Publicystyka | Waleczna lista przebojów bijatyk/beat’ em up

Mogłoby się wydawać, że oprawa muzyczna do bijatyk i beat ’em upów nie ma żadnego znaczenia, gdyż i tak podczas walki skupiamy się głównie na nokaucie jednego, bądź wielu przeciwników. Uważam jednak, że większość mordobić bez dobrej muzy byłoby straszliwie drętwe, bo cóż innego może obudzić drzemiącą siłę wojownika, jak nie soczysty soundtrack? Rytm lub nastrojowy podkład podczas walk może i nie jest najważniejszy, jednakże znacznie umila naparzanie w przyciski, o czym postaram się rozwinąć w tej oto publicystyce.

Na muzykę w grach wideo zawsze zwracam uwagę podczas przechodzenia danego tytułu. Obojętny jest mi gatunek i wiek gry – soundtracki dodają każdej grze pewnego rodzaju atmosfery; nie inaczej jest w przypadku mordoklepek. Będę się przy tym upierał i basta! Oczywiście wyselekcjonuję tu motywy tylko te, które mi się podobają, pasują do gry oraz są już po prostu legendarne. Publicystykę zatem podzielę na nuty bijatyk versusowych oraz beat ’em upowe (brawlerowe). Nie sugerujcie się jednak kolejnością utworów, bo nie ma dla mnie większego znaczenia.

JEDEN NA JEDNEGO

Jako że pierwszymi grami “bijącymi” były mordobicia pojedynkowe, zacznę od nich w pierwszej kolejności.

Na początek coś starego z epoki chiptune, gdzie walczymy w rytm chińskiej skali muzycznej – Yie Ar Kung-Fu, to gra od Konami, w której wcielamy się w Kung-Fu fajtera, pokonując pojedynczych przeciwników level za levelem. Muzyczka strasznie łatwo wchodzi i po dłuższym obcowaniu z tytułem można nabawić się efektu skośnookiego, serio!


Przy okazji chińskiej stylistyki muzycznej, po prostu nie da się nie wspomnieć o Mortal Kombat. Ten tasiemiec Midwaya ma na koncie w cholerę kontynuacji i spin-offów, ja jednak skupię się na pierwszej oryginalnej części z salonów arcade. Legendarnym już kompozytorem muzyki do Mortali jest Dan Forden, który tworzy i udziela się w tej serii do dziś. A teraz zaprezentuję utwór Goro’s Lair, który jest motywem głównym czteroramiennego mutanta, wykorzystanym i odświeżonym nawet w najnowszej odsłonie MK. W tym kawałku uwielbiam tą mortalową grozę, mniam.


Kto nie kojarzy japońskiego motywu Ryu ze Street Fightera dwójki? Uliczny Wojownik to najbardziej dochodowy cykl Capcomu w kategorii bijatyk, a ten z numerem 2, był kiedyś wielkim hitem arcadowym i konsolowym. A co do samego motywu, jest wciąż nostalgicznie powtarzany, pojawia się nawet w najnowszym Nintendowskim Smash Brosie, przy okazji wprowadzeniu Ryu na smashowy ring. Naprawdę trudno zapomnieć taki instrumentalny przebój.


SoulCalibur – jedna z dwóch najbardziej popularnych bijatyk aren Namco. Muzykę do tej serii można scharakteryzować, jako epicka, symfoniczna. Naprawdę znakomicie walczy się na tle podniosłych i zawiłych melodii. Najwięcej razy przesłuchałem OST z klasycznej jedynki oraz trójki. Poniższy utwór to debiutowy motyw Nightmare’a, jeden z moich ulubionych. Przyznaję, że wahałem się między motywem Kilika i Edge Mastera. Hah, ile się trenowało przy tym kijem Bō!


Moment… Yngwie Malmsteen wygrywa najbardziej skomplikowane neoklasyczne solówencje na wiośle w bijatyce? W pierwszej chwili można tak pomyśleć, słuchając poniższego tracka. Symfoniczny power metal kosi okrutnie! Motyw ten należy do postaci Ky Kiske, niezły song z przytupem ma również jego rywal – deuteragonista Sol Badguy. Ogółem OST w Guilty Gear zawsze trzyma poprzeczkę wysoko, serwując gdzieniegdzie dość oryginalne rockowo/metalowe kompozycje.


