11 listopada to dobry czas aby wcielić się w największą polską bohaterkę gier w wydaniu na Małe Atari! Tak, wasze życzenia stały się faktem – Laura w końcu powraca! W najlepszym możliwej wersji, a dokładniej w dwóch oddzielnych grach wydanych cudnie na kartridżach. A co to jest LiteRally? Najnowsze wyścigi motocyklowe, ponoć jedne z najlepszych. Wskakujcie więc z Laurą (oraz z nami) na ten motor zwany Gramy na Gazie, który zabierze was w rozpikselizowane czasy waszej młodości. Odpalamy i zaczynamy zabawę! Bardzo fajnie się złożyło, że akurat w najbliższym czasie mają (lub miały miejsce) premierę trzy duże produkcje na Atari (tak po prawdzie to jedna z nich ma reedycje). Normalnie co tu się wyprawia, czy to XXI wiek, czy może lata 80-te poprzedniego stulecia?! Muszę zapytać profesorka! Przypomnijmy – 7 listopada mieliśmy zaprezentować w naszym programie pomysłową i nowatorską grę logiczną zwaną Adam is Me oraz przeprowadzić wywiad z jej twórcami (Ilmenit i stRing). Niestety rozchorowałem się i misterny plan wziął w pizdu i wylądował jak mawia klasyk. Na szczęście nie zostałem koronowany i dałem radę się jakoś wykurować, więc odcinek z tym mózgołamaczem na pewno jeszcze przed nami, prawdopodobnie będzie on nadany 14 listopada. Drugim mocnym przytupem na scenie Atari było tak bardzo wyczekiwane przez wielu atarowskich graczy wznowienie larkowej Laury! I to od razu w dwóch wcieleniach, na dwóch kartridżach. Na koniec wstępniaka dodam, że smaczną wisienką na torcie jest premiera najnowszych wyścigów motocyklowych zwanych LiteRally od Gorgha, autora Kowalsky’s Fury oraz The Rescue Expedition. Prawda, że Ataryna ma się na bogato pod koniec tego naprawdę mizernego pod względem gier roku?! W dzisiejszym GnG przyjrzymy się więc obu Laurom oraz najnowszym motorkom. Zacznijmy od naszej starej (jednakże młodej wiekiem) dobrej przyjaciółki…
LAURA (REEDYCJA)
ArSoft CORPORATION oraz RETRONICS prezentują!
Przypomnijmy parę faktów: Laura to gra logiczno – zręcznościowa (z lekką domieszką surwiwalu), napisana i wydana przez ArSoft CORPORATION (czyli profesora Larka) w 2016 roku. W pracy nad tym hitem, którego nasz skromny programista pisał przez dziesięciolecia – pomagali mu Ripek (grafika), Wieczór (muzyka) oraz Tenchi (testowanie). I jaki był efekt? Laura została GRĄ ROKU 2016 na Atari wg czytelników portalu Atari Online, a na naszej skromnej witrynie w jej recenzji pojawił się wielce zasłużony MEDAL (ode mnie i od Naczelnego Repipa). Zanim przeczytacie za co tak wychwalałem “córeczkę Larka” na jej premierę – to może zobaczmy jakie nowe wcielenia Laury możecie aktualnie zakupić?
LAURA (COLLECTOR’S EDITION): to najbardziej rozbudowana wersja gry ze wszystkich dostępnych na rynku, wydana przepięknie na kartridżu w dwóch wersjach językowych: polskiej i angielskiej, z zestawem instrukcji w tychże językach. Dlaczego najbardziej rozbudowana? Ponieważ zawiera aż 96 ETAPÓW! Pierwsze 32 poziomy to plansze, które były zawarte w plikowej (darmowej) wersji gry, nazwijmy je oryginalnymi, o stonowanym poziomie trudności. Kolejne 32 levele, rzekłbym hardcorowo – bonusowe były dostępne tylko dla posiadaczy wcześniejszych kartridżowych wydań Laury. Największą niespodzianką reedycji są zupełnie nowe 32 etapy skonstruowane przez profesora Larka na ponowne urodzinki swojej córeczki! Myślę, że tak obfita ilość plansz (prawie setka!) zapewni wszystkim graczom masę godzin łamania głowy i świetnej zabawy. Kartridż z grą został zapakowany w nową obudowę (od Sikora), zaś całość ubrana w nowe pudełko, chyba najładniejsze z dotychczasowych pod względem szaty graficznej. Całość wyceniono bodajże na 149 PLN.
