Tam i Z Powrotem, czyli Stąd do Przeszłości: Ostatnie Prace + Głosowanie!

Wszystko co piękne jest przemija, także nasz długotrwały konkurs Tam i Z Powrotem…, ze wspaniałymi nagrodami! Należy dodać, że przysporzył on wysyp fajowych, nostalgicznych tekstów, dzięki którym wielu z was (a także nas) wracało wspomnieniami do czasów dzieciństwa, aż łezka się w oku kręciła! Dzisiaj pora zaprezentować ostatnie trzy mini prace naszych czytelników (zbyt małe by poleciały osobno, co nie znaczy, że słabe) i przystąpić do głosowania! Co zostawiliśmy na koniec? Uwaga niespodzianka – atarowską pocztówkę prosto z Chile, wiersz godny Mickiewicza, oraz klimatyczne wspominki miłośnika czarnego sportu! Zanim zaczniecie mnie wyzywać od rasistów to najpierw przeczytajcie… Zapraszamy do lektury i widzimy się za chwilę (Borsuk).


HISTORIA MOJEGO 8-BITOWEGO ATARI

Atari 400 to była wielka maszyna!

W 1982 roku, w Święta Bożego Narodzenia mój tatko kupił Atari 400 z magnetofonem 410 i trzema kartridżami… Wszyscy w tamtych latach grali na konsoli Atari 2600, ale my mieliśmy to szczęście posiadać komputer, który posiadał nawet załączony na kartridżu język programowania Basic! W tamtych latach nawet nie wiedziałem jak programować, jednakże wspominam o tym, gdyż od tego wszystko się rozpoczęło… Mój ojciec miał kolegę, który posiadał Atari 800 i często dyskutował z nim na temat pewnych obliczeń, które mogłyby zostać zrobione szybciej i łatwiej na komputerach, niźli ręcznie, czy za pomocą kalkulatora TI-59… Wtedy właśnie się okazało się, że mikrokomputery są bardzo pomocne i szybkie w wykonywaniu obliczeń statystycznych, szczególnie w liczeniu regresji wielorakiej, kiedy stworzymy do tego odpowiedni programik.

Moja przygoda z grami zaczęła się od klasyki na kartridżach czyli Star Raiders i Space Invaders, gdzieś na drugim końcu świata, w małym pustynnym mieście w Chile, zwanym Arica. Później wszedłem w posiadanie paru gier napisanych w APX Basic, a także wpisywałem listingi z amerykańskich magazynów komputerowych (Antic, Analog). Grałem także w produkcje niejakiego J.D.Castena: Escape from Epsilon, Risky Rescue i zacząłem wprowadzać do nich pewne modyfikacje, aby zobaczyć jak będą się po nich zachowywać. To było intrygujące… Wprowadzanie tych zmian było chyba najprostszym sposobem do rozpoczęcia nauki programowania oraz nauczenia się języka Basic.

Wybrzeże miasta Arica w Chile. Wygląda pięknie!

W tamtych latach nie było dostępnych zbyt wielu książek na ten temat, jednakże firmy Atari oraz Colsea (dystrybutor Atari w Chile) dodawały do komputerów prosty podręcznik języka Basic. Myślę, że to było dobre zagranie marketingowe, gdyż po pierwsze – komputery domowe były dzięki temu uważane za sprzęt edukacyjny, a po drugie – sprzedawano je w bardzo dobrej, niskiej cenie! W związku z tym faktem wielu uczniów szkół średnich posiadało wówczas jakiś mikrokomputer. Po kilku latach od zakupu przeze mnie Atari 400, najbardziej popularnymi maszynkami na chilijskim rynku stały się komputery Atari serii XL/XE. Utworzyła się nawet krajowa scena, w skład której wchodziły dwa magazyny komputerowe, kilku sprzedawców oprogramowania (tak, w całości pirackiego…) oraz Telematica – chilijski wydawca serii programów edukacyjnych.

