Gramy na Gazie | Halloween Live 2021

Cholera jasna! Tradycyjnie jak co roku, sprzątam sobie chawirę przed Świętęm Zmarłych, a tu nagle, jebudu, ktoś spod łóżka mi wyskoczył! Ciemno wszędzie, głucho wszędzie, a w piżamie czuję mokro… Starość, nie radość, a zwieracze trochę w życiu przeszły! Zapaliłem światło, patrzę zaspany, a tu Kowalska spod Trójki! Troszkę niedożywiona widzę, pewnie przyszła znowu pożyczyć cukru… Zaraz zaraz, przecież ona nie żyje od dwóch miesięcy! Krzyczę do Montka: – Bierz wywłokę! A on na to: – Wali trupem, a padliny nie ruszam! Niesmaczna! Panicz pieprzony wybrzydzał mi tu będzie… No to uciekamy do kuchni po miecz do krojenia bochnów chleba, a tam ghul pije żur! Nie do wiary, w każdym pomieszczeniu jakieś poczwary! Ponownie próbuję uruchomić instynkt obronny u mojego wilczura: – Montek atakuj bandziora, bo ci wyżre karmę z miski! A on na to: – A niech żre! Smaczki wolę, a sucha karma w sam raz dla takiego suchotnika… Heh, przecież cieszyłem się, że Monty to mądrala, ale ostatnio, to kurde bele, stał się mocno wyszczekany! A odwagi u niego to za grosz… Cóż było robić… Skok przez okno opanowany mam od dziecka, więc udała się ucieczka… Migiem do szopy, tam nas nic już nie zaskoczy… Przez próg krok, a tam smok! Woń siarki i zgnilizny dotarła do naszych nozdrzy (Montek lubi to!), pentagramy wizualizują się pod sufitem, czerwona mgła unosi się w powietrzu, a w tle przygrywa nawet Dimmu Borgir… Toż to rukwa najwidoczniej jakiś czarodziejski smok – nekromanta w jednej osobie, a raczej w jednym, gargantuicznym cielsku! Smoczy licz, czy smokolicz, czy cuś takiego niespotykanego! I coś tam bełkocze do mnie pod nosem: Halloween, Halloween, Borsuk umrze i psi syn! Moje zmory ukręcą wam wory!

Halloween w Sosno City na bogato! Smokolicz przywołuje żywe trupy, Borsuk sra w gacie ze strachu, a Montek także chowa się w liściach… Cykory! Dopiero Profesor Larek musiał przyjechać DeLoreanem i posprzątać bałagan za pomocą swoich najnowszych pukawek…

Się zląkłem nie na żarty, a Montek tylko podkulił ogon i uciekł schować się za pobliskie drzewo. Wilczur obronny! Heh, później zakopał się nawet w kopie liści… Dobra, dobra. Tak się smokoliczu bawić nie będziemy i w zaświaty cię poślemy! A niby jak? Wykonamy telefon do przyjaciela! Cisza, sygnał, cisza, sygnał… Nagle w słuchawce rozlega się: – Who you gonna call? Ghostbusters?! – What the Fuck?  – myślę sobie – Czyżbyś Profesorku Larku uruchomił agencję do łowienia duchów? – Jak nie, jak tak, towarzyską także! – słyszę jego rozradowany głos w słuchawce! – Masz tam jakieś straszydła, duchy, demony, pokraki z zaświatów do ubicia, czy złapania? A może Commodorowców do wytępienia? – Przybywaj chłopie ino migiem! Potwory z gier znowu powyłaziły. Musimy wspólnie uprzątnąć trochę demonicznego ścierwa. Aha, Ghul zjadł Twoje Atari! Nie minęło 5 minut i srebrny Delorean wjechał na pełnej rukwie w alejkę przed moją posesją… Larek Łowca Duchów nie dał na siebie czekać! Jeszcze w biegu otworzył drzwi, wyciągnął kluczyk ze stacyjki i wyskoczył z pędzącego samochodu… Stanął przede mną uzbrojony w dwa protonowe miotacze antymaterii oraz ubrany w kombinezon najwyraźniej zajumany z Remondisu… Popatrzył na mnie wzrokiem Arniego z Predatora, zaśmiał się z Montka chowającego się za drzewem i łypnął okiem na dupnego smoka buszującego w szopie. W międzyczasie zombiaki zdążyły wypełznąć już z mojej chałupy i rzuciły się na nas drąc mordy niczym żule spod nocnego… – No to jadymy z dziwkami! – uśmiechnął się Larek po czym nacisnął spust… Pierdolnęło jak trzeba, co ja gadam, jebło na maksa! A później zaległa cisza…