Wkraczam w sferę gier Neo Geo – Samurai Shodown wyróżnia się na tle innych bijatyk również oprawą dźwiękową. Klasyk od SNK serwuje utwory minimalistyczne, ale też i nastrojowe, oddając przy tym ducha feudalnej Japonii. Dlaczego akurat utwór z tej części? Osobiście najwięcej razy ogrywałem właśnie piątkę i jej wersję specjalną, która była brutalniejsza z efektowymi finisherami. A teraz zapuszczam motyw instrumentalny z areny pod Shuri Castle.


Tym razem czas na inne najsławniejsze mordobicie od NamcoTekken. Skupię się na części piątej, ponieważ to mój najbardziej osłuchany OST tego cyklu. Nic w tym nadzwyczajnego wszak jest to jeden z moich ulubionych soundtracków tego gatunku. Demonstrowana muzyka oscyluje wokół agresywnej odmiany elektroniki, rocka, czy nu metalu. Piątka wprowadza jeszcze bardziej klimatyczne areny, takie jak Hell’s Gate, Moonlit Wilderness, czy Cathedral. Dzięki tak ciekawie zaprojektowanym scenom oprawa audiowizualna jest jeszcze bardziej spotęgowana i czuć to podczas klepania rywala.


Moim zdaniem jedna z niedocenionych bijatyk – Garou: Mark of the Wolves również posiadała przyjemny soundtraczek i nie tylko: ciekawe postacie, specyficzny klimat, ładniutką grafikę. Wyróżniała się na tle The King of Fighters ogromnym tasiemcu firmy SNK. W Mark of the Wolves zagościł też Terry, który znany jest z TKOF oraz Fatal Fury. Wybrałem track w stejdżu, który się zwie The Philanthoropy Belfry, tłumacząc w dzwonnicy biją tam dzwony i lecą gołębie na początku walki. To dzięki bijącemu dzwonowi i właśnie muzyce arena ta jest przyjemną odskocznią i przede wszystkim wprost idealna do zepsucia buźki Hotaru Futaby, która reprezentuje ten etap.


Przechodzimy do innego świata zaawansowanej hydrauliki, grzybków halucynków, antropomorficznych zwierzątek, robotów, statków kosmicznych i Poksów. Tak, to jest Nintendo i nawet ono miało swoją bijatykę Super Smash Bros, a tym razem na myśl miałem część z dopiskiem Brawl. Chyba żaden smash nie miał tak podniosłego i zapadającego w ucho OST, tudzież menu, jak ta odsłona na Wii. Dołożyć do tego pełno różnych odświeżonych i znanych nut z gier Nintendo i wychodzi soundtrack bardzo smashny.


Oto następny motyw, który należy do konkretnej grywalnej postaci z bijatyki Dead or Alive część drugą od stajni Tecmo; a tą postacią, jest protagonistka pierwszej części Kasumi. Muzyka trafnie oddaje charakter bohaterki jest Ninją z klanu Mungen Tenshin i to da się wyczuć w łagodnej melodii i typowo japońskim instrumentarium z dodatkami współczesnej gitary elektrycznej i perkusji.

BEATEM w Mordę!

Kolejnymi grami, w których można dostać oklep, są bijatyki “chodzone”. One również posiadały ciekawy podkład muzyczny.

Zacznę od następnego klasyka chiptunowego, tym razem beatek z 1984 od świetnego Irem – Kung-Fu Master. Muzyczka etapowa to na moje ucho loopowa wariacja na temat On the Run zespołu Pink Floyd z krążka Dark Side of the Moon. Poniżej macie nawet cały soundtrack (na bogato) trwający lekko ponad półtorej minuty…


A teraz czas na jednego z najbardziej rozpoznawalnych beat ’em upów-wszechczasów (joł joł, ależ mi się zrymowało! Ekm). Capcomowe Caddilacs And Dinosaurs nie dość, że jest świetnym brawlerem, to jeszcze muzyka dobrze oddaje świat postapokaliptyczny. Ze wszystkich chyba najbardziej uwielbiam stage 5, gdzie grają gitarowy kawałek The Dinosaur Wasteland.


Następnie pomyślałem o Segowym exclusivie tamtych lat Streets of Rage. Mowa o dwójce, gdyż to chyba najlepsza odsłona tej serii sprzed dekad, a przynajmniej ja ją sobie najbardziej upodobałem. Do tego utwór: In The Bar brzmi świetnie podczas przechodzenia levelu. Warto tego posłuchać, tylko nie upijcie się samym brzmieniem, ostrzegam!


