Recenzja | Żulionerzy, ŻulSnake, Dr. Langeskov, The Tiger, and The Terribly Cursed Emerald: A Whirlwind Heist

Wlepa

Jak to mawiają w dawnych powiedzeniach „Śmiech to zdrowie” oraz „Pieniądze szczęścia nie dają”. Dlatego też tematem głównym tej Indyczej Fermy są darmowe, zwariowane indory dające ubaw po pachy. W dzisiejszym programie żule, tygrysy i dzikie węże.

Żulionerzy

Żulionerzy

Ortalion Entertaiment – PC (2001/2002), Android (2012)

Logiczna

Jeżeli na początku lat dwutysięcznych lubiliście ogrywać darmowe gry z czasopism i istnieje spora szansa, że natknęliście się na pewien tytuł z gatunku gier logicznych zaczynający się od ostatniej litery alfabetu. Tajemnicą nie jest, że Żulionerzy to nic innego jak parodia popularnego teleturnieju pod tytułem „Milionerzy”. Podobnie jak w telewizyjnym programie rozrywkowym naszym zadaniem jest poprawne odpowiedzenie na 15 pytań zadawane przez Żulberta Hurbańskiego. W sytuacji patowej możemy się wspomóc trzema kołami ratunkowymi – zapytaniem do publiki, telefonem do Pani Meliny oraz połóweczka, czyli nic innego jak pozbycie się dwóch z czterech możliwych odpowiedzi. Wszystko fajnie, tyle że w większości przypadków publika prawie zawsze podaje niewłaściwą odpowiedź, „przyjaciółka” raz wie, a raz nie, jedynie na ostatnią pomoc możemy jako tako liczyć, z jednej strony minus, z drugiej nadaje trochę realizmu, no bo skąd żule mieliby wiedzieć, kiedy zaczyna się rok akademicki?

Podczas prób zdobycia nagrody głównej, czyli 10 000 butelek zawierający napój z procentami będzie nam grał fragment utworu Voltare – Wino, wino, na tyle krótki, że po wysłuchaniu go po raz dwutysięczny będzie mieli dość podśpiewując go sobie w myślach.

Wino wino wypij do dna, słodkie wino każdy zna, wino wino pomoże Ci, wina wina nalej mi…

To jasne, że odpowiedź D). Może jednak B)? Nie… A), znaczy C)??

Jak pewnie się domyślacie jak na teleturniej w humorystycznej atmosferze to pewnie posiada on równie zabawne pytania. No nie mylicie się, choć przyznam, że ostatnie pytania są jak najbardziej na serio. Tylko w Żulionerach będziecie mieli okazje odpowiedzenie na takie pytania (niektóre bywają wulgarne) jak:

• Jakiego koloru jest czerwony maluch?

• Kto napisał „Wesele” Stanisława Wyspiańskiego?

• Co przed sobą widzisz?

• Z czego robi się papier?

• Jak inaczej mówi się na ziemniaki?

• Czyj głos jest w Żulionerach?

• Jak się nazywa gra, w którą aktualnie grasz?

• Kto zrobił grafikę dla Żulionerów? (prawidłowa odpowiedź to DJ TenCoSiedziObok).

I wiele, wiele innych o wiele trudniejszych niż te wymienione. Co do pytań to mam dobrą i złą wiadomość zarazem, wersja Pecetowa zawiera ich tylko 120 (dla porównania pierwotna wersja bez „NG” w tytule i z całkiem inną grafiką miała ich jedynie 45) więc z czasem pytania będą się powtarzać, dzięki czemu będzie łatwiej zdobyć tytuł Mistrza żuli.

Nie wiem, która odpowiedź jest właściwa, ale ostatnia najbardziej rozsądna ;)

Sam nie wierzę, że to napiszę, ale o dziwo najlepszą możliwą opcją zagrania w ten tytuł jest odpalenie wersji Androidowej, nie dość, że zawiera więcej pytań (ponad 1500) niż wersja z początku obecnego wieku (która niestety miewa humory), to jeszcze ruszy na każdym mobilnym sprzęcie, o ile ten posiada wyświetlacz.

Retrometr


ŻulSnake

Żulsnake

Ortalion Entertaiment – PC (2002-2004)

Zręcznościowa

Na fali wielkiego sukcesu panowie z Ortalionu stworzyli zupełnie nową grę, niepodobną do poprzedniej, a jest nim.. Snake, no wiecie, taki z Nokii*, z tą różnica, że zamiast węża kierujemy grupką żuli w pogoni za butelkami pełnymi wysoko procentowy trunek. Za każdy zdobyty napój pitny zwiększa się ilość osobników podążających za liderem, a gdy się zderzą, no to wtedy to już jest koniec gry i nie ma już więcej nic.

Śmiało można by było stwierdzić że nic nowego w wężu nie da się wymyślić i spokojnie można stworzyć kolejnego klona na kolanie, byleby się nie wieszał, jednak o dziwo tak nie jest. Jak na grę stworzoną dla jaj gra posiada parę trybów zabawy, oprócz standardowej pustej piaskownicy z wytyczonymi granicami mamy też wieloetapową kampanię dla jednego gracza, a nawet tryb multiplayer, w którym możemy konkurować o tytuł najlepszej drużyny żuli na dzielni. Dla spragnionych dodatkowych doznań ŻS posiada edytor poziomów, nic nie stoi na przeszkodzie, by stworzyć paczkę dwustu nowych światów, jedynymi ograniczeniami jest wyobraźnia, ilość miejsca na stawianie barierek oraz limit miejsca na dysku. Jak to mawia stare informatyczne przysłowie: „z pustego dysku żadnego pliku nie zapiszesz”.