Po wszystkim popatrzyliśmy we trójkę na krater (Montek jakimś cudem przeżył implozję antymaterii), który pojawił się w miejscu mojego pięknego wcześniej domku i całkiem przytulnej szopy. Wszelkie potwory oczywiście także wyparowały… Sklep monopolowy, parking pełen samochodów i połowa Lidla także! – Jakby to ująć chłopaki, rozmach jest, ale chyba dzisiaj śpicie u mnie, he, he, he, he… – powiedział dumny bardzo i zadowolony z siebie Profesor Larek. Jedno trzeba mu przyznać – to najbardziej skuteczny Łowca Duchów jakiego widziały moje gały…


HALLOWEEN W GRAMY NA GAZIE!

Seria GnG to podstawa każdej halloweenowej transmisji. Od lewej: Ghosts’n Goblins Arcade Flyer, Ghouls’n Ghosts (okładka na Segę Genesis) i plakat tej gry na Super Grafx.

Atrakcje takie jak w opowiadanku powyżej czekają na Was w najnowszym odcinku Gramy na Gazie, którego transmisja odbędzie się oczywiście w Halloween, czyli w niedzielę 31.X.2021 o godzinie 12:00. Wraz z Profesorem, tfu, Łowcą Duchów Larkiem – zasiądziemy wygodnie na czerwonej sofie i przyjrzymy się różnorodnym halloweenowym grom. Wiecie, rozumiecie, takim szpilom z duchami, potworami, zombiakami i innymi straszydłami w rolach głównych lub drugoplanowych. Nie będziemy ograniczać się do żadnych systemów, ale możliwe, że najbardziej skupimy się na mikrokomputerach, chociaż Larek przebąkiwał coś także o różnorakich retro konsolach. Pożyjemy i zobaczymy co tam ten sosnowiecki Van Helsing sobie w głowie zaplanował…. Zabawa będzie pewnikiem przednia, chociaż Montek tradycyjnie będzie kręcił swoim wielkim nochalem… Sprawdźmy więc jakie gry możemy zobaczyć w tym przeglądzie straszaków?!

SERIA GHOSTS’N GOBLINS (różne systemy), czyli bieganie w samych majciochach i walka z zombiakami na cmentarzach, lasach i bagnach (oraz w zamkach)! To jedna z moich ulubionych serii gier wszech czasów i zawsze arcytrudna wyprawa. Pierwszą część swego czasu ukończyłem na jednej blaszce zarówno w wersji salonowej jak i amigowej oraz na Commodore 64 (kilka lat temu wyszła nawet ulepszona edycja tej gry od Nostalgii)! Kozak, ze mnie, co nie? No ale było to dawno temu… Fajnie byłoby sobie przypomnieć zarówno oryginał na automaty arcade, jak i dwie jego wersje na Commodore 64 i może jeszcze jakieś inne konwersje? A później wrzucić na ruszt sequele Ghouls’n Ghosts Arcade + jego konwersje i może  nawet Super Ghouls’n Ghosts ze SNESa?

Powyżej kolejna porcja potencjalnych gier na Halloween. Ghostbusters (mikrokomputery), Ghastly Night (Atari XL/XE), Frankenstein (Amiga i C64), czy Bride of Frankenstein (C64).

