ST(E) na jakimś trackerze? Krocząc za cudowną melodią doszedłem po chwili do źródła muzyki. Jakież było moje zdziwienie jak zobaczyłem niejakiego PIN’a i jego najlepiej doposażone Atari jakie widziały moje gały! Zresztą popatrzcie na zamieszczone tu zdjęcia, które po fakcie pomagał mi rozszyfrowywać mój zaprzyjaźniony profesorek, gdyż ja specem od nowoczesnego sprzętu do 8-bitowego Atari nie jestem. Z przyjemnością jednak wysłuchałem PIN’a, właściciela tego wypasionego mikrokomputera i obejrzałem prezentację jego wnętrzności. Panie i panowie, czego tam nie było! Brakowało tylko wehikułu czasu i wibratora! Na poważnie jednak, to świetnie, że istnieją jeszcze ludzie, którzy z rozbudowywaniem swojego ulubionego komputera z młodości przekraczają dawno możliwości tego sprzętu. Sam jestem zwolennikiem klasycznego podejścia do Atari to jednak kiedy posłuchałem jakie świetne melodie wydobywają się z pinowskiej maszynki i zobaczyłem błysk podniecenia w jego oczach, kiedy mi ją prezentował także dałem się ponieść emocjom. No, kurcze zachwyciłem się! Widać, że ludziom naprawdę sprawia radość zamiana Malucha w kolosa! Fajnie.

Ironia relacja 2018A tutaj macie wnętrze tej Ataryny. Chyba się nie domyka…

Dobra, to co tam w środku siedziało? Rozpoznałem rozszerzenie pamięci Ultimate 1mb, gdyż sam takowe posiadam plus kartę wideo VBXE, gdyż Larek w taką jest uzbrojony. Wiedziałem także, że PIN posiada Rapidus’a – akcelerator/kartę z 16-bitowym procesorem, którą też tam ujrzałem i już w myślach cieszyłem się na tryb Rój w Time Pilocie. Jak na muzyka przystało komputer rozbudowany był dodatkowo w Stereo (2 x POKEY), i jeszcze jeden układ dźwiękowy, którego nazwy zapomniałem (Covox lub Evie?). Do tego wszystkiego podpięty dysk twardy HDD za pomocą interfejsu IDE Plus z bazą gier i muzyczek na nim, wiadomo SIO2SD do szybkiego wczytywania plików, mikser dźwiękowy ze stadem kabli, jakiś sekwencer Yamahy (czy coś podobnego – poprawcie w komentarzach). Mało? To co powiecie na konwerter wideo RGB-YUV, albo umożliwiający podpięcie kilku urządzeń do złącza SIO – SIO Splitter, ułatwiający życie na zlotach. Była tam jeszcze prezentowana na naszych łamach HYDRA czyli przełącznik SCART i jakieś cudo w pudełku po modemie XM-301, ale nie pytajcie mnie co, bo on nadmiaru danych sprzętowych spaliły mi się zwoje mózgowe… Prawda, że chłopak nie cackał się z rozbudową? Ma w ogóle ktoś na świecie bardziej dopasione Atari od PIN’a?

Time Pilot atari recenzjaTryb Swarm (Rój) w Time Pilocie jest arcytrudny.

Gospodarz był na tyle uprzejmy, że najpierw przedstawił mi kilka świetnych dem i muzyczek do obejrzenia i posłuchania, zaś później zaprezentował sławetny, przerąbanie wręcz trudny tryb rozgrywki w Pilocie Czasu i pewnie pękał ze śmiechu widząc jak próbuję się z nim zmierzyć… Polecam obejrzeć końcówkę z Gramy na Gazie z Bruce’m Lee, gdzie Larek umieścił mini relację z Ironii oraz gameplay z tego trybu. Ja tylko przypomnę moje wrażenia cytując siebie z odpowiedniego wpisu: “Wreszcie mogłem zobaczyć jak wygląda dodatkowy, hardkorowy poziom trudności w tej świetnej grze. Chodzi o Swarm (Rój), w którym jesteśmy jednocześnie atakowani przez setki samolotów wroga. Dostępny jest on tylko dla posiadaczy akceleratora Rapidus dla Atarynki. Jak wrażenia? Po prostu skurczysyńsko trudno i trzeba naprawdę zacisnąć zęby i poślady, aby przejść jakiś poziom bez straty życia. Wrogowie są wszędzie. Co prawda, udało mi się dolecieć do ostatniego bossa czyli wielkiego ufo, ale tylko dlatego, że w Roju dysponujemy większą ilością startowych myśliwców”. Dziękuje PIN’owi za poświęcony czas, a na następnym spotkaniu obiecuje strącić ten największy latający talerz na końcu Roju


IRATA4 – PRAWDZIWY GRACZ

IRATA4 w trakcie rysowania grafiki przedstawiającej siekierezadę Larka.

