Dobrze wiem że często w nocy nie śpicie tylko się zastanawiacie: co się stanie gdy potomkowie Raymana zechcą konkurować z Crashem i Mario? Ano wsiądą do gokartów!
Gatunek mascot racerów, go-cartów lub jak kto woli cart racerów stworzyło Nintendo ze swoim Super Mario Kart na SNESa. Nie wiem czy Miyamoto i spółka byli do końca świadomi tego co robią, ale konsekwencje tego były takie, że jedną generację później aż roiło się od takich gier i przeżywały swój boom. W recenzji Crash Team Racing napisałem cosik takiego:
ścigał się każdy od Królika Bugs’a po Legoludki. Na konsoli N64 gracze katowali Mario Kart 64 i Diddy Kong Racing, Saturn natomiast oferował Sonic R. Sony na swojej maszynce też miało niemały ruch w interesie, jednak brakowało killera, który nie tylko jakościowo dorówna produkcją konkurencji, ale również będzie oparty o postacie kojarzące się wyłącznie z szarakiem.
Sony jako duży gracz oczywiście na tak popularny gatunek spoglądał jak na łakomy kąsek, Motor Toon Grand Prix od Polyphony średnio wypalił, z resztą ta ekipa miała na głowie dużo ważniejsze Gran Turismo które było kurą znoszącą złote jaja, dlatego z różnych przyczyn Sony współpracowało z dwoma devami nad projektem “gocart dla PSXa”. Ekipa Naughty Dog w tym czasie miała mega turbulencje i była skonfliktowana ze swoimi dotychczasowymi mocodawcami z Universal Interactive Studios posiadającymi prawa do Crasha, Sony osobiście tutaj prowadziło negocjacje (więcej o tym poczytacie tutaj). Zabezpieczyli widać swoje tyły i w inny sposób, a właściwie rozpoczęli tą ideę najpierw od innego deva, zlecając FunCom zrobienie odpowiednika Mario Kart i tutaj na scenę wchodzi dzisiejszy bohater – Speed Freaks. Tak więc mamy wydawcę w postaci Sony oraz developera w postaci FunCom Dublin (i jego wewnętrzne studio SD Team).
fajne menu wyboru postaci, na screenie Monty przy konsoli gotowy do akcji!
Proces tworzenia gry był dość długi bo trwał ponad 2 lata od 1997 roku do 1999 co miało moim zdaniem przykre konsekwencje, rynek był już mocno nasycony, a na PSX’a zmierzał Jamraj Kraksa o czym pogadamy w ciekawostkach i versusie. U mnie osobiście też Świry Prędkości zawitały po turbulencjach, chciałem ograć ich już kilka lat temu, kupiłem kompletne wydanie ze stanem płyty igła! Wsadziłem by sprawdzić czy działa, a po jednym wyścigu odłożyłem na półkę. Po kilku miesiącach, gdy chciałem do tej gry zasiąść okazało się że po całym turnieju, a czasem nawet po wyścigu, gra się zawiesza na amen, dupa zbita! Nawet pierwszego turnieju nie dało rady przejść. Zakupiłem drugi egzemplarz i dosiadłem się do niego na dobre! Czy warto było mimo przeciwności losu dać szansę temu tytułowi?
gotowi na start!?
Pierwsze co rzuca się w oczy to ładnie animowane intro, ale i mocno nakreślony target gry – dzieciaki. Ja jako stary koń grający w giereczki i lubujący się w platformerach nie mam z tym problemu, a w czasie premiery SF byłem nastolatkiem, więc czuję klimat. Po intro od razu spodobał mi się drugi element – wybór postaci. Lubię jak menusy i inne tego typu rzeczy mnie zaskakują, jak ktoś je przemyśli i zaserwuje niestandardowo, podobnie jest tutaj. Nasi zawodnicy są w jednym pokoju, możliwe że jest to domek na drzewie, a wybieranie ich zmienia pole widzenia kamery pokazując nam dzieciaka przy jakiejś czynności, może gra na konsoli, stuka w klawiaturę, majsterkuje itp. Po wyborze masz do obrania turniej i tu również jest to stylizowane na budę arcade i podczas zmiany gałka analogowa się rusza, lubię takie rzeczy!
jak na PSX’a grafika i barwy są cudowne!
No dobra ale jak sama gra? Odpalasz turniej i strzał w pysk – ło jaka grafa! Jak na szaraka jest na wypasie, ten długi proces developingu przynajmniej tym może być usprawiedliwiony. Ostre krawędzie, nasycone i żywe barwy, a także płynność gry bez zastrzeżeń. Gra się może podobać, oj tak, wylewa się z niej sielski klimat, i wesoło naszymi cartami hasamy po torach. Jedynie nasze postacie są spokrewnione z Raymanem, nie mają kolan, szyi i łokci, ich karty też są właściwie tylko kierownicą, kołami i ewentualnie wydechem. Taka konwencja, albo to kupisz albo i nie, mi to nie przeszkadzało, podobnie jak styl super deformed (patrz nazwę studia odpowiedzialnego za grę – SD Team), czyli olbrzymie łby. Ponoć miały być bardziej “mangowe”, ale skoro to produkt kierowany głównie na zachodnie rynki Sony kazało je bardziej “uzachodnić” i stąd ta nieco zmiksowana stylistyka, momentami nieco “creepy” jak postać Brainsa.