GHOSTBUSTERS (różne systemy) – hmm, może pokażemy ulubioną grę Sikora i wielu Atarowców (nie moją!). A o co w niej chodziło? Oddajmy głos Sikorowi, który swego czasu zrecenzował to dzieło w wersji na Atari 2600 TUTAJ. Jako młody businessman postanawiasz zarobić na łapaniu duchów. Działając prężnie udaje ci się dostać kredyt w wysokości 5000$. Twoja praca wbrew pozorom nie będzie łatwa – zobowiązałeś się wyłapać wszystkie duchy z miasta! Zaczynamy od zakupów ekwipunku. Co możemy (i powinniśmy) kupić? (wybór joystickiem, zatwierdzenie klawiszem fire): Wzmacniacz obrazu (image intensifier) – koszt 800$, pozwala nam wcześniej dostrzec duchy grasujące w budynkach, możemy nabyć tylko jedną sztukę. Przynęta (bait) – koszt 400$, aby się uchronić przed Piankowym Człowiekiem (Marshmallow Man) nieskończone użycie (czyli jedna starcza na całą grę). Próżniowy odkurzacz (ghost vacuum) – koszt 500$, służący do zasysania włóczących się po ulicach duchów (zdążają one do Świątyni – ZUUL – zmniejszając nasze szanse na wygraną). Pułapka (trap) – koszt 900$ za szt., możemy zakupić do 9 sztuk. Jeśli starczy nam kasy – to kupujemy w pierwszym poziomie maksymalną ilość… Przed rozpoczęciem rozgrywki wymagany jest zakupu chociaż jednej pułapki! Dokonałeś już zakupów to w takim razie co dalej? Wyruszaj w miasto łapać duchy! A na poważnie to przeczytajcie całą recenzję Sikora to się dowiecie…

Ghostbusters A2600Kultowe trio łowców duchów w kultowej w Polsce grze. Przynajmniej na Atari X/XE była kultowa… Chociaż nie dla mnie :-). Tu okładka za Atari 2600.

GHASTLY NIGHT (Atari XL/XE) – to taki substytut Ghosts’n Goblins na Atarynę, jednakże zamiast oczekiwanej scrollowanej rozpierduchy dostajemy tutaj spokojniejszą wędrówkę naszego bohaterskiego rycerza poprzez podzielone na komnaty poziomy, wypełnione zarówno nieczystymi paskudnikami, śmiertelnymi pułapkami jak i elementami platformowymi. Walka za pomocą świętego miecza oraz zdobycznych, magicznych pocisków jest tutaj tylko dodatkiem do umiejętnego skakania oraz szukania najszybszej drogi do wyjścia z danego etapu. Każda z plansz składa się z kilkunastu ekranów (może kilkudziesięciu? – nie liczyłem!), które przemierzamy od lewa do prawa, bądź odwrotnie (w zależności od poziomu) uważając po drodze na wszelkie przeszkadzajki. Hmm, a może też pokazać HOBGOBLINA (Atari, C64)? W sumie pasuje tutaj jak ulał… Chociaż widzowie zażyczą sobie pewnikiem, abym spróbował przejść trudne w ciul – The Domain of The Undead, czyli pokraczną wariację na temat Duchów i Goblinów od Red Rat Software wydaną na Małe Atari w 1986 roku… Ostatnio podjąłem rękawice, było blisko, ale nie podołałem…

A może FRANKENSTEIN będzie dobry na to święto? Pamiętam takowe stwory w wersji growej aż dwa! Jeden amigowy, z widokiem z boku, gdzie jako brzydki garbus Igor zanosimy doktorkowi części ciała do eksperymentu – Frankenstein (Zeppelin Games, 1992). To dosyć średnia gra była, ale w sumie nie taka najgorsza. Drugi to naprawdę bardzo udana komnatówka action adventure na Commodore 64 (i nie tylko) zatytułowana Bride of Frankenstein (Ariolasoft, 1987). Zasuwamy narzeczoną martwego zombie-składaka Franka po pięknie przedstawionym zamku i jego okolicach i także próbujemy doprowadzić do końca eksperyment szalonego doktorka, którego wynikiem będzie nasz przyszły rozkładający się oblubieniec. Fajowa gra – polecam!

Klasyki i pionierzy gier straszaków! Grywalne po dziś dzień Gremlins (Atari, C64 i inne), protoplasta Resident Evil, czyli Maxwell Manor (Atari XLXE) i samotny w lesie pająków, czyli Forbidden Forest (Atari, C64 i inne).