IRATA4, którego znałem wcześniej z forum Atari Online oraz z komentarzy na naszej witrynie z początków jej istnienia – jest, podobnie do mnie, człowiekiem wielu zainteresowań. Pisze poezje, gra na gitarze, chodzi na siłownię, kocha 8-bitową Atarynkę oraz przed wszystkim jest prawdziwym graczem. Nie skupia się tylko i wyłącznie na swojej ulubionej platformie i nie obce mu są najnowsze trendy w branży elektronicznej rozrywki. Nie neguje, że produkcje na inne komputery czy konsole mogą dostarczyć mu przyjemności i nie przeszkadza mu w tym miłować swojego ulubionego sprzętu z młodości. Zdrowe podejście. Nadajemy na podobnych falach i polubiłem go. Zaprezentował mi swojego 3DS’a, którego przywiózł ze sobą i zachwyciłem się głębią efektu trójwymiaru jakiego ta mała konsolka od Nintendo dostarcza. Porozmawialiśmy o flagowych hitach tej firmy czyli Zeldzie, Metroidzie czy Marianie, wysłuchałem jego zachwytów na temat Playstation VR i opowiedziałem mu o swoich doświadczeniach z trójwymiarowymi brylami. Polecił mi parę dobrych tytułów udanie wykorzystujących wirtualną rzeczywistość jak: Wipeout Omega, GunJack, Farpoint czy Moss.

Na zdjęciu tego nie widać, ale efekt 3D na 3DS naprawdę daje kopa!

Polecił mi także kilka fajnych tytułów do zaprezentowania w Gramy Na Gazie i myślę, że można go kiedyś w przyszłości zaprosić na jakiś retro turniej. Wspólnie z Krollem, pograliśmy w Downfall na Falconie, gdzie jak wspomniałem wyżej w tekście – złoił mi dupsko. IRATA4 wkręcił się ostatnio w większą aktywność na atarowskiej scenie. Odnosi swoje pierwsze sukcesy w rysowaniu udanych grafik na Małe Atari i kiedy przyjechaliśmy rano był zajęty kończeniem swojej konkursowej pracy. Zajęło mu to jeszcze kilka ładnych godzin, przez co nie za bardzo mógł się integrować z innymi, ale wysiłek okazał się warty poświęcenia gdyż…


KOMPOTY

I na koniec muzyka z dema Near by Agenda autorstwa Stringa.

Ze względu na późną porę chcieliśmy się już zbierać wraz z moim towarzyszem Larkiem, jednakże poczekaliśmy do godziny 22:00, kiedy to odbyła się prezentacja prac zgłoszonych na konkursy organizowane na zlocie. Pierwszy na najlepszą grafikę, drugi na najlepszą grę zakodowaną w trakcie trwania imprezy. Zawsze chciałem zobaczyć na żywo jak odbywają się takie kompoty (compo), gdyż do tej pory znałem je tylko z relacji z rożnych stron internetowych. Zacznę od prac graficznych i przedstawię je w kolejności jakie miejsca otrzymały. Co do poziomu zaprezentowanych prac, to szczerze – będąc wieloletnim czytelnikiem Atari Online widziałem już konkursy z ładniejszymi grafikami, nie ma się co tutaj głaskać po siusiakach. Prace, które zajęły trzy pierwsze miejsca były moimi faworytami, więc po kolei…

I miejsce – IRATA4 – MakeA600 – 79 pkt

Profesor ucieszył się, że jest bohaterem jednej z przygotowanych grafik. Siekierą zamienia Amigę 1200 w Amigę 600! Uśmiałem się, gdyż byłem na tym zlocie, gdzie urządził siekierezadę i amigowcy w popłochu chowali swoje Przyjaciółki. No, trochę przesadzam. Praca z jajem, pomysłowa, czerpiąca z faktów, mój przyjaciel podobny i Amiga także podobna. Z tyłu zły duch Commodore, który ucieka przestraszony przed moim kumplem. Pisałem kiedyś przecież, że to egzorcysta… Fajna praca.

II miejsce – emssik – Phobos – 78 pkt

Ta praca także przykuła moją uwagę i nazwałem ją sobie “krwiożerczy portal na marsa ukryty w lesie” Krwista, niepokojąca, jakiś niebezpieczny ten Phobos, bo przywiązany do drzew. Artefakt starej cywilizacji czy cuś… W moim rankingu zajęłaby trzecie miejsce.

III miejsce – Bocianu – I Want 2 – 72 pkt.

