Witam wszystkich w nowym cyklu pod tytułem „Zapomniane Szpile”. Cykl ten poświęcony będzie grom, które z jakichś względów nie osiągnęły wielkiej popularności, ale są całkiem grywalne i warto pochylić się nad takimi produkcjami. Nie mam zamiaru ograniczać się do tylko jednej platformy, zatem… insert coin and press start!
Wielu z Was zapewne dawno już doszło do wniosku, że najmniej popularne i znane gry w przypadku systemu Nintendo Entertainment System najłatwiej znaleźć będzie, przegrzebując archiwa w poszukiwaniu produkcji wydanych po końcówce roku 1991. Dla mniej rozeznanych w temacie – w Japonii w listopadzie 1991 premierę miała konsola Super Nintendo Entertainment System, sukcesor poczciwego Famicoma, polskiego jednorożca i innych Terminatorów (miałem takiego!). Szał, spowodowany premierą nowego cacka od Big N zaowocował tym, że NES stopniowo odchodził w zapomnienie. Sprzedaż gier NES malała, a ludzie stopniowo przesiadali się na nowy sprzęt. Z tego też względu wiele tytułów nie opuściło nawet Kraju Kwitnącej Wiśni, bo było to po prostu nieopłacalne. Jednym z takich tytułów jest temat dzisiejszego poziomu, Spartan X-2.
SPARTAN X-2 (jap. スパルタンX2)
Platforma: NES
Rok: 1991
Produkcja/publikacja: Tamtex/IREM
Wydany przez IREM, stworzony przez Tamtex sequel do przygód niejakiego Johnny’ego Thomasa, znanych w Europie nie pod tytułem Spartan, a Kung-Fu Master, który to postanawia walczyć ze złem i zepsuciem tego świata, niszcząc siatki dystrybucji narkotyków.
Gracz przejmuje kontrolę nad ubranym w czerwone wdzianko huncwotem, który za pomocą znajomości sztuk walki przebije się przez terytoria bandziorów, aby konsekwentnie eliminować przemytników prochów. Poziomy usiane będą dziesiątkami zbirów o różnych umiejętnościach, których odróżnić można po kolorze fatałaszków. Bandziory umieją bić, łapać, strzelać z broni palnej, wyskakiwać na linach, zeskakiwać z kopniakiem z wyżej usytuowanych półek niczym sam Bruce Lee.
Główny bohater i typowy bandzior
Gra dzieli się na sześć etapów, na końcu których znajduje się boss pod postacią jednego z sześciu szmuglerów narkotyków. Przyjdzie nam odwiedzić między innymi pociąg miejskiej kolejki, doki, kadłub samolotu od zewnątrz (!), rezydencję i sekretne laboratorium narkotykowe. Dowiadujemy się podczas gry, że protagonista należy do tajnej grupy zwalczającej czarny rynek dragów. Na większość poziomów desant przeprowadzimy ze śmigłowca, po czym pieszo ruszymy do starcia z bossem.
Tytuł ten nie należy do najtrudniejszych beat’em upów, z jakimi miałem styczność. Cała gra niestety sprowadza się tylko do mashowania A lub B. Można w ten sposób załatwić wszystko, nawet bossów. Strategia: doskocz, przysol 99x, odskocz, znajduje tutaj idealne zastosowanie. Nasz bohater posiada pasek życia, który stopniowo zmniejsza się w przypadku odnoszenia obrażeń. Niektórzy przeciwnicy zostawiają po drodze buteleczki, podniesienie których uzupełnia nieco utracony pasek życia. Gra posiada tylko dwa poziomy trudności, a mianowicie Easy oraz… Normal. Dlaczego nie ma Hard? Pozostanie to tajemnicą na zawsze. Nie mniej jednak, każdy powinien dać sobie radę z przejściem tej gry w trymiga.
Spartan nie jest ani grą trudną, ani nader skomplikowaną fabularnie. Formuła jest bardzo prosta – od pokonanego bossa dowiadujemy się, gdzie znajdują się kolejni pomocnicy szefa. Nie zabrakło tutaj, idealnie wpasowujących się w klimat amerykańskich filmów karate ze schyłku lat 80. błędów logicznych. Od jednego z bossów na przykład, co wynika z rozmowy z centralą, Thomas nie wyciągnął żadnych informacji. Mimo to wie, że ma skierować się następnie do portu. Może boss śmierdział rybami…
Pierwszy raz styczność z tytułem miałem w roku 1999, kiedy to na Terminatorze ogrywałem japońską wersję tego produktu. Niedawno, pobudzony nostalgią zacząłem przewalać najodleglejsze zakątki sieci w poszukiwaniu gier, które miałem okazje ograć na tym jakże zacnym sprzęcie w owym czasie. Jako, że produkcje te, kupione od typowego Miszy i Aslambeka na lokalnym bazarze miały totalnie bootlegowe, famiclonowe stickery, nie dało się po tytule rozpoznać, jakie gry miałem. Jedynym sposobem było znalezienie gry po fragmentach zapamiętanego interfejsu bądź lokacji, na ślepo przypasowując gatunek gry do tego, co zalega jeszcze w pamięci. Szukając w ten sposób natrafiłem właśnie na Spartana. Okazało się, że stworzone zostały angielskie fansuby, więc wreszcie można było zrozumieć, o co w tej grze chodzi!
Graficznie nie są to wyżyny deweloperki, nawet jak na rok 1991. Zdecydowanie w oczy rzuca się, że nie był to tytuł, który dzisiaj nazwać by można „AAA”. Widać, co się dzieje, postaci wyglądają, jak wyglądają, ale brakuje w tym wszystkim jakiejś iskry bożej, którą nie raz widuje się w tego typu beat’em upach na ośmiobitowcach. Animacje towarzyszące postaciom są poprawne – trudno oczekiwać czegoś więcej od tego typu gry. Dźwiękowo natomiast, gra serwuje nam szybkie, lekko klubowe melodie z mocnymi, szybkimi uderzeniami. Gra jest dosyć dynamiczna i całości dopełnia równie szybka i skoczna melodia.
Pomiędzy poziomami są całkiem fajnie zrealizowane przerywniki, które mniej więcej naświetlają nam, co się dzieje i po co biegamy po kadłubie lecącego samolotu, tłukąc przy tym dziesiątki Bogu ducha winnych zbirów. Nasz protagonista za pomocą urządzenia do wideorozmów o nazwie HQ-LINK (takie bajery w 1991!) kontaktuje się z zespołem i melduje uzyskane informacje i swoje następne poczynania. Nie brakuje tu typowo sztampowych dialogów, które tak, jak i wspomniane wyżej błędy logiczne, genialnie wpasowują się w klimat amerykańskich filmów kung-fu z epoki.
Spartan to typowy, nieskomplikowany beat’em up, wydany ekskluzywnie w Japonii na konsolę NES jako kontynuacja całkiem popularnego na automatach Kung-Fu Mastera z 1984 roku. Całość można ukończyć w około dziesięć minut, więc nie szykowałbym sobie prowiantu i butelek na mocz na przejście tej gry. Mimo wszystko, jest to pewnego rodzaju crapik, z którym warto się zapoznać.
To tyle na pierwszym etapie cyklu. STAGE 2 już niebawem! Dajcie znać w komentarzach, czy graliście kiedykolwiek w tę produkcję, co o niej myślicie, czy mielibyście ochotę w nią zagrać. Nie krępujcie się również z podaniem własnych propozycji gier tego typu! Do przeczytania!