Zapomniałbym cholewcia o małych, zielonych urwisach z diabelskim poczuciem humoru zwanych gremlinami, którzy stadnie opanowali swego czasu zarówno sale kinowe w przeboju filmowym w reżyserii Joe Dantego oraz komputery małobitowe. Dokładniej w bardzo grywalnej zręcznościowej produkcji, opartej na tym filmie zatytułowanej po prostu GREMLINS (Atari, C64 – 1984). Ależ to były wredne i imprezowe paskudniki! Non stop na haju, balanga zamiast krwi, wszelkie nałogi świata najlepszą rozrywką i śmiertelne psikusy…. Ich zabójcze żarty na mieszkańcach pewnego miasteczka, spowodowały lekkie zdenerwowanie młodocianego bohatera, który nie bacząc na niebezpieczeństwo konfrontacji z hordą małych poczwar wyruszył na żniwa. Nie byle jakie sianokosy, bo z mieczem ręku, a zamiast zbóż ścinał gremlińskie łby! Prosta w założeniach, jednakże ciągle bardzo miodna produkcja, przy której młody gracz mógł przyjemnie zarwać kilka nocy. Pełną recenzję tej gry znajdziecie oczywiście w mojej norze.

A polowaliście kiedyś na wielkie straszydła z łukiem w ręku i kołczanem na plecach? Na wielkie pająki, insekty i inne robale oraz oczywiście wszelakie duchy i zjawy w Zakazanym Lesie? FORBIDDEN FOREST (Cosmi, 1983) to bardzo klimatyczna wyprawa była, w tajemniczej atmosferze i grozy tak pełna, aż sierść i włosy staały mi dęba! Wszystko potęgowała bardzo niepokojąca oprawa dźwiękowa. Oj, muszę sobie to ograć ponownie. Na Atarce i Komciu się zapuszczałem pomiędzy te zakazane puszcze i knieje. A wiecie, że nawet hit ten doczekał się kontynuacji? Beyond Forbiddden Forest (Cosmi, 1985) – to jeszcze więcej tego samego w lepszej oprawie, zaś pająki i inne robactwo jeszcze bardziej spasione na ludzkim mięsie. Fuuuuj! Po latach wyszedł też hołd dla tej gry, gdzie strzelamy już z karabinu do strasznych robali i pajęczaków – nazwany Forgotten Forest (The New Dimension – 2019) na Commodore 64.

A jak jesteśmy jeszcze w 8-bitowych strachach to pamiętam jakby to było dziś, kiedy z moim przyjacielem Wojtkiem wyruszyliśmy do opętanego dworu na małej AtarynieMAXWELL MANOR (Avalon Hill, 1984) ta posiadłość się zwała i na Komcia też ją zbudowali. Ależ tam był klimat! Normalnie protoplasta wszelkich Alone in the Dark i Resident Evil. Widok z góry, gra action adventure, zbieramy naszym chłopkiem rożne bronie (pistolet, czy łuk) oraz najróżniejsze przedmioty, których możemy oczywiście używać i zwiedzamy nawiedzone włości. O co chodzi? Nie wiedzieliśmy z Wojtasem za bardzo, ale przelękliśmy się nie na żarty. Jakieś potwory, pająki, duchy, zabójcy, pentagramy, czaszki. Trochę mi pamięć szwankuje i musiałbym ponownie wybrać się na tą wyprawę. Smaczek mi wszedł zarówno na Dwór Maxwella, a i do Zakazanego Lasu też bym się z chęcią zapuścił ponownie! Słyszałeś Profesorze Larek?

Horror Zombies From The Crypt (Amiga, ST, PC), Zombi (Amiga, ST, C64) i Zombies (Atari XL/XE) – trzy przyjemne gry o żywych trupach z mojej młodości.

Dobra były już duchy i pająki, to może teraz trochę o zombiakach? Wiem, wiem –  tego ścierwa pałęta się od groma na wiele systemów i każdy z was zakrzyknie Resident Evil to kult! Jednak ja napomknę tutaj o grach mniej znanych. Pamięta ktoś taki szpil na Amigę (ST i PC i może jeszcze na inne systemy) zatytułowany HORROR ZOMBIES FROM THE CRYPT (Milennium, 1991)? No, jasne, że nikt! Sam grałem w niego tylko dlatego, że to była jedna z pierwszych gier na Przyjaciółkę jaką posiadałem. Całkiem niezły platformer, gdzie zasuwamy naszym bohaterem po jakimś zamku czy krypcie, napieprzamy po mordach łażące trupy, używamy przedmiotów. Chyba nawet w wilkołaka mogliśmy się tutaj zmienić? Pamiętam to wszystko trochę jak przez mgłę. Raczej nie chce mi się do tej produkcji wracać na dłużej, ale fajnie byłoby chwilę w nią znowu zagrać.