Wraz z kilkoma kumplami ze szkoły średniej utworzyłem firmę Pelusa Software. Wiecie, pięciu przyjaciół kochających grać i programować w Basicu, czy asemblerze. Stworzyliśmy kilka małych gier, na przykład Kung-Fu Master, (nie jest to konwersja hitu od Irem – przyp. Borsuk), więc chcieliśmy je wydać, czy opublikować w jakichś magazynach komputerowych. Najpierw spróbowaliśmy z MundoAtari, niestety nasza gra bardzo się im nie spodobała… Pogratulowali nam wysiłku i po prostu podziękowali. Na szczęście z wydawcą magazynu Antic poszło nam znacznie lepiej, gra została przez nich zaakceptowana i opublikowana w październiku 1990 roku w magazynie STart.

Ekran tytułowy do La Princesy. Jednej z tekstówek konwertowanych przez autora wpisu. Grafika: Kaz.

Niestety na początku lat 90-tych, moje kochane Atari 800XL zostało popsute przez moją siostrzenicę… Wtedy to na horyzoncie pojawił się komputer PC 486, gdyż posiadanie komputera klasy PC było praktycznie obligatoryjne na studiach. Zacząłem wówczas programować w Turbo Pascalu oraz w języku C. Pod koniec dekady pojawiły się pierwsze dobrze działające emulatory Atari, można było zbudować sobie SIO2PC, (a nawet kupić) i byłem w stanie uratować moje stare programy nagrane na dyskietkach, czy kasetach. W ten sposób odrodziło się moje 8-bitowe hobby, które trwa do dnia dzisiejszego.

Na koniec kilka słów o mnie. Uwielbiam gry logiczne, tenis, gry tekstowo przygodowe, a także szachy i warcaby. Aktualnie w wolnym czasie zajmuje się projektem, który daje mi najwięcej radości, jest to konwertowanie przygodowych gier tekstowych stworzonych za pomocą programu The Quill Adventure System do jego odpowiednika na Atari XL/XE, czyli programu AdventureWriter. Mam także w planach przenieść kilka gier tego gatunku z Commodore 64, oczywiście na moje kochane Małe Atari, jednakże największym ograniczeniem jakie napotykam, jest mniejsza ilość wolnej pamięci w Atarynce… Moje gry zostały ciepło przyjęte przez Kaza, naczelnego Atari Online, który stworzył do nich nawet ekrany tytułowe (w programie G2Font) oparte na oryginalnych grafikach. Tutaj możecie na nie zerknąć.

news atari bookLaura zawsze na topie, nawet w Chile!

Powiem wam jeszcze, że ostatnio spodobało mi się także tworzenie nowych etapów do gier i jest to świetna zabawa! Dzięki kapitalnemu edytorowi poziomów do gry Laura, miałem możliwość stworzenia kilku plansz do tej zacnej produkcji, które zostały wydane na kasecie jako New Adventures of Laura, wraz z etapami wykreowanymi przez innych graczy. Tak przy okazji – rozpoznacie te levele po tym, iż zostały nazwane imionami moich synów :-). Zrobiłem także trochę poziomów do dwóch gier na Atari 2600: konwersji Bosconiana nazwanej Draconian, a także portu kultowego klasyka Wizard of WorMyślę, ze taka otwarta współpraca pomiędzy programistami naprawdę korzystnie wpływa na całą retro scenę.

Z pozdrowieniami z Chile!

German Gonzalez-Morris


MY ATARI 8-BIT STORY

1982 Christmas and my dad bought an Atari 400 with a 410 tape recorder and 3 cartridges… everybody in those years was playing Atari 2600, but we had the luck to have a computer, that included an embedded language (Basic). Those early years I didn’t even understand how to program but was the kickoff. My dad had a colleague who had an Atari 800 and talked about many calculations could be done much easier through these computers instead of doing manually or/and helping by a calculator (TI-59). This was incredibly helpful in doing statistical calculations (Multiple regression) in seconds, after creating a simple basic program.