Mój prywatny faworyt, gdyż lubię taką komiksową kreskę – zabawna praca Bocianu nawiązująca do niekończących się prac nad drugą częścią gry Zorro. Mam nadzieję, że zmotywuje ona autorów, gdyż pewnie wśród atarowskiej braci jest wielu amatorów oryginału, którzy chętnie pograliby w jej kontynuacje. Bocianu ciągle czeka i wierzy… Pozostałe prace, które nie załapały się na podium to:

sOnar – Ostatnia Wieczerza – Action Bógs Compile Lobby

Kris3d – Ironia Much

Oceńcie sami jak podobają się wam zaprezentowane dzieła w komentarzach. Pojawiła się jeszcze jedna praca wykorzystująca ponoć możliwości karty VBXE, ale niestety tego nie zauważyłem, gdyż jej ciemna tonacja spowodowała, że była nieczytelna tak późną porą… Na koniec dodam, że bardzo zniesmaczyło mnie to co działo się w komentach na stronie Atari Online po ogłoszeniu wyników graficznego kompo z Ironii. Nie rozumiem skąd nieraz tyle jadu w niektórych ludziach…

KONKURS NA GIERKĘ

Gra Koali – zwycięzca kompo.

W konkurach na napisanie najfajniejszej małej gry w trakcie trwania zlotu stanęło dwóch zawodników. Sikor ze swoją Ironia Keyboard, którą szerzej prezentowałem na wstępie wpisu i która była moim faworytem – ze względu na edukacyjne wartości dla najmłodszych. Zajęła jednak drugie miejsce zdobywając 79 pkt. Zwyciężył Koala ze swoją humorystyczną grą zręcznościową zatytułowaną Iron – Revenge of Żubr – 85 pkt. Naszym bohaterem musimy szybko wypić pojawiające się na planszy piwa marki Żubr, które wpływają na trzeźwość naszego kroku. Po każdym następnym browarze trudniej steruje się naszą postacią ze względu na bezwładność i symulację stanu upojenia. Po wypiciu 16 butelek urywa nam się film i gra skończona. Nie wiem czy celowo, czy nie, ale autor zawarł tutaj także duże walory edukacyjne w tej prostej grze. Ponoć znane każdemu…


BABY BERKS I RICK DANGEROUS

Baby Berks AtariBaby Berks (2018) – dobra wariacja na temat Robotrona.

Coś jeszcze pominąłem? Może najpierw trochę recyclingu. Tuż przed zlotem, autor mojego ulubionego Jet Boot Jack’a – Jon Williams – wydał swoją najnowszą grę na Atari XL/XE. Wrócił do programowania po wielu latach i właśnie za pomocą Baby Berks przypomniał się atarowcom. Rozgrywkę z tej całkiem udanej strzelaniny czerpiącej garściami z Robotron’a możecie zobaczyć w końcówce filmu na końcu relacji. Zaznaczę, że na party udało mi się przejść wszystkie dostępne poziomy (32 etapy) i zapętlić grę. Spodziewajcie się więc niedługo jej recenzji na naszej stronce. Dobra rozrywka.

Gameplay z Ricka Dangerousa na Atari z VBXE. Prace trwają.

Na zlocie zapoznałem także niejakiego Rastana, z którym porozmawiałem na temat kontynuacji prac nad atarowską wersją Ricka Dangerous’a. Powyżej na filmiku możecie podziwiać jak pięknie prezentuje się ona na kartach VBXE, dodam, że chłopaki odpowiedzialni za konwersję mają także w planach edycję na gołą Atarynkę. Okazało się, że największym problemem z zakończeniem tworzenia tego hitu nie jest grafika, czy udźwiękowienie, które są już praktycznie gotowe. Autorom sen z powiek spędza zaimplementowanie mechaniki obecnej w oryginale, logiki, zależności przedmiotów, które w znaczącym stopniu tu występują i na których opiera się rozwiązywanie zagadek czy unikanie pułapek w tej świetnej produkcji. No nic, na wspaniałe przygody Rick’a warto czekać choćby lata. Żałuję, że nie dane mi było dłużej porozmawiać z XXL, twórcą między innymi bardzo dobrych konwersji pamiętnych spectrumowych przygodówek izometrycznych: Knight Lore i Nightshade czy opisywanego u nas wcześniej Hobgoblina. Był on dosyć mocno zajęty rozmową z innymi koderami, pewnie na temat kolejnej dobrej produkcji, więc nie chciałem się wpierniczać między wódkę a zakąskę.