Ooo, jeszcze jeden tytuł mi się fajowy przypomniał. Pierwszoosobowa przygodówka na podstawie filmu Georga Romero Świt Zywych Trupów (polecam przy okazji pierwowzór z 1978 i remake z 2004) – czyli gra ZOMBI (UbiSoft, 1989). Musieliśmy naszą drużyną złożoną z czwórki ocalałych – uciec z miasta i wyspy opanowanej przez hordy rozkładających się spacerowiczów. Zbieraliśmy arsenał (broń biała i palna) oraz ekwipunek (apteczki, jedzenie, narzędzia), walczyliśmy, a na koniec – hop do helikoptera i spieprzamy! Fajne to było i cioprałem w to najpierw u mojego kumpla na Atari ST, później u siebie na Commodore 64, a na koniec nawet na Przyjaciółce. Porządny horror drużynowy.

A słuchajcie, czytajcie! Przypomniała mi się jeszcze jedna produkcja z rozpikselizowanymi żywymi trupami w rolach naszych nieustępliwych przeciwników, czyli ZOMBIES (Bram Inc., 1983) na Małe Atari. Bardzo prymitywna graficznie, ale całkiem grywalna. Zasuwaliśmy naszym chłopkiem zbudowanym z paru kropek po wielkich grobowcach, piramidach, a zombiaki ganiały za nami chmarami. Mogliśmy zatrzymać je za pomocą stawianych min, które je powstrzymywały. Wszystko przedstawiono w bardzo umownej grafice izometrycznej, ale zaopatrzono w szybką, dynamiczną rozgrywkę i spędziłem przy tym tytule trochę przyjemnych nocy i dni.

Gramy na Gazie – GHOST CHASER (ATARI XL/XE). Larek i Borsuk odwiedzają nawiedzony dwór. Bardzo przyjemna gra od FANDY, czyli Franka Cohena.

Skoro jestem dalej w czasach 8-bitowych, to należy wspomnieć o co najmniej dobrym platformerze, którego akcja toczyła się w nawiedzonej przez duchy posiadłości czyli GHOST CHASER (Fanda, 1984). Opętany dom i zjawy straszyły nas zarówno na Atari XL/XE i Commodore 64. Dosyć wysportowanym egzorcystą /łowcą duchów (umiejętności wspinaczki, zasuwania po poręczach oraz rzucania świętymi kamieniami) wędrowaliśmy po wszystkich pokojach chałupy i walczyliśmy z przerażającymi widmami. Fajna, kolorowa grafika, urozmaicona rozgrywka, i niewysoki poziom trudności spowodowały, że skończyłem tego Łowcę Duchów z przyjemnością. Swego czasu przeszliśmy też ten tytuł z profesorem Larkiem w Gramy na Gazie, ale to nie jest trudna gra i można ją przejść w 15 minut, więc może warto spróbować po raz kolejny? Powyżej macie filmik z przejścia całej tej gry!

Kolejną parą świetnych pogromców monstrów są bohaterowie YO! JOE! (Hudson Soft, 1993) bardzo fajnej amigowej platformówki połączonej z bijatyką. Nasza dwójka herosów zasuwa po rożnych nawiedzonych przez zło światach, a w pierwszej planszy nawet po zamku Drakuli! Późniejsze plansze odzwierciedlają wierzenia i przesądy różnych nacji oraz tamtejszy bestiariusz. Kopami z wyskoku, czy prawym prostym posyłają z powrotem do grobu legiony wszelakich nieumarłych. Zombiaki, wampiry, jakieś zmutowane insekty, upiory, wielorękie demony – multum straszydeł tam kroją na plasterki i w pieczyste zamieniają. Ano bitka i rzeźnia ludziska w jednym! Wojaki walczą wszystkim co wpadnie im w ręce – mieczami, koktajlami Mołotowa czy nawet piłą mechaniczną! Gruuuubo! Bossowie, elementy platformowe, dobra grafika i muzyka, kooperacja, a nawet latanie na smoku. To byłby hit nad hity – tylko ma jedną wadę – dla mnie za łatwa ta przygoda była i skończyliśmy ją z kuzynem Gałasem w jedno popołudnie. Polecam sprawdzić! Skoro już jesteśmy przy takowych grach to w transmisji halloweenowej trzeba pokazać, po prostu trzeba pograć – w jakąkolwiek część kultowej CASTLEVANII! Wyszła przecież na ogrom systemów, a sam ogrywałem kilka zamkowych vanii w Borsuk Retro Gry TV, o na przykład poniżej pewną kolekcję na PS4.