Starting with classic cartridges games of that time (star raiders, space invaders), down-under at Arica, Chile (a small town in a desert), then getting some APX Basic games and typing down a couple of games from American magazines (Antic, Analog), playing JD Casten games (Escape from Epsilon, Risky Rescue), and staring modifying them to see different behaviors (this was intriguing), was a common way to start programming and learning Basic language.

Not many books were available those years, however, Atari and Coelsa (Atari representation in Chile), gave a basic tutorial bundle with the computers, there was good marketing these home computers were educational and were at very good/low price for those years, finally hitting the market and many of high school mates had one. Therefore a couple of years later from my first 400, XL/XE computers were very popular, this generated a scene with two local magazines, several games seller (yeah, they were all pirates), and a local educational line called Telematica.

Star Raiders AtariW Star Raiders zagrywano się także w Chile.

With some mates from the high school created Pelusa Software and we were 5 friends that loved to play and to program /Basic/ASM), we made some small games, so we were targeting to publish in some magazine (Kung-fu master). We tried first for MundoAtari which didn’t like the game very much, and just congratulation us for the effort, but with Antic magazine was better, and the game was accepted, and published in October 1990. (STart magazine). At the beginning of the 90s, my 800XL was broken by my niece, and a 486 appeared on my horizon, this was almost mandatory for academic reasons, and start programming Turbo Pascal & C. At the end of the decade some emulators surface and were functional, SIO2PC could be built (bought) and was able to rescue my old disk/tapes. This was reborn on this 8bit hobby, and haven’t stopped from there.

I love puzzles, tennis, text adventure games, checkers, chess as well. In my spare time, one of the funniest projects has been to convert Sinclair Quill text adventure games to AdventureWriter, and I have in my backlog to convert (I hope) some c64 game to Atari. (the main constraint is memory, in this case, our beloved Atari has less free memory). These games are kindle hosted by Kaz and created title screen in G2F based on the original games. Designing game levels is also a task that I enjoy doing it, New Adventures of Laura gave me the opportunity to create a couple of levels that were called by my son’s names (this was able to be done by its great editor). I had done some levels for 2600 as well, including Draconian and Wizard of Wor. This open/collaborative thinking from many programmers has been a great help to the scene.

Regards

German Gonzalez-Morris


ATARI, PECET, GAŁA, KOSZ I… ŻUŻEL!

Mój kolega posiadał Atari 65 XE podobne do tego, tylko z systemem turbo.

– Gdzie idziemy? – spytałem lekko jeszcze oszołomiony zmianami, które zaszły w moim życiu wraz z przeprowadzką z domu rodzinnego do bloków z szarej płyty. – Do sąsiadów dwa piętra niżej – odpowiedziała mama – poznasz nowego kolegę. Wcale mi się to nie podobało. Zostałem wyrwany z dotychczasowego, komfortowego życia wśród moich ówczesnych koleżanek i przeniesiony do zupełnie obcego dla mnie otoczenia. Nie znałem kompletnie nikogo z bloku, to miały być moje pierwsze nowe znajomości. Cóż było robić, zabrałem resoraka licząc na to, że będzie to jakiś punkt zaczepienia w zabawie z nowym kolegą. Po wstępnej wzajemnej nieufności, resoraki oraz klocki LEGO pozwoliły przełamać lody. Ale to nie nowe zabawki zafascynowały mnie od pierwszego wejrzenia. Nowy kolega był dumnym posiadaczem ATARI 65XE. Gdy odpalił River Raid, a potem Kikstart przepadłem. Od tego czasu wraz z Michałem (do tej pory jesteśmy świetnymi kumplami) spędzaliśmy wspólnie większość wolnego czasu, budując z klocków LEGO coraz to ciekawsze konstrukcje, rozbijając resoraki i przede wszystkim grając namiętnie w kolejne gry, których Michał posiadał całe mnóstwo. Jego ATARI było TURBODOŁADOWANE, czyli czas wgrywania był szybki, a ilość gier na jednej kasecie była imponująca w porównaniu do zwykłych Atarynek.