Ładna grafika to i ładne trasy oczywiście. Mamy sporą widoczność, szerokie zakręty dogodne do drifftów oraz mniejsze i większe skróty. Skróty w takich grach uwielbiam, nieco ukryte, lekko ryzykowne, ale często jeśli je już wybadasz to ich zaliczanie skutkuje wygrywaniem z automatu wyścigu. Muszę nadmienić, że niestety przeciwnicy w większość skrótów nie wjeżdżają, jedynie bossowie, ale to na ostatnim okrążeniu, szkoda. Ze skrótami jest taki fajny patent że kilka z nich odblokuje się dopiero na ostatnim lub przedostatnim okrążeniu. Z trasami mam jeden problem, są ładne, jest ich słuszna ilość (12), mają skróty i generalnie super się po nich śmiga, ale miałem kilka razy wrażenie że jadę tą samą trasę tylko od tyłu. Tak co prawda nie jest, ale niemal identyczna sceneria sprawia takie wrażenie. 3 miejscówki (piaszczysta arena, nadbrzeże, miasto) pojawia się w każdym zestawie turniejowym i brakuje tutaj jakiejś spektakularnej scenerii. Jest solidnie, ale gdzieś brakuje takiego mocnego kopa.
ty widzisz ścianę, ja skrót typu instant win
Jeżeli chodzi o mechanikę i budowę gry to można bez ogródek powiedzieć że to klon Mario Karta. Nie chodzi mi o to że masz gocarty i zbierasz dopałki takie jak turbo, rakiety, bomby itp. To standard gatunku i tym się on charakteryzuje, głupio byłoby się czepiać, że np. w platformerze się skacze po platformach i zbiera znajdźki. Chodzi mi o bardziej ogólną konstrukcję, mamy silne nastawienie na multiplayera przy jednoczesnym olaniu trybu dla pojedynczego gracza. Samotnik dostanie 3 turnieje po 4 wyścigi + ewentualne 3 wyzwania “bossa” i koniec. 3 lub 4 godzinki i po zabawie, a gdzie reszta? No reszta to multiplayer i szaleństwo nawet dla czterech graczy, tu gra błyszczy, ale dziś znaleźć 4 chętnych graczy do takiego szpila i mieć przy okazji multi tapa to już nie lada wyzwanie. Już przy recenzji Sled Storma nieco na to narzekałem, mam szereg konsol ze standardową obsługą 4 gniazd na pady i kupno multi tapa by raz w roku z niego skorzystać mi się nie uśmiecha (w czasach świetności szaraka na naszej dzielnicy też nie miałem nikogo z tym akcesorium). I choć po prawdzie seria MK do dziś nie widzi w tym problemu to już w 1999 konkurencja starała się zaoferować więcej i urozmaicić gameplay na inne sposoby.
nietykalność odpalona, w aktywnych broniach gotowe 2 rakiety, a zebrana została rakieta samonaprowadzająca, która zniknie jeśli szybko nie pozbędziemy się “gotowej” broni, czyli 2 rakiet
Było ogólnie o szkielecie gry, pora wejść głębiej. Esencją ścigania w tej grze są driffty, których opanowanie jest kluczowe dla progresu w grze. O ile pierwszy turniej easy jeszcze bez drifftu da radę wygrać tak już drugi na medium wymaga techniki poślizgów. Tak więc przyciski L1 i R1 za nie odpowiedzialne będą często w użyciu. Jest to cart racer więc będziemy się wymieniać standardowo uprzejmościami, są do wylosowania dopałki ofensywne (rakiety, promień niszczący wszystko na swej drodze), defensywne (plama, bomba) i nazwijmy je pasywne (nietykalność, turbo). Co jest warte odnotowania to to, że nawet będąc na czele stawki możesz otrzymać mocniejszą broń, co np. w MK jest niemożliwe. I jeszcze jedno, możesz mieć tylko jedną broń przy sobie, ale jeśli pozbierasz drugą to masz kilka sekund na zużycie starej i zostanie z tobą ta nowa, jeśli nie to znika, bardzo dobry bajer. Do tego jeśli wylosujesz taką samą broń to z automatu jest dodawana do tej która masz, np. jak masz rakietę, a w boxie wylosujesz 3x tą samą rakietę to się połączą i możesz użyć już 4x tej opcji! Przemyślany system który się sprawdza. Prócz tego zbieramy na trasie tokeny które dają turbo. Jako że turbo i bronie uruchamia się na L2 i R2 to pewnie emulatorowi gracze z PSP odpadną, ponoć też na PS2 i PS3 nie da się uruchomić tej gry, więc jest to prawdziwy ex na szaraczka ;).