Następną grą, w której wcielimy się w łowców upiornych poczwar i za pomocą najnowocześniejszej broni palnej, a nawet laserowej tępimy te maszkary – jest bardzo dobry DEMON’S WORLD (Taoplan/Taito, 1989). W tym wybornym run’n gunie z możliwością kooperacji – zwiedzimy miejscówki żywcem wyjęte z japońskiego i amerykańskiego horroru oraz folkloru. Strzelamy do przeciwników wyjętych z klasyki gatunku: filmowych opowieści grozy, książkowych strasznych powieści czy religijnych wierzeń. Duchy jak z Ghostbusters, Jason z Piątku 13-tego, Frankenstein, japońskie czy chińskie smoki i długowłose dziwadła oraz wiele innych paskud przebrzydłych. Japoński tytuł tej gry to Horror Story i niech to będzie główną rekomendacją dla tej wielce grywalnej produkcji! Chociaż ta gra to już była wielokrotnie na kanale RetroBorsuk to chyba sobie ją odpuścimy, lepiej zagrać w równie dobre TUMBLE POP! (Arcade, Data East – 1991). To też łowcy duchów tylko odkurzaczami poczwary łapią, a rozgrywka przypomina Bubble Bobble, czy Snow Bros. Fajowa gra, w to na pewno zagramy! Polecam mocno.

Tadadadadam, tam dam dam, tam dam, słyszycie jak rozbrzmiewa epicki, muzyczny motyw przewodni? Zanućcie go a ja wcielę się w lektora rodem z ery VHS, takiego prosto z NRD! Das Böse mit dem Bösen bekämpfen! Eee, chwila, tłumaczmy w locie: zwalczaj zło jeszcze większym złem, potworność – gorszą potwornością! Ooo jużmam ciary, a Wy? Co powiecie, żeby wcielić się w cybernetycznego wilkołaka walczącego z wrogą organizacją, w której armii znajdują się gagatki tak przebrzydłe jak na przykład różnorakie mutanty czy wielgachne insekty?! Oj, na bogato się tu akcja rozgrywa. Nasz bohater w formie człowieczej używa bezpośrednich środków przymusu w postaci pięści, zaś kiedy zamieni się w wilkołaka strzela sferycznymi pociskami niczym w dobrym run’n gunie. WOLFCHILD (Core Design, 1992) zawitało między innymi na takie platformy jak Amiga, SNES, Megadrive czy Atari ST. Świetna grafika, super muzyka i odgłosy dźwiękowe (skowyt w trakcie przemiany w wilka pamiętam do dziś), szybka akcja i połączenie klimatu science fiction oraz horroru – za to zapamiętałem tą bardzo udaną produkcję. Skończyłem ją nawet dwa razy – na Przyjaciółce i SNES’ie!

Borsuk Retro Gry TV: Super Nintendo – Gargantuiczny Przegląd Gier Zręcznościowych z Gatunków: Horror i Fantasy! Zasubskrybowaliście już mój kanał?

Ha, a jak jesteśmy przy Super Nintendo to trzeba napomknąć o kolejnym demonie, który walczył z piekielnymi legionami. Czyli znowu potwór kontra monstra! Ojojoj, kapitalną grę wam polecę, zajebistą wręcz! DEMON’S CREST (Capcom, 1994) to wyborna produkcja action adventure, a w rzeczywistości platformer, połączony z naparzanką i zagadkami od mistrzów gatunku czyli Capcomu urozmaicony umiejętnością szybowania naszego podobnego do gargulca stwora. Kierujemy tutaj znanym z Ghosts’n Goblins wrogiem głównego bohatera – skrzydlatym demonem, który w tej grze już jako heros – zmierzy się z hordami wszelakiego demonicznego ścierwa, smokami, zombiakami, większymi od siebie potwornościami. Z czym zamarzycie! A wszystko oprawione w jedną z najbardziej klimatycznych i pięknych zarazem opraw graficznych oraz udźwiękowione nastrojową i niepokojącą zarazem muzyką. Oj, chyba muszę się wziąć za tego wartego medalu szpila! W sumie zrobiłem swego czasu na swoim kanale duży przegląd gier akcji na Super Nintendo z gatunków horroru i fantasy, który możecie obejrzeć powyżej. Jest tam masa fajowych gier, a powyższe Wolf Child i Demon’s Crest także tam zawarłem!