Marsz, marsz, Żulowsky, z trawy polnej do polnej… 

To jeszcze nie koniec! W opcjach gry jest możliwość wybrania jednego z 20 prędkości naszego grona żuli, przy prędkości numer 1 będą tuptać z prędkością ślimaka, a na maksymalnej dwudziestce będą śmigać niczym Sonic po sporej ilości kawy. Nic tylko pobierać i grać!

Najbardziej mnie zastanawia czemu podczas grania z żulowęża jednym z motywów jest ten towarzyszący Darth Vaderowi z Gwiezdnych Wojen, a o muzyce z listy twórców to sam nie wiem co napisać, no po prostu trzeba samemu się o tym przekonać.

Retrometr

*choć tylko nieliczni wiedzą, że przed kultowym Wężem był Wurm oraz rodzimy Robak na MS DOSa

Na pewno jesteście ciekawi, jakie to interesujące giery z „Żul” w nazwie stworzyli Polacy. Prawda niestety jest taka, że na dwóch grach się skończyło i nie zapowiada się na więcej skoro androidowa wersja Żulionerów od czasu do czasu rozwijana o nowe pytania. Wprawdzie na ich stronie internetowej można wyczytać, że w planach był prawdopodobnie kontrowersyjny Kościół Manager, jednak skończyło się na jednym screenie z lutego 2002, na którym jest ukazana możliwość zakupu jednego z paru siedzeń do wyboru.


Dr. Langeskov, The Tiger, and The Terribly Cursed Emerald: A Whirlwind Heist

Crows Crows Crows – PC (2015)

Przygodowa

Na koniec mam dla was coś dziwnego i nietypowego. Wyobraźcie sobie, że gracie w grę… w którą nie gracie, no i ta gra polega na przygotowaniu się do zagrania w nią, lecz jednak w nią nie zagracie, bo to nie jest gra o graniu w nią. Za bardzo zamotałem? No, dobrze, w takim razie zacznijmy od początku.

Dawno, dawno temu była sobie gra The Stanley Parable, której bliżej było do interaktywnego opowiadania niż do gry. Wcielaliśmy się w tytułowego Stanleya, który jak co dzień pracował w biurze. Jego praca polegała na wstukiwaniu klawiszy wyświetlanych na ekranie komputera. Lecz pewnego dnia symbole przestały się pojawiać, przez co Stanley postanowił upewnić się ze wszystko gra, przeżywając najdziwniejszą multiwątkową przygodę swego życia… ale dziś nie będzie o Przypowieści/Paraboli Stanleya, lecz o kolejnej grze tego studia o dość przydługawej nazwie.

Za dużo o DLTTaTTCE:AWH nie można napisać nie unikając spoilerów, jednak nie jest to zadanie niewykonalne w stu procentach. Podobnie jak wcześniej wspominamy tytuł tu także mamy do czynienia z interaktywną, zwariowaną opowieścią ze sporą dozą brytyjskiego humoru. Można by było powiedzieć, że jest to głównie symulator chodzenia (popularny ostatnio tak, nawiasem mówiąc), jednak myślę, że da się wyłapać śladowe ilości mechanik z gier przygodowych. Czasem też będzie trzeba trochę pomyśleć nad jakąś zagadką logiczną, ale można też je celowo błędnie wykonać, by zmienić tor wydarzeń, które czekają na głównego bohatera opowieści.

Czy boisz się ciemności?

Podobnie jak w TSP podczas podróży w poszukiwaniu sensu życia towarzyszyć nam będzie narrator, który będzie nam mówił co powinniśmy w danej sytuacji zrobić, co nie znaczy, że trzeba daną czynność wykonać. To od nas zależy jak potoczą się losy świata… znaczy gracza.

Jako że Dr. Langeskov, The Tiger, and The Terribly Cursed Emerald: A Whirlwind Heist ma odwrotnie proporcjonalną długość tytułu do długości gry (w sensie no za długa ona nie jest – starczy tak na około pół godzinki) spokojnie możemy ją ograć na dwa, trzy sposoby, by zobaczyć jak bardzo zmieniły się linie dialogowe, gdyż w przeciwieństwie do Stanleya rozgrywka jest bardziej liniowa. Ale za to ten sam rodzaj humoru pozostał w tym tytule, więc śmiało mogę polecić Wam ten tytuł, zważywszy, że jest to pozycja darmowa. A jeżeli chcielibyście jeszcze więcej to polecam demo The Stanley Parable, które jest zupełnie innym doświadczeniem niż pełna wersja gry.

A no i uważajcie na tygrysa, który jest kluczowy dla przebiegu rozgrywki, zresztą jest on w tytule, więc samo przez się rozumie, że jest on ważny z punktu widzenia fabuły, co nie?

Retrometr

 

Informatyk z zawodu i zamiłowania. Ulubione gatunki: platformówki, gun and run, FPSy, TPSy, wyścigowe, metroidvanie oraz cała reszta co jest szybka i dynamiczna - wiek gry nie ma znaczenia. Posiadane platformy: Commodore C64, Brick Game, Pegazus, PC