– W co grasz? – spytał kiedyś tata.
– W żabę – opowiedziałem.
– O co w tym chodzi? – zainteresował się.
– Musisz przeprowadzić żabę do tej budki po drugiej stronie ekranu – oznajmiłem z miną instruktora Wyżej Szkoły Przeprowadzania Żab Na Drugą Stronę Ekranu.
– Daj spróbować.
– Ok.
TRACH. Pierwszy ruch joystickiem był dla ojca ostatnim. Złamał jedyny kontroler jaki posiadałem i stwierdził, że to nie dla niego. Na wszelki wypadek zgodziłem się z nim.

Retronizacja 2018 relacjaRiver Raid to nieśmiertelny tytuł. Do dzisiaj gości na zlotach!

Jak się domyślacie po powyższym dialogu, po pewnym czasie zostałem posiadaczem komputera, który pomógł wybrać i zakupić wujek, obeznany wtedy dość dobrze w tym temacie. Było to ATARI 130XE na kasety (tak, z tym legendarnie długim czasem wgrywania napisu LOAD ERROR). W nowej dla mnie szkole podstawowej, w ławce siadłem z Marcinem, który również okazał się posiadaczem Atari i to ze stacją dyskietek (którą co jakiś czas udawało mi się pożyczać, dzięki Marcin). Na szczęście fascynacja komputerami nie przeszkadzała mi w częstym przebywaniu z rówieśnikami na podwórku przed blokiem i kopaniu w piłkę. To sport wyznaczał hierarchię w naszej bardzo licznej grupie znajomych, czyli im lepszy byłeś, tym wyżej lądowałeś w tej hierarchii. Sam musiałem piąć się po jej kolejnych szczeblach rozwijając, cytując klasyka: zdolności manualne nóg. Czemu o tym wspominam? Ponieważ to właśnie gry sportowe zaczęły wtedy dominować w mojej fascynacji elektroniczną rozrywką. Na Atarynce nie pamiętam zbyt dużo tytułów. Jedna koszykówka zapadła mi w pamięć, choć nie kojarzę nazwy. Pamiętam za to, że z pod kosza rzucało się krótko przyciskając fire, dalszy rzut oddawało się przytrzymując go dłużej. Kolejna gra sportowa, przy której seryjnie łamaliśmy joysticki to oczywiście olimpiada, czyli Decathlon.

kolekcja atariA sam miałem Atari 130XE!

Po przesiadce na PC (386 SX i 2 MB RAM pamięci), w realu również przesiadłem się, z tym że z piłki nożnej na koszykówkę. Na osiedlowym boisku spędzałem mnóstwo czasu niezależnie od pory roku, czy też okoliczności (święta, ferie zimowe, spotkania rodzinne). Jedną z pierwszych gier na PC, którą ogrywałem (nie licząc Stunts) było Lakers vs Celtics, czyli takie NBA 2K owych czasów. Pamiętam, że mecze turniejowe (play offy) trzeba było rozgrywać w pełnym wymiarze czasu (48 minut), a komputer nie liczył statystyk. Poradziłem sobie z tym wpisując każde punkty zdobyte przez zawodnika mojej drużyny do zeszytu, a następnie liczyłem średnie punktowe. Taki był ze mnie statystyk! Do tej pory pamiętam pewną kontrowersyjną sytuację z tej gry, gdy grając niezwykle zacięty mecz z bratem prowadziłem 2 punktami po celnym rzucie na 1 sekundę przed końcem meczu. Brat był zmuszony oddać rzut spod własnego kosza, co też uczynił. Piłka leciała do kosza na tyle długo, że w międzyczasie włączył się ekran z wynikiem końcowym (wskazujący moją wygraną), po czym usłyszeliśmy bardzo charakterystyczny odgłos piłki wpadającej do kosza, a moje zwycięstwo na ekranie końcowym zmieniło się nagle w jednopunktową porażkę! Do tej pory wspominamy z bratem tą sytuację, ale interpretacja końcowego wyniku jest zgoła odmienna. Ja utrzymuję, że to błąd gry, a brat, że odniósł legendarne zwycięstwo…

Odwieczna rywalizacja z bratem w Lakers vs Celtics na PC!