Tym razem nie bijemy się na pięści, w grę wchodzi zimna stal i ciężkie żelastwo! Przed państwem Golden Axe z numerem 2. Wystarczy chwilę się wsłuchać w muzykę podczas przemierzania wioski w Złotym Toporze, aby poczuć klimat rodem fantasy lat 80. Akurat w tym utworze pięknie prezentuje się solo lead synth, przypominający Vangelisowe poczynania na klawiaturze. Nic tylko broń biała w ręce i bić, zabić!


Jak to mawiają: brud, syf, kiła i kredytów nabiła bijatyka Final Fight. Czy czujecie to samo? Slumsy, punki, uliczne gangi, metra, przedmieścia to zdecydowanie klimat Metro City, gdzie rozegrała się tytułowa Finałowa Walka. Uroku tak mrocznej i niebezpiecznej scenografii dodaje zurbanizowana muzyka, w której rytm nadaje surowy, niewyraźny automat perkusyjny.


Oczywiście na mojej liście przebojów nie mogło zabraknąć mojego ulubionego The King of Dragons batuty Yōko Shimomury. Mam jakiś cholerny sentyment do gry oraz skomponowanej do niej muzyki. Skoro w swojej recenzji wstawiłem jeden z utworów tejże arcadziny, tu przesyłam inny, bardziej bojowy kawałek z późniejszych leveli zatytułowany po prostu War.


Czekaj, czekaj czy to nie znowu Metro City? No tak jakby. Mamy rok 2026, a więc miasto stało się futurystyczną siedzibą kryminalnego podłoża. I kto tym razem przyjdzie na ratunek? Kyaputen Komandō! (Captain Commando) i reszta zwariowanej drużynyAktualnie muzyka przeszła pewną zmianę, to już nie jest Final Fight, wszystko brzmi jakoś bardziej nowocześnie w tym beat’emku i całkiem inaczej.


Wracamy znowu do Capcomu, tym razem do gry Knights of the Round z 1991 roku. Ponownie wyciągamy miecze i topór w walce z żołnierzami, rycerzami i magami, ale tym razem zagłębiamy się w celtyckie uniwersa i legendzie o arturiańskich Rycerzach Okrągłego Stołu. Bijatyka chodzona ma odpowiednio przygotowany soundtrack w klimatach fantasy, mnie najbardziej spodobał się motyw z Pola Bitewnego.


Violent Storm jest klasycznym automatem lat 90 od wampirzego Konami. Kiedy po raz pierwszy zagrałem w VS, od razu poczułem różnicę czy ja na pewno słyszę wokal? Beat ’em up z piosenkami, dobra rzecz! Szczególnie pierwszy song zapadł mi w pamięć, gdzie tekst jest skandowany. Czy to zatem dobrze działa w chodzonej bijatyce jak cholera, tylko teraz trzeba sobie zanucić pytanie kto będzie bohaterem?


Jak jest beat ’em up, to i bossowie muszą być. A pewien stary hit Segi w znakomity sposób potęguje adrenalinę podczas potyczki z szefostwem Altered Beast ma zdecydowanie jedną z lepszych bojowych pieśni w światku brawlerów. Do tego świetny jest sam setting: starożytna Grecja, bogowie, podziemia i wszechobecna gnijąca śmierć. Moim zdaniem ogólnie soundtrack do Przemienionej Bestii należy do tych ciekawszych z ery 16-bitowej.

PODSUMOWANIE

Opisując to wszystko, wyszła mi setlista, składająca się z 20 kawałków, po 10 na jeden odłam gatunkowy. Dobrych, a może nawet i lepszych utworów oczywiście jest znacznie więcej sam nie pomieściłem wszystkiego, skupiłem się na tym, co sobie czasem odpalam lub po prostu gram i słucham. Z pewnością więcej motywów zasługuje na miano świetnych, szczególnie: remaki, nowe części czy zupełnie nowe gry ja tylko podałem swoje propozycje, oparte na moim guście. Zapewne znacie jeszcze więcej fajnych tracków, które towarzyszom Wam w trakcie tłuczenia przeciwników na kwaśne jabłko. Dajcie zatem znać, co się podoba, a co Auf Wiedersehen.

Sentymentalny pasjonat oldshoolowych gier i meloman. Oprócz grania z feelingiem lubi oddawać się licznym pasjom. Ulubione gatunki: beat ’em up, arcade, survival horror, slashery, platformówki, bijatyki, RPG, turowe, FPSy, co-opy. Przede wszystkim stare miodne gry. Posiadane platformy: Sega Megadrive 16 bit, Ps2 Slim, PS4, PC, GCN, Nintendo Wii: emulatory i homebrew, Nintendo Switch oraz ulubione MAME. Pożycza też konsole od znajomych :-)