LAURA od RETRONICS. Zamówienia można składać na: zamowienia@retronics.eu
NEW ADVENTURES OF LAURA (COLLECTOR’S EDITION): to kolejne przygody Laury w formie 16 dodatkowych etapów, które swego czasu pojawiły się tylko w specjalnym wydaniu kasetowym, sfinansowane przez atarowca o nicku ccwrc. Plansze te zostały przygotowane przez miłośników Laury w specjalnym konkursie i posiadają różny stopień trudności. Nowe Przygody Laury są tylko w angielskiej wersji językowej i także zostały pięknie zapakowane na kartridż oraz w pudełko, odmienne od poprzedniego, z kolorową podobizną naszej heroiny na okładce. Obie gry powinny przepięknie komponować się z waszą kolekcją najlepszych atarowskich gier, czy retro mebelków, więc polecam się w nie zaopatrzyć! Obydwie gry uruchomią się na standardowych Atari 800XL, 65XE, 130XE i XEGS, nie jest do tego wymagana żadna rozszerzona pamięć, wystarczy standardowe 64KB. Piękna muzyka autorstwa Wieczora jest natomiast zaserwowana w stereo i jeśli komputer jest wyposażony w taki układ, to wtedy zachwycicie się dźwiękiem dwukanałowym. No i fajnie, wszystko chyba jasne, jeżeli nie to rozpalcie pochodnię, tak jak to czyni Laura wędrując po mrocznych korytarzach. Dla tych, którzy pierwsze słyszą o grze Larka przypomnijmy czym ona jest? Poniżej wycinek z mojej długaśnej recenzji, której całość znajdziecie TUTAJ.
NOWE PRZYGODY LAURY od RETRONICS. Zamówienia można składać na: zamowienia@retronics.eu
Dzięki ostatniej grze Arkadiusza Lubaszki (i jego ekipy) – przeniesiecie się w te jakże słodkie czasy dzieciństwa, kiedy całe rodziny okupowały pokój z Atari czy Commodore próbując rozwikłać nowe zagadki jakie przysparzały grającemu kolejne poziomy wspaniałych gier logiczno-zręcznościowych. Uruchomicie dawno nieużywane zwoje mózgowe kombinując jak przejść kolejną planszę, i kolejną i następną i … kurczę to już druga w nocy, a ja mam na rano do pracy? Będziecie przeżywać wspaniałe przygody w wypełnionych pułapkami i niebezpieczeństwami zapomnianych grobowcach. Znajdziecie artefakty starożytnych cywilizacji i nie zawahacie się ich użyć w walce z czyhającymi na wasze życie potworami i drapieżnikami. Możliwe, że podobnie do mnie spędzicie znowu całą niedzielę, czy nawet weekend z komputerem swojej młodości z uśmiechem na ustach.
Laura jak już wspominałem to gra zręcznościowo-logiczna z zacięciem przygodowym – przedstawiona z lotu ptaka, w której naszym głównym celem jest zdobycie porozrzucanych na całym poziomie drogocennych masek, których magiczna moc otworzy protagonistce drzwi do następnego etapu. Zebranie ich wszystkich nie będzie jednak należeć do łatwych zadań, ponieważ oprócz wspomnianych przeze mnie nieprzyjaznych mieszkańców katakumb, spotkamy na swojej drodze także wiele przeszkód, których przebrnięcie będzie wymagało od nas użycia szarych komórek. Tak, zagadki, to co tygrysy lubią najbardziej, zaś gra jest nimi wprost przepełniona! Znajdziemy tu bloki do przesuwania, klucze do otwierania drzwi, skruszone upływem czasu ściany, które możemy wysadzić zebranymi bombami albo niezbadane wcześniej przez nikogo artefakty, których zastosowanie niejednokrotnie zaskoczy grającego. Można powiedzieć, że każda z płynnie scrollowanych plansz to jedne wielka zagadka, w trakcie rozwiązywania której nie możemy sobie pozwolić na choćby jeden najmniejszy błąd! Jeżeli rzedną wam miny to nie zapomnijcie, że twórcy grobowców pragnęli przecież, aby pozostały one niezbadane i zastawili na odważnych śmiałków wiele śmiercionośnych pułapek. Wyrzutnie zatrutych strzałek, prototypowe generatory laserowe, miotacze ognia czy ładunki wybuchowe rozmieszczone w najbardziej niepożądanych miejscach to dzieło rąk szaleńców zwących siebie architektami tego miejsca, w którym nawet matka natura nie jest naszym przyjacielem…
Laura w skrócie? Robbo spotyka Larę Croft!