Nightshade (2009) – konwersja z BBC Micro by XXL

Relację macie przedstawioną z mojej perspektywy – więc nie dziwota, że na party głównie skupiłem się na rozmowach z twórcami gier i ogrywaniu zacnych szpili. Dodam, że towarzystwo szybko i skutecznie się ze sobą integrowało, za pomocą wspólnych biesiad przy pikselach i żółtym płynie. W pewnym momencie na stole pojawił się nawet magiczny, gruszkowy bodajże, napój druida Sikoriksa. Nie kosztowałem, ale już po zapachu wywnioskowałem, że mocno trzepie po łepetku… Atarowcy przyjechali wraz z małżonkami i dzieciakami, które biegały po całej sali i chciały dosłownie grać na wszystkim i wszędzie. Świetnie, że wpajają od małego swoim latoroślom miłość do ich ukochanego komputera. W sumie na zlocie zjawiło się około 30 uczestników wraz z rodzinami. Party było bardziej kameralne niż te, na których bywałem wcześniej, ale sympatycznie i miło spędziłem na nim czas. Obyło się praktycznie bez incydentów, z wyjątkiem jednego dosyć nieszkodliwego. Najbardziej jestem zadowolony z faktu, że poznałem tych wariatów, którym ciągle chce się tworzyć na Atari w XXI wieku! Trzymta tak dalej chłopy.


EPILOG

Taką rejestrację musimy zamontować w naszym wehikule, stwierdziliśmy zgodnie i odjechaliśmy…

*****

– Borsuku! – wydarł mi się do słuchawki Profesor Larek, budząc mnie szybciej od porannej kawy – Znowu, po kryjomu, jeździłeś w nocy DeLorean’em!!!

– Eee?! Że niby ja?! Nie tykałem go nawet! Owszem w nocy trochę pojeździłem, lub byłem ujeżdżany…

– Nie kończ, nie chcę znać szczegółów! To jak wytłumaczysz fakt, że moja żona dzisiaj rano, chciała jechać na pedicure, a tam zamiast mojej ślicznej bryki stoi to wraczysko?! Ten złom zdezelowany, tak samo jak załatwiłeś go przez zlotem?! Cooooo?!

– Zaraz, chwilunia szefie! Jak bum, cyk, cyk, nie tykałem wehikułu! Nie zastanawiał cie fakt, że już na zlocie pojawiał się on nieraz w tej rozklekotanej wersji? Coooo?

– No, kurcze, fakt! Zapomniałem o tym. Jakaś anomalia, dysfunkcja czasoprzestrzeni… Borsuku, coś przeoczyliśmy?! Myśl!

– Od myślenia to ty tu jesteś… Chociaż poczekaj. Czy czasem nie robiliśmy zdjęć wraku? Zachowaliśmy je w swoich telefonach! Później cofnęliśmy się i uniknęliśmy wypadku… Jednak zdjęcia są dowodem, że się wydarzył… Cholercia, panie psorze, namieszaliśmy! Rzeczywistość próbuje się dopasować i nie wie, która wersja samochodu jest tą prawdziwą… Dodatkowo…

– Dodatkowo ja jeszcze umieściłem ten wrak chyba na swoim filmie… Kurrrrrrczaczek i teraz rzeczywistość zgłupiała… Podmienia więc mi go nieraz na powypadkowy… Jasny gwint!

– Buhaha. Już widzę minę studentów u ciebie na uniwerku jak podjeżdżasz taką furą… 

– Nie śmiej się debilu! Musimy pokasować wszelkie dowody istnienia zniszczonego samochodu. Jakby wypadek nigdy się nie wydarzył! Przemontuję film, skasujemy fotografie, cofniemy się w czasie o dwa tygodnie i wszystko naprawimy… Moje cacuszko będzie jak nowe… Chyba nie opublikowałeś jeszcze relacji z Ironii? Zawarłeś w niej jakieś powypadkowe fotki? Hę?

– Nigdzie się nie cofam profesorze! Przez te dwa tygodnie wydarzyło się zbyt wiele pięknych chwil, nie chciałbym aby potoczyły się inaczej! – sięgnąłem ręką do komputera i nacisnąłem przycisk publikuj – Nie martw się, złożymy się na blacharza! – zaśmiałem się głośno na koniec i odłożyłem słuchawkę… Uwielbiam go – pomyślałem – z nim to są same przeboje! Życie bez atarowskiego profesorka i jego podróży w czasie byłoby wyjątkowo nudne…

Na zlocie udało nam się nagrać fajny odcinek GnG.

Na końcu (od 44:50) minirelacja z Ironii oczami Larka.


PS. Dzięki IRATA4 – za propozycje muzyczek jako tło dźwiękowe do relacji.

O RetroBorsuk 229 artykułów
Zastępca Naczelnego, czyli prawie Nacz.Os. (właściciel Nory). Ulubione gatunki: wszystkie dobre gry! Z naciskiem na: akcja-przygoda, platformery, rpg, shmupy, run’n gun, salonówki. Posiadane platformy: Atari 800xl, C64, Amiga CD32, SNES, SMD, Jaguar, PSX, PS2, PS3, PS4, PSP, XboX, X360, WiiU, GC, DC, GBA, Game Gear.