Inną koszykówką, którą namiętnie wtedy ogrywaliśmy to TV Sport’s Basketball. Tam komputer liczył statystyki, więc zeszyt poszedł w odstawkę. Pamiętam, że zawodnicy różnili się w tej grze wzrostem w dość specyficzny sposób. Otóż długość nóg każdy zawodnik miał taką samą, różnica była w długości korpusu. Taki Shaq O’Neal miał jakieś półtora razy dłuży tułów niż nogi, tymczasem najniższemu zawodnikowi NBA (Muggsy Bogues) ręce wyrastały niemal z tyłka. Kolejną grą, która przyciągała nie tylko mnie ale i pół chłopaków z osiedla był oczywiście Sensible Soccer (potem SWOS), którą pierwszy raz zobaczyłem u Michała. Jakiś czas później udało mi się zdobyć egzemplarz na PC i stworzyłem naszą podwórkową drużynę. Pod drodze były oczywiście pierwsze FIFY i NBA Live. Ta ostatnia w wersji z 2001 roku spowodowała, że z bratem wpadliśmy w istny w nałóg. Mieliśmy rozegrane tysiące meczów, przechodziliśmy kolejne drafty, gdzie wyszukiwaliśmy i wprowadzaliśmy do drużyny kolejne talenty, które stawały się (lub nie) gwiazdami ligi. Do tej pory pamiętamy nawet niektóre nazwiska tych zawodników! Na dowód na to, że gra ta stała się nałogiem, niech świadczy fakt, że klawisz Insert, który odpowiadał za rzut, był tak wyrobiony, że oprócz klikania, po pewnym czasie zaczął posiadać też uciążliwą dla nas możliwość ruchu na boki (jak grzybek na padzie). Klawiaturę wymieniliśmy w końcu na solidniejszą, zmiana klawiszologii nie wchodziła w grę!

Retronizacja 2018 relacjaSensible World of Soccer to żelazny klasyk na wszelakich retro zlotach!

Na kolejny nałóg czekaliśmy z bratem aż do 2011 roku, gdy wpadła w nasze ręce NBA 2K11. Niestety kolejne NBA spod znaku EA Sports dobijały nas gumową AI komputera, która nie pozwalała praktycznie wygrywać meczów większą niż dwucyfrową różnicą punktów. Za to koszykówka firmy 2K rozkochała nas w sobie realizmem zagrań, mozolnym, ale niezwykle satysfakcjonującym trybem prowadzenia kariery stworzonego przez nas zawodnika oraz świetnym trybem prowadzenia całego zespołu. Wróciły wspomnienia z NBA Live 2001, z tą różnicą, że psuliśmy już pady, a nie klawiaturę. Co do piłek kopanych to najlepiej bawiłem się przy grach z pod znaku PES (a wcześniej przy pierwszej Actua Soccer, ktoś to jeszcze pamięta?). Uwielbiałem ten ciągły element zaskoczenia tworzony inaczej skonstruowaną akcją oraz nietypowo zdobytą bramką (raz strzeliłem przypadkiem gola z połowy boiska, gdy pomyliłem guziki na padzie, a bramkarz przeciwników nie wiedzieć czemu stał sobie poza swoim polem karnym). Najfajniejsze bramki strzelał jednak mój kolega, który dosyć regularnie mylił przyciski…

Menadżer Żużlowy to jakby Championship Manager dla fanów Speedwaya!