Na koniec zaś żelazna produkcja, której tutaj zabraknąć nie może! Po prostu nie i juch, a także trzeba będzie pokazać jej kontynuacje! Znowu zgodnie z zasadą zło zwalczaj złem – tym razem bohaterem rodem z Piątku 13-tego, czyli slashera dla nastolatków wyruszamy demolować demoniczne ścierwo. Rozgniatać głowy zastępom piekielnym, odcinać łby diabelstwom za pomocą tasaka, czy z dwururki strzelać do przekraczających ludzkie wyobrażenia obrzydlistw! Naszego bohatera opętała demoniczna maska, która ma do wyrównania rachunki z samym piekłem (pewnie za gaz lub ogrzewanie…) – stąd cała zawierucha. SPLATTERHOUSE (Namco, 1988) to jedyna w swoim rodzaju podróż na granicy szaleństwa, w stylistyce rodem z najbardziej chorych filmów grozy. Nawet miłośnicy gore znajdą tu coś dla siebie – czyli flaki, krew, odcięte kończyny, wnętrzności, śluz, fekalia i robactwo, a wszystko to przyprawione nutą satanizmu… Naprawdę smakowicie! Ta świetna gra akcji połączona z bijatyką – wydana została oryginalnie na automaty arcade oraz doczekała się także dwóch kontynuacji na Segę Megadrive oraz remaku na PS3/X360. Ja skończyłem na razie tylko pierwszą cześć i wznowienie przedstawione w pełni trójwymiarowym środowisku. Jedynkę oceniam na medal (także konwersje na PC Engine), zaś reboot to niestety średniak. A co do sequeli to byłoby super przejść je na przykład na Malince z save’ami? Co Wy na to?

Najbardziej horrorowa, krwista, pełna flaków seria gier w historii elektronicznej rozgrywki. Trylogia Splatter House!

Dobra kończymy powili, bo gier z elementami horroru, z potworami, czy z duchami to na wielu systemach znajdziemy multum i brakłoby miejsca na serwerach Youtube’a żeby je wszystkie pokazać! Na przykład? Cavernia, Spelunker, Blinky’s Scary School – przeca tam duchy też występują! Dosyć, nie wymieniajmy już żadnych szpili, koniec i basta moi mili! Profesor Larek tez ma pewnie swoich faworytów do pokazania, czy do pogrania! Zapraszamy więc na:


Gramy na Gazie slider

NIEDZIELA 31 PAŹDZIERNIK GODZ. 12:00

GRAMY NA GAZIE LIVE – HALLOWEEN (RÓŻNE SYSTEMY)


PS1. Ten wpis czerpie dużo z innych wpisów z historii Retro na Gazie plus zawiera nową zawartość. Mam nadzieję, że będziecie się dobrze bawić!

PS2. Jeżeli chcecie przeczytać prawdziwie gargantuiczny tekst, w którym redakcja magluje temat halloweenowych gier to zapraszam do TEGO ARTYKUŁU.

PS3. Każdy obrazek w powyższym wpisie można kliknąć i go powiększyć.

PS4. A na koniec komiks, oparty na legendarnym SplatterHouse. Miłej lektury!Komiksowe przedstawienie fabuły ze SplatterHouse. Ukazało się to po raz pierwszy w komiksie Fantastic Four w numerze 346.

O RetroBorsuk 229 artykułów
Zastępca Naczelnego, czyli prawie Nacz.Os. (właściciel Nory). Ulubione gatunki: wszystkie dobre gry! Z naciskiem na: akcja-przygoda, platformery, rpg, shmupy, run’n gun, salonówki. Posiadane platformy: Atari 800xl, C64, Amiga CD32, SNES, SMD, Jaguar, PSX, PS2, PS3, PS4, PSP, XboX, X360, WiiU, GC, DC, GBA, Game Gear.