To właśnie wielka różnorodność obiektów występujących w grze powoduje, że Laura ma do zaoferowania graczowi ciągle nowe wyzwania i nie odkrywa wszystkich kart już na samym początku naszej zabawy. Przygodowego charakteru rozgrywce dodaje fakt, iż wiele przedmiotów ma więcej niż jedno zastosowanie i wchodzi w interakcje z innymi elementami dając przez to odmienne efekty końcowe naszych działań. Na przykład: zamkniętą skrzynię możemy wykorzystać do zdetonowania ładunków wybuchowych na polu minowym, wepchnąć w promień lasera czy strumień trujących bąbli wystrzeliwanych przez nieprzyjazną florę i zobaczyć jakie cuda wtedy z niej wyskoczą. Możemy także po prostu otworzyć ją kluczem i zabrać jej zawartość. Zachęca to gracza do sprawdzania, eksperymentowania i odkrywania wcześniej nieznanych zależności nawet w późniejszych etapach. Kurdebele, ile razy to będąc już dalej niż w połowie gry, kiedy mój mózg odmawiał mi posłuszeństwa zaczynałem kombinować z przedmiotami i nagle przychodziło olśnienie! Zastawię lasery blokami, klucza nie biorę, przepchnę kufer do paskudnych roślin i zobaczymy…
Laurze jak na nastolatkę przystało nie można odmówić uroku osobistego i dźwięku! Przepraszam, wdzięku. Nie, kurczę, dźwięku! Dobra, dobra, niech będzie, wdzięku i dźwięku. Tak – bo o oprawie słów kilka rzec chciałem i się zagmatwałem. Od razu widać, że to nowa gra, gdyż graficzne intra i outra na Małym Atari to nie jest chleb powszedni, a jakość tych ozdobników zaserwowanych tutaj to niewątpliwie rarytas. Oprawa wizualna rozgrywki to jak najbardziej wysoki poziom, wszystkie obiekty są bardzo czytelne, narysowane ze smakiem nawiązującym często do nieśmiertelnych klasyków jak rodzime Robbo czy nawet automatowy przebój Gauntlet, posiadają jednak własny charakterystyczny sznyt, przez co nie sposób pomylić Laury z innymi tuzami gatunku. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że wszelkich przedmiotów, przeszkadzajek, ozdobników w tej produkcji jest wielokrotnie więcej niż w leciwych poprzednikach i dodatkowo co kilka poziomów autorzy serwują nam nowy wygląd stworów, ekwipunku czy wystroju to należą im się duże brawa za to zróżnicowanie!
Czy Laura podobnie jak Indiana Jones boi się węży? Przekonajcie się sami!
A jak wypada udźwiękowienie? Też mi pytanie, także bardzo dobrze. Wstęp i zakończenie opatrzone zostały klimatyczną nutą, trochę tajemniczą, po trochu radosną jakby będącą połączeniem wielkiej tajemnicy z radością dziecka, które ją właśnie odkrywa. Na ekranie tytułowym przygrywa nam zapadający w pamięć i gotowy do nucenia zapętlający się motyw przewodni, możliwe, że troszkę za szybko się powtarzający, ale za to bardzo chwytliwy i idealnie pasujący do klimatu wielkiej przygody. Brawo! Cieszę się także, że autorzy nie zapomnieli w swoim dziele o czymś, o czym zapominają niejedni twórcy dzisiejszych produkcji na retrokomputery. Dżingle i krótkie muzyczki przerywnikowe robią największą robotę! Dokładnie, to właśnie one, obecne tutaj na każdym kroku, czy to w postaci muzyczki otwierającej i zakańczającej poziom, umilającej ekran game over, czy to w postaci odgłosów dźwiękowych przy podliczaniu dodatkowych premii punktowych za przejście etapu nadają całości dodatkowego szlifu. Jakby automatowego, salonowego, konsolowego charakteru całej produkcji wydatnie podnosząc miodność z gry.
… zanim się zorientowałem spędziłem z nią całą niedzielę, bez przerw na jedzenie, którego braku nawet nie zauważyłem…. Popatrzyłem na swoje retrobiurko, kineskopowy telewizor, dżojstik w ręku i pierwszy komputer Atari. Tego dnia wszystko przestało być ważne, liczyła się tylko ona! Od rana do wieczora… Z głośników radia poleciał dobrze znany mi przebój A-ha. Zanuciłem pod nosem i poszedłem myć zęby przed snem. Mieszkanie dziwnie przypominało układem to u rodziców… Spojrzałem w lustro i zaśmiałem się radośnie. Znów miałem 12 lat! LAURA cofa czas!
Najlepsza gra na Atari ostatnich lat!
Przeniesie Cię w czasy Twojej młodości.