Kolejna fascynacja w temacie gier sportowych to menadżery. Chyba nigdy byście nie zgadli, że dla mnie najlepszy menadżer ze wszystkich to Menadżer Żużlowy braci Mańskich. Po prostu klasa sama w sobie, brat potwierdza! W kręgu fanów sportu żużlowego i gier związanych z tym sportem to pozycja absolutnie kultowa, pomimo tekstowej grafiki. Obecnie gry sportowe i w ogóle gry poszły u mnie już trochę w odstawkę. Jak już znajdę chwilę wolnego czasu to lubię się ścigać, najlepiej w Speedway Challenge, gdzie mam już rozegrane ponad 100 godzin! Fanom czarnego sportu polecam tę produkcję, lepszej nie znajdziecie! Lubię także przeżyć przygodę w jakimś dobrym RPG, na przykład Wiedźminy, Skyrim, obie części Two Worlds (zaskoczyłem pewnie tą ostatnią pozycją, co?) itp. Fascynacja graniem trochę jednak wygasła, ewentualnie zastąpiły ją inne pasje. Zdarza mi się jednak, że wyczekuję na chwilę wolnego czasu i gdy rodzinka pójdzie już spać to siadam z radością do komputera, aby zanurzyć się świat wirtualnej rozrywki. Wystarczy godzinka, czy dwie co kilka dni. Ktoś powie, że to niewiele… Jednakże dzięki temu potrafię bardziej te chwile docenić!

AUTOR: TONI


MAGIA ATARI

sikor wspomina atari

Atari dostałem, gdy ćwierć wieku temu 13 lat miałem!

Wielka i radosna to chwila była,

gdy do Atari XC12 podłączyłem,

i od tego czasu w świecie retromaniaków żyłem.

Na początku taśm niewiele miałem,

dlatego kilka sobie nagrałem.

I chociaż w normalu trochę czasu się spędziło,

to i tak warto było:

zobaczyć odpływający statek z Gooniesa,

rozwalić bossa w  Zybexie, podążyć śladem Aldira,

wędrować z Robbo, walczyć z Brucem Lee!

To były naprawdę wspaniałe dni!

W każdej Misji  musiałem wykonać ważne dla świata zadanie,

Tu byłem królem, tu byłem panem.

Draconus, Fred, River Raid …

I choć tak tytułów mogę podawać wiele,

to zawsze one będą u mnie na czele!

Ale dziś SIO2SD mam

i w Laurę na „MEGA” XE z ultimejtem gram!

Ponadto Side2 u mnie wiedzie prym,

i wszędzie razem, byle z nim!

Spędzać  wieczory, poranki,

tak jak niejeden u swej kochanki.

Magia Atari, niezwykła sprawa,

która zacięcia sporo wymaga!

A gdy już kogoś wciągnie, to bezpowrotnie  omami,

bo trza pamiętać, żeśmy wszyscy Atarimaniakami!

Autor:

Krzysztof Pożoga


GŁOSOWANIE I PODSUMOWANIE

I jak się podobało? Pocztówka z Chile, żużlowy maniak oraz Atarowiec poeta… Gruby stuff, co nie? Zanim przystąpimy do głosowania, napomknę tylko kilka zdań podsumowania. Po pierwsze dziękujemy sponsorowi nagród, czyli głównie naszemu czytelnikowi ccwrc, który dostarczył najwięcej nagród do naszego konkursu i był jego głównym pomysłodawcą. Dziękujemy! Po drugie wiadomość z ostatniej chwili. Do puli nagród dorzucił się znany i lubiany atarowski programista – sympatyczny Bocianu, który ufundował kolekcjonerskie wydanie swojej najlepszej gry na Atari 8-bit, czyli Pac-Mad. Uwaga, uwaga, gra została przez nas wysoko oceniona, a samo wydanie jest przepiękne i naprawdę wypuszczono je w bardzo ograniczonym nakładzie. W przyszłości kupicie za nie jakąś chawirę, czy nawet dwie!

Dziękujemy Bocianu za wypasioną nagrodę! Limitowana edycja świetnego zjadacza kropek, czyli Pac-Mad na Atari XL/XE.