dobry drifft to podstawa, bez tego ani rusz
W Świrach Prędkości odnotowałem zaskakująco spoko audio, już w intro gra Jamiroquai – Travelling Without Moving, a później wchodzi autorska muzyka, którą skleił niejaki Martin Schioler. Kawałki te są odpowiednie do tej gry, wesołe, żywe i rytmiczne, te elektroniczne brzmienia przypominają nieco WipEout w wersji lite, co mi się podoba (choć nie tak jak OST z serii WipEout oczywiście;). Z resztą posłuchajcie:
Speed Freaks OST – City
Speed Freaks vs Crash Team Racing
Skoro już na wstępie zahaczyliśmy o temat pewnej współzależności SF z CTR (w ciekawostkach też coś dorzuciłem), skoro mamy ten sam gatunek, platformę, wydawcę i czas premiery to moim zdaniem prosi się tutaj o versus! A że obie gry posiadam to sobie zrobiłem mały seans z tymi wariatami, moje PSOne aż skakało z radości!
Od czego by tu zacząć? Może od wyrównanych partii. Grafikę oceniam i tu i tu bardzo wysoko, ujmy szarakowi te produkcje nie przynoszą, wszystko śmiga dobrze i płynnie jak na grę z 1999 roku przystało. Muzyka w sumie u obu konkurentów również dobra, może nie jest to OST twojego życia, ale w grze sprawdzają się rewelacyjnie. Trasy choć piękne w obu i w obu wyposażone w skróty i miejsca do ślizgów to ich różnorodność i złożoność wypada na korzyść CTR. Speed Freaks nie ma takiego kopa w szczenę jak np. trasa Hot Air Skyway u rudego jamraja. W SF brakuje większej złożoności, są nieco zbyt prostolinijne i płaskie. Multiplayer? Oba tytuły go mają pod dostatkiem oferując grę nawet na 4 graczy, czysty miód.
Piętą achillesową gry od FunCom jest zbyt skąpy singleplayer co w przpadku CTR nie ma miejsca. Jamraj Kraksa na kółkach oferuje rozbudowany i urozmaicony tryb adventure w którym ścigamy się z bossami, mamy różne tryby gry nie zawsze będące wyścigami, jest nawet w miarę fajna fabuła i możliwość wykonywania dodatkowych zadań. A Speed Freaks? 4 turnieje po 4 wyścigi + 3 bossów jeśli chcesz (są opcjonalni) i to wszystko, na tym polu nie ma co zbierać z tych dzieciaków, rudy wydymał ich bez mydła. Systemowo również cenię bardziej sierściucha, jego power silde’y są przydatniejsze, bardziej rajcowne i dają więcej korzyści niż “po prostu” wślizgi z Speed Freaks. Wyrok versusa może być zatem tylko jeden, na multi można mówić o podobnym poziomie, ale złożoność tras i systemu + przede wszystkim bogaty singiel nie pozostawiają mi złudzeń że to do CTR będę znów wracał, a SF chyba “podam dalej”.
Reasumując Speed Freaks to bardzo udany klon Mario Kart z wszelkimi tego zabiegu plusami i minusami. Odnajdzie się tu przede wszystkim gracz nastawiony na multi, który dostanie możliwość grania nawet we 4 osoby. Driffty się sprawdzają, skróty są sensowne, grafika i muzyka stoją na bardzo wysokim poziomie, jest też kilka ciekawych detali systemowych, w efekcie końcowym daje to grywalnego szpila. Niestety, samotny gracz po max 4 godzinach zwiedzi wszystko co dla niego przygotowano i pozostanie odpalenie innej gry. Mimo to te kilka godzin to świetna rozrywka, dla fanów gatunku jak znalazł.
Platforma i rok ostatniego ogrania tytułu: PlayStation (PSX)/2020
3 słowa do gracza: solidny klon Mario Karta z ciekawymi trasami i rewelacyjną stroną a/v, ale podobnie jak w MK brakuje mu zawartości dla jednego gracza
Ciekawostki:
» w grze są 3 turnieje (easy/medium/hard) do wygrania, ale nawet zdobycie złota nie jest w pełni wygraną. Jeśli dojedziesz do mety we wszystkich wyścigach na 1 miejscu po wszystkim wyzwie ciebie na pojedynek 1 vs 1 boss. Po wygraniu dołączy on do twojej drużyny i można go wybrać jako grywalną postać. Czekają na ciebie: pies Cosworth, “pszczelarz” Tetsuo oraz robot BEEMER
» nazwa Speed Freaks obowiązuje tylko w regionie PAL, w USA i okolicach gra nosi tytuł Speed Punks
» zmiana nazwy w stanach to nie wszystko, premiera również została sztucznie opóźniona w tym regionie, a gra wydana w 2000 roku przez… Crash Team Racing, któremu dano pierwszeństwo. Opóźniona premiera nijak nie przysłużyła się produkcji FunCom
» Speed Freaks był sprzedawany w bundlu tzn. zestawie razem z multi tapem pozwalającym na grę w 4 osoby. Dziś taki zestawik to niezła gratka dla kolekcjonera
» przed premierą gra miała robocze tytuły Project SD Racing/Super Deformed Racing oraz Wheelnuts