LITERALLY
GORGH (plus ekipa) oraz RETRONICS prezentują LITERALLY! Ponoć do gry dodają nawet motor! Zamówienia można składać na: zamowienia@retronics.eu
Przejdźmy teraz do najnowszej produkcji Gorgha, w którą niestety jeszcze nie grałem, gdyż specjalnie odwlekam ten fakt. Chciałbym po raz pierwszy zobaczyć to dzieło w trakcie naszego programu, na żywo chwycić za kierownicę i poczuć wiatr we włosach oraz posmakować komarów między zębami. Prędkość i poczucie pędu ma mi po prostu urwać jaja i kask przy samej dupie, inaczej nie jadę! A na poważnie to znając inne gry tego autora (na przykład porządna platformówka komnatówka The Rescue Expedition) to tutaj także czeka nas co najmniej dobry szpil, a kto wie, może i bardzo dobry? Pożyjemy, pojeździmy, zobaczymy! Cieszę się bardzo, że LiteRally należy do gatunku gier wyścigowych, a w szczególności do zupełnie zaniedbanego na Małym Atari podgatunku racerów motocyklowych. Przypominając sobie w głowie Przegląd Najlepszych Gier Wyścigowych na Atari XL/XE, którego dokonaliśmy z profesorem Larkiem półtora roku temu – to kojarzę tylko dwa warte uwagi “motorki” na Małym Atari. Ładny, ale powolny i monotonny Speed Ace oraz brzydki, ale dosyć szybki i mocno techniczny Speed King, który jest chyba jedyną wartą uwagi grą motocyklową z widokiem zza pleców na Atarynę. No oczywiście, jest jeszcze fajowy Kikstart, ale to zupełnie inny rodzaj rozgrywki polegający na umiejętnym pokonywaniu i przeskakiwaniu przeszkód, przedstawiony dodatkowo w ujęciu z profilu. Jak sami widzicie Gorgh za pomocą LiteRally próbuje wypełnić niszę (a raczej pieprzony kanion) w grotece Atari i naprawdę ciekawi mnie – czy mu się to uda? Założenia gry są naprawdę interesujące…
Marek i jego WueSKa! Strona tytułowa zachęca!
Akcja LiteRally dzieje się w latach 80-tych, a my wcielamy się w motocyklistę Marka, dumnego posiadacza WSK 125, który postanowił objechać tym polskim cudem motoryzacji świat wszerz i wzdłuż! Przemierzy on aż 16 tras (fajnie!), na których będzie ścigał się z innymi miłośnikami jednośladów z różnych krajów. Nasz odważny motocyklista musi być najszybszy na każdym z etapów, aby odblokować kolejny, konieczne jest także unikanie różnych przeszkód występujących na drodze. Okazuje się, że w grze zawarto edytor tras, jednak żeby go odblokować trzeba najpierw wygrać wszystkie wyścigi! Mam nadzieję, że ta produkcja będzie trochę trudniejsza od The Rescue Expedition, które niestety udało mi się przejść za pierwszym podejściem i od tej pory do niego nie wróciłem… Swego czasu rzuciłem okiem na rozgrywkę z Literally w różnych fazach jej produkcji i muszę przyznać się, że podobało mi się uczucie pędu jakie występowało w trakcie jazdy, a także fakt, że trasy są pofałdowane, posiadają zarówno wzniesienia jak i doliny. Grafika zrobiła na mnie także bardzo pozytywne wrażenie, jednakże nie sugerujcie się tym, gdyż od tamtej pory gra przeszła parę liftingów spowodowanych narzekaniami atarowskiej braci na: wygląd kasku motocyklisty, jego posturę, markę jego butów, a nawet rozmiar i kolor wąsa… Za mało PRL-u tam było, więc graficy pozmieniali!
LiteRally to dosłownie wyścigi motorowe. No i fajnie!
Muszę jednak przyznać, że już wtedy cholernie podobała mi się kolorystyka tych wyścigów i mam nadzieję, że tego nie zmieniono, ale spokojnie – i tak wszystko wyjdzie w praniu, to znaczy graniu! Autorami tych wyścigów są: Kamil Trzaska (Gorgh) – pomysł, program, grafika, ilustracja na okładce; Piotr Radecki (Piesiu) – dodatkowa grafika; Makary Brauner (Makary) – muzyka; Michał Brzezicki (Caruso) – także muzyka. Gra jest tylko dostępna na kartridżu, a uruchamia się na standardowym Atari XL/XE z 64KB pamięci RAM. Dziękujemy chłopakom za włożony trud i pracę przy powstaniu tych wyścigów, spodziewajcie się niedługo pełnoprawnej recenzji LiteRally na łamach Retro na Gazie! A teraz włączajcie YouTube’a i dołączcie do nas w trakcie naszego programu LIVE!
ZAPRASZAMY
ŚRODA 11.11.2020, GODZ. 12:00
Gramy na Gazie LIVE – NOWOŚCI RETRONICS: Laura + LiteRally!
Screeny oraz oczywiście film przygotował Larek. Zapraszam do odwiedzania i subskrybowania jego kanału Larkadiusz.