Jak osobiście oceniam poziom prac nadesłanych przez czytelników? Pod tym względem to zdecydowanie najlepszy konkurs jaki ukazał się na naszej witrynie. Nie dość, że obficie zalaliście naszą skrzynkę mailową, to zawarliście w swoich tekstach naprawdę wiele cudownych i nostalgicznych wspomnień. Cieszymy się, że dzięki temu udało się je ocalić od zapomnienia! Brawa dla wszystkich! Swoich osobistych faworytów przedstawię w komentarzu do tego wpisu, a poniżej cała lista uczestników, spośród których wyłonimy zwycięzców, a ci będą wybierać nagrody z fantastycznych fantów. Oczywiście wyślemy je do was pocztą na nasz koszt. A jakie to nagrody? Komiks Funky Koval Trylogia, kartridże na Atari XL/XE (diagnostyczny oraz gra 601F), kartridż z hitowymi grami freeware na Atari XL/XE, kartridż z grą Jack Attack na C64, atarowski rarytas Great Green Adventure oczywiście także na cartridgu, książka “Oni migają tymi kolorami w sposób profesjonalny” ufundowana przez Atari Online.PL, no i dzisiejsza niespodzianka: edycja limitowana Pac-Mada od Bocianu! Materdyjo, na fest bogato! Dla wszystkich sklerotyków: z zasadami i nagrodami konkursu Tam i Z Powrotem, czyli Stąd do Przeszłości możecie zaznajomić się w tym miejscu.


LISTA PRAC

(nicki autorów wg kolejności publikacji są jednocześnie linkiem do wpisu)

1. ccwrc

2. Prezesowa

3. Sikor

4. cachaito

5. WojT

6. Koval

7. Bukovsky

8. Azazel

9. rileft

10. German Gonzalez – Morris (tekst powyżej).

11. Toni (tekst powyżej)

12. Krzysztof Pożoga (wiersz powyżej).


JAK GŁOSUJEMY?

konkurs atariNad prawidłowością głosowania będzie czuwał sam Funky Koval! A na poważnie, to jedna z nagród – kultowy komiks!

Zwycięzców wybierają czytelnicy / użytkownicy oraz redakcja RnG – głosując w komentarzach pod tym wpisem: 3 punkty za 1 miejsce, 2 punkty za drugie i 1 punkt za trzecie. Jeden użytkownik = 1 komentarz z ocenami. Każdy uczestnik konkursu także może głosować (dopuszczalne jest oddanie głosu na siebie). Czyli głosują wszyscy, którzy odwiedzają naszą witrynę i chcą się z nami pobawić! Na zgredów naszej redakcji (WojT, Prezesowa, Sikor) także można głosować! Na sponsora, czyli ccwrc – też! Chcieli stanąć w te konkury, to niech teraz przełkną ewentualną gorycz porażki. Zwycięzca wybierze nagrodę z puli jako pierwszy, srebrny medalista jako drugi, laureat trzeciego miejsca jako trzeci itd. Zaznaczam jednak, że jeżeli nawet zgredy (oraz sponsor główny) zajmą wysokie miejsca w rankingu na koniec głosowania, to i tak pierwszeństwo wyboru nagród mają przed nimi najpierw czytelnicy. Sprawiedliwość musi być i basta! Wyniki konkursu pojawią się w osobnym wpisie. Aha i do kiedy głosujemy? Do końca LUTEGO 2020r. Do północy i koniec. Ten wpis będziecie mogli znaleźć w zakładce KONKURS po prawej stronie naszej witryny.

Oczywiście zachęcam także do obfitego komentowania dzisiejszych tekstów z tego wpisu oraz opisania ogólnych wrażeń jakie dostarczyła wam lektura wszystkich tekstów konkursowych. Aby was bardziej do tego zmotywować informuję, że autor najciekawszego komentarza (wyróżnionego) także zostanie uhonorowany przez nas jakimś fajnym fantem. Co to będzie? Się wybierze! Może Porsche Carrera, a może jakieś gierki na system, który ten szczęśliwiec posiada? Dziękuje wszystkim za udział i do przeczytania!

O RetroBorsuk 229 artykułów
Zastępca Naczelnego, czyli prawie Nacz.Os. (właściciel Nory). Ulubione gatunki: wszystkie dobre gry! Z naciskiem na: akcja-przygoda, platformery, rpg, shmupy, run’n gun, salonówki. Posiadane platformy: Atari 800xl, C64, Amiga CD32, SNES, SMD, Jaguar, PSX, PS2, PS3, PS4, PSP, XboX, X360, WiiU, GC, DC, GBA, Game Gear.